Rozdział XVII - Niespodziewany sojusznik

22.12.2011
 
   Przerwało nam wejście brata Karoliny.
   - To co siostra, dzisiaj my robimy obiad?
   - Na to wygląda – mruknęła dziewczyna. - Idź po ziemniaki, ja zajmę się sosem.
   - No dobra, niech będzie. - Chłopak wyszedł, a Karolcia zabrała się za sos.
   - Opowiadaj – poprosiła mnie. Skinęłam głową i wróciłam do przerwanego momentu.


   Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Ja i Latifa. Wiedziałam, że ona jest silniejsza, miała doświadczenie i potrafiła wykorzystać swój dar. Ja mogłam robić jedynie to, co podpowiadał mi instynkt.
   - Coś ty mu zrobiła?! - zawołałam.
   - Ja? - Wampirzyca uniosła brwi i wzruszyła ramionami. - Ja tylko uświadomiłam mu, z kim będzie mu lepiej.
   - I musiałaś aż używać magii, żeby został z tobą? - prychnęłam.
   - Otworzyłam mu umysł na nowe możliwości – odparła władczyni i spojrzała na Martina, który otoczył ją ramieniem i pocałował w usta. - Po naszej namiętnej nocy on nie ma już wątpliwości, kogo woli.
   Warknęłam, zacisnęłam dłonie w pięści i miałam ochotę rozerwać na strzępy tę wiedźmę, ale Erik złapał mnie za rękę i powstrzymał.
   - Czego chcesz, Latifo? Co mamy zrobić, żebyś pozwoliła nam odejść? - spytał. Wydawał się niesłychanie opanowany, tylko ja wiedziałam, że wewnątrz był naprawdę wściekły. Zerknęłam na Jahmesa, który stał po drugiej mojej stronie i wyglądał, jakby zaraz miał się rzucić na naszych wrogów.
   - Ależ możecie odejść. - Latifa wzięła Martina za rękę i wzruszyła ramionami. - Kto chce, niechaj odejdzie. Tak jak obiecałam.
   „Talizman”, przekazał mi mój opiekun, wciskając mi go w dłoń niepostrzeżenie.
   - A czy mogę się z nim chociaż pożegnać? - Udałam rezygnację i spojrzałam na Latifę prosząco, po czym, nie czekając na pozwolenie, podeszłam do Martina i błyskawicznie założyłam mu amulet na szyję.
   - Martin – szepnęłam. Mój ukochany popatrzył na mnie pozbawionym emocji wzrokiem. Jego oczy nadal były złote, nie nastąpiła żadna zmiana. Nadzieja w moim sercu powoli gasła.
   - To nie hoodoo, talizman tu nie zadziała – rzuciła Latifo, uśmiechając się ironicznie.
   Niewiele myśląc, rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.
   - Martin, to przecież ja, Amanda, proszę, powiedz coś...
   Odepchnął mnie bezceremonialnie, a w jego oczach pojawiło się lekkie zdziwienie.
   - Odejdź – powiedział, sięgając po rękę ciemnoskórej wampirzycy. - Latifa jest jedyną kobietą mojego życia.
   Władczyni spojrzała na mnie z triumfem. Z trudem powstrzymałam łzy. Czułam się taka bezradna. Lily uścisnęła moją dłoń, pociągając mnie w tył i spojrzała na mnie ze smutkiem.
   - Chodź. Potem coś wymyślimy.
   - Idźcie i nie wracajcie – rzuciła pogardliwie władczyni, odwracając się razem z moim ukochanym. Wiedziałam, że muszę go odzyskać, ale jak miałam sprawić, że wróci mu świadomość?
   - To ci się nie uda, wiedźmo. - Jahmes wystąpił o krok do przodu i ukazał kły, a oczy zabłysły mu niebezpiecznie. - Nie zabierzesz go. Wrócimy po niego.
   - Ach, tak? - Latifa odwróciła się w naszą stronę i uniosła brwi. - Skoro stawiasz sprawę w ten sposób, to nie pozostaje mi nic innego, jak się was pozbyć. Zabić ich – zwróciła się do swoich wampirów.
   - Świetnie – mruknęłam, zerkając na Jahmesa. Egipcjanin wyciągnął broń, gotowy do walki. Erik już trzymał w ręku swój miecz, wysuwając się do przodu, tak aby nas osłonić, a Szoszannah sięgnęła po kuszę. Zanim rzucili się na nas z zamiarem przebicia naszych serc, Jahmes zdążył wcisnąć mi w dłoń duży sztylet, którego miałam okazję od razu użyć.
   Wampiry rzuciły się na nas z włóczniami. Ledwo uniknęłam ciosu; na szczęście w unikach byłam dobra. Potem spojrzałam wampirowi w oczy i kazałam mu się nie ruszać. Zadziałało. Nie czekając, aż znów mnie zaatakuje, dźgnęłam go w serce. Niestety nie miałam przy sobie kołka, wiedziałam więc, że wkrótce rana się zagoi i wampir ożyje. Jednak nie miałam czasu się tym przejmować, bo zaatakował mnie kolejny wojownik Latify. Próbowałam umknąć, ale poczułam gwałtowny ból – przebił mi ramię włócznią. Rozległ się wściekły ryk Erika, który odwrócił się i obciął głowę wampirowi, który mnie zranił. Potem odwrócił się do pozostałych trzech wampirów, którzy bynajmniej nie czekali cierpliwie na swoją kolej. Zabijał jednego po drugim, ale było ich za dużo.
   Podobnie radził sobie Jahmes, osłaniając stojącą za nim Lily, która strzelała z kuszy, aż ktoś wytrącił ją z jej rąk.
   Było tragicznie. Mogliśmy jeszcze długo walczyć, ale wampiry otaczały nas wkoło, było ich zbyt wielu. Czy tak to się miało skończyć? Mieliśmy zginąć tutaj, w głębi Afryki, po tym wszystkim, co przeszliśmy?
   I gdy już nie miałam jak walczyć, bowiem moja ręka została przebita, a sztylet upadł na ziemię, nagle rozległ się przerażający krzyk.
   Wszyscy zamarli, ja wykorzystałam to i wyrwałam ostrą dzidę z ramienia. Spojrzałam w stronę, z której dobiegał wrzask i ujrzałam Latifę z kołkiem w piersi, wijącą się na ziemi. Obok stał Martin, patrząc na nią wzrokiem pełnym zdumienia, a za nią zobaczyłam znajomego Araba.
   Asim. Stał i patrzył na cierpiącą obojętnym wzrokiem. Chwilę później po potężnej władczyni Sudanu został tylko proch.
   - Amanda? - Martin spojrzał na mnie, mrugając gwałtownie oczami, które na powrót przybrały barwę jasnego brązu. Rozejrzał się zdezorientowany. Zanim ktokolwiek zdążył coś zrobić lub powiedzieć, już byłam przy nim i obejmowałam go za szyję. - Jesteś ranna! - zawołał, zerkając na moje ramię.
   - To nic, już się prawie zagoiło. Najważniejsze, że wróciłeś – szepnęłam i spojrzałam na Asima, który pochylił się, podniósł kołek i wydał triumfujący okrzyk, ukazując dwa duże kły. A więc był już wampirem.
   Martin objął mnie obronnym ruchem i wycofaliśmy się do naszych przyjaciół. Czarnoskóre wampiry wpatrywały się w Asima, nie wiedząc, czy mają go zabić, czy oddać pokłon. Arab przemówił do nich i po kilku minutach zdecydowały się na to drugie. Otoczyły Asima, kłaniając mu się do ziemi. Mężczyzna przeszedł dumnie pomiędzy nimi i stanął naprzeciwko nas.
   - Witaj ponownie, Amando – zwrócił się do mnie.
   - Czemu to zrobiłeś? Czyżbyś postanowił zostać władcą Sudanu? - Uniosłam brwi.
   - Poniekąd – odparł krótko.
   - Ale dlaczego Latifa? Chciałeś zająć jej miejsce?
   - Też. Ale przede wszystkim miałem pewne rachunki do wyrównania. I przy okazji wam pomogłem. Przypadkowo – dodał – ale zawsze.
   - Dziękuję – odparłam szczerze. Asim przyglądał mi się przez chwilę w zamyśleniu, po czym skinął w naszą stronę.
   - Możecie odejść... z wyjątkiem mordercy mojego brata.
   Jahmes stanął obok mnie i wyszczerzył kły.
   - Świetnie. Teraz jeszcze tylko ty mi zostałeś, pozostali Mazbah leżą martwi.
   - Oni mnie nie obchodzą. - Asim wzruszył ramionami. - Ale muszę pościć śmierć brata.
   - Makin był sadystą i ty doskonale o tym wiesz! - zawołałam.
   - Spokojnie, cukierku, jeśli chce walczyć, nie mam nic przeciwko – rzekł Jahmes, przyglądając mu się. - To będzie walka na śmierć i życie.
   Arab prychnął.
   - Za krótko jestem wampirem, bym miał z tobą walczyć – odparł. - Po prostu każę cię zabić.
   - Nie! - Błyskawicznie znalazłam się naprzeciwko Asima. Wokoło otaczały nas wrogie wampiry, za mną stał Martin i Jahmes, nieco dalej Erik i Szoszannah. Spojrzałam Arabowi prosto w oczy. - Proszę, wiem, że nie chcesz nas zabić. Pozwól nam odejść.
   Mężczyzna patrzył na mnie przez chwilę, po czym westchnął.
   - Wy możecie odejść. Ale obiecałem bratu zemstę. Widziałem, co ten wampir z nim zrobił...
   - To samo, co on wcześniej z nim – rzekłam cicho. - Mnie też skrzywdził, ty mi pomogłeś. Dlatego nie będziemy stali ci na drodze. Chcesz władzy, proszę bardzo, dla nas nie ma to żadnego znaczenia. Pozwól nam odejść. Wszystkim. Proszę. - Patrzyłam na niego uważnie. Nie wiedziałam, czy się zgodzi. Wiedziałam, że jeśli nie, Jahmes zaatakuje. Asim nie miał z nim szans, ale miał teraz poddanych, którzy przebiją bez wahania mojego przyjaciela. Musiałam temu zapobiec.
   - Nie mogę tego zrobić, Amando – odrzekł Asim, jednak jego głos nie brzmiał już tak pewnie jak wcześniej. Spostrzegłam, że Lily trzyma Jahmesa za ramię, powstrzymując go przed atakiem. Byłam jej za to wdzięczna. Nadal miałam szansę przekonać Asima.
   - Co mam zrobić, żebyś zmienił zdanie? - Podeszłam jeszcze bliżej. Czułam, że za chwilę się ugnie. Oby tylko nikt nie wyrwał się z nieodpowiednimi słowami...
   - Dobrze, ale pod jednym warunkiem – powiedział w końcu Arab.
   - Jakim?
   Zanim zdążyłam spostrzec, do czego zmierza, przechylił się w moją stronę i mnie pocałował. Stałam nieruchomo, tak zdumiona, że nie byłam w stanie w żaden sposób zareagować.
   Stałam tak ciągle, gdy się odsunął, posłał mi uśmiech, zawołał coś do swoich nowych poddanych i już po kilku chwilach zostaliśmy sami przed jaskinią.
   - Nie wierzę – mruknął Jahmes. - Zdaje się, że nawet Mazbah lubią cukierki.
   - W drogę, zanim zdąży się rozmyślić – stwierdził Erik, przytulił i pocałował w policzek swoją żonę, po czym wszedł do jaskini po Zuri.
   Spojrzałam na Martina. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu pierwsza przerwałam ciszę.
   - Pamiętasz, co się stało, kiedy wypiłeś miksturę?
   Zmarszczył brwi i po chwili pokręcił głową.
   - Pamiętam tylko, że musiałem ją wypić, ona patrzyła na mnie, a ja nie mogłem odmówić... a potem... - Spojrzał gdzieś w dal, wyraźnie próbując sobie przypomnieć, w końcu westchnął z rezygnacją i pokręcił głową. - Nie pamiętam. - Popatrzył na mnie z frustracją w oczach. Chciał sobie przypomnieć, a nie mógł, co w przypadku wampirów jest praktycznie nie do zrozumienia. Wampiry pamiętają każdy, najmniejszy nawet szczegół swojego długowiecznego życia. - Jak się tu znalazłem? I co to za strój?!
   - Potem ci opowiem. - Wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę jaskini. Jahmes pochylił się i zabrał amulet, jedyne, co zostało po Latifie.
   Pospiesznie zebraliśmy rzeczy, Szoszannah razem z Zuri wsiadła na wielbłąda, Martin poszedł się przebrać, a kiedy wrócił, zajęliśmy swoje miejsca i ruszyliśmy, jak najdalej stąd. Księżyc już powoli chylił się ku zachodowi, więc musieliśmy znaleźć szybko kolejną kryjówkę.
   Dwie godziny później dotarliśmy do miasta i znaleźliśmy kolejną jaskinię, którą po wstępnych oględzinach uznaliśmy za odpowiednią. Przez całą drogę panowała cisza, nawet Jahmes się nie odzywał. Kiedy już rozłożyliśmy trumny, Erik wyjął mapę i spojrzał na nas.
   - Wkrótce dotrzemy do Kongo. Pozostanie więc znaleźć plemię Zuri. - Podszedł do mnie i przytulił lekko. - Już po wszystkim, Amando. Udało ci się, zapobiegłaś najgorszemu.
   Wtuliłam się w jego ramiona i odpowiedziałam mu w myślach.
   „Chciałabym, żeby było już po wszystkim. Ale powinnam chyba porozmawiać z Martinem... Nie odezwał się do mnie słowem...”
   „Dziwisz się? Czuje się winny, a przecież nie jest. Powinnaś mu to wyjaśnić.” Pocałował mnie w policzek i podszedł do Lily, która rozmawiała o czymś z Jahmesem. Egipcjanin na widok mojego opiekuna wstał i wszedł do swojej trumny.
   - Do jutra – mruknął tylko i zamknął wieko. Nie miałam dzisiaj ochoty zastanawiać się nad jego złym humorem, poczekałam więc, aż Lily i Erik pójdą spać i spojrzałam na Martina, po czym, dłużej się już nad tym nie zastanawiając, przytuliłam się do niego. Objął mnie i westchnął cicho.
   - Przepraszam – szepnął. - Nie wiem, co się tam wydarzyło, ale mam wrażenie, że cię zraniłem.
   Usiadłam na wieku naszej trumny i opowiedziałam mu o tym, co zrobiła Latifa.
   - Powiedziała, że mieliśmy upojną noc? - Martin uniósł brwi i prychnął. - Myślę, że to akurat bym pamiętał. A gdybym był świadomy, nie zdradziłbym cię...
   Położyłam palec na jego ustach i pokręciłam głową.
   - Oczywiście, że nie. Nie zdradziłeś mnie, kochanie. Nigdy nawet tak nie pomyślałam. I ty też więcej o tym nie myśl. Było, minęło, Latify na szczęście już nie ma, więc dajmy już sobie spokój. - Pogłaskałam go lekko po policzku, a on pochylił się i mnie pocałował.
   - Kocham cię, moja piękna wampirzyco. I nigdy cię nie zdradzę, pamiętaj o tym.
   - Wiem. - Objęłam go za szyję i jednocześnie złączyliśmy usta w pocałunku.

   Wszystko wróciło do normy. Następnej nocy udaliśmy się z Martinem na polowanie, wróciliśmy tuż przed świtem. Jahmes odzyskał humor i dyskutował z moim ukochanym na dziwne tematy, a kiedy chciał mnie zdenerwować, nazywał mnie całuśnym cukierkiem. Szoszannah było wszędzie pełno: zajmowała się Zuri, przysłuchiwała dyskusji Jahmesa z Martinem, przytulała do swojego męża. Erik też odzyskał humor, chociaż nadal nie podejmował konwersacji z Jahmesem. Zresztą, z wzajemnością.
   Po wjechaniu do Kongo zmieniliśmy wielbłądy na konie, było to o wiele wygodniejsze ze względu na gęsty busz, który wydawał się nieskalany nogą człowieka i wszechogarniającą bujną roślinność.
   Pewnej nocy zatrzymaliśmy się na dłużej, wówczas Jahmes znikł na jakiś czas i wrócił z małym zawiniątkiem w rękach. Podszedł do Lily i usiadł obok niej. Erik rozpalał właśnie ognisko, a Martin przygotowywał mięso dla Zuri.
   - Mówiłaś, że lubisz nietoperze? - zapytał Jahmes i podał Szoszannah zawiniątko. Wampirzyca wzięła je i wydała okrzyk zachwytu. Podeszłam z ciekawością, podobnie jak pozostali.
   - Jaki piękny! - zawołała Lily, odsłaniając jasną główkę z dużymi żółtymi uszami. - I taki malutki!
   - Był sam, pewnie stracił rodziców. Potrzebuje opieki. - Egipcjanin znacząco spojrzał na moją przyjaciółkę.
   - Oczywiście, że się nim zaopiekuję! - Wampirzyca pogłaskała go delikatnie, a mały nietoperz spojrzał na nią przestraszonymi oczkami. - Nie bój się.
   - Jak go nazwiesz? - spytałam, przyglądając się zwierzątku.
   - Nazwę go... - Przebiegła po nas wzrokiem, zastanawiając się, w końcu na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Nazwę go Atalef.

5 komentarzy:

  1. ~Susannah
    22 grudnia 2011 o 23:09

    OJEJ!!! :D DZIĘKUJĘ!!! Mój śliczny, żółciutki nietoperz :*:*:* Dziękuję kochana!!! :* To wspaniały prezent gwiazdkowy! :D Strasznie się cieszę :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 16:41

    Proszę bardzo;p
    Odpowiedz

    ~Iara
    22 grudnia 2011 o 23:32

    Jahmes rządzi, wpakował ich nieźle xD Uwielbiam go, po prostu uwielbiam!!!Martina mi żal, biedny nic nie pamięta i się obwinia…Nietoperka opisałaś słodko, aż sama bym go przytuliła, ale jak przypomnę sobie zdjęcie… – ble xDA kwestia Asima… ale lipa, myślałam, że Jahmes go zabił… czemu go nie zabił? Yassena dorwał, a Asima nie?! Niesprawiedliwe…A pocałunek… nie no, to już przegięcie, że każdy się w niej kocha, jak na mój gust… Ale poza incydentem Asim – Amanda [wnerwiającym] to rozdział bardzo fajny i bardzo ładnie podsumowany:) Trochę tak, jakby coś się kończyło i w sumie kończy… teraz czas zająć się dzieckiem xD
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 16:54

    > Jahmes rządzi, wpakował ich nieźle xD Uwielbiam go, po> prostu uwielbiam!!!Dobrze, że się wyplątali;p> Martina mi żal, biedny nic nie pamięta i się obwinia…Na szczęście Amanda go nie obwinia;)> Nietoperka opisałaś słodko, aż sama bym go przytuliła, ale> jak przypomnę sobie zdjęcie… – ble xDWażne, że Lily się podoba;)> A kwestia Asima… ale lipa, myślałam, że Jahmes go> zabił… czemu go nie zabił? Yassena dorwał, a Asima nie?!> Niesprawiedliwe…Jahmes zabił tamtych Mazbah, co mu Dżamilę zabili, a nie Yassena.> A pocałunek… nie no, to już przegięcie, że każdy się w> niej kocha, jak na mój gust…Od razu kocha. Podoba mu się i tyle:p> Ale poza incydentem Asim – Amanda [wnerwiającym] to> rozdział bardzo fajny i bardzo ładnie podsumowany:) Trochę> tak, jakby coś się kończyło i w sumie kończy… teraz czas> zająć się dzieckiem xDNo fakt, bo niedługo koniec części;p
    Odpowiedz

    ~Kara007
    23 grudnia 2011 o 12:39

    The winner is „całuśny cukierek”!! ;D Pocałunek Asima – tego bym się nie spodziewała, w ogóle się go tutaj nie spodziewałam. A mina zebranych, jak ją pocałował – chciałabym to zobaczyć, choć i mina Amandy musiała być świetna xD No i mają nowego pupila, a przynajmniej Lily i Jahmes ma ;p Nie no, jak nic widać, że on ją „lubi” trochę bardziej niż powinien. Ten to się zawsze wpakuje…. No i pozbyli się tej całej władczyni – dobrze jej tak (tak, wiem, nie ładnie tak mówić ;D) Jestem ciekawa kiedy znajdą rodzinę chłopca? I co potem?? No nic, poczekam do stycznia ;) Ps: Gratuluję znalezienia pracy i Wesołych Świąt życzę!! ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 16:59

    Dziękuję i wzajemnie;)A w przyszłym rozdziale dużo się okaże;>
    Odpowiedz
    ~Kara007
    23 grudnia 2011 o 19:22

    A ten Mikołaj – po prostu cudowny! ;D Mam nadzieję, że nie ominie mojego domku ;p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 23:46

    No coś Ty, Jahmes Cię lubi, więc jesteś na liście osób, którym dostarczy krwawe prezenty;-P
    Odpowiedz
    ~Kara007
    24 grudnia 2011 o 12:30

    O, jak miło ;) To ja będę go wyczekiwać ;p
    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:21

    I co, przyszedł?:-p
    ~Kara007
    25 grudnia 2011 o 22:25

    No pewnie, że tak ;) Nawet chwilę porozmawialiśmy (czekałam na niego), a później ruszył w dalszą drogę ze swoimi krwawymi prezentami ;D
    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 22:34

    I jaki prezent Ci dał?:p
    ~Kara007
    26 grudnia 2011 o 22:12

    A to tajemnica, poprosił mnie, żebym nikomu nie mówiła ;D
    ~Natalia
    26 grudnia 2011 o 22:42

    Ojej to co to za prezent:p Ściśle tajny:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Justilla
    23 grudnia 2011 o 14:28

    Asim sobie na wiele pozwala :D Zresztą, Jahmes też z tym „całuśnym cukierkiem”, chociaż to akurat brzmi świetnie ;P Taki pozytywny rozdział na święta, podoba mi się. A Lily dostała swój prezent, teraz musi go tylko oswoić :) Teraz mam nadzieję, że i Zuri dostanie to czego pragnie. Tak z okazji Nowego Roku xDWesołych świąt ;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 17:03

    Dziękuję i wzajemnie;p
    Odpowiedz

    ~Dominika
    23 grudnia 2011 o 20:11

    Asim jest bezczelny! Najpierw chce ją zabić, a potem ją całuje. Szkoda mi Martina, biedak nic nie pamięta, ale może sobie przypomni. Nietoperz jest słodki, ale się Jahmes postarał.:p Teraz jestem na 99% pewna że on coś czuje do Lily. Facet zakochuje się nie w tych co trzeba. Szykuje się wspaniały rozdział. Ten był bardzo zaskakujący, ale także spokojny. :-) Szkoda że Amanda i Latifa się nie pobiły, już sobie to wyobrażam. :p Biedna Amanda najprawdopodobniej zostałaby pokonana, no cóż nasza główna bohaterka nie jest, aż taka, silna. Wesołych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia. :-) Pozdrawiam serdecznie. :p
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 23:49

    > Asim jest bezczelny! Najpierw chce ją zabić, a potem ją> całuje. Szkoda mi Martina, biedak nic nie pamięta, ale> może sobie przypomni.Tak myślisz? A powinien?:p> Nietoperz jest słodki, ale się> Jahmes postarał.:p Teraz jestem na 99% pewna że on coś> czuje do Lily. Facet zakochuje się nie w tych co trzeba.Bywa:p> Szykuje się wspaniały rozdział. Ten był bardzo> zaskakujący, ale także spokojny. :-) Szkoda że Amanda i> Latifa się nie pobiły, już sobie to wyobrażam. :p Biedna> Amanda najprawdopodobniej zostałaby pokonana, no cóż nasza> główna bohaterka nie jest, aż taka, silna. Wesołych,> spokojnych świąt Bożego Narodzenia. :-) Pozdrawiam> serdecznie. :pDziękuję i wzajemnie;p Cóż, to całkiem możliwe;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    24 grudnia 2011 o 14:04

    No pewnie, powinnien sobie przypomnieć. Twój Mikołaj jest przerażający, ale jest od Jahmesa więc muszę go wpuścić do domu. :p Mam nadzieję że mnie nie zje. :-)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:22

    I co, był? Nie zjadł Cię?:-p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    25 grudnia 2011 o 23:03

    Był, był. Na szczęście mnie nie zjadł. :p
    ~Natalia
    26 grudnia 2011 o 00:33

    A co Ci przyniósł?:-P
    ~Dominika
    26 grudnia 2011 o 14:45

    Dużo fajnych rzeczy. ;p
    ~Natalia
    26 grudnia 2011 o 15:13

    A co na przykład?:p
    ~Dominika
    26 grudnia 2011 o 23:34

    Krew, powiedział że przyda mi się w przyszłości.:p
    ~Natalia
    27 grudnia 2011 o 16:38

    Ale taką w woreczkach?:p
    ~Anonim
    28 grudnia 2011 o 16:26

    Tak. :p
    ~Dominika
    28 grudnia 2011 o 16:27

    Tak. :p
    ~Natalia
    28 grudnia 2011 o 17:00

    Eee tam, myślałam, że żywą;p
    ~Dominika
    29 grudnia 2011 o 12:22

    Jak żywą.?
    ~Natalia
    29 grudnia 2011 o 17:39

    Płynącą w żyłach:-p
    ~Dominika
    30 grudnia 2011 o 00:13

    Zwierząt czy ludzi.?
    ~Natalia
    30 grudnia 2011 o 18:45

    A jak myślisz, skoro Mikołaj jest od Jahmesa?:-p
    ~Dominika
    30 grudnia 2011 o 20:33

    Czyli ludzi, to nawet lepiej. :-P
    ~Natalia
    30 grudnia 2011 o 21:41

    Czemu lepiej?:p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Dominika
    30 grudnia 2011 o 22:45

    Nie piłabym krwi zwierząt. :p
    ~Natalia
    30 grudnia 2011 o 22:57

    A ludzi tak?:-o
    ~Dominika
    30 grudnia 2011 o 23:02

    Tak, wolę ludzi. :p
    ~Natalia
    31 grudnia 2011 o 00:24

    Ale jeść?:-p
    ~Dominika
    31 grudnia 2011 o 15:06

    Nie, raczej ich osuszać. XD
    ~Natalia
    1 stycznia 2012 o 21:34

    To Mikołaj przyniósł Ci topielców?:-p
    ~Dominika
    1 stycznia 2012 o 21:50

    Osuszać z krwi. :p Ble, wolę, aby moje ofiary nie śmierdziały.
    ~Natalia
    1 stycznia 2012 o 22:00

    To najpierw wysyłaj ich pod prysznic:p Żywa, czysta krew:-P
    ~Dominika
    2 stycznia 2012 o 16:54

    Dobry pomysł, ale ja mam wannę. :-P
    ~Natalia
    2 stycznia 2012 o 21:07

    Będziesz wysysać ich krew w wannie?:-o
    ~Dominika
    2 stycznia 2012 o 22:07

    Nie, oni będą się myć w wannie. :p
    ~Natalia
    3 stycznia 2012 o 17:22

    W Twojej wannie? Przystojni faceci? I Ty z nimi?:-P
    ~Dominika
    3 stycznia 2012 o 22:58

    No, przystojni :), jak mnie namówią, to się z nimi wykąpie.
    ~Natalia
    4 stycznia 2012 o 16:05

    Tak z kilkoma na raz? Czy po kolei?:-P
    ~Dominika
    4 stycznia 2012 o 22:55

    Z wszystkimi na raz, będzie weselej. ;-D
    ~Natalia
    4 stycznia 2012 o 23:06

    Preferujesz orgie w wannie?:-O To pewnie masz dużą wannę:-P

    Justilla
    23 grudnia 2011 o 20:19

    Wow, gdzie ty takiego Mikołaja wytrzasnęłaś?! A przepraszam – skąd wytrzasnął go Jahmes? ;P Może wpaść do mnie, obym tylko osobiście go nie spotkała, bo padnę trupem :DNN u mnie.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 grudnia 2011 o 23:51

    To Iara znalazła, a Jahmes zatrudnił do roznoszenia krwawych prezentów;p A co byś chciała od niego dostać?;p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    24 grudnia 2011 o 14:31

    Książki :D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:23

    Myślisz, że w tym worku są akurat książki?:p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    28 grudnia 2011 o 22:51

    Myślę, że nie było :D Ale kości nie chcę! Może być czarny kot ;P
    ~Natalia
    28 grudnia 2011 o 23:18

    A czemu akurat czarny kot?:-p
    ~Justilla
    29 grudnia 2011 o 14:51

    Bo od Jahmesowego Mikołaja białego się nie spodziewam :)
    ~Natalia
    29 grudnia 2011 o 18:02

    A nietoperza przyniósł żółtego, nie czarnego:p
    ~Justilla
    29 grudnia 2011 o 19:55

    Ale nie chcę nietoperza, nietoperze dla Iary. Ja chcę kotka, nie ma żółtych kotków. Aczkolwiek rudym nie pogardzę ;P
    ~Natalia
    30 grudnia 2011 o 18:55

    Jak to nie ma, są: http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcScx_4QJGtgkwK0crGv9jVeZ6Ij3yv-OLiitTxu6-6u6ECFCADEdG8Zw7x7Tg :-pJak to dla Iary? To Lily go dostała:p
    ~Justilla
    30 grudnia 2011 o 20:45

    No i on jest rudziutki :DNo może Lily, ale na tę rzeczywistość po części Iara :p
    ~Natalia
    30 grudnia 2011 o 21:43

    A co ma wspólnego Iara z Lily?:-p
    ~Justilla
    31 grudnia 2011 o 18:00

    Susannah, nicki pomyliłam ;P
    ~Natalia
    1 stycznia 2012 o 21:37

    A to tak, nietoperek jest Susannah:p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    24 grudnia 2011 o 05:55

    Mikołaj jest fenomenalny! Skąd go wytrzasnęłaś? Nietoperz rządzi. Nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem, że to słodkie stworzonka ;P Jahmes jest niesamowity. Ach…. Bardzo dobry świąteczny rozdział!Gratuluje dostania pracy i życzę Wesołych Świąt! ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:30

    Dzięki i wzajemnie:)
    Odpowiedz

    ~Tyzyfone
    24 grudnia 2011 o 13:14

    Ooo… Zatkało mnie i jestem bardzo zaskoczona. A więc wyjaśnił sie powód, dla którego Asim był taki miły dla Amandy… No proszę, o tym nie pomyślałam. Lubie, jak mnie tak zaskakujesz;) Rozdział fantastyczny, taki emocjonujący. Kocham to, jak piszesz, przecież wiesz. A ten nietoperz… To było słodkie;) Życzę Ci wesołych, spokojnych i rodzinnych świąt oraz dużo dobrego w Nowym Roku. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:42

    Dziękuję i wzajemnie:) Widzę, że nietoperz się podoba;p
    Odpowiedz

    ~Anai
    24 grudnia 2011 o 19:52

    Bardzo dziękuję za świąteczne życzenia:) Intrygujący rozdział, nie ma co. Jednak, mam jakieś takie dziwne przeczucia, że z tą całą magią to jeszcze nie koniec, to wszystko poszło zbyt łatwo. I Latifa też zginęła jakoś tak za szybko. Coś czuję, że jeszcze pojawią się kłopoty. Gratuluję posiadania pracy:) i pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 16:47

    Latifa zginęła i już raczej nie wróci, a na magię mają amulety;) Ale fakt, zostały jeszcze sprawy niedokończone:)
    Odpowiedz
    ~Anai
    25 grudnia 2011 o 18:58

    A to ciekawe, co to za niedokończone sprawy i zastanawia mnie, czy Martin po śmierci Latify nie jest jeszcze pod wpływem tego czaru. No i fajnego masz Mikołaja, to Twój znajomy?;p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 21:17

    Znajomy Jahmesa:p Jakby Martin był pod wpływem czaru to chyba inaczej by się zachowywał?:p
    Odpowiedz
    ~Anai
    26 grudnia 2011 o 11:23

    Szkoda, że sam Jahmes nie wpadł tutaj, chętnie bym go ugościła:) Chodziło mi o to, że czar został w jego podświadomości i nie zdaje sobie z tego sprawy… ale chyba trochę przesadziłam, nie przejmuj się, moja wyobraźnia i chęć rozwiązywania zagadek czasem mnie ponoszą:)
    ~Natalia
    26 grudnia 2011 o 15:14

    Niejedna by go ugościła;p

    ~Anne
    24 grudnia 2011 o 21:44

    Piękny rozdział! Czekam na następny, a tym czasem: Wesołych Świąt i powodzenia w nowej pracy! :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 17:08

    Dzięki i wzajemnie:p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    25 grudnia 2011 o 01:32

    Wesołych Świąt Natalko! A rozdział fajny, już się bałam o Martina mimo iż za nim nie przepadam. No kto by pomyślał, że Asim okaże się sojusznikiem i to jeszcze w takim momencie. Super. A nietoperzem mnie powaliłaś na kolana, mimo ze siedzę teraz na krześle. Fotka Mikołaja zajefajna, chociaż budzi we mnie lekki … zawrót głowy :) Buziaki i do kolejnego. POzdrawiam serdecznie i życzę udanego sylwestra. PS. Gratuluję zdobycia pracy :) Vivi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 17:24

    Dziękuję i również życzę udanego Sylwestra;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Inscriptum
    25 grudnia 2011 o 01:40

    Dziękuję za życzenia, a teraz moja kolej. ;) Kochana Natalio, życzę ci wspaniałych, rodzinnych i cieplutkich świąt, a w nowym roku zrealizowania swoich marzeń, szczęścia i zdrowia oraz mnóstwa miłości! :* Mikołaj Jahmesa jest zabójczy (dosłownie i w przenośni), zakochałam się w nim. xD Rozwój wydarzeń w tym rozdziale był zadziwiający. Cała ta akcja z uwodzeniem Martina przez Laifę rozegrała się niesamowicie szybo. A najdziwniejsze było to, gdy naszym wampirom pomógł Asim. o.O Do tego ten dziwny warunek w postaci pocałunku… No, ale grunt, że wyszli z tego cało. ;) A ten malutki nietoperzy musi być słodki. ^^
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 17:40

    Dziękuję Ci bardzo:)Wkrótce wkleję zdjęcie nietoperza:) Ciekawe, czy się spodoba;)
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    25 grudnia 2011 o 21:27

    No ba, na pewno się spodoba. ;D
    Odpowiedz

    ~Melpomene
    25 grudnia 2011 o 14:08

    Szablon piękny! <3 Zakochałam się, awwwww. A Mikołaj od Jahmesa jest uroczy!W rozdziale XVI – „tą twoją Amandę” – absolutnie! TĘ AMANDĘ! Hej, nie przerażaj mnie tak więcej. Zawsze patrz na końcówki rzeczowników, jeśli się da.Akcja się rozkręca, to dobrze. Wciąż uwielbiam Jahmesa. Z każdym słowem coraz bardziej. Irytują mnie tylko te kwiatki i cukierki… Zbyt współcześnie, mężczyźni w owych czasach nie mieliby śmiałości zwrócić się tak do kobiety. A tak na marginesie… Wesołych świąt!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 grudnia 2011 o 17:43

    > Szablon piękny! <3 Zakochałam się, awwwww. A Mikołaj od> Jahmesa jest uroczy!Uroczy inaczej:p> W rozdziale XVI – „tą twoją Amandę” – absolutnie! TĘ> AMANDĘ! Hej, nie przerażaj mnie tak więcej. Zawsze patrz> na końcówki rzeczowników, jeśli się da.Zawsze to mi się myli:(> Akcja się rozkręca, to dobrze. Wciąż uwielbiam Jahmesa. Z> każdym słowem coraz bardziej. Irytują mnie tylko te> kwiatki i cukierki… Zbyt współcześnie, mężczyźni w owych> czasach nie mieliby śmiałości zwrócić się tak do kobiety.Ale to wampiry, nie dżentelmeni angielscy.> A tak na marginesie… Wesołych świąt!Dziękuję i wzajemnie;)
    Odpowiedz

    ~Agata:)
    26 grudnia 2011 o 11:41

    Uuuu:) To zaszalałaś :D Nie spodziewałam się, że Asim będzie sojusznikiem. Dodatkowo jedyne czego pragnął zamiast zemsty, to pocałunek Amandy. To jest taki słodkie…James wydaje mi się pozytywną postacią :) haha i ten nietoperz! Słodziak. :D Teraz czekam na następny rozdział, bo wydaje mi się, że Kongo będzie fascynujące :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    26 grudnia 2011 o 15:16

    Mam nadzieję, postaram się je pokazać jak najciekawiej;p

    OdpowiedzUsuń