Rozdział XXVI - Po raz trzeci

10.10.2012

   - A więc wszystko jasne! - zawołała Karolina. - Czyli oboje zakochaliście się w innych osobach. To trochę... dziwne.
   - Widocznie nie byliśmy sobie pisani – stwierdziłam. - Tak miało być. Jedno wydarzenie pociągało za sobą kolejne. Długo ze sobą byliśmy, ale w końcu nadszedł czas rozstania...
   - A co na to wszystko Martin? Ucieszył się? - Dziewczyna usiadła wygodniej i spojrzała na mnie pytająco.
   - Z tego, że całowałam się z innym? - Uśmiechnęłam się i wróciłam do opowieści.

   - Całowałaś się... z Inyanem? - Martin wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. - Domyślałem się, że może być między wami coś więcej niż przyjaźń, ale nie przyszło mi do głowy, że się całowaliście...
   Spuściłam wzrok.
   - To dlatego chciałam wyjechać. Daleko od niego...
   Dotknął mojej brody i podniósł do góry. Spojrzał mi w oczy.
   - Kochasz go?
   - Nie wiem – przyznałam. - Ciągnie mnie do niego bardzo... za bardzo...
   - Chciałabyś z nim być? - Padło kolejne pytanie. Przygryzłam wargę, wahając się przez chwilę, ale w końcu postanowiłam powiedzieć prawdę.
   - Myślę, że tak... ale nigdy nie chciałabym cię zranić.
   Puścił mnie i uśmiechnął się lekko.
   - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Wiem, że zawsze mogę na tobie polegać. Ale zdaje się, że wszystko, co poza tym, już przeminęło...
   - Więc... nie wyjeżdżamy? - spytałam niepewnie.
   - Wygląda na to, że zostajemy.
   - Jako przyjaciele?
   Skinął głową.
   - Tak, przyjaciele. Zwalniam cię ze słowa, Amando.
   - Och. - Uściskałam go, czując ulgę i radość. - Ja ciebie też zwalniam. Mogę nawet porozmawiać z Iskierką, jeśli będzie miała wątpliwości. Powinniście być razem.
   Uśmiechnął się i przytulił mnie lekko.
   - Powinniśmy powiedzieć Lily i Jahmesowi – zauważył.
   Wstaliśmy i weszliśmy na górę, trzymając się za ręce. Kiedy nasi przyjaciele przerwali pakowanie i spojrzeli na nas, odezwałam się pierwsza.
   - Nie wyjeżdżamy – oznajmiłam z uśmiechem.
   - Co, już zmieniłaś zdanie? - Jahmes westchnął i pokręcił głową. - Cóż, kobieta zmienną jest...
   - Tak, jednak zostajemy – odparł Martin. - I wspólnie stwierdziliśmy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
   - Jak to? - Szoszannah podeszła bliżej i zatrzymała się obok Jahmesa. Spojrzała na mnie pytająco. - Rozstajecie się?
   - Tak – odpowiedzieliśmy równocześnie.
   - Czyli powiedziałeś jej prawdę – rzekł Jahmes, zwracając się do Martina. Spojrzałyśmy na niego razem z Lily.
   - Tak, oboje powiedzieliśmy – wyjaśnił Martin.
   - To ja już nic nie rozumiem – mruknęła Szoszannah i spojrzała na mnie. - A więc nie tylko ty...
   - Nie tylko– odparłam. Usiedliśmy i opowiedzieliśmy im wszystko. Okazało się, że Martin zwierzył się Jahmesowi, tak jak ja Lily. Egipcjanin poradził mu, żeby powiedział mi prawdę i tak też zrobił. Szoszannah była zdziwiona takim obrotem sprawy, ale cieszyła się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
   - Najważniejsze, żebyście byli szczęśliwi – stwierdziła.
   Gdy tylko zapadł zmierzch, wybiegliśmy z domu. Martin udał do Sauków, a ja – na poszukiwanie Inyana.
   Szybko dotarłam na miejsce, gdzie się spotykaliśmy. Nie było go. Właściwie to powinnam się tego spodziewać. Powiedziałam, że odchodzę, po co miałby tu wracać?
   Musiałam go znaleźć. Nigdy nie byłam w jego domu, ale kiedyś przechodziliśmy tamtą okolicą i wspomniał mi, gdzie mieszka. Mówił, że dzieli dom ze znajomą, ale nic więcej o niej nie opowiadał. Znaliśmy się tyle lat, a ja wciąż nie wiedziałam o nim mnóstwa rzeczy.
   Pobiegłam tam. Zapukałam i po chwili otworzyła mi trzydziestoparoletnia wampirzyca. Na głowie miała ciemną chustkę, szczelnie zasłaniającą włosy. Zlustrowała mnie wzrokiem.
   - Szukam Inyana. Znaczy Sasy Inyana.
   - Kogo? - Uniosła brwi pytająco. Jasnozielone oczy patrzyły na mnie ze znudzeniem.
   - Pół Indianina. Mojego przyjaciela. Mówił mi, że tutaj mieszka?
   - Nic mi o tym nie wiadomo – mruknęła kobieta, próbując zamknąć drzwi.
   - Zaczekaj! - zawołałam, patrząc na nią stanowczo. Kiedy chciała ponownie zatrzasnąć drzwi, użyłam siły swojego wzroku, tak jak mnie uczył Inyan. Kobieta znieruchomiała, rozszerzając oczy.
   - Gorąca...
   - Mówił ci o mnie? - Uśmiechnęłam się. - Tak, to ja. Gdzie on jest? - Doszłam do wniosku, że wampirzyca była na tyle ostrożna, by nie rozpowiadać każdemu, że tutaj mieszka poszukiwany przez Cruela wampir.
   - Poszedł zobaczyć, czy naprawdę odpłyniesz – odparła krótko, patrząc na mnie z wyraźną ciekawością.
   - Dziękuję! - zawołałam i pobiegłam do portu. Chciał się ze mną pożegnać? Czy mnie przekonać, bym została?
   Dotarłam tam w kilkanaście minut. Stanęłam w opustoszałym już porcie, rozglądając się. Usłyszałam tylko kilku marynarzy, pakujących beczki na statek. Stałam przez dłuższą chwilę, czekając, aż wyjdzie. Nie wyszedł. Jeśli chciał się pożegnać, teraz miał okazję. Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się, gdzie miałby dobry widok na port. Dostrzegłam wysoki budynek z dachem, który wydał mi się dobrym punktem do obserwacji. Obiegłam go i wdrapałam się tam. Inyan uniósł brwi na mój widok. Stał tam, w indiańskiej koszuli, spodniach i mokasynach. Włosy związane miał do tyłu.
   - Brawo, jesteś coraz bystrzejsza. - Zlustrował mnie wzrokiem.
   - Przyszedłeś, żeby się ze mną pożegnać, czy żeby mnie powstrzymać? - spytałam, podchodząc do niego.
   - Masz o sobie wysokie mniemanie, gorąca. Czemu myślisz, że przyszedłem tu z twojego powodu? - Założył ręce na piersi.
   - Ta wampirzyca, z którą mieszkasz, powiedziała, że poszedłeś sprawdzić, czy na pewno odpłynę. - Zatrzymałam się przed nim.
   - Utnę jej język – mruknął Inyan.
   - A poza tym, co innego robiłbyś na dachu o tej porze?
   - Poluję. Dawno nie jadłem.
   - Na gołębie?
   Parsknął śmiechem i pokręcił głową.
   - No dobrze, powiedz mi, po co ty tu jesteś. Przyszłaś po ostatniego buziaka?
   Uśmiechnęłam się lekko.
   - Nie wyjeżdżam.
   Staliśmy na dachu, tuż przy wierzchołku, bez problemu utrzymując równowagę. Inyan zmarszczył brwi, słysząc moje słowa.
   - Dlaczego?
   - Rozmawiałam z Martinem. Właściwie to on zaczął... rozstaliśmy się. Jesteśmy teraz tylko przyjaciółmi.
   - To świetnie. - Skinął głową. - Gratuluję decyzji.
   - No i... jestem teraz wolna. - Spojrzałam na niego oczekująco. Trudno było się przytulać na środku dachu, ale czekałam, aż się ucieszy, powie coś miłego.
   - Czyli możesz się ze mną całować bez poczucia winy? - Założył ręce na piersi. Popatrzyłam na niego urażonym wzrokiem.
   - Tylko o to ci chodziło? O pocałunki?
   - Dzięki mnie zdałaś sobie sprawę, że męczysz się w tym związku.
   Spojrzałam mu prosto w oczy.
   - I naprawdę nic więcej do mnie nie czujesz? Tylko... pożądanie?
   - A ty? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
   Przygryzłam wargę, odwróciłam się i zeskoczyłam z dachu. Przyszło mi do głowy, że tak naprawdę Inyan nie mówił mi nic o miłości. To ja coś sobie ubzdurałam po paru pocałunkach. Chciał tylko romansu, przelotnej miłostki.
   Ruszyłam przed siebie, czując łzy pod powiekami. Nie ubiegłam daleko. Poczułam, jak otaczają mnie silne ramiona. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
   - Puść mnie! - zawołałam. Dobrze, że w porcie nikogo już nie było, bo podejrzewam, że wyglądało to na atak Indianina na białą kobietę. Aczkolwiek bardzo wkurzoną kobietę.
   - Uspokój się, gorąca. - Kiedy przestałam się wyrywać, odwrócił mnie przodem do siebie. Zamrugałam gwałtownie, mając nadzieję, że się nie rozpłaczę. I tak już wyszłam na idiotkę.
   - Zostaw mnie – mruknęłam. - Jeśli liczysz, że będę twoją kochanką...
   - Skąd. Wręcz przeciwnie. - Spojrzał na mnie ze swoim uśmieszkiem na ustach. - Naprawdę lubię się z tobą drażnić. Reagujesz tak... emocjonalnie.
   Westchnęłam.
   - Czego ty chcesz, Inyanie?
   - Ciebie – odparł, poważniejąc. - Na zawsze.
   Zamrugałam, zastanawiając się, czy żartuje.
   - Ale przed chwilą powiedziałeś...
   - Zapytałem, co ty czujesz. I już wiem. - Uśmiechnął się z zadowoleniem i pocałował mnie. Odwróciłam głowę.
   - I ty masz zamiar to wykorzystać?
   Przesunął ustami po moim policzku.
   - Mam zamiar wykorzystywać to po wieczność. I nigdy się nie wypali. Mamy w sobie za wiele iskry, by mogła kiedykolwiek zgasnąć.
   Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego.
   - Brzmi, jakbyś prosił mnie o rękę – wyrwało mi się.
   - Anglicy podobno klękają i dają pierścionek. Indianie natomiast przynoszą dary i kładą pod wigwamem panny młodej, jeśli podarunki znikną w nocy, oznacza to, że oświadczyny zostały przyjęte.
   - Ciekawy zwyczaj – stwierdziłam. Skinął głową.
   - Wolisz pierścionek czy dary?
   Spojrzałam na niego zaskoczona.
   - Znowu żartujesz?
   - Mówię całkowicie poważnie. - Wziął mnie za rękę i przyłożył do swojej piersi. - Chcę, żebyś została moją żoną.
   Gdyby niebo runęło mi na głowę, albo wzeszło podwójne słońce, nie byłabym bardziej zdumiona niż w tamtym momencie.
   - Och... - Spojrzałam mu prosto w oczy. - Ale... do tego potrzeba czegoś więcej, niż namiętności. Musiałbyś mnie kochać...
   - Hm, to faktycznie problem, ale chyba wiem, jak go rozwiązać.
   Odsunęłam się o krok.
   - Problem?
   Uśmiechnął się bezczelnie.
   - Ogromny.
   - Z takich spraw się nie żartuje. - Założyłam ręce na piersiach i spojrzałam na niego stanowczo. - Kochasz mnie czy nie?
   Nagle spoważniał. Podszedł i spojrzał mi w oczy.
   - Już od dawna.
   Przez chwilę milczałam, zastanawiając się, co odpowiedzieć. W końcu objęłam go za szyję i przytuliłam.
   - Ja chyba nie muszę ci mówić, co czuję...
   - To znaczy, że zostaniesz moją żoną?
   Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie pewnym siebie wzrokiem.
   - A... nie będziesz się ze mną więcej tak droczył?
   - Zawsze będę, przecież wiesz – odpowiedział i zanim zdążyłam się oburzyć, już mnie całował.
   - Drań z ciebie – zdołałam tylko wyszeptać, a potem zapomniałam już o wszystkim i poddałam się jego pocałunkom.

   Kilka nocy później poznałam jego plemię. Apacze byli dość wojowniczym plemieniem. Dzielili się na kilka szczepów. Zajmowali się głównie łowiectwem, polowali na bizony i częściowo uprawiali rośliny, ale stali się znani przede wszystkim jako wojownicy. Inyan powiedział, że nazwa Apacze znaczy wrogowie lub waleczni ludzie. Czuwał nad spokojem ich plemienia, tak jak my nad Saukami. Wampirzyca, z którą mieszkał, przyjęła go do siebie tuż po jego przemianie i zostali razem. Miała na imię Melanie i była dość małomówna. Spytała tylko, kiedy się do nich wprowadzam, na co Inyan odparł, żeby już szykowała miejsce na moją trumnę. Dobrze, że w pobliżu nie było akurat ludzi, bo zabrzmiało to nieco dwuznacznie.
   Przyjęłam oświadczyny Inyana. Nie byłam pewna, czy kiedyś nie będę tego żałować. Tyle mnie w nim denerwowało, czasem miałam ochotę mu przyłożyć, choć i tak nie miałam większych szans na powodzenie. Czemu więc tak bardzo mnie do niego ciągnęło? Nie potrafiłam rozwiązać tej zagadki. Wiedziałam tylko, że lubiłam siedzieć, przytulona do niego. Leżeć w jego ramionach. Patrzeć mu w oczy, gdy przestawał kpić, a zaczynał mówić, co czuje. Jego uśmiech, ten szczery i miły. Uwielbiałam jego dobrą stronę i wiedziałam, że jestem w stanie znieść tę wkurzającą. Może przez to był jeszcze bardziej interesujący? Nie zawsze wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. W przeciwieństwie do niego. Czasem miałam wrażenie, że zna mnie aż za dobrze.
   Wzięliśmy indiański ślub tuż po zmroku, pod wielkim dębem, przyrzekając sobie wieczną miłość przy świadkach, między innymi Szoszannah, Jahmesie, Martinie, Iskierce, Lucasie i Dorothy oraz całym plemieniu Apaczów. Po raz trzeci zostałam żoną. Przeniosłam swoją trumnę do Inyana, a następnej nocy wzięliśmy się za budowę naszego domu.
   Moi przyjaciele bardzo cieszyli się z mojej decyzji. Pomagali nam w budowie i powoli zaczęliśmy się przyzwyczajać do nowej sytuacji.
   Przez pierwsze tygodnie po ślubie było jak we śnie. Co prawda nie pamiętałam już, jak wygląda sen, ale zawsze kojarzył mi się z czymś przyjemnym. Takie też było to małżeństwo. Z czasem znów zaczął mnie drażnić i denerwować, ale gdy widział, że przesadził, potrafił też skutecznie mnie uspokoić. Najczęściej pocałunkiem.
   Nasz domek szybko pojawił się w ukrytym miejscu w górach. Nikt tam się nie zapuszczał, a jeśli nawet, mogliśmy dostrzec go z daleka. Wybudowaliśmy też niewielką piwnicę, w której stały obok siebie dwie trumny.
   To był szalony związek, z którego oboje czerpaliśmy po równo i korzystaliśmy z życia. W pewnym momencie mieliśmy dość ukrywania się. Oprócz walki z łowcami, których bardzo łatwo przychodziło mi pokonać, zaczęliśmy też trenować na wampirach, ratując głównie dzieci. Na początku byliśmy bardzo ostrożni, ale z czasem przestaliśmy uważać, zapominając, że władca zawsze zazdrośnie strzeże swojej władzy.
   Szczególnie przed gorącokrwistymi wojownikami.

5 komentarzy:

  1. ~Prithika
    10 października 2012 o 08:33

    Cieszę się, że jednak zostali w Ameryce i że wyznali sobie prawdę. Oboje mieli sekret, który jak widać zatruwał im spokój, a gdy go wyjawili nie stało się nic złego. Czasem lepiej być uczciwym niż męczyć się tylko po to, aby nie zranić drugiej osoby. Teraz i Martin i Amanda są szczęśliwi z nowymi partnerami. Mam nadzieję, że wyjaśnisz jeszcze co się dokładnie stało z Iskierką, po związaniu z Martinem :-)Rozdział był sielski, bardzo spokojny, ale końcówką znowu zasiałaś ziarnko niepokoju. Oj coś mi się zdaje, że władca wampirów wkrótce wkroczy w ich uporządkowane życie i wywróci je do góry nogami.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 października 2012 o 18:59

    > Cieszę się, że jednak zostali w Ameryce i że wyznali sobie> prawdę. Oboje mieli sekret, który jak widać zatruwał im> spokój, a gdy go wyjawili nie stało się nic złego. Czasem> lepiej być uczciwym niż męczyć się tylko po to, aby nie> zranić drugiej osoby. Teraz i Martin i Amanda są> szczęśliwi z nowymi partnerami. Mam nadzieję, że wyjaśnisz> jeszcze co się dokładnie stało z Iskierką, po związaniu z> Martinem :-)Dowiesz się w następnym rozdziale;)> Rozdział był sielski, bardzo spokojny, ale końcówką znowu> zasiałaś ziarnko niepokoju. Oj coś mi się zdaje, że władca> wampirów wkrótce wkroczy w ich uporządkowane życie i> wywróci je do góry nogami.> PozdrawiamDobrze Ci się zdaje:p
    Odpowiedz

    ~Laura33
    10 października 2012 o 10:56

    Martin jaki wyrozumiały. Dobrze ,że sobie wszystko wyjaśnili.Ciekawe co będzie dalej. Pozdrawiam :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 października 2012 o 19:02

    Myślałaś, że będzie się na nią złościł?:p
    Odpowiedz
    ~Laura 33
    15 października 2012 o 10:40

    Tak właśnie myślałam :)
    Odpowiedz

    ~Viviene
    10 października 2012 o 12:47

    Bardzo dziękuję za dedykację :) Rozdział przeczytałam tak szybko, że właściwie musiałam go przeczytać i po raz drugi. No nieźle przyspieszyłaś z akcją, mam nadzieję że Inyan będzie ostatnim mężem w życiu Amandy. Bardzo podoba mi się stosunek Indianina do wampirzycy, tak właśnie powinno wyglądać małżeństwo. Kocha do utraty tchu, potrafi zażartować i traktuje ją z szacunkiem i oddaniem. Super! Też bym tak chciała :) No może tylko nie z wampirem :)) Pozdrawiam, buziaki :**Vivi PS. U mnie NN.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 października 2012 o 19:05

    A czemu nie z wampirem? Wampiry są fajne:-P
    Odpowiedz

    ~Susannah
    10 października 2012 o 19:01

    How sweet ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 października 2012 o 19:07

    Czasem mogą być i lepsze chwile;p
    Odpowiedz
    ~Susannah
    10 października 2012 o 21:53

    Czy Amanda oddała Martinowi pierścionek? :P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    10 października 2012 o 22:56

    Na pewno zdjęła, ale myślę, że zatrzymała na pamiątkę;p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Justilla
    10 października 2012 o 20:44

    Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie małżeństwo Amandy będzie też najkrótszym. Jak żeńska wersja Cruelly De Mon zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto tu rządzi, to ja kiepsko to widzę. Strach się bać. Ach i mówiłam. Za porozumieniem stron, przyjaciele, cud miód i orzeszki w karmelu. Ale w sumie… muszę przyznać, że nawet dobre rozwiązanie. A niech zamiast nie żyć, będzie sobie Martin szczęśliwy z Iskierką. Też będzie ślub? ;)PS. Zapraszam na nn ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 października 2012 o 22:55

    > Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie małżeństwo Amandy> będzie też najkrótszym.To ile musiałoby trwać to małżeństwo, żeby było najkrótsze?:p> Jak żeńska wersja Cruelly De Mon> zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto tu rządzi,> to ja kiepsko to widzę. Strach się bać.Żeńska wersja?> Ach i mówiłam. Za porozumieniem stron, przyjaciele, cud> miód i orzeszki w karmelu. Ale w sumie… muszę przyznać,> że nawet dobre rozwiązanie. A niech zamiast nie żyć,> będzie sobie Martin szczęśliwy z Iskierką. Też będzie> ślub? ;)No ba;p> PS. Zapraszam na nn ;)
    Odpowiedz
    ~Justilla
    11 października 2012 o 17:10

    > > Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie małżeństwo> > Amandy> > będzie też najkrótszym.> To ile musiałoby trwać to małżeństwo, żeby było> najkrótsze?:pMniej niż półtora roku ;) Ale konkretnie miałam na myśli, że jeśli zaatakują ich, to żeby nie było, że Inyan zginie. Taki czarny scenariusz ;P> > Jak żeńska wersja Cruelly De Mon> > zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto tu> > rządzi,> > to ja kiepsko to widzę. Strach się bać.> Żeńska wersja?Męska ;) Ostatnio jestem trochę nieprzytomna. > > Ach i mówiłam. Za porozumieniem stron, przyjaciele, cud> > miód i orzeszki w karmelu. Ale w sumie… muszę> > przyznać,> > że nawet dobre rozwiązanie. A niech zamiast nie żyć,> > będzie sobie Martin szczęśliwy z Iskierką. Też będzie> > ślub? ;)> No ba;pA to fajnie :)> > PS. Zapraszam na nn ;)>
    Odpowiedz
    ~Natalia
    11 października 2012 o 19:00

    > > > Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie małżeństwo> > > Amandy> > > będzie też najkrótszym.> > To ile musiałoby trwać to małżeństwo, żeby było> > najkrótsze?:p> Mniej niż półtora roku ;) Ale konkretnie miałam na myśli,> że jeśli zaatakują ich, to żeby nie było, że Inyan zginie.> Taki czarny scenariusz ;PNic nie powiem:x> > > Jak żeńska wersja Cruelly De Mon> > > zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto tu> > > rządzi,> > > to ja kiepsko to widzę. Strach się bać.> > Żeńska wersja?> Męska ;) Ostatnio jestem trochę nieprzytomna.Cruella De Mon nie jadła dzieci:p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Justilla
    11 października 2012 o 20:00

    > > > > Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie małżeństwo> > > > Amandy> > > > będzie też najkrótszym.> > > To ile musiałoby trwać to małżeństwo, żeby było> > > najkrótsze?:p> > Mniej niż półtora roku ;) Ale konkretnie miałam na> > myśli,> > że jeśli zaatakują ich, to żeby nie było, że Inyan> > zginie.> > Taki czarny scenariusz ;P> Nic nie powiem:xOho!> > > > Jak żeńska wersja Cruelly De Mon> > > > zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto tu> > > > rządzi,> > > > to ja kiepsko to widzę. Strach się bać.> > > Żeńska wersja?> > Męska ;) Ostatnio jestem trochę nieprzytomna.> Cruella De Mon nie jadła dzieci:pAno nie. Była bardziej współczesna i robiła sobie futra z piesków ;)
    ~Natalia
    11 października 2012 o 21:49

    > > > > > Osz kurde, zaraz się okaże, że trzecie> > > > > małżeństwo> > > > > Amandy> > > > > będzie też najkrótszym.> > > > To ile musiałoby trwać to małżeństwo, żeby było> > > > najkrótsze?:p> > > Mniej niż półtora roku ;) Ale konkretnie miałam na> > > myśli,> > > że jeśli zaatakują ich, to żeby nie było, że Inyan> > > zginie.> > > Taki czarny scenariusz ;P> > Nic nie powiem:x> Oho!:-P> > > > > Jak żeńska wersja Cruelly De Mon> > > > > zawita ponownie w ich życiu, coby pokazać kto> > > > > tu> > > > > rządzi,> > > > > to ja kiepsko to widzę. Strach się bać.> > > > Żeńska wersja?> > > Męska ;) Ostatnio jestem trochę nieprzytomna.> > Cruella De Mon nie jadła dzieci:p> Ano nie. Była bardziej współczesna i robiła sobie futra z> piesków ;)Menda jedna!

    ~Kara007
    11 października 2012 o 15:55

    Mówiłam, że Martin nie jest zdolny do zrobienia jej awantury, on nie ma mocnego, kłótliwego charakteru. Jest raczej osobą ugodową i bardzo ale to bardzo spokojną – tak spokojną, że aż czasami to człowieka drażni ;D Choć cieszę się z tego, że jednak zostali przyjaciółmi i układają sobie życie na nowo z osobami, które kochają oboje;)A co do Inyana i Amandy – no to wow! On naprawdę ubóstwia ją drażnić, droczyć się z nią i to na różne sposoby, ale jak na to patrzę z boku to jest to na swój sposób urocze, choć Amanda musi być innego zdania ;D Ale za to przeprosiny na pewno się jej podobają ;p Tak szybko ślub? I to w takim stylu? No nie, ma co, zaszaleli ;) Chciałabym, żeby ten ich związek należał do udanych i żeby był tak samo namiętny jak teraz i trwały – to ostatnie przede wszystkim. Końcówka rozdziału jak zwykle skłania do myślenia, a połączywszy ją z tytułem następnej części to aż mnie przeraża. Oby mojej przypuszczenia się nie sprawdziły, albo przynajmniej niech się sprawdzą w połowie, bo normalnie nie wiem co zrobię ;)Pozdrawiam gorąco ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Natalia
    11 października 2012 o 19:03

    > Mówiłam, że Martin nie jest zdolny do zrobienia jej> awantury, on nie ma mocnego, kłótliwego charakteru. Jest> raczej osobą ugodową i bardzo ale to bardzo spokojną – tak> spokojną, że aż czasami to człowieka drażni ;D Choć cieszę> się z tego, że jednak zostali przyjaciółmi i układają> sobie życie na nowo z osobami, które kochają oboje;)> A co do Inyana i Amandy – no to wow! On naprawdę ubóstwia> ją drażnić, droczyć się z nią i to na różne sposoby, ale> jak na to patrzę z boku to jest to na swój sposób urocze,> choć Amanda musi być innego zdania ;D Ale za to> przeprosiny na pewno się jej podobają ;p Tak szybko ślub?> I to w takim stylu? No nie, ma co, zaszaleli ;)> Chciałabym, żeby ten ich związek należał do udanych i żeby> był tak samo namiętny jak teraz i trwały – to ostatnie> przede wszystkim.W sensie, żeby się nie rozstali?:p> Końcówka rozdziału jak zwykle skłania do myślenia, a> połączywszy ją z tytułem następnej części to aż mnie> przeraża. Oby mojej przypuszczenia się nie sprawdziły,> albo przynajmniej niech się sprawdzą w połowie, bo> normalnie nie wiem co zrobię ;)> Pozdrawiam gorąco ;****A jakie przypuszczenia?
    Odpowiedz
    ~Kara007
    12 października 2012 o 20:10

    Dokładnie tak, żeby się nie rozstali ;D A o przypuszczeniach wolę głośno nie mówić. Poczekam, zobaczę ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    12 października 2012 o 21:17

    Nie rozstaną się, tyle mogę powiedzieć:p Podejrzewam, że niektóre z Twoich przypuszczeń mogą być słuszne;)
    Odpowiedz
    ~Kara007
    13 października 2012 o 10:14

    To fajnie, że się nie rozstaną ;) A co do moich przypuszczeń to też mi się tak wydaje ;D
    ~Natalia
    13 października 2012 o 14:22

    A to są przypuszczenia pozytywne, czy negatywne?:p
    ~Kara007
    14 października 2012 o 14:20

    Powiem tak, mam dwa scenariusze, jeden jest pozytywny a ten drugi bardzo, ale to bardzo negatywny… Wolałabym, aby sprawdził się ten pierwszy ;D
    ~Natalia
    14 października 2012 o 14:25

    Wszystko się okaże w następnym rozdziale:p

    ~Anai
    11 października 2012 o 19:53

    Jej, nie sądziłam, że oni się tak szybko pobiorą! I Martin nie był wcale zazdrosny i spokojnie puścił Amandę… Jednak nie byli stworzeni dla siebie i dobrze. Teraz zastanawia mnie jak to się potoczy dalej, w końcu Inyan postanowił obalić władcę. Nie mogę się doczekać jak to dalej rozwiniesz:)Świetny rozdział! Pozdrawiam:)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    11 października 2012 o 21:48

    Myślisz, że Inyan nie zrezygnował z obalenia Cruela?

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Hanekawa
    24 października 2012 o 20:12

    Na początek przepraszam za opóźnienia i zaległości. Przez tę szkołę tyle mi sie nazbierało… No dobra, nie zrzędzę już, do rzeczy. Tak myślałam, że jednak zostaną. Widać oboje zdali sobie sprawę, że to już nie to. Dobrze, że jednak pozostali przyjaciółmi. Nie spodziewałam się, że Inyan i Amanda wezmą ślub tak od razu. W sumie ciekawa z nich parka, taka wybuchowa. Coś tylko czuję, że tragedia wisi w powietrzu, bo chyba poczuli się zbyt pewnie, a Cruel nie śpi.. No nic, lecę zobaczyć, co wymyśliłaś. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń