Rozdział IV - W lochach Mazbah

12.10.2011

   - Och... - Karolina patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. - Ja bym rozszarpała na strzępy tego potwora! Powiedz, że go zabili! Erik go zabił? Czy Martin? Co za drań!
   - Spokojnie, kochana. To nie było takie proste, niestety. - Westchnęłam, przypominając sobie tamte chwile. - Myślałam, że już umrę, ale wtedy przyszła pewna pomoc – o ile tak to można nazwać – i to z zupełnie nieoczekiwanej strony...


   - Dość!
   Przestałam krzyczeć i otworzyłam oczy. Obok Makina stał Asim, trzymając jego kuszę.
   - Nie mów mi tylko, że żal ci tej wampirzycy – mruknął sadysta do drugiego Araba. Asim oddał kuszę jednemu z Egipcjan i odwrócił się do mnie. W jego oczach ujrzałam współczucie.
   - Koniec zabawy, Makin. Jej krew jest inna. Odporna na magiczną wodę, choć topi się w słońcu. Mam co do tej wampirzycy konkretne plany, więc póki co zostawisz ją w spokoju. - Ruszył w moją stronę, ale zanim wkroczył do cienia, sadysta wyrwał się do przodu i złapał go za ramię.
   - Zwariowałeś?! Nie wchodź tam! Ukąsi cię.
   - Twierdzi, że nie pije ludzkiej krwi. Zaraz się przekonamy, czy mówiła prawdę. - Asim spojrzał na mężczyznę z uniesionymi brwiami.
   - To poślij sługę. Nie ryzykuj.
   Podniosłam głowę zdumiona. Sadysta bał się o kogoś?! Popatrzyłam na nich uważniej. Do tej pory byłam pewna, że łączą ich wyłącznie interesy, obaj chcieli poznać tajemnicę wiecznej młodości. Czyżbym właśnie odkryła, że ten drań również ma jakieś uczucia?!
   - Daj spokój. Po tym co jej zrobiłeś, nie jest w stanie mnie skrzywdzić. - Asim wszedł śmiało do cienia i podszedł do mnie, Makin zaś wyrwał słudze broń i wycelował w moją stronę. Spojrzałam w oczy Asima. Miał rację. Nie miałam siły się poruszyć, gdyż nieustannie czułam przejmujący ból.
   Arab sięgnął po strzałę tkwiącą tuż nad moją piersią. Zanim ją wyciągnął, zawahał się na chwilę.
   - Będzie boleć – ostrzegł – ale to nieuniknione. - Szarpnął i odrzucił strzałę. Jęknęłam cicho. Wyrywał je po kolei krótkimi, silnymi ruchami. W końcu pozbył się ostatniej strzały z mojego ciała, a ja nadal nie byłam w stanie się poruszyć. To tak strasznie bolało... Rany zaczynały się już goić, ale miałam za mało krwi, by zasklepiły się tak szybko, jak zwykle. Spojrzałam na stojącego przede mną mężczyznę z rezygnacją.
   Asim westchnął i rozkuł mi ręce, potem nogi, następnie położył ostrożnie na ziemi, głowę układając na swoich kolanach. Klęczał przez chwilę, patrząc na mnie uważnie.
   - Zaraz się na ciebie rzuci – warknął Makin, nie przestając celować we mnie z kuszy. Jego przyjaciel nie odpowiedział. Patrzył na mnie bez słowa, w końcu się odezwał.
   - Jak masz na imię?
   - Amanda – szepnęłam słabym głosem. Skierowałam wzrok na jego szyję. Gdybym zebrała siły... czy sadysta zaryzykowałby strzał? W końcu mógłby trafić Asima. Tak, mogłabym go ugryźć, nawet zabić... Tylko co potem? Zabiłby mnie tak po prostu? Nie. Najpierw by mnie porządnie wymęczył.
   - Proszę, niech on już mnie nie krzywdzi – szepnęłam cicho, widząc w oczach Asima nutkę współczucia. To była moja szansa na uniknięcie dalszych tortur i miałam zamiar ją wykorzystać.
   - Na razie zostawi cię w spokoju – obiecał Asim i widziałam, że mówi prawdę. Na razie... cóż, dobre i to.
   Usłyszałam, jak ściana przesuwa się i Arab wskazał na tunel.
   - Musisz tam wejść. Jutro dostaniesz coś do zjedzenia. Coś, co podobno smakuje najlepiej.
   Początkowo nie zrozumiałam sensu tych słów, ale posłusznie pokiwałam głową i z trudem usiadłam. Ignorując ból, doczołgałam się do tunelu w ścianie i weszłam tam. Cień znikł, Makin nie ryzykował ani chwili dłużej. Podszedł do Asima i położył rękę na jego ramieniu.
   - To nie było zabawne. Ona mogła cię zabić.
   - Ale nie zabiła – odparł niemalże wesoło wyższy Arab, wstając. - Zresztą, sam się przekonasz, że nie podda się tak szybko. Mam wrażenie, że minie co najmniej kilka dni.
   - Daję jej dwa, góra trzy. Wampir na głodzie długo nie wytrzyma bez krwi. - Makin zerknął na mnie z podłym uśmieszkiem.
   - Ale wampir, który nie pije ludzkiej krwi wytrzyma o wiele dłużej, mówię ci. - Odwrócili się i odeszli, dyskutując o mojej wytrzymałości bądź jej braku.
   Przed zmrokiem ściana jak zwykle opadła, zasłaniając mnie przed światem. Obolałe ciało już prawie się zagoiło. Przez całą noc ponownie próbowałam skontaktować się z Erikiem, lecz daremnie. Westchnęłam więc i pełna niepokoju o przyjaciół oraz lęku o jutro, zapadłam w letarg.

