Rozdział XV - Czarnoskóre wampiry

8.12.2011

   Przerwałam opowiadanie i zamyśliłam się. Karolina w tym czasie polała placek polewą i przyozdobiła.
   - Wygląda ślicznie – stwierdziłam.
   - Mam nadzieję, że tak też smakuje. - Dziewczyna usiadła i spojrzała na mnie oczekująco. - I co było dalej? Dotarliście do rodziny Zuri?
   - Zanim tam dojechaliśmy, po drodze czekała nas pewna przygoda...


   Wysokie płomienie ogniska strzelały ku górze, a tańczące wokół nich wampiry wyglądały jak w transie. Głośne bębnienie tam-tamów w połączeniu z afrykańskim śpiewem rozbrzmiewało w gęstym mroku niepokojącym echem. Staliśmy i z fascynacją wpatrywaliśmy się w ten niezwykły obrzęd, jakiego byliśmy świadkami.
   Tej nocy dotarliśmy do południowego Sudanu. Erik pierwszy wyczuł niebezpieczeństwo. Kazał nam się zatrzymać. Otoczyliśmy kręgiem Zuri, czekając na zagrożenie. W końcu z mroku wyłoniły się wampiry. Mieli czarną skórę i byli prawie nadzy, jedynie z przepaskami na biodrach. W rękach trzymali drewniane dzidy, wpatrując się w nas nieprzychylnym wzrokiem.
   Jahmes i Erik jednocześnie wystąpili do nich. Pierwszy zaczął mówić Egipcjanin, ale po jego słowach wampiry jeszcze bardziej zbliżyły się do nas z groźnymi minami, otaczając wokoło. Nie znałam ich języka, więc nie rozumiałam, co im powiedział. Jednak mój opiekun najwyraźniej znał, bo po jego krótkich wyjaśnieniach tubylcy skinęli głowami i ruszyli przed siebie.
   - Chodźcie – nakazał Erik, zerkając na nas. - Zaprowadzą nas do swojego władcy.
   Szoszannah mocniej przytuliła Zuri, na którego wampiry patrzyły głodnym wzrokiem. Nie wydawało mi się, żeby żywiły się zwierzętami.
   Ruszyliśmy za nimi. Tylko Lily z naszym chłopcem zostali na grzbiecie wielbłąda, my zeszliśmy na ziemię. Miałam nadzieję, że władca nie rozpozna mojej gorącej krwi.
   - Mówiłeś, że tutejsze wampiry nie mają władcy – zwróciłam się do Jahmesa.
   - Jak tu ostatnio byłem, to nie miały. - Mężczyzna wzruszył ramionami.
   Martin szedł obok mnie, trzymając za rękę, a w drugiej uzdę wielbłąda. Obok nas Erik, prowadząc konie z powozem, na którym przewoziliśmy rzeczy. Za nami Jahmes, wyraźnie wkurzony. Ciemnobrązowe oczy błyszczały złowrogo. Z tyłu jechała Lily z Zuri. W końcu dotarliśmy do ogniska i tańczących wokół niego wampirów z wymalowanymi na jaskrawe kolory ciałami.
   Dawno nie widziałam tylu wampirów w jednym miejscu. Tańczący wydawali się jak w transie, a po brodach spływała im krew. Dopiero gdy podeszliśmy bliżej, zauważyłam kilka martwych ciał. Szoszannah przytulała Zuri tak, żeby nie widział, co tam się dzieje.
   Wtem tańczący zatrzymali się w miejscu. Ich czarne zakrwawione twarze wyglądały upiornie w blasku księżyca. Stanęli naprzeciwko nas. Erik wyszedł o krok do przodu, a kiedy Jahmes chciał zrobić to samo, powstrzymał go wzrokiem.
   Nagle wampiry rozstąpiły się, kłaniając się do ziemi komuś, kto szedł pomiędzy nimi szybkim krokiem. Po chwili postać znalazła się naprzeciwko nas, a jasne płomienie rozjaśniły jej twarz. Była to kobieta.
   Wyglądała na wojowniczkę. Z pewnością była gorącokrwista. Wysoka, ciemnoskóra, z włócznią w ręku. Jej ubranie składało się ze srebrnego napierśnika i skórzanej opaski na biodrach. Włosy, splecione w kilka długich warkoczy, swobodnie spadały jej na ramiona. Patrzyła na nas surowym wzrokiem, jakby oceniała, czy powinna nas zabić.
   Erik pokłonił się lekko i przemówił w ich języku. Władczyni wampirów stała z kamienną twarzą, słuchając jego słów, po czym podniosła dłoń i przemówiła po arabsku.
   - Mówisz, że przybywacie w pokoju? Jakżeby inaczej, gdybyście dotarli tu w innym celu, moi poddani rozszarpaliby was w jednej chwili. - Popatrzyła na nas po kolei, po czym zatrzymała wzrok na Zuri. - Czyżbyście przywieźli podarunek?
   - To dziecko nie jest naszym pożywieniem, pani. Chronimy je. - Erik spojrzał śmiało w jej oczy. - Nie mamy złych zamiarów. Jutro wyruszamy dalej. Pozwól nam spędzić tutaj jeden dzień. - Przedstawił nas po kolei. Władczyni nie zdradziła nam swojego imienia. Na chwilę zatrzymała wzrok na Martinie, po czym ponownie spojrzała na Erika. Mierzyli się wzrokiem. Jahmes wyraźnie miał ochotę się wtrącić, ale czekał na rozstrzygnięcie sporu.
   - Dobrze. - Na twarzy Murzynki ukazał się łagodny uśmiech, który rozjaśnił nieco jej surową twarz. Wyglądała teraz bardzo atrakcyjnie, miała w sobie coś niezwykłego. Może dlatego, że była wampirem? Stwierdziłam, że musiała podobać się mężczyznom. - Witajcie w moim królestwie. - Odwróciła się i odeszła pewnym siebie krokiem, nie poświęcając nam więcej uwagi. Wampiry, które przez ten cały czas trwały w ukłonie, wyprostowały się i rozeszły. Podeszłam do Erika.
   - Jak ją przekonałeś?
   Mój opiekun spojrzał za nią z niepokojem.
   - Nie przekonałem. - Podszedł do wielbłąda, na którym siedziała Szoszannah z Zuri. - Na razie lepiej nie zsiadajcie. Znajdziemy jakąś jaskinię i tam się ukryjemy przed porankiem.
   Ruszyliśmy przed siebie, uważnie obserwując wampiry. Jednak nikt nas nie zatrzymał. Minęliśmy ich i wkrótce tylko w oddali słyszeliśmy ich głosy. W końcu dotarliśmy do jednej z pustych jaskiń, gdzie zatrzymaliśmy się na dzień.
   - Jutro o zmroku wyruszamy dalej – postanowił Erik, zerkając na nas. Martin rozpalał właśnie ognisko, w którym miał zamiar upiec Zuri posiłek, a Lily przygotowywała mu posłanie.
   Jahmes spojrzał na mojego opiekuna, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Zauważyłam, że ostatnio jest milczący i ponury. Podeszłam i usiadłam obok niego, na trumnie, którą udostępnił mu Martin.
   - Coś się stało? - spytałam, patrząc na niego uważnie. Zerknął na mnie swoimi ciemnobrązowymi oczami i pokręcił głową.
   - Wszystko dobrze, cukierku. Nie przejmuj się. - Wstał i popatrzył na mnie znacząco. - Pozwolisz, że się położę?
   - Nie, dopóki nie powiesz mi, co cię gnębi. - Założyłam ręce na piersiach i patrzyłam na niego stanowczo. Jahmes westchnął, po czym bezceremonialnie wziął mnie na ręce i przeniósł na moją trumnę.
   - Miłego odpoczynku – mruknął i wszedł do siebie, zamykając wieko.
   - Każdy może mieć gorszy dzień – stwierdził Martin, głaskając przelotnie Zuri po ciemnych loczkach. Chłopiec spojrzał na niego urażonym wzrokiem – najwyraźniej wyrósł już z głaskania po głowie. Mój narzeczony uśmiechnął się i wstał. - A może jest zły, że nie przewidział tej murzyńskiej wampirzycy.
   Erik podniósł głowę na te słowa, ale nic nie powiedział. „O co chodzi? Coś wiesz?”, spytałam go w myślach.
   „Domyślam się, ale nie zwykłem wydawać przedwczesnych osądów”, odparł i podszedł do Szoszannah, przytulając ją do siebie. Westchnęłam, wiedząc, że i tak nic mi nie powie.
   Martin otworzył trumnę i już po chwili leżałam tam razem z nim. W zasadzie to mogliśmy gdzieś po drodze postarać się o drugą, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Dobrze mi było spać w jego czułych ramionach. Byliśmy ze sobą już ponad trzydzieści lat, a ja kochałam go tak samo mocno, jak na początku.
   - Kocham cię – szepnął Martin, zanim zdążyłam zapaść w letarg. Zupełnie, jakby usłyszał moje myśli. Nie słyszał. Najwyraźniej jednak odczuł moje emocje. Odchyliłam się nieco, dotykając głową wieka trumny i popatrzyłam w jego jasnobrązowe oczy.
   - Ja też cię kocham, najdroższy – szepnęłam, pochylając się i całując czule jego usta. Odpowiedział mi takim samym pocałunkiem. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Wszystko było na swoim miejscu.
   A przynajmniej tak mi się wówczas wydawało.

   Następnego dnia okazało się, że Zuri wyszedł z jaskini. Co prawda wrócił godzinę po naszym przebudzeniu, ale i tak napędził nam stracha.
   - Nigdy więcej tego nie rób! - zawołała Szoszannah, przytulając go.
   - Ale przecież wampiry nie mogą wychodzić w dzień, więc nic mi nie grozi – odparł chłopiec, patrząc na nas niepewnie.
   - Oczywiście, że ci grozi. - Erik kucnął przy nim i pokręcił głową. - Dzikie zwierzęta, dzicy ludzie... Nie odchodź więcej tak daleko od nas, bo w dzień nie jesteśmy w stanie cię obronić.
   - Dobrze, przepraszam. - Zuri przewrócił oczami, ale skinął głową. Erik uśmiechnął się i położył mu rękę na ramieniu, po czym wstał i powoli zaczął składać rzeczy.
   Jahmes przez całe popołudnie był milczący. Wstał jako ostatni i wyglądał na zamyślonego.
   - Jahmes, wszystko w porządku? - spytała w końcu Lily, siadając obok niego i patrząc z niepokojem. Myślałam, że ją zbędzie jak mnie wczoraj, ale on podniósł głowę i uśmiechnął się półgębkiem.
   - Dzięki za troskę, kwiatku. - Sięgnął do jej włosów i założył za ucho kosmyki, wysuwające się ze splecionego warkocza. Przez chwilę patrzył na nią dziwnie, potem skierował wzrok na Erika, który stał, oparty o ścianę, z założonymi rękami i im się przyglądał. - Nic mi nie jest, muszę po prostu coś załatwić. Zajmie mi to godzinę... no, może dwie. Ale możecie jechać, dogonię was.
   - Nie wyjedziemy bez ciebie – zaprotestowała Szoszannah, zerkając pytająco na Erika.
   - Nie powinniśmy zostawać tutaj dłużej, niż potrzeba – odparł mój opiekun. - Nie mógłbyś przełożyć tej sprawy?
   - Nie. - Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Erik westchnął i wzruszył ramionami.
   - Lepiej poczekamy, bo może będziemy musieli cię szukać – stwierdził i kontynuował składanie rzeczy na powóz, który stał na zewnątrz w cieniu.
   - Rozumiesz coś z tego? - spytałam Martina, marszcząc brwi.
   - Nie zwierzał mi się – odparł mój ukochany, wzruszając ramionami i całując mnie w policzek. - Ale mam pomysł, jak możemy wykorzystać te dwie godziny. - Przesunął ustami po mojej szyi. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
   - Coś czuję, że spodoba mi się ten pomysł. - Pocałowałam go lekko w usta i na tym poprzestałam, pamiętając o obecności Zuri.
   - No, no, robi się słodko – mruknął Jahmes, zerkając na nas. - Tylko odejdźcie gdzieś daleko, wampiry mają bardzo dobry słuch...
   - Jahmes – burknęłam. Dobrze, że byłam wampirem, bo pewnie bym się zarumieniła. Martin parsknął śmiechem i pokręcił głową.
   - Ja się raczej martwię, czy te dwie godziny nam wystarczą...
   - Martin! - ofuknęłam go, ale w końcu się roześmiałam. - Jesteście niemożliwi.
   - Dobra, dam wam trzy. - Jahmes puścił do nas oczko i wstał, zerkając na powoli zachodzące słońce.

   Leżeliśmy wśród drzew, przytuleni do siebie, wsłuchując się w odgłosy nocy. Oparłam się na łokciu i spojrzałam na Martina. Uśmiechnął się, przebiegając wzrokiem po mojej twarzy.
   - Kocham cię – szepnęłam, przesuwając palcami po jego policzku. Złapał mnie za nadgarstek i pocałował wnętrze mojej dłoni.
   - Ja też cię kocham – powiedział, wciąż mi się przyglądając. - Ciekawe, jakbyś wyglądała, gdybyś jednak się starzała? Pewnie przepięknie.
   - Tak, oczywiście. - Roześmiałam się. - Miałabym jakieś... osiemdziesiąt trzy lata! Czyli najpewniej bym już nie żyła, w najlepszym wypadku była pomarszczoną staruszką.
   - I tak byś była piękna. - Wyciągnął rękę i przesunął po mojej twarzy. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego piersi.
   - Wówczas nigdy byśmy się nie spotkali.
   - I co by wtedy ze mną było? - Włożył rękę w moje włosy, głaszcząc mnie po karku.
   - Żyłbyś w Anglii, miał żonę, dzieci...
   - I ciężko pracował na ich utrzymanie. Chyba, że mój ojciec by mnie uznał, ale i tak nie byłbym prawowitym dziedzicem.
   - Amelia podzieliłaby się z tobą majątkiem – stwierdziłam.
   - Tak, to na pewno. Amelia... Tęsknię za nią.
   - Ja też. - Przymknęłam oczy, rozkoszując się chwilą, kiedy nagle Martin drgnął.
   - Szoszannah. Prosi, żebyśmy już wrócili, bo martwi się o Jahmesa.
   Podniosłam się błyskawicznie.
   - Czemu się martwi? Coś się stało? - Spróbowałam skontaktować się z Erikiem, ale mi się nie udało.
   - Nie wiem, sprawdźmy. - Martin sięgnął po ubranie. Pospiesznie założyłam na siebie odzienie i wstałam. Splotłam swoją dłoń z palcami Martina i ruszyliśmy w stronę jaskini.
   - Co się stało? - spytałam Lily, gdy weszliśmy do środka. Wyglądała na zaniepokojoną. Zuri siedział cicho w kącie i patrzył na nas przestraszonym wzrokiem.
   - Co się stało? No powiedz im, Eriku! Powinieneś już wcześniej nam powiedzieć! - Lily podparła się pod boki i popatrzyła na męża gniewnym wzrokiem.
   - Nie rozumiem, o co się złościsz. - Mój opiekun przewrócił oczami. - Jest dorosły, ma prawo robić, co chce. Poza tym, i tak byśmy go nie powstrzymali.
   - Ale o co chodzi? - Popatrzyłam na Erika z niepokojem. - Coś z Jahmesem?
   - Nic. Poszedł tylko zrobić to, co planował już od początku naszej podróży. - Mój opiekun wzruszył ramionami. - Przecież w tym celu poprowadził nas wzdłuż Nilu.
   - Ale w jakim celu?! - Spojrzałam na Lily.
   - By się zemścić – odparła wampirzyca. - Poszedł zabić tych Mazbah. Sam! Powinniśmy pójść z nim, przecież może mu się coś stać...
   - Gdyby chciał, powiedziałby nam o tym, Szoszannah. - Erik pokręcił głową. - Są sprawy, które trzeba załatwić samemu. Poza tym, zabrał talizman, poradzi sobie.
   - Czekajcie, to znaczy, że... poszliśmy tędy, bo było mu po drodze? - Pokręciłam głową. - I nic nam nie powiedział?
   - Na to wygląda. - Martin podszedł do mnie i spojrzał na mnie uważnie. - Też uważam, że powinien nas zabrać ze sobą, a przynajmniej mnie, tak byłoby bezpieczniej. Będzie się mocno tłumaczył. - Mój narzeczony założył ręce na piersi.
   - A więc dlatego Jahmes był ostatnio taki tajemniczy. - Pokręciłam głową.
   - Musimy iść mu pomóc – stwierdziła Lily.
   - A co z Zuri? - Erik spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
   W tym momencie usłyszeliśmy szelest i nasza jaskinia została otoczona. Erik zaklął cicho po grecku.
   - Straciliśmy czujność – dodał, ciągnąc mnie za rękę. - Otoczcie Zuri.
   Lily przytuliła chłopca, gotowa go bronić, obok niej stanęłam ja, a przed nami Martin i Erik. Wówczas do naszej jaskini weszły czarnoskóre wampiry.

7 komentarzy:

  1. ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 19:50

    No patrz, tego się nie spodziewałam. To było pewne, że Jahmes pragnie się zemścić i to sam, ale że prowadził ich tu specjalnie to na to bym nie wpadła. Zastanawiają mnie czarnoskóre wampiry, co zamierzają zrobić, a raczej co ich wojowniczka, władczyni chce z nimi zrobić?? I dlaczego tak dziwnie patrzyła na Martina?? Czyżby chciała go dla siebie?? xD No i aż się zdziwiłam, że Erik nie zdołał jej przekonać. Przecież on ma wrodzony wdzięk, subtelność i ten talent do załatwiania takich spraw ;p Domyślam się że tytuł następnego rozdziału to imię ich królowej. Może być ciekawie, no i pewnie będzie bardzo zaskakująco, znając Ciebie, Natalko ;D Pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:00

    Erik zdołał ją przekonać, żeby odpuściła na chwilę, ale na dłuższą metę owa wampirzyca ma inne plany;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:08

    Kurczę, zawsze musisz tak kończyć?? I do tego jeszcze, że ta cała Latifa ma inne plany. Grrrr!! Oby nic im się nie stało i żeby Jahmes też szczęśliwie dotarł do nich i dopiero wtedy dostał porządny ochrzan od Lady Cukierka, Kwiatka i swojego kumpla ;p Bo raczej Erik, jak zresztą widać, niezbyt się przejął. Ach Ci mężczyźni ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:32

    Erik go nie lubi, chyba dało się to zauważyć;p Ale śmierci mu oczywiście nie życzy, jakby co.
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:35

    No przecież wiem, Erik taki nie jest ;)
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:42

    No ba:p
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:43

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Iara
    8 grudnia 2011 o 19:54

    W miarę spokojny rozdział, dużo czułości, przyjemny:)Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie mogłam przestać się śmiać xDA Jahmes… ja mu nakopię do tyłka za to, że sam poszedł. A jak mu zrobią krzywdę?!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:05

    > Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie mogłam przestać> się śmiać xDNo co, to dzikie wampiry:p> A Jahmes… ja mu nakopię do tyłka za to, że sam poszedł.> A jak mu zrobią krzywdę?!Prawda, jaki niemądry?:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    8 grudnia 2011 o 20:10

    > > Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie mogłam> > przestać> > się śmiać xD> No co, to dzikie wampiry:pAle to i tak śmieszne xD> > A Jahmes… ja mu nakopię do tyłka za to, że sam> > poszedł.> > A jak mu zrobią krzywdę?!> Prawda, jaki niemądry?:pGłupiutki, ale i tak go uwielbiam
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:34

    > > > Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie mogłam> > > przestać> > > się śmiać xD> > No co, to dzikie wampiry:p> Ale to i tak śmieszne xDAle to, że mają czarną skórą, przepaski na biodrach czy to, że tańczą?;p> > > A Jahmes… ja mu nakopię do tyłka za to, że sam> > > poszedł.> > > A jak mu zrobią krzywdę?!> > Prawda, jaki niemądry?:p> Głupiutki, ale i tak go uwielbiamWiem, wiem;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    8 grudnia 2011 o 20:36

    > > > > Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie mogłam> > > > przestać> > > > się śmiać xD> > > No co, to dzikie wampiry:p> > Ale to i tak śmieszne xD> Ale to, że mają czarną skórą, przepaski na biodrach czy> to, że tańczą?;pWszystko? Ale pierwsze najmniej xD> > > > A Jahmes… ja mu nakopię do tyłka za to, że sam> > > > poszedł.> > > > A jak mu zrobią krzywdę?!> > > Prawda, jaki niemądry?:p> > Głupiutki, ale i tak go uwielbiam> Wiem, wiem;pUff xD
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 21:05

    > > > > > Wizja wampirów tubylców mnie powaliła, nie> > > > > mogłam> > > > > przestać> > > > > się śmiać xD> > > > No co, to dzikie wampiry:p> > > Ale to i tak śmieszne xD> > Ale to, że mają czarną skórą, przepaski na biodrach czy> > to, że tańczą?;p> Wszystko? Ale pierwsze najmniej xDNo jak tak teraz sobie wyobrażę wampiry tak śmiesznie kicające wokół ogniska… :-P
    ~Iara
    9 grudnia 2011 o 16:53

    Przezabawne, prawda? xD
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 17:25

    Ale tak naprawdę to oni nie kicali:p Tylko tańczyli w jakimś mrocznym upojeniu… :-P
    ~Iara
    9 grudnia 2011 o 18:17

    Które wyglądało na kicanie?
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 18:37

    A gdzie w rozdziale jest opisane kicanie?:-o

    OdpowiedzUsuń
  3. Justilla
    8 grudnia 2011 o 19:55

    Hmm, w zasadzie myślałam, że Jahmes darował sobie zemstę, ale najwyraźniej nie. Mam tylko nadzieję, że przez to, że na niego czekali nie będą teraz mieli tam bitwy. Chciałabym aby bezpiecznie opuścili tę Afrykę i bezpiecznie oddali Zuri do domu (w odwrotnej kolejności xD).I co to niby jest: Latifa? Imię tej przywódczyni wampirów czy co? ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:11

    Zgadłaś:p
    Odpowiedz
    Justilla
    8 grudnia 2011 o 20:46

    Raz na jakiś czas mi się udaje :D Czy każdy osobnik płci męskiej, w dodatku przystojny, musi robić takie zamieszanie wśród czytelniczek? :D Natalio, może wprowadź tak dwóch czy trzech na raz, coś w stylu spotkanie Jahmesa, Juana i kogoś nowego w jednym rozdziale i zobaczymy co się stanie? ;P
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:49

    A Erik?? On też jest przystojny i robi wokół siebie zamieszanie. To co z tego, że jest żonaty. Z tego powodu nie wolno o nim zapominać! xD To może tak czterech?? Byłoby ciekawie xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 21:12

    Dobra, będzie czterech: Erik, Jahmes, Juan i Martin, o:-P
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 21:17

    Już nie mogę się tego doczekać xD Ach, będzie się działo ;***
    Justilla
    8 grudnia 2011 o 21:23

    Jak żonaci się liczą, to mogą być ci czterej. Oj, tak, będzie się działo :D
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 22:00

    Jeśli dojdzie do takiego spotkania, to na pewno:-P

    ~Natka
    8 grudnia 2011 o 20:04

    Nie no, zaskoczyłas mnie… Jahmes poszedł się zemścić? W głowie mi się nie mieści. Chyba mam swojego ulubionego bohatera i wątpię zaś, czy go utrzymasz do końca historii. Jest nim wyżej wymieniony Jahmes
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:13

    Jahmes jest ulubieńcem chyba większości czytelniczek;p Ale mam co do niego konkretne plany;-p
    Odpowiedz
    ~Natka
    8 grudnia 2011 o 22:12

    Oby były pozytywne, mam na myśli, że go nie zabijesz bądź zostawisz na pastwę losu! Normalnie pewnie dostałabym załamki. Ps. Jak ty to robisz, że masz dużo weny? U mnie jest jak ,,ani na lekarstwo" czy jakoś tam. Już nie pamiętam zbytnio tego związku frazeologicznego.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 22:50

    Często to dzięki czytelniczkom i ich komentarzom, jak widzę, że ktoś czeka, to muszę pisać:p A wenę czerpię z bardzo różnych źródeł;)
    Odpowiedz
    ~Natka
    10 grudnia 2011 o 22:09

    Mam tak głupio, że na komputer mogę wchodzić w weekendy i to na godzinę bądź dwie. A wena przychodzi w tygodniu i nie mam jak ją spożytkować. O pisaniu na kartkach nie ma mowy, ponieważ często nie ma jak poprawić. Ani o pisaniu na komórce, bo źle pisze. Brak akapitów i enterów, co mnie doprowadza do szewskiej pasji. Ps. Ledwie chwyciłam za ogon uciekającą bestię, jaką jest wena i już szybko mi uciekła. Napisałam zaledwie pół strony worda czcionką arial 10.
    ~Natalia
    11 grudnia 2011 o 02:14

    A czemu tylko w weekendy? Mnie się kiedyś popsuł komputer i przez miesiąc nie miałam, to pisałam Gorącą Krew na kartkach:p Jak nie ma gdzie poprawiać, to bierzesz czystą kartkę i piszesz odnośnik do danego akapitu;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Anai
    8 grudnia 2011 o 20:10

    Bardzo dziękuję za dedykację:) Oj, ciekawie się zrobiło. Nie było to rozsądne ze strony Jahmesa, żeby iść samemu do tych terrorystów. Nie zdziwiłabym się, gdyby zginął lub też został siłą namówiony do sprowadzania nowych zakładników. W sumie trochę szkoda by było gdyby coś mu się stało, jakoś zdążyłam go polubić. Najbardziej intrygują mnie te czarnoskóre wampiry… coś czuję, że jeszcze sporo z ich strony się wydarzy:)Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:12

    Nawet tak nie mówi! Jahmes wróci cały! Musi!!
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:21

    A to się okaże:p Zmuszanie do sprowadzania nowych zakładników? Ciekawy pomysł, myślałam nad tym;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    8 grudnia 2011 o 20:21

    Popieram!
    Odpowiedz
    ~Iara
    8 grudnia 2011 o 20:23

    Popieram Karę jakby co xD
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:26

    No ja myślę, że mnie ;DPrzecież Jahmesowi nie może się nic stać, nic a nic, a już w szczególności nie może zginąć. Przecież on już tyle wycierpiał…. Apeluję do was, miejcie litość i serce!
    ~Iara
    8 grudnia 2011 o 20:37

    Tak! Nie tykać Jahmesa!
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:38

    Do was? W sensie do mnie i do kogo?:p
    ~Kara007
    8 grudnia 2011 o 20:41

    Do Anai też. Jak mogła tak napisać, w ogóle pomyśleć! I do wszystkich, którzy źle życzą Jahmesowi (ale na szczęści jest ich mało, bo któż go nie ubóstwia?? )
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 21:54

    Ale Anai nie życzy źle Jahmesowi, przecież napisała, że zdążyła go polubić, tylko snuje przypuszczenia…
    ~Anai
    8 grudnia 2011 o 22:36

    Nie życzę źle Jahmesowi, ja mam tylko złe przeczucia, też nie chcę, żeby coś mu się stało. Jej, gdybym wiedziała, że wywołam taką żywą dyskusję, to siedziałabym cicho:) Natalio, miej litość nad nami i nie wyrządzaj krzywdy naszemu bohaterowi, a jak inaczej się nie da, to niech chociaż biedak wyjdzie cało z tej przygody:(
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 22:43

    Ale własnie fajnie, że wywołałaś taką dyskusję, jest ciekawie;p I nie bój się, nie ulegajmy groźbom napalonych na Jahmesa czytelniczek;p
    ~Kara007
    9 grudnia 2011 o 14:52

    Hej! Zaraz tam napalonych… Wiernych jest lepszym określeniem ;p
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 16:07

    Idźmy na kompromis: wiernych oraz napalonych:p
    ~Kara007
    11 grudnia 2011 o 12:59

    No ha ha ha ;)
    ~Natalia
    11 grudnia 2011 o 16:58

    No co?:p
    ~Kara007
    11 grudnia 2011 o 17:14

    Nie no, nic ;D
    ~Natalia
    11 grudnia 2011 o 17:35

    Ale zupełnie nic?:p
    ~Kara007
    12 grudnia 2011 o 20:08

    Natalio… ;D
    ~Natalia
    12 grudnia 2011 o 20:40

    Oho, groźnie zabrzmiało:-P

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Dominika
    8 grudnia 2011 o 20:35

    Jahmes powinien dostać lanie, i to porządne. :p Mam nadzieję że wróci cały, bo jak nie, to ty dostaniesz lanie, Natalio. Jahmes i Martin mnie powalają. Haha. Do teraz się śmieje. :p
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 20:40

    Grozisz mi???:-o
    Odpowiedz
    ~Dominika
    8 grudnia 2011 o 21:57

    Nie, ja tylko ostrzegam. :p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 22:05

    Uważaj, bo ja Cię zacznę straszyć!!!:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    8 grudnia 2011 o 22:58

    O matko, i co teraz.? :-P
    ~Natalia
    8 grudnia 2011 o 23:16

    Teraz przyjdzie wielki zły wampir i Cię zje:p
    ~Dominika
    9 grudnia 2011 o 14:57

    Uff, wampira się nie boję. :p
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 16:08

    A czego się boisz?:p
    ~Dominika
    9 grudnia 2011 o 16:57

    Nauczycielki od matmy. :p
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 17:46

    Ojejku:p
    ~Dominika
    9 grudnia 2011 o 19:09

    Wiem, biedna ja. :p
    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 22:07

    A co ona takiego robi? Każe Ci się uczyć?:-o
    ~Dominika
    10 grudnia 2011 o 11:36

    Ona jest ZŁA. Wredna pijawka, każe mi się uczyć jakiś twierdzeń, które i tak mi się, w życiu, nie przydadzą.
    ~Natalia
    10 grudnia 2011 o 16:41

    Nigdy nie wiesz, co Ci się w życiu przyda. Mówię z własnego doświadczenia: wiele rzeczy, które uważałam za nieprzydatne, nagle stały się zadziwiająco istotne. A matematyka rozwija logiczne myślenie:p
    ~Dominika
    10 grudnia 2011 o 19:51

    Zgadzam się, ja lubię matematykę, ale niektóre rzeczy są naprawdę dziwne. :p
    ~Natalia
    11 grudnia 2011 o 02:18

    Dziwne? Chyba trudno zrozumiałe:p
    ~Dominika
    11 grudnia 2011 o 19:20

    Trudno zrozumiałe to mało powiedziane, te przeklęte wzory mnie prześladują. :p
    ~Natalia
    13 grudnia 2011 o 22:04

    Chodzą za Tobą wszędzie? Nie dają Ci spać, spokojnie zjeść?:-o Biedna…

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Prithika
    9 grudnia 2011 o 14:09

    hymm, czyli Jahmes miał cały czas swój własny plan, o którym im nie powiedział. Ciekawe. Martwię się o niego, bo jest teraz całkiem sam. Czy jeszcze kiedyś sie spotkają? No a romantyczna scenka pomiędzy Martinem a Amandą wyszła Ci świetnie. Patrz jak ten czas leci – już miałaby 83 lata? Tak się zastanawiam i wyszło mi, że w takim tempie do współczesności dojdziemy za kilka do kilkunastu lat :-) Jupii !! :-) Już sie cieszę na samą myśl, że Twoja powieść będzie mi towarzyszyć przez znaczną część życia. Spodobał mi się wątek z murzynami. No i to zakończenie… Znowu zrobiło się dramatycznie. Mam tyle pytań i domysłów… I muszę czekać… Jakoś tak obawiam się, że jednak Amanda nie spędzi wieczności z Martinem…Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i przepraszam za trochę chaotyczny komentarz, ale tyle chciałam w nim przekazać, że pisałam szybko abym nie zapomniała (wiesz latka lecą i głowa już nie taka) :-)Aha i dziękuję Ci, że nadal jesteś ze mną i wspierasz dobrym słowem. Ostatnio wiele się u mnie działo i byłam trochę zbyt nerwowa. Ale teraz zaczynam już nowe życie. Znowu jestem wolną kobietą. :-)Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 16:14

    > hymm, czyli Jahmes miał cały czas swój własny plan, o> którym im nie powiedział. Ciekawe. Martwię się o niego, bo> jest teraz całkiem sam. Czy jeszcze kiedyś sie spotkają?Przecież kazał im na siebie czekać, to ma zamiar wrócić:p> No a romantyczna scenka pomiędzy Martinem a Amandą wyszła> Ci świetnie. Patrz jak ten czas leci – już miałaby 83> lata? Tak się zastanawiam i wyszło mi, że w takim tempie> do współczesności dojdziemy za kilka do kilkunastu lat :-)> Jupii !! :-) Już sie cieszę na samą myśl, że Twoja powieść> będzie mi towarzyszyć przez znaczną część życia.Ojoj faktycznie, muszę podgonić z czasem:-p> Spodobał mi się wątek z murzynami. No i to zakończenie…> Znowu zrobiło się dramatycznie. Mam tyle pytań i> domysłów… I muszę czekać… Jakoś tak obawiam się, że> jednak Amanda nie spędzi wieczności z Martinem…A chciałabyś, żeby spędziła?> Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i> przepraszam za trochę chaotyczny komentarz, ale tyle> chciałam w nim przekazać, że pisałam szybko abym nie> zapomniała (wiesz latka lecą i głowa już nie taka) :-)> Aha i dziękuję Ci, że nadal jesteś ze mną i wspierasz> dobrym słowem. Ostatnio wiele się u mnie działo i byłam> trochę zbyt nerwowa. Ale teraz zaczynam już nowe życie.> Znowu jestem wolną kobietą. :-)> PozdrawiamO, super, więc już po wszystkim?:) Ja też mam dobrą wiadomość, przynajmniej dla mnie;p Odezwij się kiedy będziesz na gg:)
    Odpowiedz

    ~Tyzyfone
    9 grudnia 2011 o 17:19

    Muszę powiedzieć, że z rozdziału na rozdział coraz bardziej sie wkręcam w to opowiadanie. Dla mnie to już jak książka. A teraz co do rozdziału… Czarnoskóre wampiry? To musiało być naprawdę ciekawe widowisko. Tak myślałam, że im nie odpuszczą. Jahmes… Coś czułam, ze miał w tym jakiś interes. Tu sie robi coraz ciekawiej. Już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Zapowiada się fantastycznie, jak zawsze. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 18:33

    Oni tak łatwo nie odpuszczają;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Viviene
    9 grudnia 2011 o 18:05

    No i koniec spokoju, jestem bardzo ciekawa czy też Jahmes rzeczywiście poszedł pomścić Egipcjan, kto wiem może wybrał się na przechadzkę w świetle księżyca? Marna hipoteza… Mam nadzieję, że ciemnoskóre wampiry wpadły jedynie na chwilę…PS. Zauważyć, zauważyłam i bardzo się z tego faktu cieszę :) Nie mam nic przeciwko krytyce, jest ważnym elementem w pisaniu. Chciałbym tylko zauważyć, że w miarę kolejnych rozdziałów, mój język ewoluuje, zmienia się. Proszę o zrozumienie. Pozdrawiam serdecznie :)PS2. Postaram się znaleźć twoje komentarze ;)Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    9 grudnia 2011 o 18:50

    > No i koniec spokoju, jestem bardzo ciekawa czy też Jahmes> rzeczywiście poszedł pomścić Egipcjan, kto wiem może> wybrał się na przechadzkę w świetle księżyca? Marna> hipoteza…I zabrał do tego talizman?:p> Mam nadzieję, że ciemnoskóre wampiry wpadły> jedynie na chwilę…> PS. Zauważyć, zauważyłam i bardzo się z tego faktu cieszę> :) Nie mam nic przeciwko krytyce, jest ważnym elementem w> pisaniu. Chciałbym tylko zauważyć, że w miarę kolejnych> rozdziałów, mój język ewoluuje, zmienia się. Proszę o> zrozumienie. Pozdrawiam serdecznie :)Domyślam się, każdy, kto ma talent, pisze coraz lepiej;p> PS2. Postaram się znaleźć twoje komentarze ;)> ViOk:)
    Odpowiedz

    ~Greta
    10 grudnia 2011 o 23:42

    Według mnie rozdział okrutnie rasistowski.. A tak wgl to zapraszam do sb blysk-w-ciemnosci.blog.onet.pl/
    Odpowiedz

    ~Natalia
    11 grudnia 2011 o 02:24

    Co??? Niby dlaczego?:-o I chyba się pomyliłaś, nie czytam Twojego bloga.
    Odpowiedz

    ~Inscriptum
    17 grudnia 2011 o 13:39

    Wow. Wchodzę na bloga, a tu nowy szablon! Prześliczny. Iara rozwija się artystycznie. :D Jahmes mnie trochę rozczarował tym swoim planem zemsty. Dziwnie to rozplanował. W każdym razie oby szybko wrócił, bo nie wiadomo co te czarne wampiry wymyśliły. Wplotłaś scenki miłosne, które miło było poczytać. Szczególnie podobało mi się to, jak Martin pocałował Amandę w rękę. ^^ Lecę czytać dalszy ciąg. ;)

    OdpowiedzUsuń