Rozdział XI - Historia Jahmesa

7.11.2011

   Nagły dźwięk telefonu przerwał opowiadanie. Karolina wyszła i odebrała.
   - Do ciebie, mamo – podała Amy słuchawkę i wróciła do pokoju. - Coraz bardziej lubię Jahmesa – oznajmiła mi – i ciekawa jestem jego historii. - Usiadła po turecku na łóżku i popatrzyła na mnie oczekująco.
   - Ja też go polubiłam. Nigdy nie zapomnę, jak siedzieliśmy skuleni w tym tunelu i opowiadaliśmy sobie nawzajem swoje historie...


   - Urodziłem się w tysiąc sto drugim roku tutaj, w Egipcie – zaczął Jahmes. - Moim rodzinnym miastem jest Aleksandria. Byłem najmłodszy z trzech braci w rodzinie, w której pielęgnowana była przeszłość. Musiałem znać na pamięć wszystkich moich przodków, począwszy od samej Kleopatry.
   - Jesteś potomkiem Kleopatry? - Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
   - Tak, a dokładniej to Ptolemeusza XV Cezariona, syna Juliusza Cezara i Kleopatry. Panował w 44 roku p.n.e. do śmierci, która nastąpiła w 30 roku p.n.e. Ponad jedenaście wieków, wiesz, ile to potomków? - Uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. - Królewska krew już dawno uległa rozrzedzeniu, ale moja rodzina wciąż pielęgnowała swoje pochodzenie. Podobnie, jak dwadzieścia trzy inne rodziny w Aleksandrii. Ja jednak jestem potomkiem w linii prostej, idącej po pierworodnych synach. Mój brat dalej poprowadził linię... - zamilkł na chwilę, po czym kontynuował: - Jako najmłodszy z braci miałem pewną swobodę, więc uczyłem się walczyć i studiowałem książki. Pewnego dnia razem z młodszym z braci wybrałem się do Gizy, gdyż zamierzał on poprosić o rękę pannę z godnego rodu, ładną i majętną. W drodze napadli na nas bandyci. Gdyby nie to, że było ich trzydziestu, dalibyśmy im radę. Nas, łącznie ze służbą było pięciu. Zabiliśmy przynajmniej ośmiu, gdyż nie spodziewali się oporu. Jednak pokonali nas swoją liczebnością. Mój brat poległ, a mnie zostawili ledwie żywego. I wtedy znalazła mnie Madiha. Napoiła swoją krwią, wyjaśniła, czym się stałem, wprowadziła w życie wampira. Byłem jej wdzięczny, że mnie uratowała. Spędziliśmy razem dwadzieścia lat.
   - I co się z nią stało? - zapytałam, opierając głowę o jego ramię.
   - Przemierzyliśmy całą Afrykę, wzdłuż i wszerz, ale ja chciałem więcej. Pragnąłem wyruszyć na nieznane mi kontynenty, o których czytałem w książkach. Madiha wręcz przeciwnie, nie chciała wyjeżdżać. Była uparta, tak samo jak ja. Odchodząc od niej, czułem niemal fizyczny ból. Więź była zbyt silna. Zaczęliśmy się kłócić, coraz częściej... aż w końcu ona przemieniła kogoś innego. Miesiąc później wypłynąłem statkiem z Afryki. Zwiedziłem część Europy, a pięć lat temu w Rzymie poznałem Dżamilę. Marzyła o zwiedzaniu świata tak samo, jak ja. Ale była kobietą... Prosiła mnie, bym ją zmienił i w końcu uległem. Może nie powinienem, nie czułem tego specjalnego zapachu. Ale zawsze miałem słabość do pięknych kobiet... - Roześmiał się cicho. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na niego.
   - Z pewnością miała dar przekonywania – stwierdziłam.
   - O tak. Była śliczna, mała, drobna, wyglądała na bezbronną i wzbudzała w mężczyznach instynkt opiekuńczy. Miała wielu kochanków, ale szybko jej się nudzili. Dla mnie była jak siostra; oczywiście nie mogło być mowy o czymś więcej z naszej strony, znałem wampiry, które przemieniały swe ukochane i ich miłość się rozpadała. Tylko w jednym przypadku, gdy pewien człowiek został przemieniony w wampira, a potem przemienił swą narzeczoną, ich uczucie przetrwało, gdyż kochali się już wcześniej, a po przemianie poczuł od niej ten specyficzny zapach.
   - To jak Amelia i Arthur – przypomniałam sobie.
   - Twoja przyjaciółka i jej mąż? - Jahmes wolno pokiwał głową. Oparłam się ponownie o jego ramię, słuchając opowieści. - Pół roku temu wróciliśmy do Egiptu. Dżamila chciała zobaczyć miejsce, gdzie się wychowałem, więc przybyliśmy do Aleksandrii. Potem ruszyłem na poszukiwanie Mahidy, ale jej nie znalazłem. Spotkałem za to wampira, który opowiedział mi o Mazbah. Nie wiem, co się stało z moją dawną opiekunką. Schwytali ją, czy uciekła z Egiptu? I już nie zdążyłem się dowiedzieć, bo obudziłem się tam, gdzie my dzisiaj. Na środku placu stała Dżamila, przywiązana do słupa. Nad nią ustawiony był niewielki baldachim, a obok stał sadysta i kilku innych Mazbah.
   - To jest ich więcej? - zapytałam.
   - Co najmniej czterech. Wtedy poznałem trzech, nie było akurat wśród nich tego durnego księcia.
   - Kogo?
   - Asima oczywiście.
   - Asim jest księciem? - Obejrzałam się na niego ze zdumieniem w oczach.
   - Tak, młodszym z synów obecnie panującego, Al-Mutawakkila Pierwszego.
   W tym momencie pojęłam, czemu Makin ma do niego szacunek. Nadal jednak nie rozumiałam, dlaczego na pomocnika Asim wybrał właśnie Makina. Czyżby odpowiadały mu jego sadystyczne skłonności?
   - Co się stało z Dżamilą? - spytałam. Jahmes milczał przez chwilę, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jedynie w oczach przemknął cień bólu. Nie musiałam pytać o więcej. Po chwili jednak wampir podjął opowieść.
   - Jakimś cudem dowiedzieli się, że jesteśmy połączeni więzią i chcieli sprawdzić, czy jeśli umrze jedno z nas, drugie też umrze. Błagałem ich, żeby to mnie zabili. Krzyczała moje imię, mówiła, że się boi, że nie chce, by ją bolało... W końcu zrobili to. Ściągnęli dach baldachimu i Dżamila spłonęła. - Zamilkł, a ja zrozumiałam, że jego opowieść wymagała dużego zaufania. Być może nikomu wcześniej tego nie mówił. Splotłam swoją dłoń z jego dłonią i milczałam.
   - Zabijesz ich? - spytałam cicho.
   - Tak. Kiedy tylko się stąd wydostanę, odnajdę ich i zabiję.
   Pokiwałam głową. Rozumiałam go doskonale. Wybaczenie nie wchodziło tutaj w grę. Sama nie wybaczyłam tym, którzy zabili moich rodziców ani mordercom Edmunda. Piłam krew zwierząt, gdyż nie chciałam zabijać ludzi, a jednak godziłam się na to, by inni ich zabijali... Ale czy mogłam inaczej? Doskonale wiedziałam, że jeśli ktoś naprawdę zasługuje na śmierć, to właśnie Makin.
   - Jaki jest ten twój narzeczony? Opowiedz mi o nim. - Jahmes nagle zmienił temat. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Martina.
   - Martin ma brązowe oczy i ciemne włosy, lekko falujące, do ramion. Kiedy się uśmiecha, jego oczy nabierają blasku, a gdy jest smutny albo zły, widać to po jego twarzy. Gdy mnie przytula, czuję się naprawdę szczęśliwa. Martin potrafi rzeźbić. Kiedyś dał mi własnoręcznie wyrzeźbiony czerwony wisiorek w kształcie serca, na szczęście nie miałam go na sobie, kiedy mnie porwali, bo pewnie też by mi go zabrali. - Westchnęłam. - Kiedy mieszkaliśmy w Palestynie, rzeźbił na zamówienie.
   Opowiadałam, a Jahmes słuchał. Czasem coś komentował, ale głównie milczał. Tak minęła nam noc.

   Kolejne popołudnie zastało mnie w celi. Poczułam tak dobrze znany ludzki zapach i już po chwili wiedziałam, że to Ozy. Odwróciłam się w jego stronę. Na mój widok wydał westchnienie ulgi.
   - Jak to dobrze, że to ty pierwsza się obudziłaś!
   Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
   - Martwiłem się o ciebie, już się bałem, że nie wrócisz, ale na szczęście...
   Usiadłam gwałtownie, zerkając na celę naprzeciwko. Była pusta.
   - Jahmes?
   W tym momencie usłyszałam ruch obok siebie i obejrzałam się. Mój przyjaciel właśnie się obudził i rozglądał wokoło zaskoczony. Odetchnęłam z ulgą.
   - Czy im się coś przypadkiem nie pomyliło? - mruknął.
   - Zamknęli nas w jednej celi. Ale po co? - zastanawiałam się.
   Wtem jego wzrok padł na Ozy'ego, który obserwował go z wyraźnym napięciem.
   - No i wszystko jasne. - Jahmes uśmiechnął się szeroko. - Mam cię nauczyć, jak się konsumuje ludzkie posiłki.
   - To znaczy, że... - Pokręciłam głową i w jednej chwili znalazłam się między człowiekiem, a wampirem. - Nie, nie, nie. Mowy nie ma. Ozy to mój przyjaciel.
   Jahmes przewrócił oczami.
   - Jak wystarczająco zgłodniejesz, szybko o tym zapomnisz.
   - Nie. - Założyłam ręce na piersiach. Staliśmy naprzeciwko siebie, ja ze zdecydowaną miną, a Jahmes z wyraźnym rozbawieniem w oczach.
   - Wiesz, że jestem silniejszy.
   - Wiem, że nie zrobisz mi tego. Nie jesteś na tyle głodny ani zdesperowany.
   - Jeszcze nie. - Podkreślił słowo „jeszcze”.
   - Daj spokój, Jahmes. O to im właśnie chodzi. Nie pobiliśmy się, by przeżyć, więc pobijemy się o pożywienie. - Spojrzałam na niego zrezygnowanym wzrokiem.
   - Spokojnie, cukierku. Powiedziałem już, że na razie go nie zabiję. - Usiadł pod ścianą, nie spuszczając wzroku z Ozy'ego. Spojrzałam na człowieka. Bał się, to naturalne, w końcu widział, do czego zdolny jest Jahmes. A wampira wyraźnie bawił jego strach.
   Siadłam między nimi i oparłam brodę o kolana.
   - I co teraz? - zapytałam.
   - Teraz trzeba ich przekonać, żeby wsadzili tego wampira z powrotem do sąsiedniej celi – mruknął Ozy.
   - Przekąski i ryby głosu nie mają – odpowiedział Jahmes, patrząc na niego przymrużonymi oczami.
   - Dajcie już spokój. - Westchnęłam i oparłam się o ścianę. Pomyślałam, że po utracie takiej ilości krwi Jahmes może faktycznie jest głodny. Mimo to nie miałam zamiaru pozwolić mu na picie krwi Ozy'ego. Obiecałam mu, że zrobię wszystko, by mógł wrócić do żony i dzieci, i zamierzałam dotrzymać słowa.

   Minęła już znaczna część nocy, gdy do lochu wszedł Asim. Wraz z nim weszło kilku Egipcjan. Arab podszedł do celi i spojrzał na mnie.
   - Amando.
   - Czego chcesz? - Wstałam i podeszłam do krat. Asim przyglądał mi się przez chwilę.
   - Wiesz, co wymyślił Makin? Postanowił, że obetnie ci ręce i nogi, by sprawdzić, czy się zrosną. - Założył ręce na piersi, obserwując moją reakcję.
   Poczułam, jak przenika mnie dreszcz przerażenia.
   - Po co mi to mówisz? - spytałam słabym głosem. - Żebym przygotowała się na to psychicznie? - dodałam ironicznie.
   - Lubię cię, Amando i nie chcę, żeby Makin cię ćwiartował.
   - Powiedz to swojemu sadyście – burknęłam.
   - Próbowałem, ale się uparł. Nie mogłem go przekonać. Chyba, że mu zaproponuję, by zamiast ciebie, pokroił tego tam. - Wskazał na Jahmesa.
   - Nie! - zawołałam. Przygryzłam wargi. - Po co przyszedłeś?
   - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - Tym razem Asim spojrzał mi prosto w oczy. - Jak już mówiłem, lubię cię i nie chcę, żebyś cierpiała. Nie zabijasz ludzi, nie jesteś zła i masz w sobie coś niezwykłego. Tak jak myślałem, jesteś księżniczką. Uwolnię cię, jeśli mi przyrzekniesz, że ani ty, ani twoi przyjaciele nie wrócicie, by się mścić na mnie lub na Makinie.
   - Jeśli nas wypuścisz, nic ci się nie stanie – obiecałam, choć nie za bardzo wierzyłam, by naprawdę to zrobił. - Ale Makin to sadysta, czemu go bronisz?
   - To mój brat – odparł mężczyzna, wzruszając ramionami. - Przyrodni, bo mamy inne matki, ale brat. Syn mojego ojca. Razem się wychowaliśmy. Przysięgnij, że go nie zabijesz, a cię wypuszczę.
   - Dlaczego? Co będziesz z tego miał? - Zmarszczyłam brwi.
   - Mówiłem już, że cię lubię.
   Patrzyłam mu prosto w oczy. Nie za bardzo wierzyłam w jego dobre intencje, ale z tego co widziałam, naprawdę miał zamiar mnie wypuścić.
   - Wypuścisz nas, jeśli przysięgnę, że nie będziemy się mścić? - zapytałam niepewnie.
   - Nie was. Ciebie, Amando. Wampir zostaje.
   Przygryzłam wargi i pokręciłam głową.
   - Bez niego nie wyjdę.
   - W takim razie jutro czeka cię mnóstwo bólu. - Arab patrzył na mnie uważnie. Wiedział, że się boję. Owszem, bałam się, ale nie mogłam pozwolić, żeby to, co miało spotkać mnie, spotkało Jahmesa.
   - Nie odejdę bez niego. - Odsunęłam się od krat.
   - Jesteś pewna? Możesz być wolna. - Jego oczy koloru morza patrzyły na mnie pytająco.
   - Idź, cukierku. - Jahmes wstał i podszedł do mnie. Był poważny. - Masz szansę, więc jej nie strać.
   - Nie wierzę mu – szepnęłam tak cicho, że tylko wampir mógł to usłyszeć.
   - Jeśli znajdziesz się po drugiej stronie krat, masz szansę.
   - Nie zostawię cię. - Zacisnęłam usta. Jak mogłam go zostawić? W rękach sadysty?
   - Jeśli się zdecydujesz, to radzę się pośpieszyć – wtrącił Asim. - Niewiele już czasu zostało do wschodu.
   - Wypuść też Jahmesa, proszę, dam Ci słowo, że ani tobie, ani Makinowi nic...
   - Nie obiecuj za mnie – przerwał mi Jahmes.
   - Sama widzisz. - Asim powoli podszedł do krat i wyjął mój krzyżyk. - W takim razie ja zaufam ci pierwszy. - Skinął na Egipcjan, którzy stanęli po jego bokach. Wyjęli pojemniki z wodą święconą i skierowali w stronę krat. - To jest pewne zabezpieczenie przed twoim przyjacielem. Mam tylko dwa ramiona, wolę nie ryzykować. - Podszedł bliżej i wyciągnął rękę z krzyżykiem. Powoli wyciągnęłam dłoń.
   Przez chwilę ogarnął mnie lęk, w końcu napiłam się ludzkiej krwi, ale nikogo przy tym nie skrzywdziłam. Poczułam chłodny dotyk krzyża na swojej skórze, który po zetknięciu się z nią zmienił temperaturę na nieco cieplejszą. Bez wahania założyłam go na szyję i odetchnęłam z ulgą.
   - Teraz twoja kolej, Amando. Możesz być wolna. Musisz tylko mi zaufać.
   - Ale Jahmes...
   - On musi zostać – uciął Asim. - Mogę ci obiecać, że Makin nic mu nie zrobi. Ale jeśli złamiesz swoją obietnicę i wrócisz, by się zemścić, wampir umrze.
   Spojrzałam bezradnie na Jahmesa. Wszystko się we mnie buntowało na myśl, że mam go zostawić. Ale przecież mogę po niego wrócić, a tak to nigdy się stąd nie wydostanę.
   Co robić?

4 komentarze:

  1. ~Susannah
    7 listopada 2011 o 21:25

    „Przekąski i ryby głosu nie mają” – the best!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 21:32

    Złote myśli Jahmesa:-P
    Odpowiedz

    ~Iara
    7 listopada 2011 o 21:42

    Popieram Susannah, ten tekst jest genialny! Ogólnie Jahmes jest genialny:D Uwielbiam go, po prostu uwielbiam:D Spodziewałam się nieco dłuższej historii, ale cóż. Dobre i to. Może wyciągnę więcej na bajkę:PA Amanda go nie zostawi, prawda? Nie może. Bo jak zostawi Jahmesa to ja ją tak urządzę, że mnie do końca życia -nieżycia zapamięta!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 21:48

    To jest właśnie ten dylemat, o którym Ci mówiłam;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    7 listopada 2011 o 21:50

    Domyśliłam się, ale nie wybaczyłabym jej jakby go zostawiła.
    Odpowiedz
    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 21:54

    To ma dać się poćwiartować?:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    7 listopada 2011 o 22:21

    Tak! Jeśli na tym ma ucierpieć Jahmes to tak!
    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 22:23

    I chcesz zrobić z Amandy męczennicę?:-o I jak wtedy poczułby się Jahmes?:p
    ~Iara
    8 listopada 2011 o 22:00

    Lepiej niż jakby mu coś zrobili:P
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 22:04

    A jak nie zrobią?:p
    ~Iara
    8 listopada 2011 o 23:06

    To i tak u mnie straci. Amanda znaczy się.
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 23:10

    I tak jej nie lubisz;p
    ~Iara
    9 listopada 2011 o 18:13

    Ale ostatnio sporo zyskała:p
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:09

    To może się ładnie wyrówna;p
    ~Iara
    9 listopada 2011 o 22:33

    Nie, jak straci to znów będzie na minusie xD
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:44

    Ojej to nawet na plus nie doszła?:-o Myślę, że Amanda jeszcze wiele razy będzie u Ciebie na minusie;p
    ~Iara
    10 listopada 2011 o 20:14

    No w sumie doszła na plus, ale dużo by straciła:P
    ~Natalia
    10 listopada 2011 o 20:37

    Amanda jest jaka jest i tyle:p Raz straci, raz zyska, ale nie stanie się nagle zupełnie inna:p
    ~Iara
    10 listopada 2011 o 21:28

    I dlatego go zostawi?
    ~Natalia
    10 listopada 2011 o 21:38

    A myślisz, że go zostawi i już po niego nie wróci?:p
    ~Iara
    10 listopada 2011 o 22:16

    Ale sam fakt, że zostawi jest wredny…
    ~Natalia
    10 listopada 2011 o 23:34

    Nie każdy jest takim altruistą, żeby się tak poświęcać, a plany Makina są wyraźne…
    ~Iara
    10 listopada 2011 o 23:52

    I tak to paskudne z jej strony!
    ~Natalia
    11 listopada 2011 o 00:00

    Tak jest! Amanda jest niedobra, paskudna, brzydka i w ogóle… be:-P
    ~Iara
    11 listopada 2011 o 13:32

    Skreśl: brzydka xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Justilla
    7 listopada 2011 o 22:01

    Amanda odzyska wolność w Dniu Niepodległości? Polskiej, bo polskiej, ale zawsze ;D Zapewne uzna, że lepiej jednak skorzystać z propozycji i próbować wrócić z przyjaciółmi. Może się w końcu dowiemy co z resztą, Erikiem, Lily, Martinem, nawet Zuri. Będzie mogła zabrać Ozy’ego?No i bezcenny cytat z dzisiaj „Przekąski i ryby głosu nie mają” :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 22:04

    No popatrz, jak fajnie się złożyło;p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    7 listopada 2011 o 22:52

    Ryby i przekąski głosu nie mają, fajne! Jeju jak się cieszę, że ten Asim poszedł w końcu po rozum do głowy. Mam nadzieję że Amanda ucieknie, chociaż trudno jej będzie zobaczyć Jahmesa. Oj niech ucieka, byle jak najdalej… No proszę Pan wampir potomkiem samej Kleopatry, nieźle kombinujesz… Oby tak dalej, czekam na kolejne rewelacje i mam nadzieję, ze w końcu Amanda spotka się z rodziną. Buziaki, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2011 o 23:34

    Czyli jesteś za tym, żeby zostawiła go i uciekła?:p
    Odpowiedz

    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 14:09

    Jeśli go zostawi, to będzie foch na całej linii!! Normalnie założę koalicje z Iarą! Nie zapomnę jej tego, jeśli skorzysta z tej propozycji! Ona nie może go tak zostawić, nie z nimi, z tym sadystą. Nie, ja się nie zgadzam, ona nie może tak po prostu odejść, nie od niego, od Jahmesa, nie teraz kiedy zaczyna być tak fajnie! Wiem, że miałaś do do nich jakieś konkretne plany (tak mówiłaś), ale żeby one się ziściły – jak mniemam – muszą być razem. Niech ona go nie zostawia…Jahmes potomkiem Kleopatry?? No to musi być boski – i jest! Zastanawia mnie dlaczego on zapytał akurat o Martina?? A nie np. o Erika czy Lily ;p Czyżby chciał wybadać co i jak?? xD I ten jego piękny tekst: „Przekąski i ryby głosy nie mają” – Jahmes jest boski!! Już nie mogę się doczekać cd ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 17:26

    Ojej:-P Daj się pociąć, ale nie zostawiaj Jahmesa, Amando, bo Cię zlinczują:p:p:p A co zdecyduje nasza bohaterka, to się okaże;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 17:50

    No ja mam nadzieję, że nie skorzysta z okazji – bo będzie foch!
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:15

    Tylko foch?:p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:17

    Nie, podejrzewam, że będzie bardziej nieprzyjemnie. No normalnie będzie źle i z Amandą i w ogóle ;)
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:22

    Ojoj, a co jej zrobisz?:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:24

    Przemówię jej do rozsądku, a jak nie poskutkuje to przejdę do radykalnych metod (ja już wiem jakich), a na Ciebie Natalio będzie wielki foch, że jej na to pozwoliłaś, o!
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:28

    Na mnie?! Ale mnie wtedy nawet na świecie nie było, to przecież koniec XIV wieku, co ja mogłam?:-o Ojej, a jakich metod? Bolesnych?:-o :p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:34

    Jakich bolesnych??? Co ja bym mogła jej zrobić?? Jest szybsza ;D Po prostu powiem jej, nie powinna tak robić, że jeśli coś mu się tam stanie to będzie to jej wina, że on teraz tam siedzi, sam, bezbronny, bez żadnego wsparcia w swoim cierpieniu, bez możliwości rozmowy… Aż Amanda sama się przyzna, że źle zrobiła i wróci po niego! ;D I będzie happy end! Oboje, razem, wolni i szczęśliwi!! Tak wiem, Martin… ;/ ;D
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:41

    A myślisz, że jakby wyszła, to by po niego nie wróciła?:-o

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:43

    Wróciłaby po niego, jestem tego pewna, ale tu chodzi o to, że ja spróbowałabym tak z nią porozmawiać, że wróciłaby nie tylko po niego, ale i do niego ;) Rozumiesz?? ;D
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:51

    Nie może do niego wrócić, bo przecież nie byli razem i się nie rozstali:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:55

    Oj no, ale zrozumiałaś??
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 20:45

    No co, logika:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:30

    A tak nawiasem mówiąc, to zapomniałam się spytać, ale czy Amanda czasem nie wzbudza w Jahmesie, jak to pięknie ujęłaś, instynktów opiekuńczych?? ;)
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:34

    A jeśli tak to co?:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:39

    To jest dobry znak! ;D Oznacza to że:- po pierwsze: że coś do niej czuję, że nie jest mu obojętna,- po drugie: że jest ładna (w sensie, że mu się podoba),- po trzecie: że chętnie się o nią zatroszczy, że się nią zaopiekuję,- i po czwarte: że się nią interesuję, robi wywiad środowiskowy odnośnie Martina, – i po piąte: że niebawem przejdzie do czynów! OH YEAH!!! Czekam na to!!
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:43

    Ojej:-p No ładna przecież jest, a czy coś czuje i co konkretnie to jeszcze się okaże;-P Tylko Ty się nie ciesz za wcześnie:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:44

    Oj tam, oj tam ;) Lubię się cieszyć ;) A co do niej czuje??? ;D
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 18:51

    To się okaże:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 18:55

    Ale ja tak ładnie proszę ;)
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 20:46

    Ale kogo prosisz?:p
    ~Kara007
    8 listopada 2011 o 21:47

    Ciebie ;)
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 22:05

    Prosisz mnie, żeby Jahmes zakochał się w Amandzie???:-p
    ~Kara007
    9 listopada 2011 o 18:06

    Nie, żebyś powiedziała mi, a raczej zdradziła, co on do niej czuje ;)
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:10

    A co może czuć po kilku dniach pobytu w jednym lochu?
    ~Kara007
    9 listopada 2011 o 22:14

    Zależy… Przywiązanie, troska… i inne tego typu uczucia. Kurczę, ja już chce następny rozdział ;)
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:43

    Co niektórzy się skarżą, że i tak za często wstawiam:p
    ~Kara007
    9 listopada 2011 o 23:00

    Ej no, nie gadaj… Mi to nie przeszkadza ;) Możesz wstawiać codziennie ;** Ja zawsze znajdę czas, żeby zajrzeć i skomentować kolejny rozdział ;)
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 23:10

    Tak? To miłe:) ale codziennie to bym nie wyrobiła:p
    ~Kara007
    9 listopada 2011 o 23:12

    A co drugi dzień?? ;) Nie no żart, wstawiaj wtedy kiedy będziesz mogła, ja poczekam ile będzie trzeba ;)
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 23:27

    Wiem, wiem:p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Tyzyfone
    8 listopada 2011 o 15:38

    Hmm…. No to mnie zaskoczyłaś i to całym tym rozdziałem. A więc Jahmes jest potomkiem Kleopatry… Cóż za spotkanie na szczycie;P A tak na serio to bardzo ciekawie rozwinęłaś historię wampira i wcale się nie dziwię jego chęci zemsty. Asim wciąż mnie zaskakuje;) Co za człowiek i gdzie w tej propozycji tkwił haczyk… Bardzo jestem ciekawa, co zrobi Amanda. Ma dość trudny wybór… Co ja mogę powiedzieć, fantastycznie;) Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 17:32

    Każdy chyba jest ciekawy, co zrobi;p
    Odpowiedz

    Justilla
    8 listopada 2011 o 15:57

    Zapraszam na nn :) [amica-libri]
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    8 listopada 2011 o 20:45

    Jahmes przodkiem Kleopatry? Wow. Wiadomo było, że w jego żyłach płynie szlachetna krew. xD Obawiam się trochę o Ozy’ego. Oby Jahmes nie zgłodniał na tyle, by go zabić. Poza tym masakryczna sytuacja. Jak mogłaś postawić Amandę w takiej sytuacji? Sama nie wiem, co bym wybrała. No i zdaje mi się, że Asim coś kombinuje. Przeczuwam, że nadchodzą komplikacje… No i rozdział strasznie króciutki. Następnym razem zaserwuj nam coś dłuższego. :P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 20:48

    Wolisz dłuższe rozdziały dodawane co 1,5-2 tygodnie?:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    8 listopada 2011 o 20:52

    Tak, raczej tak. xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    8 listopada 2011 o 20:58

    Pomyślę nad tym. Już się przyzwyczaiłam do krótszych, a częściej wstawianych, ale pomyślę.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    9 listopada 2011 o 20:47

    Pomyśl. ;) No, a tak w ogóle, to na double-identity jest nn. Ginger rzekomo cię poinformowała, ale nie widzę tego komentarza z powiadomieniem, więc… zapraszam na czwarty rozdział autorstwa Ginger. xD
    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:13

    To już trzecie powiadomienie od was:p jedno od Ginger, drugie na Sekretach, a teraz od Ciebie:)
    ~Inscriptum
    11 listopada 2011 o 01:29

    O kurczę. Myślałam, że Ginger cię nie powiadomiła. No nic, przepraszam. xD

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    9 listopada 2011 o 16:47

    Dziękuję za dedykację i już nie mogę się doczekać jubileuszowej notki/rozdziału ;) Jahmes zawładnął moim sercem. Jest bossski! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Amandzie uda się uciec i wszystko będzie dobrze ;)Zapraszam do mnie! ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 17:42

    Nie tylko Twoim sercem zawładnął;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    9 listopada 2011 o 18:07

    ;) ;p
    Odpowiedz

    ~Anne
    9 listopada 2011 o 21:24

    No i nasza Amanda ma dylemat: zostać, czy nie? :) Przyznam, że polubiłam Jahmesa, żal by mi było, gdyby tak skończył. Oczywiście mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą i wszyscy wyjdą cali. :p Przepraszam, że poprzedniego rozdziału nie skomentowałam, ale szczerze, nie miałam nawet jak wejść na komputer. Totalny brak czasu. Pozdrawiam,
    Odpowiedz

    ~Natalia
    9 listopada 2011 o 22:21

    Spoko, rozumiem:) A Amanda ma dylemat i to całkiem spory;p Narazić się Makinowi czy fankom Jahmesa:-P

    OdpowiedzUsuń