   Świadomość wróciła mi nagle, błyskawicznie. Otworzyłam oczy i usiadłam. Ciało wciąż miałam obolałe, w końcu nie spałam w trumnie, ale nie dostrzegłam nowych ran. Leżałam w ciemnej celi, kilka kroków przed sobą dostrzegłam kraty. Przetarłam oczy i odgarnęłam włosy do tyłu. Dawno nie myte, pozlepiane krwią, splątały się strasznie i na pewno wyglądałam okropnie. Westchnęłam głośno i wtedy poczułam ludzki zapach.
   Odwróciłam się w lewo, przebijając wzrokiem ciemność. W rogu siedział skulony mężczyzna. Egipcjanin. Do pasa był nagi, szczupły, o ciemnych oczach i krótkich włosach. Patrzył na mnie z lękiem, a w ręku trzymał nieduży, lecz zaostrzony kamień.
   A więc o takim posiłku mówił Arab. Westchnęłam ponownie. Jeśli myśleli, że zabiję niewinnego człowieka, bo jestem głodna, to byłam pewna, że ich rozczaruję. Dotknęłam krzyżyka na mojej szyi, który emanował przyjemnym ciepłem. Oparłam się o ścianę i rozejrzałam wokół.
   W celi panowały ciemności, ale za kratkami dostrzegłam niewielkie okienko, które z lekka je rozpraszało. Naprzeciwko zobaczyłam drugą celę. Powoli wstałam i podeszłam do krat. Z ulgą stwierdziłam, że tym razem nie zostałam przykuta. Ale kraty przecież można odgiąć... Nie miałam co prawda zbyt wiele siły, lecz powinno wystarczyć... Uklękłam, złapałam za kraty, zacisnęłam zęby i spróbowałam je odgiąć. Ani drgnęły. A więc jednak nie jestem na tyle silna. Spojrzałam na swoje dłonie i spostrzegłam, że zostało na nich coś dziwnego. Ta sama substancja pokrywała kraty i mur wokół placu. Nie potrafiłam jednak stwierdzić, co to takiego.
   W celi naprzeciwko dostrzegłam ruch. Wytężyłam wzrok i spojrzałam prosto w oczy wampira. Ciemnobrązowe, prawie czarne, i ciemne, ciut przydługie włosy otaczające przystojną twarz. Z pewnością był Egipcjaninem, ale nie z niższego szczebla jak człowiek, którego przeznaczono na moje pożywienie. Wampir wydawał się kimś wyżej urodzonym, choć nie miałam pojęcia, po czym to stwierdziłam. Może po postawie, po spojrzeniu, a może to tylko takie złudzenie? Nie wiedziałam.
   Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, lecz wampir pierwszy odwrócił wzrok. Spojrzał w inną stronę i już nie obrócił głowy. Zauważyłam, że miał na sobie ubranie, bardzo zniszczone i poplamione, ale jednak. Ciało miał silne, lecz wydawało się jakby nieco... wysuszone? Głodzili go... Cofnęłam się i przygryzłam wargę. Przypomniałam sobie wampiry zamknięte w trumnie śmierci. Głód to szaleństwo... Czy mnie również to czekało?
   Wróciłam pod ścianę, oparłam się o nią i podjęłam próby nawiązania kontaktu z Erikiem. Cisza. Skuliłam się, objęłam kolana ramionami i zamknęłam oczy. Długo tak nie wytrzymałam. Otworzyłam je ponownie i podeszłam do krat. Musiałam się czegoś dowiedzieć, a wampir z naprzeciwka wyglądał, jakby siedział tu od dłuższego czasu, więc postanowiłam z nim pogadać.
   - Hej – zawołałam, a echo odbiło moje słowa. - Jestem Amanda, a ty? Długo tu jesteś?
   Wampir powoli odwrócił wzrok, zerknął na mnie przelotnie i wrócił do poprzedniej pozycji. Czekałam jeszcze chwilę, ale w końcu zrezygnowałam. Wzruszyłam ramionami i usiadłam z powrotem pod ścianą. Spojrzałam na człowieka, który siedział w kącie. Widząc mój wzrok, wyciągnął przed siebie ostry kamień, jakby myślał, że tym się przede mną obroni. Widok był tak banalny, że parsknęłam śmiechem.
   - Jakbym chciała cię zabić, to nawet byś mnie tym nie drasnął – mruknęłam, opierając brodę na kolanach.
   - A nie chcesz mnie zabić? - zapytał mężczyzna, prostując się nieco.
   - Nie. - Wzruszyłam ramionami. - Nie piję ludzkiej krwi.
   - Ale... powiedzieli, że jesteś wampirem i wyglądałaś jak trup, kiedy cię tu przynieśli...
   - Jak trup? - Spojrzałam na niego z zainteresowaniem. - Czyli jak? Zimna, sztywna? Blada?
   - To nie wiesz? - Egipcjanin opuścił swoją prowizoryczną broń i patrzył na mnie ze zdumieniem.
   - A skąd mam wiedzieć? Przecież śpię.
   - Aha. - Popatrzył na mnie uważnie. - No więc... wyglądałaś jak umarła. Jakbyś dopiero co oddała swoją duszę Ozyrysowi. Czerwone usta, blada skóra, włosy poplamione krwią... Niesamowity widok.
   - Ojej. - Uśmiechnęłam się lekko. - A już się bałam, że wyglądam, jakbym zaraz miała się rozłożyć i śmierdzę!
   Mężczyzna parsknął śmiechem.
   - Bez obaw, nawet jako martwa jesteś ładna. A teraz... - Zamilkł nagle, marszcząc brwi. - Skoro nie pijesz ludzkiej krwi, to nie jesteś wampirem?
   - Jestem. Ale żywię się krwią zwierząt. - Zacisnęłam usta, gdy poczułam ściskanie w żołądku.
   - To dobrze. - Mężczyzna przysunął się nieco bliżej. - Ale oni o tym nie wiedzą?
   - Wiedzą, chcą pewnie sprawdzić, czy z głodu potrafię zabić człowieka. Ale nie przejmuj się, nie dam im tej satysfakcji – dodałam prędko, widząc jego przerażony wzrok. - Jak masz na imię?
   - Ozy. A ty Amanda? Ładnie. Do tamtego wampira nie masz co gadać, już dawno pomieszały mu się zmysły z głodu – mówił Egipcjanin, przysuwając się w moją stronę. - Ale ty jesteś inna, nie zabijasz ludzi... chyba miałem farta. Chyba, bo jak się zorientują, mogą mnie wrzucić do tamtej celi, a wtedy już po mnie. - Usiadł naprzeciwko mnie i lustrował mnie wzrokiem. - Skąd jesteś?
   - Jestem Francuzką, ale przybyłam z Palestyny – wyjaśniłam, przyglądając się Ozy'emu. Nie był tak przystojny, jak wampir w celi naprzeciwko i wyglądał na jakieś trzydzieści parę lat. - Nie jest ci zimno? - spytałam, zwracając uwagę na jego nagą pierś.
   - Zimno? Nie, tu przecież jest duszno – zdziwił się Ozy. Zajrzałam mu w oczy i zobaczyłam ciężko pracującego mężczyznę, który próbował utrzymać rodzinę. Żona, dwoje małych dzieci, które zostawił gdzieś na zachodzie Egiptu. Udał się do Gizy, by zapracować na lepszy byt i został porwany, zupełnie przypadkiem... Miał pecha. Jego rodzina także.
   - Od dawna jesteś żonaty?
   Gwałtownie zamrugał oczami, patrząc na mnie z przestrachem.
   - Skąd wiesz...?
   - Widziałam to w twoich oczach. - Westchnęłam. - Wpadłeś w ich ręce całkowicie przypadkiem, prawda?
   - Przez własną głupotę – mruknął Ozy i opowiedział, jak wracał po pracy i zamiast wrócić tą samą drogą co zwykle, postanowił pójść na skróty. Tam go dopadli, związali i wtrącili do celi. - Widziałem, jak wampir zjada człowieka. Było nas dwóch, tamtego popchnięto na kraty. Potwór wyssał biedaka do cna, ale i tak go zabili. Przestrzelili mu serce i rozpadł się w proch.
   - Och. - Objęłam się rękami, bardziej przerażona wizją zabójstwa wampira niż picia krwi owego „biedaka”. W końcu sama byłam wampirem i mogłam skończyć tak samo. Z kołkiem w sercu.
   Przez resztę wieczora rozmawialiśmy z Ozym o jego życiu, rodzinie. Egipcjanin był bardzo rozgadany. Opowiedział ze szczegółami, jak poznał swoją żonę, jak ją wybrał, a ona od razu się zgodziła, o swoich dzieciach, małym synku i troszkę starszej córeczce, zaczepił nawet o swoje dzieciństwo. Dobrze mi było tak siedzieć i słuchać jego paplaniny. Przez chwilę zapomniałam o swoich problemach, o wizji przyszłych tortur i o tym, że Erik się nie odzywa. Po prostu słuchałam, komentowałam i czasem się śmiałam. Kiedy w końcu Ozy zaczął przysypiać, ja również się położyłam i pozwoliłam sobie na kilka kropel łez. Tak bardzo za nimi tęskniłam, tak się o nich bałam. Erik, Martin i Lily. No i Zuri. Mieliśmy go zaprowadzić do domu. Na myśl, że Mazbah mogliby wrzucić naszego małego chłopca jako pokarm dla wampira, coś mnie ścisnęło w środku. Nigdy nie powinniśmy zatrzymywać się w Gizie. Egipt był więzieniem dla wampirów, ale nikt nigdy o tym nie mówił, bo pewnie żaden wampir nie wyszedł stąd żywy...

   Nawet się nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam. Ocknęłam się w tej samej celi. Nad sobą poczułam kuszący zapach człowieka. Krew... zanim jednak zdążyłam zareagować, chłód na mojej szyi całkowicie mnie ocucił. Z wdzięcznością dotknęłam krzyżyka i spojrzałam w twarz Ozy'ego, który patrzył na mnie z wyraźną ulgą.
   - Już myślałem, że nigdy się nie obudzisz – mruknął, patrząc na mnie uważnie. - Ale nagle zaczęło bić ci serce... A myślałem, że wampirom nie bije!
   - Odsuń się – syknęłam. Mężczyzna odskoczył gwałtownie, a ja powoli usiadłam. - Nigdy więcej nie pochylaj się nade mną, jak się budzę. Chciałeś, żebym cię ukąsiła?!
   - Mówiłaś, że nie pijesz ludzkiej krwi – odparł zmieszany Egipcjanin.
   - Ale to tylko mój osobisty wybór. Instynkty kierują się własnymi drogami. - Westchnęłam, widząc przerażenie w jego oczach. - Spokojnie, dopóki nad sobą panuję, nic ci nie zrobię.
   - Dopóki nie jesteś na tyle głodna, tak?
   Pokręciłam głową.
   - Wytrzymam. - Dotknęłam krzyżyka na mojej szyi. - Przynajmniej mam taką nadzieję. A serce nam bije. - Zerknęłam na Ozy'ego i lekko się uśmiechnęłam. - Tylko trochę wolniej. Nie bój się mnie, Ozy. Nigdy nie zabiłam niewinnego człowieka i nie mam zamiaru tego zrobić.
   Wtem usłyszałam kroki i wyczułam ludzki zapach. Jego zapach. Skrzywiłam się i odsunęłam pod samą ścianę, obserwując, jak do celi wchodzi Asim, a za nim, z okrucieństwem w oczach, wkroczył Makin sadysta.

5 komentarzy:

  1. ~Iara
    12 października 2011 o 21:55

    Psecytałam:DCiekawie, Ozy wydaje się sympatyczny i troszkę niemądry:P Wampir to wampir:P Makin nadal jest mendą, brat trochę mniejszą, Amanda sobie odpoczęła a sąsiad… mrau:D Lubię takich milczących:D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    12 października 2011 o 22:23

    Zwłaszcza, że ma powód, żeby milczeć;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    13 października 2011 o 17:47

    Ma czy nie ma – już go lubię:)
    Odpowiedz
    ~Natalia
    13 października 2011 o 18:09

    Wiem, wiem;p Ja też, ale ja lubię większość moich bohaterów;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    13 października 2011 o 18:12

    On jest fajniejszy niż większość xD
    ~Natalia
    13 października 2011 o 18:39

    Jeszcze go dobrze nie ma, a już go lubią:p To musi być fajny;p
    ~Iara
    13 października 2011 o 20:11

    Musi, musi xD
    ~Natalia
    13 października 2011 o 20:36

    No ba:p

    ~Dominika
    12 października 2011 o 21:59

    Nowy rozdział,ale super. ;-) Czytało się szybko,i lekko.No i co z Szoso,Erikiem,i Martinem?Ja chcę nowy rozdział. ;p Uuu,nowy wampir.Przystojny.;p Jestem ciekawa jaki jest.Miły,zły,wredny,przyjacielski? Ważne że jest ładny.Muszę Go poznać,masz Jego numer komórki? ;p Pozdrawiam.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    12 października 2011 o 22:26

    Nie mam, mogę zdobyć, ale uprzedzam, że mam co do niego już pewne plany… ;p Ładny? To poczekaj na przyszły rozdział…
    Odpowiedz
    ~Dominika
    13 października 2011 o 16:52

    Kurde,a miałam co do niego plany. :p
    Odpowiedz
    ~Natalia
    13 października 2011 o 16:54

    Tak? A jakie?:p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    13 października 2011 o 18:33

    Bardzo fajne. ;p Miałam zamiar go uwieść. :-P
    ~Natalia
    13 października 2011 o 20:35

    O, cóż za ambitne plany;p A jesteś człowiekiem, czy wampirzycą?;p
    ~Dominika
    13 października 2011 o 20:57

    Muszę się zastanowić. ;p Człowiekiem.
    ~Natalia
    13 października 2011 o 21:20

    To by Cię zjadł, zanim byś zdążyła go uwieść:-o
    ~Dominika
    13 października 2011 o 21:25

    Ja bym go najpierw nakarmiła,ale nie swoją krwią,a potem to już z górki. ;p
    ~Natalia
    13 października 2011 o 22:32

    A czyją krwią byś go nakarmiła???:-P
    ~Dominika
    13 października 2011 o 23:04

    Na pierwszy ogień poszedłby Makin.Potem wyssałby krew z fanek Erica,i moich wrogów. ;p
    ~Natalia
    13 października 2011 o 23:39

    No wiem czy dałabyś radę Makinowi:p Chyba że masz jakiś moce;p A jakich Ty masz wrogów???
    ~Dominika
    13 października 2011 o 23:42

    Nie mam mocy,ale mój urok osobisty załatwi sprawę. ;p Oj mam wrogów,których bym oddała w ręce Makina. ;p
    ~Dominika
    13 października 2011 o 23:43

    Pomyłka w ręce Jahmesa. ;p
    ~Natalia
    14 października 2011 o 15:22

    Urok osobisty? To czekaj, kogo Ty chcesz uwieść, Jahmesa czy Makina???:-p
    ~Dominika
    14 października 2011 o 19:13

    Jahmesa.! ;p Tylko muszę opracować plan jak go uwieść. ;p
    ~Natalia
    14 października 2011 o 22:24

    Tak, żeby Cię nie zjadł?:p

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Dominika
    15 października 2011 o 19:21

    Dokładnie. ;p Nie chcę ryzykować życia,bo go nie poderwę jak umrę ;p
    ~Natalia
    15 października 2011 o 20:08

    To jestem ciekawa tego planu;p Coś już wymyśliłaś?:)
    ~Dominika
    15 października 2011 o 21:19

    No jasne.Muszę zbierać kasę na wyjazd do Afryki,a potem go odnaleźć.Dalszego planu jeszcze nie mam,ale go opracowuję. ;p
    ~Natalia
    15 października 2011 o 22:17

    To musisz się pośpieszyć z tym wyjazdem;p
    ~Dominika
    15 października 2011 o 22:28

    Wiem.Lot mam już ustalony,jutro lecę. ;p
    ~Natalia
    15 października 2011 o 22:55

    O żesz:-o aż tak szybko? Ale nie masz jeszcze pojęcia, z kim masz do czynienia:-o
    ~Dominika
    16 października 2011 o 12:03

    Ale zanim go odnajdę to już będę wiedziała.Za godzinę mam lot. :p
    ~Natalia
    16 października 2011 o 20:34

    Wątpię, do tego jeszcze dwa rozdziały:p
    ~Dominika
    17 października 2011 o 16:18

    To sobie przynajmniej pozwiedzam Czarny Ląd. ;p
    ~Natalia
    17 października 2011 o 19:18

    Tylko uważaj na lwy i krokodyle:p
    ~Dominika
    17 października 2011 o 22:46

    Wiem, ale w razie czego Amanda mnie obroni przecież ma już wprawe w zabijaniu krokodyli. :-)
    ~Natalia
    17 października 2011 o 23:27

    Zapomniałaś, że Amanda siedzi w lochu…
    ~ Dominika
    18 października 2011 o 18:12

    To ją uwolnie. :p

    ~Justilla
    12 października 2011 o 22:17

    No mnie się nie informuje? Składam zażalenie.Ozy stanowi ciekawy dodatek, że tak to ujmę. Szkoda mi takiego człowieka, dobry człowiek w złym miejscu i czasie. Współczucie jednego z Mazbah to rzecz nieoczekiwana, ale na dłuższą metę nie pomoże. Gdyby naprawdę wystarczająco jej współczuł to by jej dali do jedzenie zwierzę, a nie człowieka. Nie ufam mu wcale, urządził dobre przedstawienie i tyle. Mam nadzieję, że Amanda nikogo nie zabije.Tak czytam o tym proszku… Może to on utrudnia porozumienie myślowe? Ale kilka dni minęło, jeśli Erik jest wolny to on cały kontynent przeszuka za Amandą. Mam mętlik w głowie od prawie dwóch tygodni, wybacz ten nieogarnięty komentarz :D
    Odpowiedz

    ~Natalia
    12 października 2011 o 22:38

    Kochana, jeszcze nie informowałam, dopiero miałam zacząć.O, dobrze myślisz, blisko jesteś;p Ale więcej będzie w kolejnych rozdziałach.Mętlik? To przez szkołę?
    Odpowiedz
    ~Justilla
    13 października 2011 o 12:45

    Przez szkołę i prawko też, ale bardziej miałam na myśli rozdziały ;P Dwa tygodnie temu był pierwszy o Mazbah i ja od tamtego czasu usilnie myślę, jak to się skończy, gdzie pozostali, itd ;P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    13 października 2011 o 16:56

    To jeszcze trochę będziesz musiała poczekać, ale powoli będzie można się domyślać, o co chodzi;p
    Odpowiedz
    ~Justilla
    13 października 2011 o 20:01

    Ale tak powoli, powoli czy bardziej szybciej? ;P
    ~Natalia
    13 października 2011 o 20:38

    Zależy od domyślności czytelników;p
    Justilla
    13 października 2011 o 20:41

    Niedobra jesteś, tak nas dręczyć ;P
    ~Natalia
    13 października 2011 o 21:22

    A tam, niedługo powinniście się domyślić;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Inscriptum
    13 października 2011 o 11:36

    Świetny rozdział, naprawdę. Siedzę teraz w naszej pracowni informatycznej w szkole, sprawdzałam bloga i zauważyłam twoje poinformowanie, więc jestem. Nie mogłam się oprzeć. xD Nie mogę uwierzyć, że Asim okazał Amandzie współczucie. Nawet nie podejrzewałam, że go na to stać. No, ale w każdym razie dobrze, że przeniósł Amandę do tych lochów, mam nadzieję, że ten durny Makin więcej nie będzie jej torturował. Wampir Egipcjanin jest niezwykle interesujący. Fajnie by było, jakbyś o nim więcej napisała. :D Nadal nie może się skontaktować z Erikiem? Co się z wszystkimi dzieje? :O Zaczynam się już poważnie martwić. :(
    Odpowiedz

    ~Natalia
    13 października 2011 o 16:59

    To u was na informatyce można surfować po necie?:-) O sąsiedzie z celi naprzeciwko Amandy będzie jeszcze całkiem sporo;p Jest już nawet w bohaterach. A co się dzieje z pozostałymi, powoli będzie się wyjaśniać;p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    14 października 2011 o 21:50

    Z okazji dnia edukacji narodowej babka od informatyki pozwoliła nam na drugiej lekcji posurfować na necie. xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    14 października 2011 o 22:29

    To ciekawy sposób na uczczenie święta;p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    14 października 2011 o 23:45

    No, zajefajny. xD
    ~Natalia
    14 października 2011 o 23:59

    Ale normalnie to chyba nie macie tak dobrze?:)
    ~Inscriptum
    15 października 2011 o 13:16

    Coś ty. Ona cały czas nam każe robić jakieś porypane zadania. ;P
    ~Natalia
    15 października 2011 o 20:09

    Naślij na nią Mazbah!;p
    ~Inscriptum
    16 października 2011 o 15:12

    A wiesz, że o niezgorszy pomysł? W sumie fajnie by było popatrzeć jak Makin coś jej robi. xD
    ~Natalia
    16 października 2011 o 20:51

    Już mi jej szkoda:p

    ~K.I.R.A
    13 października 2011 o 15:54

    Ozzy nawet fajny jest… ciekawa notka ;)) czekam na nexta.a co do moich opowiadań na pannie to wybacz,ale mnie się lepiej pisze na wyśrodkowanym. Nikt jakoś się nie skarżył nigdy o to ,że okropnie wygląda wyśrodkowany tekst. A mi za to nie podoba się pisanie albo po lewej albo po prawej…więc wybacz.;)))www.panna-krwi.blog.onet.pl
    Odpowiedz
    ~Lilien
    13 października 2011 o 18:29

    Przeczytałam i jak zawsze jestem pod wrażeniem. Amanda to niezwykle silna osobowość;) Bardzo ciekawie rozwijasz akcję i co tu dużo mówić masz świetny pomysł na rozdział i styl. Dla mnie to już jest powieść z prawdziwego zdarzenia i jej papierowa forma to tylko kwestia czasu;) No i nadal jestem ciekawa, co z resztą… Pozdrawiam [niewolnicy-zmyslow]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    13 października 2011 o 20:39

    Taaak, kwestia czasu, jasne:p
    Odpowiedz

    ~Prithika
    13 października 2011 o 19:00

    Wreszcie dałam radę – to był szalony, wręcz okropny dzień, ale na szczęście powoli dochodzę do siebie. Lektura Twojej powieści mi w tym pomogła. Czyli na razie Amanda nadal pozostaje w rękach tych dziwnych Arabów. Sadysta i jego kolega, mają niezły ubaw. Co oni takiego planują? Niezła ta ich zagrywka z człowiekiem w celi. Mam nadzieję, że Amanda się nie ugnie i nie zabije nieszczęśnika. Zaciekawił mnie ten drugi wampir z celi obok. Postradał zmysły? Musi już tam długo siedzieć. I kto pomoże Amandzie, bo raczej własnymi siłami chyba się nie uwolni. Rozdział bardzo mi sie podobał. Miło się czyta takie dobre teksty,Pozdrawiam serdecznie
    Odpowiedz

    ~Natalia
    13 października 2011 o 20:41

    Dziękuję za miłe słowa i mniej męczących dni życzę;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    13 października 2011 o 23:14

    Normalnie także zaczynam lubić tego Jahmesa ;) Takie biedactwo z niego. Kurczę, nie możesz ich szybciej uwolnić?? Może niech razem coś wykombinują? W sensie z Amandą. Jestem ciekawa co to za dziwna substancja?? To ona nie pozwala skontaktować się Amandzie z Erikiem?? Bo to jest nienormalne, żeby ona się nie mogła z nim porozumieć! Niby miało się wyjaśniać, powoli ale miało, a tu z każdym następnym rozdziałem ja mam więcej pytać. Kurczę… No i przez tego biedaka ja nie zasnę. Jak można go tak głodzić. Ja się nie zgadzam! Ja protestuję! Może chociażby tak mu dostarczyć jakieś jedzonko na wynos?? Tak tylko, żeby nabrał choć odrobinkę sił?? Nie dałoby rady?? Poczułby się lepiej i ja także ;pMam pytanko, jakie plany masz co do Jahmesa?? Mam nadzieję, że jakieś ciekawe, kontrowersyjne ;) Przydałoby się jakieś małe zamieszanko ;) Pozdrawiam ;**
    Odpowiedz

    ~Natalia
    14 października 2011 o 15:27

    Jahmes będzie jeszcze bardziej biedny… Ale nie z powodu głodzenia:p I tak, mam plany, będzie go jeszcze sporo;p
    Odpowiedz

    ~panna-krw.blog.onet.pl
    14 października 2011 o 13:54

    Witaj. Nie chcę,żeby Cię mój komentarz uraził,tylko wyrażam swoje zdanie o moim blogu.;));)));))) Widzisz…ja nie robię wszystkiego co mi każą CZYTELNICY. bo bym chyba oszalała a blog wyglądał by tragicznie. Na pierwszym miejscu piszę tylko i wyłącznie dla SIEBIE. z resztą jak reszta moich koleżanek i kolegów ,,ambitnych,, prowadzących swoje blogi i nikt się o to nie skarży. nawet jak piszą ze mną na GG to podkreślają, że przede wszystkim piszesz dla siebie. A na drugim miejscu dla czytelników. To ty najpierw musisz być zadowolona ze swojego dzieła zanim je przekażesz dalej. Nie mam zamiaru też zmieniać historii bo czytelnikowi nie podoba się np.,że Melody jest bi… Czy Ty też byś tak zrobiła? Jakbym ci powiedziała,że masz np. zmienić wygląd, zmienić historię, zmienić wygląd bohaterów? to byś mnie posłuchała? Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. ;) i nadal będziesz mnie odwiedzać bez względu na to czy piszę po środku czy też z boku. a co do Twojego pytania : od jak dawna czytam Twojego bloga od 7 pazdziernika. Lecz wchodzę gdy mam czas. Ponieważ chodzę do technikum i w domu jestem dosyć pózno i w weekendy mam czas…. ale nie wiem po co się o to pytasz? ;) mam przestać Cię odwiedzać?
    Odpowiedz

    ~Natalia
    14 października 2011 o 15:19

    Ojej ale jesteś nerwowa. Napisałam Ci swoje zdanie, Ty mi napisałaś swoje i jest ok. a czy będziesz czytać mojego bloga czy nie to już tylko Twoja decyzja, która powinna zależeć wyłącznie od Twojego zainteresowania moją powieścią. A zmiana np. koloru czcionki czy wyrównanie jej to nie to samo, co zmiana zachowania bohaterów. Ja mówię wyłącznie o kwestiach formalnych. I wyraziłam tylko swoje zdanie, radę, co nie znaczy, że musisz od razu tak zrobić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Viviene
    14 października 2011 o 20:15

    O mamuńku dedyk dla mnie? Bardzo dziękuję Natalko, ale nie wiem czy sobie na niego zasłużyłam. Ale mimo to bardzo, bardzo dziękuję. Rozdział cudowny, jak zawsze z resztą. Fajnie było słyszeć, że chociaż w tym więzieniu Amanda mogła się „zrelaksować”. Mam wielką nadzieję, że sadysta Mazdah podaruje jej trochę. Chociaż z twojej końcowej zapowiedzi, nie bardzo. Ojjj… czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!! Buziaki i jeszcze raz dziękuję za dedyk :***Pozdrawiam, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    14 października 2011 o 22:39

    Jak nie zasłużony:) Skoro jest, to najwidoczniej zasłużyłaś;p A sadyści zwykle nie darują:p
    Odpowiedz
    ~Viviene
    14 października 2011 o 23:51

    Sadyści… taa… Ale cały czas zastanawia mnie fakt dlaczego Amanda nie słyszy Erica? To jakaś dziwna anomalia, może oni jej coś podali albo co gorsza… nie lepiej nie zapeszać. A może wywieźli ją tak daleko, że ich więź sie przerwała, ale na serio nie chce mi się w to wierzyć. Jeszcze raz dziękuję za dedyk… zasłużony.Buziaki PS. A Juan wróci??
    Odpowiedz
    ~Natalia
    15 października 2011 o 00:01

    Każdy się zastanawia, jak to możliwe, ale na razie nic nie zdradzę;p A Juan będzie, jasne że będzie;p Ale nie w Afryce.
    Odpowiedz

    ~Agata
    15 października 2011 o 11:59

    Makin – totalna świnia…Zastanawia mnie co kombinuje Asim… Dlaczego przerwał tortury?Amanda zachowała się naprawdę godnie, nie skrzywdziła niewinnego człowieka. Zastanawiam się tylko jak długo wytrzyma… Nowy wampir – przystojny, tajemniczy :) mmmm… :D mam nadzieję, że się „otworzy”..A Ozy’ego polubiłam :) Biedy człowiek, który został wybrany na przekąskę… Całe szczęście trafił do celi Amandy.Wampirzyca dalej nie może złapać kontaktu z Erikiem? O co chodzi?A ta maść pokrywająca kraty i resztę budowli… Wydaje mi się, że ma jakieś specyficzne właściwości dzięki którym Amanda nie może wygiąć kart, ani skontaktować się z Erikiem…czekam na cd ;*
    Odpowiedz

    ~Natalia
    15 października 2011 o 20:19

    To nie jest maść, ale masz rację co do właściwości;p
    Odpowiedz

    ~Panna S
    15 października 2011 o 20:27

    Helou!http://zakazani-kochankowie.blog.onet.pl/ zapraszam na nową odsłonę. pozdrawiam
    Odpowiedz
    Justilla
    16 października 2011 o 14:45

    Zapraszam na drugi rozdział równowagi :)
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    16 października 2011 o 18:31

    Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale szkoła wykańcza ;)Kurczę, to ten sadysta ma uczucia? I to, że wtrącili jej do celi człowieka… Zżera mnie ciekawość, co się stało z Erikiem, Szoszannah, Martinem i Zuri… Jak to możliwe, że Amanda nie słyszy Erika?Przechodząc do błędów, znalazłam trzy:”Egipcjanin był bardzo rozgadany.” – chyba wygadany? :)”A już się bałam, że wyglądam jakbym zaraz miała się rozłożyć i śmierdzę!” – przecinek po „wyglądam”"Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, lecz wampir pierwszy odwrócił wzrok.” – patrzyliśmy się? O__O Chyba patrzyliśmy na siebie :PPozdrawiam serdecznie
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 października 2011 o 20:57

    Dziękuję bardzo za wypisanie błędów:):) Nie kochana, chodziło mi o rozgadany, a nie wygadany. Pozostałe błedy zaraz poprawię;p
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    17 października 2011 o 21:24

    Rozgadany? Mhm xD Niech ci będzie :P
    Odpowiedz

    Justilla
    16 października 2011 o 21:14

    Zapraszam na recenzję 3 części Jutra :)[amica-libri]
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    18 października 2011 o 10:35

    Już jestem! Widzę, że wróciłaś z nową energia, nowymi pomysłami i bohaterami. Nadrobiłam zaległości z wcześniejszymi rozdziałami. Cóż mogę powiedzieć. Uwielbiam Twoje opowiadanie! Już od początku mnóstwo akcji jak np. w rozdziale III. Amanda jak zwykle pokazuje, że jest bardzo silna, choć jest poddawana takim torturom. Nowy bohater Ozzy wydaje mi się być również interesujący. Czekam na jeszcze i w końcu zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń