Rozdział XXII - Nowa epoka

27.08.2012

   - Karolinko, telefon. - Amy zapukała i weszła do pokoju. Dziewczyna podziękowała i wyszła, a jej matka popatrzyła na mnie z uśmiechem.
   - Na czym się zatrzymałyście? - zapytała.
   - Ameryka i Sasa Inyan – odparłam krótko.
   - Ach, on. Lubiłam go, choć początkowo wahałam się co do jego zamiarów. Ale nauczył cię walczyć i nie tylko.
   Skinęłam głową.
   - Gdyby nie on, moje życie pewnie potoczyłoby się zupełnie inaczej...
   - Naprawdę? - Karolina wróciła do pokoju i usiadła koło mnie. - Dzwoniła koleżanka, mam wpaść do niej za dwie godziny, chciała o czymś pogadać. To co, opowiadasz dalej? - zwróciła się do mnie.
   - Oczywiście – odparłam. Amy posłała nam uśmiech i wyszła, a ja kontynuowałam swoją historię.


   Tydzień po tym, jak Martin poznał Inyana, dowiedział się o tym Jahmes. Był bardzo zdziwiony, że uczę się walczyć i od razu uznał, że musi poznać mojego nauczyciela.
   - Martin twierdzi, że jest w porządku – odparłam – a wiesz, jaki on potrafi być podejrzliwy w stosunku do nowych wampirów.
   - Sam go ocenię – stwierdził Jahmes.
   - Ale on nie chciał, żebym kogokolwiek tam przyprowadzała, zdenerwuje się – mruknęłam, zerkając na przyjaciela.
   - Z tego co mówił Martin, nie miał nic przeciwko. - Jahmes popatrzył na mnie podejrzliwie. - Coś ukrywasz, cukierku.
   Westchnęłam i usiadłam obok niego. Byliśmy na zewnątrz, w domu Dorothy i Lucas rozmawiali z Martinem i Szoszannah. Zerknęłam w tamtą stronę i stwierdziłam, że są zajęci, więc niczego nie usłyszą. Mimo to na wszelki wypadek zniżyłam głos.
   - On jest bardzo dziwny. - Opowiedziałam Jahmesowi o Inyanie, o tym, jak próbuje wyprowadzić mnie z równowagi. Mój przyjaciel wysłuchał mnie uważnie, a gdy skończyłam, uśmiechnął się półgębkiem, jakby nagle wszystko stało się jasne.
   - A więc bardziej mu zależy na tej nauce niż tobie. Ma w tym jakiś cel i już ja się dowiem, jaki.
   - Myślisz, że nie zrezygnuje, gdy cię przyprowadzę? - Popatrzyłam na niego niepewnie. - Obiecałam...
   - To Martin mnie przyprowadzi, a przecież nie obiecywałaś, że nam o nim nie powiesz, prawda? I nie martw się, nie zrezygnuje. To może być ciekawe spotkanie.
   Ponieważ kiedy Jahmes się uprze, nie ma szans, żeby go przekonać, następnej nocy Martin przyprowadził jego i Lily. Inyan stał się nagle niezwykle szarmancki. Powitał Szoszannah pocałunkiem w dłoń, podał rękę Jahmesowi.
   - Dobrze w końcu poznać przyjaciół Amandy.
   - Czyżby? - Jahmes zerknął na niego uważnie. - Wydawało mi się, że odmówiłeś, gdy cię do nas zaprosiła.
   - Tak się akurat złożyło, że nie mogłem – odparł Inyan i wskazał na budynek z bronią. - Chcecie zobaczyć, czym zwykle walczę?
   - Tak, jasne – powiedział Jahmes. - A czemu Amandzie nie wolno nas tu było przyprowadzić?
   Martin zerknął na niego zdziwiony, następnie przeniósł wzrok na Inyana, który wzruszył ramionami.
   - Cenię sobie prywatność, ale dla przyjaciół Amandy zrobię wyjątek. - Wszedł do budynku, a my za nim.
   Jahmes przez cały czas starał się wyprowadzić go z równowagi. Zdejmował broń, krytykował, upuszczał, dopytywał o szczegóły, które potem negował. A Inyan? Odpowiadał cierpliwie, nawet z lekkim rozbawieniem, choć inny na jego miejscu już dawno by coś odwarknął. W tym momencie pojęłam, jak ogromną samokontrolę posiadał ten pół Indianin. Z pewnością domyślił się, że Jahmes wie i go sprawdza, a on najwyraźniej nie miał nic przeciwko.
   W końcu Szoszannah podeszła do mnie i spytała cicho:
   - Powiesz mi, o co tutaj chodzi?
   Skinęłam głową i obiecałam, że później jej wyjaśnię.
   Odchodząc, Inyan i Jahmes zmierzyli się wzrokiem, a mój przyjaciel odezwał się pierwszy:
   - Czy ciebie nigdy nic nie denerwuje?
   - Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparł Inyan, uśmiechając się lekko i ukazując swoje śnieżnobiałe kły. Jahmes odpowiedział tym samym. - Rozumiem, że przeszedłem próbę?
   - Zdecydowanie.
   Roześmieli się i miałam dziwne wrażenie, że się polubili. Inyan najwyraźniej potrafił wzbudzać sympatię.
   Kiedy zniknęli za skałami, pół Indianin spojrzał na mnie i ponownie się uśmiechnął, tym razem inaczej. Jak kot, któremu właśnie podano długo wymykającą się mysz. „O nie, zaczyna się”, pomyślałam.
   - Dużo masz jeszcze tej rodziny, gorąca?
   - Eee... nie, chyba poznałeś już wszystkich...
   - No to mi ulżyło. - Założył ręce na piersi. - A teraz w końcu będę mógł uwolnić wstrzymywane emocje. I nawet wiem, kto mi w tym pomoże. - Zlustrował mnie wzrokiem.
   Jęknęłam. Ja też doskonale wiedziałam, kogo miał na myśli.


   W ten sposób minął mi pierwszy rok, potem kolejny. Lily powoli wracała do normalnego życia. Polowała zwykle z Jahmesem, czasem z Dorothy, która odwiedzała nas dość często. Lucas rzadziej, ale również przychodził, by nam powiedzieć, jak bardzo się cieszy, że to nie na nim spoczywa teraz obowiązek chronienia wampirów przed łowcami. Mówiąc to, był dziwnie zamyślony, więc nietrudno było się zorientować, co tak naprawdę myśli. Każdy z nas doskonale wiedział, że Lucas o wiele lepiej by sobie z tym poradził, niż Cruel. Po części dlatego, że Cornelius w ogóle nie miał zamiaru interweniować. Po prostu unikał łowców jak szkodliwych owadów. Czasem ich zabijał, gdy stanęli mu na drodze, ale zwykle wybierał rodziny z dziećmi. A my nic nie mogliśmy na to poradzić – ani na jego okrucieństwo, ani na łowców, którzy zagrażali nam wszystkim.
   Czasami spotykałam Josepha. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, opowiadał mi zabawne historie ze swojego życia. Powoli zaczynałam wierzyć, że nie ma złych zamiarów. Był nadal wierny Cruelowi, ale po tym, co mi powiedział, podejrzewałam, że po prostu nie miał innej możliwości. Chciałam mu jakoś pomóc, bo choć w żaden sposób nie dał tego po sobie znać, byłam przekonana, że chętnie uwolniłby się spod jego władzy. Ale do tego musiałabym chyba zabić Corneliusa, a póki co, nie miałam takiego zamiaru ani nawet potrzebnych umiejętności. Choć co do tego ostatniego, byłam przekonana, że może się to zmienić dzięki Inyanowi.
   Po unikach i celowaniu zaczęliśmy uczyć się walki wręcz. Ubierałam się do tego w wygodniejsze stroje. Koniec baroku, a początek oświecenia przyniósł pewne zmiany w damskich sukniach. Ściśle wiązane gorsety utrudniały swobodę ruchu, wskazując tym samym na nowy ideał kobiety – delikatną i kruchą. Suknie miały za zadanie podkreślać biust i w miarę rozwoju tej epoki, zwężały się u dołu, tworząc wrażenie szczuplejszej sylwetki. Materiałami, z których najczęściej je szyto, były jedwabie, bawełniane tkaniny indyjskie, atłasy, szyfony i tafty ozdobione koronkami, kokardami, sztucznymi kwiatami, klejnotami, a nawet futrem. Popularną biżuterią stały się perły, a wkrótce na nowy kontynent przypłynęły również wachlarze z kości słoniowej.
   Jednak największym dla mnie absurdem tej epoki były buty, strasznie wysokie i niewygodne. Kiedy je przymierzyłam, stwierdziłam, że wolałabym już chodzić boso. Dopiero pod koniec XVIII wieku miały pojawić się wygodne, płaskie pantofle.
   Do męskiej mody należał przede wszystkim tzw. szustokor – długi kaftan do kolan i obcisłe spodnie. Na szczęście wampiry rzadko podążały za modą, ubieraliśmy się zwykle dość wygodnie, z wyjątkiem balów, na które oczywiście nie chodziłam, ze względu na ich dość krwawy przebieg. Zakładałam więc ciemną, niemodną suknię, wygodne buciki i czasem przewiązywałam włosy czarną wstążką. Nawet kiedy od śmierci Erika minęło prawie dziesięć lat, nadal ubierałam się na czarno i nie miałam zamiaru tego zmieniać. Wiedziałam, że niezależnie, ile czasu upłynie, mnie nigdy nie przestanie go brakować.
   Podobnie myślała Szoszannah. Nie była już tą samą wesołą, pogodną dziewczyną, którą spotkaliśmy prawie trzysta lat temu. Miałam nadzieję, że z czasem powróci u niej radosny nastrój, ale póki co, tkwiła głęboko w żałobie.
   Pewnego wieczoru – był to już rok tysiąc sześćset pięćdziesiąty pierwszy – przyszedł do nas Joseph. Zwykle nie przychodził do naszego domu, jeśli czasem się spotkaliśmy, to albo ja polowałam i wpadliśmy na siebie w lesie, albo on i wtedy próbowałam go przekonać, żeby zostawił w spokoju tę nieszczęśnicę. Aczkolwiek dziewczyny, które uwodził, wyglądały na absolutnie szczęśliwe i gotowe „umrzeć w rozkoszy”, jak to określał sam Joseph. Podejrzewałam, że nie zdawały sobie sprawy z niebezpieczeństwa, a potem było już za późno.
   I jednym z powodów, dla którego lubiłam Josepha było to, że kiedy się pojawiałam i nie zdążył wypić całej krwi bądź jeszcze nie ukąsił, po licznych protestach i marudzeniu o śmierci głodowej, zwykle je puszczał.
Kiedy jednak sam przyszedł do nas, byłam pewna, że to może być coś poważnego.
   Siedzieliśmy właśnie z Martinem i rozmawialiśmy, nie zauważyliśmy nawet, że zapadł już zmrok. Zdziwiłam się, słysząc głos Josepha.
   - Witaj, piękna, masz na imię Szoszannah, prawda? Rzadkie, ale bardzo ładne imię i pasuje do ciebie idealnie.
   Zerknęłam na Martina i wstaliśmy, kierując się w stronę salonu, skąd dobiegał głos.
   - Jesteś Joseph, tak? Coś się stało?
   - Nic poważnego, ślicznotko.
   Zatrzymałam się na progu, spoglądając na zaskoczoną Lily i uśmiechniętego Josepha, wpatrującego się w nią. Doskonale wiedziałam, co ją tak zaskoczyło. Jego uśmiech potrafił zmiękczać kobiece serca.
   Zanim zdążyłam się odezwać, obok Szoszannah pojawił się Jahmes.
   - Czemu zawdzięczamy wizytę sługi władcy?
   - Chcę rozmawiać z Amandą – odparł Joseph.
   - Chyba się pomyliłeś, Amanda jest tam. - Skinął w moją stronę. - Czego od niej chcesz?
   Joseph zmarszczył brwi.
   - Nie pomyliłem się. Tak się składa, że obowiązkiem dżentelmena jest witać się z każdą damą. - Wyciągnął rękę i ujął dłoń zdezorientowanej nieco Lily, po czym złożył na niej pocałunek, spoglądając na Egipcjanina, który zacisnął pięści, jakby szykował się do ataku.
   - Dżentelmena? Może kiedyś, w przeszłości. Teraz jesteś tylko niewolnikiem władcy – warknął Jahmes.
   - Hej, spokojnie. - Weszłam pomiędzy nich i spojrzałam na Egipcjanina. - Jahmes, to może być ważne.
   - Dobrze, niech mówi – mruknął mój przyjaciel. - Ale potem zetrę mu ten przesłodzony uśmieszek z twarzy. - Założył ręce i posłał Josephowi groźne spojrzenie. Westchnęłam i pokręciłam głową.
   - Jahmes, odpuść, on tylko przyszedł porozmawiać.
   - Nie przejmuj się, Amando – wtrącił Joseph. - Nic mi nie zrobi. - Zerknął na Szoszannah. - Po prostu nie każdy mężczyzna jest w stanie zrozumieć, że ja tak działam na wszystkie kobiety. - Uśmiechnął się do niej i wyjął mały, biały, plastikowy kwiatuszek, będący obecnie dosyć modny wśród amerykańskich dam. Wyciągnął dłoń i włożył go jej we włosy.
   Lily zamrugała, zmarszczyła brwi, szybkim ruchem wyjęła kwiat i położyła na stole.
   - To miło z twojej strony i dziękuję za prezent, ale ja nie lubię sztucznych kwiatów – powiedziała do Josepha.
   - Czemu? Przecież są piękne i zawsze kwitnące. Wszystkie wampirzyce je uwielbiają. - Przechylił się w jej stronę i uśmiechnął.
   - Cóż, ja nie jestem jak wszystkie – odparła Lily, po czym odwróciła się i wyszła.
   - To następnym razem przyniosę ci żywy – zawołał za nią. Jahmes ruszył w jego stronę i zatrzymał się tuż przed nim.
   - Daj jej spokój, jest w żałobie – warknął. Joseph zmierzył go wzrokiem, po czym cofnął się, wyjął drugi kwiatek, różowy, odwrócił się i wpiął mi we włosy. Zerknął na Martina, który przyglądał się temu sceptycznym wzrokiem.
   - Dżentelmen nigdy nie przychodzi bez prezentu dla dam – wyjaśnił i spojrzał wyzywająco na Jahmesa.
   - A wiesz o tym, że ów dżentelmen bardzo łatwo może stracić zęby? - warknął, robiąc krok w jego stronę.
   - Dość tego, dajcie już spokój. - Stanęłam pomiędzy nimi i zerknęłam na Josepha. - Chodź, powiesz mi, o co chodzi. - Złapałam go za ramię i zaciągnęłam do pokoju. Martin wszedł za nami i zamknął drzwi. Wskazałam naszego gościowi krzesło, a ja i mój narzeczony usiedliśmy naprzeciwko niego.
   Joseph zerknął na Martina, potem spojrzał na mnie.
   - Chodzi o pewnego wampira. Podburza inne do walki i to już od paru lat. Nie jest groźny, bo sam nie chce przejąć władzy, ale podobno zna jakiegoś gorącokrwistego wampira, który może pokonać Corneliusa. Pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć i jeśli go spotkasz, daj mi znać. Wiesz, ze względu na twoją gorącą krew, lepiej, jeśli będziesz lojalna wobec władcy. Cornelius to doceni.
   - Z pewnością – mruknął Martin. Wzruszyłam ramionami.
   - Nie znam nikogo takiego. Jak się nazywa?
   - To pół Indianin, mówią na niego Sasa Inyan.
   Przez chwilę poczułam się tak, że gdybym musiała oddychać, z pewnością zabrakłoby mi tchu. Martin spojrzał na mnie, a ja powoli pokręciłam głową.
   - Nie znam nikogo takiego – skłamałam.
   - Tak myślałem. - Joseph wstał i uśmiechnął się lekko. - W razie potrzeby jakoś mnie znajdziesz. Do zobaczenia. - Odwrócił się i wyszedł, a ja wciąż stałam, wpatrując się w drzwi.
   - Dobrze, że o nim nie powiedziałaś – rzekł Martin, biorąc mnie za rękę. - Najpierw powinniśmy się dowiedzieć...
   - On wie. Kiedyś pytałam go o Inyana, musiał o tym pamiętać. Dlatego przyszedł. Chciał mnie ostrzec. - Ścisnęłam dłoń Martina i spojrzałam na niego. - Dzisiaj się spotykamy. Pójdę tam i się dowiem, co knuje Inyan.
   Mój narzeczony uniósł lekko brwi.
   - Chyba już wiemy.
   - Tak. - Przygryzłam wargę i spojrzałam w okno, przez które wpadał blask księżyca. - Oszukał mnie.

6 komentarzy:

  1. ~Justilla
    27 sierpnia 2012 o 20:19

    Hmm, tego się nie spodziewałam. Sama nie wiem, Inyan jest zmienny jak chorągiewka na wietrze. Może rzeczywiście chce wykorzystać Amandę, a może to nieporozumienie… Chociaż jak mam być szczera, to ta wersja z podburzaniem do buntu i gorącokrwistym wampirem jest bardzo prawdopodobna. Ciekawe jak się Inyan z tego wytłumaczy…I podoba mi się jak wtrącasz opisy epok – drobne opisy odnośnie mody lub stylu życia :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 20:34

    > Hmm, tego się nie spodziewałam. Sama nie wiem, Inyan jest> zmienny jak chorągiewka na wietrze. Może rzeczywiście chce> wykorzystać Amandę, a może to nieporozumienie… Chociaż> jak mam być szczera, to ta wersja z podburzaniem do buntu> i gorącokrwistym wampirem jest bardzo prawdopodobna.> Ciekawe jak się Inyan z tego wytłumaczy…Myślisz, że faktycznie ją po prostu wykorzystał?:p> I podoba mi się jak wtrącasz opisy epok – drobne opisy> odnośnie mody lub stylu życia :)Staram się zaznaczyć jakoś upływ czasu;p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    27 sierpnia 2012 o 20:45

    > > Hmm, tego się nie spodziewałam. Sama nie wiem, Inyan> > jest> > zmienny jak chorągiewka na wietrze. Może rzeczywiście> > chce> > wykorzystać Amandę, a może to nieporozumienie…> > Chociaż> > jak mam być szczera, to ta wersja z podburzaniem do> > buntu> > i gorącokrwistym wampirem jest bardzo prawdopodobna.> > Ciekawe jak się Inyan z tego wytłumaczy…> Myślisz, że faktycznie ją po prostu wykorzystał?:pCiężko powiedzieć, bo krótko go znamy xD A dla swoich celów Inyan mógł i pracować latami. Jako wampir ma czas… Jest strasznie zagadkowy :)> > I podoba mi się jak wtrącasz opisy epok – drobne opisy> > odnośnie mody lub stylu życia :)> Staram się zaznaczyć jakoś upływ czasu;pWłaśnie się zastanowiłam jakie dziewczyny noszą fryzury :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 21:14

    Amanda po prostu przewiązuje włosy wstążką:p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    27 sierpnia 2012 o 21:19

    I tak od wieków? Nuda… xD
    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 21:23

    Wiesz, czasem związuje na jednym boku, czasem na drugim, czasami do tyłu, niżej, wyżej albo rozpuszcza… :-P
    ~Justilla
    27 sierpnia 2012 o 21:43

    Cóż za urozmaicenie… :D
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 16:34

    Prawda? Tak bywa, kiedy nie można się przejrzeć w lusterku;p

    ~Susannah
    27 sierpnia 2012 o 20:20

    A to cwaniaczek ;). A Joseph jest średnio kreatywny ;). Sztuczne kwiaty są wstrętne! Błeeeeh! Na samym poczatku po wzmiance, że Martin i Szoszannah rozmawiają z Lucasem brakuje chyba kropki. Poza tym jak dla mnie trochę przydługi opis nowych strojów, ale wiem, że to potrzebne dla przedstawienia nowej epoki
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 20:42

    > A to cwaniaczek ;). A Joseph jest średnio kreatywny ;).> Sztuczne kwiaty są wstrętne! Błeeeeh!Czyli trafiłam, że się nie spodoba;p> Na samym poczatku po> wzmiance, że Martin i Szoszannah rozmawiają z Lucasem> brakuje chyba kropki. Poza tym jak dla mnie trochę> przydługi opis nowych strojów, ale wiem, że to potrzebne> dla przedstawienia nowej epokiPrzydługi? To tylko zarys, też nie lubię długich opisów:p A kropkę sobie daruję, trzy albo cztery razy to wstawiałam! Ech ten onet…

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Nicki
    27 sierpnia 2012 o 20:25

    No, no, no!Piękny rozdział :) I zaskakujący. Przyznam się, że podejrzewałam, że Inyan będzie coś miał przeciwko Corneliusowi i że będzie potrzebował do pomocy Amandę. Zaskoczyło mnie, że Joseph ostrzegł Amandę co do jego prawdziwych zamiarów. Myślałam, że sama to odkryje, albo on jej to wyzna, ewentualnie, że popełni jakiś błąd i się wyda przypadkiem. Zaskoczenie na plus :)I podsycasz apetyt czytelników; sama zadaję sobie teraz pytania w stylu: co zrobi Amanda przy kolejnym spotkaniu z Indianinem? Czy zdecyduje się mu pomóc czy pośle go do diabła? Dlaczego w ogóle Inyan chce walczyć z władcą?Tyle pytań, ale na odpowiedź trzeba będzie czekać…Ale co tam, i tak się w końcu dowiemy. :)No to weny życzęPS. Haha pierwsza :P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 20:50

    > No, no, no!> Piękny rozdział :) I zaskakujący. Przyznam się, że> podejrzewałam, że Inyan będzie coś miał przeciwko> Corneliusowi i że będzie potrzebował do pomocy Amandę.> Zaskoczyło mnie, że Joseph ostrzegł Amandę co do jego> prawdziwych zamiarów. Myślałam, że sama to odkryje, albo> on jej to wyzna, ewentualnie, że popełni jakiś błąd i się> wyda przypadkiem. Zaskoczenie na plus :)Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć;p> I podsycasz apetyt czytelników; sama zadaję sobie teraz> pytania w stylu: co zrobi Amanda przy kolejnym spotkaniu z> Indianinem? Czy zdecyduje się mu pomóc czy pośle go do> diabła? Dlaczego w ogóle Inyan chce walczyć z władcą?> Tyle pytań, ale na odpowiedź trzeba będzie czekać…> Ale co tam, i tak się w końcu dowiemy. :)Już w następnym rozdziale;p> No to weny życzę.Dziękuję:)> PS. Haha pierwsza :PNo, prawie, prawie;p
    Odpowiedz

    ~zapomniana-zaczytana
    27 sierpnia 2012 o 20:32

    Wiedziałam ze Inyan nie robil tego tylko dlatego ze amanda ma potencjal ale zaczne od poczatku.swietny rodzial! Jak tylko przeczytalam ze rodzinka Amandy poszla w odwiedziny do Inyana to od razu wiedzialam ze Jahmes bedzie chcial go sprawdzic ale on noe dal sie wyprowadzic z rownowagi za co go podziwiam ja juz dawno takiego jak Jahmes walnelabym krzeslem;).Ciesze sie ze przyjazn Josrpha i Amandy rozkwita i ze potrafi ona pozbawic go „przekaski”jak rowniez to ze Joseph okazal sie lojalny i ostrzegl Amande przed poszukiwaniem Inyana.Czy w nastepnym rodziale wyjasnusz co martwilo Lucasa?, bo zżera mnie ciekawosc.Mam nadzieje ze zlikwidujesz Cruela chocby i przy pomocy Inyana.Ja po prostu goscia nie trawie jest okrutny i w dodatku nezmyslny czego dowodzi to ze nie przejmuje sie atakami lowcow po prostu idiota.No i wyszla na jaw Ciemna strona Inyana;).Cos tak mysle ze bedzie chcial wykprzystac Amande do obalenie Cruela z tronu co z jednej strony byloby dobre bo mozna by powiedziec Cruelowi „papa”a z drugiej strony troche dziwne bo skoro sam jest goracokrwisty(co swoja droga niezle wymyslilas-nigdy bym na to noe wpadla) to po co jeszcze miesza do tego Amande?A Amanda powinna sie skapnac ze jest goracy przeciez umie to wyczuwac chyba ze nigdy go nie dotknela co wydaje mi sie malo prawdopobne no i jesli uczy ja jak uzywac umiejetnosci goracokrwistych to chyba oczywiste ze sam je posiada bo skad inaczej wiedzialby jak ich uzywac?Jeszcze raz gratuluje rozdzialu i mam nadzieje ze nie bedziesz trzymac nas,w niepewnosci co bedzie dalej?Pozdrawiam zapomniana-zaczytana;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 21:11

    > Wiedziałam ze Inyan nie robil tego tylko dlatego ze amanda> ma potencjal ale zaczne od poczatku.swietny rodzial! Jak> tylko przeczytalam ze rodzinka Amandy poszla w odwiedziny> do Inyana to od razu wiedzialam ze Jahmes bedzie chcial go> sprawdzic ale on noe dal sie wyprowadzic z rownowagi za co> go podziwiam ja juz dawno takiego jak Jahmes walnelabym> krzeslem;).Ciesze sie ze przyjazn Josrpha i Amandy> rozkwita i ze potrafi ona pozbawic go „przekaski”jak> rowniez to ze Joseph okazal sie lojalny i ostrzegl Amande> przed poszukiwaniem Inyana.Czy w nastepnym rodziale> wyjasnusz co martwilo Lucasa?, bo zżera mnie ciekawosc.Jak to co? Łowcy:p > Mam> nadzieje ze zlikwidujesz Cruela chocby i przy pomocy> Inyana.Ja po prostu goscia nie trawie jest okrutny i w> dodatku nezmyslny czego dowodzi to ze nie przejmuje sie> atakami lowcow po prostu idiota.No i wyszla na jaw Ciemna> strona Inyana;).Cos tak mysle ze bedzie chcial wykprzystac> Amande do obalenie Cruela z tronu co z jednej strony> byloby dobre bo mozna by powiedziec Cruelowi „papa”a z> drugiej strony troche dziwne bo skoro sam jest> goracokrwisty(co swoja droga niezle wymyslilas-nigdy bym> na to noe wpadla) to po co jeszcze miesza do tego Amande?A> Amanda powinna sie skapnac ze jest goracy przeciez umie to> wyczuwac chyba ze nigdy go nie dotknela co wydaje mi sie> malo prawdopobne no i jesli uczy ja jak uzywac> umiejetnosci goracokrwistych to chyba oczywiste ze sam je> posiada bo skad inaczej wiedzialby jak ich uzywac?A gdzieś to wyczytała, że on jest gorącokrwisty???????? Skądże znowu, nic takiego nie napisałam!!! Przeczytaj uważnie:p
    Odpowiedz

    ~Kara007
    27 sierpnia 2012 o 21:28

    Spodziewałam się czegoś podobnego, ale do pewnego stopnia. To że on nie robi tego tylko i wyłącznie dla jej rzekomego talentu, to było pewne, to że ma w tym jakiś swój ukryty cel, ale nie spodziewałam się, że taki, że będzie chciał się posłużyć Amandą do obalenia obecnego, jakże okrutnego władcy. Mimo to mam jednak do niego jakiś sentyment, lubię go, przez te jego wredne usposobienie jest jakiś taki fajny, żeby nie rzec słodki ;D A co do naszego uwodziciela, to mi się wydaje, że i on działa w jakimś swoim celu, że nie robi tego tylko i wyłącznie dlatego, że czuje jakąś sympatię do Amandy. Może on faktycznie chce uwolnić się z pod władzy władcy i w późniejszym czasie stanie po stronie naszego wojownika i jej uczennicy(jeśli ona zechce, a mi się wydaje, że wydarzy się coś, co ją do tego skłoni) i innych wampirów i obalą go z tronu? Już nie mogę się doczekać kolejnej części ;) Pozdrawiam ;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 21:45

    A co masz na myśli poprzez: coś, co ją do tego skłoni?;-P
    Odpowiedz
    ~Kara007
    27 sierpnia 2012 o 22:46

    Coś nieprzewidywalnego a zarazem coś co nie będzie dobre dla Amandy, i jej bliskich także, coś na co niezwłocznie będzie musiała zareagować w taki a nie inny sposób, walką. A co, to jeśli już się wydarzy, dowiemy się od Ciebie ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 16:35

    Tak, pod koniec tej części;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    28 sierpnia 2012 o 17:25

    O, czyli jednak? Aż jestem ciekawa co wymyślisz ;)
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 17:46

    Tylko nie bij:p :p
    ~Kara007
    28 sierpnia 2012 o 18:32

    Coś Ty znowu wymyśliła? Boże, dziewczyno, ja przez Ciebie kiedyś wyląduje w szpitalu z wielkimi problemami związanymi z sercem! Natalio, ostrzegam ;)
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 18:47

