Rozdział XXIV - Miłość Talithy

30.07.2011
 
   - Kolacja podana – ogłosiła Amy, zaglądając do pokoju. Wyszłyśmy i usiadłyśmy przy stole. Karolina pomogła w podawaniu. Mój mąż usiadł obok mnie i pocałował mnie w policzek.
   - A to za co? - spytałam z uśmiechem.
   - Za ogół.
   - A, no to chyba, że tak – roześmiałam się.
   - To na czym teraz jesteście?
   - Na tym, jak Diego porwał Talithę – odpowiedziała Karolina. - Biedna dziewczyna!
   - Ja też byłam biedna – zwróciłam jej uwagę. - Wisiałam na łańcuchu do góry nogami w długiej, szerokiej sukni!
   - To faktycznie nieciekawie. Szczególnie ta suknia – wtrącił brat Karoliny.
   - I to wcale nie było zabawne! - oburzyłam się, ale w końcu roześmiałam się wraz z innymi. - No dobrze, może z perspektywy czasu to jest trochę zabawne.

   Po kolacji postanowiłyśmy się przejść. Wyszłyśmy i wolno ruszyłyśmy przed siebie.
   - To jak to było dalej? Jak udało ci się wyjść cało z opresji?
   - Już opowiadam – rzekłam i powróciłam do historii mojego życia.

   - Nie! - zawołała Talitha, szarpiąc się gwałtownie i próbując uwolnić. - Diego! Spójrz na mnie!
   Wampir odwrócił się w jej stronę.
   - Czy kiedykolwiek coś do mnie czułeś? Czy też wszystko, co mówiłeś i robiłeś było tylko z powodu zemsty? Te pocałunki, uśmiech, miłe słowa... To było na pokaz, tak?
   Zawahał się. Patrzył na nią przez chwilę i pokręcił głową.
   - Na początku tak. Ale teraz... Nie chcę twojej krzywdy, Talitho.
   - Więc uwolnij moją przyjaciółkę. Proszę... - Patrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
   - Nie mogę. Muszę...
   - Co musisz? Nic nie musisz! - Dziewczyna podniosła głos. - Zabiłeś moją rodzinę, ale ja ci wybaczyłam. Teraz ty wybacz im. Stań po właściwej stronie. Wiem, że nie jesteś zły.
   - Nie? - prychnął i uśmiechnął się ironicznie. - Zabijam ludzi. A ty miałaś sześć lat, kiedy ich zabiłem. Nawet ich pewnie nie pamiętasz. Nie masz pojęcia, jak to jest, stracić opiekunkę. To jakby przecięli ci serce na pół i oderwali...
   - Rozwiąż mnie, Diego. - Patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. Jej ładna buzia była wilgotna od łez. Wyglądała jak tamta mała, bezbronna dziewczynka, którą porwała Dalila. Zacisnęłam zęby i pośpiesznie przekazałam wszystko Erikowi. Był już w drodze. Jeśli Talithie uda się zagadać napastnika przez ten czas, będziemy uratowane.
   Wampir wahał się przez chwilę, nagle odłożył kołek, podszedł i jednym ruchem zerwał więzy, którymi Talitha była związana. Dziewczyna wyciągnęła rękę i bez wahania dotknęła jego policzka.
   - Nie jesteś zły – powtórzyła.
   - Nie boisz się mnie – stwierdził mężczyzna zdumiony, kucając przy niej.
   - Nie... Wiem, że mnie nie skrzywdzisz. Proszę, nie krzywdź też moich bliskich. Zostaw przeszłość za sobą. - Patrzyła mu prosto w oczy.
   - Ale dlaczego? Każda inna kobieta na twoim miejscu byłaby przerażona!
   - Ja nie jestem każda inna. A boję się tylko o to, że oni mogą cię skrzywdzić, albo ty ich.
   Przez chwilę patrzył uważnie w jej oczy. Wciąż kucał przed nią, a ona siedziała spokojnie.
   - Mówisz szczerze – stwierdził w końcu, marszcząc brwi. - Czy to możliwe? Znasz o mnie prawdę, a mimo to...
   - Mimo to cię kocham. Bo wiem, że tam jesteś taki, jakim cię poznałam. - Dotknęła jego lewej piersi. Spojrzał na jej dłoń.
   - Nie jestem. Pokochałaś potwora, Talitho. Sama tak powiedziałaś. - Jego głos był smutny. Znikła gdzieś złość, ironia i nienawiść.
   - Nie potwora. Ciebie. - Ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie. - Powiedziałam to w złości. Wiesz, że tak nie uważam. Nie wierzę, że naprawdę chciałeś zabić moich rodziców. I mnie też nie zabiłeś. Potrafisz pokonać pragnienie krwi. - Uśmiechnęła się lekko. Zakrył jej ręce swoimi. Patrzyli na siebie, jakby zapomnieli o mojej obecności. Nie miałam zamiaru im tego przerywać; pomoc była już blisko.
   Nagle Diego wstał i wyciągnął rękę w stronę Talithy.
   - Chodź.
   - Dokąd? - Podniosła na niego zdziwiony wzrok.
   - Ze mną. Zapomnę o zemście, jeśli zgodzisz się ze mną odejść.
   - Ale dokąd pójdziemy?
   - Dokąd tylko zechcesz.
   - Zmienisz mnie w... wampira? - Jej głos zadrżał.
   - A jak inaczej moglibyśmy być razem?
   - Nie! - zawołałam, gdy Talitha podniosła dłoń, by mu podać. - Nie rób tego! Ja sobie poradzę. Ale nie daj mu się zabić!
   - Nie zabije mnie! - zaprzeczyła dziewczyna, odwracając się w moją stronę.
   - Żeby cię zmienić, najpierw musi cię zabić. A od tego nie ma już odwrotu...
   - To jak będzie? - przerwał mi Diego. - Musisz zdecydować natychmiast. Idziesz ze mną, Talitho?
   - Nigdzie nie idzie! - krzyknęłam. - Talitho, nie rób głupstw!
   - Ale ja go kocham, Amando. I będę z nim szczęśliwa. - Odwróciła się w jego stronę, podała mu rękę i wstała. - Będę piła tylko zwierzęcą krew – obiecała.
   - A twoi rodzice? Pomyśl o nich!
   - Ja przecież wrócę! - zawołała dziewczyna. - Nie wiem kiedy, ale wrócę. Przekaż moim rodzicom, że ich kocham i że wrócę. - Spojrzała na Diego. - Rozwiążesz ją?
   - Jej opiekun się tym zajmie, zaraz tu będzie. - Wziął dziewczynę na ręce i rzucił mi zimne spojrzenie. - Nie ścigajcie nas, bo nie ręczę za siebie. - I pomimo moich gwałtownych protestów wybiegł z nią na rękach.
   Chwilę później już był przy mnie Erik.
   - Wszystko w porządku? Wyglądasz jak... nietoperz. - Popatrzył na mnie z rozbawieniem.
   - Bardzo zabawne! Lepiej pomóż mi się stąd wydostać i to szybko!
   - Posłałem po Szoszannah i Martina, zaraz tu będą. - Pomógł mi uwolnić się z łańcucha.
   - Diego porwał Talithę! Namącił jej w głowie i porwał, musimy coś zrobić!
   - Moi znajomi podjęli już pościg – uspokoił mnie opiekun.
   - Ty to wszędzie masz odpowiednie znajomości – mruknęłam, poprawiając suknię. - Uważaj, tu może być gdzieś święcona woda. Ten drań wylał ją na mnie. - Przeczesałam ręką wilgotne jeszcze włosy.
   Pokiwał głową i wyszliśmy ostrożnie. Ruszyliśmy przed siebie i kilka minut później zatrzymaliśmy się raptownie.
   To, co nas zatrzymało, to był wampir, przybity do muru dużymi gwoźdźmi. Warcząc wściekle, bezskutecznie próbował się uwolnić. Na nasz widok uspokoił się nieco.
   - Uwolnij mnie – rzucił w stronę Erika.
   - Pozwoliliście mu uciec?!
   - Zabił nas wszystkich, jakby nie dziewczyna, to mnie też by zakołkował! - uniósł się wampir.
   - Talitha? Co z nią? - spytałam. Podeszłam i wyrwałam gwóźdź z jego lewej ręki. Syknął i spojrzał na dziurę w dłoni, która już powoli zaczęła się goić.
   - Jak już wszystkich pozabijał i mnie tu przybił, to podszedł do mnie z kołkiem, a ona skoczyła, złapała go w pasie i mówiła mu, żeby uciekali bo jak ich złapiecie, to go zabijecie. A on nic nie powiedział, tylko ją złapał i uciekł. - Z głośnym sykiem wyciągnął drugi gwóźdź.
   - O nie! Talitha oszalała – stwierdziła Lily, która nagle pojawiła się obok nas razem z Martinem.
   - Na to wygląda – westchnęłam. - Oszalała z miłości do wampira.
   Pobiegliśmy w ich ślady. Powoli noc miała się ku końcowi. Musieliśmy znaleźć ich przed świtem. W końcu Erik się zatrzymał.
   - W ten sposób nam się nie uda. - Spojrzał na nas uważniej i przekazał mi w myślach:
   „Talitha będzie chciała zabrać swoje rzeczy, może też pożegnać się z rodzicami. Zostało niewiele czasu do świtu, więc pewnie już tam biegną. Idźcie tam z Martinem. Spotkamy się na miejscu.”
   - To co robimy? - spytała Lily, patrząc się to na niego, to na mnie.
   - Ja i Szoszannah pójdziemy w prawo, Amanda i Martin na lewo. Znajdziemy ich – odparł głośno Erik, wziął żonę za rękę i po chwili już ich nie było. Ja złapałam Martina i pociągnęłam go w stronę domu Ruth.
   - A jaki naprawdę jest plan? - spytał mnie, gdy byliśmy już w połowie drogi.
   - Erik sądzi, że Talitha wróci do domu po rzeczy. - Przyśpieszyłam. Biegliśmy, trzymając się za ręce. W końcu dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy pod domem Ruth, nasłuchując.
   - Dlaczego nie mogę się pożegnać? - Usłyszałam szept Talithy.
   - Lada chwila twoja kuzynka i reszta mogą tu wpaść i wtedy będę musiał z nimi walczyć. Chcesz tego? Poza tym, zbliża się poranek. Musimy się ukryć i o zmierzchu wyruszyć dalej.
   - Dobrze – mruknęła dziewczyna z rezygnacją. Poczekaliśmy cierpliwie, aż wampir z Talithą wyjdą z domu i zastąpiliśmy im drogę.
   - Zostaw ją – warknęłam w jego stronę, ukazując kły. Martin zrobił to samo. Nie mogliśmy dopuścić do tego, by pod wpływem chwili siostrzenica Lily zrobiła coś, czego później będzie żałować. Przez całą wieczność.
   - Nie! Zostawcie nas! - zawołała Talitha. Odwróciła się w drugą stronę, ale wówczas na drodze stanął im Erik i Szoszannah.
   - Talitho, co ty wyprawiasz! - zawołała jej kuzynka. - Proszę, zastanów się. To decyzja o życiu i śmierci. Nie możesz podjąć jej bezmyślnie.
   - Nie jestem już dzieckiem! - zdenerwowała się Talitha. - Wiem, co czuję i czego chcę.
   - Oni nie odpuszczą, moja ukochana. - Diego spojrzał na nas, starannie omijając mój wzrok. Zatrzymał się na Eriku. - Dalila też myślała, że uda jej się ich uprosić. Ona naprawdę chciała zawrzeć pokój. A oni ją po prostu zabili. Ze mną chcą zrobić to samo. - Puścił jej dłoń i wbił wzrok w Erika. Jego zielone oczy były teraz zimne i mściwe. - Ale nie ja tu zginę. Już jako łowca o mało nie pokonałem tego wampira. Teraz mam znaczną przewagę.
   Drgnęłam. Jednocześnie z Lily spojrzałyśmy na siebie. Do tej pory mój opiekun wydawał mi się niepokonany. Ale teraz Diego zasiał we mnie ziarno wątpliwości. Łowca i wampir w jednej osobie...
   Silny wiatr zawiał od strony drzew, jakby potwierdzając nasze złe przeczucia.
   - Wręcz przeciwnie – odparł nagle Erik pewnym siebie głosem. - Gdyby tak było, Dalila nie kazałaby ci wtedy uciekać. Jako łowca walczyłeś inaczej. Wampirowi ta umiejętność przestaje być przydatna. Musisz nauczyć się wszystkiego od nowa...
   - Miałem dość czasu, by się nauczyć – przerwał mu Diego, ukazując kły i przyjmując postawę do walki. Erik zrobił to samo. Stali naprzeciwko siebie: dwa groźne wampiry, jeden gotów zabić drugiego.
   - Nie! - rozległy się dwa okrzyki. To Lily i Talitha zaprotestowały głośno. Dodatkowo, dziewczyna rzuciła się pomiędzy nich.
   - Błagam was, nie walczcie ze sobą. Eriku, Diego. Proszę. - Patrzyła to na jednego, to na drugiego. - Szoszannah, wybaczasz Diego to, co zrobił? On nie wiedział wtedy, że to twoja rodzina. Byli pierwszymi ludźmi, jakich podstawiła mu Dalila po głodówce. To jej wina, nie Diego.
   - Dobrze już, tylko nie walczcie ze sobą – odparła szybko Lily.
   - Wątpisz we mnie? - Mój opiekun spojrzał na swoją żonę i zmarszczył brwi.
   - Nie, skąd. Robię to dla Talithy – wyjaśniła zmieszana nieco Szoszannah.
   - Diego, ty już im wybaczyłeś, że zabili Dalilę, prawda? - Spojrzała na ukochanego.
   - Nie ma nam czego wybaczać – wtrącił Martin, robiąc krok w jego stronę. - Jego też przecież skrzywdziła. Zasłużyła na śmierć. Prawda? - zwrócił się do wampira. - Byłeś łowcą, a stałeś się wampirem. Nienawidzisz tego, kim jesteś. Gdybyś mógł być na powrót człowiekiem, oddałbyś wszystko, by nim być, prawda?
   - Zamilcz – warknął na niego Diego. Złapał Talithę i przyciągnął do siebie gwałtownie. - Dam wam spokój, ale ona idzie ze mną.
   - Stawiasz nam warunki? - zapytałam, unosząc brwi.
   - Kochasz ją? - spytała Lily. Spojrzał na nią zaskoczony, przez chwilę nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zapadła cisza, wszyscy patrzyliśmy na Diego. Na tego przystojnego Hiszpana o jasnych, zielonych oczach; niegdyś bezwzględnego łowcę, a teraz wampira. Złego? Czy też po prostu zagubionego?
   - Tak – odparł w końcu, biorąc ją za rękę. Czy mówił prawdę? Nie miałam pojęcia. Ale Talitha mu wierzyła. Jej oczy rozbłysły. Była gotowa dla niego umrzeć i narodzić się na nowo. Jako wampirzyca.
   - Kochasz? - zapytał nagle Martin. - A mimo to chcesz zrobić z niej wampirzycę? Choć wiesz, jak to jest? Chociaż zawsze nienawidziłeś wampirów i na naszym miejscu zrobiłbyś wszystko, by ją uratować przed takim losem? - Pokręcił głową. - Gdybyś naprawdę ją kochał, zostawiłbyś ją w spokoju. Pozwolił jej żyć jako człowiek. Nie zabierał jej tego cennego daru, jakim jest życie.
   - Martin, przestań natychmiast! - zawołała Talitha, patrząc na niego z oburzeniem. Natomiast Diego uśmiechnął się ironicznie.
   - A gdyby twoja wampirzyca była człowiekiem? Co byś zrobił?
   - Nigdy bym jej nie zmienił. - Popatrzył na niego śmiało. - Talithę rozumiem. Dla Amandy i tak stałbym się wampirem. Ale pozwól jej chociaż podjąć przemyślaną decyzję. Jest jeszcze młoda; skąd wiesz, że za kilka lat nie będzie tego żałować?
   - Nie będę! Daj mu spokój! - zawołała Talitha, ale żaden z nich nawet na nią nie spojrzał. Tylko mierzyli się wzajemnie wzrokiem.
   - Słońce zaraz wzejdzie – zauważyłam. Wzięłam Martina za rękę i pociągnęłam w stronę domu Ruth. Szoszannah i Erik otworzyli drzwi do piwnicy. Zatrzymaliśmy się u progu, patrząc na Diego, który stał nieruchomo. Spojrzał na Talithę. Jego wzrok jakby złagodniał. Może naprawdę ją kochał?
   - Oni mają rację – szepnął.
   - Nie! Nie mają! - Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję.
   - Chcesz zostać wampirem? Już, teraz? - Złapał ją za ramiona, na co Lily skoczyła w ich stronę, ale Erik złapał ją za rękę.
   - Teraz? - Talitha zawahała się. Diego pogłaskał ją po policzku.
   - Masz przed sobą całe życie. A ja choć raz zrobię coś słusznego. Zabijałem wampiry, bo byłem pewien, że robię to dla dobra niewinnych ludzi. Ale w pewnym momencie zacząłem to robić z nienawiści. I patrz, do czego mnie to doprowadziło. - Uśmiechnął się smutno i pokręcił głową.
   Zerknęłam w niebo. Do wschodu zostało parę minut. Weszliśmy do piwnicy, nie zamykając drzwi.
   - Diego, musisz się ukryć – odezwałam się. - Zaraz wschód.
   - Nie. - Spojrzał na mnie dziwnie. - Zbyt długo już się ukrywałem przed słońcem. - Odwrócił się do Izraelitki i ponownie dotknął jej policzka. - Powinienem był zrobić to od razu, ale wtedy nie poznałbym ciebie.
   - Ale... co zrobić? - W głosie dziewczyny zabrzmiał niepokój.
   - Wyjść na słońce.

4 komentarze:

  1. ~Susannah
    30 lipca 2011 o 19:57

    Jakoś tak… chaotycznie wyszło. Diego zmienia decyzje co 10 minut – sam nie wie czego chce i to jest nieco irytujące – popada z jednej skrajności w drugą. A Talitha zachowuje się nieco histerycznie – choć pewnie na jej miejscu zachowywałabym się tak samo, mam ochotę nagadać jej do słuchu – niech słucha starszych! O!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 20:44

    Chaotycznie? Mówisz? Może i tak. Ale Diego już dawno podjął decyzję, że się zemści, a potem wyjdzie na słońce. Nie przewidział po prostu, że na swej drodze spotka Talithę… A co właściwie jest chaotycznie? Co powinnam poprawić?
    Odpowiedz
    ~Susannah
    30 lipca 2011 o 22:04

    Nic nie poprawiaj, bo musiałabyś zmienić fabułę. Po prostu szybkości zmian decyzji mogłaby mu pozazdrościć nie jedna kobieta. Moim zdaniem to trochę nienaturalnie wygląda. Diego nie wydaje się sprytnym i zdecydowanym mężczyzną, ale rozkapryszonym i niedojrzałym dzieciakiem…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 22:35

    No masz rację, nie bardzo mi wyszło. Rozdział beznadziejny. Chyba zakończę V część i zrobię sobie przerwę.
    Odpowiedz
    ~Susannah
    31 lipca 2011 o 09:00

    Nie przesadzaj znowu z tym beznadziejny. Powiedziałabym raczej – że nie do końca przemyślany. Jeżeli czujesz, że tego potrzebujesz to faktycznie zrób sobie przerwę… Byle nie zbyt długą ;)
    ~Natalia
    31 lipca 2011 o 11:35

    Przemyślany był, raczej nie do końca dopracowany. Za szybko go pisałam. Powinnam rozciągnąć go na dwa rozdziały, wyjaśnić, dlaczego Diego podjął taką decyzję. On nigdy nie był zły, to nie tak, że nagle się zmienił. Najpierw był przekonany, że wszystkie wampiry zasługują na śmierć.W końcu Edmundowi też to wpajano. Potem sam się nim stał, a Dalila nie pozwoliła mu wyjść na słońce. Już kiedy wrócił, nie chciał ich zabić, a tylko przyszedł razem z Dalilą, którą przez rok pokochał i to z jej powodu nie był w stanie wyjść na słońce, kiedy już mógł. Potem przez dziesięć lat błąkał się po świecie, czekając na odpowiedni moment, by wypełnić to, co jej obiecał, a potem skończyć swoją wampirzą egzystencję. Kiedy przybył do Palestyny, na chwilę znów się poczuł jak człowiek – dzięki Talithie. Zamiast się mścić, przez miesiąc się z nią spotykał. I później też nie potrafił zrobić jej krzywdy. Dlatego waha się, czy nie pozostać przy życiu – wtedy będzie musiał zmienić Talithę, bo tylko ona może nadać sens jego dalszej egzystencji – czy też zrobić to, co już od dawna planował – umrzeć i zostawić dziewczynę w spokoju. W końcu nie bardzo chce, żeby spotkał ją taki sam los, jak jego. Nie uważa wampiryzmu za coś przyjemnego, wręcz przeciwnie;p
    ~Susannah
    31 lipca 2011 o 12:43

    A moim zdaniem w Hiszpanach zawsze drzemie coś niegodziwego ;). Przeczytałaś pocztówkę z Islington?
    ~Natalia
    31 lipca 2011 o 14:19

    Nie przeczytałam bo zapomniałam hasła i nie mogłam znaleźć w archiwum, a jak jestem na gg zawsze zapominam Cię zapytać:/ Napiszesz mi jeszcze raz? To już sobie gdzieś zapiszę.

    ~justilla
    30 lipca 2011 o 21:14

    Dziękuję za dedykację i troskę ;) Jak zauważyła pierwsza komentująca – Diego popada ze skrajności w skrajność :) Zupełnie jak moja Diana z nastrojem. Akcja działa się tak szybko, że momentami musiałam się cofać i czytać raz jeszcze, by zrozumieć. Ale mój ogólny wniosek jest taki – nie wyjdzie na słońce, a wróci za kilka lat. Jeśli dalej wtedy będzie Talitha tego chciała to zmieni ją w wampira :) Mam nadzieję, że mojej dedukcji szlag nie tragi xDAch, i muszę to powiedzieć. Rozmowa, ta z teraźniejszości – genialna.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 22:38

    Może wyjdzie, a może nie wyjdzie – nic nie powiem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lyanne
    30 lipca 2011 o 21:16

    Aleś mnie zaskoczyła. Diego chce wyjść na słońce? Ale się porobiło. Rozdział strasznie fajny, ja chcę zaraz, natychmiast ciąg dalszy!!Błędów nie widziałam, może je po prostu przegapiłam ze zmęczenia ;)PS. Zapraszam na mojego nowego, założonego niedawno bloga fantasy. Zajrzyj tam, jakbyś oczywiście mogła, i napisz mi, czy jest sens pisania tego :D [www.sunmarille.blog.onet.pl]Pozdrawiam serdecznie :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 22:49

    Oki zajrzę na pewno:)
    Odpowiedz

    ~Vivi
    30 lipca 2011 o 22:04

    Ojej mam nadzieję, że Diego nie wyjdzie na słońce. Wprawdzie nie pałam do niego miłością, ale żal mi Talithy. A co do sukni Amandy, to musiało zabawnie wyglądać. Nietoperz? He he he… Jestem bardzo ciekawa, jaka decyzję podejmie łowca i jak pokierujesz dalszymi losami bohaterów. No i oczywiście kiedy Amanda pozna obecnego towarzysza życia. Aha! Kocham Twoje opowiadanko, jest bajeczne. No to tak na marginesie. Pozdrówka z Kołobrzegu tym razem, Vivi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 22:52

    To masz ciekawe wakacje:) Kołobrzeg?:) Udanego wyjazdu;)Mogę Ci zdradzić, że jak Amanda pozna swojego obecnego męża, to chyba się tego domyślicie;) Tak mi się wydaje:) Pozdrawiam:)
    Odpowiedz

    ~Kara007
    30 lipca 2011 o 22:41

    Tego bym się nie spodziewała. Diego nigdy nie wyglądał na takiego, który by planował aż taką bolesną śmierć. Choć z drugiej strony jak on sobie wyobrażał przemianę Talithy?? Z tego co pamiętam z samego początku opowiadania, rozmów naszej głównej bohaterki ze swoim przyszłym opiekunem, to Erik powiedział, że związki podopiecznej ze swoim opiekunem prawie nigdy się nie udają. Mówię o rozdziale zatytułowanym : „Coś więcej o Eriku” a konkretniej o jego wypowiedzi odnośnie przypuszczenia Amandy – „Nie musisz się bać, Amando. Nie zostaniesz moją żoną, ani ja twoim mężem. Opiekun i jego podopieczna rzadko kiedy są udanym małżeństwem, to jest raczej niewskazane.” – (wkleiłam skopiowany cytat, mam nadzieję, że nie porobią się jakieś cyferki, czy inne znaki – a jeśli tak to przepraszam ;p) jeśli dobrze rozumiem, to takie związki nie są zbyt udane, a skoro Diego chciał być z Talithy’ą to on nie wiedział o tym?? Hm… Dziwne. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Z jednej strony nigdy nie przepadałam za łowcą, ale z drugiej strony nie dziwię się, że tak właśnie chcę postąpić. Stał się tym, kogo najbardziej nienawidził. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 lipca 2011 o 23:23

    Już wyjaśniam. Diego z pewnością zdążył się zapoznać z regułami wampirzego życia i doskonale wiedział, że nie można przemieniać kogoś, kogo się nie czuje ani być razem jako opiekunka i opiekun. Ale przypomnij sobie Kate. Zmieniła Amelię po to, by się odciąć od Olivera, a nie dlatego, że ją czuła. A Amelia i Arthur? Byli razem, pomimo że Amelia była jego opiekunką, ale czuła go przed przemianą, więc u nich to było dopuszczalne i naturalne. Ale zwykle opiekun i podopieczna nie powinni być razem. Tylko że nie wszystkie wampiry przestrzegają reguł. Dalila chciała zabić Szoszannah, a przecież nie wolno zabijać innych wampirów bez pozwolenia władcy.A co do chęci wyjścia na słońce – przypomnij sobie Edmunda. Wolał umrzeć, niż zostać z Amandą i stać się wampirem. Kiedy jest się łowcą, wampiryzm jest gorszy niż śmierć. Diego planował to już od bardzo dawna. A czy wyjdzie na słońce – to się okaże w następnym rozdziale;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kara007
    30 lipca 2011 o 23:58

    No w sumie masz racje ;) Kurczę, Ty to lubisz namieszać ;) Nie pozostaje mi nic innego jak poczekać i przeczytać co się dalej wydarzy ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 lipca 2011 o 02:24

    Czasami chyba za bardzo mieszam:( i pędzę z akcją, ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że jestem już w V części, a nie minęło jeszcze sto lat! To kiedy ja dotrę do współczesności?:-o
    Odpowiedz
    ~Kara007
    31 lipca 2011 o 15:21

    No w sumie to i racja. To przyspieszaj, przyspieszaj ;)

    ~Prithika
    31 lipca 2011 o 10:07

    Zaczyna mi być żal Diego. On chyba faktycznie kochał Talithe. Szkoda, że nie mogą być razem. Rozumiem, że ona jest jeszcze za młoda i później mogłaby żałować, ale Amanda też była młoda, gdy Eric ją przemienił. I co teraz będzie – Diego wyjdzie na słońce i zginie? Jejku, ale mi smutno, tylko mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. On nie był taki zły, tylko zagubiony i nieprzystosowany do tego co sie stało. Widać to po tym jak sam nie wie do końca co zrobić. Jest rozdarty wewnętrznie. No to czekam do kolejnego odcinka i jestem ciekawa jaką decyzję podejmie.Pozdrawiam oraz zapraszam na nowy rozdział do mnie na pisanedlasiebie.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    31 lipca 2011 o 11:37

    Amanda była młoda, ale – po pierwsze, umierała, a po drugie – jej zapach przypominał o tym, że i tak kiedyś stanie się wampirzycą.
    Odpowiedz
    ~Prithika
    31 lipca 2011 o 20:12

    czyli rozumiem, że Talitha nie ma zapachu, który świadczyłby o tym, że może stać się wampirem. Żal mi Diego… Nie bedzie ze swoją ukochaną.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    1 sierpnia 2011 o 01:16

    No nie ma, co nie znaczy, że nie można jej przemienić. Ale nie powinno się:p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    2 sierpnia 2011 o 09:03

    Nie powinno? Ale można? A ktoś to zrobi ;)? Ale mam nadzieję, że nawet jeśli nie bedzie z Diego, to znajdzie prawdziwą miłość, i nie będzie nieszczęśliwa.

    ~dominika
    31 lipca 2011 o 12:33

    diego jest zagubiony ale nie dokonca mnie przekonał ze kocha talithe(nie wiem czy dobrze napisalam imię jest strasznie trudne do napisania).ona jest nim oczarowana,jest młoda jeszcze ma czas by zostać wampirem. jeżeli wogole jest to jej pisane,bo jak na razie żaden wampir nie poczuł od niej tego szczególnego zapachu. może nie jest jej pisane być wampirem. ciekawa jestem czy diego wyjdzie na słońce. chyba nie talitha go przekona by nie wychodził. ale zobaczmy. pozdrawiam
    Odpowiedz
    ~Lilith Bathory
    31 lipca 2011 o 15:23

    Bardzo ciekawy, emocjonujący rozdział. Diego to postać, która polubiłam. mam słabość do istot z problemami egzystencjalnymi. No jestem ciekawa, czy on faktycznie na to słońce wyjdzie… Rozdział świetny, naprawdę. Nie oczekuj krytyki, bo nie mam czego krytykować. Do pięt ci nie dorastam;) Pozdrawiam [taikasanoja]
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    31 lipca 2011 o 15:31

    Podziwiam Talithe. Była taka odważna, wierzyła w miłość. Była zdolna do wszystkiego. Chciała się poświęcić. A Diego chyba też ją kocha. Przewspaniały rozdział. Pełen miłości, uczucia, niepewności. Czekam na dalszy ciąg bardzo niecierpliwie.A i ja trochę zaszalałam. Zapraszam do waampirzcaa, myy-i-onii i byc-kobietaa. ;)
    Odpowiedz
    ~Agata
    1 sierpnia 2011 o 14:04

    Wyszło, że Diego kocha Talithę. Zdziwiło mnie to bardzo, ale cóż. Myślałam, że zależy mu tylko na zemście, a tym czasem. Nie mogę uwierzyć, że Talitha naprawdę chce stać się wampirem. To oburzające :DCałe szczęście Amanda nie została przebita kołkiem :)Chyba mimo wszystko cieszę się, że tak się potoczyły sprawy.czekam na cd:*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 sierpnia 2011 o 00:58

    Myślałaś, że Amanda zostanie przebita kołkiem?:-o :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Lilith Bathory
    5 sierpnia 2011 o 20:04

    Serdecznie zapraszam na „Córkę Szatana” na taikasanoja.blog.onet.pl. Mam nadzieję, że znajdziesz czas i chęć, by przeczytać i skrobnąć choć słówko. Pozdrawiam.
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    6 sierpnia 2011 o 11:04

    Zapraszam na byc-kobietaa.blog.onet.pl
    Odpowiedz
    justilla
    6 sierpnia 2011 o 22:09

    Zapraszam na nn na [amica-libri]I mam pytanie – zaczęłaś pisać może już ten sen-o-wojnie? ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    6 sierpnia 2011 o 22:33

    Jestem tylko na chwilę na necie, więc jutro wszystko przeczytam. Tak, mam już prolog, jak napiszę pierwszy rozdział to wstawię;) Ale mam niewiele czasu na pisanie:( I jakoś mało weny na ten „Sen o wojnie”. No, zobaczymy.
    Odpowiedz
    justilla
    6 sierpnia 2011 o 23:31

    Dzięki za odpowiedź. Byłam ciekawa, nie żebym cię poganiała ;) Z tą weną cie rozumiem, sama mam pomysł na nowe opowiadanie, tylko pisać nie ma kiedy.
    Odpowiedz

    ~Anne
    7 sierpnia 2011 o 21:03

    No tak. Rozdział, który mi już wszystko pomieszał w głowie. :) Pięknie piszesz, zero błędów, po prostu cudo. xD I niby Diego chce się zabić? Jakoś mnie to nie dziwi. Tylko pytanie, czy Talitha zdoła Go przed tym powstrzymać? :D Pozdrawiam i życzę weny. Czekam na nową notkę. :p
    Odpowiedz
    ~Lilith Bathory
    8 sierpnia 2011 o 18:18

    Chciałabym Cię z radością zaprosić na mojego nowo otwartego bloga http://niewolnicy-zmyslow.blog.onet.pl/, gdzie znajdziesz opowiadanie na bazie Pamiętników Wampirów. Mam nadzieję, że zerkniesz i zostawisz swoją opinię na temat prologu pt.” Hipnotyczne bicie struchlałego serca wywołało na jej twarzy uśmiech.” Pozdrawiam [taikasanoja]
    Odpowiedz
    ~Serina
    8 sierpnia 2011 o 18:37

    Przyznam, że zawiedziona jestem postawą Diega. Tak łatwo zrezygnował pod wpływem czyichś słów? W dodatku słów osób, które są jego wrogami? Nie przemawia to do mnie. Powinien uciec z Talithą, a nie bezmyślnie stać i czekać. Zirytowało mnie to. Oczekiwałam innego rozwoju wypadków. I żywię szczerą nadzieję, że go nie uratujesz, bo to byłoby zbyt mdłe. Niech spali się na tym słońcu… Mimo iż go lubię. No ale to takie moje małe zboczenie – zawsze pragnę śmierci swoich ulubionych bohaterów ;). Pozdrawiam serdecznie, całuję i życzę weny! PS Kolejny rozdział „Urojenia” się pojawił, jeśli byłabyś zainteresowana, zapraszam! ^^ Serina.
    Odpowiedz
    ~Frozen
    8 sierpnia 2011 o 20:14

    Wreszcie wróciłam i nadrobiłam wszystkie rozdziały. Ciesze się, że tyle się w nich dzieje, bo czytałam i czytałam i nijak nie mogłam się oderwać. Lubie Diego, jest wspaniały i mi się podoba i to bardzo. Mam nadzieję, że będzie z Talithą i nie strzeli mu do głowy wyjść na to słońce. Ja się na to nie zgadzam i koniec.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    19 sierpnia 2011 o 14:03

    Ja cię… Jakie to jest teraz pokręcone? Diego postanowił się zabić? Nie przypuszczałam, że go na to stać. „Wyglądasz jak nietoperz” – to było świetne! xD < śmieje_się> Szkoda mi Talithy, taka młoda, a już przeżywa taki dramat. W sumie to trochę dziwne, Martin przekonał Diego, żeby jej nie zmieniał i mówił to z takim przekonaniem, jakby nie cierpiał swojej egzystencji. W pewnym momencie zaleciał mi nieco Zmierzchem. :P Wtedy, gdy przekonywali Hiszpana, żeby nie przemieniał Tali. Wiesz, te wszystkie rozterki Edwarda na temat przemiany Belli. xD

    OdpowiedzUsuń