Rozdział XI - Na ratunek

16.11.2011

   - A więc Yassen nie zginął! - Karolina patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. - Był szpiegiem? Donosił Mazbah, gdzie są wampiry?
   - Owszem – odparłam krótko.
   - A pójdziesz ze mną do kuchni? - poprosiła dziewczyna. - Muszę upiec szarlotkę.
   - Dobrze. - Przeszłyśmy do kuchni, gdzie Karolina wzięła się za placek, a ja kontynuowałam opowieść.


   - Jak to zdrajca? O czym ty mówisz, Amando? - spytał Martin, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem.
   - Makin go znał. Powiedział, że na torturach wyznał mu wszystko o mnie. Ale skoro on żyje i nie był na żadnych torturach, to może oznaczać tylko jedno – służy Mazbah.
   - O nie! On wie, gdzie mamy kryjówkę! - zawołała Szoszannah.
   - Został jakiś kwadrans do wschodu. Wynosimy się stąd. - Erik podjął błyskawiczną decyzję. Wstał i wziął Lily za rękę. Zerwaliśmy się z Martinem i podążyliśmy za nim.
   - Zuri, idź na górę, gospodyni cię przenocuje, a gdy ktoś tu przyjdzie, nie schodź na dół – nakazał Erik. - Jutro po ciebie wrócimy.
   - Ale nic wam się nie stanie? - Chłopiec patrzył na nas z niepokojem. Martin kucnął przy nim i uśmiechnął się do niego.
   - Wszystko będzie dobrze, nie możemy zabrać cię teraz ze sobą, ale wrócimy do ciebie, przecież wiesz.
   Zuri pokiwał głową, wtedy Martin wstał i wszyscy czworo wybiegliśmy z budynku.
   Ruszyliśmy w wampirzym tempie. Prowadził nas Erik, w jego myślach udało mi się zobaczyć cel: stary, opuszczony budynek, który mój opiekun zaplanował na następną kryjówkę. Dotarliśmy tam tuż przed świtem, weszliśmy pospiesznie i ukryliśmy się w piwnicy. Ja w ramionach Martina, a Erik przytulał do siebie żonę. Chwilę później zapadliśmy w letarg.

   Przebudziłam się gwałtownie, mając wrażenie, że wciąż jestem w celi. Spojrzałam w spokojną twarz Martina i odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę przyglądałam mu się w zamyśleniu. Nie poruszał się, nie oddychał. Dotknęłam dłonią jego zimnego policzka. Wyglądał, jakby nie żył. Co zresztą było prawdą; nie był przecież żywy, podobnie jak ja, Erik i Lily. Przeżyliśmy własną śmierć, ale czy moglibyśmy nazywać się żywymi?
   Rozejrzałam się po piwnicy. Była niewielka, z jednym małym okienkiem, przez które wpadało kilka promieni słońca, a na podłodze walały się jakieś stoły, krzesła, zauważyłam też pudło z książkami. Czyżby mieszkali tu kiedyś jacyś wykształceni ludzie?
   Z rozmyślań wyrwał mnie szelest obok mnie. Spojrzałam na mojego opiekuna, który usiadł powoli.
   - Już się obudziłaś? - zdziwił się.
   - Tam zawsze budziłam się wcześnie – szepnęłam. Erik przysunął się i objął mnie ramieniem.
   - Powinni zostać ukarani.
   - Wiem, ale dałam słowo. - Spojrzałam na niego. - Jak uratujemy Jahmesa? Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę, że go zostawiłam.
   - Nie miałaś innego wyjścia, poza tym myślę, że on żyje. Po co mieliby go zabijać? Potrzebny im żywy wampir. - Popatrzył na mnie ze spokojem.
   - Jak go stamtąd wyciągniemy? - zapytałam ponownie, przytulając się do niego. - Przecież nie mamy tam całej swojej wampirzej mocy. To hoodoo...
   - Znaleźliśmy sposób na hoodoo, dlatego dzisiaj mieliśmy przeszukać piramidę.
   - Jaki sposób?
   - Poznałem szamana – wyjaśnił Erik – który zajmuje się głównie voodoo, ale zna również hoodoo. Zrobił cztery medaliony, które ochronią nas przed działaniem magii.
   - To wspaniale! - ucieszyłam się. - Więc możemy tam wpaść i zabrać Jahmesa! Ale potrzebne nam pięć – dodałam po namyśle.
   - Jeden talizman robi się cały dzień. Musielibyśmy poczekać do jutra – odparł mój opiekun, zerkając na Martina, który właśnie otworzył oczy.
   - Nie, musimy już dzisiaj iść mu pomóc. A jeśli zrobili mu coś złego, pomimo obietnicy, to moje przyrzeczenie też nie będzie już miało znaczenia.
   - A kim tak właściwie jest ten Jahmes? - zapytał Martin, siadając obok mnie.
   - Jest więźniem Mazbah – odparłam.
   - Tyle wiemy. I rozumiem, że się z nim... zaprzyjaźniłaś? - Mój narzeczony spojrzał na mnie podejrzliwie.
   - Tak, dokładnie. - Spojrzałam mu w oczy. - To mój przyjaciel. I tylko przyjaciel.
   Martin przewrócił oczami.
   - A czy ja coś mówiłem?
   Wtem obok Erika usiadła Szoszannah.
   - Chyba pora, żeby zaplanować, jak mamy uratować tego mężczyznę – rzekła, opierając się na ramieniu swojego męża. Po chwili nagle o czymś sobie przypomniała, bo zerwała się i wcisnęła mi sukienkę, którą wczoraj ze sobą zabrała. Podziękowałam jej i wyszłam z piwnicy, by się przebrać. Ta w której byłam już drugi tydzień, nie nadawała się już do niczego. Kiedy wróciłam, zerknęłam w okienko. Dochodziło popołudnie, do zmroku zostało jeszcze sporo czasu. Jahmes pewnie już się obudził. Tylko gdzie? Miałam nadzieję, że w celi i że nic mu nie jest.
   - Amando, pamiętasz drogę, którą wracałaś?
   - Tak – odparłam, odwracając się do nich. - Pamiętam wszystkie korytarze, przez które przeszłam. Czy Yassen wie o talizmanach?
   - Nie, chyba nie. - Szoszannah spojrzała na Erika i Martina. - Wie tylko, że dziś mieliśmy wejść do jednej z piramid. Nie zdradzaliśmy mu szczegółów.
   - Mówiłem, że nie należy mu ufać – mruknął Martin ponuro.
   - Ale ty mówisz tak o każdym wampirze – zwróciła mu uwagę Lily.
   Erik wstał i podszedł do schodów prowadzących na górę. Wyszedł z piwnicy, poszliśmy więc za nim. Zatrzymaliśmy się, rozglądając po opustoszałym domu. Powoli i dokładnie opowiedział nam o swoim planie.
   - Zaraz, zaraz, czyli ja mam tutaj zostać? - zbuntowała się Szoszannah.
   - Tak będzie lepiej, bezpiecznej – odparł jej mąż.
   - O nie! Mowy nie ma, idę z wami! - Założyła ręce i spojrzała na niego wzrokiem nie wróżącym nic dobrego.
   - Nie pójdziesz, Szoszannah. - Stali naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem.
   - Gdyby nie ja i moje beznadziejne pomysły, żeby zwiedzać Egipt, nigdy nic by się nie wydarzyło! Dlatego nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie, podczas gdy wy...
   - Nie będziesz siedzieć bezczynnie – przerwał jej Erik. - Przygotujesz naszą kryjówkę, tak żeby nikt nie odkrył, gdzie spędzimy noc.
   - A jak dopadnie mnie Yassen? - Lily sięgnęła po mocny argument. - Z tobą będę o wiele bezpieczniejsza, niż sama tutaj!
   Jej mąż jeszcze przez chwilę się zastanawiał, w końcu kiwnął głową.
   - Niech ci będzie. Ale masz się trzymać blisko mnie i nie narażać!
   - Tak jest! - Szoszannah uśmiechnęła się i pocałowała go w usta, po czym usiadła grzecznie obok Martina. Teraz zostało nam tylko czekać na zmierzch.
   Zaczęłam chodzić w tę i z powrotem, Erik stał oparty o ścianę, a Martin siedział koło Lily, podążając za mną wzrokiem. W końcu wstał i przyciągnął mnie do siebie, po czym usiadł i mocno przytulił, jakby się bał, że za chwilę znowu mu gdzieś zniknę.
   - Co oni ci zrobili, kochanie? - zapytał, patrząc na mnie z niepokojem. - Nic nie mówisz, ale mam wrażenie, że spotkało cię tam coś bardzo złego.
   - Nie chcę teraz o tym mówić – wymigałam się, opierając głowę na jego ramieniu. Gdybym im opowiedziała, to by tylko pogorszyło sprawę. Na szczęście Erik, który wiedział o wszystkim, rozumiał, co znaczyła moja obietnica i pomimo wściekłości, jaką spowodowało to, co zobaczył w moich myślach, wiedziałam, że jej nie złamie.
   W końcu słońce zaszło, a gdy ostatnie promienie znikły za horyzontem, wybiegliśmy z kryjówki. Dotarliśmy do poprzedniej, gdzie – jak się okazało – nad ranem przyszli po nas Mazbah. Nigdzie nie dostrzegliśmy naszych strażników, a trumny były otwarte. Weszliśmy do gospody. Oczy siedzących tam skierowały się w naszą stronę, a zza lady wyskoczył Zuri i podbiegł do nas. Martin kucnął przy nim i uśmiechnął się.
   - Jak minęła noc?
   - Zabili tych Egipcjan – szepnął chłopiec. Zorientowałam się, że chodzi mu o strażników.
   - Ale nie schodziłeś tam? - Erik zmarszczył brwi. Zuri pokręcił głową.
   - Nie, ale rano oni tam byli martwi. Przestraszyłem się, że was też dopadli.
   - Nic nam nie jest, nas nie tak łatwo dopaść – powiedziała Szoszannah i przytuliła chłopca. Spojrzałam na Erika.
   - To gdzie te talizmany?
   - Zaczekajcie tutaj, zaraz z nimi wrócę – powiedział tylko, odwrócił się i wyszedł.
   Usiedliśmy przy stoliku, by nie zwracać na siebie aż takiej uwagi, choć i tak wyglądaliśmy nietypowo. Anglik, Izraelitka, Francuzka i Murzynek. Nic dziwnego, że wszyscy się na nas gapili.
   Kiedy Erik wrócił, wstaliśmy jednocześnie, a mój opiekun dał nam małe, srebrne krążki zawieszone na sznurkach. Wyryte były na nich jakieś znaki. Założyliśmy je na szyje.
   - Chodźmy – powiedziałam. Martin wziął mnie za rękę i ruszyliśmy przodem, za nami Lily z Erikiem.
   - Powodzenia – mruknęła gospodyni, która najwyraźniej wiedziała, kim jesteśmy i co planujemy, i pociągnęła Zuri w stronę lady.
   Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, ruszyliśmy biegiem. Zatrzymaliśmy się dopiero przed piramidą Chefrena. Bez trudu znalazłam wejście, zasłonięte teraz murem.
   - Trzymamy się planu – powiedział cicho Erik. Plan nie był skomplikowany. Do środka wchodziłam ja i Martin, u wejścia mieli czekać Erik i Lily. Dzięki talizmanom mogliśmy się porozumiewać. Jeśli wpadlibyśmy w pułapkę albo potrzebowali pomocy, mój opiekun i przyjaciółka mieli nam dopomóc.
   Choć plan był prosty, miałam wrażenie, że jego wykonanie wcale takie nie będzie.
   Martin i Erik podnieśli ścianę, a mój opiekun przytrzymał, gdy wchodziliśmy razem z moim narzeczonym. Kiedy byliśmy już w środku, odetchnęłam z ulgą. Wciąż słyszałam myśli Erika, więc medalion działał.
   Złapałam narzeczonego za rękę i ruszyłam korytarzem. W głowie odtwarzałam przejście do lochu. Już niedługo zobaczę Jahmesa. Wyciągnę go stamtąd i będzie mógł wykonać swoją zemstę.
   O ile bowiem ja obiecałam, że z mojej strony nic nie grozi sadyście ani jego bratu, o tyle Jahmes nie składał takiej przysięgi. Postanowiłam, że jeśli Asim dotrzyma słowa, postaram się przekonać Jahmesa, żeby go puścił. Ale z Makinem może zrobić, co zechce. Erik miał rację, taki sadysta to zagrożenie dla ludzi i wampirów.
   Zatrzymałam się przed salą z posągami bogów. Usłyszałam kilku Egipcjan, którzy właśnie wychodzili. Po chwili sala była pusta. Dałam Martinowi znak, że możemy kontynuować i ruszyłam pierwsza.
   Zeszliśmy na dół. W końcu dotarliśmy do lochów. Nikt ich nie pilnował; w końcu kto miał pilnować wampirów uwięzionych za kratami? Jeśli by się wydostały, to i tak strażnicy nie daliby im rady.
   Weszłam powoli, a serce biło mi w przyśpieszonym tempie. Stanęłam naprzeciwko cel i zamarłam.
   Obie były puste.
   - Nie – szepnęłam, stojąc bez ruchu. - Okłamał mnie...
   - Spokojnie, znajdziemy go. - Martin obrócił mnie w swoją stronę. - Nie wiesz, gdzie jeszcze mogli go przenieść?
   - Na plac... ale nie wiem, gdzie to jest... - Patrzyłam na niego bezradnie. Przytulił mnie, marszcząc brwi w zamyśleniu. Miałam ochotę się rozpłakać, ale to by było bez sensu. Musiałam założyć, że Jahmes żyje i go odnaleźć. Tylko jak?
   - Najlepiej kogoś zapytać – usłyszałam za sobą i ujrzałam Erika, trzymającego za kark jakiegoś przerażonego Egipcjanina. Cisnął go niedbale na ścianę, podniósł, spojrzał w oczy i spytał: - Gdzie jest wampir z tej celi?
   Przerażony mężczyzna nie zdołał wydusić z siebie nawet słowa, ale Erik zobaczył to w jego oczach i przekazał mi w myślach drogę na plac. Następnie wepchnął go do celi.
   - Lepiej, żeby nikomu o nas nie doniósł – stwierdził.
   Kiwnęłam głową i ruszyłam przodem. Szliśmy cały czas w górę, ja pierwsza, za mną Martin, potem Lily i Erik. W końcu doszliśmy do wielkich wrót, Martin otworzył je szeroko i naszym oczom ukazał się ogromny plac, który tak dobrze znałam. Na środku stał pal, a do niego przywiązany był Jahmes. Na szczęście nie był ranny i oprócz tego, że ręce miał skute, wyglądał całkiem dobrze.
   - Jahmes! - zawołałam i rzuciłam się w jego stronę.
   - Stój! - zawołał mój przyjaciel takim głosem, że natychmiast się zatrzymałam. - Ani kroku dalej, to pułapka.
   - Nic ci nie jest? - Cofnęłam się o krok, patrząc na niego z niepokojem.
   - Ależ skąd, czuję się całkiem świetnie, wybrałaś idealny moment na wizyty towarzyskie. Tylko nie za bardzo mam jak poczęstować czymś twoich przyjaciół. - Uśmiechnął się z ironią w oczach, a ja pomyślałam, że skoro żartuje, to może jednak nie jest z nim tak źle. Wtem po drugiej stronie placu ujrzałam znajomą postać.
   - Witaj ponownie, Amando.

7 komentarzy:

  1. ~Susannah
    16 listopada 2011 o 20:29

    The best of Jahmes and Lily! :D I love them! :D „O nie!” – rules! :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 20:57

    Po polsku proszę!:p
    Odpowiedz

    ~Iara
    16 listopada 2011 o 20:39

    No nie, a ja myślałam, że już go uratują w tym rozdziale… ale lipa, no nie mogę… uch. Jahmes rządzi nawet jak go nie ma xDA co do Asima… wiedziałam, że to taka sama menda jak braciszek…
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 20:59

    Spokojnie, po kolei. Nie może im pójść za łatwo, prawda?:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    16 listopada 2011 o 21:02

    A dlaczego nie?
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 21:37

    Bo ja lubię komplikować;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    16 listopada 2011 o 22:18

    Niepotrzebnie:P
    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 22:29

    E tam, jak za prosta fabuła, to nie ma emocji:p Przyjdą, uratują, pójdą i co?:p
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 16:23

    Poszliby na krwawego drinka xD
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 18:17

    Na Krwawą Mary?:-P
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 19:26

    O ile sok pomidorowy zastąpisz krwią xD
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 19:47

    O, dobry pomysł;p
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 20:01

    A ja już mam weekend i Juana:D
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 20:06

    Pozdrów go ode mnie;p
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 20:10

    Sama możesz to zrobić, siedzi obok mnie i grozi łaskotaniem xD
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 20:40

    Łaskotaniem? A nie gryzieniem w szyjkę?:-P
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 20:58

    Twierdzi, że łaskotaniem zębami:P
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 21:00

    Brzmi ciekawie;)
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 21:06

    Weź tak nie mów, bo już się nakręcił…:p
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 21:10

    To teraz niech jeszcze Ciebie nakręci;p
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 21:15

    Mnie nie trzeba nakręcać xD
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 21:17

    Oj, to będzie gorąco:-P
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 21:19

    Tak, będzie gorąca krew:P
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:33

    Twoja?:p
    ~Iara
    17 listopada 2011 o 22:50

    No moja, przecież nie Juana:P
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:56

    I on tak co weekend pije Ci krew?:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 00:38

    Nie, tylko czasami.
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 00:52

    A nie chce Cię przemienić?:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 00:54

    Nic nie wspominał:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 00:59

    Jeszcze nie:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 12:35

    Tak myślisz?
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 15:05

    A mówił, że Cię kocha?:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 15:24

    Hm… [zastanawia się] częściowo:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 15:50

    Jak to częściowo? Mówił „kocham”, ale nie mówił kogo, czy mówił „Cię”, a nie dopowiedział, co?:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Iara
    18 listopada 2011 o 15:57

    Powiedział „kochanie” xD
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:01

    O, to dobry znak:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 16:19

    Jest na dobrej drodze:)
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:31

    I już bliżej niż dalej;p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 16:36

    Super, no nie?:D
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 17:43

    Bez dwóch zdań;p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 18:31

    Ciekawe czy posunie się dalej xD
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 19:43

    Kiedyś na pewno;p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 20:00

    Byle zanim zrobię się stara i pomarszczona:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 20:23

    To Juan jest aż taki powolny?:-o
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 20:49

    Zależy w czym:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 21:03

    A w czym jest szybki?:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 21:34

    Ogólnie, to wampir:p Szybko do mnie przychodzi i szybko zabiera się do całowania:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 22:01

    A co robi wolno oprócz wyznawania miłości?:p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 22:06

    Wolno przestaje mnie całować:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 22:14

    To chyba już nie muszę pytać, co lubiecie razem robić przez większość czasu:-P
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 22:35

    Przytulamy się i on straszy mnie trumną:P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 22:58

    To przytulacie się w trumnie?:-o
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 23:17

    Nie, u mnie na łóżku, ale on mnie straszy, że kupi podwójną trumnę i będziemy w niej razem spać:o
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 23:28

    Ojej, jakie to romantyczne:-D I to już świadczy o tym, że ma wobec Ciebie poważne plany;p
    ~Iara
    18 listopada 2011 o 23:47

    Spanie w trumnie nie jest romantyczne, wolę jak śpi ze mną na łóżku xD
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 00:17

    Ale podwójna trumna to już coś znaczy;p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 00:21

    A podwójne łóżko?
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 01:03

    Podwójne łóżko to dużo osób ma:p A słyszałaś, żeby ktoś spał w podwójnej trumnie?;p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 19:40

    Ale normalnie kiedy ktoś śpi w trumnie to już z niej nie wychodzi:p A łóżko jest mięciutkie i w ogóle.
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 20:12

    Przecież trumna to takie łóżko, tylko że zamykane:p Jak się pościeli, to też jest miękko:-P A jakbyś tam leżała z Juanem, to chciałoby Ci się wychodzić?:p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 20:27

    Ale wolę leżeć z nim w łóżku:P
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 20:49

    Ale jakbyś została wampirzycą?:p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 21:23

    A nie mogłabym wtedy spać w łóżku?
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 21:40

    W trumnie mniejsze ryzyko, że spali Cię słońce, poza tym masz lepsze samopoczucie po takiej drzemce;p Organizm lepiej się regeneruje.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Iara
    19 listopada 2011 o 22:23

    Odpisałam i nie ma:oAle śpiąc koło Juana też będę rozluźniona:P
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 22:53

    Onet wariuje:/Ale Juan chciał przecież w trumnie:p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 23:15

    Ale w trumnie ciasno:P
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 23:19

    Dlatego Juan chciał podwójną!:p
    ~Iara
    19 listopada 2011 o 23:29

    Oj, no dobra…
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 00:56

    Co, zgodziłaś się na trumnę?:-o
    ~Iara
    20 listopada 2011 o 01:11

    Jeśli Juan będzie się przez to lepiej czuł to jakoś to zniosę xD
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 02:01

    Ale jeszcze jako człowiek?:-o
    ~Iara
    20 listopada 2011 o 14:21

    No wolałabym jako wampir:P
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 14:37

    Leżeć w trumnie jako żywy człowiek to faktycznie nie za ciekawie:p
    ~Iara
    20 listopada 2011 o 17:48

    No ba, a on mnie tak nieładnie straszy xD
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 22:00

    Chce Cię żywcem w trumnie ze sobą zamknąć?:-o
    ~Iara
    20 listopada 2011 o 22:06

    Nie wiem czy zamknąć, ale na pewno wsadzić xD Ale o przemianie nic nie wspominał:P
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 22:25

    To pewnie nie mówił poważnie, przecież by Ci tego nie zrobił:p
    ~Iara
    20 listopada 2011 o 22:44

    Mam nadzieję, straszy mnie tak, jak mówię, że nie mam czasu na buziaki xD
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 23:40

    To co się dziwisz, skoro Ty też go straszysz?:p

    ~Anne
    16 listopada 2011 o 22:19

    A już myślałam, że uratują Jahmesa w tym rozdziale. I kto taki zobaczył Amandę pod koniec? :p Całkiem tajemniczy rozdział wyszedł… Czekam na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam,
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 22:23

    A jak myślisz, kto to był?:)
    Odpowiedz
    ~Iara
    16 listopada 2011 o 22:26

    Ja wiem, ja wiem! xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 23:04

    To brawo:-P

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Dominika
    16 listopada 2011 o 23:00

    Nasz kochany Jahmes i jego ironiczne poczucie humoru, i jak go tu nie kochać.? Najlepsza końcówka, ale myślałam że go uratują, a tu muszę czekać do następnego rozdziału. Szkoda że tak mało Jahmesa było w tym rozdziale. :p Lily jaka waleczna. :P Jestem ciekawa co będzie z Jamesem jak go już uratują, mam nadzieję że z nimi zostanie. :-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 23:06

    A jak myślisz, zostanie z nimi, czy nie?:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    17 listopada 2011 o 15:26

    Zostanie, musi. :p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 18:26

    To Jahmes, on nic nie musi:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    17 listopada 2011 o 20:09

    Jestem ciekawa co wymyśliła.Może Jahmes to stary przyjaciel Szoszo.?Może jej dawna miłość, a może to dawny kumpel Martina, albo coś zupełnie innego. :-)
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 20:54

    A czytałaś wszystkie części Gorącej Krwi?;>
    ~Dominika
    17 listopada 2011 o 21:12

    Oczywiście.Przeczytałam każde słowo. :p
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:06

    Aha:p
    ~Dominika
    17 listopada 2011 o 22:19

    A dlaczego chciałaś wiedzieć czy przeczytałam wszystkie części.?
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:37

    Szoszannah nigdy nie wyjeżdżała z Azji, dopiero do Anglii, więc jak mogła spotkać Jahmesa? Poza tym mówiła, że nigdy wcześniej nie była zakochana. A Martin przed powrotem do Anglii nie spotkał żadnego wampira (oprócz Kate, ale nie wiedział, kim jest), a przecież Jahmes stał się wampirem długo przed narodzinami Martina:p
    ~Dominika
    18 listopada 2011 o 14:30

    No tak, ale po tobie można się spodziewać wszystkiego. :p
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 15:06

    Nom, czasem popełniam błędy logiczne, ale staram się ich unikać:p
    ~Dominika
    18 listopada 2011 o 16:01

    Nie chodziło mi o to. Dam przykład Amanda jest ze swoim ,,synem,, nie prawdziwym ale to zawsze coś. Chodzi mi o to że ty lubisz zaskakiwać, ale przecież w powieściach o to właśnie chodzi. :p
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:07

    Zakakiwać lubię, ale i tak wszystko musi się logicznie układać, bo diabeł tkwi w szczegółach;p
    ~Dominika
    18 listopada 2011 o 16:58

    To prawda, czytałam kiedyś opowiadanie tak pogmatwane, że na końcu autorka nie wiedziała kto jest kim. :p A tak na marginesie: Co tam u Damona.?
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 17:44

    Ale blogowe?:pA Damon nadal tańczy:P
    ~Damon
    18 listopada 2011 o 17:56

    Tak, blogowe. Jeszcze tańczy.? Nie znudziło mu się.?
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 18:16

    Czyżby ktoś tu miał rozdwojenie jaźni?:-PNie każdy, kto pisze na blogu ma do tego predyspozycje:p
    ~Dominika
    18 listopada 2011 o 20:03

    Może ma. :p Jeśli ktoś nie zna podstaw ortografii to niech nie pisze opowiadań, u niektórych błędy aż rażą. :p
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 20:29

    No niestety, bywa:p
    ~Dominika
    18 listopada 2011 o 22:23

    Jak się trzyma nasz kochany Jahmes.? Biedaczek, pewnie cały jest obolały. :p
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 23:00

    Jahmes jest wytrzymały:p

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Dominika
    18 listopada 2011 o 23:36

    Wiem, on jest silny, wytrzymały, cudowny, i NAJLEPSZY. No może Damon jest lepszy, ale mu nie mów, bo się obrazi. :p
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 23:52

    Damonowi też nie mówić?:p
    ~Dominika
    19 listopada 2011 o 08:34

    Jemu możesz. :p
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 12:01

    A jak powie Jahmesowi?:p
    ~Dominika
    19 listopada 2011 o 17:05

    Jahmes się, chyba, nie obrazi. :p
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 17:55

    Nie byłabym tego taka pewna;p
    ~Dominika
    19 listopada 2011 o 20:41

    To lepiej nie ryzykować, i Damonowi nic nie mówić, chyba że już mu powiedziałaś. :-P
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 21:06

    Nie, nie mówiłam:p
    ~Dominika
    19 listopada 2011 o 22:29

    Uff. :p Pozdrów ode mnie tych dwóch wspaniałych. :-P
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 22:38

    Dobra:p

    ~Viviene
    16 listopada 2011 o 23:11

    Przeczytałam ten rozdział tak szybko, że zdziwiłam się że już koniec. Czemu kochana kończysz zawsze w tak ważnym momencie, zawału można dostać. Jahmes jak zwykle doskonałe teksty, no i chyba wiem kto wyłonił się z za rogu. Mam nadzieję, ze te amulety zadziałają i Amanda oraz Eric spuszczą im niezły łomot. A Martina nadal nie lubię, wybacz :) Pozdrawiam serdecznie i oczekuję na kolejną rewelację :))
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 23:16

    Już niedługo wszystko się okaże;p
    Odpowiedz

    ~Kara007
    16 listopada 2011 o 23:18

    Nie no, on jest po prostu boski ;) I te jego poczcie humoru ;) Uwielbiam go! No ja myślę, że zostanie z nimi – przecież mówiłaś, że wiążesz z nim jakieś plany ;) Ach ta zemsta, tak długo na nią czekam no i jeszcze sobie poczekam xD Ale będzie warto ;D Ja myślę, że tam na tym placu oprócz braci sadystów pojawi się jeszcze ten zdrajca. Aż czekam na to jak go dopadną ;) No i kiedy oni go wreszcie uwolnią??? ;D Martin jest już o niego zazdrosny ;) – to było piękne! Pozdrawiam ;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 23:28

    Wiążę z nim plany, ale do ich realizacji jeszcze trochę;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    16 listopada 2011 o 23:49

    No więc nie ma innej możliwości jak to że zostanie z nimi ;) A Amanda chętnie go przyjmie – przecież się zaprzyjaźnili ;) Tyle razem przeszli, a on, biedny, nie ma teraz nikogo. I w tej sytuacji chcę widzieć minę Martina ;p Tak, wiem, wredna jestem xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    16 listopada 2011 o 23:57

    To ja też będę wredna i powiem Ci, że chciałabym zobaczyć Twoją minę, jak się dowiesz, co zaplanowałam;p ;p ;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    17 listopada 2011 o 19:18

    Natalio, to ja mam tu grać ten zły charakterek, a nie Ty;) Pisarki nie powinny być wredne ;p
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 19:33

    Nie wredne, ale asertywne;)
    ~Kara007
    17 listopada 2011 o 23:01

    Ha ha ;) bardzo zabawne. Podejrzewam, że jak przeczytam to co Ty tam wymyśliłaś to będę zbierać szczękę z biurka, a to akurat nie jest pasjonujący widok – nie chciałabyś tego zobaczyć ;D
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 23:10

    Przecież nie zobaczę, tylko mi o tym napiszesz;p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Inscriptum
    17 listopada 2011 o 00:59

    Wiedziałam, że z tym ratunkiem będzie jakiś kłopot. Pewnie Asim chciał zwabić Amandę razem z dostawą – jej przyjaciółmi, a właściwie rodziną. Dobrze, że Zuri chociaż Zuri jest bezpieczny, Ciekawe zresztą co ty znowu wymyśliłaś. Do tego bezcenna ironia Jahmesa – on jest niesamowity. Kurde, wiem, że to głupie, ale stokroć wolę jego niż Martina. Ach, jakby to było cudownie, gdyby Amanda rzuciła go dla mega przystojnego, gorącego Jahmesa…. xD
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 01:02

    Biedny Martin, ale wy jesteście niedobre:( Oj bo jak się wkurzę to biedak zginie w jakiś okrutny sposób i wtedy będziecie zadowolone:p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    17 listopada 2011 o 23:05

    Ale że Martin? ;) Hm…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 23:16

    Skoro i tak nikt go tutaj nie chce…
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 14:08

    Jestem za! ;P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 15:09

    A ja przeciw!:p
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 16:02

    Dlaczego? On jest taki… niesympatyczny. :P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:09

    A co on złego zrobił?
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 16:14

    No złego nic nie zrobił, ale go nie lubię. Taki dziwny jest. Po prostu go nie lubię. xD
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:19

    Trudno, obędzie się:p
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 16:27

    Obędzie się? Bez czego? :P
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:32

    Bez Twojego lubienia:p
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 17:03

    Oj, no wiesz. To mnie trochę zabolało. xP
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 17:42

    A Martina to nie? On też ma uczucia:p
    ~Inscriptum
    18 listopada 2011 o 23:21

    W takim razie przekaż Martinowi moje przeprosiny. No i powiedz mu, żeby się mną nie przejmował. xD
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 23:32

    No nie wiem, czy tak łatwo Ci wybaczy. Chciałaś, żeby zginął w cierpieniach!:p
    ~Inscriptum
    19 listopada 2011 o 01:00

    Kiedy ja tak ładnie przepraszam… xD
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 01:05

    A jak ładnie?:p
    ~Inscriptum
    19 listopada 2011 o 01:44

    Tak: http://hellohela.blox.pl/resource/shrek_2_2.jpg xD
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 12:04

    Skoro tak, to Martin Ci wybaczy, bo ma dobre serce:p
    ~Inscriptum
    19 listopada 2011 o 12:22

    So I’m happy! ;D
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 13:13

    No widzisz, a tak go nie lubiłaś:p
    ~Inscriptum
    19 listopada 2011 o 22:47

    Chyba źle go oceniłam. xD
    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 23:18

    Na to wygląda:p

    ~Tyzyfone
    17 listopada 2011 o 16:12

    Bardzo interesujący i jak zwykle obfitujący w wydarzenia rozdział. Ja nie wiem, skąd ty bierzesz na to pomysły;P Gratuluję bujnej fantazji. Szosannah bardzo sprytnie podeszła Erika i muszę przyznać, że koncertowo ci ta scenka wyszła, jak zresztą cały rozdział. Jak zwykle musiałaś przerwać w takim momencie! teraz będę się zastanawiać, czy to Asim, czy Makin;) Co mogę powiedzieć… Wymiatasz po prostu. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 18:40

    A dziękuję, pomysły różnie, natchnienie czerpię z wielu dziedzin:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Prithika
    17 listopada 2011 o 17:22

    Czyżby to faktycznie była pułapka? Wypuścili ją, mając w tym ukryty cel? I co stanie się z Jahmesem? Pewnie nic dobrego. Znając tych sadystów można dojść do wniosku, że są gorsi od wampirów. Tak to już jest, gdy władza uderza do głowy i dochodzi do tego chęć wiecznego panowania. Nadawanie sobie przymiotów boskości nigdy nie kończyło się dobrze… No nic, pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy. Ciesze się jedynie, że dodajesz rozdziały tak często więc oczekiwanie nie będzie długie. Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 18:48

    Dopóki nie pracuję, to dodaję często;) Masz całkowitą rację co do efektów pragnienia władzy i przymiotów boskości;p
    Odpowiedz
    ~Prithika
    17 listopada 2011 o 21:22

    To tylko powinniśmy się cieszyć, że nie pracujesz :-)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:08

    No dzięki:( Ja tutaj w biedzie i bezrobociu, nie ma się z czego cieszyć:/
    Odpowiedz

    ~Justilla
    17 listopada 2011 o 21:19

    Spodziewałam się kłopotów, ale nie pułapki… Choć mam nadzieję, że dzięki talizmanom będą mieć przewagę… Skoro „Smak zemsty” to trzeba być wolnym by się zemścić. Najlepiej dorzuć do tej grupki jeszcze Yassena i mamy wszystkich złych z głowy… Przez najwyżej jakieś 3 rozdziały znając Ciebie ;PDobrze mieć znów Erika :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    17 listopada 2011 o 22:27

    Chcesz tak od razu pozbyć się wszystkich złych za jednym zamachem?:p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    18 listopada 2011 o 16:15

    Oczywiście, co się będę ograniczać :D I tak wkrótce po tym Amanda znajdzie sobie kolejne kłopoty, zostało w końcu jej jeszcze parę wieków ;P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    18 listopada 2011 o 16:28

    Co fakt, to fakt;p
    Odpowiedz

    ~Miravelle
    18 listopada 2011 o 16:09

    Zapraszam Cię na mojego bloga z recenzjami książek!;) {centerbook}
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    19 listopada 2011 o 12:31

    Tajemniczy ten rozdział muszę powiedzieć. Tytuł zdradzał, że może uratują Jahmesa, no ale niestety nie. Trzymasz nas w niepewności. Końcówka była niesamowita. Pozdrawiam.P.S Piękne prezenty na rocznice bloga! Życzę Tobie i Twojemu blogowi sto lat! ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 13:15

    Tytuł zdradzał, że wyruszą mu na ratunek;pDziękuję:)
    Odpowiedz

    ~Serina
    19 listopada 2011 o 14:27

    Wróciłam i przyszłam tu nadrobić zaległości! :D Oj, stęskniłam się, stęskniłam. Zaczynam od pierwszego rozdziału, ach. I pod tym, co dopiero będzie, skomentuję, także czekaj cierpliwie :D. Całuję,
    Odpowiedz

    ~Natalia
    19 listopada 2011 o 14:31

    O to fajnie, cieszę się:p A gdzie Cię wywiało?:)
    Odpowiedz
    ~Serina
    20 listopada 2011 o 10:11

    A to Ty chyba się nie orientujesz… xP Przechodziłam lekkie zawirowanie, zawiesiłam bloga i przez jakiś czas kompletnie się w blogosferze nie udzielałam. No ale jednak wróciłam.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    20 listopada 2011 o 14:48

    Wiem, że się nie udzielałaś, pytałam, co się stało:p
    Odpowiedz
    ~Serina
    21 listopada 2011 o 12:09

    Przechodziłam mały kryzys i zbierałam siły xd.
    ~Natalia
    21 listopada 2011 o 16:15

    Ale już wszystko dobrze?

    OdpowiedzUsuń