    Ja? Ja nic, tylko piszę, co już dawno temu zaplanowałam:p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    28 sierpnia 2012 o 20:16

    Nie załamuj mnie… Dużo masz jeszcze tych swoich mrozacych krew w żyłach pomysłów? ;D
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 20:25

    Mnóstwo;-P
    ~Kara007
    28 sierpnia 2012 o 21:54

    Czasami mnie przerażasz kobieto ;) Aż boję się pomyśleć co Ty tam znowu wymyśliłaś ;D
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 22:02

    Coś fajnego, coś strasznego, coś zaskakującego i coś smutnego, wszystkiego po trochu;p

    ~Prithika
    27 sierpnia 2012 o 21:40

    Co za nieoczekiwany obrót akcji., Nie spodziewałam się, że on ją oszuka, a tu jak widać uczył ją walczyć tylko po to, aby osiągnąć swój cel, czyli przejąć władzę. No chyba, że jednak masz wobec niego inne plany :-PBardzo ładne opisy odzieży – zadałaś sobie sporo trudu. Podoba mi się, że tak dbasz o szczegóły. Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 22:05

    > Co za nieoczekiwany obrót akcji., Nie spodziewałam się, że> on ją oszuka, a tu jak widać uczył ją walczyć tylko po to,> aby osiągnąć swój cel, czyli przejąć władzę. No chyba, że> jednak masz wobec niego inne plany :-PMoże i mam;p> Bardzo ładne opisy odzieży – zadałaś sobie sporo trudu.> Podoba mi się, że tak dbasz o szczegóły.> PozdrawiamStaram się choć troszkę wprowadzić atmosferę epoki;p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    28 sierpnia 2012 o 20:58

    Jestem wielce zaintrygowana :-)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 21:02

    To dobrze, bardzo dobrze;p
    Odpowiedz

    ~Lyanne
    27 sierpnia 2012 o 21:43

    Jej, dziękuję za dedykację! *.* Inyan gorącokrwistym? Ooo, zaskoczyłaś mnie. Ha, czyli chciał namówić Amandę do buntu… Oj, niedobrze.Czekam na nn i pozdrawiam :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 sierpnia 2012 o 21:57

    Ej, gdzie ja napisałam, że on jest gorącokrwisty???????????????
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    29 sierpnia 2012 o 23:55

    Aaaaa. Ups. Mój błąd. Chodziło mu o samą Amandę :O
    Odpowiedz
    ~Natalia
    30 sierpnia 2012 o 00:23

    Tak, dokładnie;p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    27 sierpnia 2012 o 21:56

    Ta nowa epoka rzeczywiście przyniosła zmiany, szkoda tylko że niektóre z nich nie były tak dobre, jak się mogły wydawać. No proszę Indianin szkolił Amandę tylko po to, aby zwyciężyła Corneliusa? Nigdy za nim nie przepadałam, ale nie do końca chce mi się wierzyć, że on naprawdę szkolił tylko po to Amy. Co do Szoszo, to dobrze że doszła do siebie, mimo to nadal cierpi :( A ten Jahmes jest strrrraszliwie zazdrosny!Pozdrawiam, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    28 sierpnia 2012 o 16:39

    > Ta nowa epoka rzeczywiście przyniosła zmiany, szkoda tylko> że niektóre z nich nie były tak dobre, jak się mogły> wydawać. No proszę Indianin szkolił Amandę tylko po to,> aby zwyciężyła Corneliusa? Nigdy za nim nie przepadałam,> ale nie do końca chce mi się wierzyć, że on naprawdę> szkolił tylko po to Amy.Amy? Ale Amy to mama Karoliny:p> Co do Szoszo, to dobrze że doszła> do siebie, mimo to nadal cierpi :( A ten Jahmes jest> strrrraszliwie zazdrosny!> Pozdrawiam, ViNa to wygląda;p

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Inscriptum
    29 sierpnia 2012 o 12:52

    Niezła jazda. Tego to bym się po Sasance nie spodziewała… Hej, a może on jej nie oszukał, tylko planuje jakiś wielki na wampirzą skalę przekręt? Wydaje mi się, że pomimo jego wad, jest w miarę dobrym wampirem. Zdążyłam go już polubić. ;p Jahmes jest okropecznie zazdrosny. Te scenki razem z nim, Szoszo i Jahmesem są przekomiczne. Mam nadzieję, że w przyszłości Lily dostrzeże w końcu jak ogromną miłością Jahmes do niej pała. ;D Pozdrawiam! :*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 sierpnia 2012 o 16:42

    > Niezła jazda. Tego to bym się po Sasance nie> spodziewała…Już on Ci zaraz da Sasankę!:-P> Hej, a może on jej nie oszukał, tylko> planuje jakiś wielki na wampirzą skalę przekręt? Wydaje mi> się, że pomimo jego wad, jest w miarę dobrym wampirem.> Zdążyłam go już polubić. ;pA jakich wad?:-p> Jahmes jest okropecznie zazdrosny. Te scenki razem z nim,> Szoszo i Jahmesem są przekomiczne. Mam nadzieję, że w> przyszłości Lily dostrzeże w końcu jak ogromną miłością> Jahmes do niej pała. ;D> Pozdrawiam! :*Może i dostrzeże, ale myślisz, że go pokocha?:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    2 września 2012 o 21:46

    > > Niezła jazda. Tego to bym się po Sasance nie> > spodziewała…> Już on Ci zaraz da Sasankę!:-POu, już się boję… ;>> > Hej, a może on jej nie oszukał, tylko> > planuje jakiś wielki na wampirzą skalę przekręt? Wydaje> > mi> > się, że pomimo jego wad, jest w miarę dobrym wampirem.> > Zdążyłam go już polubić. ;p> A jakich wad?:-pMówiłam coś o wadach? Chyba coś mi się pokićkało… xp> > Jahmes jest okropecznie zazdrosny. Te scenki razem z> > nim,> > Szoszo i Jahmesem są przekomiczne. Mam nadzieję, że w> > przyszłości Lily dostrzeże w końcu jak ogromną miłością> > Jahmes do niej pała. ;D> > Pozdrawiam! :*> Może i dostrzeże, ale myślisz, że go pokocha?:pZ czasem, gdy ból minie. Kto tam wie, co przyniesie przyszłość. ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    2 września 2012 o 23:10

    > > > Niezła jazda. Tego to bym się po Sasance nie> > > spodziewała…> > Już on Ci zaraz da Sasankę!:-P> Ou, już się boję… ;>Może powinnaś;>> > > Hej, a może on jej nie oszukał, tylko> > > planuje jakiś wielki na wampirzą skalę przekręt?> > > Wydaje> > > mi> > > się, że pomimo jego wad, jest w miarę dobrym> > > wampirem.> > > Zdążyłam go już polubić. ;p> > A jakich wad?:-p> Mówiłam coś o wadach? Chyba coś mi się pokićkało… xpCzyli nie ma wad?:-o> > > Jahmes jest okropecznie zazdrosny. Te scenki razem z> > > nim,> > > Szoszo i Jahmesem są przekomiczne. Mam nadzieję, że> > > w> > > przyszłości Lily dostrzeże w końcu jak ogromną> > > miłością> > > Jahmes do niej pała. ;D> > > Pozdrawiam! :*> > Może i dostrzeże, ale myślisz, że go pokocha?:p> Z czasem, gdy ból minie. Kto tam wie, co przyniesie> przyszłość. ;)Chyba tylko Amanda;p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Monika
    29 sierpnia 2012 o 19:06

    W końcu mam z powrotem dostęp do internetu. Po przeczytaniu kolejnych rozdziałów muszę przyznać, że trochę mnie intuicja nie zawiodła, kiedyś napisałam chyba, że Inyan tak ją uczy, żeby przejąć władzę po Corneliusie… Czyżby w ramach zemsty? Ciekawa jestem jak to wszystko Inyan wytłumaczy swojej uczennicy, czy ma to jakiś związek z jego przeszłością… Droga Natalio jak możesz trzymać nas, czytelników w niepewności aż do następnego rozdziału? :P a tak przy okazji ile jeszcze rozdziałów zostało do końca tej części?
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 sierpnia 2012 o 23:12

    > W końcu mam z powrotem dostęp do internetu. Po> przeczytaniu kolejnych rozdziałów muszę przyznać, że> trochę mnie intuicja nie zawiodła, kiedyś napisałam chyba,> że Inyan tak ją uczy, żeby przejąć władzę po> Corneliusie… Czyżby w ramach zemsty? Ciekawa jestem jak> to wszystko Inyan wytłumaczy swojej uczennicy, czy ma to> jakiś związek z jego przeszłością…Jesteś bardzo domyślna:p> Droga Natalio jak> możesz trzymać nas, czytelników w niepewności aż do> następnego rozdziału? :P a tak przy okazji ile jeszcze> rozdziałów zostało do końca tej części?Nie wiem dokładnie. Zwykle mam tylko jeden rozdział do przodu, więc trudno mi powiedzieć, ale myślę, że około 3-4 rozdziałów.
    Odpowiedz

    ~Hanekawa
    29 sierpnia 2012 o 20:00

    Bardzo przepraszam za opóźnienie i już biorę się za komentowanie. Inyan to naprawdę zagadkowa postać. Tak myślałam, że może chodzić o wykorzystanie Amandy w celu obalenia Corneliusa. W końcu nie trenowałby jej na próżno. Joseph rozbraja mnie swoim zachowaniem;) Ale nie jest taki zły, skoro postanowił ostrzec Amandę. No i muszę pochwalić bardzo ładny opis trendów epoki. Oto przykład na to, że Twoje opowiadanie także uczy. Świetne opisy, jak zawsze zresztą. Co ja mam dodać? Kocham to opowiadanie i tyle. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń