Rozdział XIV - Przez Afrykę

2.12.2011

   Przerwał nam dźwięk zegara. Karolina zerwała się i zajrzała do placka.
   - Gotowy! - Wyjęła szarlotkę i postawiła do ostygnięcia. - Wiesz, na początku wydawało mi się trochę dziwne, że Jahmes i Martin się zaprzyjaźnili. Ale w zasadzie to nawet fajnie. A z Erikiem na pewno chodziło o zbieżność silnych charakterów? - Dziewczyna usiadła i spojrzała na mnie podejrzliwie.
   - Między innymi. - Uśmiechnęłam się lekko.
   - W takim razie opowiadaj, co dalej, a potem zobaczymy, co wyszło z tego placka. - Karolina usiadła z powrotem na krześle, a ja skinęłam głową i wróciłam do roku tysiąc trzysta dziewięćdziesiątego piątego.


   Ruszyliśmy biegiem. Mijaliśmy ludzi i budynki tak szybko, że nikt nie był w stanie nas dostrzec. Pędziliśmy jak tchnienie wiatru. W końcu zatrzymałam się pierwsza, rozglądając dookoła i próbując sobie przypomnieć to, co widziałam w myślach Ozy'ego. W końcu skierowałam się w stronę jednego z budynków.
   - Co tu robimy? - spytał Martin.
   - Tu mieszka Ozy. - Krótko opowiedziałam mu o moim przyjacielu i tym, co dla mnie zrobił.
   - Piłaś ludzką krew? - Mój ukochany pokręcił głową. - Czy w takim razie...
   - Nie, to była krew podarowana – uspokoiłam go. - Nie zrobiłam mu krzywdy. - Spojrzałam w stronę niewielkiego, drewnianego domku, skąd wyszła może trzynastoletnia Egipcjanka i spojrzała na nas podejrzliwie.
   - Jesteś córką Ozy'ego? - spytałam jej. Dziewczynka pokiwała głową, a po chwili z domu wyszedł Ozy.
   - Amanda!
   Odetchnęłam z ulgą. A więc udało mu się wrócić. W jednej chwili znalazłam się przy nim i przytuliłam go lekko.
   - Wszystko dobrze? - zapytałam, przyglądając się zadowolonej twarzy mężczyzny. Zerknęłam na jego córkę, która cofnęła się, przestraszona tak nagłym pojawieniem się mnie tuż obok nich.
   - Tak, wróciłem bez przeszkód. Bałem się tylko o ciebie... - Wtem jego wzrok zatrzymał się na Martinie. Przedstawiłam ich i wzięłam mojego narzeczonego za rękę.
   - Też żywisz się krwią zwierząt? - spytał go Ozy.
   - Tak. Dziękuję, że podarowałeś Amandzie swoją krew. - Mój narzeczony popatrzył na niego poważnie.
   - To przecież naturalne, Amanda jest wspaniałą osobą i nie zabija ludzi, jak więc mógłbym pozwolić, by się męczyła? - Egipcjanin obejrzał się na żonę i synka, stojącego przy drzwiach. - Obiecałaś mi, że do nich wrócę i tak się stało. Dziękuję, dobra wampirzyco.
   Uśmiechnęłam się, kręcąc głową. Wcale nie uważałam się za taką dobrą. Przecież kiedyś zabijałam ludzi... ale najważniejsze, że udało mi się pomóc Ozy'emu.
   Mężczyzna przedstawił nam swoją żonę i dzieci, zaprosił nas do domu.
   - Nie zaprasza się wampirów – zwróciłam mu uwagę.
   - Ale przecież wy to co innego.
   Westchnęłam i pokręciłam głową.
   - Mimo wszystko jesteśmy wampirami. Ale dziękuję za zaufanie. - Uśmiechnęłam się do niego. - Powinniśmy już iść – dodałam. Pożegnaliśmy się z Ozy'm i jego rodziną, i udaliśmy się na polowanie.

   Na niebie błyszczały miliardy gwiazd, a księżyc świecił wyjątkowo mocno, gdy wracaliśmy do gospody. Polowanie zajęło nam troszkę dłużej, niż planowaliśmy, ale mieliśmy jeszcze mnóstwo czasu do świtu.
   Weszliśmy do gospody, gdzie siedział Erik z Lily, a obok Zuri. Jahmes jeszcze nie dotarł. Gospoda była opustoszała, zaledwie trzech mężczyzn piło jakiś mocny trunek przy oddalonym nieco stole.
   Na nasz widok Erik i Szoszannah wstali i ruszyli w naszą stronę.
   - Idziemy po nasze rzeczy. Za chwilę przyjdzie Jahmes i wyruszamy – odezwał się mój opiekun. Zuri spojrzał na nas i podbiegł do kobiety za ladą, która się nim opiekowała, kiedy my trwaliśmy w letargu. Gospodyni przytuliła go i poprosiła, żeby na siebie uważał. Najwyraźniej bardzo polubiła naszego chłopca.
   Przeszliśmy do dawnej kryjówki, załadowaliśmy nasze trumny i inne rzeczy na przygotowany wcześniej powóz. Ciągnęły go dwa konie, mieliśmy też cztery wielbłądy: na jednym miał jechać Erik, na drugim ja z Martinem, trzeci był dla Jahmesa, a na czwartym Zuri z Szoszannah, która uparła się, że nie powinien jechać sam. Ja niezbyt często rozmawiałam z chłopcem, Erik również, Martin chętniej się nim zajmował i traktował jak młodszego brata, ale to Lily najbardziej się nim opiekowała.
   - Mamy tylko cztery trumny – zauważyła nagle moja przyjaciółka.
   - Amanda może spać ze mną – zaproponował Martin. - Prawda, kochanie?
   Skinęłam głową. Spanie w jednej trumnie z moim ukochanym zapowiadało się dość ciekawe. Splotłam swoje palce z jego i rozejrzałam się. Wszystko było już gotowe do drogi. Pozostało tylko czekać na Jahmesa.
   Już z daleka ujrzeliśmy naszego przyjaciela. Szedł pewnym siebie krokiem, a na twarzy błąkał mu się zadowolony uśmiech. Koszulę miał we krwi. W ciemnościach trudno to było zauważyć, ale mój wampirzy wzrok bez trudu dostrzegł taki szczegół.
   Martin ruszył do powozu, wyjął jedną ze swoich koszul i kiedy Jahmes podszedł do nas, podał mu ją.
   - Załóż to na siebie, a tamtą najlepiej wyrzuć.
   Egipcjanin skinął głową i sięgnął po koszulę. Gdyby nie to, że średniowieczne stroje były zbyt obszerne i nieco za długie, pewnie koszula Martina byłaby o numer za mała, ale na szczęście ówczesna moda nie wymagała dobrze dopasowanych strojów.
   Jahmes zdjął podarte i brudne odzienie, po czym założył koszulę.
   - Dobrze, że nie jestem sentymentalny – mruknął, wrzucając starą koszulę do dołu z pomyjami. - Możemy ruszać. - Zerknął na Zuri, który siedział już na wielbłądzie i patrzył na niego z niepokojem. Szoszannah wsiadła za nim i uśmiechnęła się. Egipcjanin odpowiedział uśmiechem i wsiadł na swojego wielbłąda.
   Jechaliśmy całą noc. Zuri zasnął w ramionach Lily. Gdybyśmy szli pieszo, w wampirzym tempie, o wiele szybciej dotarlibyśmy na miejsce, ale nasz chłopiec nie wytrzymałby długo takiego biegu. Dlatego wybraliśmy wolniejszą, lecz bezpieczniejszą podróż na wielbłądach.
   Mijaliśmy pokryty bujną roślinnością krajobraz okolic Nilu, większe i mniejsze domy, w których mieszkańcy najczęściej już spali. Przed świtem znaleźliśmy opuszczony dom i tam się zatrzymaliśmy.
   Podróż mijała nam spokojnie. O zachodzie słońca ruszaliśmy w drogę, a gdy księżyc krył się za horyzontem, my kryliśmy się w opuszczonych budynkach, jaskiniach i innych bezpiecznych miejscach.
   Dni natomiast, od przebudzenia do zmroku, mijały nam dość ciekawie. Jahmes i Martin siedzieli i rozmawiali, już nie tylko o literaturze i twierdzeniach filozofów, ale także i na inne tematy. Często im się przysłuchiwałam, czasem dodałam coś od siebie, ale najczęściej byłam za mało zorientowana, więc po prostu siedziałam i słuchałam, przytulona do Martina.
   Erik rzadko włączał się do ich rozmowy. Właściwie to prawie nigdy nie komentował ich słów. Decydował o miejscu, w którym spędzaliśmy letarg, gdzie i kiedy możemy zapolować, dbał o zwierzęta i płacił za nocleg dla Zuri, jeśli trafiliśmy na jakąś gospodę. Jahmes prowadził naszą karawanę, gdyż znał właściwą drogę, a Erik zajmował się wszystkim innym. Jak zwykle zresztą. Opiekował się mną, odkąd go poznałam, a czuwał nade mną jeszcze wcześniej, teraz zaś nad nami wszystkimi. Kochałam go bardzo, ale zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, czemu nie mógł znaleźć z Jahmesem wspólnego języka? Przecież też potrafił żartować, a gdy się uśmiechał, ja również czułam radość w sercu.
   Jahmes odnosił się do niego z takim samym dystansem. Próbowałam sobie przypomnieć, kto pierwszy zaczął i skąd się wzięła ta niechęć, ale nie potrafiłam. Na pewno nie poszło o trasę naszej wędrówki, tego byłam pewna. Ale kiedy próbowałam dotrzeć do tego w umyśle mojego opiekuna, uparcie blokował to przede mną. Postanowiłam, że jeśli dalej tak pójdzie, porozmawiam z nimi. Nie mogą tak bez żadnego wyraźnego powodu ciągle się unikać i odzywać tylko w razie konieczności.
   Lily wydawała się być równie zdezorientowana, jak ja. Kochała Erika, ale lubiła też Jahmesa. Na szczęście ich wzajemna niechęć nie wyrażała się w czynach ani nawet w słowach; Jahmes nie wahał się docinać wszystkim, ale nie Erikowi. Czasem bym wolała, żeby się pokłócili i wyjaśnili nam, o co im chodziło.
   Z kolei zaskakująca przyjaźń między Martinem, a Jahmesem nie zakończyła się na literaturze. Pewnego dnia zaniepokoiłam się, słysząc ich rozmowę. Jahmes wyraźnie przekonywał mojego narzeczonego, że każdy wampir powinien choć raz napić się ludzkiej krwi.
   - Potem będziesz mógł wrócić do zwierzęcej, ale jeśli nie będziesz znał tego smaku...
   - Przecież tu nie chodzi o smak! - Stanęłam obok Jahmesa i podparłam się pod boki. - Chodzi o to. - Wyjęłam krzyżyk, a Egipcjanin przewrócił oczami i odwrócił wzrok.
   - Dobra, rozumiem, ale sama piłaś krew i nadal możesz go nosić. A Martin nie musi od razu zabijać...
   - Ale piłam, żeby go nie zabić, żeby przeżyć! - zawołałam. - A nie po to, żeby przypomnieć sobie, jak smakuje!
   - A co to za różnica? - Jahmes spojrzał na mnie z prowokującym uśmiechem. Miałam ochotę go udusić.
   - To zasadnicza różnica!
   - Spokojnie, kochanie, on się z tobą droczy – odezwał się Martin. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. - Naprawdę myślisz, że napiłbym się ludzkiej krwi tylko po to, żeby spróbować jej smaku?
   - No i zepsułeś całą zabawę. - Jahmes przewrócił oczami i oparł się o pień drzewa. Siedzieliśmy wówczas przy ognisku. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, rozpaliliśmy niewielki płomień i upiekliśmy mięso dla naszego chłopca. Teraz Zuri spał, a Erik i Lily siedzieli po drugiej stronie ogniska i rozmawiali o czymś cicho.
   - Zabawę? Moim kosztem? - Założyłam ręce i pokręciłam głową. W zasadzie to nie byłam zła, poczułam tylko ulgę i było mi trochę głupio; powinnam bardziej ufać Martinowi.
   - No, chodź tutaj, nie obrażaj się – mruknął Jahmes, uśmiechając się półgębkiem, przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach.
   - Hej, to ja powinienem to zrobić! - zaprotestował mój narzeczony.
   - Zawsze ty ją trzymasz, to teraz moja kolej. - Jahmes objął mnie w pasie i spojrzał na niego prowokująco.
   - Pozwól, że sama zdecyduję, na czyich kolanach będę siedzieć – powiedziałam, próbując się uwolnić, ale Egipcjanin miał wyjątkowo mocny uścisk.
   - Źle ci w moich ramionach, cukierku? - Mężczyzna uniósł brwi pytająco.
   - No dobra, koniec zabawy, puść ją. - Martin przybrał poważną minę, ale w jego oczach widoczne było rozbawienie.
   - A co mi zrobisz? - prychnął Jahmes, prostując się i zerkając znacząco na swoje mięśnie.
   - Hm... to, co Dawid Goliatowi – odparł Martin, również się prostując. Jahmes parsknął śmiechem i mnie puścił.
   - To w takim razie wolę nie ryzykować!
   Wybuchłam śmiechem, przechodząc na kolana mojego narzeczonego.
   Jeszcze długo się śmialiśmy i żartowaliśmy. Później podeszła do nas Lily.
   - Zbieramy się i jedziemy dalej – powiedziała, zerkając na Erika, który wkładał nasze rzeczy do powozu.
   - Oczywiście, kwiatku – odpowiedział Jahmes, ukazując w uśmiechu swe śnieżnobiałe zęby. Wstał i pomógł pakować rzeczy.
   Dotarliśmy do opuszczonej jaskini i weszliśmy do środka. Erik stwierdził, że możemy tu spokojnie spędzić dzień. Ukryliśmy w głębi nasze trumny.
   - A co z Zuri, będzie sam siedział cały dzień? - zaniepokoiła się Szoszannah.
   - To niech śpi razem z nami – stwierdził Jahmes, niosąc rzeczy. - Do południa jakoś wytrzyma.
   - Wytrzymam – potwierdził chłopiec, zerkając na Lily. Martin pościelił mu posłanie, a Murzynek natychmiast skulił się i chwilę później już spał.
   Właśnie układaliśmy się do swoich trumien, kiedy Zuri zerwał się z krzykiem. Okazało się, że spadł na niego jeden z nietoperzy zamieszkujących jaskinię. Erik błyskawicznie zrobił z nimi porządek, wyganiając je na zewnątrz.
   - Ale one przecież nic złego nie zrobiły – zaprotestowała Szoszannah, patrząc na poczynania męża. - To owadożercy. Chcą spędzić dzień, tak samo jak my.
   - Ale tak się składa, że my tu byliśmy pierwsi – odparł mój opiekun, rozglądając się, czy żaden nie został.
   - Lubisz nietoperze? - spytał Jahmes, zerkając na Izraelitkę.
   - Pewnie, że lubię. Mają w sobie coś tajemniczego. - Lily przykryła Zuri i szepnęła coś uspokajająco, po czym wstała i podeszła do swojej trumny.
   - To dziwne, bo Izraelici uważają nietoperze za nieczyste zwierzęta – stwierdził Egipcjanin.
   - Nie zamierzam ich zjadać. - Szoszannah wzruszyła ramionami. - Ale uważam, że są niezwykłe. Latają bardzo szybko i nigdy w nic nie uderzą, mimo że mają słaby wzrok.
   - U nas nietoperz jest symbolem słabego, lecz do szaleństwa odważnego mężczyzny, bo choć mały i bez piór, potrafi latać. - Jahmes usiadł na swojej zamkniętej trumnie, zerkając na moją przyjaciółkę. - W Mezopotamii nietoperze były ochroną, nazywały się Imdugudy, talizmany z ich podobizną chroniły od nieszczęścia. Podobną funkcję te zwierzątka pełniły w Rzymie.
   - W Europie wręcz przeciwnie – wtrącił Martin – nietoperze uważane były za zło i tępione, czytałem o przypadku, kiedy spalono kobietę na stosie, bo wokół jej domu latały nietoperze.
   - Takie rzeczy się zdarzały. - Jahmes wzruszył ramionami. - Ludzie potrafią być przesądni.
   - Straszne – stwierdziła Lily, patrząc na niego dużymi szarymi oczami. Egipcjanin uśmiechnął się lekko.
   - Większość afrykańskich nietoperzy to owadożercy. Są niegroźne.
   - Niegroźne, ale strasznie denerwujące. - Erik pojawił się za swoją żoną i przytulił ją lekko. - Pora spać, kochanie. - Otworzył jej trumnę. Jahmes spochmurniał, mruknął coś i wszedł do swojej.
   - Do jutra – powiedziałam i poczekałam, aż Martin wejdzie do naszej trumny. Położyłam się obok niego. Mój ukochany sięgnął i zamknął wieko, a ja przysunęłam swój policzek do jego twarzy. Oparłam się na nim i zamknęłam oczy, zapadając w wampirzy sen w ramionach mężczyzny, którego kochałam.

6 komentarzy:

  1. ~Susannah
    2 grudnia 2011 o 22:42

    Bats rule! :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 grudnia 2011 o 22:59

    No ba:p
    Odpowiedz

    ~Iara
    2 grudnia 2011 o 23:10

    Jahmes wymiata xD Jest genialny xD ten fragment, kiedy znacząco zerkał na swoje mięśnie rozbawił mnie do łez, ciągle się uśmiecham xDNietoperze są okropne:P Są ślepe ale maja doskonały słuch, nigdy na nic nie wpadną, by wysyłają fale dźwiękowe, które się odbijają i do nich wracają:)Dobra wampirzyca… no bez komentarza xDCiągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po stwierdzeniu, że nie lubi się nim zajmować jest dziwne xDAle Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to ponurak…
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 grudnia 2011 o 23:26

    > Jahmes wymiata xD Jest genialny xD ten fragment, kiedy> znacząco zerkał na swoje mięśnie rozbawił mnie do łez,> ciągle się uśmiecham xD> Nietoperze są okropne:P Są ślepe ale maja doskonały słuch,> nigdy na nic nie wpadną, by wysyłają fale dźwiękowe, które> się odbijają i do nich wracają:)Ja to wiem, ale wątpię, żeby w średniowieczu o tym wiedzieli:p> Dobra wampirzyca… no bez komentarza xDNo co?:p> Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po stwierdzeniu, że nie> lubi się nim zajmować jest dziwne xDPrzypomnij sobie historię Martina i nie dziw się, że Amanda ma opory:p> Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to ponurak…Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody, wiesz jakie:p choć nie tylko takie…
    Odpowiedz
    ~Iara
    2 grudnia 2011 o 23:58

    > > Jahmes wymiata xD Jest genialny xD ten fragment, kiedy> > znacząco zerkał na swoje mięśnie rozbawił mnie do łez,> > ciągle się uśmiecham xD> > Nietoperze są okropne:P Są ślepe ale maja doskonały> > słuch,> > nigdy na nic nie wpadną, by wysyłają fale dźwiękowe,> > które> > się odbijają i do nich wracają:)> Ja to wiem, ale wątpię, żeby w średniowieczu o tym> wiedzieli:pA no może i tak xD> > Dobra wampirzyca… no bez komentarza xD> No co?:pNic xD> > Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po stwierdzeniu, że> > nie> > lubi się nim zajmować jest dziwne xD> Przypomnij sobie historię Martina i nie dziw się, że> Amanda ma opory:pBoi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:P> > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to ponurak…> Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody, wiesz jakie:p> choć nie tylko takie…Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 00:43

    > > > Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po stwierdzeniu,> > > że> > > nie> > > lubi się nim zajmować jest dziwne xD> > Przypomnij sobie historię Martina i nie dziw się, że> > Amanda ma opory:p> Boi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:PNie no, nie przesadzajmy:p Ale nie czuje jakoś instynktów macierzyńskich, co nie znaczy, że go nie lubi:p> > > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to> > > ponurak…> > Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody, wiesz> > jakie:p> > choć nie tylko takie…> Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xDMoże ma powody:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Iara
    4 grudnia 2011 o 11:29

    > > > > Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po> > > > stwierdzeniu,> > > > że> > > > nie> > > > lubi się nim zajmować jest dziwne xD> > > Przypomnij sobie historię Martina i nie dziw się, że> > > Amanda ma opory:p> > Boi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:P> Nie no, nie przesadzajmy:p Ale nie czuje jakoś instynktów> macierzyńskich, co nie znaczy, że go nie lubi:pJa tam nadal twierdzę, że Zuri będzie jej nowym facetem xD Biedny Martin:P> > > > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to> > > > ponurak…> > > Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody, wiesz> > > jakie:p> > > choć nie tylko takie…> > Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xD> Może ma powody:pCo nie zmienia faktu, że jest ponurakiem:P
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 12:34

    > > > > > Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po> > > > > stwierdzeniu,> > > > > że> > > > > nie> > > > > lubi się nim zajmować jest dziwne xD> > > > Przypomnij sobie historię Martina i nie dziw się,> > > > że> > > > Amanda ma opory:p> > > Boi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:P> > Nie no, nie przesadzajmy:p Ale nie czuje jakoś> > instynktów> > macierzyńskich, co nie znaczy, że go nie lubi:p> Ja tam nadal twierdzę, że Zuri będzie jej nowym facetem xD> Biedny Martin:PAle masz pomysły:-P> > > > > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to> > > > > ponurak…> > > > Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody, wiesz> > > > jakie:p> > > > choć nie tylko takie…> > > Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xD> > Może ma powody:p> Co nie zmienia faktu, że jest ponurakiem:PJest poważnym, ustatkowanym mężczyzną!:p
    ~Iara
    4 grudnia 2011 o 19:53

    > > > > > > Ciągłe powtarzanie „nasz chłopiec” po> > > > > > stwierdzeniu,> > > > > > że> > > > > > nie> > > > > > lubi się nim zajmować jest dziwne xD> > > > > Przypomnij sobie historię Martina i nie dziw> > > > > się,> > > > > że> > > > > Amanda ma opory:p> > > > Boi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:P> > > Nie no, nie przesadzajmy:p Ale nie czuje jakoś> > > instynktów> > > macierzyńskich, co nie znaczy, że go nie lubi:p> > Ja tam nadal twierdzę, że Zuri będzie jej nowym facetem> > xD> > Biedny Martin:P> Ale masz pomysły:-PA nie zgadłam?:P> > > > > > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik to> > > > > > ponurak…> > > > > Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody,> > > > > wiesz> > > > > jakie:p> > > > > choć nie tylko takie…> > > > Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xD> > > Może ma powody:p> > Co nie zmienia faktu, że jest ponurakiem:P> Jest poważnym, ustatkowanym mężczyzną!:pTo źle xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 22:15

    > > > > > Boi się, że się w nim zakocha jak podrośnie?:P> > > > Nie no, nie przesadzajmy:p Ale nie czuje jakoś> > > > instynktów> > > > macierzyńskich, co nie znaczy, że go nie lubi:p> > > Ja tam nadal twierdzę, że Zuri będzie jej nowym> > > facetem> > > xD> > > Biedny Martin:P> > Ale masz pomysły:-P> A nie zgadłam?:PO matko, nie!!!:-o To już by była przesada:p> > > > > > > Ale Jahmes rządzi, jest cudowny. A Erik> > > > > > > to> > > > > > > ponurak…> > > > > > Ponurak? Bo nie gada z Jahmesem? Ma powody,> > > > > > wiesz> > > > > > jakie:p> > > > > > choć nie tylko takie…> > > > > Nie, ogólnie ostatnio jest sztywny xD> > > > Może ma powody:p> > > Co nie zmienia faktu, że jest ponurakiem:P> > Jest poważnym, ustatkowanym mężczyzną!:p> To źle xDJak dla kogo:-p

    ~Kara007
    3 grudnia 2011 o 13:01

    Scena przy ognisku jest świetna, to w jaki sposób się ze sobą droczą ;) Oni są świetni ;) No i Amanda odwiedziła Ozyiego ;D Zastanawia mnie tytuł następnego rozdziału, brzmi bardzo ciekawie – czy będę jakieś problemy z owymi, nowo poznanymi wampirami??? No i nadal mam wrażenie, że stosunek Erika do Jahmesa ma jakieś głębsze dno, niż tylko spotkanie dwóch mocnych charakterów… No nic, czekam do 6 grudnia i mam nadzieję, że doczekam się prezentu od Ciebie w postaci nowego rozdziału ;) Pozdrawiam gorąco ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 19:12

    Zawsze muszą być jakieś problemy;p A jak myślisz, co to za głębsze dno?;> Oj nie wiem, czy wyrobię się do 6, wątpię…
    Odpowiedz

    ~Justilla
    3 grudnia 2011 o 13:43

    Już się bałam, że się pobiją przy tym ognisku, aż sama się śmiałam po chwili z ulgi :D Oj, dawno nie było takiego spokojnego rozdziału. Ciekawe jak długo, bo najwyraźniej zapowiada się interesujące spotkanie ;P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 19:13

    Pobiją? Skąd, to tylko żarty;p Zapewniam, że będzie bardzo interesujące;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Dominika
    3 grudnia 2011 o 14:43

    Jeszcze się śmieje z Jahmesa, on po prostu wymiata. :p Jego teksty- bezcenne. Erik jest zazdrosny, ale jakoś jeszcze się nie rzucił na Jahmesa. Nowe wampiry, uuu, brzmi ciekawie. :p Jak na razie to najspokojniejszy rozdział, ale sielanka, znająca Ciebie, długo nie potrwa. :-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 19:16

    Erik miałby się rzucić na Jahmesa z powodu zazdrości?:p Co do sielanki, to się okaże;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    3 grudnia 2011 o 23:33

    Z zazdrości ludzie, ale także wampiry, robią różne głupie rzeczy.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 12:36

    To myślisz, że się pobiją?:p Ciekawe, który by wygrał;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    4 grudnia 2011 o 14:28

    Żaden nie wygra, bo Amanda ich rozdzieli. :p
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 17:28

    Ale to przecież nie o Amandę by się pobili:p
    ~Dominika
    4 grudnia 2011 o 22:37

    Wiem, ale Amanda by ich rozdzieliła. :p
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 22:48

    A nie Lily?:p
    ~Dominika
    5 grudnia 2011 o 09:43

    Nie, Lily pobiegłaby po pomoc, czyli Martina.
    ~Natalia
    5 grudnia 2011 o 15:38

    E, nie sądzę:p
    ~Dominika
    5 grudnia 2011 o 21:14

    Czemu.? :p
    ~Natalia
    5 grudnia 2011 o 21:27

    Lily jest porywcza, jakby się chcieli o nią bić, to jeszcze ona by obu pobiła:p A przecież na nią ręki by nie podnieśli, więc by nie mieli szans:-P
    ~Dominika
    6 grudnia 2011 o 20:32

    To jestem ciekawa czy się pobiją. :p
    ~Natalia
    6 grudnia 2011 o 21:13

    A chciałabyś, żeby się pobili?:-o
    ~Dominika
    6 grudnia 2011 o 22:26

    Jasne, ale nie o Lily. :p
    ~Natalia
    6 grudnia 2011 o 23:23

    A o co?
    ~Dominika
    7 grudnia 2011 o 19:18

    O to, kto będzie ,,królem,, naszej ekipy. :-)
    ~Natalia
    7 grudnia 2011 o 20:26

    Myślisz, że będą walczyć o władzę?:-o
    ~Dominika
    7 grudnia 2011 o 23:22

    Po wampirach wszystkiego można się spodziewać. :p
    ~Natalia
    7 grudnia 2011 o 23:28

    Wampiry też były kiedyś ludźmi…

    ~Tyzyfone
    3 grudnia 2011 o 16:12

    Bardzo sympatyczny i spokojny rozdział. To dobrze, czasem trzeba takiej odmiany. Jahmes to ciekawa postać… Taki dość tajemniczy. Scena przy ognisku była świetna. Zabawna i ze smakiem napisana. Nie dziwię sie, że Amanda na początku się wkurzyła. No i ta dziwna sytuacja między Jahmesem i Erikiem…. Bardzo jestem ciekawa, czemu się tak nie cierpią. Rozdział fantastyczny. Uwielbiam te Twoje wstawki z historii, obrzędowości, wierzeń. Dodają opowiadaniu klimatu;) Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 19:17

    O tak, Jahmes jest dość tajemniczy;p Ale to chyba dodaje mu uroku;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Natka
    3 grudnia 2011 o 18:23

    Już wolę nie myśleć o tym, co zrobi Martin, jak Jahmes wykorzysta Amandę do własnych celów. Nie no, ale mi się nasunęło, jak mięśniak (Jahmes) wziął wampirzycę na kolana. Zboczona jestem xD
    Odpowiedz

    ~Natka
    3 grudnia 2011 o 18:27

    I jeszcze jedno. Bardzo dziękuję za dedykację. O czym myślałaś, że się zniechęcę szybko?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    3 grudnia 2011 o 19:18

    Nigdy nic nie wiadomo, czas pokaże;p Myślisz, że Jahmes chce wykorzystać Amandę?:-o
    Odpowiedz
    ~Natka
    3 grudnia 2011 o 20:49

    Może xD. Po prostu miałam takie skojarzenia z tą sceną xD. Mówi się trudno, gdyż taka już jestem…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 12:40

    Ale takie skojarzenie, że jak bierze na kolana, to chce wykorzystać?:p

    ~Prithika
    3 grudnia 2011 o 20:42

    Gratuluję zasłużonej gwiazdki :-) Nadrabiam zaległości – dwa rozdziały jakimś cudem mi się omsknęły. Jahmes jest wyjątkowy :-) Nie mozna go nie lubić. I ta jego przyjaźń z Martinem. Tylko Erik zachował dystans – czyżby coś przewidywał? A może dostrzegł prawdziwe oblicze Jahmesa? A może ma na to wpływ coś jeszcze innego? Na pewno zaskoczysz nas czymś niesamowitym. Rozdział świetny, tak jak każdy poprzedni. Pozdrawiam i proszę nie zapomnij poinformować mnie o nowym rozdziale.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 12:59

    Powoli się okaże, skąd ta niechęć;pZawsze wysyłam Ci powiadomienia o nn na gg, nie wiem, czemu nie dostałaś…
    Odpowiedz

    ~Viviene
    3 grudnia 2011 o 21:09

    Fajny rozdział, taki bezstresowy i odprężający. Zaczepki wampirów są świetne. Już nie mogę się doczekać tych czarnoskórych wampirów. Pozdrawiam :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 17:39

    Czasem potrzebne są również spokojniejsze rozdziały;p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Inscriptum
    4 grudnia 2011 o 15:19

    Na razie nie dzieje się nic ciekawego. ;P Zastanawiają mnie właśnie te fochy Jahmesa i Erika. Ciekawi mnie dlaczego oni się tak nie lubią. Zuri jest fajowy. <3 Nietopyrze też. xD Znowu krótko, czekam na dłuuugaśny rozdział. :P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 17:34

    > Na razie nie dzieje się nic ciekawego. ;PNie zawsze musi się coś dziać:p> Zastanawiają mnie właśnie te fochy Jahmesa i Erika.> Ciekawi mnie dlaczego oni się tak nie lubią.Wszystkich to zastanawia;p> Zuri jest fajowy. <3> Nietopyrze też. xDNo ba:)> Znowu krótko, czekam na dłuuugaśny rozdział. :PTo przeczytaj dwa na raz:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    4 grudnia 2011 o 21:38

    Ajajajajaj. ;P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 22:27

    Ojej jaka ambitna odpowiedź:p A można konkretniej?;p
    Odpowiedz

    ~Anai
    4 grudnia 2011 o 22:50

    Bardzo miło się czytało:) taki trochę spokojny ten rozdział, ale nie ma to jak chwila relaksu przed burzą:) coś mi się wydaje, że Jahmes rywalizuje o względy Lily, a Erik jest z tego powodu wściekły. Ciekawe czy się pobiją:)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    4 grudnia 2011 o 23:08

    Jak myślisz, kto by wygrał?;p
    Odpowiedz
    ~Anai
    5 grudnia 2011 o 09:39

    Pewnie Erik, w końcu jest starszy i ma już trochę doświadczenia, ale… nigdy nie wiadomo;p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    5 grudnia 2011 o 19:33

    Dokładnie, nic nie wiadomo:p Nawet ja tego nie wiem:p :p
    Odpowiedz

    ~Lyanne
    7 grudnia 2011 o 17:24

    Bądź ze mnie dumna, zaległości nadrobione :D Jahoo, uratowali Jahmesa, bardzo dobrze. Lily lubi nietoperze? Coś nowego. I ciekawego. Interesuje mnie też ‚sprawa charakterów’ Erika i Jahmesa, ta zazdrość… Ahaha, oni się uwielbiają droczyć z Amandą :DPrzepraszam za ten chaos w wypowiedzi, ale mam ostatnio taki okres, że wszystko robię chaotycznie :) Również myślę i piszę.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 grudnia 2011 o 20:35

    Nic nie szkodzi, załapałam, o co chodzi;p

    OdpowiedzUsuń