Rozdział VII - Kara

29.10.2011

   - Co za tragiczna sytuacja – szepnęła Karolina. - Pragnienie krwi i małe dziecko... Ale Jahmes go nie zabił, prawda? Wydaje mi się sympatycznym wampirem.
   Zamyśliłam się.
   - Sympatyczny? Na pewno miał niezwykłą osobowość. Ale trudno go było nie polubić. Miał w sobie pewien upór i wolę życia. Tak naprawdę, trzeba go było dobrze poznać, żeby się przekonać, jaki jest.
   - Ale przeżył, prawda? Sadysta go nie zabił?
   Pokręciłam głową.
   - Powoli, kochana. Powoli dowiesz się wszystkiego.


   - No dalej, wampirku. Pokaż swojej towarzyszce, jak się posilają prawdziwe potwory. - Makin stał i śmiał się głośno. Zacisnęłam dłonie na kratach.
   - To ty jesteś potworem! - zawołałam wściekłym głosem, ale sadysta nie zwrócił na mnie uwagi. Ozy siedział nieruchomo, wstrzymując oddech. Spojrzałam na Jahmesa. Nie patrzył na mnie. Wzrok utkwiony miał w dziecku. Chłopiec nagle przestał płakać i wydostał się z koszyczka, po czym zaczął raczkować w stronę mojej celi. Jahmes nie reagował. Patrzył na niego, ale nawet nie drgnął.
   - No popatrzcie tylko. - Sadysta wykrzywił w usta w grymasie przypominającym uśmiech. - Taki brzdąc, a już wie, co mu grozi! - Skinął na jednego z towarzyszących mu Egipcjan. - Włóż tego bachora z powrotem do koszyka.
   Egipcjanin skinął głową, złapał dziecko za ubranie i wsadził na miejsce. W momencie, gdy je puścił, Jahmes rzucił się ku mężczyźnie. W ciągu sekundy złapał go, złamał obojczyk i wyrwał rękę ze stawu, a następnie rzucił się do tyłu z okrwawioną częścią ciała, wbijając w nią kły. Usiadł pod ścianą i spokojnie konsumował swoją zdobycz.
   Po lochu głośnym echem odbijał się ryk bólu i przerażenia. Dopiero teraz ranny Egipcjanin zrozumiał, co się stało. Dopiero dotarł do niego ból i pełna świadomość. Upadł na kolana, prawą ręką ściskając miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była lewa ręka. Krzyczał coś, czego nie potrafiłam zrozumieć, z kolan zaś upadł na twarz.
   Spojrzałam na Makina. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Wlepiał wzrok w leżącego i nie był w stanie wymówić słowa. Natomiast chłopiec siedział kilka kroków od mężczyzny i zanosił się spazmatycznym płaczem. Był przestraszony, bezradny i najwyraźniej głodny.
   - Co tu się dzieje, na Allaha?! - usłyszałam i do lochu wszedł Asim. Zatrzymał się jak wryty, szybko zorientował się w sytuacji i ruszył w stronę dziecka. Wziął go na ręce i stanął przed Makinem. - Odbiło ci?! Chciałeś dać pożreć to dziecko wampirom?!
   - To był taki... eksperyment... - Sadysta pierwszy raz wyglądał niepewnie. Widok ten sprawił mi dziwną satysfakcję. Pomimo tej makabrycznej i krwawej sceny, zachciało mi się śmiać.
   - Eksperyment?! - Asim wyglądał na wściekłego, ale nagle się uspokoił. Obejrzał na mnie, potem na Jahmesa i w końcu na okaleczonego, który jęczał coś cicho. - Na co czekacie?! - zawołał w stronę pozostałych Egipcjan. - Zabierzcie go stąd!
   Mężczyźni podnieśli rannego i wyprowadzili, a właściwie wynieśli z lochu. Asim wciąż miał na rękach dziecko, które położyło się na jego ramieniu. Widząc, jak umiejętnie trzyma chłopca, przyszło mi do głowy, że albo ma swoje dzieci, albo po prostu je lubi. Tym bardziej, że wydawał się naprawdę wściekły i szczerze wątpiłam, że to z powodu rannego Egipcjanina.
   - Porozmawiamy sobie później – rzekł krótko, patrząc ponuro na Makina i wyszedł. Sadysta syknął i obejrzał się na Jahmesa, który właśnie skończył posiłek. Wampir wstał, podszedł do krat i niedbale cisnął wyrwany kikut pod nogi Makina, który spojrzał w dół i powoli podniósł wzrok.
   - Jutro. Jutro będziesz błagał o śmierć – powiedział wyraźnie, cedząc każde słowo. Jahmes nic nie odpowiedział. Patrzył na niego z ironicznym uśmiechem na ustach. Sadysta odwrócił się i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na wampira. Stał tuż przy kratach, czarne włosy z lekka przysłaniały mu oczy, błyszczące jak u drapieżcy, który właśnie rozszarpał swoją ofiarę.
   - Wiedziałam, że nie zabijesz tego dziecka – powiedziałam, uśmiechając się do niego. Wampir zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.
   - Po co miałem zabijać dziecko? W tej kończynie było więcej krwi niż w tym małym, wychudzonym chłopcu. - Usiadł przy ścianie, bokiem do mnie. Siadłam koło krat i pokręciłam głową.
   - Czyżbyś chciał uchodzić za gorszego, niż jesteś? - spytałam, nie spuszczając z niego wzroku. Uniósł brwi, spojrzał na mnie i milczał przez chwilę.
   - Widzisz, cukierku – odezwał się w końcu – ty wciąż myślisz jak człowiek, a ja myślę jak wampir. I wcale nie uważam się za gorszego z tego powodu. Jestem wampirem, piję ludzką krew i nie mam zamiaru tego zmieniać. Tak samo jak ty nie masz zamiaru zabijać ludzi.
   - W porządku – mruknęłam i usiadłam pod ścianą. Jahmes właściwie miał rację. Wciąż myślałam jak człowiek. Byłam wampirem, a więc przelew krwi nie robił na mnie takiego wrażenia, jak kiedyś, a jednak nie chciałam zabijać. Zaczęłam się zastanawiać, czy było inaczej, gdy piłam ludzką krew? Czy wtedy fascynowałam się śmiercią? Nie, chyba nie. Zabijałam, bo musiałam. Morderców, złoczyńców, gwałcicieli, najgorszych łotrów. Tak jak mój opiekun.
   - Amando? - Głos Ozy'ego wyrwał mnie z zamyślenia.
   - Tak, Ozy?
   - Wszystko w porządku?
   Pokiwałam głową.
   - Tak, oczywiście. A z tobą? To musiał być dla ciebie szokujący widok – uświadomiłam sobie nagle.
   - Tak – odpowiedział, kiwając głową. Siedział przy ścianie obok i patrzył na ziemię. - Ale sam sobie na to zasłużył, podawać dziecko temu wampirowi...
   Podeszłam, usiadłam koło niego i dotknęłam jego ramienia.
   - Nie martw się, ciebie nie spotka taki los. Wrócisz do domu, do żony i dzieci.
   - Chciałbym w to wierzyć – westchnął Ozy, podnosząc głowę i patrząc na mnie ze smutkiem. Niewiele myśląc, przytuliłam go lekko.
   - Radziłam sobie w różnych sytuacjach, poradzę i teraz. Oboje sobie poradzimy. - Oparłam się o ścianę i objęłam kolana ramionami. Zerknęłam na Jahmesa. Siedział równie zamyślony jak ja. O kim myślał? O bliskich, przyjaciołach, może o swojej ukochanej? A może zastawiał się, jak się stąd wydostać? Co kryły jego ciemnobrązowe oczy? Żałowałam, że nie potrafię przeglądać myśli wampirów.
   Zapadłam w letarg niespodziewanie, po prostu położyłam się i zasnęłam. Kiedy otworzyłam oczy, czekał mnie szokujący widok.
   W mojej celi nic się nie zmieniło, Ozy wciąż siedział na swoim miejscu, za to naprzeciwko... Kiedy ujrzałam, w jakim stanie jest Jahmes, błyskawicznie doskoczyłam do krat.
   Wampir był przykuty do ściany, zarówno jego nogi, jak i ręce przytwierdzone były żelaznymi obręczami. Ale nie to było najgorsze. Niemal całe jego ciało, z wyjątkiem okolic serca, przebite zostało niewielkimi, drewnianymi kołkami. Były w jego dłoniach, na rękach, ramionach, brzuchu, na nogach...
   Wydałam z siebie okrzyk przerażenia. Dobrze pamiętałam, jak to boli, gdy przy każdym ruchu kołek wbija się w ciało. Zasłoniłam usta dłonią, a z oczu popłynęły krwawe łzy.
   - Jahmes – szepnęłam. Wampir z trudem podniósł głowę. Popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, pełnym zaciętości. Nie miał zamiaru się poddać, wręcz przeciwnie. Ból nie był silniejszy od niego.
   Usiadłam przy kratach, nic nie mówiąc. Wiedziałam, że mówienie sprawi mu dodatkowy ból, wolałam więc milczeć, by nie musiał odpowiadać. Siedziałam bez ruchu przez długi czas. Ozy również się nie odzywał, w żaden sposób nie komentując tego, co się stało. Zacisnęłam dłonie na kratach i próbowałam powstrzymać łzy, ale na myśl o cierpieniu mojego towarzysza niedoli krew bezwiednie spływała mi po policzkach.
   W końcu usłyszałam, jak do celi ktoś wchodzi. Poczułam ulgę, gdy ujrzałam Asima. Z nim mogłam się przynajmniej jakoś dogadać. Otarłam twarz z krwi.
   - No, no, nieźle. - Arab spojrzał na Jahmesa i pokręcił głową. - Porządnie go podziurawił.
   - Wypuść go – odezwałam się. - Proszę – dodałam pospiesznie.
   Asim popatrzył na mnie wyraźnie zdziwiony.
   - Prosisz mnie, żebym uwolnił tego wampira? Sądziłem, że zależy ci wyłącznie na ludziach.
   - Powiedz mi, Asim – przeszłam do konkretów – co mam zrobić, żebyś go uwolnił?
   - Hm. - Arab przez chwilę przyglądał mi się w milczeniu, po czym pokiwał głową. - Miał tu siedzieć trzy dni taki podziurawiony, ale... Wiem, co zadowoliłoby Makina. Możesz zająć jego miejsce. Jeden twój dzień za jego trzy. Co ty na to? - Uniósł brwi pytająco.
   Zacisnęłam zęby i pochyliłam głowę. Wiedziałam, jaki to ból. Nie mogłam sobie wyobrazić, żebym znowu musiała przez to przechodzić. Nie mogłam. Może gdyby to był Martin, Erik albo Szoszannah, byłabym w stanie to znieść. Kochałam ich, więc zgodziłabym się na ból, żeby tylko oni nie cierpieli. Ale Jahmesa nawet dobrze nie znałam. Chciałam mu pomóc, lecz nie w taki sposób. Nie teraz, gdy wiedziałam, jak bardzo to boli.
   Zacisnęłam dłonie na kratach tak mocno, że usłyszałam trzask. Nie połamały się, choć właściwie powinny. Przeklęte hoodoo... Gdybym teraz mogła się stąd wydostać, zabiłabym ich. Nie tylko sadystę, jego przyjaciela również. Nienawidziłam ich tak bardzo, że nawet bym się nie zawahała. Pewnie musiałabym zapłacić za to wysoką cenę, ale w tym momencie nie miało to już dla mnie znaczenia.
   - A więc jednak nie jesteś taka heroiczna – stwierdził Asim. Z wściekłością rzuciłam się w jego stronę, na co odskoczył gwałtownie w tył, mimo że i tak nie byłam w stanie go dosięgnąć.
   - Jesteś takim samym sadystą jak tamten! - zawołałam. Czułam, jak po policzkach popłynęły mi łzy. Pospiesznie je otarłam.
   - Nie jestem sadystą – zaprzeczył spokojnie Asim. - Prosisz, żebym go uwolnił od tych kołków, musisz więc dać mi coś w zamian.
   - Czego chcesz? - spytałam cicho, uspokajając się. Stwierdziłam, że krzykiem i obrazą nic nie wynegocjuję. Podniosłam wzrok na Araba.
   - Chcę poznać prawdę. Czemu tak łatwo przychodzi ci powstrzymanie się przed zabijaniem ludzi?
   Westchnęłam i usiadałam przy kratach. Co miałam mu powiedzieć? Poczułam się strasznie bezradna.
   - Ale ja nie wiem – szepnęłam i ukryłam twarz w dłoniach. Już po chwili były całe we krwi. - Mówiłam już, nie chcę zabijać i nie zabijam! To zależy tylko ode mnie! - Podniosłam zapłakaną twarz. - To tak jak z... chlebem. Jesteś głodny, nie jadłeś nic bardzo długo i widzisz chleb. Wiesz, że jeśli go zjesz, złamiesz swoje zasady. Więc postanawiasz sobie, że go nie zjesz i nie jesz. To wszystko.
   - Więc naprawdę chodzi tu wyłącznie o siłę woli? - Asim kręcił głową ze zdumieniem.
   - Tak... Proszę, uwolnij go! Proszę... - Płakałam, tracąc kolejną krew. Wiedziałam, że powinnam ją oszczędzać, ale w tym momencie nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.
   - Dobrze. - Asim wyjął nagle mały nożyk i miseczkę. - Daj mi trochę swojej krwi do badania, a kiedy jutro się obudzisz, twój wampirek będzie już bez tych kołków.
   - I nie będzie skuty? - spytałam podejrzliwie.
   - Nie będzie – obiecał Arab.
   - A czemu nie dzisiaj? Dam ci krew, jeśli już teraz go uwolnisz – negocjowałam.
   - Teraz nikt nie wejdzie do jego celi, zwłaszcza po tym, co zrobił ostatnio – zauważył Asim. - Ale z trzech dni schodzimy na jeden, to chyba dobrze?
   Westchnęłam i w końcu pokiwałam głową. I tak nie miałam żadnego wyboru. Kiedy przesunął miskę w moją stronę, bez wahania przecięłam skórę na nadgarstku i przelałam w nią trochę krwi, po czym pchnęłam naczynie do niego.
   - Zobaczę, czy dotrzymujesz słowa – mruknęłam.
   - Dotrzymuję – odparł poważnie mężczyzna, wziął miseczkę i stał jeszcze przez chwilę, przyglądając się mi. - Jesteś niezwykła, Amando. Masz w sobie coś, czego wcześniej nie widziałem u żadnego wampira. Myślałem, że to naiwność, ale nie... to coś innego. Może jesteś z królewskiego rodu?
   Nie odpowiedziałam. Po co miałam informować go o moim pochodzeniu i może jeszcze opowiadać swoją historię? Nie miałam takiego zamiaru.
   Asim wstał i wyszedł z celi, a ja spojrzałam na Jahmesa. Nie patrzył w moją stronę. Odwróciłam się i wróciłam pod ścianę.
   - Już się bałem, że zgodzisz się na tą pierwszą propozycję – szepnął Ozy. - Na szczęście nie...
   - Nie chcę teraz rozmawiać – przerwałam mu. Skuliłam się w kącie i siedziałam, zastanawiając się, czy dobrze zrobiłam. Może powinnam się zgodzić, wtedy miałabym pewność, że nazajutrz Jahmes nie będzie skuty. A tak... nie miałam takiej pewności. Zaufałam temu, który mnie tu więził. Gdyby chciał, skułby nas oboje. Mógł nas nawet zabić. W letargu byliśmy przecież bezbronni.
   Usiadłam przy ścianie i milczałam. Kiedy spojrzałam na Jahmesa, dostrzegłam, że stoi w bezruchu. Kosztowało go to pewien wysiłek, ale dzięki temu zmniejszył ból do minimum.
   - Myślisz, że dotrzyma obietnicy? - odezwał się Ozy. Dźwięk jego głosu rozproszył panującą tu, ponurą ciszę. Nie chciałam odpowiadać, rozmawiać. Chciałam tylko siedzieć i czekać. Jak mogłam rozmawiać, kiedy ktoś, z kim jeszcze wczoraj rozmawiałam, cierpiał katusze?
   - Zobaczymy – mruknęłam cicho, mając nadzieję, że Ozy zrozumie. Usłyszałam jego westchnięcie, ale nie kontynuował już rozmowy.
   W końcu nadeszła pora snu, dla mnie – moment prawdy, a dla Jahmesa – czas zakończenia swojej męki. A przynajmniej miałam taką nadzieję.

7 komentarzy:

  1. ~Susannah
    29 października 2011 o 22:45

    Biedny Jahmes! Ojojojojoj!!! Rozdział makabryczny, jak za starych dobrych czasów ;)))
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 października 2011 o 23:00

    Trochę krwi musiało się polać;p
    Odpowiedz

    ~Iara
    29 października 2011 o 22:56

    Przesadziłaś!;( Przegięłaś, jesteś okropna! A Makina bym poćwiartowała na kawałeczki, powoli tak żeby go bolało jak najdłużej! I Asima tak samo! Biedny Jahmes…;( Aż się przez Ciebie popłakałam;(Jahmes jest cudowny, kochany i nie daruję tego, to już była przesada, aż tak go poturbować…biedactwo…;( Niech no oni poczekają, on ich jeszcze dorwie! A siły mu nie brakuje nawet jak jest głodny [wszystkie inne wampiry teraz jakoś blado przy nim wypadają]Amanda zapunktowała, ale rozdział i tak mnie wkurzył;(
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 października 2011 o 23:25

    Makinowi jeszcze się dostanie, możesz być pewna! Nie wiedziałam, że to tak na Ciebie wpłynie:( A Jahmes nie był taki głodny, ugryzł przecież tą dziewczynę;p
    Odpowiedz

    ~Dominika
    29 października 2011 o 23:16

    Jak tylko dorwę tych dwóch gnojków Makina i Asima to ich pozabijam,i przysięgam że będą cierpieć najgorsze katusze.Oni nie mają serca jak można być takim potworem,przecież mój kochany Jahmes w niczym im nie zawinił.Wredne pijawki,potwory,zwyrodnialce.Nienawidzę ich z całego serca.Dobrze że w tym Egipcie jest internet,bo byłoby kiepsko:D No i gdzie jest Erik,Lily,Martin,i nasz mały murzynek.? Czubkiem się szybko,za szybko.Życzę weny.Pozdrawiam gorąco. :-)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    29 października 2011 o 23:51

    A zabijaj, nikt nie będzie mieć pretensji, wręcz przeciwnie:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    31 października 2011 o 13:08

    Może ktoś lubi Asima,ale nie chce się przyznać,ale co mi tam zabije obu. :p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 października 2011 o 18:21

    Myślisz, że ktoś go lubi?:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    31 października 2011 o 22:57

    Może zawrócił w głowie jakiejś dziewczynie,ale kij z nim.Czytam komentarze i w pewnym momencie napisałaś że Amanda i reszta będą w Polsce.Będzie z nimi Jahmes.?Jeśli tak,to ja lecę do Polski. :p
    ~Natalia
    31 października 2011 o 23:50

    Ale to dopiero w XX wieku, bardzo dużo się zmieni do tego czasu…
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 00:01

    Szkoda.Jestem więc ciekawa czy Jahmes jest wojny,czy może ma już ukochaną.
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 00:13

    To troszkę bardziej skomplikowane:p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 00:32

    Już się boję,a jeśli ma dziewczynę.Co ją wtedy poczne.? :p
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 14:33

    Jeszcze nie ma, ale wkrótce się zakocha:p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 18:47

    Teraz to kompletnie mogę załamałaś. :p A kim jest ta szczęściara.?
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 19:03

    Nie powiem;p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 19:39

    Kurde,szkoda.No nic,będzie trzeba jej potem odbić Jahmesa. :p
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 19:47

    Możesz próbować;p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 19:49

    Oj,będę:p Łatwo nie odpuszcze,bo to przecież Jahmes.
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 20:00

    Ciekawe, co z tego wyniknie;p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 20:47

    Nie wiem,ale mam nadzieję że rozkocham w sobie Jahmesa. :p
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 20:56

    Widzę, że lubisz wyzwania;p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Dominika
    1 listopada 2011 o 21:30

    Bardzo,a zwłaszcza takie.Zapomniałam Ci powiedzieć,że szablon jest cudowny,Iara ma talent.
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 21:54

    I jak zamierzasz tego dokonać?:p No ma, ma;p
    ~Dominika
    1 listopada 2011 o 22:51

    Na początku muszę się dowiedzieć kim jest moja rywalka. :p
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 23:35

    Tak szybko się nie dowiesz;p
    ~Dominika
    2 listopada 2011 o 18:22

    Jeszcze tylko trzy rozdziały. :p
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 18:26

    Do uwolnienia:p A Ty pytałaś o zakochanie się;p
    ~Anonim
    2 listopada 2011 o 19:26

    Jezu.To kiedy,mniej więce,dowiem się kim jest moja rywalka.?
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 19:56

    Nie wiem, jeszcze do tego nie doszłam;p Mam tylko 1-2 rozdziały do przodu.
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 20:45

    Ojej, ktoś tu jest bardzo napalony:)
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 20:49

    Na to wygląda ^ ^
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 21:51

    Biedny Jahmes, niedługo zaczną go sobie wyrywać xD
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:03

    Myślę, że to skutecznie by podbudowało jego ego;p
    ~Dominika
    2 listopada 2011 o 22:03

    I kto to mówi.? :p Sama nie jesteś lepsza. :-D
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:05

    Ja go bardzo, bardzo lubię, owszem;) Ale bić się o niego nie będę xD
    ~Dominika
    2 listopada 2011 o 22:08

    Nie musisz,masz Juana.Ja nie mam nikogo,na razie,więc muszę walczyć o Jahmesa. :p
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:11

    O, tak, Juan…:D Mój on i tylko mój:D I jutro znów mnie odwiedzi:D
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:18

    Ach, Ty i te Twoje długie weekendy z Juanem:p Fajnie Ci:-)
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:21

    No xD A w Halloween zabrał mnie na cmentarz i kazał upajać się atmosferą:o:P
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:23

    A ja byłam dzisiaj po zmroku na cmentarzu. Atmosfera nieporównywalna!:p
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:25

    Wiem, ja już od paru lat chodzę dopiero jak jest ciemno:D To dość… inspirujące:D
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:27

    Ale nie w każdą noc na wszystkich grobach palą się znicze;p
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:29

    No to ja właśnie na wszystkich świętych zawsze chodzę po zmroku xD
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:33

    Z nadzieją, że spotkasz ducha?:-p
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:39

    Nie, wampira xD
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:53

    Wyłażącego z grobu?:-O
    ~Dominika
    2 listopada 2011 o 23:01

    Czemu nie. :p Poważnie widziałaś wampira na cmentarzu.?To ja biegnę na ten cmentarz. Xd
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 23:04

    Taka spragniona krwawego pocałunku wampira?:p
    ~Dominika
    2 listopada 2011 o 23:08

    Nie,broń boże.Nie doczekanie,że dam im swojej krwi. :p
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 23:12

    Nawet Jahmesowi?:-o
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 23:17

    Ja tylko mówiłam, że szukałam…:P

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Justilla
    29 października 2011 o 23:59

    Normalnie aż spojrzałam się na własną rękę czy dalej ją mam… Makabrycznie dziś było, ale cieszę się, że nie zabił dziecka. Z drugiej strony jego rozumowanie trochę mnie przeraża, ale cóż… jak sam przyznał myśli jak wampir. Ciekawe co wyniknie z tego targu…Gratuluję Prithice wydania książki, choć nie wiem czy to przeczyta :D I ja czekam aż i ty wydasz Natalio! ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 00:13

    Przekażę jej:p Ja po znajomości przeczytałam wszystkie trzy części jej powieści;p I naprawdę polecam. No, e-booka może kiedyś wydam, książkę wątpię:p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    30 października 2011 o 19:42

    Obojętnie, wszystko kupię :D Choć wolałabym ustawić książkę na honorowym miejscu na półce ;P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    30 października 2011 o 20:39

    Jak kiedyś wydam w wersji książkowej (w co mocno wątpię) to dowiesz się jako jedna z pierwszych;p
    Odpowiedz
    Justilla
    30 października 2011 o 21:42

    Pamiętam, że obiecałaś mi dedykację ;P Ale jak Prithice udało się wydać ebooka to i tobie się uda! :)
    ~Natalia
    30 października 2011 o 23:18

    Nie martw się, pamiętam o dedykacji:p Ale na e-booku to nie wiem czy można umieszczać dedykacje?
    ~Justilla
    31 października 2011 o 11:38

    Zawsze jest opcja napisów końcowych ;P A na serio, na e-booku dedykacji nie wymagam ;)
    ~Natalia
    31 października 2011 o 18:23

    No zobaczymy, i tak najwcześniej wezmę się za to dopiero w lutym:)

    ~Inscriptum
    30 października 2011 o 10:41

    Rozdział krótko, ale wypchany po brzegi. Lepszy taki niż długi, a pusty. xD Jahmes coraz bardziej mi się podoba. Jest taki… męski i odważny. Lubię go nawet bardziej niż Martina. ;P A po Makinie można się było tego spodziewać. Jahmes okazał się nie być taki krwiożerczy i bez serca, ponieważ nie zabił tego bezbronnego dziecka. Chociaż ten epizod z ręką Egipcjanina., uch… Masakra. xD Sadysta mówił, że przeprowadzał eksperyment, tak? To słowo kojary mi się z filmem „Eksperyment”, który niedawno oglądałam. Też nieco ryje psychę. :D Ogółem fajnie to opisałaś. Zauważyłam jednie kilka literówek. ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 19:38

    Krótki? Zawsze piszę mniej więcej takiej samej długości… A jakie literówki? Trzeba było wypisać:p A filmu nie oglądałam:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    30 października 2011 o 23:05

    No tak, mnie się zdaje, że trochu przy krótkawy. :P To było tylko kilka powtórzeń, niewartych przepisywania. :)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 października 2011 o 00:19

    Zdaje Ci się:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 18:46

    Skąd ta pewność? ;P
    ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 18:49

    A tak poza tym, świetny szablon. Czyli mamy się spodziewać rychłego wyswobodzenia Amandy? xD
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 19:04

    > A tak poza tym, świetny szablon.Prawda?:-P> Czyli mamy się spodziewać> rychłego wyswobodzenia Amandy? xDJuż wkrótce;p
    ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 20:51

    Oj, to już odliczam dni. Kurczę, jak ty szybko piszesz! Kiedy znajdujesz na to czas?
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 20:58

    To proste: jestem obecnie bezrobotna:( To co mam robić? Piszę;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 21:16

    Ojej… A co ze studiami?
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 21:56

    Jak to co? Skończyłam:p Dwa kierunki w 5 lat, to mi na razie wystarczy;p Chyba, że nie znajdę pracy, to trzeba będzie coś kombinować…
    ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 22:39

    Szacun, kobieto. :D A więc teraz masz masę wolnego czasu? Ale ci dobrze, ja to muszę się teraz uczyć jakiegoś wiersza (nawet go jeszcze nie znalazłam) i jutro recytować na polskim. Uch… :O
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 22:53

    Masę wolnego czasu i brak kasy:( To szukaj tego wiersza, trzymam kciuki, żeby nie był długi;p
    ~Inscriptum
    1 listopada 2011 o 23:10

    Na pewno niedługo jakąś znajdziesz. :) Szukam jakiegoś o wampirze i nie mogę znaleźć… :(
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 23:40

    Szukam już od lipca:/ I pracowałam tylko dorywczo, nie związane ze studiami. Tu masz kilka mrocznych: http://literat.ug.edu.pl/micinski/index.htm
    ~Inscriptum
    2 listopada 2011 o 00:40

    Będziemy za ciebie trzymać kciuki. :* Dziękuję za link. Dobranoc…
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 18:24

    Dzięki:) Jak tam wiersz?:p
    ~Inscriptum
    3 listopada 2011 o 17:26

    Wybrałam Marii Pawlikowskiej „Biała dama”. Masz go tutaj: http://www.poezja.org/index.php?akcja=wierszeznanych&ude=5810 W szkole dziewczyny powiedziały mi, że miał mieć co najmniej 16 wersów, a mój miał tylko 8! :O Załamałam się, ale wyrecytowałam go. Najgorsze jednak było to, że nasza polonistka wzięła nas na aulę i kazała recytować na scenie! Reszta klasy siedziała przed sceną na dywanie i słuchała. xD Myślałam, że nie wytrzymam, ale wszytko ładnie powiedziałam (w końcu był krótki, więc pomyłka nie wchodziła w grę) i dostałam… Dostateczny! A to bardzo dobra ocena w przypadku naszej nauczycielki. Ona w ogóle ocenia po chińsku, więc się ucieszyłam. :D Inni mieli dłuższe wiersze i tak im dawała tróje. No, a ja myślałam, że mnie zdyskwalifikuje za taką długość. :P Dziewczyny mówią, że musiałam ładnie wyrecytować albo jej się wiersz spodobał. xD

    ~Tyzyfone
    30 października 2011 o 13:10

    Jahmes… On jest coraz bardziej zagadkowy. Taki niejednowymiarowy. To bardzo fajne, wiesz? Nigdy nie wiadomo, czego sie po nim spodziewać. Zagranie z dzieckiem było paskudne. Natomiast Asim… Wydaje mi się, ze jest człowiekiem honoru, ale zobaczymy. No i badanie krwi Amandy… Ech, jak zwykle zachwycasz mnogością pomysłów i stylem pisania. Pozdrawiam [dziedzictwo-bathory]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 19:40

    Tajemniczy mężczyźni są najbardziej pociągający;p

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kara007
    30 października 2011 o 13:16

    Zabiję, zabiję, zabiję!!! Po prostu uduszę, ukatrupię, poćwiartuję, zniszczę!!! Jak można było go tak ukarać?? Za co?? Należało mu się. Każdemu z tych sadystów należy się taki los, a nawet gorszy!Mam nadzieję, że ten sadysta dotrzyma obietnicy, bo jak nie, to ja się tam przejadę i wyegzekwuję to. Biedny Jahmes, normalnie chciałabym go teraz przytulić i pocieszyć. Kurczę, jak tak można!? Jemu?? Jemu…Ten tytuł następnego rozdziału też mi się nie podoba, źle mi wróży… Natalio, apeluję, ja nie chcę, żeby on więcej cierpiał, bo normalnie się obrażę.Pozdrawiam ;**
    Odpowiedz

    ~Iara
    30 października 2011 o 15:57

    Wreszcie ktoś, kto myśli tak jak ja! Uwielbiam Cię. Brońmy Jahmesa!
    Odpowiedz
    ~Kara007
    30 października 2011 o 19:36

    Oczywiście, że tak! Bo tylko to się teraz liczy!! ;)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    30 października 2011 o 19:45

    Spokojnie, tytuł następnego rozdziału nie dotyczy Jahmesa:p
    Odpowiedz
    ~Iara
    30 października 2011 o 20:36

    I tak jesteśmy wkurzone i żądne krwi!
    ~Natalia
    30 października 2011 o 20:41

    Ale krwi Makina?:p
    ~Kara007
    31 października 2011 o 10:35

    No pewnie, że Makina i tego jego koleżki! No przecież nie Jahmesa.
    ~Natalia
    31 października 2011 o 18:28

    Bo już się bałam, że mojej:p
    ~Kara007
    31 października 2011 o 20:36

    Jak Jahmes jeszcze ucierpi to kto wie ;D Nie, no żart ;p Ciebie Natalio?? Kto by śmiał ;)
    ~Natalia
    31 października 2011 o 20:42

    Trzymam Cię za słowo;p

    ~Prithika
    30 października 2011 o 14:36

    Bardzo dziękuję za dedykację :-)Skorzystałam z wolnej chwili i z prawdziwą przyjemnością zabrałam sie za czytanie rozdziału. Ufff, ależ mi ulżyło, ze dziecko przeżyło. Mankin jest okropny, gorszy niż 100 wampirów razem wziętych. Sama chętnie bym go zabiła. Azim wydaje się sympatyczniejszy, ale i on ma swoją mroczną stronę.Świetny rozdział i jestem ciekawa czy dotrzymają obietnicy złożonej Amandzie.Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział u mnie.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 20:37

    Makina to chyba każdy chętnie by zabił:p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lyanne
    30 października 2011 o 20:24

    Zgodnie z obietnicą, nadrobiłam zaległości w czytaniu ;)Czyli wreszcie wiadomo, czemu Amanda nie słyszy Erika… Biedny Jahmes, wspołczuję mu. Przez chwilkę myślałam, że Amanda zgodzi się na propozycję Asima i zamieni się miejscem z Jahmesem… Hah, czekam na NN i pozdrawiam ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 20:48

    Myślała o tym:p Ale musiałaby go kochać, żeby tak się poświęcić, nie sądzisz?:p
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    31 października 2011 o 00:41

    Właśnie to mi przyszło do głowy podczas czytania…
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 października 2011 o 01:05

    No właśnie:p
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    31 października 2011 o 16:01

    Wiem o tym :P Ale on w sumie jest biedny… (piszę o Jahmesie). Czy on nie miał nikogo?
    ~Natalia
    31 października 2011 o 18:32

    W IX rozdziale powie coś więcej o sobie;p
    ~Lyanne
    31 października 2011 o 23:12

    Za dwa rozdziały dopiero? Eeee :-D
    ~Natalia
    31 października 2011 o 23:51

    To i tak szybko, nie marudź:p
    ~Lyanne
    1 listopada 2011 o 12:27

    Ale pomarudzę, bo chcę szybciej :-D
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 14:32

    Nie da rady:p
    ~Lyanne
    2 listopada 2011 o 14:57

    Ueeech :-D
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:26

    W sensie?:p
    ~Lyanne
    3 listopada 2011 o 14:37

    Bo go polubiłam i jestem ciekawa jego historii :-D I dlatego ueeeech, że nie wcześniej :P
    ~Kara007
    31 października 2011 o 10:38

    No niby tak. A to mogłoby być bardzo interesujące. Ja liczę, że Jahmes trochę namiesza w związku Amandy i Martina ;) Takie małe urozmaicenie ;p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    31 października 2011 o 18:37

    Ha, to chyba znów was zaskoczę;p
    Odpowiedz
    ~Kara007
    31 października 2011 o 20:42

    Czyli nie namiesza?? Szkoda… ;/ Nadzieja matką głupich – jak zwykle ;D
    ~Natalia
    31 października 2011 o 20:45

    A czy ja mówiłam, że nie namiesza?:p
    ~Kara007
    1 listopada 2011 o 20:44

    Czyli jednak coś się szykuje?? No to ekstra!!! Ps: szablon boski ;) Iara masz talent, dziewczyno ;)
    ~Natalia
    1 listopada 2011 o 20:50

    U mnie zawsze coś się szykuje;p
    ~Kara007
    2 listopada 2011 o 15:53

    Czytałam, że Jahmes się zakocha!! Kurczę, jakby to połączyć z tym, że miał namieszać w związku Martina i Amandy – to ja już się nie mogę doczekać. Kurdę, ale się cieszę ;) (uśmiech od ucha do ucha, czytać morda mi się cieszy ;p) Już nie mogę się doczekać tego rozdziału. Jeszcze całe dwa i powie coś więcej o sobie!! Oh yeah!! ;D
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 18:29

    Myślisz, że Jahmes zakocha się w Amandzie???:p
    ~Kara007
    2 listopada 2011 o 18:46

    Kurczę, no chciałabym ;) No mówisz, że namiesza, to jak nie Amanda to kto, Lily?? Łooo, Erik by chyba na to nie pozwolił ;) Ale ja chciałabym, żeby to była Amanda… ;D
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 19:59

    A co z Martinem?:p

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kara007
    2 listopada 2011 o 21:23

    Oj tam, oj tam ;) Szczerze, ja jakoś za nim nigdy nie przepadałam – wie, że jego fanki mnie zabiją, ale ja osobiście wolałabym, żeby na jego miejscu znalazł się właśnie Jahmes ;) Co z Martinem, co z Martinem…? Coś by się wymyśliło ;p
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 21:32

    Biedny Martin:-( Tak go szykanować!:-o
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 21:52

    Martin ma twarde cztery litery i sobie poradzi:P
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:15

    No pewnie! Jeszcze im wszystkim pokaże!:-P
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:19

    W sensie, że jak Amanda by go zostawiła to by sobie poradził:PPokaże cztery litery? xD Wszystkim?:O
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:22

    Nie! Pokaże, że jest twardy:-P
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:24

    Da się pomacać? [Ustawia się w kolejce:P]
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:29

    Jakiej kolejce? Niewiele osób go lubi, a jeszcze mniej pewnie chciałoby macać:p
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:30

    Irytujący jest, ale pomacać można xD W końcu niezłe z niego ciacho xD
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:32

    Myślę, że niedługo ktoś go rozkręci;p Może nawet sprowadzi odrobinę na złą drogę?;>
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 22:40

    Ojej, naprawdę, naprawdę? Jak fajnie:D Ale Juan pewnie i tak powie, że on jest mało męski:P
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 22:52

    Pewnie tak:p Ale wtedy już będzie mniejszością…
    ~Iara
    2 listopada 2011 o 23:20

    A Juan ma zawsze rację xD
    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 23:30

    Ale on to mówi złośliwie! Uważasz, że Martin jest mało męski?:-o
    ~Iara
    3 listopada 2011 o 16:46

    Z wyglądu jest męski, a reszta… Juan ma rację xD

    ~Anne
    30 października 2011 o 21:24

    A jednak udało się Amandzie uratować dziecko. :) Szkoda Jahmesa… No cóż, musi się wycierpieć. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    30 października 2011 o 21:41

    No niestety:( chyba każdemu go szkoda…
    Odpowiedz

    ~Viviene
    31 października 2011 o 00:26

    Wspaniały rozdział, cieszę się że w końcu jeden z tych obrzydliwych Arabów dostał za swoje. Jak można małe, niewinne dziecko dać na pożarcie dla wampira. To nie można mieć serca… Jahmes okazał się znacznie bardziej wstrzemięźliwy niż chyba wszystkim się wydawało.Zatem do kolejnego, mam nadzieję że Amanda wkrótce wyjdzie z tych lochów, wróci do Erika i Szoszo oraz swojego ukochanego. Pozdrawiam, ViPS. Skoro oni tak wędrują, podróżują to może byś ich do Polski przywiodła? Buziaki, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    31 października 2011 o 01:08

    Taki mam plan, ale dopiero w którejś z późniejszych części;p
    Odpowiedz

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    2 listopada 2011 o 14:39

    Super rozdział! ;) Normalnie horror! Szkoda mi słów na Makina i Asima. No po prostu potwory! N a szczęście Jahmes to prawdziwy książe z bajki!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    2 listopada 2011 o 18:30

    Haha:p Nie no książę to ktoś inny:p Ale na pewno nie z bajki;p
    Odpowiedz

    Justilla
    2 listopada 2011 o 20:46

    Zapraszam na nn ;)PS. Przepiękny szablon, brawa dla Iary, coraz lepsze szablony ;)[amica-libri]

    OdpowiedzUsuń