Rozdział XIX - W żałobie

27.05.2011

   - Ojej. - Karolina pokręciła głową. - To takie smutne. Ta Dalila jest straszna. Podła i wredna idiotka! A raczej była, nie jest. Bo Erik ją zabił, prawda?
   - A myślisz, że ona siedziała i czekała, aż po nią przyjdzie? - Uniosłam brwi. Dziewczyna pokręciła głową.
   - Myślę, że wzięła nogi za pas i uciekła, gdzie pieprz rośnie!
   - Trafnie to ujęłaś – odrzekłam i wróciłam do przerwanego momentu.

   - Idę z tobą. - Wstałam, a za mną Martin.
   - Pójdziemy we troje.
   - Nie. - Erik stanowczo pokręcił głową. - Musicie zostać z Szoszannah. Ja nie wrócę przed świtem.
   - Ale jak to? - spytałam z niepokojem.
   - Muszę ją odnaleźć – powiedział, patrząc na nas stanowczo. - Odnaleźć i zabić.
   - We troje mamy większe szanse – zaoponowałam.
   - Myślisz, że sobie z nią nie poradzę? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem. - Jest podła i niezrównoważona, ale dla mnie nie jest groźna. Zostańcie z Szoszannah – powtórzył. - Potrzebuje was teraz.
   - Ciebie potrzebuje, Eriku. - Patrzyłam na niego uważnie.
   - Mnie? Po tym, jak przeze mnie zginęła jej rodzina?
   - Ona cię nie obwinia – wtrącił Martin. - Obwinia siebie...
   - A winna jest Dalila – dokończyłam. - Dobrze. Idź, Eriku i zabij ją. - Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego szorstkiego policzka. Choć potrafił ukrywać przede mną swoje uczucia, jeśli tego chciał, tym razem i tak wiedziałam, co czuje. Poczucie winy przelało się na nienawiść do Dalili. Miałam nadzieję, że gdy ona umrze, ta nienawiść minie. Wiedziałam, że to nic dobrego. I pamiętałam, jak wpłynęła ona na mnie.
   Tuż przed świtem wróciła Lily. Zanim położyła się do trumny, spojrzała na nas niepewnie.
   - Gdzie jest Erik?
   - Poszedł wymierzyć sprawiedliwość – odparłam.
   Pokiwała głową.
   - To nawet dobrze. Ona nie powinna już nikomu zagrażać. Ale czemu poszedł sam? - Zerknęła na Martina.
   - Nie chciał, by ktokolwiek z nim szedł – odparł mój narzeczony.
   - Poradzi sobie – pocieszyłam Szoszannah, widząc niepokój w jej oczach. - Niedługo wróci.
   Kiwnęła ponownie głową i weszła do trumny. Wahałam się, czy jej nie przytulić, ale zamknęła już wieko, odgradzając się od nas. Pozostało nam pójść w jej ślady.
   Kiedy wstałam następnego popołudnia, Martin już był na nogach, za to Lily wstała dopiero godzinę po mnie.
   - Co z Erikiem? - spytała od razu.
   - Jeszcze jej nie znalazł – odparłam. - Spędził bezpiecznie poranek i szuka dalej.
   Usiadła na łóżku i pochyliła głowę. Siadłam obok niej i przytuliłam ją do siebie.
   - Jak było wczoraj na modlitwach?
   - Boję się o niego. O mojego brata. I o Ruth. Dopóki ona żyje, ciągle im coś grozi.
   - Dziś o zmroku dołączę do Erika – postanowił Martin. - We dwóch prędzej ją dopadniemy.
   - Nie. On chce to zrobić sam – zaoponowałam stanowczo.
   - W takim razie poszukam jej na własną rękę.
   Westchnęłam.
   - Lepiej, jak zajmiemy się chronieniem Ruth i brata Lily – stwierdziłam, patrząc na niego. Zastanawiał się przez chwilę.
   - No dobrze... Ale jeśli Erik jej nie znajdzie...
   - Znajdzie ją, choćby miał przetrząsnąć cały Izrael – przerwałam mu.
   - Oni nie wiedzą, że to przeze mnie – szepnęła nagle Szoszannah. - Myślą, że to dzikie zwierzę... - Zakryła twarz dłońmi. Nie wiedziałam, jak ją pocieszyć. Powtarzanie, że to nie jej wina, wydawało mi się teraz bez sensu.
   - Lily. - Martin kucnął przed nią i odjął jej ręce od twarzy. - Odblokuj mnie. - Popatrzył na nią uważnie.
   - Nie mogę. - Pokręciła głową. - Nie chcę, żebyś to czuł.
   - Pozwól mi, Lily. - Odgarnął jej zlepione krwawymi łzami włosy z twarzy. - Zamykając się, jest ci o wiele ciężej – mówił łagodnym głosem. - A mi nic nie będzie. Też straciłem rodziców, pamiętasz? Wiem, jak to jest. Nie blokowałem cię wówczas. Teraz ty też tego nie rób.
   Przez chwilę wahała się, w końcu skinęła głową. Podsunął stołek i usiadł przed nią. Wziął ją za obie ręce. Jego brązowe oczy uważnie patrzyły w jej szare, z których popłynęły kolejne, krwawe łzy, zostawiając na jej policzkach ciemnoczerwone ślady.
   - Dziękuję – szepnęła, ściskając mocniej jego dłonie. - Miałeś rację, jest lepiej.
   Przesiadł się koło niej i objął ją ramieniem, a Lily oparła głowę o jego ramię.
   - To dobrze, Lily. To dobrze.

