Rozdział VI - Renesans

29.03.2012

   Tym razem przerwała nam Amy, wołając nas na śniadanie. Po posiłku mój mąż pożegnał się z nami i wyjechał, obiecując, że wróci w niedzielę albo w poniedziałek. Patrzyłam za nim, stojąc na ganku. Za mężczyzną, z którym miałam spędzić resztę życia, przeznaczonym mi od samego początku.
   - Chodź, opowiesz mi, co było dalej – poprosiła Karolina. - Ianira pewnie się zgodziła? Lubię ją, jest idealna dla Juana – stwierdziła.
   - To prawda – przyznałam – ale Ianira nie tylko w życiu Juana odegrała znaczną rolę.
   - To znaczy? - Dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco. Weszłyśmy do jej pokoju i usiadłyśmy na łóżku.
   - Kilka wieków później spotkałyśmy się ponownie. Gdyby nie ona... - Urwałam nagle, kręcąc głową. - Ale nie wyprzedzajmy faktów. - Uśmiechnęłam się, widząc jej minę. - Dojdziemy i do tego.
   - W takim razie opowiadaj – poprosiła. Skinęłam głową i wróciłam do Grecji.


   - Juan... - Przez chwilę Ianira patrzyła na niego zdumiona. - Ja myślałam, że ty tak tylko... że to kwestia honoru i tak dalej... ja nie sądziłam, że ty naprawdę...
   Ujął jej twarz w dłonie i uśmiechnął się.
   - Będziesz ze mną na wieczność? Wiem, że to poważna decyzja, ale przecież chcesz tego tak samo jak ja, prawda?
   Popatrzyła na niego uważnie.
   - A jeśli się rozmyślisz? I pewnego dnia ci się znudzę?
   - Nie gadaj bzdur, querida – Juan zmarszczył brwi. - Oczywiście, że mi się nie znudzisz.
   - Ale wieczność to bardzo długo – zawahała się rudowłosa wampirzyca.
   - Och, wytrzymasz ze mną, zobaczysz. Dużo można o mnie powiedzieć, ale nudzić się ze mną nie będziesz!
   Zagryzłam wargi, mocno tłumiąc śmiech. W przeciwieństwie do Ianiry, która głośno się roześmiała.
   - Nie wątpię. No dobrze, w takim razie przysięgnij, że nigdy mnie nie zostawisz. Będziesz ze mną przez wieczność. Przysięgnij! - Odsunęła się o krok i patrzyła na niego z nadzieją. Przez chwilę jego ciemnozielone i jej jasnoniebieskie oczy przenikały się nawzajem, po czym Juan skinął głową, uklęknął na jedno kolano, położył dłoń na sercu i powiedział:
   - Przysięgam, Ianiro. Bądź moja na zawsze, a nigdy cię nie zostawię. Ale ty też już nigdy nie odejdziesz. Nie pozwolę ci. Wybór należy do ciebie. Ale możesz być pewna, że jeśli się zgodzisz, nie pożałujesz.
   Popatrzyła na niego dużymi oczami, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
   - Chcę być z tobą na zawsze, mon coeur – odpowiedziała. - Na wieczność.
   Kiedy ją pocałował, odwróciłam się do pozostałych. Teraz byłam już pewna, że Juan i Ianira będą razem. I miałam nadzieję, że tak, jak tego chcieli – na zawsze.
   Ustaliliśmy, że na razie trzy wampirzyce zamieszkają u Juana, a potem wyprawimy je do domu. Kiedy tuż przed świtem dotarliśmy na miejsce – Juan i Ianira szli przodem, trzymając się za ręce, ja i Martin za nimi, za nami Jahmes z wampirzycami, a pochód zamykali mój opiekun z żoną – rudowłosa wampirzyca zatrzymała się raptownie, spoglądając na zawalony ganek.
   - O rany, a co tu się stało? Przez chwilę mnie nie ma i już wszystko się wali!
   Spojrzałyśmy na siebie z Lily i zgodnie wybuchnęłyśmy śmiechem.

   Raisa już się nie pojawiła w Grecji. Nie wiadomo, jak udało jej się uciec, ale nikt nie potrafił jej znaleźć. Juan wyjaśnił Heronowi całą sytuację i na jego prośbę państwo zostało dokładnie przeszukane. Bezskutecznie. Róża jakby zapadła się pod ziemię. Co było zresztą bardzo prawdopodobne. Najpewniej gdzieś się ukrywała, albo udało jej się niepostrzeżenie dostać na statek i wypłynąć z Grecji. Byłam pewna, że to jeszcze nie koniec i że kiedyś wróci. Takie jak ona nie rezygnowały szybko. Dobrze, że przynajmniej na razie mieliśmy z nią spokój.
   Trzy wampirzyce, które uratowano ze statku Siegfrieda, początkowo zostały z nami, w domu Juana. Dwie z nich postanowiły wrócić do kraju. Umiały już polować, przebywać zarówno z ludźmi, jak i z wampirami. Jedna z nich zaplanowała wrócić do rodziny, twierdząc, że rodzice ją kochają i zrozumieją, że nie jest zła. Postanowiła też przejść na krew zwierząt. Po czterech miesiącach takiej diety w końcu wsiadła na statek, podziękowała nam serdecznie i odpłynęła. Erik opłacił ludzi, którzy mieli nad nią czuwać i dopilnować, by bezpiecznie dotarła do domu.
   Druga wampirzyca pochodziła z Włoch i chciała wrócić do swojego kraju, do rodziny niekoniecznie. Planowała znaleźć inne wampiry i zacząć nowe życie. Oczywiście, nie miała zamiaru pić krwi zwierząt. Wypłynęła do ojczyzny po trzech miesiącach.
   Natomiast trzecia wampirzyca została w Grecji. Początkowo myślałam, że może Jahmes się nią zainteresuje, gdyż sporo rozmawiali, ale były to płonne nadzieje. Dziewczyna wkrótce poznała jednego z przyjaciół Juana i przeprowadziła się do niego.
   Minął kolejny rok od naszego przybycia do Grecji, potem następny. Rozpoczęło się nowe stulecie. Piętnasty wiek mijał nam wśród licznych zmian kulturowych, które dotykały tak samo ludzi, jak i wampiry. Przede wszystkim moda renesansowa w Europie, która objęła także i Grecję. Była to epoka niosąca nowe sposoby tworzenia strojów, przede wszystkim przez watowanie i nacinanie. Watowano wszystko – suknie, rękawy, spodnie, nacinano również buty, po to, aby podkreślić obfitość sylwetki i pokazać bogactwo wielowarstwowego stroju. Jeśli chodzi o damski ubiór, akcentowano tutaj wąską talię, a rozszerzano ramiona i biodra. Szczerze mówiąc, wolałam swobodne, średniowieczne suknie od renesansowych, ściskających krynolin. Ale cóż poradzić?
   Jedyne, co mi się w nich podobało, to ich delikatny materiał. Typowe suknie wykonane były z tkanej wełny lub lnu, natomiast te droższe i piękniejsze z jedwabiu lub aksamitu.
   Jeśli chodzi o męską modę, żaden z wampirów nie podążył w jej stronę. Nie wyobrażałam sobie Erika czy Jahmesa w pończochach, albo Juana czy Martina z bufiastymi ramionami. Nadal nosili luźne spodnie, koszulę i jako odzież wierzchnią szubę – obszerną pelerynę z watowanymi rękawami i szerokim kołnierzem. O ile Martin i Jahmes daliby się pewnie przekonać do innych elementów stroju, gdyby zaistniała taka potrzeba, o tyle Erik i Juan – jako najstarsi z nas – absolutnie nie zgadzali się na tak ograniczające ruchy ubrania.
   Heron czasem wyprawiał bale, które do północy były okazją do wspaniałego tańca i zawierania ciekawych znajomości. Przed wybiciem dwunastej wracaliśmy do domu, nie chcąc uczestniczyć w krwawej rzezi.
   Natomiast same bale były wspaniałe. Dziesiątki par wirowało na parkiecie, łagodne tony muzyki rozbrzmiewały po sali oświetlonej mnóstwem kryształowych żyrandoli, a przy ścianach ustawione były stoły z jedzeniem, przeznaczonym oczywiście dla ludzi, którzy często uczestniczyli w takich balach, jednak rzadko wracali rano do domu.
   A jednak barbarzyńskie zabijanie, jakiego świadkiem byłam we Francji, nieco się zmieniło. Wielu ludzkich partnerów wampirów wiedziało, kim są ich towarzysze i pozwalało z siebie pić. Po długim odpoczynku wracali do zdrowia i... do swoich wampirów.
   Na szczęście żadne z nas nie miało zamiaru praktykować takich zwyczajów. Chodziliśmy zwykle w parach. Ja tańczyłam z Martinem, Juan z Ianirą, Erik z Szoszannah, a Jahmes zawsze znalazł sobie jakąś ładną wampirzycę, ale i tak nie kontynuował potem znajomości.
   Juan i Ianira coraz bardziej się do siebie zbliżali. Od owej przysięgi, którą złożył Hiszpan, dziewczyna postanowiła mu zaufać. Kiedyś porozmawiałyśmy o tym szczerze. Siedziała wówczas i czesała ciemnorude loki, ja obok niej bawiłam się z Atalefem. Szoszannah i Erik byli wówczas na polowaniu, a Martin i Jahmes rozmawiali o czymś w salonie.
   - Jak wam się układa z Juanem? - spytałam ją. Spojrzała na mnie jasnoniebieskimi oczami i uśmiechnęła się rozmarzona.
   - Wspaniale. Wiesz, na początku trochę się bałam. Obie wiemy, jaki on jest, szalenie przystojny uwodziciel, któremu trudno się oprzeć. Dlatego początkowo nie miałam zamiaru zawracać sobie nim głowy. - Przesuwała grzebieniem po włosach. Właściwie można było go nazwać szczotką, bo miał więcej ząbków do czesania niż tradycyjny grzebyk, ale i tak nie było łatwo zapanować takim czymś nad gęstymi lokami. Coś o tym wiedziałam. - Ale potem to się zmieniło – ciągnęła Ianira. - Zaufałam mu. Przy nim czuję się bezpieczna i szczęśliwa. Mogłabym godzinami wpatrywać się w jego oczy, słuchać jego opowiadań i wędrować z nim po lasach. I boję się teraz tylko jednego. Wiem, że mnie kocha, ale czy zawsze tak będzie? - Odłożyła grzebyk i spojrzała na mnie z niepokojem. - Przed nami tyle lat, tyle wieków.
   - Rozmawiałaś z nim o tym?
   Skinęła głową, a jej ciemnorude gęste włosy ułożyły się subtelnie wokół jej twarzy.
   - Powiedział, że zawsze będzie mnie kochał, bo w końcu spotkał jedyną, którą zdołała zabrać mu serce i w zamian oddać swoje. I że nigdy nie pozwoli mi odejść.
   - To czemu martwisz się na zapas? - Pokręciłam głową. - Wiesz, myślę, że jesteście sobie przeznaczeni. A przeznaczenia nie tak łatwo oszukać. Będziecie razem. - Posłałam jej pewny siebie uśmiech. Odpowiedziała mi tym samym.
   - Masz rację. Nie zostawi mnie. Niechby tylko spróbował – dodała złowrogo, na co obie parsknęłyśmy śmiechem.

   Jakieś kilka tygodni później miałam okazję porozmawiać z Juanem. Posprzeczaliśmy się trochę z Martinem na polowaniu o jakąś głupotę i wracaliśmy oddzielnie. Szłam ścieżką w ludzkim tempie, gdy Hiszpan pojawił tuż przede mną.
   - O, a cóż to, wracasz sama do domu? A gdzie ten twój...
   - Daruj sobie – przerwałam mu. Byłam jeszcze zła, a znając Juana, rzuciłby kolejną złośliwość. - Czemu tak go nie lubisz? - Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. O dziwo, zmieszał się.
   - Po prostu mnie denerwuje. To taki dzieciak, a wydaje mu się, że wszystko wie i jest mądry, bo naczytał się książek i umie rzeźbić.
   Pokręciłam głową. Pomimo że właśnie się pokłóciliśmy, zaczęłam go bronić.
   - Niesprawiedliwie go oceniasz. Martin jest po prostu dobry. I nie mówię tego dlatego, że to mężczyzna, którego kocham. Oczywiście możesz mieć swoje zdanie, ale może spróbuj odrzucić swoje uprzedzenia? Pokochałam go od pierwszego wejrzenia, zanim jeszcze się dowiedziałam, kim jest. Powinieneś to zrozumieć – dodałam, patrząc mu w oczy. - Przecież też kochasz. Prawda?
   - Tak – odparł bez wahania, a wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Oczy rozbłysły, a na ustach pojawił się lekki uśmiech.
   - I też od pierwszego wejrzenia? - spytałam, zatrzymując się i patrząc na niego uważnie. Zawahał się, ale w końcu pokręcił głową.
   - Początkowo Ianira była tylko niesamowicie piękną wampirzycą, która rzuciła mi wyzwanie – odparł szczerze. - Zaintrygowała mnie. Im lepiej ją poznawałem, tym bardziej chciałem z nią być. Jest nie tylko piękna, ale i mądra, dowcipna, inteligentna i ma w sobie to coś... Nie wiem, jak to się stało, ale nagle zdałem sobie sprawę, że siedzę w tym po uszy i nie mam ochoty wychodzić...
   - Czyli ją kochasz i chcesz z nią być na zawsze – podsumowałam z uśmiechem.
   - Oczywiście, że na zawsze. Osiem wieków czekałem właśnie na nią. - Wyszczerzył swe śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu. - Więc właściwie to dobrze się stało, że zawsze wybierałaś innych, Amando – dodał z dziwnym błyskiem w oku.
   - Nie byliśmy sobie przeznaczeni – stwierdziłam po chwili milczenia. Skinął głową.
   - Może i coś w tym jest.
   Teraz wiedziałam już na pewno. Juan i Ianira byli jak dwie połówki, które nagle się spotkały, przyciągnęły i już nie sposób było ich rozdzielić. Wierzyłam w to, że będą razem. Na zawsze.
   Zupełnie inną kwestią był Jahmes. Naprawdę chciałam, żeby był szczęśliwy. Mijały lata, a nie widziałam żadnej wampirzycy u jego boku. Owszem, flirtował, żartował, czasem wychodził z jakąś na polowania. Ale coś go dręczyło i choć podejrzewałam co, miałam zamiar się upewnić.
   Pewnej ciepłej czerwcowej nocy tysiąc czterysta piątego roku szłam ulicami Pireusu, aż dotarłam na brzeg i tam ujrzałam samotnie siedzącego Jahmesa.
   Podeszłam i usiadłam obok niego. Zerknął na mnie przelotnie, ale się nie odezwał. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu, wpatrując się we wzburzone fale. W porcie stały tylko dwa statki, a poza tym była pustka.
   - Powiesz mi? - spytałam cicho. Spojrzał na mnie i myślałam, że zapyta, co ma mi powiedzieć, ale nie zrobił tego. Pokręcił tylko głową i znów zapatrzył się w morze.
   - Nie chciałabyś wiedzieć, cukierku.
   Spojrzałam na niego. Ciemnobrązowe oczy były wyraźnie smutne, a twarz wyrażała zadumę. Jahmes był przystojny, kilka niewielkich blizn niczego mu nie ujmowało. Widziałam kiedyś na dworze Herona wampira, który został spryskany święconą wodą, ale wyglądał zupełnie inaczej. Blizny były niewielkie, ale o wiele głębsze i wyglądały paskudnie. Jahmes nadal był przystojny i często kobiety posyłały mu powłóczyste spojrzenia. Czasem je odwzajemniał, a mimo to wciąż był sam.
   - Chciałabym wiedzieć – rzekłam cicho, odwracając wzrok – ale jeśli zdecydowałbyś się zwierzyć, to raczej Ianirze, Martinowi lub Szoszannah, prawda?
   Uśmiechnął się półgębkiem i spojrzał na mnie. Odwróciłam się w jego stronę, a jego ciemne oczy spotkały się z moimi.
   - Uwierz mi, nie chcesz.
   - Och, Jahmes. - Przewróciłam oczami. - Jak mi powiesz, to będzie ci lżej. No dalej, nie duś tego w sobie.
   - Ale zachowasz to dla siebie – zastrzegł wampir.
   - Oczywiście.
   - Okłamałem ją. - Odwrócił głowę i popatrzył w morze. Księżyc rzucał blask na spienione fale, kotłujące się niespokojnie. Czekałam cierpliwie, co mój przyjaciel powie dalej. - Tak naprawdę nigdy nie przestałem jej kochać.

6 komentarzy:

  1. ~Iara
    29 marca 2012 o 22:31

    Biedny Jahmes. Utulę go!:) Po przyjacielsku oczywiście.A Juan cały mój… mwahahahaah, ale czad xD Już nie oddam xDI kurczę nie wiem co jeszcze napisać, bo kiedy bardziej skupiam się na formie, to potem jakoś nei mogę sobie przypomnieć, co chciałam powiedzieć o treści. Juan ma boskich przyjaciół xD Uczą się od niego:D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 marca 2012 o 22:42

    > Biedny Jahmes. Utulę go!:) Po przyjacielsku oczywiście.Oczywiście;)> A Juan cały mój… mwahahahaah, ale czad xD Już nie oddam> xDA fanki Juana w tym momencie sięgają po kolejną paczkę chusteczek:p> I kurczę nie wiem co jeszcze napisać, bo kiedy bardziej> skupiam się na formie, to potem jakoś nei mogę sobie> przypomnieć, co chciałam powiedzieć o treści. Juan ma> boskich przyjaciół xD Uczą się od niego:DTo może czytaj dwa razy, raz skupiaj się na formie, a potem na treści:):):):):)
    Odpowiedz

    ~Susannah
    29 marca 2012 o 23:29

    To takie słodkie! :)))))) I takie miłe!!! :))) A! Popraw sobie zapowiedź nowego rozdziału, bo chyba ma być w kwietniu, prawda? :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 marca 2012 o 23:54

    > To takie słodkie! :)))))) I takie miłe!!! :)))To z Ianirą czy z Szoszannah?;p> A! Popraw sobie zapowiedź nowego rozdziału, bo chyba ma> być w kwietniu, prawda? :)Faktycznie, dzięki za uwagę;)
    Odpowiedz
    ~Susannah
    31 marca 2012 o 01:36

    Obie ;) Ale zastanawiam się, co teraz Jahmes zrobi. Bo i o Szoszannah trochę ucichło. Oby to nie była cisza przed burzą ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 18:02

    Jahmes zrobi co trzeba, kiedy nadejdzie właściwy moment;p
    Odpowiedz
    ~Susannah
    31 marca 2012 o 21:55

    Trochę boję się, co oznacza „to, co trzeba”. Myślisz, że Szoszannah się to spodoba? :P
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 22:10

    Wtedy już tak:-P

    ~Laura 33
    30 marca 2012 o 06:22

    Świetny rozdział jak zawszę :)
    Odpowiedz
    ~Anai
    30 marca 2012 o 11:40

    Dobrze, że między Juanem a Ianirą się ułożyło, szkoda tylko, że Jahmes cierpi. Czy naprawdę nie mogłabyś ułatwić mu życia? Szkoda mi go, biedulek. Najlepsza postać i tak się męczy. Zrób coś z tym, bo nie mogę patrzeć na te jego męki:)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 12:47

    Nie zawsze musi być tak kolorowo:p I co niby mam zrobić? Szoszannah nie zgodzi się na trójkącik:-P
    Odpowiedz

    ~Viviene
    30 marca 2012 o 13:30

    Dziękuję za dedykację, bardzo mi miło :) Renesans… same zmiany, nowości – era światła, po ciemnych wiekach średniowiecza. Podobał mi się ten rozdział, w prawdzie niewiele się działo, ale był ciekawy. Cieszę się, że Juan tak bardzo kocha Wiewióreczkę, w końcu facet dojrzał do prawdziwej miłości. Szkoda mi natomiast Jamesa, nieodwzajemniona miłośc jest bardzo bolesna. Naprawdę szkoda, chyba porzucił już myśl, że znajdzie inną? I tak jeszcze chciałam się zapytać, jak długo zyją nietoperze? Bo Atalef już troszeczkę wiosen na karku ma, co?Pozdrawiam, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 17:46

    Słuszna uwaga;) O Atalefie jest pod koniec następnego rozdziału i początek kolejnego:p A nietoperze żyją 5-25 lat:)
    Odpowiedz
    ~Viviene
    31 marca 2012 o 23:16

    No to ciekawie się zapowiada. Nie miałam pojęcia, że nietoperze tak długo żyją :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 23:30

    Znalazłam taką informację na necie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Dominika
    30 marca 2012 o 14:25

    Głupi onet nie chciał mi wkleić komentarza.! Biedny Jahmes. ;-( Bardzo mi go szkoda, ale nic nie poradzimy serce ni sługa. Może jak zakocha się w kimś innym to mu się polepszy? Mam nadzieję, że w końcu tak się stanie. ;-P Lily traktuję go jak brata i nie odwzajemni jego uczucia. W następnym rozdziale będzie przeskok aż o sto lat? Czy może to będzie jakaś setna rocznica? ;-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 18:09

    > Głupi onet nie chciał mi wkleić komentarza.!Coś ostatnio wariuje ten onet, mnie też nie chce wklejać komentarzy:/> Biedny> Jahmes. ;-( Bardzo mi go szkoda, ale nic nie poradzimy> serce ni sługa. Może jak zakocha się w kimś innym to mu> się polepszy? Mam nadzieję, że w końcu tak się stanie. ;-P> Lily traktuję go jak brata i nie odwzajemni jego uczucia.> W następnym rozdziale będzie przeskok aż o sto lat? Czy> może to będzie jakaś setna rocznica? ;-)Dobrze kombinujesz;)
    Odpowiedz
    ~Dominika
    31 marca 2012 o 17:26

    Onet już tak ma. :-P Będzie setna rocznica pobytu w Grecji? Mam nadzieję, że niedługo wyruszą do Ameryki. :-P Oglądałaś PW? Mnie wkurzył Stefek, szkoda, że nie dostał porządnego lania od Sage. Ja tylko na to czekałam, a tu nici i znowu mu się upiekło. A szkoda. :p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 18:07

    No właśnie! Damonowi się dostało od Rebekah (poniekąd słusznie, ale i tak był biedny) a Stefan nie zdążył oberwać od Sage:(:(:( A powinien i to porządnie!!!Nie ta rocznica:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    31 marca 2012 o 19:16

    Damonowi się dostało, oj tak. Stefan jeszcze dostanie, nie wiem od kogo, ale na pewno tak się stanie. ;-pTo może setna rocznica ślubu?
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 19:24

    > Damonowi się dostało, oj tak. Stefan jeszcze dostanie, nie> wiem od kogo, ale na pewno tak się stanie. ;-pOby!!! Zamiast ratować brata to mu się zemsty zachciało!> To może setna rocznica ślubu?Czyjego?
    ~Dominika
    31 marca 2012 o 20:44

    No właśnie, Damon na 100% najpierw by go uratował, ale nie Stefek musi się zemścić. On mnie na serio wkurza.!Właśnie nie wiem czyja byłaby to rocznica ślubu, może Amandy i Martina?
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 20:49

    Może Stefan taki ma właśnie być, ciągle wkurzać?:pŻeby była rocznica, najpierw musi być ślub…
    ~Dominika
    31 marca 2012 o 21:15

    Może, bo on mi od początku działał na nerwy.Kurde, zapomniałam, że oni nie wzięli ślubu. :/ Ja i ta moja pamięć. ;-P To może rocznica poznania się Amandy i Martina?
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 22:00

    Ale kombinujesz:-P
    ~Dominika
    1 kwietnia 2012 o 23:06

    Wiem, ale ktoś musi. ;-P
    ~Natalia
    1 kwietnia 2012 o 23:28

    Tak?:p
    ~Anonim
    1 kwietnia 2012 o 23:51

    No jasne, bez kombinowania życie byłoby nudne. :-P
    ~Dominika
    1 kwietnia 2012 o 23:51

    No jasne, bez kombinowania życie byłoby nudne. :-P
    ~Natalia
    1 kwietnia 2012 o 23:55

    To kombinuj dalej:p
    ~Dominika
    2 kwietnia 2012 o 20:20

    To może setne urodziny Amandy?
    ~Natalia
    2 kwietnia 2012 o 21:17

    Bystra dziewczynka;P
    ~Dominika
    3 kwietnia 2012 o 00:22

    Jupi. Widzisz, zgadywanie się opłaca. :-P
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 00:26

    Nie zawsze, bo jeszcze zgadniesz coś niefajnego i co będzie?:p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Dominika
    3 kwietnia 2012 o 17:44

    Według mnie, każda informacja jest dobra, nawet ta najgorsza. Mam więcej czasu, aby pogodzić się z tym faktem.:p
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 20:11

    Ale wtedy nie ma zaskoczenia:-p
    ~Dominika
    3 kwietnia 2012 o 20:53

    Jest, co prawda mniejsze, ale jest. Autor tak świetnie to opisze, że czytelnik będzie zaskoczony. ;-P
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 23:42

    To wtedy jesteś zaskoczona opisami, a nie wydarzeniami:p

    ~Tyzyfone
    30 marca 2012 o 15:08

    Bardzo spokojny ten rozdział, ale to w sumie dobrze. Co za dużo, to niezdrowo i to tyczy się również akcji. Bardzo ładny opis wejścia w nowa epokę, upłynięcia fragmentu życia. No i piękna miłość… Ech, rozmarzyłam się;P Biedny Jahmes… W sumie jednak, gdyby wszyscy byli szczęśliwi, wyglądałoby to nienaturalnie, przynajmniej dla mnie. Styl jak zawsze nienaganny;) Pozdrawiam [la-dance-macabre]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 18:20

    Zgadza się, nie wszystko musi się zawsze układać tak, jakby się chciało:p
    Odpowiedz

    Justilla
    30 marca 2012 o 15:43

    Biedny Jahmes, całe życie w plecy :( Podaruj mu trochę szczęścia, ja tak ładnie proszę…
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 18:22

    Przemyślę to:-P
    Odpowiedz

    ~Prithika
    30 marca 2012 o 18:46

    Jahmesa mi żal. Apeluję do Twego sumienia – podaruj mu odrobinę radości w życiu :-) Rozdział świetny. Wszyscy są szczęśliwi oprócz Jahmesa. Zrobiło sie słodko, ale troszkę nostalgicznie. No i brawa za opisy strojów renesansowych :-)Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 19:16

    Wszystkim żal biednego Jahmesa:p:p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    30 marca 2012 o 22:05

    Przyłączam się do prośby. Dlaczego jako jedyny ma być nieszczęśliwy?? To jest niesprawiedliwe. Nie mówię, że Lily ma zostawić Erika – broń Boże. Ale dla Jahmesa także mógłby się ktoś znaleźć… Nie rób mu tego. Przecież chłopak też ma serce, nie każ mu się tak męczyć. Niech zazna trochę prawdziwego szczęścia u boku kobiety, którą obdarzy miłością równie mocno, a nawet i mocniej, jak Lily. A jeśli chodzi o Juana i naszą wiewióreczkę, to cieszę się, że są razem. Choć zastanawiam mnie co miało znaczyć niedopowiedzenie Amandy w rozmowie z Karoliną w teraźniejszości?Pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 marca 2012 o 23:07

    > Przyłączam się do prośby. Dlaczego jako jedyny ma być> nieszczęśliwy?? To jest niesprawiedliwe. Nie mówię, że> Lily ma zostawić Erika – broń Boże. Ale dla Jahmesa także> mógłby się ktoś znaleźć… Nie rób mu tego. Przecież> chłopak też ma serce, nie każ mu się tak męczyć. Niech> zazna trochę prawdziwego szczęścia u boku kobiety, którą> obdarzy miłością równie mocno, a nawet i mocniej, jak> Lily.Rozumiem wasze prośby, ale ja mam plan, który realizuję, czasem tylko coś dodaję i zmieniam szczegóły, a głównych wątków nie mogę zmienić. Dlatego akcja potoczy się tak, a nie inaczej. Ale spokojnie – ja też lubię Jahmesa;)> A jeśli chodzi o Juana i naszą wiewióreczkę, to cieszę> się, że są razem. Choć zastanawiam mnie co miało znaczyć> niedopowiedzenie Amandy w rozmowie z Karoliną w> teraźniejszości?Kiedyś się dowiesz;)
    Odpowiedz
    ~Kara007
    31 marca 2012 o 12:27

    To cieszę się, że go lubisz. Czyli przynajmniej mogę być spokojna, o to że także pragniesz jego szczęścia. Tylko zastanawiam się jak długo on będzie musiał być nieszczęśliwy, zanim ktoś go pokocha tak jak on kocha. No i nie ma to jak zaspokoić ciekawość czytelników – kiedyś się dowiesz ;D Nie no, dzięki wiesz? ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 18:10

    > To cieszę się, że go lubisz. Czyli przynajmniej mogę być> spokojna, o to że także pragniesz jego szczęścia. Tylko> zastanawiam się jak długo on będzie musiał być> nieszczęśliwy, zanim ktoś go pokocha tak jak on kocha.Zależy czy pytasz o rozdziały, czy o lata:-P> No i nie ma to jak zaspokoić ciekawość czytelników -> kiedyś się dowiesz ;D Nie no, dzięki wiesz? ;)Proszę bardzo:p Cała przyjemność po mojej stronie:-P
    Odpowiedz
    ~Kara007
    31 marca 2012 o 20:36

    O rozdziały ;D Choć pewnie mi nie odpowiesz… Chociaż powiedz mi czy długo czy jakoś niedługo ;D
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 20:53

    Jeszcze do tego nie doszłam, jestem zawsze tylko jeden rozdział do przodu, ale mogę powiedzieć, że na pewno w tej części;)
    ~Kara007
    31 marca 2012 o 23:27

    :D No to w takim razie już nie mogę się doczekać ;p Tylko wiesz, ona musi być dla niego idealna ;D
    ~Natalia
    31 marca 2012 o 23:52

    Coś mi się wydaje, że mocno Cię zaskoczę;p
    ~Kara007
    1 kwietnia 2012 o 12:41

    Mam się bać? ;D
    ~Natalia
    1 kwietnia 2012 o 14:05

    Zależy, jak na to patrzeć:p
    ~Kara007
    1 kwietnia 2012 o 18:16

    Mam pewne przypuszczenia co do tej jego idealnej wampirzycy, która miałaby go uszczęśliwić, ale nie będę tego mówić na głos, bo naprawdę mam nadzieję, że się mylę… Kurczę, trochę boję się tego całego rozwiązania…No nic, poczekam ;D
    ~Natalia
    1 kwietnia 2012 o 23:36

    Możliwe, że się nie mylisz:p ale nie uprzedzajmy faktów, jak to mówi Amanda;p
    ~Kara007
    2 kwietnia 2012 o 10:00

    Boże, obym się myliła. Jak to co myślę okaże się prawdą to ja się normalnie zapłacze.
    ~Natalia
    2 kwietnia 2012 o 17:06

    Nie płacz:(

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kara007
    2 kwietnia 2012 o 18:59

    Jeśli to prawda to będę. Normalnie w depresje wpadnę! A o dobrego psychologa trudno w tych czasach… Normalnie nie wyjdę z dołka i co wtedy? Natalio, nie rób mi tego…
    ~Natalia
    2 kwietnia 2012 o 20:05

    Ale tak trzeba:/ Nie mogę zmienić koncepcji, bo cała powieść rypnie:[
    ~Kara007
    2 kwietnia 2012 o 20:41

    Nie rypnie. Proszę, nie w ten sposób….
    ~Natalia
    2 kwietnia 2012 o 21:20

    Gdyby chodziło o Jahmesa, nie byłoby problemu. Ale tu chodzi o Amandę i to dlatego tak właśnie musi być…
    ~Kara007
    2 kwietnia 2012 o 21:48

    No proszę Cię, no nie załamuj mnie… Wszyscy tylko nie on, nie on…
    ~Natalia
    2 kwietnia 2012 o 22:06

    Ale spokojnie, jeszcze trochę do tego. Na razie jest ok, myślę, że się zorientujesz jak nadejdzie ta wiekopomna chwila:p
    ~Kara007
    3 kwietnia 2012 o 15:35

    Myślę, że już wiem o co chodzi i szczerze powiem, że chyba nie chcę aby ta chwila nadeszła….
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 17:02

    Ja też myślę, że już wiesz…
    ~Kara007
    3 kwietnia 2012 o 17:42

    Normalnie mam doła… Tak bardzo go lubię… ;/ Może jeszcze to przemyślisz?
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 20:15

    Więcej już nic Ci nie powiem:/
    ~Kara007
    3 kwietnia 2012 o 21:04

    Ale dlaczego? ;D
    ~Kara007
    3 kwietnia 2012 o 21:15

    Ps: zmieniasz szablon? Bo ten zapowiada się równie wspaniale ;)
    ~Natalia
    3 kwietnia 2012 o 23:44

    Mnie się bardzo podoba;-pDlatego, że będziesz teraz się zamartwiać.
    ~Kara007
    4 kwietnia 2012 o 14:57

    Zamartwiam się tak już od dobrych dwóch tygodni… Choć już dawno temu coś podejrzewałam… Z dwie części temu, nie rozdziału, części. Więc to czy coś powiesz czy nie to nic nie zmieni, bo i tak mi smutno z tego powodu ;/
    ~Natalia
    4 kwietnia 2012 o 17:25

    Bo za dużo powiedziałam:( Tak to by Ci było smutno znacznie krócej:p
    ~Kara007
    4 kwietnia 2012 o 18:53

    Ja jednak wolę wiedzieć wcześniej, żebym mogła się do tego jakoś przygotować ;) Psychicznie ;D A smutno będzie zawsze… Gdyby to był ktoś inny, to może bym tak nie przeżywała, ale nie jest ;/
    ~Natalia
    4 kwietnia 2012 o 19:16

    Ale co to da? Takie przygotowani?:p
    ~Kara007
    4 kwietnia 2012 o 20:31

    Lepiej to przyjmę, gdy już to nastąpi ;)
    ~Natalia
    4 kwietnia 2012 o 21:26

    Trzymam Cię za słowo;)
    ~Kara007
    4 kwietnia 2012 o 22:06

    ;)
    ~Kara007
    2 kwietnia 2012 o 10:00

    Boże, obym się myliła. Jak to co myślę okaże się prawdą to ja się normalnie zapłacze.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lyanne
    2 kwietnia 2012 o 18:15

    Biedny Jahmes…
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    4 kwietnia 2012 o 23:35

    Przy okazji: Szablon ładny, niebieski kolor mi się podoba, ale parę uwag mam. Napis „Gorąca Krew” nie pasuje zupełnie, nie ta czcionka i kolor. Jeśli chodzi o nagłówek – wydaje się być w porządku, ale Iara chyba ciut z filtrami przesadziła. Pasek obramowania w dwóch miejscach jest krzywy, zauważyłaś? Poza tym jest okej. Uch, nie mogłam się powstrzymać. Zua ja.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    5 kwietnia 2012 o 16:53

    Zrobiłabyś lepszy?
    Odpowiedz

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    7 kwietnia 2012 o 11:27

    Ja nie wiem co się dzieje z tym onetem. Przez dobry tydzień w ogóle nie mogłam wejść na Twój blog, bo rzekomo został usunięty. Wiedziałam jednak, że coś jest nie tak, bo na swój też nie mogłam wejść. ;/ ;/ ;/ Dziś mi się udało, to chyba świateczne czary :)Mam propozycję, może otwórz sklep z gadżetami z Juanem, myślę że będzie sporo chętnych :P haha No i biedny James, ale mam nadzieję, że w końcu znajdzie kogoś odpowiedniego, kto będzie wart jego serca.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    2 maja 2012 o 20:32

    A więc Jahmes nigdy nie przestał kochać Szoszannah? Dobrze myślę? Hm… Tak więc to naprawdę ciężka sprawa. Biedny ten nasz przystojniak… :( Trzeba mu jakoś pomóc. Cieszę się, że Juan i Ianira są ze sobą szczęśliwi. Kto by się spodziewał takiej stateczności po naszym czarującym bawidamku? ;p PS Ja też chcę na bal! xD

    OdpowiedzUsuń