Rozdział XIX - Sposób na żałobę

31.07.2012

   - Ten wampir coś kombinuje – stwierdziła Karolina. - Tylko co? Hm, niech pomyślę. - Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. - Pojawił się nagle, ratując cię. Zjawiał się za każdym razem, kiedy wpadałaś w kłopoty. Chciał uczyć cię walczyć. Ale obawiał się zdradzić, kim jest. Albo – spojrzała na mnie – po prostu się z tobą droczył?
   - Cały on. - Uśmiechnęłam się lekko, słysząc takie podsumowanie i wróciłam do opowieści.


   W domu czekał na mnie Martin. Od razu zapytał, czy piłam krew.
   - Jutro pójdę na polowanie – obiecałam. Złapał mnie za rękę.
   - Wczoraj tak mówiłaś.
   - Ale tym razem naprawdę. - Odsunęłam się i weszłam do domu. Na drodze stanął mi Jahmes. Poczułam zniecierpliwienie. Chciałam zamknąć się w swojej trumnie i przemyśleć dzisiejsze wydarzenia. Zastanowić, czy spotkać się z tajemniczym wampirem i go poznać. Dwa razy uratował mi życie, więc z pewnością nic mi nie groziło z jego strony. Najwyraźniej byłam mu potrzebna bez kołka w piersi.
   - Możemy porozmawiać? - Mój przyjaciel popatrzył na mnie stanowczo. Westchnęłam i się poddałam. Wyszliśmy z domu i usiedliśmy na schodach, a Martin wrócił do środka.
   Jahmes spojrzał na mnie i patrzył przez chwilę.
   - Pójdziesz jutro na polowanie? - spytał w końcu.
   - Tak. - Patrzyłam przed siebie.
   - Dobrze. Musisz żyć dalej.
   - Łatwo ci mówić – mruknęłam.
   - Wiem, co przeżywasz, cukierku.
   Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
   - Nie wiesz... - zaczęłam, ale urwałam, widząc wyraz jego ciemnobrązowych oczu. - No tak, wiesz – powiedziałam cicho. - Dżamila, twoja podopieczna, zginęła z rąk Mazbah.
   - Zgadza się. Kwiatek też straciła swoją opiekunkę, pamiętasz?
   - Wiem, chyba powinnam ją przeprosić. - Westchnęłam. Spojrzał na mnie.
   - To minie, cukierku. - Uścisnął lekko moją dłoń. - Po prostu żyj dalej.
   - Jak się czułeś? - Zacisnęłam palce na jego dłoni. Tajemniczy wampir miał rację, nie tylko ja przeżywam tragedię. Nie jestem pierwsza ani ostatnia.
   - Myślę, że dokładnie tak samo, jak ty. Dżamila zginęła bez sensu, by Mazbah mogli prowadzić swoje badania nad wampiryzmem. - Objął mnie lekko ramieniem. - Ale nie o tym chciałem porozmawiać, tylko o Martinie.
   - O Martinie? - powtórzyłam, patrząc na niego pytająco.
   - Nie odtrącaj go, cukierku. On też to przeżywa, a dodatkowo musi martwić się o ciebie. - Popatrzył na mnie z lekkim wyrzutem. - Kto jak nie on pomoże ci przez to przejść?
   - Nie odtrącam go – zaprotestowałam. - Po prostu... potrzebuję samotności.
   - Samotności?
   Odwróciłam wzrok. Powinnam powiedzieć mu o tajemniczym wampirze, który uratował mi życie? Erikowi na pewno bym powiedziała, a teraz, kiedy go zabrakło, komu miałam się zwierzać? Martinowi? Kochałam go, ale przecież nie mogłam dzielić z nim wszystkich myśli. To może porozmawiać o tym z Jahmesem? Wtedy pewnie poszedłby ze mną lub zaczął w ogóle odradzać. Albo zaproponował, że to on nauczy mnie walczyć. A ja musiałam, po prostu musiałam się dowiedzieć, kim on jest.
   - Tak. Samotności. - Postanowiłam, że później powiem mu prawdę. Kiedy sama ją poznam. - A jak się czuje Szoszannah?
   - Nie najlepiej. Chciałbym coś zrobić, żeby nie cierpiała, ale... nie potrafię. - Zacisnął dłonie. Dobrze wiedziałam, jak frustrująca mogła być bezradność. Oparłam głowę o jego ramię i tak siedzieliśmy przez chwilę, w końcu wstałam i wróciłam do domu.
   Następnego popołudnia posłuchałam rady Jahmesa i porozmawiałam z Martinem.
   - Nie chciałam cię zranić – powiedziałam cicho, patrząc na niego niepewnie. - Chciałam tylko jakoś uporać się ze swoim bólem.
   - W porządku. - Usiadł obok mnie i przytulił do siebie. - Nie przejmuj się. Jeśli potrzebujesz być sama, nie ma problemu.
   Wtuliłam się w jego ramiona i zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam mu powiedzieć. Powstrzymywało mnie tylko to, że jeśli pójdzie ze mną, to pół Indianin może się nie zjawić, a jeśli zostanie, będzie się jeszcze bardziej martwić. „Powiem mu, jak wrócę”, postanowiłam.
   Przebrałam się w wygodniejszą sukienkę, czarną, prostą i nie krępującą ruchów. Włosy przewiązałam ciemną wstążką do tyłu.
   W końcu słońce zniknęło za horyzontem, a świat oblał przyjazny nam mrok. Lily wciąż siedziała w domu, został z nią Jahmes, a ja i mój narzeczony ruszyliśmy przed siebie. Zatrzymałam się na skraju lasu.
   - Chcę polować sama – powiedziałam. Martin spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
   - To niebezpieczne, wiesz, że łowcy...
   - Poradzę sobie, będę ostrożna.
   - A jeśli znów wpadniesz w jakąś pułapkę? - Założył ręce, patrząc na mnie stanowczo. Westchnęłam i podeszłam do niego. Przesunęłam dłonią po jego policzku i pokręciłam głową.
   - Potrzebuję tego, kochanie.
   Pocałował mnie w rękę i skinął głową.
   - Uważaj na siebie i szybko wracaj. I nie przekraczaj granic lasu, im bliżej ludzi, tym więcej łowców.
   - Wiem. - Przytuliłam go lekko i ruszyłam w swoją stronę. Polowanie zajęło mi jakiś kwadrans. Kiedy zaspokoiłam głód, ruszyłam w umówione miejsca. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła.
   Znalazł się przede mną niespodziewanie, lustrując mnie wzrokiem. Włosy związane miał w kucyk, oczy błyszczały drapieżnie.
   - Witaj, gorąca. Gotowa?
   - Oczywiście. To jak masz na imię?
   Roześmiał się.
   - Przyszłaś tu nauczyć się walczyć, czy dowiedzieć się, kim jestem?
   - Jedno i drugie – przyznałam, przyglądając się mu z ciekawością. Miał na sobie ciemną indiańską koszulę, ciemne spodnie i mokasyny, wszystko dopasowane do jego męskiej sylwetki.
   - Chodź. - Odwrócił się i ruszył szybkim krokiem.
   - Po co ta tajemniczość? - zapytałam. - Ukrywasz coś strasznego?
   - Tylko tyle, że zabijam ludzi i wypijam ich krew – rzucił mężczyzna. Westchnęłam i podążyłam za nim.
   Zatrzymaliśmy się na jakimś pustkowiu. Otaczały nas skały. Za nimi dostrzegłam duży budynek, weszliśmy do środka. Wewnątrz było mnóstwo rodzajów broni: miecze, łuki, kusze. Podeszłam do nich, ale wampir mnie zatrzymał.
   - Tym zajmiemy się później. Najpierw sprawdzę, co potrafisz. - Wybrał niewielką kuszę w której strzałami były małe cienkie metalowe drążki, po czym odwrócił się i wyszedł. Stanęliśmy przed budynkiem.
   - Potrafię celnie strzelać – zapewniłam go. Patrzył na mnie przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał.
   - Zanim zaczniemy, muszę mieć pewność, że chcesz się uczyć nie tylko tego, jak się obronić, ale przede wszystkim jak zwyciężyć w walce. Wyszkolę cię na wampirzą wojowniczkę. Będziesz bez trudu unikać ciosów i pokonasz każdego, kto ci zagrozi, człowieka i wampira. Ale wszystko ma swoją cenę, Amando.
   Zmarszczyłam brwi. Skoro nazwał mnie w końcu po imieniu, musiało to oznaczać coś poważnego.
   - Jaką cenę? - zapytałam.
   - Jesteś gorącokrwista. Nauczę cię nie tylko walczyć, ale też władać innymi wampirami. Wykorzystywać swoją moc. Powinnaś to umieć.
   Staliśmy kilka kroków od siebie na tym pustkowiu, gdzie wznosił się budynek z bronią. Jeśli ktoś nie wiedział, że tu jest, raczej by go nie odnalazł.
   - Czemu to robisz?
   - Za dużo byś chciała wiedzieć od razu – odparł. Prychnęłam.
   - Ale ja nic nie wiem! Jak mam ci zaufać, skoro nic mi nie mówisz?!
   Zrobił krok w moją stronę.
   - Kiedy się złościsz, promieniejesz. Masz moc większą niż ktokolwiek inny. Niektórym w walce pomaga spokój, cisza, innym radość, a tobie gniew i złość.
   - A więc specjalnie mnie denerwujesz, żebym szybciej nauczyła się walczyć?! - zawołałam. - Czy ty jesteś normalny?! Straciłam opiekuna, którego kochałam jak nikogo na świecie, pokłóciłam się z przyjaciółką, nie mówię całej prawdy narzeczonemu, a teraz ty postanowiłeś mnie zdenerwować, żeby osiągnąć cel, o którym nie masz zamiaru mi powiedzieć! -    Miałam ochotę go uderzyć, tym bardziej, że w miarę jak krzyczałam, na jego ustach pojawiał się triumfujący uśmiech. - Nie chcę cię więcej widzieć! - zawołałam i odwróciłam się.
   - Na imię mam Sasa Inyan, co znaczy Czerwona Skała. Ale możesz mi mówić Inyan.
   Powoli odwróciłam się w jego stronę. Spoglądał na mnie spokojnie. Wzięłam głęboki oddech i nagle uświadomiłam sobie, że czuję się troszkę lepiej. Wyrzuciłam z siebie tyle złości. Przez chwilę staliśmy w milczeniu.
   - Inyan – powtórzyłam w końcu. Ma imię, to już coś. Miałam szansę dowiedzieć się więcej.
   - Pierwszy etap już za nami – stwierdził wampir i uniósł kuszę. - Potrafisz robić uniki?
   - Tak, oczywiście. - Utkwiłam wzrok w jego broni. - Będziesz do mnie strzelał?
   - Chyba nie boisz się bólu? - Uniósł brwi.
   - Gorsze rzeczy już przechodziłam – mruknęłam. Wystrzelił. Odskoczyłam w bok. Zwinnie umykałam przed każdą strzałą. Wiedziałam, że te małe drążki nie mogą zrobić mi krzywdy, ale nie miałam ochoty wyrywać ich potem z ciała.
   W końcu opuścił broń i uśmiechnął się szeroko.
   - Brawo. Jest lepiej, niż myślałem.
   Odpowiedziałam uśmiechem, a sekundę później jęknęłam z bólu, gdy strzałka utkwiła mi w lewym udzie.
   - Myślałam, że już skończyłeś! - zawołałam.
   - W takim razie myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną – stwierdził Inyan. Warknęłam, wyrwałam drążek z uda, wyrzuciłam i znalazłam się przed nim. Miałam ochotę go uderzyć i uznałam, że zasłużył, ale zablokował cios. Przez chwilę bezskutecznie próbowałam, ale za każdym razem trafiałam w jego nadgarstek. W końcu opuściłam ręce.
   - Lubisz mnie denerwować, prawda? Czujesz się lepiej, kiedy wyprowadzisz kogoś z równowagi?
   Uśmiechnął się bezczelnie.
   - Nie kogoś, tylko ciebie, gorąca. Lepiej wyglądasz zagniewana niż zrozpaczona.
   - Jeśli to jest twój sposób na wyrwanie mnie z żałoby, to chyba zrezygnuję. - Odsunęłam się do tyłu.
   Skinął głową.
   - Wystarczy na dzisiaj. Zobaczymy się jutro.
   - Jutro? - Uniosłam brwi. - A jeśli nie przyjdę?
   - Ależ przyjdziesz. - Założył ręce na piersi i uśmiechnął się szeroko.
   - Skąd ta pewność?
   - Chcesz dowiedzieć się, kim jestem? Po co to robię? Chcesz umieć tak walczyć, że nikt nie będzie mógł cie pokonać? Chcesz pozbyć się tępego bólu tutaj? - Wskazał na pierś. - Jeśli tak, to przyjdziesz, gorąca. - Po tych słowach zniknął wewnątrz budynku.
   Powoli wracałam do domu. Ból w nodze ustał, rana się zagoiła. Czego chciał Inyan? Kim był? Tyle pytań miałam w głowie, a był tylko jeden sposób, by uzyskać odpowiedzi. Musiałam tu jutro wrócić.
   Niewiele osób potrafiło mnie tak rozzłościć. Tajemniczy pół Indianin miał najwyraźniej ogromny talent pod tym względem. Jego bezczelny uśmiech, jakby sobie ze mnie kpił, ironia w głosie... a jednak gdy przyznał, że dobrze mi poszło, mówił szczerze. Choć to pewnie miało na celu uśpienie mojej czujności.
   Zatrzymał mnie ludzki krzyk. Byłam już na skraju lasu. Ostrożnie pomknęłam w tamtą stronę. Oczywiście, Cruel i jego banda, któż by inny. Colin właśnie kończył torturować łowcę, a Kai, Igor i Felix dopijali krew ze swoich ofiar. Maya tańczyła przed Corneliusem, który siedział oparty o drzewo. Twarz miała umazaną we krwi ofiar i wyglądała makabrycznie, a jednocześnie w pewien sposób pięknie. Obok nich siedział Larry, mówiąc coś do Zoe, której twarz nie wyrażała zupełnie niczego. W końcu odwróciła się i coś warknęła, na co Larry roześmiał się złośliwie.
   - Chcesz do nas dołączyć?
   Odwróciłam się gwałtownie. Za mną stał Joseph.
   - Do bezwzględnych i okrutnych morderców zabijających niewinnych ludzi? - Uniosłam brwi. Przez Inyana byłam dziś w wojowniczym nastroju.
   - To łowcy. Myślałem, że ich nienawidzisz? - Patrzył na mnie poważnie.
   - A co by to dało? W czym by mi pomogło? - Wzruszyłam ramionami. - Nie zwróci to życia Erikowi. - Odwróciłam się, czując szczypanie pod powiekami. Nie chciałam się przy nim rozpłakać.
   - Tak mi przykro. - Poczułam, jak obejmuje mnie ramieniem. - Jeśli będziesz potrzebować pomocy, możesz na mnie liczyć.
   Spojrzałam na niego ze zdumieniem. Czemu ostatnio wszyscy chcą mi pomagać? To już zaczynało być mocno podejrzane.
   - Dlaczego? - spytałam go.
   - Uratowałaś jedną z nas, Zoe o mało nie zginęła. Jest silna, ale nie jest wampirzą wojowniczką.
   Spojrzałam na niego uważniej.
   - Gdybym uratowała Colina, też byś mi dziękował?
   Uśmiechnął się szeroko, a ja poczułam się znacznie lepiej. Chyba nie było osoby, której nie poruszyłby jego uśmiech.
   - Szczerze mówiąc, z ich dwojga bardziej lubię Zoe.
   - Aha. - Uśmiechnęłam się znacząco. Pokręcił głową.
   - Nie jesteśmy kochankami, choć przyznam, że nie miałbym nic przeciwko. Ale... Zoe to Zoe. Ona musi być.
   Nadal nie do końca to rozumiałam, ale najwyraźniej Joseph ją lubił, może byli przyjaciółmi? Podobno niewiele ze sobą rozmawiali, ale przecież nie musiałam wiedzieć wszystkiego.
   - Czemu nie odejdziecie od Corneliusa? - spytałam. - Nie jesteście tacy jak on.
   Wampir milczał przez chwilę, patrząc na mnie ciemnoszarymi oczami, potem zerknął w stronę swoich przyjaciół.
   - Nigdy nie chciałaś władzy, prawda?
   - Nie, nie chciałam – przyznałam. Skinął głową.
   - W takim razie mogę ci powiedzieć. Ale nie tutaj. - Wyciągnął rękę w moją stronę. - Chodź ze mną, a wszystko ci opowiem.

4 komentarze:

  1. ~Justilla
    31 lipca 2012 o 20:53

    Dziękuję za dedykację. To już… ponad dwa lata, prawda? ;)O Joseph znowu na planie. I Cornelius, który ma wyjątkowy dar denerwowania naszej bohaterki, ale najwyraźniej też… jakby to nazwać, dobry psycholog. Aczkolwiek metody ma oryginalne :) Ale zapewne Amanda wróci, patrząc na tytuł kolejnego rozdziału. Mam tylko nadzieję, że w międzyczasie pogodzą się z Lily.
    Odpowiedz

    ~Justilla
    31 lipca 2012 o 21:24

    > O Joseph znowu na planie. I Cornelius, który ma wyjątkowy> dar denerwowania naszej bohaterki, ale najwyraźniej też…> jakby to nazwać, dobry psycholog. Aczkolwiek metody ma> oryginalne :) Ach, drugi raz pochrzaniłam imiona. Inyan ma za trudne :D Aczkolwiek Cornelius też denerwuje Amandę, ale on samym faktem, że istnieje ;P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 lipca 2012 o 21:43

    Tak i tytuł przyszłego rozdziału nie dotyczy Inyana:p Za trudne? Ostatecznie możesz mówić Sasa:-P :-P
    Odpowiedz
    ~Justilla
    31 lipca 2012 o 22:52

    > Tak i tytuł przyszłego rozdziału nie dotyczy Inyana:p Wiem, wiem :D> Za trudne? Ostatecznie możesz mówić Sasa:-P :-PSasa? Brzmi jak imię dla psa… To ja już wolę Inyan, jakoś przeżyję :D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 lipca 2012 o 23:00

    Inyan do niego pasuje:p

    ~Susannah
    31 lipca 2012 o 22:37

    Czerwona Skała… Kumple z boiska pewnie wołali na niego cegła ;). To taki trochę typ Jahmesa. Jest jeszcze bardziej złośliwy ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    31 lipca 2012 o 22:46

    A może Sasanka?:p :p
    Odpowiedz
    ~Susannah
    31 lipca 2012 o 22:51

    Tak to na mnie kumple wołają ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 lipca 2012 o 22:54

    O, poważnie?:p a czemu?
    Odpowiedz
    ~Susannah
    31 lipca 2012 o 23:02

    Nie wiem. Podobno kojarzy im się z moim imieniem :)
    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 19:44

    Troszkę tak:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kara007
    1 sierpnia 2012 o 00:44

    Inyan to naprawdę typ Jahmesa – zaprzyjaźniliby się ze sobą ;D Nie myślisz przypadkiem o jakimś większym spotkaniu??? Mogłoby być ciekawie, a na pewno bardzo zabawnie ;DTak się zastanawiam o co może chodzić temu Josephowi?? Jaką ma korzyść w tym, że trzyma się z Corneliusem?? Ale to musi być coś, co byłoby tego warte, bo na moje on do nich nie pasuje… Takie są moje odczucia co do jego postaci ;) A wracając do tych ich treningów to mogą one być całkiem ciekawe. No i zastanawiam się skąd on może ją tak dobrze znać i przewidywać wszystkie zachowania Amandy… I wreszcie, jaki on ma w tym cel, że uczy ją na wampirzą wojowniczkę i chce pomóc jej rozwijać swoje gorącokrwiste zdolności?? Pamiętam jak zaczęłam czytać Twoje opowiadanie to zadałam Ci w komentarzu pytanie czy kiedyś pojawi się taka osoba, która pomoże jej rozwinąć swoje zdolności, a Ty odpisałaś mi że w siódmej części tak, ale przed tym wydarzą się bardzo złe rzeczy (teraz już wiem, że tu chodziło o Erika) Choć Inyan to bardzo interesująca postać. No ciekawie, ciekawie. Z drugiej strony zawsze myślałam, że pomóc w tym całym rozwijaniu swoich zdolności może jej tylko drugi taki wampir, także gorącokrwisty, a tu wychodzi na to, że nie musi ;)Już nie mogę się doczekać następnych treningów i tego co też z nich wyniknie ;D Pisz szybko, pozdrawiam gorąco ;****
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 17:53

    > Inyan to naprawdę typ Jahmesa – zaprzyjaźniliby się ze> sobą ;D Nie myślisz przypadkiem o jakimś większym> spotkaniu??? Mogłoby być ciekawie, a na pewno bardzo> zabawnie ;DInyan to jednak jeszcze troszkę inny typ, Jahmes nie wkurzał Amandy na każdym kroku;p> Tak się zastanawiam o co może chodzić temu Josephowi??> Jaką ma korzyść w tym, że trzyma się z Corneliusem?? Ale> to musi być coś, co byłoby tego warte, bo na moje on do> nich nie pasuje… Takie są moje odczucia co do jego> postaci ;)A jak myślisz, jakie powody może mieć Joseph?;)> A wracając do tych ich treningów to mogą one być całkiem> ciekawe. No i zastanawiam się skąd on może ją tak dobrze> znać i przewidywać wszystkie zachowania Amandy… I> wreszcie, jaki on ma w tym cel, że uczy ją na wampirzą> wojowniczkę i chce pomóc jej rozwijać swoje gorącokrwiste> zdolności??Bardzo szczytny cel:-P> Pamiętam jak zaczęłam czytać Twoje opowiadanie to zadałam> Ci w komentarzu pytanie czy kiedyś pojawi się taka osoba,> która pomoże jej rozwinąć swoje zdolności, a Ty odpisałaś> mi że w siódmej części tak, ale przed tym wydarzą się> bardzo złe rzeczy (teraz już wiem, że tu chodziło o Erika)> Choć Inyan to bardzo interesująca postać. No ciekawie,> ciekawie. Z drugiej strony zawsze myślałam, że pomóc w tym> całym rozwijaniu swoich zdolności może jej tylko drugi> taki wampir, także gorącokrwisty, a tu wychodzi na to, że> nie musi ;)O pamiętasz to?:) A jaki gorącokrwisty wyszkoliłby sobie rywala?:p> Już nie mogę się doczekać następnych treningów i tego co> też z nich wyniknie ;D Pisz szybko, pozdrawiam gorąco> ;****
    Odpowiedz
    ~Kara007
    1 sierpnia 2012 o 19:22

    No może fakt, z tym ostatni to było trochę głupie ;D Oczywiście, że pamiętam takie rzeczy, ja pamiętam wszystkie istotne dla mnie szczegóły ;D I je analizuje przez bardzo długi okres czasu, aż się wyjaśnią ;)A co to za szczyty cel?? ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 19:45

    Dowiesz się w swoim czasie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Inscriptum
    1 sierpnia 2012 o 00:53

    Inyan kojarzy mi się z imieniem Ian. ;p Poza tym jest ciekawy i tajemniczy. Wprowadził nieco zamieszania, pojawiając się. Lubię go. Fajnie, że nauczy Amandę walczyć, ale nie jestem pewna czy ona tak ot zacznie zabijać. Przecież nie może zabijać. Martina nadal doceniam za to, że przy niej trwa. A Jahmesa za troskę, kochany jest. <3 A teraz czekamy na ciąg dalszy, w tym poznanie sekretu Corneliusa. :) PS Natalio, wstawiaj rozdział na SI, bo zaraz zwariuję! ;D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 18:02

    > Inyan kojarzy mi się z imieniem Ian. ;p Poza tym jest> ciekawy i tajemniczy. Wprowadził nieco zamieszania,> pojawiając się. Lubię go. Fajnie, że nauczy Amandę> walczyć, ale nie jestem pewna czy ona tak ot zacznie> zabijać. Przecież nie może zabijać.On ma ją uczyć walczyć, a nie zabijać:p> Martina nadal doceniam za to, że przy niej trwa. A Jahmesa> za troskę, kochany jest. <3Szkoda, że Szoszannah tego nie dostrzega... :p> A teraz czekamy na ciąg dalszy, w tym poznanie sekretu> Corneliusa. :)> PS Natalio, wstawiaj rozdział na SI, bo zaraz zwariuję! ;DNie mogę, musi być 7 czytelników, a jest 6…
    Odpowiedz

    ~Monika
    1 sierpnia 2012 o 09:16

    Czy tajemnica Corneliusa to jakiś jego słaby punkt? Inyan szkoli Amandę, by mogła przejąć władzę? Znowu snuję własne teorie :P świetny rozdział, jak zawsze zresztą ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 18:04

    Powiem tylko, że w jednej z tych teorii jesteś nawet blisko:p
    Odpowiedz

    ~Prithika
    1 sierpnia 2012 o 18:45

    Uff wreszcie przy końcu nie muszę się reanimować :-) To chyba jeden z nielicznych, spokojnie zakończonych rozdziałów, chociaż i tak intrygujący. Ciekawe, czego dowie się Amanda.Ten tajemniczy wampir uczy ją walki. Bardzo dobrze – to się jej na pewno przyda. Tylko dlaczego jest taki pomocny? Oj mam wiele pytań, ale spokojnie poczekam na kontynuację. Zdradzisz, gdzie teraz po Ameryce przeniosą się bohaterowie? A może zostaną tu na stałe?Kochana na gg wchodzę czasami, ale zazwyczaj, gdy włączam laptopa i gg mi się ładuje, wyłączam je, aby mi nie przeszkadzało, przez co czasem mogę nie odebrać wiadomości. Wybacz, ale gg nie jest ostatnio moim ulubionym komunikatorem.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    1 sierpnia 2012 o 19:48

    > Uff wreszcie przy końcu nie muszę się reanimować :-) To> chyba jeden z nielicznych, spokojnie zakończonych> rozdziałów, chociaż i tak intrygujący. Ciekawe, czego> dowie się Amanda.> Ten tajemniczy wampir uczy ją walki. Bardzo dobrze – to> się jej na pewno przyda. Tylko dlaczego jest taki pomocny?> Oj mam wiele pytań, ale spokojnie poczekam na kontynuację.> Zdradzisz, gdzie teraz po Ameryce przeniosą się> bohaterowie? A może zostaną tu na stałe?Zdradzę tylko, że następna część będzie nosić tytuł: Wyspa piratów;p> Kochana na gg wchodzę czasami, ale zazwyczaj, gdy włączam> laptopa i gg mi się ładuje, wyłączam je, aby mi nie> przeszkadzało, przez co czasem mogę nie odebrać> wiadomości. Wybacz, ale gg nie jest ostatnio moim> ulubionym komunikatorem.> PozdrawiamSzkoda, ja tam lubię tradycyjne gg:p
    Odpowiedz

    ~Laura 33
    2 sierpnia 2012 o 11:17

    Ciekawe jaką tajemnicę ma Corelius fajnie, że dowiemy się tego w następnym rozdziale. Inyan interesująca i tajemnicza postać już go lubie. Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 sierpnia 2012 o 21:36

    Inyan zdobywa coraz większą sympatię wśród czytelniczek;p
    Odpowiedz

    ~Hanekawa
    2 sierpnia 2012 o 21:06

    Bardzo ciekawy rozdział muszę powiedzieć. Inyan to wyjątkowo tajemnicza i przez to intrygująca postać. Czego chce? Pewnie się kiedyś tego dowiem. Póki co jego charakterek bardzo mi odpowiada. Widać, że nie jest bezbarwny;) Końcówka trzyma w napięciu. Ciekawe, co Joseph zdradzi Amandzie. No nic, muszę poczekać. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 sierpnia 2012 o 21:40

    O tak, Inyan z pewnością nie jest bezbarwną postacią;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Nicki
    3 sierpnia 2012 o 12:55

    No i następny rozdział :DIntryguje mnie ten pół-Indianin… Mam nadzieję , że te jego ukryte intencje nie odbiją się negatywnie na Amandzie, Lily, Martinie i reszcie…Co do tych treningów: Amanda powiedziała mu o swoim małżeństwie z łowcą? Na pewno pomoże jej to w walce z łowcami, w końcu zna ich metody walki ;)Zżera mnie ciekawość jak się to zakończy..czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i weny życzę
    Odpowiedz

    ~Natalia
    3 sierpnia 2012 o 21:27

    > No i następny rozdział :D> Intryguje mnie ten pół-Indianin… Mam nadzieję , że te> jego ukryte intencje nie odbiją się negatywnie na> Amandzie, Lily, Martinie i reszcie…Myślisz, że ma złe zamiary?> Co do tych treningów: Amanda powiedziała mu o swoim> małżeństwie z łowcą? Na pewno pomoże jej to w walce z> łowcami, w końcu zna ich metody walki ;)Nie przypominam sobie, żeby mu się zwierzała:p> Zżera mnie ciekawość jak się to zakończy..> czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i weny życzęDziękuję:)
    Odpowiedz

    ~Viviene
    4 sierpnia 2012 o 22:24

    Zatem Cornelius ma jakiś sekret? No proszę, bardzo chciałbym już to zobaczyć, jakiś słaby punkt tego brutalnego władcy… Kurczę, szkoda mi Amandy i oczywiście całej reszty, żałoba jest strasznym okresem w życiu człowieka. Co do tajemniczego Indianina, to co raz to bardziej mi się podoba :) Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    5 sierpnia 2012 o 00:38

    Skąd pewność, że ten sekret to będzie jego słaby punkt?;p
    Odpowiedz
    ~Viviene
    5 sierpnia 2012 o 12:57

    No nie wiem, być może dlatego, ze nie jest nikomu innemu znany? Cornelius to straszny człowiek, więc spodziewam się czegoś… naprawdę… krytycznego :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    5 sierpnia 2012 o 13:38

    Cornelius by się obraził:p Za tego człowieka:p
    Odpowiedz
    ~Viviene
    6 sierpnia 2012 o 11:31

    A racja! Krwiożercza wampirza bestia brzmi znacznie lepiej :))
    ~Natalia
    6 sierpnia 2012 o 20:30

    O! Już widzę, jak się uśmiecha swoim krwiożerczym wampirzym uśmiechem:-P

    ~Iara
    7 sierpnia 2012 o 12:55

    Nowy wampir jest fajny, lowelas też, ale Amanda nie wykazuje się inteligencją. I jeszcze okłamuje przyjaciół i biednego Martina. Jahmes chyba zrobił jej za krótką pogadankę, a może to zasługa Indianina, który przeczy jego słowom, jakoby Amanda nie była pępkiem świata, bo to ciągle do niej nie dociera. I niech on wreszcie powie czego chce, bo jak się okaże, że mu się podoba, to ja bunt podniosę.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 sierpnia 2012 o 14:32

    Myślisz, że uczy ją walczyć, bo mu się podoba?:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    7 sierpnia 2012 o 15:12

    Nie. I mam nadzieję, że nie. Ale znając życie to mu się spodoba:/
    Odpowiedz
    ~Natalia
    7 sierpnia 2012 o 15:57

    Myślisz, że będzie coś między nimi?;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    7 sierpnia 2012 o 16:35

    Nie wykluczam tego, ale ta myśl mnie drażni.
    ~Natalia
    7 sierpnia 2012 o 16:49

    Czemu? Nie pasują do siebie?:p
    ~Iara
    7 sierpnia 2012 o 20:52

    Wcale. On sprawia wrażenie fajnego xD
    ~Natalia
    7 sierpnia 2012 o 23:44

    Wrażenie często bywa mylne:-P

    OdpowiedzUsuń