Rozdział XXIII - Zemsta Diego

24.07.2011

   - Ojej, wampirem? - Karolina zrobiła wielkie oczy. - Czyżby to był...
   - Tak, dokładnie tak – odparłam. - Dlatego tak się przeraziłam. Miałam jeszcze nadzieję, że się mylę, ale... niestety. Nie myliłam się. On wrócił.
   Dziewczyna pokręciła głową.
   - I musiało paść na biedną Talithę! Pewnie przeżyła zawód? Przez miesiąc ją uwodził, drań! Opowiadaj dalej. Mam nadzieję, że nic jej się nie stało?
   Pokiwałam głową i wróciłam do opowiadania.

   Przez moment miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
    - Wampirem? Spotykasz się z wampirem?!
   - Ale... co w tym złego? - Dziewczyna gwałtownie zamrugała oczami. - Co prawda, on mi tego nie powiedział, ale sama się domyśliłam.
   - A wiesz, że ty się zestarzejesz, a on... - Spojrzałam na nią z niepokojem.
   - Nie zestarzeję. On mnie zmieni.
   - Talitho. To nie jest takie proste. Myślisz, że bycie wampirem jest takie ciekawe i beztroskie? To ciągła walka z pragnieniem krwi. I to wcale nie jest przyjemne. - Patrzyłam na nią z poważną miną. - A zmienić można tylko kogoś, kogo wyczuwa się w szczególny sposób. Oznacza to, że jego przeznaczeniem jest zostać wampirem. W innym wypadku nie należy tego robić.
   - I twoim przeznaczeniem było zostać wampirem? - spytała Talitha, unosząc brwi.
   - Owszem. Erik wiedział, że tak się stanie, inaczej by mnie nie przemienił. - Westchnęłam. - Muszę koniecznie porozmawiać z tym twoim wybrankiem. Jeśli naprawdę się kochacie...
   - Oczywiście, że tak – przerwała mi Talitha. - Kocham go i on mnie też!
   - No, dobrze. Ja nie mam nic przeciwko – uspokoiłam ją. - Chcę tylko go poznać, zanim zaprowadzisz go do rodziców. A jak ma na imię?
   - Diego.
   Poczułam, jakby ktoś mnie uderzył. Nagle wszystko zaczęło składać się w logiczną całość. Moje złe przeczucia się sprawdziły i nabrały realnych kształtów.
   - Nie... To niemożliwe. Minęło już dziesięć lat odkąd... - Zasłoniłam usta dłonią, próbując opanować narastającą we mnie panikę.
   - Ale... co się stało? Odkąd co?
   - Pamiętasz wydarzenia sprzed jedenastu laty? Kiedy zostałaś porwana?
   Dziewczyna spochmurniała.
   - Nie wszystko. Pamiętam rudowłosą, złą wampirzycę. I wiem, że chciała skrzywdzić Szoszannah.
   - Dokładnie tak. Chyba pora, żebyś dowiedziała się wszystkiego. - Starannie dobierając słowa, opowiedziałam jej naszą historię, od chwili, gdy przybyliśmy do Izraela, do czasu ślubu Lily z Erikiem.
   - Ale... to musi być inny Diego! To nie może być mój ukochany! - zaprotestowała Talitha.
   - Ma jasne, zielone oczy i ciemne włosy? Jest Hiszpanem, wampirem i ma na imię Diego? Czy to nie za dużo zbiegów okoliczności?
   Dziewczyna przez chwilę siedziała w milczeniu.
   - Czy to znaczy, że... że on mnie oszukał? - Pochyliła głowę.
   - Na to wygląda. - Wzięłam ją za rękę, patrząc na nią ze współczuciem. - Tak mi przykro, kochanie.
   - Ale... - Przyłożyła dłoń do ust. - Może to jakaś straszna pomyłka...
   - Pokaż mi swoje oczy, skarbie.
   Spojrzała na mnie z nadzieją. W jej oczach ujrzałam jego. Diego. Był to ten sam łowca, a jednak inny. Uśmiechał się. Dotykał jej policzka.
   - Kocham cię, Talitho. Jesteś moją querido.
   - Ja też cię kocham, Diego.
   Pocałował ją. Doszłam do wniosku, że potrafił świetnie udawać zakochanego. Przez miesiąc się z nią spotykał po to, by ją omamić, a potem... Wzdrygnęłam się na myśl, co miał zamiar jej zrobić, aby się na nas zemścić.
   - To on – rzekłam cicho, przekazując wszystko w myślach Erikowi. Kwadrans później już wchodził z Lily do domu.
   - Talitho! - Szoszannah dopadła do niej pierwsza, usiadła przy niej i złapała za ramiona. - Nic ci nie jest? Jesteś cała? Nie zrobił ci krzywdy?
   - Ale co się stało? - W drzwiach stanął Martin. W ręku miał figurkę przedstawiającą Araba pędzącego na koniu. Była jeszcze nie pomalowana, a już wyglądała przepięknie.
   - Diego wrócił – odrzekłam, przenosząc wzrok z jego dzieła na niego i krótko wtajemniczyłam go w niecny plan byłego łowcy.
   - O nie! - zawołała Lily, obejmując siostrzenicę obronnym gestem. - Nie pozwolę mu cię skrzywdzić.
   - Nie martw się, kochanie. Poradzimy sobie z nim. - Mój opiekun podszedł do żony, usiadł obok niej i objął ją ramieniem. - Już dwukrotnie go pokonałem, za trzecim razem uciekł. Tym razem się nie wymknie.
   - Zabijesz go? - Talitha zrobiła duże oczy i zerwała się na równe nogi. - Nie!
   - Bronisz go?! - Martin zrobił krok w jej stronę. - Talitho, on zabił rodzinę Szoszannah, a więc i twoją. I nas też zabije. On się po prostu mści.
   - Porozmawiam z nim...
   - O nie! Nie zgadzam się! - zawołała Lily stanowczo. - Zostaniesz tu i będziemy cię strzegli przed tym draniem!
   - Diego nie zrobi mi krzywdy! - zaprotestowała dziewczyna.
   - Tego nie wiemy – przerwałam jej. - Wolisz uwierzyć komuś, kto zamordował twoją rodzinę i nas też próbował zabić, niż nam?
   Talitha zawahała się. W jej oczach zabłysły łzy, które usilnie próbowała powstrzymać.
   - Nie potrafię uwierzyć, że on jest zły. Znamy się tylko miesiąc, ale spotykaliśmy się prawie co noc. Opowiadał mi o swoim kraju, o życiu ludzi, o podróżach na morzu... Z nikim jeszcze nigdy tak nie rozmawiałam... Gdyby miał mnie skrzywdzić, już dawno by to zrobił! - Zagryzła wargi, usilnie próbując się nie rozpłakać.
   - Niekoniecznie – zaprzeczył Martin. - Czekał na odpowiednią okazję.
   - A tą okazją pewnie miało być spotkanie z Ruth i Selimem – dodał Erik. - Przecież by go poznali, prawda? Czemu więc chciał się z nimi spotkać?
   Nic nie odpowiedziała. Usiadła, przybita tym, co usłyszała. Mężczyzna, któremu oddała serce, oszukał ją. Było mi jej żal i poczułam gniew. Postanowiłam, że Diego zapłaci nam za to, co zrobił. Podeszłam i przytuliłam ją do siebie.
   - Musimy działać szybko – odezwał się mój opiekun. - Jeśli się dowie, że Talitha nam powiedziała, przystąpi do ataku.
   - Kazał mi obiecać, że nikomu nie powiem – powiedziała cicho dziewczyna. - Mówił, że to przez różnicę religii... Ale skoro chciał poznać moich rodziców, uznałam, że i tak by się wydało, i że już mogę powiedzieć...
   - I całe szczęście, że nam powiedziałaś – rzekł Martin, siadając obok Talithy. - Jesteś piękną dziewczyną, znajdziesz mężczyznę, który na ciebie zasługuje. Nie smuć się, ślicznotko. - Pogłaskał ją troskliwie po włosach, niczym starszy brat pocieszający siostrę i spojrzał pytająco na Erika, który przejął dowodzenie.
   - Szoszannah – zwrócił się do żony – pójdziesz do Ruth i Selima. Czuwaj przy ich domu. Martin, ty udasz się do Azariasza. Obserwuj jego dom. Amanda, zostajesz z Talithą. Być może przyjdzie właśnie do niej. Ja zbiorę grupę wampirów i wyruszymy na poszukiwania.
   Rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę. Ja usiadłam przy Talithie. Dziewczyna położyła się na łóżku i leżała przez chwilę, po czym zamknęła oczy i zasnęła. Wyszłam bezszelestnie i zeszłam na dół.
   Poszłam do warsztatu Martina i zaczęłam oglądać efekty jego pracy. Zastanawiałam się, czy rozwijałby swoje zdolności, gdyby nie był wampirem? W końcu nie był to zbyt popularny zawód. A może w ogóle by zapomniał o rzeźbieniu?
   Wzięłam jedną z figurek, przedstawiającą anioła z szeroko rozpostartymi skrzydłami. Ciekawa byłam, kto go zamówił. Anioł był wielkości jak od dłoni do łokcia i miał ciemne, kręcone włosy. Właściwie to był nie tyle anioł, co anielica. Przyjrzałam się jej ślicznej twarzy. Kogoś mi ona przypominała, ale nie mogłam dojść, kogo... Gdy już coś mi zaczęło świtać, usłyszałam głosy na górze.
   Pośpiesznie odstawiłam figurkę i pomknęłam do pokoju Talithy. Zatrzymałam się przed drzwiami. Głos, który stamtąd dobiegał, należał do Diego.
   Początkowo miałam zamiar tam wejść, ale doszłam do wniosku, że ten wampir jest nieobliczalny. Jeśli tam teraz wpadnę, może ją złapać i zrobić jej coś złego. Przestałam się poruszać i zaczęłam nasłuchiwać.
   - To prawda, Diego? - Usłyszałam głos Talithy. - Zabiłeś rodzinę Szoszannah i chciałeś zabić ją? I Erika?
   - Tak, to prawda. - Głos wampira brzmiał spokojnie.
   - I Amandę? I Martina?
   - Owszem.
   - Okłamałeś mnie! - zawołała dziewczyna. Usłyszałam, jak robi krok do tyłu. - Rozkochałeś w sobie, mówiłeś, że mnie kochasz, a tobie chodziło tylko o zemstę! Nigdy nic do mnie nie czułeś, prawda? Zabijesz mnie teraz? I będziesz szczęśliwy? Poczujesz się lepiej? - W jej głosie słychać było rozżalenie.
   Drgnęłam i złapałam za klamkę. Nie byłam w stanie dłużej czekać.
   - Nie zabiję cię, Talitho.
   Zawahałam się. Skoro nie miał zamiaru jej zabijać, to co planował?
   - Dlaczego? Ja też jestem ich rodziną. Tych, którzy zabili twoją ukochaną opiekunkę! Tą samą, która cię zabiła, by potem zmienić w... w potwora!
   Izraelitka wyraźnie go rozdrażniała. Nie mogłam ryzykować. Błyskawicznie otworzyłam drzwi, ale nie zdążyłam dobiec do Talithy. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że on wiedział o mojej obecności i gdy weszłam, złapał dziewczynę, błyskawicznie przerzucił przez ramię i po prostu wyskoczył z nią przez otwarte okno.
   - Nie, puść mnie! Zostaw! Amando!
   Wyskoczyłam za nimi i rzuciłam się w pogoń. Biegłam tak szybko, jak tylko mogłam, nie tracąc ich z oczu. Byłam szybka, ale Diego był jeszcze szybszy. Pomimo że biegł z dziewczyną na ramieniu. Biegliśmy chyba z kwadrans, kiedy nagle zorientowałam się, że ich nie widzę.
   Zgubiłam ich.
   Zatrzymałam się, myśląc intensywnie. Pozostali byli za daleko, aby prędko przyjść nam z pomocą. Bałam się o Talithę. Była taka młoda, bezbronna... Jak ja, kiedy byłam w jej wieku.
   Zamknęłam oczy, nasłuchując. Słyszałam świszczący wiatr, gwar rozmów w domach stojących nieopodal, odgłosy nocy i... w końcu usłyszałam siostrzenicę Lily.
   - Na pomoc! Amando! Aman... - Urwała gwałtownie, ale to wystarczyło. Ruszyłam w tamtą stronę. Zatrzymałam się przed dużym, rozpadającym się budynkiem i ostrożnie weszłam do środka. Kiedy otworzyłam drzwi, ujrzałam Talithę, związaną i zakneblowaną. Odruchowo zrobiłam krok w jej stronę, zatrzymując się na jej gwałtowną reakcję. Kręciła głową, wyraźnie wskazując na coś za mną. Obejrzałam się i ujrzałam, jak drzwi się zamykają, a na mnie bryznęła woda z wiadra, stojącego nad drzwiami.
   Instynktownie zasłoniłam się rękami, ale nic się nie stało. To była tylko woda.
   - Czyżby święcona? - spytałam Diego, który pojawił się za związaną dziewczyną.
   - Tak. Przygotowana na Erika. Dla ciebie, jak widzę, jest bezużyteczna. Naprawdę nie pijesz ludzkiej krwi? - Mężczyzna stał, opierając się o krzesło, na którym siedziała związana Talitha. Patrzył na mnie spokojnie.
   - Uwolnij ją – nakazałam, patrząc mu w oczy. Zrobiłam krok w jego stronę, a wtedy poczułam, jak coś łapie mnie za nogi i lecę w górę. Zawisłam pod sufitem do góry nogami! I to zakuta w gruby łańcuch. Suknia poleciała w dół, zasłaniając mi twarz. Pośpieszenie odgarnęłam ją w górę i spojrzałam przed siebie.
   - Wpadłaś w pułapkę, moja droga. W ten sposób nie możesz mi rozkazywać.
   - Zdejmij mnie natychmiast! Ty podły draniu! - Posypałam mu różnymi epitetami we wszystkich językach, jakie do tej pory poznałam. Byłam na siebie taka wściekła. Tak dać się podejść! A mogłam spojrzeć Talithie w oczy i bym ominęła pułapkę.
   - Niezła jesteś. Ile ty znasz tych języków? - Diego wydawał się być rozbawiony, więc umilkłam, zerkając na łańcuchy, oplatające moje kostki. - To co mam z nią zrobić, Talitho? - Podszedł i odkneblował dziewczynę.
   - Wypuść ją! Proszę! Co ona ci zrobiła?!
   - To przez nią i przez jej podobnych jestem potworem, Talitho. Nienawidzę jej.
   - Ale to przecież Dalila cię zmieniła! I ona cię też zabiła! - zaprotestowała Izraelitka.
   - Ale to za nimi tu przyjechałem. Gdyby nie oni, siedziałbym teraz spokojnie w Hiszpanii, jadł tortillę z mięsem wołowym i popijał dobrymi trunkami, a w nocy kołkował wampiry. A tak? Od jedenastu lat zabijam ludzi i piję ich krew. Cóż za ironia losu... Łowca wampirem? Po przemianie chciałem wyjść na słońce, ale Dalila mi nie pozwoliła. Skuła mnie i trzymała przez tydzień. Myślałem, że oszaleję z głodu. W końcu przykuła mnie do siebie i wyszliśmy na zewnątrz. Była noc. Szliśmy kawałek, a ja wszędzie czułem ten kuszący zapach. Nigdy nie zapomnę tego bólu. Nie miałem siły się wyrwać, byłem za bardzo osłabiony. Było mi już wszystko jedno, co zrobię i kogo zabiję, byle przestać cierpieć. I wtedy dotarliśmy do celu. Dalila zapukała do drzwi i powiedziała im, że jestem ranny. Zaproszono nas do środka. Kiedy więc blokada przestała działać, rozkuła mnie. A ja z miejsca rzuciłem się na nich. Wtedy po raz pierwszy posmakowałem ludzkiej krwi...
   Zamilkł. Przytrzymując suknię, próbowałam pochwycić jego wzrok, ale stał odwrócony tyłem. Przodem do Talithy, w oczach której ukazały się łzy.
   - To nie musi tak być, Diego. Możesz pić krew zwierząt – powiedziałam. Odwrócił się do mnie błyskawicznie. W ręku trzymał kołek.
   - Zamilcz! - warknął. - Nigdy więcej nie będę głodował. Nie chcę żyć jako wampir. Próbowałem, ale mam dość. Jednak przez rok zdążyłem ją pokochać. Jak siostrę. I przysiągłem, że ją pomszczę. Dlatego muszę cię zabić. - Podniósł kołek i wycelował w moją pierś, a ja zdałam sobie sprawę, że ani Erik, ani ktokolwiek inny już nie zdąży przybyć mi z pomocą.

5 komentarzy:

  1. ~Susannah
    24 lipca 2011 o 23:35

    O nie! O nie! O nie! Dlaczego? Dlaczego skończyłaś w TAKIM momencie?!
    Odpowiedz
    ~Susannah
    24 lipca 2011 o 23:56

    I 3mam kciuki za Twoją pracę!!!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 00:34

    Dzięki:) Haha ja uwielbiam kończyć w takich momentach:):) To moja specjalność:-D Podobnie jak zaskakiwanie i wkurzanie czytelników;) Ale jestem wredna, co?:):):)
    Odpowiedz

    ~justilla
    25 lipca 2011 o 00:56

    To wkurzanie wychodzi ci bezbłędnie, po prostu. Ja nie wiem czy ty przeżyjesz do końca opowiadania xD Wiedziałam, że to Diego. W końcu Zemsta Diego zobowiązuje :D Na pewno ktoś się pojawi… a może to Talitha coś zdoła zrobić? Tytuł „Miłość Talithy” jest trochę, a nawet bardzo zagadkowy, przy obecnym rozdziale.Już rzuciłaś pracę? Szybko. Trzymam kciuki za lepszą :)Teraz już wiem, że gdy rozdział nie pojawi się wcześniej trzeba czatować do nocy ;PA notki specjalne możesz połączyć – są bardzo podobne :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 01:01

    Może faktycznie je połączę;) Haha też się zastanawiam, czy przeżyję:) Ale chyba tak, bo czytelnicy chcą poznać zakończenie, a po takim zakończeniu jakie szykuję raczej nikt nie będzie chciał mnie zabić:):) Tak, zawsze dotrzymuję terminów, wstawiłam przed północą:-) Ja z reguły dotrzymuję słowa;) Praca była ciężka i mało opłacalna, a poza tym tam można pracować bez żadnego wykształcenia. Ja szukam czegoś po którymś z moich kierunków;) Ale ciężko coś znaleźć bez doświadczenia:/
    Odpowiedz
    justilla
    25 lipca 2011 o 22:21

    Tak to jest, każdy chce kogoś z doświadczeniem. No i tu nasuwa się pytanie – to gdzie jest niby zdobyć?Hmm, masz rację, musisz przeżyć byśmy poznali zakończenie. A skoro po zakończeniu stracimy mordercze chęci… Hmm, szach mat? ;DZapraszam na nowy rozdział posłańców :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    26 lipca 2011 o 16:13

    Wiesz, jaki jest idealny pracownik? Dwudziestopięcioletni z dwudziestoletnim doświadczeniem:-DO, już lecę czytać;)
    Odpowiedz

    ~justilla
    25 lipca 2011 o 00:58

    Ach, tatuaż… To taki jeden z tych dziwnych kształtów, nie umiem określić co przedstawia :) Mam go na prawym ramieniu. Prawdziwego bym nie chciała, ale na lato, gdy chodzi się na krótki rękaw fajnie sobie zrobić taki dwutygodniowy :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 01:10

    Ja bym taki chciałahttp://www.tattoohunter.net/wp-content/uploads/2010/05/gothic-art-dark-fairy-1.jpgAle też tylko dwutygodniowy;) Ile kosztuje?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~dominika
    25 lipca 2011 o 10:59

    jak można zakończyć w takim momencie.? :) zacznijmy od tego ze nie znalazłam żadnych błędów. a to plus. rozdzial bardzo szybko się czytało. dobry rozdział,chociaż niektóre wychodziły Ci lepiej.Powiem też że twoja historia jest świetna. wszystko dopracowane. naprawdę masz talent,czytam wiele blogów a twój jest jednym z najlepszych.niektóre dziewczyny piszą piękne historię ale za to błędów jest masa co mnie strasznie odpycha. a twoje opowiadanie jest prawie bezbłędne,a fabuła jest świetna. wszystko układa się w jednolitą całość,powiem jedno chciałbym mieć twoją książkę u siebie na półce. mam pytanie. piszesz rozdzialy na bieżąco czy masz je już napisane i wklejasz je na bloga.? piszesz naprawdę świetnie. pozdrawiam serdecznie
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 12:43

    Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa. Każda nowa czytelniczka to dla mnie frajda:) Świetnie opisałaś moich bohaterów w poprzednim komentarzu. Dokładnie tak chciałam ukazać Martina, a Lily faktycznie jest jedyna w swoim rodzaju;)Zwykle nie robię błędów, kilka razy sprawdzam tekst, choć i tak czasem coś mi umknie. Niektóre rozdziały wychodzą lepiej, inne gorzej. Ale nigdy nie piszę notek typu: „ten rozdział mi nie wyszedł”, bo nie jestem obiektywna, to czytelnicy mają ocenić;) Myślę jednak (subiektywnie), że kolejny będzie troszkę lepszy;)Mam opracowany szkic powieści, zakłada on XIV części i w każdej mam zaplanowaną fabułę, aczkolwiek w trakcie często dochodzi coś nowego. Piszę na bieżąco, ale zwykle kiedy wstawiam, mam napisany jeden rozdział do przodu.Mam pytanie: przeczytałaś całą moją opowieść? Ile czasu Ci to zajęło?:) Pozdrawiam serdecznie;)
    Odpowiedz
    ~dominika
    25 lipca 2011 o 14:26

    no cóż każdy ma lepsze i gorsze dni a gdy ja mam na przykład te gorsze moje rozdziały mi się nie podobają.ciągle coś w nich potem zmieniam. co do twoich pytań to tak przeczytałam całość. no cóż czytałam twoje opowiadanie gdy miałam czas,zaczęłam jakieś dwa miesiące temu ale dwie trzecie tego czasu to nie czytałam. ale muszę Ci powiedzieć że gdy na początku zaczęłam czytać nie mogłam się oderwać. szybko dosyć mi to poszło. dla mnie najgorszą zmorą jest interpunkcja,boże jak ja jej nienawidzę. czy moglabys mi dać swój numer gadu.? za ile około rozdziałów będzie następna część.? życzę weny.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 15:03

    Ja na początku miałam straszne problemy z interpunkcją, ale powoli się nauczyłam. Teraz też mam dużo wątpliwości, ale staram się trzymać zasad interpunkcyjnych;) Mój nr gg: 13972396. Dziś będę po 20:)
    Odpowiedz

    ~Vivi
    25 lipca 2011 o 12:39

    Oczywiście będę trzymać kciuki za twoją pracę. Gorąco wierze, że uda ci się znaleźć wymarzoną pracę. Co do rozdziału, fantastico… ale zakończyłaś w takim momencie, że powinno się ciebie udusić. kto by pomyślał, że Diego powróci. Ale coś mi się wydaje, że on chyba naprawdę pokochał siostrzenicę Szoszo. Chciał zemsty a biedak się zakochał. Czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji. Vivi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 12:46

    Twój komentarz mnie rozbroił:-) Pozytywnie, oczywiście;) Biedak:-D Widzisz, ja nie liczę, że dostanę wymarzoną pracę. Ja chcę po prostu normalną pracę… Ale z tym teraz ciężko:/ A wakacji to ja już nie mam niestety:(
    Odpowiedz
    ~Vivi
    26 lipca 2011 o 22:52

    Oj na pewno jakiś wolny weekend się znajdzie na romantyczny wypad za miasto :) A jeżeli chodzi o „rozbrojenie”, to czyżbym strzeliła w dziesiątkę??? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Serdecznie pozdrawiam i tak będę trzymać kciuki :))Love, Vi
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 lipca 2011 o 00:11

    To że „biedak” to w pewnym sensie na pewno:) A wypad za miasto to chyba do domu:) bo pochodzę ze wsi:) Aczkolwiek słowo romantyczny brzmi zachęcająco;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kara007
    25 lipca 2011 o 14:23

    Wiedziałam że to on. Boże, jak możesz kończyć w takim momencie! Jak ja wytrzymam do następnego rozdziału! Aż boję się pomyśleć jak to się skończy. Niby główna bohaterka na bank przeżyje, ale jak? Sytuacja niby bez wyjścia. Kurcze, dodaj szybko następną notkę, bo ja tu nie wytrzymam normalnie. Pozdrawiam ;*
    Odpowiedz

    ~Kara007
    25 lipca 2011 o 20:14

    A co do pracy, napewno znajdziesz odpowiednią. Szybciej czy później. Nie martw się. Wierzymy w Ciebie wszyscy. Uda Ci się ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 20:32

    Dziękuję:) Później na pewno, ale wolałabym prędzej:p
    Odpowiedz

    ~Prithika
    25 lipca 2011 o 15:18

    Ojej kochana, zawsze kończysz w takim dramatycznym momencie… Tchu mi brak. Kto uratuje Amandę? Czyżby Talitha (nie wiem czy dobrze napisałam, bo to imię jest trudne)? Czyżby Diego wpadł we własną pułapkę? Zakochał się w niej mimo wszystko? To niesamowite. Będę czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział. Co do pracy to się martw. Znajdziesz sobie lepszą :-) Jestem tego pewna. Dziękuję również za dedykację. Zauważyłam, że pisanie idzie mi wtedy, gdy czuję daną powieść, a gdy robię coś na siłę to jest problem. Robię sobie krótką (mam nadzieję) przerwę, a w tym czasie przygotuję coś innego, zupełnie odmiennego od tego, co prezentowałam do tej pory. Pozdrawiam serdecznie
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 20:34

    Ja też mam nadzieję, że krótką!;) Może wena szybko wróci. Coś odmiennego? Ale fantasy? Ciekawa jestem, o czym. Może uchylisz rąbka tajemnicy?;)I wiesz, co Ci powiem? Znów stanowczo za dużo się domyślasz:p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    26 lipca 2011 o 18:29

    Już nie fantasy – teraz spróbuję sił w czymś innym. Jak już wiesz będzie to dramat osadzony we współczesnym świecie i związany z pewnymi tragicznymi, prawdziwymi wydarzeniami.Domyślam sie? Wow, to mnie zaciekawiłaś. Teraz dopiero zacznę myśleć :-)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    26 lipca 2011 o 20:43

    To chyba dobrze, że prowokuję moich czytelników do myślenia;p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    27 lipca 2011 o 16:07

    Jasne kochana, to bardzo dobrze :-) Myślenie przecież nie boli. I jak tam postępy w pisaniu rozdziału? Już uratowano Amandę?
    ~Natalia
    27 lipca 2011 o 18:15

    Jestem prawie w połowie;) Tak, Amanda żyje, to mogę śmiało zdradzić:):)
    ~Prithika
    27 lipca 2011 o 20:39

    Jasne :-) W końcu opowiada Karolinie o swoich przygodach :-) Ale to dobrze, że jesteś już w połowie.
    ~Natalia
    28 lipca 2011 o 01:35

    Dlatego to mogę powiedzieć:):) Chyba, że to duch;p

    ~Lilith Bathory
    25 lipca 2011 o 15:38

    Ty to jesteś mistrzynią podtrzymywania napięcia. Jak zwykle przerwałaś w najciekawszym momencie! Biedna dziewczyna, takie rozczarowanie… Mam nadzieję, że to sie jakoś rozplącze. Rozdział jest genialny, ale to w końcu Twoje dzieło, a ty jesteś genialną pisarką. Pozdrawiam [taikasanoja]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 lipca 2011 o 20:37

    Hm. Wiesz, że jak ktoś tylko i wyłącznie chwali, to zaczyna się wątpić w prawdziwość jego stwierdzeń? Poproszę o odrobinę krytyki z Twojej strony:p Od Ciebie chyba jeszcze nie dostałam żadnej uwagi, a powinnam, bo w opisach jesteś dużo lepsza ode mnie:p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Agata
    26 lipca 2011 o 10:35

    Czemu akurat teraz?! Osz…!Zauważyłam trochę mało opisów :D:)Ciekawe czy gdyby Amanda nie zeszła wtedy do pracowni Erika, wszystko by się inaczej potoczyło? Może Diego nie porwałby T.?Kurcze, mam nadzieję, że jednak ktoś zdąży z pomocą. Albo może Amanda sama się jakoś uwolni? :OCzekam na cd :D;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    26 lipca 2011 o 16:11

    Do pracowni Martina, nie Erika. Postaram się robić więcej opisów:) A może jakieś uszczegółowienie, gdzie powinnam umieścić opis, a tego nie zrobiłam? Będę bardzo wdzięczna;)
    Odpowiedz

    ~rosmaneczka
    26 lipca 2011 o 12:10

    UWAGA SPAM!!(Samanta Summers była niezwykłą dziewczyną. Widziała przyszłość. Wszystko co pojawiało się w jej snach zdarzało się w ciągu następnych dni. Mimo tego ukrytego daru miała normalne życie. i wspaniałego narzeczonego. Wszystko się jednak zmieniło gdy w jej życiu pojawiają się Klaus i Katherine. Ich tajemniczy układ odbiera jej całe życie. Z dnia na dzień jej przyjaciele i rodzina nie poznają jej. Wszystko się zmienia a ona sama staje się wampirem. Gdy mija pół wieku Sam ma mrożącą krew w żyłach wizje. Postanawia zmienić swoje życie i próbuje odzyskać swoją przyszłość i największą miłość. Mimo upływu czasu jej serce nigdy nie zapomniało kogo kocha.)TO TYLKO FRAGMENT TEGO CO MOŻECIE ZNALEŹĆ. A GDZIE TO ZNAJDZIECIE? ZAPRASZAM NA:www.pokochac-lotra.blog.onet.plaut: komentując podawajcie proszę adresy bloga bym wiedziała komu się odwdzięczyć.AUTORKA PRZEPRASZA WAS ZA SPAM. JEŚLI NIE INTERESUJE CIĘ BLOG NIE OBRAŻAJ AUTORKI.PO PROSTU ZIGNORUJ KOMENTARZ. NA PEWNO SAMI WIECIE JAK CIĘŻKO JEST ZAISTNIEĆ W BLOGOWYM ŚWIECIE.
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    27 lipca 2011 o 15:03

    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale właśnie wróciłam z Londynu :3 Nie no, zawsze musisz skończyć w najlepszym momencie! To niesprawiedliwe xD Widziałam parę błędów, ale nie chce mi się ich wypisywać (wybacz). PS. Nie pokłóciłam się z Shin- zajrzyj do nas na bloga i zobacz mój komentarz. Pozdrawiam serdecznie! ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 lipca 2011 o 15:14

    To chociaż napisz, jakich błędów – interpunkcyjnych, logicznych? Bo chyba nie ortograficznych:p
    Odpowiedz

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    27 lipca 2011 o 18:40

    O kurcze! Potrafisz robić zakończenia, które sprawiają, że chce się jeszcze, jeszcze i jeszcze więcej. Tatiana jest bardzo zakochana, wręcz chyba trochę zaślepiona. Choć po opowieści wampirzycy, nie starała się bronić ukochanego. No cóż, jestem ciekawa co będzie dalej.Zapraszam na byc-kobietaa
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 lipca 2011 o 18:47

    Talitha, nie Tatiana. I zgadza się, jest zakochana:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Lyanne
    27 lipca 2011 o 23:45

    Interpunkcyjne. I nie podoba mi się odmiana imienia Talithy, ale to wszystko to drobiazgi :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    28 lipca 2011 o 01:39

    A jakie robię błędy w interpunkcji? Bardzo Cię proszę, oświeć mnie, bo zwracam na nią szczególną uwagę. Wiem, że przecinki stawia się we wtrąceniach, wyliczeniach, przed „a”, przed „który”, między czasownikami w zdaniach złożonych. Więc co mi umknęło?I jak powinnam odmieniać imię Talithy? To nie angielskie imię, więc chyba bez apostrofa?
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    28 lipca 2011 o 16:00

    Ależ spokojnie, to były chyba tylko dwa przypadki, kiedy zapomniałaś o przecinku, nic wielkiego. Co do imienia Talithy- myślę, że dobrze odmieniłaś, ale mi się po prostu to nie podoba- moja nadwrażliwość :P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 lipca 2011 o 17:00

    To na przyszłość proszę o wypisanie mi tych przecinków i innych błędów, będę wdzięczna:) W końcu diabeł tkwi w szczegółach:p
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    28 lipca 2011 o 17:22

    Haha, dobra, będę pamiętać :D zazwyczaj mi wszyscy znajomi mówią, że się właśnie szczegółów czepiam- wtedy, kiedy nie trzeba, a kiedy trzeba, siedzę cicho :P Przepraszam za pokręcenie tego zdania :)

    ~Yuu.
    28 lipca 2011 o 20:56

    Przerywasz w takim momencie?! Lubię Twoje opisy i sposób prowadzenia akcji. I chociaż różnie to u mnie z komentowaniem i czytaniem, tak wbrew pozorom staram sie być na bieżąco ;-) O nowych rozdziałach oczywiście będe Cię powiadamiać na GG.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    19 sierpnia 2011 o 13:39

    Biedna Talitha. Żal mi tej ślicznotki. ~_~ O kurde! To musiało nieźle wyglądać, gdy Amanda zawisła pod sufitem, a wszystkie te suknie i halki zleciały jej w dół. xD Mam nadzieję, że w porę się zakryła. :P Tortillę z mięsem wołowym!? Ty to potrafisz wywołać skurcze żołądka! Ach, jak ja bym chciała jej spróbować! „Nie wolno ci! Przecież chcesz zrzucić parę kilogramów!” – woła moje sumienie. xD Niech Amandzia wypróbuje na Diego ten sam trik z oczami, co wcześniej (z tą różnicą, że do góry nogami), może podziała. ;D I taka dygresja: Jak Szoszannah i Erik mogli na swoim ślubie wypić to wino? Przecież od razu by to wybełtali. xD Liczę na wyjaśnienie.

    OdpowiedzUsuń