Rozdział XXV - Dwa wyznania

26.09.2012

   - A więc Inyan miał trochę racji – stwierdziła Karolina. - Naprawdę staliście się tylko przyjaciółmi. Nie mogłaś powiedzieć mu prawdy?
   - Nie chciałam go zranić. - Spojrzałam w okno w zamyśleniu.
   - Mam nadzieję, że jednak sobie wszystko wyjaśniliście. - Dziewczyna wstała i zerknęła na zegarek. - Muszę już iść, ale jak wrócę, powiesz mi wszystko.
   - Oczywiście, że tak, skarbie – odparłam. - Taki mam zamiar.
   Karolina uśmiechnęła się i wyszła. W tym czasie porozmawiałam z Amy o Fredzie. Słuchałam jej z uśmiechem. Wiedziałam już, jaką decyzję podejmie.
   Karolina wróciła przed kolacją i już po chwili siedziała koło mnie, czekając na dalszą część mojej opowieści.

   Następnego popołudnia powiedzieliśmy Lily i Jahmesowi o naszych planach. Wiedzieliśmy, że nie możemy wyjechać tylko ja i Martin, lecz wszyscy. Jahmes stwierdził, że on nie ma nic przeciwko dalszej podróży, chętnie zobaczy Anglię, natomiast Szoszannah wyglądała na trochę zawiedzioną.
   - Jesteście pewni, że to dobry pomysł? Kiedy chcecie wypłynąć?
   - Następnym statkiem – odparłam bez wahania. Martin spojrzał na mnie dziwnie, ale pokiwał głową. - Co nas tu właściwie trzyma? - dodałam.
   Lily westchnęła. Wiedziałam, że nie chciała wyjeżdżać, ponieważ zaprzyjaźniła się z Dorothy, z Lucasem i dogadywała się też z innymi wampirzycami. W przeciwieństwie do mnie, gdyż wciąż czułam się tutaj trochę obco; co prawda wampiry nie unikały mnie ani nie traktowały jak wroga, ale też nie zawarłam żadnych przyjaźni.
   - Lubię Amerykę – wyznała w końcu Szoszannah – ale może zmiana otoczenia to nie jest taki zły pomysł.
   Tego wieczoru razem z Martinem udaliśmy się do portu. Okazało się, że statek wypływa za dwa dni, o świcie. Wystarczyło wsiąść do niego w nocy.
   Potem wyruszyliśmy do wioski Sauków. Powitała nas Mała Sarna, była już w podeszłym wieku, ale wciąż z widocznymi śladami dawnej urody. Kiedy z namiotu wyszła Iskierka, stwierdziłam, że jest do niej bardzo podobna. Najpierw się do nas uśmiechnęła, a potem skromnie spuściła wzrok. Szczuplutka, śliczna Indianka, jak jej matka i babka.
   Zaproszono nas do wigwamu. Mała Sarna opowiadała o problemach z innymi plemionami i z Anglikami. Jak się okazało, to Martin załatwiał sprawy związane z wolnością obu plemion. Płacił Anglikom, pomagał w walce przeciwko innym Indianom. Czasem dołączał do nich Jahmes.
   Czemu tak mało wiedziałam o tym, co się tu działo? No tak, to oczywiste – byłam zbyt zajęta walką i Inyanem, by dostrzec to wszystko.
   Spojrzałam na Iskierkę, która podawała siedzącym posiłek. Nas ominęła, ale posłała nam uśmiech i skinęła głową, byśmy nie pomyśleli, że to z braku grzeczności. Również się uśmiechnęłam, ale dziewczyna poszła już dalej.
   - Podobno masz już zalotników – powiedziałam do niej, kiedy się odwróciła. Indianka zarumieniła się i skinęła głową.
   - Ale żadnego nie kocha – wyjaśniła jej matka, Kropla Deszczu.
   - Jeszcze znajdzie swoją miłość – stwierdziła Mała Sarna. Iskierka posłała jej pełen wdzięczności uśmiech.
   - Na pewno – dodałam. - Każdy powinien znaleźć tę drugą połowę.
   Młoda Indianka westchnęła głęboko i usiadła, pijąc coś z kubka.
   - A wam jak się powodzi? - spytała mnie Mała Sarna.
   - Tak właściwie to... za dwa dni odpływamy do Anglii – powiedziałam. - Ale znajdziemy kogoś, kto nadal będzie wam pomagał, gdy...
   Przerwał mi dźwięk opadającego na ziemię naczynia. Iskierka wpatrywała się w nas zdumionym wzrokiem, po czym zerwała się i wybiegła z wigwamu.
   - Co jej się stało? - spytałam zdziwiona. Mała Sarna i jej córka popatrzyły na siebie równie zaskoczone. Spojrzałam na Martina.
   - Porozmawiam z nią – powiedział, wstał i wyszedł. Wzruszyłam ramionami i stwierdziłam, że potem mi wszystko wyjaśni.
   Kiedy wracaliśmy do domu, spytałam go o zachowanie Iskierki.
   - Zaprzyjaźniliśmy się – wyznał, patrząc przed siebie.
   - A ty teraz odjeżdżasz? Rozumiem. - Westchnęłam. - To może nie wyjeżdżajmy?
   Spojrzał na mnie i pokręcił głową. Zatrzymał się i wziął mnie za ramiona.
   - Powinniśmy wyjechać, Amando. Chciałbym, żeby było między nami tak, jak kiedyś.
   A więc zauważył. No tak, jak mógłby tego nie dostrzec? Wtuliłam się w jego ramiona.
   - Będzie. Może nawet jeszcze lepiej. Tylko musimy stąd wyjechać.
   Staliśmy tak przez chwilę, a w moim sercu zawitała otucha. Skoro obydwoje tego chcieliśmy, to powinniśmy dać radę.
   Następnego popołudnia Szoszannah przyszła do mnie, żeby ze mną porozmawiać. Usiadłyśmy w jednym z pokoi, podczas gdy Martin i Jahmes rozmawiali na dole.
   - Czemu tak się wam śpieszy? Martin ostatnio dziwnie się zachowuje, nie mogę do niego dotrzeć, a ty całkiem się odizolowałaś. Powiesz mi, o co chodzi?
   Westchnęłam i skinęłam głową.
   - Chodzi o nasz związek – przyznałam. - Potrzebujemy zmian, inaczej... może się rozpaść. - Opowiedziałam przyjaciółce o Inyanie. Lily wysłuchała mnie uważnie, po czym stwierdziła, że powinnam powiedzieć o tym Martinowi.
   - Porozmawiaj z nim. Powiedz mu prawdę.
   - Nie mogę. A jeśli to całkiem zniszczy to, co jest między nami? On mnie kocha, ja tego też... Dzisiaj pożegnam się z Inyanem. To jedyne wyjście z tej sytuacji.
   Lily westchnęła, ale nie przekonywała mnie dalej. Kiedy zapadł zmrok, pobiegłam na miejsce spotkania. Inyana nie było. Został mi jeszcze jutrzejszy wieczór, gdyż statek wypływał o świcie, miałam jednak nadzieję, że zastanę go dzisiaj. Usiadłam na kamieniu i czekałam.
   Poczułam na sobie jego wzrok, jeszcze zanim go usłyszałam. Zerwałam się i odwróciłam w jego stronę. Uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
   - Wiedziałem, że wrócisz – powiedział pewnym siebie głosem. Cofnęłam się o krok i pokręciłam głową.
   - Przyszłam się pożegnać.
   Uniósł brwi i popatrzył na mnie zdziwiony.
   - Jak to pożegnać? Stwierdziłaś, że wolisz się ze mną nie spotykać, bo za bardzo będzie cię kusić, żeby mnie pocałować?
   Westchnęłam.
   - Wyjeżdżam. Po jutrzejszej nocy.
   - Dokąd?
   - Do Anglii.
   Nagle spoważniał. Przyglądał mi się przez chwilę w milczeniu, po czym podszedł i dotknął mojego policzka.
   - Nie chcesz tego. Będziesz nieszczęśliwa, Amando. Zostań. Powiedz mu prawdę. - Pogładził palcami mój policzek, a ja poczułam niepokojące mrowienie na skórze. Nie powinnam tego czuć.
   - Zrozum, Inyanie. Nieważne, co ze mną. Martin jest mi bardzo drogi i nie mogłabym go skrzywdzić. Nawet jeśli jest coś między nami, to nie ma prawa się rozwinąć. Przepraszam. - Nie zastanawiając się nad tym, co robię, wyciągnęłam dłoń i pogładziłam go po policzku.
   Złapał mnie za rękę i popatrzył na mnie przez chwilę.
   - Wiedziałem, że też to czujesz. Chcesz to odrzucić? Odejść? Na zawsze? Nigdy nie da ci spokoju ta myśl, że mogłaś zostać, a nie zostałaś. Mogłaś coś mieć, doświadczyć czegoś, lecz świadomie z tego zrezygnowałaś.
   - Będzie mi ciebie brakowało, ale nie mogę inaczej – powiedziałam cicho, wpatrując się w zielonobrązowe oczy, zasnute smutkiem. Miałam ochotę przytulić go, pocieszyć. Przez chwilę się wahałam, ale w końcu objęłam go za szyję, przytulając się lekko do niego. - Przepraszam, nie chciałam, żeby tak wyszło.
   - Nie jesteś jego żoną, gorąca. Narzeczeństwo można zerwać. Będąc z nim i nie kochając go tak, jak powinnaś, skrzywdzisz go bardziej – szeptał mi do ucha, obejmując mnie. Kiedy nie odpowiedziałam, kontynuował. - Tyle razem przeszliśmy, Amando. Tyle cię nauczyłem, tak szybko wszystko pojęłaś, aż w końcu przejęłaś całą pasję, jaką daje walka. Nie odchodź, gorąca.
   Odsunęłam się odrobinę i położyłam dłonie na jego policzkach.
   - Nigdy cię nie zapomnę, wojowniczy wampirze – powiedziałam cicho.
   Objął mnie nagle i przyciągnął do siebie. Moje ciało zareagowało tak gwałtownie, że przez chwilę nie byłam w stanie się poruszyć. Pochylił się i pocałował mnie. Tym razem odpowiedziałam. Przez kilka minut poddawałam się temu płomieniowi, który nas ogarnął. W końcu odsunęłam się, łapiąc oddech. - Żegnaj, Inyanie.
   Odwróciłam się, zanim zdążył cokolwiek zrobić lub powiedzieć. Biegłam daleko stąd, w końcu zatrzymałam się w górach, usiadłam pomiędzy skałami i się rozpłakałam.
   Wiedziałam, że nie powinnam się z nim całować. „Co ja teraz powiem Martinowi?”, zastanawiałam się. W głowie miałam mętlik. Chciałam, żeby mnie pocałował i wiedziałam, że wspomnienie jego pocałunku na długo utkwi w mojej głowie. A może to wszystko jest bez sensu? Może po prostu przestałam już kochać Martina, zostało tylko ciepłe uczucie do przyjaciela? Czy to coś zmienia? Wyobraziłam sobie, jak mówię Martinowi, że to koniec. Jego oczy, pełne wyrzutu, smutku, złości? Jakby zareagował?
   Z ponurych myśli otrząsnęłam się dopiero, gdy stwierdziłam, że niewiele czasu zostało już do wschodu. Ruszyłam do domu w szybkim tempie, w porę udało mi się tam dotrzeć.
   - Wszystko w porządku, Amando? - spytała Lily, spoglądając na mnie z niepokojem.
   - Tak, w porządku, a co?
   Szoszannah pokręciła głową i podała mi chusteczkę. Dopiero wtedy zrozumiałam, że musiałam mieć krew na twarzy. Otarłam starannie policzki i podziękowałam, po czym zeszłam na dół, gdzie czekał już Martin. Po wymianie kilku zdań i życzeniu sobie spokojnego poranka, położyliśmy się, każde do swojej trumny.
   Następnego popołudnia zaczęliśmy się pakować. Szoszannah wydawała się być w kiepskim humorze, Martin miał dość obojętną minę, a Jahmes bezskutecznie starał się poprawić nastrój. Tuż przed zmierzchem zeszłam na dół, spoglądając na trumny. Musieliśmy je zostawić, ponieważ trudno byłoby wyjaśnić, czemu chcemy zabrać ze sobą cztery puste trumny. Zamiast tego załadujemy na statek długie skrzynie, a nowe miejsca do spania kupimy już w Anglii.
   Martin wszedł tuż za mną i przez chwilę mi się przyglądał. Obejrzałam się na niego i uśmiechnęłam się.
   - Gotowy na powrót do Anglii? - spytałam. - Będziemy mieli o czym opowiadać Amelii.
   Skinął głową i usiadł na swojej trumnie, siadłam obok niego. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
   - Muszę ci o czymś powiedzieć.
   Popatrzyłam na niego oczekująco. Brązowe oczy wyrażały pewien smutek. Nie wiadomo czemu przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Jego szeroki uśmiech, ciemne lekko kręcone włosy zwichrzone przez wiatr, ciepły głos. To był wciąż ten sam Martin, a jednak nie czułam już tego samego co dawniej.
   - O czym? - spytałam.
   - Zacznę od tego, że ostatnio trochę się od siebie oddaliliśmy. Kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie, ale zaczęliśmy spędzać ze sobą mniej czasu i... coś się zepsuło. Oczywiście naprawimy to, gdy wyjedziemy. Ale nie tylko dlatego chciałem wypłynąć. - Popatrzył na mnie z wahaniem. Słuchałam go uważnie, nie mając pojęcia, do czego zmierza. Czyżby dowiedział się o Inyanie? Jeśli tak, wiedziałam, że przyznam się do wszystkiego i byłam gotowa ponieść konsekwencje. - Chodzi o coś innego – kontynuował Martin. - O kogoś. Zaczęło się od tego, że pewnej nocy usłyszałem krzyk. Bezbronna Indianka stała naprzeciwko dzikiego zwierza. Udało mi się ją obronić. Zaprzyjaźniliśmy się. - Odwrócił wzrok, patrząc przed siebie. - Iskierka jest mądrą dziewczyną, polubiłem nocne spacery z nią, długie rozmowy. To było jakiś rok temu. Ale niedawno przekonałem się, że to coś więcej. Zakochała się we mnie. - Umilkł na chwilę.
   - A ty? - spytałam go.
   - Ja? Ja nigdy bym cię nie zdradził, Amando. Dlatego dobrze, że wyjeżdżamy. Iskierka znajdzie kogoś odpowiedniego, człowieka, będzie miała z nim dzieci i będzie szczęśliwa.
   - Pytam, czy ty coś do niej czujesz. - Obserwowałam go z bijącym sercem. Jego rytm dorównywał teraz ludzkiemu.
   Popatrzył na mnie pełnym poczucia winy wzrokiem.
   - To dlatego, że ostatnio była między nami taka... pustka. Ale to już nie ma znaczenia. Wyjedziemy i...
   - A gdybym zwolniła cię z danej mi obietnicy? Czy ty i Iskierka...?
   - Ona jest człowiekiem.
   - Jakie to ma znaczenie? Wie, kim jesteś. Chciałaby cię za męża? - Patrzyłam na niego uważnie.
   - Ale przecież ty...
   - Ja nie jestem twoją żoną – przerwałam mu. - Muszę tylko wiedzieć, czy beze mnie byłbyś szczęśliwy. Z nią.
   Pokręcił głową i wziął moją twarz w dłonie.
   - Nie zostawię cię. Powiedziałem ci to, bo chciałem być z tobą szczery, ale nie pozwolę, żebyś poświęciła się dla mnie. Kocham cię i nie chcę, żebyś cierpiała.
   - Kochasz mnie, ale tylko jak przyjaciółkę, prawda? - Spojrzałam mu w oczy. Nie zaprzeczył, bo nawet gdyby to zrobił, wiedziałabym, że kłamie.
   Poczułam ulgę. Jakbym właśnie zrzuciła jakiś ciężar.
   - Ja też kocham cię jak przyjaciela, Martinie. I też jest coś, co muszę ci wyznać. Powinnam powiedzieć ci wcześniej, ale bałam się, że będziesz zły, zawiedziony, że uznasz to za zdradę.
   Wampir zamrugał zdziwiony.
   - O czym ty mówisz, Amando?
   - Całowałam się z Inyanem.

4 komentarze:

  1. ~Kahairel
    26 września 2012 o 22:59

    Wiedziałam odkąd pojawiła się informacja, że Martin odwiedza Indian :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 19:20

    To gratuluję domyślności:-P
    Odpowiedz
    ~Kahairel
    27 września 2012 o 21:34

    To dziękuję :-P A jak smoki, bo coś długo nic nie ma?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 września 2012 o 21:41

    Chyba niedługo wstawię to co napisałam i koniec, bo straciłam wenę, mam za mało czasu i już nie piszę do gazetki, która nawiasem mówiąc, nagle przestała dawać znaki życia:p Ale może kiedyś wrócę do tej opowieści.
    Odpowiedz

    ~Susannah
    26 września 2012 o 23:10

    No to teraz będzie draka… Mężczyźni już tacy są ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 19:21

    Myślisz, że Martin się wkurzy?:p
    Odpowiedz
    ~Susannah
    28 września 2012 o 12:35

    Tak! :) To taki pies ogrodnika – sam nie weźmie, a drugiemu nie da ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 września 2012 o 20:45

    Jak to nie weźmie, brał i to już nie raz;p
    Odpowiedz

    ~Prithika
    27 września 2012 o 09:50

    Wiedziałam :-) Wiedziałam :-) Wiedziałam :-) Te wyprawy do wioski od razu dały mi do myślenia. Ciekawe co będzie teraz. Martin zostanie a Amanda wyjedzie, czy zostaną oboje, każde z innym partnerem? Co za zamieszanie w wampirzej rodzinie :-) No i czy Iskierka będzie człowiekiem wiążąc się z Martinem?Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 19:25

    Wkrótce wszystkiego się dowiesz, za jakieś dwa rozdziały;p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    27 września 2012 o 11:29

    Fajny rozdział, a już myślałam, że opiszesz pierwsze dni po powrocie do Anglii, a tu taka niespodzianka :) Wiedziałam, że prędzej czy później te spacery do wioski i spotkanie z wojowniczym wampirem oddalą od siebie zakochanych. Po tylku latach nie zauwazyli, że ich namiętność wygasła, a miłość przekształciła się w piękną przyjaźń. Och… rozmarzyłam się :) Cieszę się, że sprawy potoczyły się tak nie inaczej, ale zastanawia mnie teraz decyzja Amandy – zostanie z Indianinem, czy wyruszy do Anglii? I co najważniejsze, czy odnajdzie miłość swojego życia? Pozdrawiam cieplutko, Vivi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 19:51

    > Fajny rozdział, a już myślałam, że opiszesz pierwsze dni> po powrocie do Anglii, a tu taka niespodzianka :)Lubię zaskakiwać;)> Wiedziałam, że prędzej czy później te spacery do wioski i> spotkanie z wojowniczym wampirem oddalą od siebie> zakochanych. Po tylku latach nie zauwazyli, że ich> namiętność wygasła, a miłość przekształciła się w piękną> przyjaźń. Och… rozmarzyłam się :) Cieszę się, że sprawy> potoczyły się tak nie inaczej, ale zastanawia mnie teraz> decyzja Amandy – zostanie z Indianinem, czy wyruszy do> Anglii? I co najważniejsze, czy odnajdzie miłość swojego> życia?Nie czy, tylko kiedy:p
    Odpowiedz

    ~Anai
    27 września 2012 o 14:56

    Jak to dobrze, że Martin jednak powiedział Amandzie prawdę. Teraz zastanawia mnie tylko jedno: czy się na nią zdenerwuje? A może stwierdzi, że to jej wina? Nie zdziwiłabym się. Zastanawia mnie też jak rozwinie się jej związek z Inyanem. A może wampirzy wojownik tylko wykorzysta to uczucie, a później się z nią rozstanie?Już czekam na następny rozdział;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 19:53

    Reakcje mężczyzn są czasem nieprzewidywalne:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kara007
    27 września 2012 o 15:20

    A więc tak, widzę coraz to większe szanse na rozkwit tego jakże pięknego i namiętnego uczucia pomiędzy Amandą i Inyanem ;D Podoba mi się to! Niech Martin zajmie się swoją Iskierką i wszyscy będą szczęśliwi ;D O ile dobrze pamiętam to kiedyś coś wspominałaś, że ta mała dziewczyna zamąci trochę w życiu bohaterów i jednak zamąciła ;) I to na dobre. Jestem ciekawa jak Martin zareaguje na tą rewelacje, choć nie wydaje mi się, aby był szczególnie zły, czy wściekły, to nie byłoby w jego stylu. On jest raczej typem osoby, która nie wybucha i nie robi jakieś awantury czy wyrzuty. Jest ugodowy ;) I Lili będzie szczęśliwa, bo przecież w takim razie nie wyjadą z Ameryki, a przynajmniej nie na razie ;) No i już nie mogę się doczekać reakcji Inyana na tą rewelacje, że rozstała się z Martinem w przyjacielskich stosunkach i że zostaje ;DZastanawia mnie tytuł następnego rozdziału, co Ty, Natalio, kombinujesz?? Pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 20:05

    > A więc tak, widzę coraz to większe szanse na rozkwit tego> jakże pięknego i namiętnego uczucia pomiędzy Amandą i> Inyanem ;D Podoba mi się to! Niech Martin zajmie się swoją> Iskierką i wszyscy będą szczęśliwi ;D O ile dobrze> pamiętam to kiedyś coś wspominałaś, że ta mała dziewczyna> zamąci trochę w życiu bohaterów i jednak zamąciła ;) I to> na dobre.Masz znakomitą pamięć;-P> Jestem ciekawa jak Martin zareaguje na tą rewelacje, choć> nie wydaje mi się, aby był szczególnie zły, czy wściekły,> to nie byłoby w jego stylu. On jest raczej typem osoby,> która nie wybucha i nie robi jakieś awantury czy wyrzuty.> Jest ugodowy ;)To by było do niego niepodobne, prawda?> I Lili będzie szczęśliwa, bo przecież w takim razie nie> wyjadą z Ameryki, a przynajmniej nie na razie ;)Myślisz, że w końcu wyjadą?:p> No i już nie mogę się doczekać reakcji Inyana na tą> rewelacje, że rozstała się z Martinem w przyjacielskich> stosunkach i że zostaje ;DJak myślisz, jak zareaguje?:p> Zastanawia mnie tytuł następnego rozdziału, co Ty,> Natalio, kombinujesz??> Pozdrawiam ;***Pomyśl, może zgadniesz. Co było już dwa razy i szykuje się po raz trzeci?:-P
    Odpowiedz
    ~Kara007
    27 września 2012 o 20:11

    Mam pamięć do takich rzeczy ;D No nie wiem, tak mi się wydaje, że nie zostaną tam do końca opowieści. Inyan na pewno się ucieszy ;D Co do tych dwóch i tego tajemniczego trzeciego razu to mam pewien trop, ale na razie wolę poczekać z pisaniem tego, bo wydaje mi się, że to nie nastąpiłoby to tak szybko… Ale coś tam mi chodzi po głowie ;p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 września 2012 o 20:25

    Szybko? Weź pod uwagę, że w jednym rozdziale może minąć sporo czasu:p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    27 września 2012 o 23:46

    No to w takim razie mam pewien trop ;) Znaczymy czy się sprawdzi ;D
    ~Natalia
    27 września 2012 o 23:50

    Możliwe, że tak:p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Justilla
    27 września 2012 o 17:09

    Ech, no cóż. I rozstaną się za porozumieniem stron, w zgodzie i przyjaźni, obiecają sobie czasem się odwiedzać… Kurczę, to mam nadzieję, że chociaż Jahmes czy ktoś na nich pokrzyczy, czy co. Jakimś talerzem niech ktoś rzuci, za milutko się coś zrobiło xDI co, Inyan wkracza na scenę? :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2012 o 20:07

    Jahmes ma się złościć, że się rozstali? A co mu do tego?:pInyan już dawno wkroczył;>
    Odpowiedz
    ~Justilla
    27 września 2012 o 20:18

    > Jahmes ma się złościć, że się rozstali? A co mu do tego?:pNic, ale będzie się coś dziać przynajmniej xD no, co najwyżej będzie problem, aby dalej wszyscy trzymali się razem. > Inyan już dawno wkroczył;>Ale teraz, że tak powiem, ma pole do popisu, jak Amanda będzie wolna ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 września 2012 o 20:29

    > > Jahmes ma się złościć, że się rozstali? A co mu do> > tego?:p> Nic, ale będzie się coś dziać przynajmniej xD no, co> najwyżej będzie problem, aby dalej wszyscy trzymali się> razem.Niedługo będzie się dziać, oj będzie…> > Inyan już dawno wkroczył;>> Ale teraz, że tak powiem, ma pole do popisu, jak Amanda> będzie wolna ;)Nie da się zaprzeczyć;p
    Odpowiedz

    ~Hanekawa
    28 września 2012 o 20:42

    A więc na początek ślicznie dziękuję za dedykację. Bardzo mi miło;) A co do rozdziału, jak zwykle wciąga aż do ostatniej literki. I oczywiście musiałaś przerwać w tak emocjonującym momencie! Czułam, że wkrótce sprawa z Inyanem wypłynie na wierzch. Pytanie, jaka w końcu będzie ich decyzja. Oboje czują coś do kogoś innego i widzą, że ich związek się wypala…No nic, wszystko się okaże. Mam nadzieję, że jednak nie wyjadą;P Pozdrawiam i już oczekuję NN [taniec-ze-siercia]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    28 września 2012 o 20:55

    Coś na pewno z tym zrobią, a co, to się okaże;)
    Odpowiedz

    ~Dominika
    30 września 2012 o 15:43

    Nareszcie się wszystko wydało. Według mnie, Martin i Amanda rozejdą się w zgodzie. Przecież oboje kochają się jak przyjaciele. Co do następnego rozdziału, hmm, Amanda brała dwa razy ślub i dwie bardzo ważne osoby umarły, ale obstawiam to pierwsze. Może w następnym rozdziale minie dużo lat i będzie pokazany ślub Amandy i Inyana? Oby. :p
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 września 2012 o 19:40

    Ojej, czyżbym przestała być nieprzewidywalna?:-o :-P
    Odpowiedz
    ~Dominika
    30 września 2012 o 22:22

    Nie, Ty zawsze zaskakujesz. ;p To moja wina, ja się domyśliłam. :P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    1 października 2012 o 00:11

    Ale nie wszystkiego na szczęście;-P
    Odpowiedz
    ~Dominika
    1 października 2012 o 23:13

    Na szczęście dla Ciebie. Ale tak naprawdę to Martin nigdy nawet nie pocałował tej Indianki. Chyba. On już nic nie czuje do Amandy, a ona do niego, więc moim zdaniem, rozejdą się, ale będzie trochę dziwnie i się pozmienia.
    ~Natalia
    2 października 2012 o 00:10

    Dużo się pozmienia:p
    ~Dominika
    2 października 2012 o 18:40

    Jestem ciekawa jak to później będzie. Amanda i Inyan, Lily i Jahmes, Martin i Iskierka. Już to widzę. :p
    ~Natalia
    2 października 2012 o 22:12

    Przekonamy się, czy tak właśnie będzie;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Dominika
    4 października 2012 o 17:40

    Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać.
    ~Natalia
    4 października 2012 o 18:30

    Chyba nie, planuję dwa rozdziały i koniec części;p
    ~Dominika
    6 października 2012 o 18:26

    Właśnie się zastanawiałam jak długa będzie ta część. No i mam odpowiedź. A ile jeszcze będzie części?
    ~Natalia
    6 października 2012 o 20:33

    Planuję XIII albo XIV.
    ~Dominika
    8 października 2012 o 13:57

    To dobrze, bo dopiero jesteśmy przy końcu VII części. :p

    ~Rittoru
    30 września 2012 o 17:23

    Witaj, wpadłam tutaj całkiem przypadkowo. I coś mnie tknęło żeby przeczytać na wyrywki kilka fragmentów. Co się okazało? Że w trybie natychmiastowym zaczęłam nie czytać, ale pochłaniać rozdział za rozdziałem głodna wiedzy co jest dalej. Obecnie zaczęłam V część, jeszcze dużo przede mną, ale już teraz na tym etapie mogę śmiało napisać, że ubóstwiam tą historię. Złościłam się razem z Amandą, płakałam kiedy zginął Edmund, przyśpieszało mi serce kiedy broniła swojego przyszywanego syna, cieszyłam się kiedy udało jej się nawrócić. Krzyknęłam „Nareszcie!” kiedy Erik był zazdrosny o Szoszannah i to z nadzieją, że w końcu ukoi swoje serce. Może i jestem tylko jedną z wielu osób, ale powiem Ci coś. Świetna historia, oryginalna i zapadająca w pamięć. Czyta się szybko, fabuła wciąga, bohaterzy różnie bywa – raz doprowadzają do szału, a innym razem sprawiają, że jesteśmy z nich niebywale dumni; płaczemy i śmiejemy się razem z nimi. Naprawdę, gratuluję zarówno talentu i jak wyobraźni.Jak tylko nadgonię zaległości tutaj na pewno zacznę czytać Twojego drugiego bloga. Mam nadzieję, że historia będzie równie wciągająca jak ta. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją wenę. ^^
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 września 2012 o 19:46

    Witaj:) Jest mi bardzo miło, że mam nową czytelniczkę. To co napisałaś bardzo mnie podbudowało, cieszę się, że udało mi się wywrzeć na Tobie wrażenie. Mam nadzieję, że czytając kolejne części, nie rozczarujesz się:) Dziękuję, że już teraz napisałaś komentarz i cierpliwie czekam na następny, kiedy skończysz czytać;) Pozdrawiam serdecznie:p
    Odpowiedz

    ~Nicki
    1 października 2012 o 11:13

    No, no, no!!Zaskakujesz mnie :D Że Amanda w końcu wynza Martinowi prawdę, to się spodziewałąm, ona jest bardzo szczera wobec przyjaciół, ale że Martin się zakocha… I to w człowieku. Zaskoczyłaś mnie, ale to dobrze, będę miała powody aby z niecierpliwością czakać na oklejne posty ;)PS. Sorki, że tak późno. Trzymaj się
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 października 2012 o 17:04

    Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć:) Trochę się poplątało, prawda? Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie;) Pozdrawiam:p
    Odpowiedz

    ~Monika
    2 października 2012 o 08:23

    Oj dzieje się, dzieje. Jestem do tyłu z jednym rozdziałem, ale zaraz to nadrobię… Amanda coraz bardziej angażuje się uczuciowo w relację z Inyanem i bardzo mnie to cieszy. Oby tylko Martin nie robił przeszkód. ;) Zastanawiam się nad tytułem kolejnego rozdziału… Hm intrygujący. Pozdrawiam ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 października 2012 o 22:11

    Martin miałby robić przeszkody?:-P
    Odpowiedz

    ~Viviene
    8 października 2012 o 01:50

    „Słyszałam przerażający krzyk, odgłos łamanych i zgruchotanych kości, bicie zegara na wieży i dziecięcy, histeryczny płacz. Bicie serca. Cichy, kobiecy szept tuż przy uchu. Do moich nozdrzy doszedł słodki zapach ludzkiej krwi i morskiej bryzy, a zaraz potem odór palonego wampirzego ciała. Intensywny zapach kadzideł… Cisza.” Mała zapowiedź i zaproszenie na rozdział 51 :)http://pragnienie-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń