Rozdział XXIII - Coś się kończy, coś zaczyna...

16.02.2012

   Przerwał nam dźwięk budzika. Karolina zerwała się, zabrała ubrania i pobiegła wyszykować na randkę. Po jej wyjściu udałam się do siebie. Chwilę później przyszła do mnie, już ubrana i gotowa. Przysiadła na brzegu łóżka i popatrzyła na mnie oczekująco.
   - Jeszcze trochę do przybycia Lucasa, więc opowiadaj. Czy Erik zgodził się na propozycję? Kogo miał zabić? Myślę, że jeśli kogoś dobrego, to nic z tego.
   - Erik przez tyle wieków szukał tego grobu. I nagle okazuje się, że ktoś wie, gdzie on jest...
   - Ale skąd Heron to wiedział? - zdziwiła się.
   - Też o to zapytałam.


   - Heron zna miejsce, gdzie je pochowano? - zdziwiłam się.
   - Tak twierdzi. - Erik westchnął i usiadł na szerokiej ławie stojącej tuż obok drzwi, Szoszannah po jego prawej stronie, a ja po lewej. Obie patrzyłyśmy na niego z niepokojem.
   - Ale skąd? - zapytałam. - I skąd pewność, że to właśnie ich grób?
   - Powiedział mi o niej prawie wszystko. Ismena... nigdy nie wyszła za mąż. Umarła młodo po długiej chorobie. Nasza córka jeszcze przed jej śmiercią została poślubiona mężczyźnie z niższego rodu, dzięki Ismenie, która umożliwiła im ślub. Amanda podobno kochała tego mężczyznę. Umarła przy porodzie, a wtedy jej mąż wyjechał razem z dzieckiem i nigdy nie wrócił.
   - A więc możliwe, że gdzieś na świecie są twoi potomkowie – stwierdziłam.
   - Być może. - Wzruszył ramionami, spojrzał na Lily, potem na mnie. - Nie wiem, skąd Heron to wie, ale powiedział mi o niej tak wiele, że nie mam wątpliwości.
   - Skoro Heron wie, może są też inni, którzy wiedzą, gdzie jest grób – zaczęła Lily, ale Erik pokręcił głową.
   - Nawet jeśli ktoś o tym wie, wątpię, żeby zdradził władcę i nam powiedział. Poza tym, gdybyśmy zaczęli dopytywać za jego plecami, wściekłby się. Ceną za poznanie miejsca ich pochówku jest tylko jeden łowca...
   - Ale nie wiemy, czy ten łowca na pewno jest zły – odparła cicho Szoszannah. - Poza tym, my zabijamy, żeby żyć, a nie dla innych korzyści...
   - Obiecałem, że je odnajdę – przerwał jej Erik i popatrzył na nią ciemnymi oczami. - A teraz po raz pierwszy jestem tak blisko. - Dotknął jej policzka i westchnął. - Powinienem odmówić? Tak uważasz, Szoszannah? - Zerknął na mnie. - A ty, Amando?
   - Myślę, że to decyzja, którą powinieneś przemyśleć – powiedziałam powoli i spojrzałam na Lily, która siedziała przez chwilę bez słowa. W końcu podniosła wzrok i popatrzyła poważnie na Erika. Jej duże szare oczy były smutne i zamyślone.
   - Masz prawo wiedzieć, gdzie jest pochowana twoja rodzina. Dlatego zrobisz, co będziesz uważał za słuszne, najdroższy. Zawsze będę po twojej stronie, nieważne, co zrobisz. - Ujęła jego dłoń i spojrzała na niego z czułością w oczach. Erik uśmiechnął się lekko i objął ją ramieniem, a drugim mnie. Oparłam głowę o jego ramię, nic nie mówiąc.
   Oczywiście nie chciałam, żeby Erik kogokolwiek zabijał, ale wiedziałam, że odnajdując grób Ismeny, w końcu będzie mógł zakończyć pewien etap w swoim życiu. Lecz jeśli ceną ma być ludzkie życie...
   Wiedziałam, co ja bym zrobiła. Ale ja nie byłam w takiej sytuacji, nie żyłam tyle co on i nie przeszłam tak wiele. Dlatego nic nie powiedziałam, nawet, gdy już wiedziałam, co wybierze.
   Kiedy weszliśmy do piwnicy, by ułożyć się do snu, Jahmes i Martin siedzieli i rozmawiali, a przy swojej trumnie stała Ianira, obracając w palcach białą różę.
   - Śliczna – stwierdziłam. - Od kogo ją dostałaś?
   Wampirzyca pokręciła głową.
   - Nie wiem. Znalazłam ją w swojej trumnie.
   W tym momencie wszedł Juan, patrząc na Ianirę i uśmiechając się szeroko.
   - Ciebie zapraszam do drugiego pokoju. Jest mniejszy, ale tutaj i tak jest was dużo, a na górze za duże ryzyko. - Złapał za brzeg jej trumny i zaczął ciągnąć w stronę drugiego pomieszczenia.
   - Ale mi tutaj dobrze, czemu mam spać tam sama? - zaprotestowała rudowłosa.
   - Nie sama. Moja trumna też tam stoi. - Puścił do niej oczko, podniósł jej trumnę i ruszył w tamtą stronę.
   - Co? Nie zgadzam się! - Ianira upuściła kwiat i błyskawicznie znalazła się naprzeciwko niego. - Postaw mi moją trumnę! Będę spać tutaj!
   - Daj spokój, querida. Potrzebujesz teraz poczucia bezpieczeństwa w czasie snu, a ja ci je zapewnię. - Objął ją ramieniem, nie przejmując się tym, że stali na środku pokoju lustrowani naszym wzrokiem. Słysząc słowa Juana, o mało nie parsknęłam śmiechem. Pozostali też mieli rozbawione miny, Ianira natomiast wyglądała na zdezorientowaną. Odsunęła się od Hiszpana i złapała za swoją trumnę.
   - Dam sobie radę.
   - Słyszałeś, co powiedziała – rzekł Jahmes, podchodząc do nich.
   - Nie rozmawiam z tobą, więc się nie wtrącaj – warknął Juan. - Chyba, że znowu będzie trzeba kogoś pobić, to ci powiemy.
   - Właśnie widzę świetną okazję. - Egipcjanin zrobił krok w jego stronę, ale Ianira szybko stanęła między nimi.
   - Tylko bez żadnych bójek. Jestem wdzięczna wam obu za pomoc, ale będę spała tutaj w swojej trumnie, tak? - zerknęła na Juana.
   - Jak sobie życzysz, mi amor. - Wyciągnął dłoń i przesunął palcami po jej policzku. - W takim razie jutro do tego wrócimy. Spokojnego snu. - Zanim się spostrzegła, pocałował ją w policzek i wyszedł.
   Wampirzyca stała przez chwilę nieruchomo, nieco zaszokowana tym, co zrobił Juan, po czym pochyliła się, by przesunąć trumnę, ale Jahmes zrobił to za nią. Postawił ją pod ścianą i uśmiechnął się półgębkiem.
   - Bezczelny, prawda, wiewióreczko?
   - Okropnie. - Otworzyła trumnę z rozmachem. Spojrzałyśmy na siebie z Szoszannah. Robiło się coraz ciekawiej. - Do jutra – mruknęła wampirzyca i zamknęła trumnę. Chwilę potem poszliśmy w jej ślady.

   Tego dnia wszyscy chodziliśmy jacyś ponurzy. Po przebudzeniu błąkaliśmy się po domu, niby zwiedzając rezydencję Juana, ale przede wszystkim czekając na zmrok. Samego właściciela nie widziałam, Ianira siedziała, trzymając w rękach nieco obrany z płatków kwiat wczorajszej róży i słuchała, co mówił Jahmes; Erik i Szoszannah rozmawiali o czymś cicho – podejrzewałam, że o propozycji Herona, aczkolwiek nie miałam zamiaru się upewniać i wtrącać, a Martin siedział i rzeźbił jedną ze swoich figurek.
   W końcu nadszedł zmrok. Mój opiekun wstał, pocałował żonę i wyszedł. Szoszannah popatrzyła za nim ze smutkiem, ale nic nie powiedziała.
   - Co się stało? - spytała ją Ianira, siadając obok. - Wszystko w porządku, Lily?
   - Tak, w porządku. - Szoszannah pokiwała głową, ale się nie uśmiechnęła. - To trochę skomplikowane, długo by tłumaczyć.
   Jahmes, który właśnie rozmawiał z Martinem, ucichł nagle i zerknął na Izraelitkę.
   - Możemy ci jakoś pomóc? - spytała Ianira po chwili.
   - Nic się nie dzieje, naprawdę. Tylko się martwię. Erik poszedł zabić pewnego łowcę. Wiem, że mojego męża nie pokona żaden łowca, ale i tak się martwię...
   - Co tak siedzicie, słońce już zaszło! - zawołał Juan, wpadając do pokoju.
   - Racja, chodźmy na zewnątrz – powiedziałam. Wyszliśmy na taras, potem przed dom. Próbowałam skontaktować się z Erikiem, żeby dowiedzieć się, czy wszystko w porządku, ale zablokował dostęp do swojego umysłu. Pewnie nie chciał się rozpraszać.
   W końcu usłyszałam go. Siedziałam wtedy na kolanach mojego narzeczonego, który dyskutował razem z Jahmesem na temat miłości Penelopy do Odyseusza. Ianira przysłuchiwała się temu wszystkiemu z fascynacją, czasem dorzucając coś od siebie. Okazało się, że również czytała to dzieło, choć tylko we fragmentach.
   - Szkoda, że nigdy nie miałam okazji przeczytać go w całości.
   - Na pewno jeszcze będziesz miała okazję – stwierdził Jahmes. Juan przysłuchiwał się ich rozmowie, od czasu do czasu rzucając jakąś ironiczną uwagę, na którą zwykle odpowiadał Egipcjanin albo rudowłosa wampirzyca. Szoszannah siedziała cicho, pogrążona we własnych myślach. Ścisnęłam lekko jej rękę, dając do zrozumienia, że wszystko będzie dobrze.
   I wtedy go usłyszałam. Wołał mnie. Musiałam iść. Ale tylko ja. Wstałam.
   - Dokąd idziesz, kochanie? - zapytał Martin. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Otaczały mnie emocje Erika, ale musiałam się skupić.
   - Niedługo wrócę. Muszę...
   - Coś z Erikiem? - Lily zerwała się z miejsca.
   - Nie, wszystko w porządku – uspokoiłam ją. - Zaraz wrócę, na razie nic nie wiem.
   - Idę z tobą – postanowiła wampirzyca.
   - Ja też – dodał Martin.
   Nie rozumieli tego. On teraz musiał być sam, choć przez chwilę. Dzięki więzi tylko ze mną mógł się podzielić tym, co czuł. Nie miałam teraz czasu tego tłumaczyć.
   - Nie – odparłam krótko. - Później. - Odwróciłam się i pobiegłam, nie czekając na ich protesty. Nie wiedziałam, dokąd biegłam. On mnie prowadził. Podsyłał obrazy, gdzie mam skręcić, którędy biec.
   Biegłam długo. W szaleńczym pędzie mijałam budynki, ludzi, którzy mnie nie dostrzegali. W końcu zatrzymałam się przed ogromnym zamkiem i obeszłam go dookoła. Brama. Cóż to za przeszkoda? Wspięłam się na nią bez problemu i zeskoczyłam po drugiej stronie.
   Znalazłam się w ogrodzie. Szłam powoli, mijając rzędy uśpionych kwiatów. W końcu dotarłam do dużej groty, przed którą czekał Erik. Stał nieruchomo, wpatrując się w noc, a jego czarny płaszcz łomotał na wietrze.
   - One cały czas były tutaj, w Patras – szepnął. - To takie oczywiste. Zapragnęła być tu pochowana i Amanda spełniła jej wolę. Postanowiła też, że zostanie tutaj razem z matką. - Wszedł do środka, a ja za nim. Zatrzymaliśmy się przed ścianą, pod którą ułożona była kamienna płyta. Tam musiały znajdować się oba groby. Nad nimi, na ścianie, wyryte było imię Ismeny, poniżej Amandy, a obok nich widniało jeszcze jedno imię, napisane również po grecku.
   Erastus γιο Ikάστορας.
   - Erast syn Ikastora – przeczytałam.
   - Zgadza się. Kiedy byłem jeszcze człowiekiem, ludzie nadawali swym dzieciom same imiona, które w końcu zaczęły się powtarzać, więc dla odróżnienia dodawali imię ojca, czyim jest synem. Potem zaczęto łączyć dwa imiona w jedno, zwykle biorąc po dwie lub trzy pierwsze litery z obu imion.
   - To w takim razie kim jest ten Erast? - Spojrzałam na napis. - Er-ik... Ojej. - Nagle pojęłam. Obejrzałam się na mojego opiekuna, który stał, wpatrzony w napis. - To ty tak naprawdę nazywasz się Erast?
   - Właściwie to tak. Ale Erastów było wielu, więc nazywano mnie Erik. - Przesunął ręką po napisach. - Ciekawe, kto to wyrył.
   Ścisnęłam jego dłoń i również dotknęłam ściany. I wtedy pojawiły się wizje.
   Mała dziewczynka biegnąca po łące, ciemne kręcone włosy, brązowe oczy. Naprzeciwko niej stała piękna Greczynka w białej szacie, uśmiechając się szeroko. Dziewczynka wpadła w jej ramiona.
   - Mamo! Chodź, pójdziemy do groty.
   Kobieta uśmiechnęła się i przytuliła ją lekko.
   Wizja znikła, pojawiła się nowa. Ta sama kobieta przy skale, obok dziewczynka, troszkę starsza.
   - A nie prościej wyryć je w skrócie? - spytała mała, patrząc na matkę.
   - Nie, musi być pełne imię. - Posłała córce czuły uśmiech. „Taki sam, jak mojej mamy, kiedy mówiła o czymś wesołym”, pomyślałam.
   I znów wizja uległa zmianie. Młoda dziewczyna ubrana na czarno kończyła właśnie napis. Odsunęła się, a po jej policzkach spływały łzy.
   - Żegnaj, mamo. Mam nadzieję, że jesteś teraz z tatą. I jest wam dobrze.
   I ostatnia wizja. Tym razem mężczyzna. Ciemne proste włosy, wysoki. Odsunął się od ściany i popatrzył na wyryte imię. Amanda.
   - Szkoda, że nigdy nie poznasz naszej córki, kochanie... - wyszeptał, po czym uklęknął i przesunął ręką po kamiennej płycie.
   Zniknęło. Obejrzałam się na Erika, który patrzył na mnie ze zdumieniem.
   - Co to było? - spytałam go.
   - Nie wiem. Też to widziałaś?
   Pokiwałam głową.
   - To jakby... wizja przeszłości.
   - Wampiry nie mają wizji przeszłości. - Mój opiekun pokręcił głową, wpatrując się w napisy na ścianie. - Pierwszy raz słyszę o czymś takim. A więc moje imię wyryły obie, potem nasza córka jej imię i na końcu ten Grek. Jej mąż. - Staliśmy przez chwilę w zamyśleniu, w końcu Erik zerknął na mnie. - Myślisz, że Szoszannah będzie chciała tu ze mną przyjść?
   - Oczywiście – odparłam stanowczo. - I pewnie się zdziwi, że masz na imię Erast.
   - Nie zdziwi się, wie o tym. - Błysnął zębami w uśmiechu.
   - Wie? Powiedziałeś jej? - Zerknęłam na niego.
   - Kiedy wychodziła za mnie za mąż, spytała mnie o nazwisko, więc jej powiedziałem.
   - Ale nie wie, ile masz lat? - Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
   - No cóż... - Odwrócił wzrok i uśmiechnął się lekko. - Żona powinna wiedzieć, ile lat ma jej mąż.
   - A mi nie powiedziałeś! - Oburzyłam się. A tyle razy go prosiłam!
   - Mam niecałe tysiąc lat, Amando. Urodziłem się w czterysta trzydziestym trzecim roku w Patrasie, a zmarłem w czterysta sześćdziesiątym. Chcesz wiedzieć coś jeszcze, promyczku? - Spojrzał na mnie z uśmiechem. Westchnęłam.
   - Taka okazja, a mi już nic nie przychodzi do głowy!
   Roześmiał się i mnie przytulił. Jeszcze przez chwilę patrzyliśmy na miejsce, gdzie pochowana była jego rodzina.
   Odnalazł ich. Po tysiącu latach w końcu tego dokonał. I w ten sposób zamknął pewien rozdział w swoim życiu. Najpierw znalazł mnie, potem Szoszannah, a teraz grób Ismeny i córki.
   Coś się kończy, coś zaczyna. Miałam jedynie nadzieję, że to, co się zacznie, będzie już tylko lepsze.

Koniec części VI

4 komentarze:

  1. ~Iara
    16 lutego 2012 o 21:21

    Erast? Nie wyrobię xD Śmieszne to imię xD Erik brzmi lepiej.Juan jest cudowny, ciągle mnie rozśmiesza i uwielbiam ten jego charakterek. Białe róże uwielbiam. A Jahmes był kochany stając po stronie Ianiry.Rozumiem, że Erik zabił łowcę… a Ty wszystko pominęłaś, tylko taka wzmianka…:/ Za to wizje… to było dziwne i oczekuję wyjaśnień. I koniec. Dlaczego tak i w ogóle.Wybacz, że krótko, ale wena komentarzowa uciekła:P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 21:30

    > Erast? Nie wyrobię xD Śmieszne to imię xD Erik brzmi> lepiej.Erik to nie jest imię greckie:p> Juan jest cudowny, ciągle mnie rozśmiesza i uwielbiam ten> jego charakterek. Białe róże uwielbiam. A Jahmes był> kochany stając po stronie Ianiry.Trudny wybór, co?;p> Rozumiem, że Erik zabił łowcę… a Ty wszystko pominęłaś,> tylko taka wzmianka…:/ Za to wizje… to było dziwne i> oczekuję wyjaśnień. I koniec. Dlaczego tak i w ogóle.Pominęłam, bo przecież Amanda z nim nie poszła. A wizje się wyjaśnią, ale na to trzeba czasu;p> Wybacz, że krótko, ale wena komentarzowa uciekła:PWiem, cała siedzi teraz w Irlandii:-P
    Odpowiedz
    ~Iara
    16 lutego 2012 o 21:43

    > > Erast? Nie wyrobię xD Śmieszne to imię xD Erik brzmi> > lepiej.> Erik to nie jest imię greckie:pwiem, dlatego kiedyś się dziwiłam jak poprawiałaś, że Erik, nie Eric, bo jest Grekiem, a żadne nie jest po grecku xD> > Juan jest cudowny, ciągle mnie rozśmiesza i uwielbiam> > ten> > jego charakterek. Białe róże uwielbiam. A Jahmes był> > kochany stając po stronie Ianiry.> Trudny wybór, co?;pNo ba!> > Rozumiem, że Erik zabił łowcę… a Ty wszystko> > pominęłaś,> > tylko taka wzmianka…:/ Za to wizje… to było dziwne> > i> > oczekuję wyjaśnień. I koniec. Dlaczego tak i w ogóle.> Pominęłam, bo przecież Amanda z nim nie poszła. A wizje> się wyjaśnią, ale na to trzeba czasu;płe.> > Wybacz, że krótko, ale wena komentarzowa uciekła:P> Wiem, cała siedzi teraz w Irlandii:-PNie. pół poszło do SF.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 21:59

    > > > Erast? Nie wyrobię xD Śmieszne to imię xD Erik brzmi> > > lepiej.> > Erik to nie jest imię greckie:p> wiem, dlatego kiedyś się dziwiłam jak poprawiałaś, że> Erik, nie Eric, bo jest Grekiem, a żadne nie jest po> grecku xDA teraz wszystko jasne:p> > > Juan jest cudowny, ciągle mnie rozśmiesza i> > > uwielbiam> > > ten> > > jego charakterek. Białe róże uwielbiam. A Jahmes był> > > kochany stając po stronie Ianiry.> > Trudny wybór, co?;p> No ba!> > > Rozumiem, że Erik zabił łowcę… a Ty wszystko> > > pominęłaś,> > > tylko taka wzmianka…:/ Za to wizje… to było> > > dziwne> > > i> > > oczekuję wyjaśnień. I koniec. Dlaczego tak i w> > > ogóle.> > Pominęłam, bo przecież Amanda z nim nie poszła. A wizje> > się wyjaśnią, ale na to trzeba czasu;p> łe.No co?:p> > > Wybacz, że krótko, ale wena komentarzowa uciekła:P> > Wiem, cała siedzi teraz w Irlandii:-P> Nie. pół poszło do SF.Fakt:) A moja schowała się gdzieś w LA:/

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Susannah
    16 lutego 2012 o 21:21

    Wie ile ma lat, ale jej nie zabrał jako pierwszej do grobu swojej żony!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 21:28

    Najpierw musiał to przetrawić, w końcu tysiąc lat szukał tego grobu:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    16 lutego 2012 o 21:40

    Popieram, też nie spodobało mi się, że wziął Amandę, a Szoszo nie.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 21:56

    Tak musiało być, z Amandą są połączeni i dlatego:p
    Odpowiedz
    ~Susannah
    17 lutego 2012 o 10:00

    Spójrzmy prawdzie w oczy – Erik dał ciała! Szoszannah musiało być bardzo przykro!
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 18:52

    Myślę, że jak jej wszystko wyjaśni, to ona zrozumie:p
    ~Susannah
    17 lutego 2012 o 22:32

    Możliwe… Ale uczucie zawodu zostanie :(
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 22:38

    Jest zazdrosna o Amandę?! Ale to Amanda jest jego podopieczną, od początku był z nią związany i chyba nie powinna być zazdrosna, że to jej pokazał grób, w końcu nazwał ją na cześć swojej córki, więc też jest z nimi w pewien sposób związana:-p

    ~Justilla
    16 lutego 2012 o 22:07

    Piękne zakończenie :) Ogromnie się cieszę ze względu na Erika, to mój ukochany bohater :) Ha, i jak szybko dowiedziałam się ile ma lat!Juan przegrywa, na całej linii! :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 22:10

    To mówisz, że Jahmes górą?;p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    17 lutego 2012 o 11:26

    Oczywiście. Widać, że Juan wkurza Ianirę :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 18:56

    To fakt;p
    Odpowiedz

    ~Inscriptum
    16 lutego 2012 o 22:41

    A właśnie niedawno zastanawiałam się kiedy skończy się VI część i proszę, już teraz. ;) Na szczęście do końca opowieści nam jeszcze daleko. xD Tak więc Erik (a może Erast? ;P) w końcu odnalazł grób Ismeny i Amandy. No i wreszcie dowiedzieliśmy się ile ma lat! Ach, co za staruszek z niego! ;P Dwudziestosiedmioletni staruszek, heh. ;D Rywalizacja Juana i Jahmesa trwa, jak widzę. Ale Ianira zdaje się być poirytowana jego zagrywkami. Nie powinien się tak zachowywać, obrał złą taktykę. Za to Jahmes wręcz przeciwnie. :D No i od kogo dostała tę śliczną różę…? :) Wizja przyszłości była intrygująca, nie ma co. Ciekawe… xD Pozdrawiam i czekam na następny. ^^
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 22:49

    > Rywalizacja Juana i Jahmesa trwa, jak widzę. Ale Ianira> zdaje się być poirytowana jego zagrywkami. Nie powinien> się tak zachowywać, obrał złą taktykę. Za to Jahmes wręcz> przeciwnie. :D No i od kogo dostała tę śliczną różę…? :)A jak myślisz?;p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    16 lutego 2012 o 23:29

    Od Jahmesa…? ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 lutego 2012 o 23:30

    50% szans, że zgadłaś:-P
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    17 lutego 2012 o 17:59

    Hahahahahahahaha. xD
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 18:58

    Co za uciecha;p
    ~Inscriptum
    17 lutego 2012 o 19:14

    O tak. Nie powiem, że mnie zaskoczyłaś tymi procentami, hahah. ;P
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 19:16

    Czyżbym przestała zaskakiwać?:-o :-p
    ~Inscriptum
    17 lutego 2012 o 19:58

    Hahahahahahahaha. :D Troszkę. xD Za to zaczynasz mnie niesamowicie rozśmieszać. Hahaha. ;D
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 21:29

    To ja już nic nie piszę, o:-p
    ~Inscriptum
    17 lutego 2012 o 21:52

    Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha! ;D
    ~Inscriptum
    17 lutego 2012 o 22:26

    Przepraszam za to wyżej. Usuń go. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Dominika
    17 lutego 2012 o 00:14

    Erast… dziwne imię, kojarzy mi się z Eragonem. :-P Juan zaliczył kolejną wtopę, biedny facet. Białe róże są piękne, ale ja osobiście wolę czarne, są takie…tajemnicze. XD Na 90% róże Ianri dał Jahmes, albo jednak Juan? Nie wiem. Stawiam jednak na Jahmesa. :p Szkoda że VI część tak szybko się skończyła, ile przewidujesz jeszcze części? Mam nadzieję, że bardzo dużo. :) Te wizje są dziwne. Będą w Twojej powieści czarownice? Jeśli tak, to te wizje to ich sprawka. :-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 00:17

    > Erast… dziwne imię, kojarzy mi się z Eragonem. :-PTak? Dlaczego?:p> Juan> zaliczył kolejną wtopę, biedny facet. Białe róże są> piękne, ale ja osobiście wolę czarne, są> takie…tajemnicze. XDA gdzie rosną czarne?:p> Na 90% róże Ianri dał Jahmes, albo> jednak Juan? Nie wiem. Stawiam jednak na Jahmesa. :p> Szkoda że VI część tak szybko się skończyła, ile> przewidujesz jeszcze części? Mam nadzieję, że bardzo dużo.> :) Te wizje są dziwne. Będą w Twojej powieści czarownice?> Jeśli tak, to te wizje to ich sprawka. :-)Na chwilę obecną nie przewiduję. A części będzie XIII-XIV;)
    Odpowiedz

    ~Dominika
    17 lutego 2012 o 00:35

    Podobnie się pisze Eragon i Erast. :p Nie mam pojęcia gdzie rosną czarne róże. No to się cieszę, że będzie tyle części, jeszcze drugie tyle. Uff, bo bałam się, że niedługo koniec. :-P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 00:48

    Do wspólczesności jeszcze daleko;) Erik też się pisze podobnie:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    17 lutego 2012 o 00:57

    To prawda, ale Erast jest bardziej podobne.:p Jestem ciekawa kogo spotkają w Ameryce, A po Ameryce co będzie? Chiny? Japonia? Albo Grenlandia?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 08:29

    Powiem tylko, że w Ameryce sporo się zmieni, a potem będzie… pewna wyspa;)
    Odpowiedz
    ~Dominika
    17 lutego 2012 o 15:35

    Może Amanda rzuci Martina? Ja bym się cieszyła. :-P A na jaką literę zaczyna się nazwa tej wyspy?
    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 18:59

    Nie wiem jeszcze dokładnie, to bardziej skomplikowane;p
    ~Dominika
    18 lutego 2012 o 18:55

    Oglądałaś PW? Mnie wkurza Elena jest głupia, jak ona może tak traktować Damona.?
    ~Natalia
    18 lutego 2012 o 22:44

    Ja bym chciała, żeby Rebekah zjadła Elenę i była z Damonem, o:-P Rebekah jest fajna;)
    ~Dominika
    19 lutego 2012 o 19:00

    Tak Rebekah jest świetna, ale ja wolę, aby ona była z Mattem. Oni do siebie pasują, a może, dzięki temu związkowi, Matt nie byłby taki ponury. ;-P
    ~Natalia
    19 lutego 2012 o 21:29

    Rebekah i Matt? E tam. Nie pasują:p
    ~Dominika
    20 lutego 2012 o 00:46

    Czemu? Rebekah jest bardzo rozrywkowa, a Matt to nudziarz, gdyby był z Bekhą może ona by to zmieniła. Damon i Rebeka, w końcu, by się sobą znudzili.
    ~Natalia
    20 lutego 2012 o 00:54

    Pewnie że nudziarz, dlatego Rebekah szybko znudziłaby się Mattem:p a Mat nie chce być z wampirem, inaczej byłby z Caroline…
    ~Dominika
    20 lutego 2012 o 13:30

    Ale mogą go zmienić wbrew jego woli. :-P
    ~Natalia
    20 lutego 2012 o 17:40

    Ale po co?
    ~Dominika
    20 lutego 2012 o 17:56

    Żeby sobie był.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Anai
    17 lutego 2012 o 09:36

    Jaki piękny rozdział! Taki wzruszający i szczery. I jeszcze jako tytuł ma jedno z moich ulubionych powiedzonek:) Już jestem ciekawa co wydarzy się w tej Ameryce. Kocham Twoje opowiadanie! Jak ja się cieszę, że natrafiłam na Twojego bloga.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 19:07

    Dziękuję za miłe słowa:p
    Odpowiedz

    ~Kara007
    17 lutego 2012 o 14:47

    Dobrze, że Erikowi nic się nie stało. Bałam się, że ten łowca okaże się kłopotliwy, ale jak widać Erika nikt nie jest wstanie pokonać ;p Cieszę się, że to Amandę poprosił o to, aby z nim tam była… Jednak nadal są ze sobą blisko, kurczę, nadal brakuje mi tych ich rozmów. Tak, wiem, Erik ma teraz nowy sens życia – Lily, a Amanda – Martina,no ale mi tego brakuje. Coś mi się wydaję, że jeśli Juan dalej będzie tak postępował to Ianira naprawdę wybierze Jahmesa ;D Oby tak dalej. Ta róża mnie zastanawia -> bardziej stawiam, że to Jahmesa sprawka, ponieważ Juan dałby ją osobiście i dorzucił jakiś swój „uroczy” tekst, zresztą to chyba nie w jego stylu, a Jahmes raczej się jej nie narzuca xDPozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 19:11

    > Dobrze, że Erikowi nic się nie stało. Bałam się, że ten> łowca okaże się kłopotliwy, ale jak widać Erika nikt nie> jest wstanie pokonać ;p Cieszę się, że to Amandę poprosił> o to, aby z nim tam była… Jednak nadal są ze sobą> blisko, kurczę, nadal brakuje mi tych ich rozmów. Tak,> wiem, Erik ma teraz nowy sens życia – Lily, a Amanda -> Martina,no ale mi tego brakuje.Przynajmniej Ty jedna go rozumiesz:p> Coś mi się wydaję, że jeśli Juan dalej będzie tak> postępował to Ianira naprawdę wybierze Jahmesa ;D Oby tak> dalej. Ta róża mnie zastanawia -> bardziej stawiam, że to> Jahmesa sprawka, ponieważ Juan dałby ją osobiście i> dorzucił jakiś swój „uroczy” tekst, zresztą to chyba nie w> jego stylu, a Jahmes raczej się jej nie narzuca xD> Pozdrawiam ;***Ciekawa dedukcja:p Czy prawdziwa – to się okaże;)
    Odpowiedz
    ~Kara007
    18 lutego 2012 o 15:17

    Szczerze? Nie mogę zrozumieć dlaczego wszyscy naskoczyli na Erika, że wziął ze sobą Amandę – dla mnie to zrozumiałe. On chyba nie mógł postąpić inaczej.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    18 lutego 2012 o 18:51

    No nie mógł:p
    Odpowiedz

    ~Tyzyfone
    17 lutego 2012 o 21:34

    A więc na początek dziękuje za dedykację, choć nie wiem, czym zasłużyłam. Rozdział pięknie podsumował szóstą część. No i gratuluję wytrwałości, bo to sporo. Erast… Całkiem ciekawie;) Tak podejrzewałam, ze Erik ma sporo lat. No cóż ja ci mogę powiedzieć? Jak zawsze świetnie. To po prostu cała Ty. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 lutego 2012 o 22:03

    Jak to czym? Czytasz cierpliwie wszystkie moje opowieści, komentujesz i zawsze napiszesz coś miłego:)
    Odpowiedz

    ~Prithika
    18 lutego 2012 o 11:02

    Bardzo romantyczny i smutny ten rozdział. Pełen zadumy. Piękny. Mam nadzieję, że Erik odnajdzie swoją rodzinę, gdziekolwiek są. Te wizje były takie niesamowite. Czekam na ciąg dalszy :-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    18 lutego 2012 o 18:52

    Musiałby umrzeć:-p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    20 lutego 2012 o 13:05

    Wspaniały rozdział Natalko, zgodzę się z Prithiką, że romantyczny i pełen zadumy. No to w końcu wiemy ile rzeczywiście lat ma Ericzysko… hehehe. Zapowiada się kolejna część, więc pozostaje mi jedynie czekać na podbój Ameryki. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń