Rozdział VII - Sto lat

5.04.2012

   - Och, biedny Jahmes – szepnęła Karolina, oddając tym samym myśli, które kłębiły się w mojej głowie tamtej nocy. Miłość bez wzajemności i świadomość, że nigdy nie będzie się z tą osobą, którą się kocha.
   - Jak powiedział kiedyś pewien powieściopisarz dwudziestego wieku: najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja. - Westchnęłam cicho.
   - Ale on w końcu był szczęśliwy, prawda? - Dziewczyna spojrzała na mnie z nadzieją. - Powiedz, że był.
   Zamiast odpowiedzieć, wróciłam do przerwanego momentu.


   Milczałam, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. Patrzyłam na Jahmesa niepewnie.
   - Minęło już dziesięć lat, ale nic się nie zmieniło od tej chwili, gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem – mówił cicho. - Stała w samym środku pułapki, taka pewna siebie, celując z kuszy... Wiem, że ma męża i go kocha. Wiem, że jest z nim szczęśliwa. I wiem również, że mogę być tylko jej przyjacielem. - Zapatrzył się w fale. - Powinienem odejść, kiedy jeszcze byłem w stanie. Myślałem, że mi przejdzie. Myliłem się. A teraz już nie potrafię odejść. Gdyby się o tym dowiedziała, musiałbym to zrobić. Ale dopóki myśli, że traktuję ją tylko jak przyjaciółkę, nie chcę odchodzić.
   - Ale... to musi boleć, kiedy patrzysz na nią i Erika – szepnęłam. - Gdybym miała patrzeć, jak Martin jest z inną i ją kocha...
   - Ty i Martin jesteście razem. Ja i kwiatek nigdy razem nie byliśmy. Dlatego mogę tylko tęsknić za tym, czego nie było i nie będzie. Gdybym spotkał ją przed nim, wszystko byłoby zupełnie inaczej. Cóż, mam pecha. - Uśmiechnął się smutno.
   Przytuliłam policzek do jego ramienia i przygryzłam wargę. To wszystko było takie smutne. Nie mogłam nic zrobić, w żaden sposób mu pomóc. Nikt nie mógł mu pomóc. Jedyną nadzieją była inna miłość i miałam nadzieję, że kiedyś taką spotka, ale kiedy? Tego nie wiedziałam. A teraz nie mogłam nic poradzić na jego cierpienie. Zupełnie nic.
   Bezsilność jest straszna.

   Erik wiedział. Czułam, że wie, ale miał również świadomość, że serce Szoszannah należy tylko do niego. Pomimo że raz zazdrość przyćmiła mu logiczne myślenie, był za mądry, by stale się zamartwiać i pilnować żony. Czasem tylko obserwował ich z boku, Lily i Jahmesa, ale nigdy już nie rzucał oskarżeniami w jego stronę. Tym bardziej, że Juan nie podsycał więcej jego zazdrości, zajęty swoją własną miłością.
   Szoszannah natomiast nie miała o niczym pojęcia. Zawsze była bystra i być może coś przeczuwała, ale po tym, jak Jahmes zapewnił ją o przyjaźni, uwierzyła mu. Dobrze wiem, czemu ją okłamał. Podziwiałam jego siłę; ja w takiej sytuacji po prostu bym odeszła. On twierdził, że to nie jego siła. To jej siła. Coś, czego nie miała żadna inna kobieta i czego nigdy u żadnej nie znajdzie. Założę się, że to jedyna rzecz, z którą bez wahania zgodziliby się obaj z Erikiem.
   Tak mijały nam dni, tygodnie, miesiące, lata. Minęło dwanaście lat od przybycia do Grecji. Dla człowieka to wiele. Dla wampira – tyle co nic.
   Setne urodziny. Pierwsza setka jest chyba najbardziej wstrząsająca. Nigdy nie sądziłam, że będę chodzić po świecie więcej niż pięćdziesiąt lat, a tu już minęło dwa razy tyle. I czułam, że to dopiero niewielka część mojego życia.
   Ale mniejsza o urodziny. Nie chciałam przyjęcia, lecz i tak mi je urządzili. Dostałam masę prezentów i wiele szczerych życzeń. Było bardzo miło. Dopóki nie wkroczył Heron i nie oznajmił, że też coś dla mnie ma.
   - Pewną propozycję – wyjaśnił. „Tak, on i jego propozycje”, przekazałam Erikowi, który uśmiechnął się dyskretnie.
   „Idź. Nie masz wyjścia. Ale nie martw się, w razie czego jesteśmy blisko.”
   Odwróciłam się do Herona i uśmiechnęłam się uprzejmie, zerkając jednocześnie na jego strój. Wielkie bufy na jego ramionach rozszerzały i tak przysadzistą sylwetkę wampira. Kamizelka przypominająca wczesny wams wysadzana była małymi drogimi kamieniami, co może i dałoby pożądany efekt, gdyby nie mocna przesada. No i cienkie nogi w pończochach. Heron uparcie podążał za modą, co było dla mnie nielogiczne, bo i tak nie mógł się zobaczyć. A jeśli myślał, że w tym co zakładał wygląda elegancko, to gdzie się podziała jego zdolność rozpoznawania prawdy, gdy kogoś o to spytał? Przecież wyglądał po prostu śmiesznie.
   Pewnie nigdy nie pytał.
   Odpowiedział mi nieco wyniosłym uśmiechem i skinął, bym za nim podążyła. Westchnęłam i poszłam. Władcy lepiej się nie narażać, nawet w swoje urodziny.
   Przyjęcie odbywało się w jednym z większych pokoi Juana. Rozpoczęło się jeszcze przed zmierzchem, ale Heron przybył równo z zachodem. Nie to, żeby go ktoś zapraszał. Właściwie to nie powinnam go nie lubić. Był w porządku, nie chciał mnie zabić ani wygnać jak Andy, żebym mu przypadkiem nie zabrała władzy, nie zmuszał nas do niczego, a nawet nic nam nie zrobił, kiedy zabiliśmy Siegfrieda. Na dodatek podjął się szukania Raisy. A raczej udawał, że się podjął. Erik twierdził, że gdyby naprawdę chciał, to by ją znalazł. Władał Grecją już na tyle długo, by wiedzieć, gdzie mogła się ukryć. Ale mniejsza o Różę. Heron nie był aż taki zły. Nie licząc tego, że zabijał niewinnych ludzi. My tego nie robiliśmy. Nawet Juan uważał teraz, kogo wysysa z krwi. Przynajmniej tak sądziłam. W końcu chodził na polowania z Ianirą, a ona nie pozwoliłaby mu zabijać niewinnych.
   Zatrzymaliśmy się przed domem, Heron usiadł na ławeczce i skinął na mnie, bym do niego dołączyła. Również usiadłam, zerkając pytająco.
   - Setna rocznica urodzin musi być emocjonującym wydarzeniem – zaczął wampir. Wzruszyłam ramionami.
   - Nadal czuję się piękna i młoda.
   Uśmiechnął się i pokręcił głową.
   - Nie wątpię, księżniczko.
   Drgnęłam. No tak, wszechwiedzący Heron zapewne już zdążył się dogrzebać do mojej przeszłości.
   - To co to za propozycja? - spytałam wprost, patrząc na niego uważnie. Jego małe ciemne oczy zabłyszczały niepokojąco.
   - Urodziłaś się nie tylko w królewskim rodzie. Urodziłaś się – powtórzył – z gorącą krwią. Gdybyś była mężczyzną i pozostała człowiekiem, zostałabyś pewnie bohaterem i przeszła do historii. Natomiast jako kobieta nikt by nawet nie pamiętał, że istniałaś. Kobiety są tylko po to, by ogrzewać łoże mężczyzn. - Przerwał na chwilę, gdy syknęłam z oburzeniem, ale uniósł rękę, powstrzymując nasuwający mi się komentarz. - Ty jesteś inna, Amando. Stworzona zostałaś do wielkich rzeczy i takie osiągniesz. Będziesz moją prawą ręką. Dwoje gorącokrwistych to więcej niż władca. Nikt nie odważy się odebrać nam władzy.
   Przez chwilę nie mogłam zrozumieć, czego ode mnie chce. W końcu jednak do mnie dotarło.
   - Chcesz podzielić się ze mną swoją władzą?!
   - Dokładnie tak, królewno. Przecież po to przyszłaś na świat, by rządzić. - Uśmiechnął się zadowolony, jakby właśnie podarował mi gwiazdkę z nieba.
   - Mówiłam już, że nie chcę władzy – ostudziłam jego radość i chciałam wstać, ale złapał mnie za rękę.
   - Zamknij oczy i wyobraź to sobie. Wampiry, które są ci posłuszne. Jedno twoje spojrzenie wystarczy, by każdy zrobił dokładnie to, co zechcesz. Mało tego, ty byś decydowała, kogo zabijać, a kogo nie. Wyznaczyłabyś granice. Na przykład... zakaz zabijania dzieci w całym państwie. W zamian za to przez jedną noc w tygodniu wampiry przychodziłyby prosić o radę, pomoc, a ty byś ich wysłuchała. Władza daje nie tylko luksus i dostatek. Daje również to, czego pragnęłabyś dla innych, a nie możesz tego osiągnąć teraz.
   Nie musiałam zamykać oczu, by to sobie wyobrazić. Mieć władzę po to, by pomagać innym...
   „Tylko czy na pewno?”
   Jego głos mnie ocucił. Erik czuwał, jak zwykle. I miał rację. Przecież Heron nie oddałby mi władzy. A już na pewno nie za darmo. Spojrzałam na niego i milczałam przez chwilę. Nie wiedziałam, co kombinuje, ale nie zamierzałam dać się w to wciągnąć.
   - Kuszące, prawda? - spytał cicho. Westchnęłam.
   - Nie – odparłam. - Po co mi to? To za duży problem jak dla mnie.
   Nie odpowiedział, chyba go zatkało. Najwyraźniej spodziewał się wątpliwości, które zamierzał sprytnie rozwiać.
   - A więc jesteś jednak po prostu kobietą. Sądziłem, że jest w tobie więcej z mężczyzny.
   Syknęłam i zerwałam się z ławki.
   - Jestem kobietą i jestem z tego dumna. - Odwróciłam się i wpadłam do domu. Prosto w ramiona Martina, który spojrzał na mnie z niepokojem.
   - Skrzywdził cię?
   - Nie, skąd. Tylko chyba mu się wydawało, że czasami czuję się mężczyzną. Nie mam pojęcia, skąd wyciągnął takie wnioski.
   Heron oczywiście już się nie pojawił na moim przyjęciu. I w przyszłości też nie wrócił do swojej propozycji. Po prostu dał mi spokój, uznając, że nie jestem mu potrzebna. Z czego byłam bardzo zadowolona.

   Następne wydarzenie, o którym warto wspomnieć, rozwinęło się w tysiąc czterysta piętnastym roku i dotyczyło Atalefa. Przeciętne nietoperze żyją od pięciu do dwudziestu paru lat. Nasz lironos żółtoskrzydły miał już dwadzieścia i pewnego dnia po prostu przestał latać.
   Wracaliśmy właśnie z Martinem z polowania i ujrzeliśmy Szoszannah z ulubieńcem na kolanach. Wampirzyca głaskała go delikatnie, a z oczu płynęły jej małe stróżki krwi. Za nią siedział Erik, obejmując ją ramieniem i przytulając z milczeniu. Obok, na ławce siedział Juan z niepewną miną. Ianira tego wieczoru polowała z Jahmesem i najwyraźniej jeszcze nie wrócili.
   - Co się stało? - spytałam cicho, choć właściwie już się domyślałam.
   - Nietoperz – odparł krótko Erik smutnym głosem. Wiedziałam, że on też polubił tego latającego królika, jak nazywał Atalefa.
   - Nie martw się Szoszo, niektóre żyją dłużej, może po prostu jest chory – odezwał się Juan. - Znajdę jakiegoś znawcę nietoperzy. - Zerwał się z miejsca.
   - To nic nie da – szepnęła Lily. - On umrze. Wiem to. Nadszedł już jego czas... - Krwawe łzy zalały jej policzki. Jej mąż przytulił ją mocniej i zaczął delikatnie ocierać chusteczką krew z jej policzków.
   - Kwiatku, co się dzieje?! - Nagle przy Izraelitce pojawił się Jahmes. W mig ogarnął sytuację i wyciągnął ręce. Podała mu Atalefa bez słowa.
   Egipcjanin przez chwilę przesuwał palcami po nietoperzu, który wydawał z siebie jedynie cichutkie słabe piski. Nie spojrzał na Lily, tylko gdzieś w bok, myśląc intensywnie.
   Przy nim uklękła Ianira, patrząc z żalem na słabe zwierzątko. Wszyscy go pokochaliśmy. Wiedziałam, że będzie nam brakować przelatującej nad głową żółtej kulki, a gdy któreś wyciągnie rękę, nie przyleci już, by usadowić się na ramieniu. Najbardziej jednak ucierpi Lily. Przecież to był jej Atalef...
   - To koniec, prawda? Stracimy go? - szepnęła ciemnowłosa wampirzyca, patrząc w oczy Jahmesa, jakby wypatrując w nich jakiejś nadziei. To on szukał nietoperza, gdy nie wracał przez kilka nocy do domu. Zdobywał mu pożywienie, kiedy był chory. Nawet karmił. I wiedziałam, że gdyby mógł...
   - Jest pewien sposób. Ale bardzo ryzykowny.
   Wszyscy jednocześnie spojrzeliśmy na Jahmesa, który wpatrywał się w Szoszannah.
   - Jaki? - spytała Izraelitka.
   - Jak wiecie, Egipt zawsze słynął z dobrze rozwiniętej medycyny – powiedział powoli mężczyzna. - Wampiry również szkoliły się w tym zakresie. Jeden z nich chciał sprawdzić, czy mógłby stworzyć sobie towarzysza w postaci zwierzęcia. Okazało się to niemożliwe. Każde zwierzę reagowało na wampirzą krew śmiercią. Każde, z wyjątkiem jednego.
   - Nietoperza – zgadła Ianira. Spojrzał na nią i skinął głową.
   - Zgadza się, wiewióreczko.
   - Naprawdę chcesz zrobić to, o czym myślę? - spytał cicho Erik, patrząc na niego uważnie. - Słyszałem o tym. Ten nietoperz stał się agresywny, zaczął napadać ludzi, aż go zabili.
   - Kto? Jego stworzyciele? - zapytałam.
   - Nie, łowcy – wyjaśnił Jahmes. - Co nie było takie proste, bo był dwa razy silniejszy od nich i wszystkie zmysły miał bardziej wyczulone. Ten, który go stworzył, nieźle się przy tym bawił. Ale to był inny gatunek nietoperza. Z tych, które żywią się krwią. Atalef może zareagować albo agresywnością – czyli podobnie jak tamten, albo umrze, albo... przeżyje. Nie wiemy, czy będzie taki sam, jak do tej pory, ale... - Zawiesił głos, spoglądając na nas po kolei. Przez chwilę nikt się nie odzywał. W końcu ciszę przerwała Lily.
   - Jeśli jest jakaś szansa... on i tak umiera...
   - A jeśli stanie się zagrożeniem? - zapytał Martin.
   - Głosujmy – postanowiłam. Spojrzeli na mnie ze zdumieniem. - Każdy z was się wypowie i wtedy podejmiemy decyzję większością głosów.
   - Niech będzie – przytaknął mi mój opiekun. - Ja jestem przeciwko. Za duże ryzyko. - Zerknął na żonę. - Wiem, że ci na nim zależy, kochanie, ale nie mamy pojęcia, co się z nim stanie, jeśli to zadziała. A jeżeli się zmieni i cię zaatakuje? Silny obłąkany nietoperz to nieciekawa sprawa. Albo odleci i już nigdy nie wróci? To nie będzie ten sam nietoperz. A jeśli będziesz musiała go zabić? Będzie ci jeszcze trudniej.
   - Tego nie wiesz – odparła Szoszannah. - Uważam, że powinniśmy spróbować.
   - Oczywiście, że tak – przytaknęła Ianira. - A jeśli zacznie żywić się krwią, to nie widzę problemu. My też się nią żywimy.
   - Ale my byliśmy ludźmi, nie zwierzętami – zaprotestował Juan. - To wbrew naturze, karmić naszą krwią zwierzęta, nawet jeśli to słodkie puchate nietoperze. Jestem przeciw.
   - Ja oczywiście jestem za tą próbą. Uważam, że powinniśmy spróbować go ratować – wypowiedział się Jahmes. Spojrzałam na Martina.
   - To niebezpieczne. Krew wampira nie działa dobrze na ludzi, a co dopiero na zwierzęta. Jestem przeciwko.
   Wszyscy spojrzeli na mnie. Nagle zdałam sobie sprawę, że mój głos jest decydujący.
   Tylko że ja kompletnie nie wiedziałam, co powinniśmy zrobić. Marzyło mi się zostanie dobrą władczynią, a nie potrafiłam podjąć prostej decyzji.
   Spojrzałam na nietoperza. Jego serce biło coraz słabiej. Westchnęłam i zerknęłam na Jahmesa.
   - Jestem za, ale pod warunkiem, że jeśli oszaleje, zabijesz go.
   - Nie! - zawołała Ianira, kręcąc głową. - Spójrz na niego, naprawdę mogłabyś zabić to biedactwo?!
   - Unieszkodliwimy go – obiecała Lily. Skinęłam głową, a Jahmes wyjął zza pasa sztylet, przeciął skórę na swoim nadgarstku, po czym wyciągnął rękę i upuścił kilka kropli swojej krwi prosto w jego maleńki pyszczek.

5 komentarzy:

  1. ~Iara
    5 kwietnia 2012 o 19:48

    Za to przeciwko to Juan przez tydzień nie dostanie! Nie chcieć ratować biednego, ślicznego, kochanego nietoperka, który cierpi! Uch! Mendy!I Erik i Martin i Juan! O! Atalefek będzie ślicznym grzecznym malusim wampirkiem i będzie kochany. Trzeba ratować i koniec!Propozycja Herona dziwna… dziwnie szybko odpuścił… ogólnie… dziwne xDŻal mi Jahmesa, a jest sto razy lepszy niże Erik. I ratuje Atalefka!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 19:56

    > Za to przeciwko to Juan przez tydzień nie dostanie! Nie> chcieć ratować biednego, ślicznego, kochanego nietoperka,> który cierpi! Uch! Mendy!I Erik i Martin i Juan! O!> Atalefek będzie ślicznym grzecznym malusim wampirkiem i> będzie kochany. Trzeba ratować i koniec!Co za bulwers:-P Biedny Juan, teraz będzie przez tydzień przepraszał:p Ale chciał lekarza sprowadzić, weź pod uwagę!;p> Propozycja Herona dziwna… dziwnie szybko odpuścił…> ogólnie… dziwne xDHeron miał własne plany:p I nie miał czego odpuszczać, wiedział, że Amanda nie chce mu zabrać władzy;)
    Odpowiedz
    ~Iara
    5 kwietnia 2012 o 20:46

    A co lekarz pomoże na starość? Powinien popierać ukochaną! Nie dostanie i już xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 21:57

    A co on, ciepłe kluchy? Ma swoje zdanie:p
    Odpowiedz

    ~Dominika
    5 kwietnia 2012 o 20:36

    Nietoperz wampirem? To będzie ciekawe. ;-P Jestem ciekawa jak on będzie się pożywiał, chciałabym to zobaczyć. Heron jest dziwny i nie lubię go. W następnym rozdziale też minie kilkanaście lat, a może kilka wieków? Bardzo ładny szablon, Iara ma talent. ;-P
    Odpowiedz

    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 20:50

    Prawda? Mnie też się podoba;)Minie sporo czasu:)
    Odpowiedz
    ~Dominika
    6 kwietnia 2012 o 00:39

    To fajnie. Gdy mija czas to są spokojne rozdziały, ale zaraz po nich są rozdziały z wartką akcją. ;-P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    6 kwietnia 2012 o 16:44

    To już niedługo takie też będą;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    6 kwietnia 2012 o 19:26

    Takie są najlepsze. Kiedy będzie Ameryka?
    ~Natalia
    6 kwietnia 2012 o 22:48

    Wkrótce:p
    ~Dominika
    9 kwietnia 2012 o 10:22

    Mam nadzieję, bo nie mogę się doczekać. Może Amanda nareszcie rzuci Martina? :-P
    ~Natalia
    10 kwietnia 2012 o 22:52

    Hehehe chciałabyś:-P

    ~Susannah
    5 kwietnia 2012 o 20:45

    Rewelacja!!! :D Mam nadzieję, że mój nietoperz jednak nie oszaleję. Na chwilę obecną mam wszystko, czego mi potrzeba! :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 21:01

    To póki co nie będę może wstawiać kolejnych rozdziałów;-P
    Odpowiedz
    ~Susannah
    7 kwietnia 2012 o 12:40

    Nie rób tego. Nie musisz. Możesz jeszcze zmienić zdanie. Wczoraj sobie to wyobraziłam i prawie się powyłam…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    7 kwietnia 2012 o 16:59

    No nie… :(:( Jak będziesz tak pisać to przestanę wstawiać rozdziały, zobaczysz!:( Ten jeden wątek zmieniłby mi całą powieść.
    Odpowiedz
    ~Susannah
    8 kwietnia 2012 o 09:06

    Przecież jesteś kreatywna. Na pewno coś wymyślisz :*
    ~Natalia
    10 kwietnia 2012 o 22:56

    Wiesz, że nie:p Od początku wiedziałaś…
    ~Susannah
    11 kwietnia 2012 o 00:08

    Że nie jesteś kreatywna? Wydawało mi się dokładnie odwrotnie… Jak to mówią – tylko krowa nie zmienia poglądów. A że wiedziałam – i owszem – i od początku mi się to nie podobało. Ja jakoś odstąpiłam od moich zamiarów wobec Esme :P
    ~Natalia
    11 kwietnia 2012 o 00:16

    Bo jej śmierć nie miałaby sensu, była główną bohaterką. Nie wiem czy jestem kreatywna, ale głównego wątku nie zmienię, przykro mi:-/

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kara007
    5 kwietnia 2012 o 21:08

    Dziękuję za dedykację ;D Postaram się nie załamywać ;) O czymś takim to ja bym nigdy nie pomyślała, że można przemieniać także zwierzęta, a przynajmniej takie specyficzne. I dlaczego akurat tylko nietoperze? ;D Czy ma to związek z tym, że wampiry odwiecznie są kojarzone z nietoperzami? Ciekawe… I żeby Jahmes nie został przypadkiem opiekunem nietoperza, tak ja w przypadku ludzi i wampirów, np. Erik przemienił swoją krwią Amandę no i stworzyła się między nimi ta specyficzna więź … ;D Nie no żartuje, to by chyba nie było możliwe, nie? ;p Swoją drogą myślałam, że Heron zaproponuje jej coś innego niż wspólne rządzenie… Myślałam bardziej, że zaproponuje coś związanego z rozwijaniem jej gorącokrwistych umiejętności. Kiedyś wspominałaś, że w której z późniejszych części zacznie je rozwijać. Cholercia, a mogłoby być to całkiem ciekawe. To jak się uczy nad nimi panować, i to kogo by wybierała do swoich prób?? ;D No i ta rozmowa Amandy z Jahmesem… On naprawdę jest w stanie zrobić dla niej wszystko, w sensie dla Lily… I naprawdę go lubię, ale akurat tą sytuację zostawię bez komentarza, zważywszy na to co się wydarzy później. Wiem, że niektórzy za to co teraz napiszę mnie zlinczują, ale ja jednak wolę, aby on został sam. Jeszcze rozdział temu chciałam, aby to wszystko się zmieniło, ale teraz (kiedy już wiem, że to co przypuszczałam stanie się) wolę, aby zostało tak jak jest. Ale co ja mam do gadania? ;D Jak już to nadejdzie, to obiecuję, że dostosuję się do wszystkiego. A z czasem mi przejdzie ;) Ps: mam nadzieję, że się nie gniewasz, za to że tak myślę i co najważniejsze piszę… Wiem, że ktoś przez moje gadanie może się czegoś domyśleć, więc jeśli także tak uważasz, to możesz usunąć ten komentarz (zaznaczam, że się nie obrażę ;D), a ja napiszę go jeszcze raz, ale bez tej ostatniej części ;)Pozdrawiam gorąco;***

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 22:07

    > Dziękuję za dedykację ;D Postaram się nie załamywać ;)> O czymś takim to ja bym nigdy nie pomyślała, że można> przemieniać także zwierzęta, a przynajmniej takie> specyficzne. I dlaczego akurat tylko nietoperze? ;D Czy ma> to związek z tym, że wampiry odwiecznie są kojarzone z> nietoperzami? Ciekawe… I żeby Jahmes nie został> przypadkiem opiekunem nietoperza, tak ja w przypadku ludzi> i wampirów, np. Erik przemienił swoją krwią Amandę no i> stworzyła się między nimi ta specyficzna więź … ;D Nie> no żartuje, to by chyba nie było możliwe, nie? ;pZobaczymy, co z tego wyniknie;p> Swoją drogą myślałam, że Heron zaproponuje jej coś innego> niż wspólne rządzenie… Myślałam bardziej, że zaproponuje> coś związanego z rozwijaniem jej gorącokrwistych> umiejętności. Kiedyś wspominałaś, że w której z> późniejszych części zacznie je rozwijać. Cholercia, a> mogłoby być to całkiem ciekawe. To jak się uczy nad nimi> panować, i to kogo by wybierała do swoich prób?? ;DO tym będzie, ale chyba jeszcze nie w tej części, poza tym, Heron nie jest odpowiednią osobą…> No i ta rozmowa Amandy z Jahmesem… On naprawdę jest w> stanie zrobić dla niej wszystko, w sensie dla Lily… I> naprawdę go lubię, ale akurat tą sytuację zostawię bez> komentarza, zważywszy na to co się wydarzy później. Wiem,> że niektórzy za to co teraz napiszę mnie zlinczują, ale ja> jednak wolę, aby on został sam. Jeszcze rozdział temu> chciałam, aby to wszystko się zmieniło, ale teraz (kiedy> już wiem, że to co przypuszczałam stanie się) wolę, aby> zostało tak jak jest. Ale co ja mam do gadania? ;D Jak już> to nadejdzie, to obiecuję, że dostosuję się do> wszystkiego. A z czasem mi przejdzie ;)> Ps: mam nadzieję, że się nie gniewasz, za to że tak myślę> i co najważniejsze piszę… Wiem, że ktoś przez moje> gadanie może się czegoś domyśleć, więc jeśli także tak> uważasz, to możesz usunąć ten komentarz (zaznaczam, że się> nie obrażę ;D), a ja napiszę go jeszcze raz, ale bez tej> ostatniej części ;)> Pozdrawiam gorąco;***Cieszę się, że tak do tego podchodzisz, bo już rozważałam wyjazd z kraju po wstawieniu decydującego rozdziału:p A jeśli ktoś zainteresowany to przeczyta i coś się domyśli, to już jego sprawa, niechby nie czytał;-P Co ma być i tak będzie. Dziękuję za długi komentarz;)
    Odpowiedz

    ~Kara007
    5 kwietnia 2012 o 22:15

    Cieszy mnie to, że się nie gniewasz ;) I broń Boże, nie wyjeżdżaj! ;DA jeśli chodzi o rozwijanie umiejętności Amandy, to czy ja myślałam o Heronie? Raczej o kimś kogo mógłby na przykład znać… ;D
    Odpowiedz
    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 22:23

    Nie, to będzie ktoś zupełnie inny:) Ale muszę jeszcze dopracować ten wątek, więc nie mogę na razie nic powiedzieć.
    Odpowiedz
    ~Kara007
    5 kwietnia 2012 o 22:27

    Dobrze, to ja poczekam, aż dopracujesz ;D
    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 23:04

    Oki:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Justilla
    5 kwietnia 2012 o 22:52

    Nieźle przyspieszasz z czasem, ale w końcu 600 lat musisz zmieścić w takiej samej ilości części ile zajęło poprzednie 100 ;P Cieszę się, że Heron taki ugodowy. Bałam się, że się wkurzy jak mu odmówi, a tu tak… bez przejęcia. I szkoda mi „latającego królika”, bo jednak Atalef miło się kojarzył. Muszę jednak przyznać, że chyba też bym była na „nie”. Jak pomyślę, że może oszaleć i będzie trzeba go zabić… To ja wolę, aby umarł sobie spokojnie.Ale zobaczymy co się stanie…Dziękuję za kalendarium ;) I proponuję zapisać też odnalezienie przez Erika grobu bliskich – ostatecznie długo ich szukał…
    Odpowiedz

    ~Natalia
    6 kwietnia 2012 o 16:56

    > Nieźle przyspieszasz z czasem, ale w końcu 600 lat musisz> zmieścić w takiej samej ilości części ile zajęło> poprzednie 100 ;PO kurcze, faktycznie. Jak ten czas wolno płynie:-o> Cieszę się, że Heron taki ugodowy. Bałam się, że się> wkurzy jak mu odmówi, a tu tak… bez przejęcia. I szkoda> mi „latającego królika”, bo jednak Atalef miło się> kojarzył. Muszę jednak przyznać, że chyba też bym była na> „nie”. Jak pomyślę, że może oszaleć i będzie trzeba go> zabić… To ja wolę, aby umarł sobie spokojnie.Ale> zobaczymy co się stanie…Dokładnie tak samo myślał Erik;)> Dziękuję za kalendarium ;) I proponuję zapisać też> odnalezienie przez Erika grobu bliskich – ostatecznie> długo ich szukał…O, dobra uwaga, dopiszę przy okazji.
    Odpowiedz

    ~Laura 33
    6 kwietnia 2012 o 16:51

    Fajny wątek z nietoperzem .Napewno będą mieli jakieś kłopoty. Hernon sprawdzał Amandę może chcial mieć pewność ,że go nie pozbawi władzy. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział .
    Odpowiedz

    ~Natalia
    6 kwietnia 2012 o 23:02

    Myślisz, że właśnie o to chodziło Heronowi?;)
    Odpowiedz
    ~Laura 33
    7 kwietnia 2012 o 14:54

    Możliwe ,ale to Tylko Ty możesz na to pytanie odpowiedzieć :)
    Odpowiedz

    ~Tyzyfone
    6 kwietnia 2012 o 19:11

    Biedny nietoperzyk… mam nadzieję, że im się uda i będzie całkiem normalny, no ale zobaczymy;) Zaskoczyłaś mnie tą propozycja Herona. Podzielić sie władza… Kusić to on potrafi;P Opis jego wyglądu zwalił mnie z nóg. Dobrze, że teraz nie musimy się tak ubierać… Rozdział świetny i podziwiam, że Ty masz jeszcze pomysły. A przecież to dopiero XV wiek. Strasznie jestem ciekawa, co dalej wykombinujesz. Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na NN na la-dance-macabre, bo nie pamiętam, czy Cię powiadomiłam [la-dance-macabre]. A i jeszcze dwie sprawy: kalendarium to świetny pomysł, a nowy szablon jest śliczny!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 kwietnia 2012 o 00:19

    Mam jeszcze mnóstwo pomysłów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    7 kwietnia 2012 o 11:48

    Na samym wstępie, życzę Wesołych Świąt! :)Pierwsza seteczka naszej wampirzycy, to chyba trochę jak ludzka osiemnastka :P Bardzo smutny był moment odejścia nietoperza i to kiedy reszta decydowała o jego losie. Ciekawa jestem, czy pomysł z krwią, zadziała.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 kwietnia 2012 o 17:03

    Dzięki i wzajemnie. Myślę, że ona już dawno nie czuje się jak osiemnastolatka:-PPs. onet szaleje, to fakt, ale trzeba wtedy próbować do skutku;)
    Odpowiedz

    stachoka@poczta.onet.pl
    7 kwietnia 2012 o 18:20

    Rozdział spokojniejszy i bez nagłych zwrotów akcji. wreszcie na końcu nie wstrzymywałam oddechu – dzięki, że dałaś mi trochę wytchnienia. Podziwiam Amandę, że jednak zrezygnowała z propozycji otrzymania władzy. Uważam, ze tym właśnie okazała, że jest bardzo silna, silniejsza niż niejeden mężczyzna.Ciekawe co stanie sie z nietoperzem. Niezwykły pomysł :-)Bardzo ładny szablon. Zdjęcie niezwykle pasuje – jest dobrane idealnie.PrithikaP.S. Zapraszam do mnie.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    10 kwietnia 2012 o 23:13

    Zgadzam się, szablon też bardzo mi się podoba. Amanda ma awersję do władzy:p A co się stanie z nietoperzem, o tym w następnym rozdziale;)
    Odpowiedz

    ~Lyanne
    11 kwietnia 2012 o 21:14

    Uhu, ciekawy pomysł z tym ratunkiem nietoperza… Tylko co z tego wyniknie? Mam nadzieję, że nie będzie stanowił zagrożenia…Kolejna rzecz – co będzie dalej z Jahmesem? :O Podziwiam go za wytrwałość…
    Odpowiedz
    ~Anai
    12 kwietnia 2012 o 08:30

    Masz prześliczny szablon, nie mogę się na niego napatrzeć. Strasznie mi się podoba:)Hi, hi, wampir – nietoperek. Wiedziałam, że tak to się zakończy. Ciekawe, czy biedak przeżyje, wolałabym, żeby był stałym towarzyszem Lily, przemienił się bezpiecznie i jednocześnie nie zwariował. Może będzie mówił ludzkim głosem jak papuga? Moja wyobraźnia już mnie ponosi;p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    2 maja 2012 o 20:55

    Amandzie dobiła już setka? Fiu, fiu, fiu. xD Heron chyba zgłupiał. Dobrze mu Amanda powiedziała. Nie rozumiem takich ludzi. Po co komu władza? Co niby on z tego ma? Władza i pieniądze szczęścia nie dają. No i biedny Atalef. Mam nadzieję, że uda się go przemienić. Ale czy najpierw Jahmes nie powinien go ugryźć? Przecież przemiana polega na ugryzieniu człowieka (w tym przypadku nietoperza) przez wampira i napojeniu go swoją krwią…

    OdpowiedzUsuń