   Pilnowałam brata Szoszannah wraz z nią, Martin zaś czuwał nad Ruth i jej rodziną. Erik natomiast wciąż szukał Dalili.
   Można śmiało powiedzieć, że przetrząsnął cały Izrael. Opłacił kilkunastu wampirów i ze trzydziestu ludzi, by donieśli mu, kiedy tylko ktoś ją zauważy. Opisał ją dokładnie, mówił nawet, że może być w ciemnej peruce. Szukał jej dwa tygodnie, nim zrezygnował i w końcu wrócił do nas.
   A Dalila jakby zapadła się pod ziemię.
   - Co się z nią mogło stać? - spytałam go, gdy siedzieliśmy wszyscy w salonie po jego powrocie.
   - Uciekła. Wyjechała do innego kraju. Innej możliwości nie widzę. I dopóki nie wróci, jesteśmy bezradni. - Zacisnął zęby, patrząc przed siebie ponurym wzrokiem.
   - Myślicie, że powróci? - spytała Lily niepewnie.
   - Nieprędko – odparł mój opiekun. - Mam jednak dziwne przeczucie, że wróci. A moje przeczucia, niestety, dość często się sprawdzają.
   - I co teraz? - zapytał Martin. - Koniec poszukiwań?
   - Wytropiłbym ją, ale to bez sensu gonić za nią po całym świecie. Wynająłem wampirzych strażników. Mają strzec twoją rodzinę, Szoszannah – zwrócił się do ukochanej. - Również w porcie są opłacone przeze mnie wampiry. Jeśli Dalila się pojawi, dowiemy się o tym.
   Lily przytuliła się do Erika i przymknęła oczy.
   - Jak się czujesz, moja pérakh?
   - Wczoraj wyjechał mój brat z żoną. Na pewno ktoś ich będzie chronił? Mają małe dziecko, a ona prawdopodobnie jest brzemienna.
   - Możesz być spokojna. - Pocałował ją we włosy i uścisnął jej dłoń. - Może pójdziemy zapolować, co ty na to, Szoszannah? Chyba dawno się nie posilałaś? - Popatrzył na nią z troską.
   - Chodźmy – zgodziła się wampirzyca i już po chwili biegli przed siebie, trzymając się za ręce i szukając okrutnych ganew na wampirzą kolację.
   Przytuliłam się do Martina i spojrzałam mu w oczy.
   - Czemu zawsze tam, gdzie przybędę, muszą się ciągnąć za mną kłopoty? A ci, na których mi zależy, muszą cierpieć?
   - Nasze życie jest długie – odparł mój ukochany, przyciągając mnie lekko do siebie. - Po złych dniach w końcu przyjdą lepsze, wiesz o tym, Amando.
   - Pewnie masz rację. - Położyłam głowę na jego ramieniu, a on przesunął ustami po mojej szyi. Uśmiechnęłam się lekko. - Kocham cię – szepnęłam, unosząc głowę.
   - Ja też cię kocham, najdroższa – odrzekł, a jego usta złączyły się z moimi w namiętnym, pełnym żaru i czułości pocałunku.

   Kolejne tygodnie mijały nam spokojnie. Nadeszło lato, a Erik już powoli zaczął planować ślub. Żałoba trwała rok, więc po tym czasie mieli zostać małżeństwem.
   Raz w miesiącu odwiedzali brata Szoszannah. Ja i Martin nie uczestniczyliśmy w tych odwiedzinach, lecz Erik potem mi to opowiadał i pokazywał. Początkowo Azariasz bardzo niechętnie odnosił się do niego, ciągle podpytując, czy ma zamiar się nawrócić. W końcu mój opiekun zniecierpliwił się i wyjaśnił, że niekoniecznie, co pewnie skończyłoby się wyproszeniem ich z domu i zerwaniem kontaktów, gdyby Erik nie wyciągnął ketuby – wstępnego kontraktu ślubnego. Po przeczytaniu go, Azariasz poważnie się zastanowił.
   - Stado wielbłądów? Srebrne puchary, złocone menory? Świeczniki chanukowe? Szaty barwione purpurą? I cały koszt ślubu? Musisz być strasznie bogaty. - Przeczytał wstępne ustalenia i spojrzał na swojego przyszłego szwagra podejrzliwie. - A co chcesz w zamian? Jaki posag?
   - W zamian chcę jedynie Szoszannah. Posag mi niepotrzebny. - Erik wzruszył ramionami.
   Tak oto rodzina Lily zaakceptowała jej przyszłego męża. Kiedy liście pożółkły i spadły z drzew, a jesień zastąpiła letnią porę, ustalono datę ślubu. Dwudziesty czwarty maja przyszłego roku.
   Ruth z mężem i córeczką ucieszyli się i pogratulowali Szoszannah. Jedynie Selim był ciekawy, gdzie Erik znajdzie rabina, który udzieli ślubu Izraelitce i poganinowi.
   - Już znalazłem – oznajmił mój opiekun. - To rabin, który jakiś czas temu został wampirem. Za porządną sumę zgodził się nas pobłogosławić o północy.
   Ruth i Selim spojrzeli na siebie, lecz nie skomentowali, za to Lily bardzo się ucieszyła.
   - Ślub o północy to wspaniały pomysł!
   W miarę upływu czasu, moja przyjaciółka wracała do równowagi po nieszczęściu, które ją spotkało. Większość czasu spędzała z Erikiem, spacerując, pokazując mu najciekawsze zakątki Izraela.
   Pewnego wieczora, gdy pierwszy śnieg spadł już na ziemię, przechodziłam obok pokoju Szoszannah i usłyszałam kłótnię.
   Ja i Martin czasem się sprzeczaliśmy, zdarzało się nawet, że cały dzień się do siebie nie odzywaliśmy. Kłótnię Lily i Erika słyszałam tylko raz, więc odruchowo zatrzymałam się, nasłuchując. Wiedziałam, że nie powinnam, ale ciekawość był silniejsza.
   - O co właściwie chodzi z tym mieszkaniem osobno, Szoszannah? - usłyszałam głos mojego opiekuna. - Nie ufasz mi?
   - Ufam, ale już ci to tłumaczyłam. Najpierw musi być ślub...
   - Ale jaki ślub? - W głosie Erika wyraźnie wyczułam ironię. - Rabin, który jest wampirem? I pije ludzką krew? Ty zresztą też. A to przecież zabronione, prawda? Nie zasłaniaj się religią, której nie ma, Szoszannah. Tradycja, owszem. Rozumiem to i dlatego robię wszystko, żebyś miała ten swój wymarzony ślub. Chcesz baldachim – będzie baldachim. Chcesz wesele? Będzie. Będzie wszystko, co zechcesz. Ale może ty byś też czasem pomyślała, czego ja chcę?
   - A czego chcesz?
   - Chcę widzieć ciebie po otwarciu wieka trumny. I zasypiać, wiedząc, że jesteś tuż obok. A nie za ścianą. Czy to tak wiele?
   - Ale jakie to ma znaczenie? - W głosie Lily wyraźnie słychać było zdziwienie.
   - No właśnie. To, czego ja chcę, nie ma znaczenia. A jakie znaczenie ma ta cała, bezsensowna, męcząca ceremonia? Bo dla mnie nie ma. Żadnego. Ja mógłbym już nazywać cię żoną i to bez żadnych, zbędnych ceregieli.
   - Jak możesz tak mówić?! To moje dziedzictwo! - Usłyszałam, jak coś roztrzaskało się o ścianę. Byłam ciekawa, co to było, sądząc po odgłosie, jakiś dzban, aczkolwiek nie miałam zamiaru tego sprawdzać. Wiedziałam, że powinnam odejść, a nie dalej ich podsłuchiwać, ale moja ciekawska natura zatrzymała mnie w miejscu.
   - I takie tłuczenie wszystkiego, co masz pod ręką, też jest dziedziczne?
   Rozległ się podobny dźwięk.
   - Chciałaś mnie trafić? - W głosie Erika zabrzmiało rozbawienie.
   - Nie denerwuj mnie!
   - Obawiam się, że będę musiał pokryć te szkody z twojego posagu, moja droga.
   Kolejny hałas rozbijanej rzeczy. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam interweniować, zanim rozwalą cały dom. Ostrożnie ruszyłam do drzwi.
   - Ach tak? Moje zwyczaje nic cię nie obchodzą, a posag to byś chciał? Wyjdź stąd. Wyjdź, powiedziałam! Nie podchodź, nie mam zamiaru z tobą...
   W tym momencie zapadła niepokojąca cisza. Powoli, cicho uchyliłam drzwi. Ujrzałam Erika, całującego swoją narzeczoną, która początkowo wyraźnie próbowała go odepchnąć, ale w końcu objęła go za szyję.
   Pokręciłam głową i wycofałam się dyskretnie. Wyszłam do salonu poszukać Martina, ale zanim go znalazłam, Erik wpadł jak burza i zatrzymał się tuż przede mną.
   - Coś się stało? - Uniosłam pytająco brwi.
   - Kiedyś ona doprowadzi mnie do szału! - mruknął mój opiekun. - Wiesz, że jak się zdenerwuje, to rzuca tym, co ma pod ręką? Dopóki celuje w ścianę, to jest nawet zabawne. Tylko czasami zupełnie jej nie rozumiem. Ciebie jest mi łatwiej kochać – stwierdził nagle. - Nie rzucasz we mnie niczym, nie robisz problemów z tego, jakiego wyznania jestem i jak coś jest nie tak, wchodzę do twej głowy i już wiem, co. No i cię nie pragnę, jesteś dla mnie jak siostra.
   - Ależ marudzisz. - Podeszłam i pocałowałam go w policzek. - Kochasz ją taką, jaka jest, prawda?
   - Prawda. - Objął mnie i przytulił. - I powinniśmy korzystać z tego czasu, jaki nam jeszcze został.
   - Zostało wam mnóstwo czasu – odparłam, kładąc głowę na jego ramieniu. - Cała wieczność.
   - Chciałbym, żeby tak było, Amando. Chciałbym. Ale wiem, czuję, że tak nie będzie.
   - To tylko przeczucia, które się nie sprawdzą – zaoponowałam. Erik spojrzał mi w oczy, a jego wzrok był smutny.
   - Chciałbym, żebyś miała rację.
   To, co mówił Erik, było niepokojące, ale nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Obecnie głowę nam wszystkim zaprzątało wesele. Ciekawa byłam, jak ono wygląda. Lily mi już co nieco opowiadała, ale jakoś trudno było mi to sobie dokładnie wyobrazić. A kiedy minęła już zima i przyszła wiosna, ślub zaczął zbliżać się wielkimi krokami.
   I choć każdy z nas spodziewał się, że to będzie niezwykłe wydarzenie, nigdy byśmy nie przypuszczali, co tak naprawdę wydarzy się tego dnia. Dwudziestego czwartego maja tysiąc trzysta sześćdziesiątego trzeciego roku.

6 komentarzy:

  1. ~Susannah
    27 maja 2011 o 19:23

    Mam nadzieję, że go trafiłam!!! :D PASKUDNIK!!! :P Nie wiem jak wytrzymam ten miesiąc bez Twojej historii!!! Aaaaach! Już tęsknie!!!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 maja 2011 o 19:36

    Podeślę Ci Erika na pocieszenie;)
    Odpowiedz
    ~Susannah
    27 maja 2011 o 19:53

    DO IT, PLEASE! I jest szorstki policzek!!! I’m lovin’ it !!!
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 maja 2011 o 20:01

    Jak tylko ostatnie promienie słońca skryją się za horyzontem, zapuka do Twych drzwi:-D
    Odpowiedz
    ~Susannah
    27 maja 2011 o 21:59

    I nie przyszedł!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 00:12

    Jak to nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wyszedł o zmierzchu!!!!!!!!!!!!! i jeszcze nie wrócił, może ma zły adres?!?!?!?! Znalazł Cię w końcu czy nie?
    ~Susannah
    29 maja 2011 o 01:11

    już wiesz, że NIE :p
    ~Natalia
    29 maja 2011 o 11:23

    Biedny Erik… Całą noc Cię szukał! Gdzieś Ty się kobieto schowała?;p

    ~justilla
    27 maja 2011 o 19:29

    Cały miesiąc?! Ale tak calutki miesiąc?!Dobra, spokojnie, oddychać, „Miasto Zaginionych Dusz” to dopiero po roku będzie…Temperament Lily jest wręcz epicki, coraz bardziej lubię tę dziewczynę. Scena kłótni podobała mi się najbardziej! xD I szkoda, że Erik nie znalazł Dalili. Może to ona wparuje na ślub z tekstem „Nie zgadzam się!” ? ;)Ach, no i życzę powodzenia w sesji i obronie ;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 maja 2011 o 19:59

    Dzięki:*Haha dobre, jak Shrek:) I jeszcze zawoła: Kocham Cię Eriku, to wszystko było z miłości do Ciebie!!!:-DA co do Szoszannah, to fakt – ma temperament;>
    Odpowiedz
    ~justilla
    27 maja 2011 o 20:05

    Oby więcej takiej Lily ;PA teraz przemyślmy reakcję Erika na Dallię. Ile dajesz jej życia w takim przypadku? Hmm, 5 sekund? ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    27 maja 2011 o 21:12

    Dziesięć sekund na zdumioną minę Erika:-D Szok robi swoje, nawet u wampirów;-)
    Odpowiedz
    ~justilla
    27 maja 2011 o 21:50

    Aż 10 sekund? Toż to Lily chyba samym księdzem zdąży rzucić w Dalilę :D
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 00:17

    Rabinem, kochana, rabinem. A to całkiem możliwe, bo skoro to ma być wampir, to i tak nic mu się nie stanie;)
    justilla
    28 maja 2011 o 15:36

    Ksiądz, rabin, jeden wampir :D To byłby ciekawy widok. Aż mi szkoda, że takiego nie zobaczę ;PCzy epilog tajemniczych też pojawi się dopiero za miesiąc?
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 17:23

    Jak Lily rzuca rabinem? Ona jest dobra w rzucaniu, na pewno trafiłaby do celu:-D i jeszcze po drodze wcisnęła rabinowi kołek do ręki;)Epilog Tajemniczych blizn ukaże się około 16-17 czerwca, czyli między sesją, a obroną;)
    justilla
    28 maja 2011 o 17:34

    Ach, czyli w połowie czekania będzie miła niespodzianka xDLily jest the best! Ale takiej sceny to chyba nie zamieścisz :D
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 19:05

    Chyba jako podstronę pt. parodia gorącej krwi:-D Ale Dalila i tak by się pewnie odsunęła i biedny rabin wylądowałby na ziemi:-o

    OdpowiedzUsuń
  2. ~justilla
    28 maja 2011 o 21:47

    Biedny rabin ;) Ale Erik i tak ją dopadnie xD
    ~Natalia
    29 maja 2011 o 00:58

    Dopadnie, bo ten lecący rabin z kołkiem ją zdezorientuje i nie zdąży uciec:p
    ~justilla
    30 maja 2011 o 16:22

    Na to liczę xD
    ~Natalia
    30 maja 2011 o 16:35

    Ale wtedy ktoś się pojawi i uratuje Dalilę, ha:p nie pozbędą się jej tak łatwo;)
    ~justilla
    30 maja 2011 o 17:34

    Jak nie ! Jak tam się hurtowo na nią rzuci panna młoda, pan młody i Amanda z narzeczonym, to Dalilia szans nie ma, nawet jak z kumplem przyjdzie :D
    ~Natalia
    30 maja 2011 o 18:13

    Ha ha jak się tak wszyscy naraz na nią rzucą, to umknie w tłoku:p
    ~justilla
    31 maja 2011 o 15:19

    Jak Erik coś postanowi to Dalila szans nie ma :)
    ~Natalia
    31 maja 2011 o 20:38

    Ale zostawi pannę młodą i poleci z kołkiem za Dalilą?:-o To Lily za nimi:-D
    ~justilla
    1 czerwca 2011 o 10:59

    Ale skąd weźmie kołek? Z gołymi rękami się rzuci :) I Lily za nim :D
    ~Natalia
    1 czerwca 2011 o 11:33

    No przecież rabin leciał z kołkiem, nie trafił, to jak Dalila da nogę, to Erik od rabina ten kołek weźmie. Tylko żeby z rozpędu całego rabina nie złapał:):)
    ~justilla
    1 czerwca 2011 o 14:30

    Aaa, to my dalej z tym rabinem… Czemu nie? Jak jej grzmotnie rabinem będzie bardziej widowiskowo :D
    ~Natalia
    1 czerwca 2011 o 14:58

    Haha już to sobie wyobrażam: Dalila wieje, za nią Erik z rabinem pod pachą, wymachującym kołkiem, a za nimi Lily, przytrzymując rogi sukni ślubnej, z rozwianym włosem… A za nimi goście, bo będą myśleli, że tak trzeba:-D i że to jakiś grecki zwyczaj:-D
    ~justilla
    1 czerwca 2011 o 18:16

    Nie zapominaj o Amandzie i Martinie :D Piękny widok… naprawdę, aż żal, że nie zobaczę tego na żywo :D
    ~Natalia
    1 czerwca 2011 o 18:55

    Ha, a Amanda i Martin nie będą biegli za wszystkimi! Wiesz, co zrobią?;>
    justilla
    1 czerwca 2011 o 19:33

    Podstawią Dalili nogę? ;)
    ~Natalia
    1 czerwca 2011 o 19:46

    Blisko:-) Ale zajdą z drugiej strony i ją złapią:-D Ale się zdziwi;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Prithika
    27 maja 2011 o 20:08

    Dalila sie przyczaiła – jestem pewna, ze ona nie zostawia nie załatwionych spraw. Oby tylko nie dała popisu na weselu. Świetnie pokazałaś sprzeczkę pomiędzy Lili a Erikiem. Tylko martwi mnie to jego przeczucie. Czyżby miało sie stać coś takiego, co ich rozdzieli?Jak zwykle bardzo mi się podobał Twój nowy rozdział.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 maja 2011 o 21:11

    Dalila jeszcze się pojawi, zapewniam Cię;) A z weselem to się okaże w następnych rozdziałach;)
    Odpowiedz
    ~Prithika
    28 maja 2011 o 19:19

    Tak i pewnie namiesza. Jakoś nie wyobrażam sobie Dalili jako takiej grzecznej, która się zmieniła na korzyść. Na pewno będzie chciała pokrzyżować plany bohaterów. A co do ślubu to już nie mogę się go doczekać.A tu masz fajny opis obrzędu zaślubin – może Ci się do czegoś przydadzą :-)http://www.chabad.org.pl/templates/articlecco_cdo/aid/631786/jewish/ydowski-lub-krok-po-kroku.htmlub tuhttp://www.izrael.badacz.org/kultura/zycie_malzenstwo.html
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 21:06

    Dziękuję Ci bardzo, kochana jesteś:-* A co do Dalili, oczywiście masz rację, nie będzie grzeczna;)
    Odpowiedz
    ~Prithika
    2 czerwca 2011 o 14:38

    A jak bardzo nie będzie grzeczna? :-) Oby tylko nie zaszkodziła zbytnio bohaterom. Boję się o Erika bo te jego przeczucie nie daje mi spokoju… Proszę powiedz, że się go nie pozbędziesz..Pozdrawiam
    ~Natalia
    2 czerwca 2011 o 15:00

    Będzie bardzo, bardzo niegrzeczna;) Jak to ona;);) Przeczucia Erika zwykle się sprawdzają, tylko w nieokreślonym czasie:p
    ~Prithika
    2 czerwca 2011 o 15:13

    Nie! No teraz to mnie zastrzeliłaś i leżę martwa… Erik nie może zginąć! Nie on… Lili tak, ale nie Erik. Zlituj się nad nim :-)
    ~Natalia
    2 czerwca 2011 o 19:18

    Nikt Cię nie zastrzelił, w średniowieczu nie było jeszcze broni palnej:p chyba, że z łuku albo z kuszy:-o Ale to nie ja strzelałam! Hm… Może Dalila???:-o

    ~Vivi
    27 maja 2011 o 21:44

    Na pewno będę trzymała kciuki za Twoją obronę i sesję. Sama również ją rozpoczęłam… Rozdział bardzo fajny, z początku smutny, ale potem się rozkręciłaś na całego. Bardzo mi się podobała scena z kłótnią Erika i Szoszo, heee…. lubi rzucić czym popadnie? Dobrze, że jej wybranek serca jest nieśmiertelny. Zatem do kolejnego i jeszcze raz powodzenia! PS. Dziękuję za dedyk:)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    28 maja 2011 o 00:19

    Dziękuję, też będę trzymać kciuki za Twoją sesję;) Hehe trzeba chować kołki jak Lily wpada w złość, skoro łapie co ma pod ręką;-p
    Odpowiedz
    ~Vivi
    28 maja 2011 o 21:18

    O tak trzeba :) Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedyś prosiłaś mnie o streszczenie mojego bloga, aby kiedyś tam może i się nim zainteresować. Pozdrawiam :)Opowieść o dążeniu do najskrytszych pragnień serca, pewnej siedemdziesięcioośmioletniej wampirzycy- Eleonor Viviene Elizabeth. Która na swojej drodze życia, zarówno tego ludzkiego jaki i nieśmiertelnego, przeżywa wzloty i upadki, cierpienia i bóle, szczęście i miłość. W wieku dwudziestu jeden lat zastaje poddana przemianie, jej napastnik- stworzyciel prawdopodobnie nie miał pojęcia, że zostawił ją jeszcze przy życiu. Co sprawiło, że jad rozprzestrzenił się w jej ciele. Swojej pierwszej doby, jako nowonarodzonej nigdy nie zapomni i nie zapomina, ze względu na wydarzenia, które trwale obijają się na jej psychice. Z biegiem lat przekonuje się do swojej wampirzej natury, mimo to nienawidzi siebie za to kim naprawdę jest. Podczas swoich podróży, poznaje prawdę o sobie i o swoim siedemnastoletnim, biologicznym, wampirzym bracie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    28 maja 2011 o 12:47

    Kłótnia świetna – Lily ma ten swój temperament ;) Chciałabym to zobaczyć jak celuje w Erika i tą jego minę ;) Musiał być nieźle zdziwiony, ale też rozbawiony do granic możliwości ;) Zaniepokoiłaś mnie tymi przeczuciami Erika, dokładając do tego to, że kiedyś wspomniałaś, że ma się coś z nim stać (nie wiadomo co) zaczynam się coraz bardziej niepokoić. Zmieniłam zdanie, nie spieszy mi się do ich ślubu, bo jeśli naprawdę ma coś się wydarzyć, to chcę, żeby to było jak najpóźniej…Co do wyznania Erika, to chyba naturalne, że „siostrę” kocha się łatwiej niż ukochaną ;) I życzę Ci, żeby sesja i obrona poszła Ci jak najlepiej ;) Do zobaczenia za miesiąc ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    28 maja 2011 o 15:23

    Dzięki, oby;) Mogę Cię uspokoić, że ślub w końcu się odbędzie:-) Więcej nie powiem;)
    Odpowiedz
    ~Kara007
    28 maja 2011 o 19:19

    W to akurat nie wątpię ;) Ale boję się tego co będzie w niedalekiej przyszłości…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    28 maja 2011 o 21:07

    Jeśli chodzi Ci o VII część, to do tego jeszcze daleko;)
    Odpowiedz

    red_theards@onet.eu
    28 maja 2011 o 18:48

    Cudownie, że nadal piszesz! Rozdział niesamowity.Jestem Patrycja z renascent-story. Wcześniej zawiesiłam tamtego bloga, lecz teraz nie ma już sensu na niego wracać. Jednak postanowiłam zacząć całkiem nową historię. Jeśli masz chwilę i ochotę to wpadnij. Być może znów będziemy swoimi stałymi czytelniczkami, czego bardzo bym chciała. ;)[naaley.blog.onet]
    Odpowiedz
    ~Agata:)
    29 maja 2011 o 09:30

    O jaaa!Na początek powiem, że bardzo ładne opisy pór roku ;)Szkoda, że poszukiwania Erika nie zaowocowały. Mógł by znaleźć wampirzycę i ją wykończyć!Ciekawska Amanda jest rozbrajająca. ;) W sumie dobrze, że podsłuchała, bo wie co się dzieje z tamtym dwojga i w razie czego zainterweniuje ;) Szczerze to nie rozumiem Lily… Naprawdę. Niby to jej dziedzictwo, ale co to za różnica spać za ścianą czy w jednym pokoju? Co Erik miał na myśli mówiąc, że ich czas nie będzie wieczny? Jakieś przeczucia? Może go zabiją? Nie, nie, nie…I co się stanie na końcu?! Co się stanie na ślubie? Szoszanah ucieknie? Wkroczy Dalila i zrobi jakąś „rozrubę”? Będą ofiary? Tyle pytań, tyle pytań… I mam czekać do końca czerwca? Czyli ponad miesiąc?! ;O Wątpię, że wytrzymam …. :);*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 maja 2011 o 11:36

    Jakby tak od razu znalazł Dalilę, to by było zbyt proste;) a Lily została tak wychowana, kobiety w tamtych czasach w Izraelu nie mogły nawet za długo przebywać w obecności mężczyzn;) Troszkę trudno jest jej się przestawić. A co będzie na ślubie – to się okaże;pNo chyba musisz wytrzymać, co innego możesz zrobić?;)
    Odpowiedz

    ~Lyanne
    29 maja 2011 o 12:09

    Ach, będzie w końcu ślub… Tez jestem ciekawa, jak on wygląda w kulturze izraelskiej. Będą krótko ze sobą? Oby to się nie sprawdziło. Czekam na NN, chociaż to dopiero za miesiąc ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 maja 2011 o 16:21

    Zależy, jak rozumieć krótko: według ludzkiego czy wampirzego czasu;)
    Odpowiedz

    ~Anne
    29 maja 2011 o 12:38

    Piękny rozdział! Ciekawe, co się wtedy stanie? Kurcze musiałaś kończyć w takim momencie? I to jeszcze przed długą przerwą…? Ale nie martw się, twoje opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nie zamierzam zrezygnować z czytania. Szkoda tylko, że tak długo cię nie będzie… :) Życzę powodzenia na sesji i obronie! :) Oraz oczywiście życzę weny.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 maja 2011 o 16:48

    Dzięki, powodzenie się przyda, a weny będę miała dużo po tak długiej przewie;p
    Odpowiedz

    ~Lilith Bathory
    29 maja 2011 o 12:59

    Oj przepraszam, że dopiero teraz, ale sama mam poprawy itd. Rozdział fantastyczny! Opis kłótni taki dynamiczny. A ta końcówka… Teraz przez kolejny miesiąc będę się zastanawiać, co się wydarzy… No po prostu genialna jesteś i biję pokłony. Pozdrawiam [taikasanoja]

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Serina
    30 maja 2011 o 13:06

    Haha, no i Dalila została zdemaskowana. Nie lubię jej, ale cieszę się, że uciekła, może przysporzyć kłopotów naszym bohaterom w przyszłości i wnieść coś nowego, ciekawego w dalszą akcję. ^^ Notabene, cieszę się bardzo, że przedstawiłaś kłótnię między Erikiem a Szoszannah, to nadaje im związku realności. Coś podobnego przydałoby się u Amandy i Martina, jakaś sprzeczka o błahostkę, bo, szczerze powiedziawszy, Martin mnie nieco irytuje, za idealny mi się wydaje… Niach, mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowa postać, najlepiej, by był to mężczyzna XD… Szkoda, że rozdział dopiero w takim, a nie innym terminie, ale cóż – sesja i obrona są najważniejsze, dlatego też trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia! :* Całuję, Serina.PySy Aaaa, zapomniałabym, odpisałam Ci na melpomenowych-tragediach, mam nadzieję, że nie przerazi Cię długość wyjaśnień, bo mnie samą trochę zaskoczyła, muszę przyznać… XD
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 maja 2011 o 15:01

    Z pewnością wniesie coś ciekawego w dalszą akcję;) Tego możesz być pewna;p A kłótnie Amandy i Martina jeszcze będą, bez obaw, tylko nie chcę rzucać się od razu ze wszystkim na raz. A co do nowej postaci, mogę Ci zdradzić, że będzie; niezupełnie nowa, a jednak, że to tak ujmę, w nowej odsłonie;) I dziękuję za kciuki, przydadzą się;)
    Odpowiedz

    ~Yuu.
    1 czerwca 2011 o 13:18

    Lubię czytać jak wampiry zasypiają w trumnie, to takie… stereotypowe. I fajne! ;D A kłótnia Lily i Erika była na swój sposób urocza ;-) Ale teraz najważniejsza jest Twoja sesja i obrona, wierzę, że wszystko pójdzie po Twojej myśli i wrócisz do nas zadowolona, z nowymi siłami. Pozdrawiam, Yuu.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 czerwca 2011 o 14:55

    Ja też mam taką nadzieję;)
    Odpowiedz

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    2 czerwca 2011 o 10:38

    Szkoda, że Erik nie odnalazł Dalii No, ale cóż. Liczyłam, że poczytam o ślubie ;P He, he Kłótnia była świetna!Trzymam za Ciebie kciuki. Na pewno wszystko pójdzie Ci bardzo dobrze. I ma nadzieję, że mi też. ;)Zapraszam na niespodziankę na byc-kobietaa. ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 czerwca 2011 o 15:02

    O ślubie jeszcze poczytasz, cierpliwości;)
    Odpowiedz

    ~Ta Co Wyobraźnie Ma
    3 czerwca 2011 o 23:40

    twoje opowiadanie jest świetne ! jak zaczęłam je czytać to nie mogłam przestać, wciagnęło mnie na maksa i ciekawi mnie co będzie dalej informuj mnie na gg o nowych : 22030988 i zapraszam do mnie :) : http://www.moja-narkoza.blog.onet.pl
    Odpowiedz
    ~czarny_kot@op.pl
    14 czerwca 2011 o 15:20

    Akcja bloga toczy się w Los Angeles w 2011 r. Jednak ma ono niewiele wspólnego z Miastem Aniołów, które ludzie znają z ekranów TV. Mamy tu do czynienia z mroczną placówką, w której za każdym rogiem czai się niebezpieczeństwo, czyhające na nieuważnego, samotnego wędrowca, by pochwycić go w swoje sidła. Nie chodzi tu nawet o zwykłą przemoc fizyczną, bo to akurat najmniejszy problem. Mamy tu do czynienia z walkami różnych klanów wampirzych. Poza nimi samymi pojawić się może styczność z ghoulami, duchami, demonami, wilkołakami oraz innymi stworami Świata Mroku… W tym wydaniu wampiry nie błyszczą w świetle słonecznym, są typowymi stworzeniami nocy, jakie znamy z horrorów. Większość z nich nie różni się niczym od ludzi, może jedynie poza mocami, jakimi obdarzyła ich krew przodków płynąca w ich żyłach. To właśnie przez swoje nadnaturalne umiejętności i fakt, kim są, muszą sprawować kontrolę nad sobą, by Bestia, kryjąca się w ich wnętrzu, nie przejęła nad nimi panowania. Jeśli w jakikolwiek sposób naruszą oni Prawa Maskarady, czekać ich będzie tylko śmierć. Historia oparta jest na wydarzeniach z gry Wampir Maskarada: Bloodlines, skupiamy się jednak na własnej inwencji twórczej, tworząc nowe wątki. [http://kroniki-maskarady.blog.onet.pl]
    Odpowiedz
    ~justilla
    14 czerwca 2011 o 22:06

    Natalio, a może to coś dla Ciebie? ;)http://literackidebiutroku.pl/
    Odpowiedz

    ~Natalia
    15 czerwca 2011 o 18:36

    Dziękuję Ci, kochana jesteś:* chyba wezmę udział, tylko muszę się doczytać, czy tam nie ma jakiegoś ograniczenia wiekowego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Agata:)
    15 czerwca 2011 o 19:31

    Odpowiedziałam na Twój komentarz na [czytamy-ksiazki]. Postanowiłam to zrobić tam, a nie tutaj, aby wszystko dokładnie umieścić i żebyś wiedziała co do czego. Bo tu to by wyglądało jak „wskoczenie jak Filip z Konopi”
    Odpowiedz
    ~Clara
    16 czerwca 2011 o 20:08

    Rozdział jak zwykle kapitalny, ale chyba w tym momencie to już się powtarzam. Ale co tam, będę się powtarzać, bo to wszystko szczera prawda ;) Bardzo podobał mi się opis kłótni Erika i Lily. Ma dziewczyna charakterek ;) Powodzenia na sesji i obronie, samych piątek życzę ;) Mnie jeszcze czeka egzamin na studia, którego boję się jak nie wiem co…
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 czerwca 2011 o 20:36

    A na jaki kierunek i uczelnię zdajesz? Trzymam kciuki za ten egzamin. A ja już odliczam dni do obrony:-o
    Odpowiedz
    ~Clara
    18 czerwca 2011 o 10:23

    Dzięki ;) A zdaję na politechnikę lubelską, kierunek architektura i urbanistyka, więc przede mną 2 dni egzaminu z rysunku. Ja mam dwa ostatnie dni czerwca, dlatego już powoli zaczynam odliczać dni. Coś mało ich zostało. A Ty co studiujesz? Życzę powodzenia na obronie ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    18 czerwca 2011 o 16:04

    Lublin? Dobry wybór, lubię Lublin;) Jak znajdę pracę to tutaj zostanę. Studiuję INoR (mgr) i zarządzanie (licencjat) oba na KULu i właśnie je kończę;) A obecnie będę bronić się z mgr:-o
    Odpowiedz
    ~Clara
    18 czerwca 2011 o 16:56

    To powodzenia życzę ;) Ja tu mieszkam to i tu będę studiować, o ile mnie gdziekolwiek zechcą ;) A to moje rysowanie to pozostawia ostatnio wiele do życzenia, muszę się za to wziąć ;) Pozdrawiam ;)
    ~Natalia
    18 czerwca 2011 o 17:06

    Ooo a mogę wiedzieć, jakie osiedle?:):) Dziękuję i wzajemnie, trzymam kciuki;)
    ~Clara
    21 czerwca 2011 o 12:39

    Na Wieniawie, czyli całkiem blisko centrum ;) Nie narzekam, chociaż do liceum miałam 2,5 km. Ostatnio zaczęłam fotografować moją radosną twórczość, zwłaszcza jak muszę robić jeden rysunek dziennie ;) Pozdrawiam ;)
    ~Natalia
    21 czerwca 2011 o 20:56

    A masz gdzieś na necie te swoje rysunki?;) O to mieszkasz rzut beretem ode mnie:):) od 5 ostatnich lat przejeżdżam tamtędy na Uniwerek;)
    ~Clara
    28 czerwca 2011 o 21:04

    Na razie nie publikuję, jak coś to przyjmuje pojedyncze petycje na udostępnienie ;D Gratuluję mgr ;) Ja jutro i pojutrze będę walczyć z egzaminem z rysunku.
    ~Natalia
    29 czerwca 2011 o 02:27

    Dziękuję i trzymam kciuki, bardzo mocno:):)

    ~Lilith Bathory
    24 czerwca 2011 o 21:43

    Gratuluję, pani magister;) Z przyjemnością pragnę cię zaprosić na nowy rozdział na taikasanoja.blog.onet.pl. Liczę na Twoje odwiedziny;)
    Odpowiedz
    justilla
    24 czerwca 2011 o 22:12

    Muszę ci powiedzieć, że zrobiłaś przerwę fajnym rozdziałem. Czytam sobie tę kłótnię Lili i Erika i od razu humor się poprawia :DNo, i panią mgr mamy :D Gratuluję ;)Zapraszam na nn na [amica-libri] :)
    Odpowiedz
    ~Kara007
    26 czerwca 2011 o 19:53

    Gratuluję magistra!! ;** Już nie mogę się doczekać nn ;)
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    15 sierpnia 2011 o 21:32

    Dalila zwiała, ale coś czuję, że Erik się z nią jeszcze rozprawi. :P Ta ich kłótnia była świetna. xD Lubię jak się tak przekomarzają i mam nadzieję, że przeczucia Erika się nie sprawdzą. Nie chcę, żeby Szoszo umarła albo się w jakiś inny sposób rozdzielili. Ona jest super. ;) Następny rozdział to „Izraelskie wesele”. Wiesz, że to pod nim oświadczyłam, że zacznę czytać twoje opowiadanie? xD A ty do tego czasu zdążyłaś dopisać sześć notek i zakończyć piątą część. :) PS Czyżby mąż Amandy był człowiekiem? Przecież wampiry nie potrzebują okularów, ponieważ mają doskonały wzrok… :O

    OdpowiedzUsuń