Rozdział XII - Smak zemsty

21.11.2011

   Karolina dodała ostatnie składniki do placka, wymieszała i wlała na blachę, po czym wstawiła do piekarnika i nastawiła zegarek.
   - Mów dalej. - Zerknęła na mnie. - To był Asim, prawda?
   Skinęłam głową.
   - A co to była za pułapka?
   - Pułapka na nas, gdybyśmy chcieli uwolnić Jahmesa.
   - Ale go uwolniliście? - Dziewczyna usiadła na krześle i spojrzała na mnie z niepokojem.
   Uśmiechnęłam się lekko i opowiadałam dalej.

   - Okłamałeś mnie. - Spojrzałam na Asima oskarżycielskim wzrokiem.
   - Ależ skąd. - Arab omiótł spojrzeniem mnie i moich przyjaciół. - Tak jak obiecałem, twojemu wampirkowi włos nie spadł z głowy. Nie było mowy o tym, że nie możemy go skuć. Za to wydaje mi się, że to ty nie dotrzymałaś umowy. Wróciłaś i to w sporym towarzystwie.
   - Obiecałam, że nie będziemy się mścić i zamierzam dotrzymać słowa! - zawołałam. - Wróciłam po Jahmesa.
   - Który nie zawaha się nas zabić – dokończył Asim.
   - Wypiję trochę waszej krwi i będę patrzył, jak powoli umieracie – zapowiedział spokojnie Jahmes. Arab zerknął na niego przelotnie i znów spojrzał na mnie.
   - Nie wypuściłem cię po to, żebyś wróciła. Miałaś szansę, Amando. Tak jak i twoi przyjaciele. Dość długo byli nieuchwytni, sprytnie zmieniali kryjówki, ale w końcu sama ich przyprowadziłaś. Widzisz, a ty nie wierzyłeś, że po niego wróci – zwrócił się do Makina, który stanął obok niego. Na jego widok Erik syknął, odsłaniając kły i rozejrzał się w poszukiwaniu wspomnianej pułapki. Ciemne oczy rozbłysły gniewem.
   „Muszą czuć się bezpiecznie, więc pewnie to poważne zabezpieczenie”, przekazałam mojemu opiekunowi.
   Wiedziałam, że nie ma sensu negocjować. Mogliśmy polegać tylko na sobie. Spojrzałam na Jahmesa, który próbował uwolnić się z łańcuchów. Nie mógł z jednego tylko powodu – pokryte były kredą, a więc również magią hoodoo.
   - Co to za pułapka? - spytałam mojego przyjaciela.
   - Nie mam pojęcia – odparł ponuro. - Kiedy się ocknąłem, stałem tutaj, pod baldachimem, a oni wyraźnie omijali tamto miejsce. - Wskazał głową na plac oddzielający nas od niego. - A po zmroku zabrali baldachim. Ale podejrzewam, że to coś z tamtymi kołkami. - Skierował wzrok na ścianę, gdzie przymocowane były kołki.
   - Wiem! - Szoszannah kucnęła i wskazała palcem na niemalże niewidoczną dla ludzkich oczu żyłkę, a właściwie cały rząd takich żyłek tuż nad ziemią. Przebiegła wzrokiem i zatrzymała na ścianie. - Przecież to proste. W chwili, gdy poruszy się żyłkę, porusza się mechanizm za ścianą i wprawia kołki w ruch!
   - Jak to zatrzymać? - zapytałam. Spojrzałam na Jahmesa, który patrzył na Lily z zainteresowaniem.
   - Trzeba uruchomić mechanizm i sprawić, że wszystkie kołki wystrzelą, albo go rozbroić – stwierdził Erik.
   - Proszę bardzo, próbujcie – powiedział Makin ze złowrogim błyskiem w oczach.
   - Jeśli uruchomicie kołki, przebiją i jego – ostrzegł Asim, wskazując na Jahmesa. - Możecie tak stać do świtu, a i tak nie uda wam się go uwolnić.
   - Zobaczymy – mruknęłam. Spojrzałam na Lily, która ostrożnie wyjrzała, przyglądając się konstrukcji. Erik złapał ją za ramiona i wciągnął z powrotem.
   - Miałaś się nie narażać. Chcesz, żeby jakiś kołek przebił ci twój śliczny policzek? - zapytał, unosząc brwi. Szoszannah pokręciła głową.
   - Tam wszystko zatrzymuje się w jednym miejscu. Zobaczcie sami.
   Wyjrzałam zza wrót, uważając, by nie dotknąć żadnej żyłki i dostrzegłam całą ich plątaninę na ścianie po lewej stronie. Ściana po prawej była pusta, a żyłki zawieszone tuż nad ziemią zatrzymywały się kilka centymetrów przed nią, przewiązane na kołkach wbitych w ziemię.
   Za mną wyjrzeli Erik i Martin, ale dostrzegli to samo, co ja. Zdaje się, że tylko Lily widziała coś więcej. Wychyliła się i ponownie śledziła przebieg żyłek.
   - Wiesz, jak to zatrzymać? - spytałam ją.
   - Jak byłam mała, Azariasz mnie kiedyś nauczył, jak się zakłada pułapki. - Szoszannah mówiła ściszonym głosem, tak żebyśmy tylko my słyszeli. - I jak ktoś nam podpadł, to wpadał w taką pułapkę. - Uśmiechnęła się na samo wspomnienie. - Były proste, niegroźne. Potem zaczęliśmy je dopracowywać. Jednak każdą pułapkę trzeba było zdjąć i to tak, żeby wystarczyło pociągnąć za jakiś sznurek albo go przestrzelić. - Wyjęła kuszę. - Tutaj jest podobnie. Tam na górze jest niewielki węzeł, trzeba go rozwiązać, a wtedy cała konstrukcja padnie.
   - Ja to zrobię – powiedział Erik, sięgając po jej kuszę, ale Lily odsunęła się lekko i pokręciła głową.
   - Nie wiesz, w które miejscu trafić, ja to robiłam wiele razy.
   - Jesteś pewna, że to zadziała? - zapytałam jej. Nie za bardzo się w tym orientowałam, ale wierzyłam, że wie, co mówi.
   - Nie do końca, przecież to nie ja to budowałam, ale z tego co wiem, na tym to powinno polegać.
   Nagle Asim podszedł bliżej i zawołał:
   - Macie ostatnią szansę. Odejdziecie i już więcej nie wrócicie, albo wszyscy zginiecie.
   - Nie udawaj, że cię to obchodzi! - odparłam, patrząc na niego z gniewem.
   - Masz rację. - Arab zmarszczył brwi. - Nic mnie to nie obchodzi. Straż!
   W tym momencie z korytarza wyszli Egipcjanie, każdy uzbrojony w kuszę z kołkami. Było ich może ze dwudziestu. Wysmarowani byli kredą, ich twarze zdawały się być upiornie białe. Wyglądali strasznie, zwłaszcza, że nie czuć od nich było strachu, a jedynie pewność zwycięstwa. Pewność, że hoodoo uchroni ich od śmierci.
   Byliśmy między kołkami ze ściany, a bronią Egipcjan. Jak mogliśmy sądzić, że Asim i Makin tak po prostu stoją sobie i czekają, aż wymyślimy sposób na uratowanie Jahmesa?
   Kolejne wydarzenia działy się w błyskawicznym tempie. Najpierw Szoszannah, zanim Erik zdążył zaprotestować, wyszła na plac, stawiając jedną stopę między dwiema żyłkami, a drugą nieco dalej. Stała na palcach, a jej drobne stopy obute w aksamitne buciki były zaledwie milimetry od żyłki. Podniosła kuszę, wycelowała i strzeliła.
   Zamarłam na ułamek sekundy, podobnie jak moi przyjaciele i jednocześnie spojrzeliśmy na Lily.
   Kiedy niewielki węzeł na górze muru pękł, nagle żyłki opadły na ziemię. Poczułam, jak ogarnia mnie ulga. Spojrzałam na Egipcjan stojących naprzeciwko nas i celujących kuszami. Nie strzelali, czekali widocznie na sygnał albo atak.
   Erik pierwszy wyskoczył z przejścia i znalazł się przy swojej żonie. Przytulił ją bez słów, wymówki najwyraźniej pozostawiając na później. Ruszyłam w stronę Jahmesa. Asim, widząc, co się stało, zniknął w wejściu, wołając Makina, który stał na placu w kuszą w rękach.
   - Idź, zaraz cię dogonię – krzyknął sadysta i skierował ją w stronę Jahmesa.
   - Jeśli go zastrzelisz, zabijemy cię – warknęłam, podczas gdy Martin i Erik uważnie obserwowali strażników z kuszą.
   - Nie boję się was – mruknął Makin i wystrzelił, celując w serce Jahmesa.
   Działam właściwie instynktownie. Błyskawicznie znalazłam się przed moim przyjacielem, ale nie zdążyłam złapać strzały. Wbiła mi się w lewe ramię. Zacisnęłam zęby i wyrwałam ją.
   - Amanda! - zawołał Martin, usłyszałam też myśli Erika, ale obaj w tym momencie bronili się przed Egipcjanami, którzy widząc atak sadysty, zaczęli strzelać.
   - Zamiast bawić się w bohaterkę, może lepiej byś mnie rozkuła, cukierku? - mruknął Jahmes. Makin szykował już kolejny kołek. To były kwestie sekund.
   - Sam to zrób – odpowiedziałam, zdejmując talizman i zarzucając mu go na szyję. Kiedy tylko opadł na jego pierś, usłyszałam zgrzyt rozrywanych łańcuchów i Jahmes złapał w locie wystrzelony kołek, po czym odrzucił go tuż obok głowy Makina, wbijając go w ścianę.
   - Nie wiem, co to mi założyłaś, ale już mi się podoba. - Wampir uśmiechnął się szeroko i rzucił na sadystę.
   Obejrzałam się na pozostałych. Erik ukręcił kark kolejnemu strażnikowi, a Lily i Martin strzelali do nich z kuszy. Widząc, że hoodoo wcale ich nie chroni, a wampiry nadal żyją, Egipcjanie zaczęli się wycofywać i po chwili znikli za zakrętem. Wówczas Martin znalazł się przy mnie, patrząc z niepokojem na ranę w ramieniu.
   - Zaraz powinna się zagoić – uspokoiłam go. Objął mnie i pocałował w policzek, po czym udarł kawałek koszuli i owinął mi ramię. Właściwie nie było to potrzebne, bo krew i tak już przestała płynąć, ale nie protestowałam. Gdyby wiedział, że nie takie rany już przechodziłam...
   Obejrzałam się na Jahmesa, który przyciskał Makina do ściany.
   - Lubisz dobrą zabawę, prawda? - zapytał, po czym ukąsił go w szyję i zaczął pić.
   - Ten drugi Arab uciekł, ale go dorwę – zdecydował Erik i rzucił się w pogoń za Asimem. Nie zaprotestowałam. Makin strzelał do mojego przyjaciela, a więc nie dotrzymał warunków umowy. W takim razie ja też nie musiałam.
   Lily i Martin stanęli obok mnie. Jahmes natomiast przestał pić krew, puścił na chwilę sadystę i w wampirzym tempie pobiegł po duże żelazne gwoździe leżące w koszyczku. Następnie złapał jeden z nich i przygwoździł go do ściany, wbijając mu w dłoń. Sadysta zacisnął zęby, ale nawet nie jęknął. Podobnie, gdy gwóźdź wylądował w drugiej jego ręce.
   - Robi mu to samo, co on nam – wyjaśniłam cicho Lily i Martinowi. - Z tym, że ten Arab robił to przez kilka dni.
   - Przebijał cię gwoździami?! - Martin obrócił mnie w swoją stronę. W jego brązowych oczach dostrzegłam współczucie i gniew. Przytulił mnie obronnym ruchem i spojrzał z nienawiścią na Makina.
   - I kołkami, to jego ulubione zajęcie – dodał Jahmes, wbijając w sadystę kolejny gwóźdź, tym razem w nogę. Powoli przebijał mu kolejne części ciała: nogi, kolana, ramiona, żebra... Robił to niemal automatycznie, patrząc na niego obojętnym wzrokiem. Z ust poranionego wydobywał się cichy jęk. W końcu Jahmes zatrzymał się i spojrzał mu w oczy. - Wolisz umierać wolno, czy szybko? - Wbił mu kolejny gwóźdź w ramię. - Coś mówiłeś? - Podniósł gwóźdź i przesunął ostrzem po jego policzku. - A może chcesz się jeszcze trochę pobawić?
   Wrócił Erik. Omiótł spojrzeniem plac i zatrzymał go na mnie.
   - Sprytnie się ukrył. Jutro go znajdę. Niedługo świt.
   Skinęłam głową i nagle usłyszeliśmy głośny zgrzyt. To wrota zamykały się, zatrzymując nas na placu. Martin i Lily skoczyli w tamtą stronę, ale było już za późno.
   - Wyjdziemy drugim wyjściem – powiedział Erik, wzruszając ramionami.
   - Nie, tam pewnie jest pułapka – zaprzeczył Jahmes. - Przejdziemy górą. - Odsunął się o krok i patrzył na Makina, przybitego do muru gwoździami. Z ran obficie spływała mu krew, a ciało drżało w bolesnych konwulsjach. W końcu był tylko człowiekiem, rany nie goiły mu się tak szybko. - Pamiętasz pewną wampirzycę, Dżamilę? - zwrócił się do niego mój przyjaciel. - Na pewno pamiętasz. Zabiliście ją, ty i dwóch pozostałych. Gdzie oni są? Pokaż mi. - Podniósł mu głowę i spojrzał w oczy. - Pokaż, a skończą się twoje męki. Inaczej poznasz, co to prawdziwy ból. To, co teraz czujesz, to jeszcze nic.
   Sadysta zacisnął zęby i spojrzał mu w oczy. Jahmes patrzył przez  dłuższą chwilę, po czym jednym sprawnym ruchem ukręcił mu kark. Ciało mężczyzny zawisło bezwładnie na murze.
   Jahmes przyglądał mu się jeszcze przez chwilę. Podeszłam i położyłam mu dłoń na ramieniu. Obejrzał się na mnie.
   - Sądziłem, że zemsta ma słodszy smak – szepnął cicho.
   - Nie. Zemsta zawsze jest zawsze gorzka – odparłam równie cicho.
   - Ale to jeszcze nie koniec. - Odsunął się i spojrzał na moich przyjaciół. - Wynośmy się stąd. - Ruszył w stronę muru, wdrapał się na niego zwinnie, wykorzystując nierówności i stanął na szczycie, rozglądając się. - Dość monotonna okolica. Gdzie nie spojrzeć, to piach.
   - Jak to na pustyni – mruknęłam i podeszłam do muru. Jahmes zdjął talizman i puścił go. Złapałam, założyłam na szyję i zaczęłam wdrapywać się na mur, a kiedy docierałam już na szczyt, wampir złapał mnie za ręce i wciągnął.
   - Teraz ta ślicznotka – wskazał na Szoszannah, która uśmiechnęła się lekko i zaczęła wdrapywać po murze. Kiedy była blisko, również ją wciągnął i ostrożnie postawił na szczycie.
   - Jahmes z rodu Juliusza Cezara i Kleopatry. - Ukłonił się, po czym sięgnął po jej dłoń i pocałował.
   - Szoszannah Neawiw – odparła Lily, spuszczając skromnie wzrok.
   - Idealnie do ciebie pasuje, lilium candidum – stwierdził Jahmes, patrząc na nią z uśmiechem. Wtem dostrzegł jej bliznę na nadgarstku i zmarszczył brwi. - Kto ci to zrobił, kwiatku?
   - Och, to dawne dzieje. - Uniosła głowę i spojrzała na jego twarz, a on natychmiast ją puścił i dotknął swojego policzka.
   - Paskudnie wygląda, co? - mruknął, uśmiechając się półgębkiem.
   - Wcale nie – zaprzeczyła Lily ze zdziwieniem. - Wcześniej ich nawet nie zauważyłam. To tamten Arab?
   - To już dawne dzieje. - Uśmiechnął się szeroko. - Ryzykowałaś dla mnie życie. Muszę przyznać, że bardzo odważny z ciebie kwiatuszek – dodał i obrzucił niechętnym spojrzeniem Erika, który właśnie wdrapał się na mur i stanął za Szoszannah, obejmując ją w pasie.
   - Pozwól, że ja też ci się przedstawię. Erik, mąż Szoszannah.
   - Tak, tak, twoja podopieczna coś mi tam wspominała. Tak to już bywa, że te najpiękniejsze zwykle są zajęte. - Zeskoczył z muru. Spojrzałam na Martina, który stanął obok mnie i podał mi rękę. Jednocześnie zeskoczyliśmy, a za nami skoczyli Erik i Lily.
   Staliśmy na pustyni, niedaleko piramid. Jahmes omiótł wzrokiem okolicę i uśmiechnął się. Następnie odwrócił się do mnie i spojrzał prosto w oczy.
   - A jednak wróciłaś, cukierku.
   - Wątpiłeś w to? - Uniosłam brwi.
   - Przeszło mi to przez myśl. - Pokazał w uśmiechu swe śnieżnobiałe kły.
   - Cukierku? - Obok mnie stanął nieco zdezorientowany Martin, a ja, widząc jego minę, wybuchnęłam śmiechem – radości i ulgi zarazem.
   Koszmar dobiegł końca. A przynajmniej miałam taką nadzieję.

7 komentarzy:

  1. ~Susannah
    21 listopada 2011 o 18:32

    Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! Ale mi posłodziłaś ;) To znaczy Jahmes posłodził. Ojej! To było takie ładne! I takie miłe! :)))
    Odpowiedz

    ~Natalia
    21 listopada 2011 o 18:44

    To Jahmesowi dziękuj, a nie mi;p
    Odpowiedz

    ~Iara
    21 listopada 2011 o 19:50

    Należało się mendzie! Szkoda, że Asim uciekł, jego też powinni załatwić!Jahmes cudowny, ale to już u niego normalka:D A ten fragment jak dziękował Szoszo za pomoc był słodki:D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    21 listopada 2011 o 19:55

    Asim może jeszcze się pojawi:p A Lily sporo zaryzykowała, nic dziwnego, że tak jej dziękował;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    21 listopada 2011 o 20:07

    Ale jak…;>
    Odpowiedz
    ~Natalia
    21 listopada 2011 o 20:28

    To jeszcze nic;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    21 listopada 2011 o 20:38

    Wiem…

    ~Kara007
    21 listopada 2011 o 20:00

    Aż jestem ciekawa z kim zaprzyjaźni się Jahmes – że to będzie takie zaskakujące?? Jak z Martinem, albo Erikiem to ja normalnie się poddaje… ;) No bo z Lily to chyba zrozumiałe. Przecież widać, że Jahmes ciągnie do kobiet xD A co do jego zemsty na Mazbah to myślałam, że będzie bardziej krwawo i sadystycznie choć i to robi niesamowite wrażenie xD (Pewnie nie miał na to czasu xD) Makin przybity do muru – dobrze mu tak, choć przez chwilę, co prawda ostatnią w swoim życiu, poczuł co czuły jego ofiary. Oby i Asmin zapłacił za to wszystko. No i Yassen. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    21 listopada 2011 o 20:09

    > Aż jestem ciekawa z kim zaprzyjaźni się Jahmes – że to> będzie takie zaskakujące?? Jak z Martinem, albo Erikiem to> ja normalnie się poddaje… ;) No bo z Lily to chyba> zrozumiałe. Przecież widać, że Jahmes ciągnie do kobiet xDOkaże się w przyszłym rozdziale;p> A co do jego zemsty na Mazbah to myślałam, że będzie> bardziej krwawo i sadystycznie choć i to robi niesamowite> wrażenie xD (Pewnie nie miał na to czasu xD) Makin> przybity do muru – dobrze mu tak, choć przez chwilę, co> prawda ostatnią w swoim życiu, poczuł co czuły jego> ofiary. Oby i Asmin zapłacił za to wszystko. No i Yassen.Nie miał czasu, bo świt tuż za pasem;p Ale osiągnął to, czego chciał.> Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, pozdrawiam> ;***
    Odpowiedz

    ~Viviene
    21 listopada 2011 o 23:49

    Ale się porobiło, super rozdział Natalko, podobało mi się to katowanie tego okropnego Egipcjanina, gwóźdź po gwoździu… ciesze się Jahmes jest już wolny i „szczęśliwy” :) Jego teksty mnie dobijają, pozytywnie oczywiście, „kwiatuszku”, „cukierku”. Już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu, buziaczkiPozdrawiam, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 00:00

    Cieszę się, że Ci się podobało:) A Jahmes dopiero się rozkręca;p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Serina
    22 listopada 2011 o 13:02

    „Słowo „cukierek” zaczęto używać w XVIII wieku” – Wikipedia. To tak na marginesie. Straszna demokracja u tych wampirów panuje, żeby zgadzać się wysłać kobiety na tak niebezpieczne misje! Pamiętaj, że to jednak wciąż ten XV wiek. Wybacz, dokładnej daty nie jestem w stanie przytoczyć, przypominaj o tym co jakiś czas ;). Kobieta wciąż jest delikatna, eteryczna i cicha. A mężczyzna to rycerz, który jej broni. I bynajmniej jej na groźne wyprawy nie wysyła, nawet jako towarzyszki-wampirzycy! Taka średniowieczna mentalność… ;) Której, notabene, trochę mi tu brakuje. Rozumiem, że mąż żony nie traktował z pogardą w XV wieku, ale też nie uznawał jej za równą sobie… W słownictwie może i przełknę tę lekką współczesność, wyrażenia dla nas typowe. W dialogach też, przypuścić można, że Amanda nie cytuje z pamięci, a jedynie formułuje wypowiedź w ten sposób, by była zrozumiała i zachowywała kontekst. To kłóci się jednak z idealnym wręcz pamiętaniem szczegółów… Ja bym jednak prosiła o autorskie wyjaśnienie, bo autorka, wiadomo, wie najlepiej i rozwiewa ewentualne wątpliwości czytelników ^^.Eja, brakowało mi „Gorącej krwi”, teraz to widzę! Stęskniłam się za Amandą i resztą bandy. :DPS KOCHAM JAHMESA <333. Wybacz, musiałam to napisać XD! S.
    Odpowiedz

    ~Serina
    22 listopada 2011 o 13:03

    I taka mała prośba: niech Jahmes zostanie kawalerem albo niech Juan wróci, bo nie będę miała się w kim kochać! XD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 16:21

    Juan wróci, zapewniam Cię:p A Jahmes… zobaczysz;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 16:19

    > „Słowo „cukierek” zaczęto używać w XVIII wieku” -> Wikipedia. To tak na marginesie.Słowo „cukierek” według języka polskiego, tak? Ale jakieś odpowiedniki tych słodyczy na pewno były. Sprawdzałam i w Egipcie były słodycze robione z miodu, cukru i orzechów. Nie wiem, jak je nazywano, ale po polsku to po prostu cukierki:p> Straszna demokracja u> tych wampirów panuje, żeby zgadzać się wysłać kobiety na> tak niebezpieczne misje! Pamiętaj, że to jednak wciąż ten> XV wiek. Wybacz, dokładnej daty nie jestem w stanie> przytoczyć, przypominaj o tym co jakiś czas ;). Kobieta> wciąż jest delikatna, eteryczna i cicha. A mężczyzna to> rycerz, który jej broni. I bynajmniej jej na groźne> wyprawy nie wysyła, nawet jako towarzyszki-wampirzycy!> Taka średniowieczna mentalność… ;) Której, notabene,> trochę mi tu brakuje. Rozumiem, że mąż żony nie traktował> z pogardą w XV wieku, ale też nie uznawał jej za równą> sobie…Kobiety może i nie zabierano na niebezpieczne misje, ale to przecież wampirzyce! Poza tym Amanda i Szoszannah by nie zostały:p A delikatność i kruchość kobiet to cechy epoki, nie wszystkie kobiety takie były. Naprawdę chciałabyś, żeby Amanda siedzała z Lily, a Erik i Martin przeżywali przygody?:p> W słownictwie może i przełknę tę lekką> współczesność, wyrażenia dla nas typowe. W dialogach też,> przypuścić można, że Amanda nie cytuje z pamięci, a> jedynie formułuje wypowiedź w ten sposób, by była> zrozumiała i zachowywała kontekst. To kłóci się jednak z> idealnym wręcz pamiętaniem szczegółów… Ja bym jednak> prosiła o autorskie wyjaśnienie, bo autorka, wiadomo, wie> najlepiej i rozwiewa ewentualne wątpliwości czytelników> ^^.Czemu kłóci się z pamiętaniem szczegółów? Amanda opowiada tak, żeby Karolina zrozumiała, a ponieważ wampiry mają świetną pamięć, dokładnie opisuje szczegóły. Ma opowiadać średniowiecznym sloganem?:-p> Eja, brakowało mi „Gorącej krwi”, teraz to widzę!> Stęskniłam się za Amandą i resztą bandy. :D> PS KOCHAM JAHMESA <333. Wybacz, musiałam to napisać XD! S.Nie tylko Ty go kochasz, większość czytelniczek tak twierdzi;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Justilla
    22 listopada 2011 o 16:41

    Cukierku :D Nie docenili wampirów, jak widzę, i dobrze :) Cieszę się, źr uratowali Jahmesa, mam nadzieję, że jednak na jakiś czas będą mieli trochę spokoju. Teraz pora odnaleźć rodzinę Zuri :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 16:50

    Zobaczymy, czy będą mieli trochę spokoju, w końcu jeszcze nie wszyscy ich wrogowie zginęli;p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    22 listopada 2011 o 20:08

    Dobić ich ;P A tak na serio, ani się waż jakimś pojedynczym Makinem zabić mi kogokolwiek!
    Odpowiedz
    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 21:57

    Pojedynczym Makinem? Ale Makin był tylko jeden i zginął:p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    23 listopada 2011 o 15:22

    Oj, nie chodzi dosłownie o Makina ;) Tylko typka jemu podobnego co samotnie uciekł. Nie chcę sytuacji rodem z filmu, bohater załatwia sam wszystkich wrogów, a za chwilę zachodzi go od tyłu ostatni i po bohaterze.
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 15:40

    Chodzi Ci o Mazbah:p Nie no, główna bohaterka na pewno nie umrze;p
    Justilla
    23 listopada 2011 o 20:00

    Nie, wyraziłam się tak jak chciałam :D Ale dobra, nie będziemy wdawać się w szczegóły ;POch, Amanda będzie żyć nieopisana ulga… Ale kurczę, tak na poważnie, ja się martwię o Erika!
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 20:14

    Tak? A czemu?:p
    Justilla
    23 listopada 2011 o 20:56

    Już Ty wiesz, czemu… Ufam tylko tytułowi kolejnego rozdziału, więc na razie powinno być bezpiecznie :)
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 21:16

    Spokojnie, to jeszcze nie ta część;p
    ~Justilla
    24 listopada 2011 o 16:29

    Uff, to kamień z serca. Ale wiem, że to już blisko i się bałam, że w tej…
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 16:41

    Nie, jeszcze nie, za tragicznie by było;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Dominika
    22 listopada 2011 o 17:31

    Jahmes jest taki słodki. Mam nadzieję że jednak będzie wolny, bo ja go chcę, a niestety urodziłam się jakieś 500 lat za późno. Ale on będzie żył aż do teraz, prawda.? Lily jest mądra, i dobrze że poszła, inaczej krucho by było z Jahmesem. Nastepny rozdział będzie fantastyczny, bo będzie w nim Jahmes. :p
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 18:24

    To się okaże:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    22 listopada 2011 o 19:40

    Czyli Jahmesowi grozi śmierć.?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 21:56

    Może tak, może nie:-P
    Odpowiedz
    ~Dominika
    23 listopada 2011 o 19:25

    Chcesz żebym ja dostała zawału.? :-o Biedny Jahmes.
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 19:33

    Biedny, ale nie z tego powodu, co myślisz;p
    ~Dominika
    23 listopada 2011 o 20:20

    Choinka, boję się co wymyśliłaś dla naszego Jahmesa. :p
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 21:20

    Nie bój się, nic strasznego;p
    ~Dominika
    23 listopada 2011 o 22:47

    Ufff. Może Jahmes się zakocha.? :p
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 22:55

    Może tak, a może nie… :-P
    ~Dominika
    24 listopada 2011 o 16:44

    Ależ jesteś tajemnicza. :p
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 16:52

    To źle?:p
    ~Dominika
    24 listopada 2011 o 17:14

    Nie, ale mogłabyś coś zdradzić. :p
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 17:21

    Wszystko w swoim czasie;p
    ~Dominika
    24 listopada 2011 o 22:44

    No dobra. Musimy wymyślić Jahmesowi jakąś ksywke, jakieś propozycje.? :p
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 22:59

    A nie podoba Ci się jego imię?:p
    ~Dominika
    25 listopada 2011 o 15:17

    Nie, jest ładne, ale przecież może mieć pseudonim. :p
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 15:41

    Jaki na przykład?:p
    ~Dominika
    26 listopada 2011 o 22:30

    Nie jestem w tym dobra. A jakie Jahmes ma nazwisko.?
    ~Natalia
    27 listopada 2011 o 02:41

    W Egipcie nie było nazwisk:p Dlatego przedstawił się rodem;p
    ~Dominika
    27 listopada 2011 o 14:37

    A ma drugie imię.?
    ~Natalia
    27 listopada 2011 o 16:16

    A powinien mieć?:p
    ~Dominika
    28 listopada 2011 o 14:32

    Mógłby mieć. :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Inscriptum
    22 listopada 2011 o 20:17

    Onet znowu się psuje i nie pozwala mi dodać komentarza. Wcześniej napisałam obszerny komentarz, ale niestety za Chiny nie da mi go wstawić. :/
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 22:01

    Trzeba go było zapisać najpierw w notatniku:( Onet ostatnio w ogóle szaleje i wkurza ludzi, jakby Jahmes nie zabił Makina, to bym go nasłała na onet, a co:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    24 listopada 2011 o 17:30

    Kochana, myślałaś, że go nie zapisałam? To onet nie pozwala mi go dodać. :( Ale rozdział świetny. Nareszcie wolni! xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 17:38

    Przecież dodajesz komentarze:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    24 listopada 2011 o 19:34

    No tak, ale gdy wkleję ten właściwy nie publikuje go. :(
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 20:59

    A skąd wklejasz? Spróbuj może z notatnika.
    ~Inscriptum
    24 listopada 2011 o 22:05

    To nie ma znaczenia. Czasem jak się uprze, to nie doda i już. Miałam tak kilka razy na twoim blogu, gdy dodawałam komenty po każdą notką. xD A ten komentarz przepadł, bo po prostu go skopiowałam i kilka razy próbowałam dodać. :/ Nie wiem, może to zależy od wielkości? Ale w sumie nie był taki długi…
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 22:21

    Od wielkości raczej nie, pech i tyle:p
    ~Inscriptum
    25 listopada 2011 o 19:00

    Diaboł maczał w tym palce. xD
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 21:12

    To na pewno Azazeal!:-P
    ~Iara
    25 listopada 2011 o 21:21

    Azazeala proszę zostawić w spokoju, pokutuje grzecznie xD
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 21:35

    Chyba grzesznie:-P
    ~Iara
    25 listopada 2011 o 22:21

    Nie, na to przyjdzie pora xD
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 22:28

    Nom, jak Meridiana wyjdzie z celi;p
    ~Iara
    25 listopada 2011 o 22:45

    Ej, nie strasz go xD
    ~Inscriptum
    25 listopada 2011 o 23:15

    Kto to Azazeal i Meridiana, hm? :)
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 23:17

    O kurcze, znalazłam haka na Azza! Jestem wielka:-P A Meri już się cieszy;p
    ~Iara
    25 listopada 2011 o 23:53

    Azazeal to Azazeal – diabeł xD A Meridiana to jego była xDEj, Natalia, nie rób mu tego xD
    ~Natalia
    25 listopada 2011 o 23:58

    I tak mnie nie lubi! A Meri go kocha!:-P
    ~Inscriptum
    26 listopada 2011 o 19:39

    Ale skąd wy to wydarłyście?
    ~Natalia
    27 listopada 2011 o 02:47

    To długa historia:p Fakty są takie, że Azazeal to upadły anioł, który rządzi Trzecią częścią Piekła i niczego się nie boi z wyjątkiem… zakochanej w nim Meridiany, sukkuba:-P
    ~Inscriptum
    27 listopada 2011 o 12:47

    Aaa… To takie buty. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Prithika
    22 listopada 2011 o 20:20

    Świetne. Szczególnie urzekło mnie torturowanie Makina – zasłużył sobie na to. Jahmes był brutalny, ale jego zachowanie jest w pełni uzasadnione. Dobrze, że udało się przyjaciołom uwolnić Jahmesa. Lili pokazała klasę w rozbrajaniu pułapek :-)No a tym, że Jahmes jest z pokolenia Kleopatry i Cezara to mnie totalnie zaskoczyłaś.Super.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 listopada 2011 o 22:10

    Już wcześniej było wspominane, że Jahmes jest z wysokiego rodu;p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    24 listopada 2011 o 10:49

    Ale aż tak wysokiego? Czyżbym coś przeoczyła?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 15:55

    Najpierw Amanda spytała, a on potwierdził, ale nie wdawał się szczegóły, dopiero w tunelu opowiedział jej swoją historię;p W rozdziale „Historia Jahmesa”.
    Odpowiedz

    ~Tyzyfone
    23 listopada 2011 o 19:02

    Lily to chyba jedna z Twoich najbardziej zaskakujących postaci. Podoba mi sie, jak wyróżnia się z tłumu;) A co do Asima, nie można mu odmówić sprytu. Zapewne domyślał się, że Amanda wróci… Końcówka niby szczęśliwa, ale mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec. Co mogę powiedzieć… Jak zawsze jestem pełna podziwu. Pomysł z pułapką i jej opis fantastyczny;) Przepraszam, że tak późno komentuję, ale niestety, szkoła. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 19:13

    Jest zaskakująca? Może dlatego, że jest prawdziwa;p
    Odpowiedz
    ~Tyzyfone
    24 listopada 2011 o 16:51

    Być może, w końcu prawdziwi ludzie są bardziej zaskakujący niż fabuła kryminału;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 16:54

    Ale moja powieść to żaden kryminał…
    Odpowiedz
    ~Tyzyfone
    25 listopada 2011 o 15:07

    Wiem wiem jakoś tak mi takie porównanie do głowy przyszło;P

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kara007 i Gulka3
    23 listopada 2011 o 19:11

    Serdecznie zapraszamy na nasz kolejny rozdział ;)
    Odpowiedz

    ~Kara007
    23 listopada 2011 o 22:04

    A czy my kiedykolwiek powiedziałyśmy, że zamierzamy rozdzielić Brutusa i Anitę?? Nie… A to, że Dawid w tej akurat sytuacji zrobił się mniej oschły w stosunku do Angeli, a raczej się utożsamił z jej uczuciami, to tylko i wyłącznie dlatego, że kiedyś przeżył coś podobnego ze swoją siostrą, Pauliną, a nie że coś by do niej czuł. Broń Boże! ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    23 listopada 2011 o 22:15

    Ojej, naprawdę, nie rozdzielicie ich? To Anita jednak szczerze kocha Dawida? Ale fajnie:p Poważnie? Żebym za szybko się nie ucieszyła:p
    Odpowiedz

    ~Estchra
    24 listopada 2011 o 19:01

    Wreszcie dotarłam do końca. Wiesz ile czasu czytałam, zaczynając od pierwszej notki? Nawet nie wyobrazisz tego. I mam prośbę. Mogłabyś mnie powiadamiać na moim blogu w Spamowniku? Co do tego rozdziału, jest niesamowity. Jakim cudem masz taki świetny styl pisania? [the-cruel-fate-of-life] Ps. Jakbyś czytała mojego bloga, to nie zwracaj uwagi na brakujący wyraz. Zapomniałam poprawić ten błąd i poprawię przy najbliższej okazji. I przepraszam za mały spam. Ps2. Ja też mam na imię Natalia.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 19:09

    Naprawdę przeczytałaś wszystko? No to chylę czoła, bo dużo tego:p I gratuluję wytrwałości;) A ile Ci to zajęło?Oczywiście, będę Cię powiadamiać o nn, nie ma problemu:)Ps. Natalia to tylko mój pseudonim;)
    Odpowiedz
    ~Estchra
    24 listopada 2011 o 20:21

    Na pewno chcesz wiedzieć? Ok. 2-3 tygodnie. Nie liczyłam dni, ale tyle mniej więcej mi zajęło. Myślałam, że Natalia to twoje imię. Możesz mi zdradzić prawdziwe imię? XD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 21:01

    Oj, niektórym zajęło to o wiele dłużej, wierz mi:pNo mogę, ale jakie to ma znaczenie? Tutaj jestem Natalia;p
    Odpowiedz
    ~Estchra
    24 listopada 2011 o 22:03

    Do czego służy komórka? Moja odpowiedź. Do czytania twojego bloga po nocach, kiedy nie korzystam z komputera xD Stąd szybsze przeczytanie całego opowiadania. mam tylko cichą nadzieję, że nie będziesz czytać mojego bloga, który jest niczym w porównaniu do twojego.
    ~Natalia
    24 listopada 2011 o 22:17

    Ojej po nocach? To teraz będę miała wyrzuty sumienia, że przeze mnie się nie wysypiałaś:pA co do bloga, jesteś ode mnie dużo, dużo młodsza (nie zgadłabyś nawet, ile:p) poza tym piszę już na blogach dwa lata, więc nie ma porównania;)

    OdpowiedzUsuń