Rozdział XXI - Nauka

18.08.2012

   Przerwał mi śmiech Karoliny.
   - Pewnie na twoim miejscu w życiu bym tego nie powiedziała, ale chyba go lubię!
   Również się roześmiałam.
   - Wiesz, Inyan mimo wszystko budził sympatię. Był okropnie irytujący, ale coś mnie do niego ciągnęło. Może ciekawość, chęć poznania jego tajemnicy, po części też chciałam nauczyć się bronić. Wtedy już nikt nie musiałby mnie osłaniać.
   - I co, nauczył cię?
   Uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią.
   - Owszem i to o wiele więcej, niż sądziłam...

   Nauka zaczęła się od uników. Przez pół nocy strzelał do mnie z kuszy, a ja starałam się, żeby nie trafił. Nie było to trudne. W końcu odłożył broń i kazał mi przebiec od jednego końca kanionu do drugiego.
   - A co w tym trudnego? - spytałam zaskoczona.
   - To, że nie dobiegniesz – odparł, uśmiechając się tym swoim ironicznym uśmieszkiem.
   Prychnęłam i nie zastanawiając się, co on kombinuje, ruszyłam przed siebie w wampirzym tempie. Poczułam, jak łapie mnie w pasie i zatrzymuje. Warknęłam i próbowałam się wyrwać, ale był zbyt silny.
   - Siłą nic nie zdziałasz, gorąca. Pomyśl.
   Spojrzałam mu prosto w oczy.
   - Puść mnie.
   - Świetnie. - Posłusznie mnie puścił. - Nadal nie dobiegłaś.
   Znów ruszyłam przed siebie, ale ponownie mnie złapał. Odwróciłam się, żeby mu przyłożyć, lecz zdążył chwycić mnie za rękę.
   - Puść mnie natychmiast! - zawołałam. Roześmiał się i puścił tak gwałtownie, że o mało nie straciłam równowagi. Warknęłam na niego i ruszyłam w stronę celu. Kiedy ponownie do mnie podbiegł, próbowałam zrobić unik, ale zdołał mnie dosięgnąć. Poczułam gniew. - Miałeś mnie nauczyć walczyć, a nie uciekać i łapać! - krzyknęłam.
   Znów się roześmiał. Wyrwałam mu się, ale zamiast dalej biec, spojrzałam mu w oczy.
   - Stój tutaj i się nie ruszaj, póki nie dobiegnę!
   W jego oczach ujrzałam zaskoczenie. Uśmiechnął się i skinął głową. Pobiegłam dalej, tym razem nie zatrzymywana. Po chwili do mnie dołączył.
   - Trochę ci to zajęło – mruknął. - Człowiek prędzej by tu dotarł.
   Prychnęłam.
   - Jesteś okropny, wiesz?
   Uśmiechnął się, jakbym powiedziała mu jakiś szczególny komplement.
   - Jeszcze nie znasz moich możliwości, gorąca.
   - Aż się boję – odparłam. Roześmiał się.
   - Koniec na dzisiaj – powiedział. - Chcesz mnie o coś zapytać? Masz jedną szansę.
   Popatrzyłam na niego w zamyśleniu. Chciałam zadać mu mnóstwo pytań, ale podejrzewałam, że na większość z nich odpowiedziałby wymijająco.
   - Z jakiego plemienia pochodzisz?
   Spojrzał na mnie zaskoczony. Najwyraźniej nie takiego pytania się spodziewał.
   - Moja matka pochodziła z plemienia Apaczów. Ojciec był Anglikiem, który bronił nasze plemię przed najeźdźcami.
   - I zakochali się w sobie?
   Wzruszył ramionami.
   - To już następne pytanie. Odpowiem na nie następnym razem. Spotkamy się tutaj za tydzień.
   - Czemu za tydzień? - Popatrzyłam na niego zdziwiona.
   - Nie wytrzymam z tobą codziennie, gorąca. Jesteś strasznie irytująca.
   Początkowo zaniemówiłam. W końcu zdołałam wydukać:
   - Ja?
   - No przecież nie ja. Nie da się z tobą wytrzymać. To do następnego razu. - Uśmiechnął się bezczelnie i zniknął mi z oczu, nim zdążyłam cokolwiek dodać.
   - Ja jestem irytująca? - rzuciłam w pustkę. Wzięłam głęboki oddech, bo aż we mnie zakipiało. Miałam ochotę wykrzyczeć mu, jaki to jest wredny, paskudny i tak dalej. Ale po chwili zdałam sobie sprawę, że nawet jeśli bym miała jeszcze okazję, wcale by się tym nie przejął, wręcz przeciwnie. - Co za typ – mruknęłam tylko i ruszyłam z powrotem.

   Tydzień później dowiedziałam się, że jego ojciec zakochał się w matce i w zamian za jej rękę zgodził się bronić plemię przed innymi białymi. Indianka początkowo go nie kochała, ale po jakimś czasie poznała go lepiej i była gotowa oddać za niego życie. Dwa tygodnie potem dowiedziałam się, że jego ojciec był generałem i to dość wpływowym.
   Spotykaliśmy się co tydzień. Przebieg wyglądał podobnie. Najpierw uczył mnie walczyć, a właściwie, jak się obronić.
   - Wiem, że nie zabijasz ludzi, więc tego cię nie nauczę – powiedział. - Skupimy się zatem na obronie i na unieszkodliwieniu przeciwnika.
   - A myślałam, że zaczniesz mnie przekonywać do zmiany poglądów – mruknęłam.
   - Przeciwnie. - Popatrzył na mnie poważnie. - Dzięki temu łowcy nie zawsze rozpoznają w tobie wampira, a z wampirami możesz walczyć jak łowca. Jesteś silniejsza od obu stron. Z czasem dojdziemy i do tej formy obrony.
   - A więc to, że piję zwierzęcą krew, jest moim atutem? - spytałam go, unosząc lekko brwi. Skinął głową.
   - Owszem. A dobry wojownik wykorzystuje wszystkie atuty. - Popatrzył na mnie z uśmiechem. - Zwłaszcza własny gniew, musisz tylko nauczyć się nad nim panować.
   - Przy tobie to szczególnie trudne – odparłam, zakładając ręce na piersiach.
   - Pochlebiasz mi, gorąca – rzucił i wrócił do budynku. Wzięłam kilka głębokich oddechów i poszłam za nim.
   Po walce był czas zwierzeń. Zadawałam jedno pytanie, na które odpowiadał – mniej lub bardziej wyczerpująco. Kiedy spytałam, czemu właśnie mnie otoczył swoją troską, odpowiedział, że widzi we mnie ogromny potencjał.
   - Jesteś jak nieoszlifowany diament, gorąca.
   Zamrugałam i uniosłam brwi pytająco.
   - To był komplement czy niekoniecznie? – spytałam.
   - Nie zadawaj głupich pytań – odparł, zbierając broń i zanosząc do budynku. - Czy ja wyglądam na kogoś, kto prawiłby ci komplementy?
   Pokręciłam głową. To była trzecia część naszych spotkań. Inyan starał się wyprowadzić mnie z równowagi. Pojęłam to po jakiś trzech miesiącach. Wcześniej byłam pewna, że po prostu uwielbia złośliwości. Potem zrozumiałam, że to coś więcej. Uczył mnie, jak zapanować nad gniewem, szczególnie tym słusznym. Choć oczywiście jedno nie wykluczało drugiego.
   Jahmes i Szoszannah początkowo nie dopytywali się, gdzie znikam raz w tygodniu. Martin wiedział i czasem pytał o Inyana. Opowiadałam mu, jak uczy mnie walczyć, pomijając trzeci aspekt. Potrafiłam siedzieć i długo opowiadać mu o swoich drobnych sukcesach. Słuchał mnie uważnie i to były nasze chwile.
   A jednak czegoś w tym brakowało. Wciąż go kochałam, byłam tego pewna, ale coś zaczęło się zmieniać. Naszą przyszłość wyobrażałam sobie dokładnie tak samo, jak teraźniejszość. Martin był mężczyzną, który zawsze miał pozostać przy mnie, w którym miałam oparcie i mogłam mu opowiadać o wszystkim. No, prawie wszystkim. Niektóre rzeczy musiałam zachować dla siebie. Po co miałabym mówić mu, że Inyan na każdym kroku próbuje mnie zdenerwować?
   Coraz częściej dopytywał, czemu mój przyjaciel obawia się go poznać. Mówiłam wtedy prawdę – że nie mam pojęcia, dlaczego.
   Pewnego razu, jakieś cztery miesiące po pierwszej nauce walki, udałam się w nasze miejsce. Tej nocy znowu miałam uczyć się strzelać celnie z kuszy. Inyan twierdził, że przy moich dotychczasowych umiejętnościach mogłabym się obronić, zabijając łowcę. Jeśli chcę go tylko unieszkodliwić, muszę strzelać niezwykle precyzyjnie.
   Wyszedł przed budynek i zmarszczył brwi. Przez chwilę przyglądał mi się, jakbym zrobiła coś złego, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, uśmiechnął się szeroko. I był to inny uśmiech niż zazwyczaj. Bardzo uprzejmy i miły.
   - Witaj, Amando, gotowa na kolejną noc nauki obrony?
   Zmarszczyłam brwi, zdziwiona tym jego życzliwym tonem i brakiem jakiejkolwiek uszczypliwej uwagi.
   - Wszystko w porządku? - zapytałam podejrzliwie.
   - Tak, pewnie. I możesz przekazać temu wampirowi, który próbuje się skradać, że skoro już przyszedł, to chętnie go poznam.
   Odwróciłam się gwałtownie i wbiłam wzrok w ciemność. Dostrzegłam postać Martina, wyłaniającą się z mroku. Ledwo powstrzymałam się przed zawołaniem: Martin? Zamiast tego uniosłam brwi i założyłam ręce na piersiach. Mój ukochany posłał mi niewinny uśmiech i skupił uwagę na pół Indianinie.
   - Miło w końcu cię poznać, Inyanie – zwrócił się do niego i wyciągnął rękę. - Jestem Martin. - Wampir skinął mu głową i bez wahania uścisnął mu dłoń.
   - Mnie również, Amanda już wcześniej nalegała, żebym cię poznał, ale jakoś nie było okazji. Zapraszam do mojego warsztatu – wskazał na budynek.
   - Właściwie to... nie chciałbym przeszkadzać – mruknął Martin, ale podążył za Inyanem. Przez chwilę stałam bez ruchu, nic z tego nie rozumiejąc. Słyszałam, jak rozmawiają ze sobą. Inne oblicze Inyana? Czy to, które ja widziałam, było rzeczywiste, czy teraz tak naprawdę był sobą? Kiedy kłamał?
   Kwadrans później wyszli z budynku, rozmawiając ze sobą jak dobrzy znajomi. Przechodząc koło mnie, Martin pocałował mnie w policzek.
   - Nie gniewaj się za to śledzenie – powiedział.
   - Nie gniewam się – odparłam i pocałowałam go w usta. Pogłaskał mnie po policzku i uśmiechnął się.
   - Do zobaczenia, kochanie. - Następnie skinął głową pół Indianinowi, który odpowiedział mu uśmiechem i zniknął za skałami. Odwróciłam się w stronę Inyana.
   - Co to było? - zapytałam go, zastanawiając się, czy to aby na pewno on.
   - Pewna doza uprzejmości zarezerwowana dla zazdrosnych narzeczonych – odparł Inyan, opierając się jedną ręką o ścianę budynku i przyglądając mi z lekkim uśmiechem. - A właśnie, czemu jeszcze się nie pobraliście? Chcecie pobić rekord długości narzeczeństwa? Są za to jakieś nagrody?
   - Nie twoja sprawa – burknęłam, wzruszając ramionami. - A więc tak naprawdę jesteś miły i uprzejmy, a tylko dla mnie wredny i złośliwy?
   - Pytania zostawmy na sam koniec, gorąca. - Wręczył mi kuszę. - Jeśli wykonasz bezbłędnie wszystkie moje polecenia, za tydzień zajmiemy się czymś nowym.
   Skinęłam głową i skupiłam się na walce. Strzelałam do niego, a on robił uniki, ale tak naprawdę nie musiałam go trafić. Chodziło raczej o celność. Inyan twierdził, że jeśli go kiedyś trafię, odpowie mi na tyle pytań, ile zadam. Jak się szybko zorientowałam, to było wręcz niemożliwe. Pół Indianin miał tylko około stu lat, ale przez całe swoje ludzkie, a potem wampirze życie trenował. Był perfekcyjny w walce.
   Obliczał moją celność, najpierw kiedy stał, potem gdy biegł, a później, gdy biegliśmy oboje. Strzelanie w biegu to nic prostego, ale w końcu załapałam o co chodzi i nie miałam już z tym najmniejszych problemów.
   - Celność masz opanowaną – stwierdził w końcu. Uśmiechnęłam się szeroko.
   - To co teraz?
   Zerknął w niebo.
   - Za tydzień zaczniemy naukę walki wręcz. Ubierz się wygodnie.
   Skinęłam głową.
   - No dobrze, to teraz pytanie.
   - Lubisz mnie? - wypaliłam, obserwując jego reakcję. Uniósł brwi i popatrzył na mnie zdziwiony.
   - Oczywiście, że cię lubię, gorąca. A szczególnie, kiedy się denerwujesz. Wyglądasz wtedy dość zabawnie. Mięśnie twarzy ci drgają, brwi zlewają się w jedną kreskę, a nosem prawie wylatuje dym.
   Przewróciłam oczami.
   - To chyba dobrze, że nie mogę zobaczyć swojego odbicia w lustrze.
   Roześmiał się. Również się uśmiechnęłam.
   - A co do twojego pytania, ja i Martin jeszcze się nie pobraliśmy, bo uznaliśmy, że nam to niepotrzebne – wyjaśniłam. - Poza tym, miałam już przed nim dwóch mężów i póki co mi wystarczy. No i po co wampirom ślub?
   Popatrzył na mnie przez chwilę w milczeniu.
   - No co? Martin się ze mną zgadza. Przyrzekliśmy sobie miłość i to zupełnie nam wystarczy. W ogóle to moja historia jest trochę pokręcona...
   Uniósł rękę, powstrzymując mnie od dalszych słów.
   - Czy ja prosiłem o zwierzenia? Masz do tego narzeczonego i dwoje przyjaciół, więc mi tego oszczędź.
   Spojrzałam na niego urażona.
   - Wiesz, czasem mógłbyś być trochę mniej wredny.
   - Życie jest wredne, gorąca. W twoim wieku powinnaś już o tym wiedzieć. - Odwrócił się i zniknął w budynku. Zacisnęłam usta. Co on o mnie wiedział? Tylko ja go pytałam, a on mnie wcale. Miał gdzieś, kim jestem, co przeszłam. Nie wiedziałam, po co mnie uczył, bo za każdym razem odpowiadał tak samo: miałam potencjał. Co za bzdurna wymówka. Musiało chodzić o coś więcej, ale nie miałam pojęcia, o co.
   Wróciłam jak zwykle zła na Inyana, a kiedy Martin stwierdził, że jest chyba w porządku i niepotrzebnie się martwił, miałam ochotę wykrzyczeć mu, jak ten wampir mnie traktuje. W następnej chwili opanowałam się i tylko skinęłam głową. Powiedział, że mnie lubi, więc może chodzi wyłącznie o naukę panowania nad sobą w krytycznych momentach.
   - Cieszę się, że tak uważasz – powiedziałam jedynie i przytuliłam się do Martina.
   W miarę upływu czasu, Inyan przestawał być tajemniczy, ale wciąż był dla mnie zagadką. Kiedyś spytałam o jego opiekuna, powiedział, że najpierw zmienił jego, a potem kilku innych ludzi, więc właściwie stracił go od razu, kiedy go poznał.
   Szkoda, że przez bardzo długi czas nie przyszło mi do głowy zapytać, czy on kogoś przemienił.

6 komentarzy:

  1. ~Susannah
    18 sierpnia 2012 o 21:50

    Świetne pytanie! I w ogóle pozwól nam poznać historię Inyana.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    18 sierpnia 2012 o 22:05

    Wszystko w swoim czasie;p
    Odpowiedz

    ~Nicki
    18 sierpnia 2012 o 22:19

    Po pierwsze: BARDZO CI DZIĘKUJĘ !!! Za to, że dodałaś nowy rozdział i ta dedykację :DPo drugie: -Rozdział całkiem ciekawy, wiele rzeczy wyjaśnia, ale i stawia nowe znaki zapytania.-Fajnie, że wplotłaś historię Inyana. Intryguje mnie to, że tak się interesuje jej związkiem z Martinem. Ma w tym jakiś cel? (Wiem, że mi nie odpowiesz, ale ciekawi mnie to) :)-Wielki plus za to, że ten ten rozdział był miejscami zabawny co znacznie polepszyło mi humor :PJak zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i pozdrawiam cię serdzecznie :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    18 sierpnia 2012 o 22:30

    > Po pierwsze: BARDZO CI DZIĘKUJĘ !!! Za to, że dodałaś nowy> rozdział i ta dedykację :DProszę bardzo:)> Po drugie:> -Rozdział całkiem ciekawy, wiele rzeczy wyjaśnia, ale i> stawia nowe znaki zapytania.Tak miało być;p> -Fajnie, że wplotłaś historię Inyana. Intryguje mnie to,> że tak się interesuje jej związkiem z Martinem. Ma w tym> jakiś cel? (Wiem, że mi nie odpowiesz, ale ciekawi mnie> to) :)Myślę, że w tym momencie tylko się z nią droczył, ale kto wie;>> -Wielki plus za to, że ten ten rozdział był miejscami> zabawny co znacznie polepszyło mi humor :P> Jak zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i> pozdrawiam cię serdzecznie :DDzięki i wzajemnie:)
    Odpowiedz

    ~Lyanne
    18 sierpnia 2012 o 22:28

    Na początek dwa błędy:”Z jakiego plemiona pochodzisz?” – Chyba plemienia? „- Wiesz, czasem mógłbyś być trochę mnie wredny.” – Literówka – mniej. Co do samego rozdziału… Mógłby być dłuższy. Jeśli chodzi o pół-Indianina – bardzo go lubię, jest postacią tajemniczą i jednocześnie faktycznie irytującą:pPozdrawiam serdecznie :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    18 sierpnia 2012 o 22:32

    Dzięki za uwagi, już poprawiam:)
    Odpowiedz

    ~Justilla
    18 sierpnia 2012 o 22:36

    Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;) Ciekawy rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony, aby nikogo przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak kazała mu stać w miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja jakoś nie chwytam ostatniego zdania.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    18 sierpnia 2012 o 22:48

    > Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;) Ciekawy> rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony, aby nikogo> przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak kazała mu stać w> miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)I dzięki temu ćwiczy swoje gorącokrwiste zdolności;p> I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja jakoś nie> chwytam ostatniego zdania.Nie spytała go, czy kogoś przemienił, a to będzie kluczowe przy odkryciu jego tajemnicy…
    Odpowiedz
    ~Justilla
    18 sierpnia 2012 o 23:21

    > > Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;) Ciekawy> > rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony, aby> > nikogo> > przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak kazała mu> > stać w> > miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)> I dzięki temu ćwiczy swoje gorącokrwiste zdolności;pW sumie do tej pory rzadko używane, a jak widać przydatne :) Tylko trzeba wiedzieć, jak używać. A Inyan jest dobrym nauczycielem. Aczkolwiek jego niezwykła uprzejmość do Martina aż mnie zaszokowała xD> > I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja jakoś nie> > chwytam ostatniego zdania.> Nie spytała go, czy kogoś przemienił, a to będzie kluczowe> przy odkryciu jego tajemnicy…”Kiedyś spytałam o jego podopiecznego, powiedział, że najpierw zmienił jego, a potem kilku innych ludzi, więc właściwie stracił go od razu, kiedy go poznał. Szkoda, że przez bardzo długi czas nie przyszło mi do głowy zapytać, czy on kogoś przemienił.” – Więc jak dla mnie spytała. Najwyraźniej chodziło ci o to, że zbyt późno. Może to kwestia ułożenia zdań, ale naprawdę dla mnie przed i -ostatnie pytanie są jak masło maślane.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Natalia
    18 sierpnia 2012 o 23:39

    > > > Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;) Ciekawy> > > rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony, aby> > > nikogo> > > przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak kazała mu> > > stać w> > > miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)> > I dzięki temu ćwiczy swoje gorącokrwiste zdolności;p> W sumie do tej pory rzadko używane, a jak widać przydatne> :) Tylko trzeba wiedzieć, jak używać. A Inyan jest dobrym> nauczycielem. Aczkolwiek jego niezwykła uprzejmość do> Martina aż mnie zaszokowała xDA jak myślisz, czemu był taki miły?;p> > > I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja jakoś> > > nie> > > chwytam ostatniego zdania.> > Nie spytała go, czy kogoś przemienił, a to będzie> > kluczowe> > przy odkryciu jego tajemnicy…> „Kiedyś spytałam o jego podopiecznego, powiedział, że> najpierw zmienił jego, a potem kilku innych ludzi, więc> właściwie stracił go od razu, kiedy go poznał.> Szkoda, że przez bardzo długi czas nie przyszło mi do> głowy zapytać, czy on kogoś przemienił.” – Więc jak dla> mnie spytała. Najwyraźniej chodziło ci o to, że zbyt> późno. Może to kwestia ułożenia zdań, ale naprawdę dla> mnie przed i -ostatnie pytanie są jak masło maślane.Kurde! To był błąd w druku:/ już zmieniłam, dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. Chodziło mi oczywiście, że spytała o opiekuna, a nie o podopiecznego… Nie wiem, gdzie ja miałam oczy, jak to sprawdzałam:/
    Odpowiedz

    ~Justilla
    19 sierpnia 2012 o 00:20

    > > > > Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;)> > > > Ciekawy> > > > rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony,> > > > aby> > > > nikogo> > > > przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak kazała> > > > mu> > > > stać w> > > > miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)> > > I dzięki temu ćwiczy swoje gorącokrwiste zdolności;p> > W sumie do tej pory rzadko używane, a jak widać> > przydatne> > :) Tylko trzeba wiedzieć, jak używać. A Inyan jest> > dobrym> > nauczycielem. Aczkolwiek jego niezwykła uprzejmość do> > Martina aż mnie zaszokowała xD> A jak myślisz, czemu był taki miły?;pOto pytanie dnia! Mówię ci, szczęka to mi opadła na ziemię, bo to było zupełnie inne oblicze Inyana. Nie sądzę, aby kierowała nim zwykła uprzejmość. > > > > I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja> > > > jakoś> > > > nie> > > > chwytam ostatniego zdania.> > > Nie spytała go, czy kogoś przemienił, a to będzie> > > kluczowe> > > przy odkryciu jego tajemnicy…> > „Kiedyś spytałam o jego podopiecznego, powiedział, że> > najpierw zmienił jego, a potem kilku innych ludzi, więc> > właściwie stracił go od razu, kiedy go poznał.> > Szkoda, że przez bardzo długi czas nie przyszło mi do> > głowy zapytać, czy on kogoś przemienił.” – Więc jak dla> > mnie spytała. Najwyraźniej chodziło ci o to, że zbyt> > późno. Może to kwestia ułożenia zdań, ale naprawdę dla> > mnie przed i -ostatnie pytanie są jak masło maślane.> Kurde! To był błąd w druku:/ już zmieniłam, dobrze, że> zwróciłaś na to uwagę. Chodziło mi oczywiście, że spytała> o opiekuna, a nie o podopiecznego… Nie wiem, gdzie ja> miałam oczy, jak to sprawdzałam:/O, jak wstawić tu słowo opiekun to ma to o wiele więcej sensu :) Teraz już wszystko jasne :) I wiesz, jak się czyta coś wiele razy, to często idzie przeoczyć nawet bardzo banalne błędy. A tobie i tak rzadko się zdarza coś źle napisać. Wszyscy jesteśmy ludźmi, nie maszynami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 01:00

    > > > > > Inyan ma na drugie imię irytująco wredny ;)> > > > > Ciekawy> > > > > rozdział, Rzeczywiście uczył ją takiej obrony,> > > > > aby> > > > > nikogo> > > > > przy tym nie zabiła. Spodobało mi się jak> > > > > kazała> > > > > mu> > > > > stać w> > > > > miejscu póki nie przebiegnie trasy ;)> > > > I dzięki temu ćwiczy swoje gorącokrwiste> > > > zdolności;p> > > W sumie do tej pory rzadko używane, a jak widać> > > przydatne> > > :) Tylko trzeba wiedzieć, jak używać. A Inyan jest> > > dobrym> > > nauczycielem. Aczkolwiek jego niezwykła uprzejmość> > > do> > > Martina aż mnie zaszokowała xD> > A jak myślisz, czemu był taki miły?;p> Oto pytanie dnia! Mówię ci, szczęka to mi opadła na> ziemię, bo to było zupełnie inne oblicze Inyana. Nie> sądzę, aby kierowała nim zwykła uprzejmość.Więc jak myślisz, jaki jest naprawdę? Wredny i udaje miłego, czy miły i udaje wrednego?;p> > > > > I nie wiem czy to kwestia już godziny, ale ja> > > > > jakoś> > > > > nie> > > > > chwytam ostatniego zdania.> > > > Nie spytała go, czy kogoś przemienił, a to będzie> > > > kluczowe> > > > przy odkryciu jego tajemnicy…> > > „Kiedyś spytałam o jego podopiecznego, powiedział,> > > że> > > najpierw zmienił jego, a potem kilku innych ludzi,> > > więc> > > właściwie stracił go od razu, kiedy go poznał.> > > Szkoda, że przez bardzo długi czas nie przyszło mi> > > do> > > głowy zapytać, czy on kogoś przemienił.” – Więc jak> > > dla> > > mnie spytała. Najwyraźniej chodziło ci o to, że zbyt> > > późno. Może to kwestia ułożenia zdań, ale naprawdę> > > dla> > > mnie przed i -ostatnie pytanie są jak masło maślane.> > Kurde! To był błąd w druku:/ już zmieniłam, dobrze, że> > zwróciłaś na to uwagę. Chodziło mi oczywiście, że> > spytała> > o opiekuna, a nie o podopiecznego… Nie wiem, gdzie ja> > miałam oczy, jak to sprawdzałam:/> O, jak wstawić tu słowo opiekun to ma to o wiele więcej> sensu :) Teraz już wszystko jasne :) I wiesz, jak się> czyta coś wiele razy, to często idzie przeoczyć nawet> bardzo banalne błędy. A tobie i tak rzadko się zdarza coś> źle napisać. Wszyscy jesteśmy ludźmi, nie maszynami :)Dzięki za pocieszenie:p
    ~Justilla
    20 sierpnia 2012 o 00:00

    Dobre pytanie. Jakie jest prawdziwe oblicze Inyana? Na razie to milusie jest… zadziwiając nienaturalne, bo przyzwyczaiłaś nas tym wrednym ;P I ciężko powiedzieć. Trzeba czekać do następnego rozdziału, skoro sporo się wyjaśni xD
    ~Natalia
    20 sierpnia 2012 o 18:38

    Sporo, ale nie wszystko;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    19 sierpnia 2012 o 01:19

    Bardzo intrygujące jest ostatnie zdanie… Kogo mógł on przemienić, że ma to, albo będzie miało aż takie znaczenie?? Nie ma co, umiesz kończyć w taki sposób, że później nie dajesz ludziom normalnie spać. Teraz będę myśleć i myśleć o co może tutaj chodzić… ;)Postawa Inyana wobec Martina była bardzo zaskakująca. Takiego czegoś to ja bym się po nim nie spodziewała, choć po Martinie śledzenia także nie ;D Pytanie naszego wampirzego wojownika o to dlaczego się jeszcze nie pobrali było bardzo trafne. Mi się wydaje, że może to mieć też inne przyczyny niż te, które wymieniła Amanda. Zważywszy na to jak opisujesz to jak Amanda postrzega łączące ich relacje. Wcześniej tego nie było, a przynajmniej nie zwracałaś na to aż takiej uwagi. Z jednej strony rozdział w całości poświęcony nauce, a z drugiej taka dygresja, zupełnie na inny temat. Rzuciło mi się to w oczy, tak jakbyś próbowała nam pokazać zmiany jakie teraz następują w ich relacji – albo to tylko moje urojenie ;D Jeśli tak to nie zwracaj na nie uwagi ;DPozdrawiam gorąco ;**
    Odpowiedz

    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 01:26

    > Bardzo intrygujące jest ostatnie zdanie… Kogo mógł on> przemienić, że ma to, albo będzie miało aż takie> znaczenie?? Nie ma co, umiesz kończyć w taki sposób, że> później nie dajesz ludziom normalnie spać. Teraz będę> myśleć i myśleć o co może tutaj chodzić… ;)Myśl, myśl, może trafisz;p> Postawa Inyana wobec Martina była bardzo zaskakująca.> Takiego czegoś to ja bym się po nim nie spodziewała, choć> po Martinie śledzenia także nie ;DNarzeczona spotyka się z jakimś kolesiem, który nie chce go poznać, musiał coś zrobić;)> Pytanie naszego wampirzego wojownika o to dlaczego się> jeszcze nie pobrali było bardzo trafne. Mi się wydaje, że> może to mieć też inne przyczyny niż te, które wymieniła> Amanda. Zważywszy na to jak opisujesz to jak Amanda> postrzega łączące ich relacje. Wcześniej tego nie było, a> przynajmniej nie zwracałaś na to aż takiej uwagi. Z jednej> strony rozdział w całości poświęcony nauce, a z drugiej> taka dygresja, zupełnie na inny temat. Rzuciło mi się to w> oczy, tak jakbyś próbowała nam pokazać zmiany jakie teraz> następują w ich relacji – albo to tylko moje urojenie ;D> Jeśli tak to nie zwracaj na nie uwagi ;D> Pozdrawiam gorąco ;**Odbierasz moją powieść dokładnie tak, jak chciałam, więc albo dobrze to ukazuję, albo mamy bardzo podobny tok myślenia;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    19 sierpnia 2012 o 10:12

    Na moje trochę jedno i trochę drugie ;D Świetnie piszesz, nie da się tego ukryć, zaś z drugiej strony mam trochę podobne myślenie, zauważyłam już to trochę wcześniej ;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    19 sierpnia 2012 o 10:14

    Przepraszam za literówkę, tam powinno być mamy a nie mam ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 15:24

    W takim razie ciekawe, czy odgadniesz, co kombinuje Inyan;p
    ~Kara007
    19 sierpnia 2012 o 15:27

    Będę kombinować ;D
    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 15:31

    To się pośpiesz, bo już w następnym rozdziale sporo się wyjaśni;p
    ~Kara007
    19 sierpnia 2012 o 19:00

    Nie poganiaj mnie, bo nic nie wymyślę ;p Ja muszę mieć czas ;D
    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 20:46

    Ok. to czekam cierpliwie na Twoje pomysły;p

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Inscriptum
    19 sierpnia 2012 o 14:05

    Rzeczywiście nie wiadomo co teraz myśleć o Inyanie. Zagadkowy typ, nie ma co. A Amanda musi go kiedyś w końcu rozszyfrować. ;p Nauka jak widać nie idzie w las, bo nasza wampirzyca jest szolona przez nie byle kogo, ale perfekcyjnego wojownika. Hm… Musze sobie załatwić takiego wojownika, by uczył moje żywiołaczki walki konwencjonalnej. :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 15:30

    > Rzeczywiście nie wiadomo co teraz myśleć o Inyanie.> Zagadkowy typ, nie ma co. A Amanda musi go kiedyś w końcu> rozszyfrować. ;pMoże w końcu jej się uda;)> Nauka jak widać nie idzie w las, bo nasza wampirzyca jest> szolona przez nie byle kogo, ale perfekcyjnego wojownika.> Hm… Musze sobie załatwić takiego wojownika, by uczył> moje żywiołaczki walki konwencjonalnej. :DTo Nathan im już nie wystarczy?:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    19 sierpnia 2012 o 17:23

    Jeszcze zobaczymy. W końcu jest zbyt młody, by być doświadczonym wojownikiem. Chociaż, z drugiej strony… No, jeszcze nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy. ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    20 sierpnia 2012 o 18:39

    Może i masz rację;)
    Odpowiedz

    ~zapomniana-zaczytana
    19 sierpnia 2012 o 16:32

    Fajnie,że opowiedziałaś nam trochę o Inyanie:)Rozdział bardzo dobry, ale nadal jestem ciekawa czemu Inyana uczy Amande bo napewno nie tylko dlatego, że ma potencjał.Świetne pytania, ciekawe jaki będą kolejne pytania Amandy.Wydaje mi się, że to jeśli Inyan kogoś przemienił to będzie to miało duży wpływ na dalsze losy w tej historii.Ujawnisz o czym rozmawiali Inyan i Martin bardzo mnie to ciekawi.Wprost nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    19 sierpnia 2012 o 16:37

    > Fajnie,że opowiedziałaś nam trochę o Inyanie:)Rozdział> bardzo dobry, ale nadal jestem ciekawa czemu Inyana uczy> Amande bo napewno nie tylko dlatego, że ma> potencjał.Słuszne spostrzeżenie;p> Świetne pytania, ciekawe jaki będą kolejne> pytania Amandy.Wydaje mi się, że to jeśli Inyan kogoś> przemienił to będzie to miało duży wpływ na dalsze losy w> tej historii.Ujawnisz o czym rozmawiali Inyan i Martin> bardzo mnie to ciekawi.Wprost nie mogę się doczekać> kolejnego rozdziału;)Pewnie o niczym istotnym, bo inaczej Amanda by powiedziała;) Może o broni lub o nauce walki?;p
    Odpowiedz

    ~Hanekawa
    19 sierpnia 2012 o 22:12

    Ech ten Inyan… Naprawdę tajemniczy z niego facet i nie mogę się doczekać, aż zdradzisz jego historię. Szczególnie, że końcówka zabrzmiała obiecująco i teraz będę sie zastanawiać, czy osoba, którą przemienił, to ktoś nowy, czy może jednak jeden z obecnych bohaterów. Postać ma charakterek i bardzo mi się to podoba. No i ta nagła zmiana dla Martina… Nie no, całkiem zabawna scena. Muszę przyznać, że świetnie ci wyszła. Zresztą jak cały rozdział, ale to norma. Masz po prostu talent i zawsze trzymasz wysoki poziom. Pozdrawiam i czekam na next [taniec-ze-smiercia]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    20 sierpnia 2012 o 18:41

    > Ech ten Inyan… Naprawdę tajemniczy z niego facet i nie> mogę się doczekać, aż zdradzisz jego historię.> Szczególnie, że końcówka zabrzmiała obiecująco i teraz> będę sie zastanawiać, czy osoba, którą przemienił, to ktoś> nowy, czy może jednak jeden z obecnych bohaterów.A masz jakiś pomysł, kto to mógłby być?;>
    Odpowiedz

    ~Laura 33
    20 sierpnia 2012 o 09:35

    Martin jaki ciekawski albo zazdrosny . Inyan to bardzo tajemniczy typek. Ciekawe co będzie dalej. Pozdrawiam :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    20 sierpnia 2012 o 18:49

    > Martin jaki ciekawski albo zazdrosny.Pilnuje swego;p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Prithika
    20 sierpnia 2012 o 17:28

    Taki nauczyciel to świetna sprawa, ale coś mi się wydaje, że ta nauka przerodzi się w coś więcej. Martin jaki podejrzliwiec :-) Ja też jestem ciekawa kogo przemienił nowy przyjaciel Amandy :-)Przy okazji zapraszam do mnie.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    20 sierpnia 2012 o 18:53

    > Taki nauczyciel to świetna sprawa, ale coś mi się wydaje,> że ta nauka przerodzi się w coś więcej. Martin jaki> podejrzliwiec :-)Myślisz, że Inyan ją w ten sposób podrywa?:-P> Ja też jestem ciekawa kogo przemienił nowy przyjaciel> Amandy :-)> Przy okazji zapraszam do mnie.> PozdrawiamOk. dzięki na pewno zajrzę:)
    Odpowiedz
    ~Prithika
    21 sierpnia 2012 o 17:27

    A podrywa :-P ?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    21 sierpnia 2012 o 18:29

    A wiesz, co to są „końskie zaloty”?:p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    21 sierpnia 2012 o 19:48

    A co on ma wspólnego z koniem ? ;-P
    ~Natalia
    21 sierpnia 2012 o 19:51

    Nic, to metafora:p
    ~Prithika
    21 sierpnia 2012 o 19:58

    Dobrze, ze nie metamorfoza, bo jako koń nie wyglądałby już tak dobrze. ;-P A muszę Ci powiedzieć, że zyskał moje zainteresowanie i mam nadzieję, że te „końskie zaloty” przyniosą rezultat :-)
    ~Natalia
    21 sierpnia 2012 o 22:27

    Naprawdę uważasz, że tak ją traktuje, bo chce ją poderwać?:-o
    ~Prithika
    22 sierpnia 2012 o 19:15

    Poderwać to niewłaściwe słowo. Na pewno jednak ją intryguje takim zachowaniem, a stąd już tylko krok do czegoś więcej. Zresztą parafrazując reklamę pewnego skandynawskiego sklepu „Ty tu rządzisz” :-)
    ~Natalia
    22 sierpnia 2012 o 19:40

    Ale myślisz, że to jego cel czy raczej efekt uboczny?;p

    ~Viviene
    23 sierpnia 2012 o 20:53

    Udało mi się przeczytać już rozdział dość dawno przez telefon, ale dopiero teraz wróciłam z nad morza i mam dostęp do internetu :) Fajny, dynamiczny rozdział, który przeczytałam bardzo szybko i chciałabym więcej :)) Już nie mogę się doczekać nowej epoki…PS. Pytanie czysto bloggerowe, historię Amandy masz napisaną już w całości, czy cały czas ją piszesz? Pozdrawiam, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 sierpnia 2012 o 22:01

    Mam ogólny plan wszystkich części od początku do końca, opracowany główny wątek i kilka pobocznych, ale w trakcie powstaje mnóstwo innych wątków. Wiem np. o czym będzie kolejna część, jak się zakończy obecna, co się będzie działo z Amandą przez ten cały czas, ale napisany mam tylko jeden rozdział do przodu, dlatego sporo może się zmienić i dojść. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń