CZĘŚĆ VI - AFRYKA

25.09.2011

   Weszłyśmy do domu i usiadłyśmy w salonie. Pomimo późnej pory Karolina poprosiła o dalszą opowieść, ciekawa, jak wyglądała Afryka u schyłku średniowiecza.
   - No, opowiedz jeszcze trochę – prosiła, nalewając sobie soku i upijając łyk.
   - No dobrze, ale zaraz idziemy spać. Ponieważ podróż minęła nam bez przygód, zacznę od chwili, gdy przybiliśmy do brzegów Afryki.

Rozdział I - Egipt

   Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy po przybiciu do portu, to ogromne masy ludzi, przewijające się pomimo późnej pory. Byli to głównie Egipcjanie. Ponieważ zapadł już zmrok, mogliśmy spokojnie wyjść na brzeg.
   Aleksandria. Miasto Aleksandra Macedońskiego. Ośrodek życia kulturalnego i wielki port Morza Śródziemnego. Rozglądaliśmy się wokoło, zaskoczeni tą innością, tak różniącą Afrykę od europejskiej Anglii czy nawet Izraela.
   W porcie stało wiele statków, niektóre handlowe, inne z niewolnikami, których złapano i sprowadzono z głębi Czarnego Lądu. Słyszałam gwar, mieszający ze sobą wiele różnych języków. Głównie egipski i arabski, bowiem obecnie panowali tu Arabowie: Kalifowie z dynastii Abbasydów. To właśnie ich statki prowadziły handel żywym towarem.
   Powoli ruszyliśmy przed siebie. Erik już zdążył nająć tragarzy, którzy dźwigali za nami nasze rzeczy. Pierwszy szedł mój opiekun z żoną, trzymając ją za rękę. Za nimi Zuri i ja z Martinem. Szybko znaleźliśmy nocleg i dostaliśmy dwa wolne pokoje, zamykane od środka. Kiedy w końcu zniesiono nam wszystkie nasze rzeczy, było już prawie nad ranem.
   - Dziś jeszcze musimy zaryzykować i spędzić tu nasz dzień – powiedział Erik. - Zapłaciłem porządną sumę, żeby nam nie przeszkadzano, więc powinniśmy być bezpieczni.
   - Świetnie, a jaki mamy dalszy plan? - spytał Martin, rozglądając się uważnie po pokoju Lily i Erika. Szoszannah w tym czasie szczelnie zasłaniała okna, a ja i Zuri staliśmy na środku. Pokój, podobnie jak nasz, był niewielki i mało przytulny; obdarte ściany, jedno szerokie łoże i drewniany stolik ze świecą. Na razie musiało nam to wystarczyć.
   Mój opiekun sięgnął po mapę, którą nosił zwiniętą u pasa i rozłożył na niewielkim stoliku.
   - To mapa Afryki. Jesteśmy tutaj. - Wskazał na północno-wschodnią część mapy. Wszyscy jednocześnie pochyliliśmy się nad stolikiem. - Podejrzewam, że pochodzisz z Bakongo, prawda? - zwrócił się do Zuri. Chłopiec spojrzał na niego bezradnie.
   - Mówimy na siebie Sundi – odparł.
   - Kongo, Bakongo i Sundi to prawdopodobnie to samo – stwierdził Erik, przesuwając palcem w dół, do południowej części Afryki. - Tutaj musimy dotrzeć.
   - To spory kawałek – powiedziałam, przyglądając się mapie.
   - Ale chyba nam się nie śpieszy? - zapytał Martin.
   - Lepiej nie zostawać zbyt długo w jednym miejscu. Jutro ruszymy dalej. - Erik zwinął mapę i schował za pas.
   - Jak to? Nie zobaczymy piramid? - Lily podeszła do męża i spojrzała na niego swoimi dużymi, szarymi oczami.
   - Oczywiście, że zobaczymy. Przejedziemy przez Gizę. - Mój opiekun objął ją w pasie i uśmiechnął się lekko.
   - Przejedziemy? Tylko przejedziemy? A nie możemy tam zostać przez kilka dni?
   Pokręcił głową.
   - To nie jest dobry pomysł. Nie znamy tu nikogo, nie jesteśmy bezpieczni.
   - Ale druga taka okazja może się szybko nie trafić... - Szoszannah popatrzyła na niego prosząco, a potem na mnie. - Prawda, Amando?
   Uśmiechnęłam się. Też chciałam zwiedzić Egipt.
   - Jedna noc to za mało na zwiedzanie. A poza tym ja i Martin musimy się dzisiaj posilić, więc ta noc odpada. Może zostańmy w Egipcie chociaż tydzień?
   Erik westchnął i zerknął na Martina, wyraźnie szukając u niego poparcia. Nie chciał zostawać dłużej, niż to było konieczne, a gdy w myślach spytałam czemu, odpowiedział mi, że ma złe przeczucia.
   „Ach, ty i twoje przeczucia”, pomyślałam i spojrzałam prosząco na ukochanego, który wyraźnie się wahał.
   - Właściwie to... nigdzie nam się nie śpieszy, więc trzy, cztery dni w Gizie chyba nie sprawią nam dużej różnicy? - Oparł się o stolik i popatrzył pytająco na Erika.
   Mój opiekun westchnął głośno i przewrócił oczami.
   - Rozumiem, że jestem mniejszością? - Zerknął na murzyńskiego chłopca, który siedział cicho. - Obaj jesteśmy, jak widzę. - Spojrzał na żonę. - Mam nadzieję, że nie będę tego żałować. No niech wam będzie, trzy noce w Gizie i jedziemy dalej.
   - Wspaniale – ucieszyła się Szoszannah, rzucając mu się na szyję.
   - To my już pójdziemy – mruknął Martin, wziął mnie za rękę i pociągnął do pokoju. - Chodź, mały – zwrócił się do chłopca. - Do rana będziesz miał pokój dla siebie. - Uśmiechnął się do niego, na co Zuri pokiwał głową i odpowiedział łagodnym uśmiechem.
   Zauważyłam, że chłopiec był cichy i nieśmiały. Co prawda rozmawiał już z nami normalnie, ale w jego oczach wciąż widziałam lęk. Ufał nam, jednak nie do końca wierzył, że znowu zobaczy dom i rodzinę.
   - Dobranoc, Zuri – powiedziałam, kończąc ścielić mu łóżko. - Niedługo wrócimy.
   - Dobranoc – mruknął chłopiec, siadając na łóżku i zdejmując buty.
   Wyszliśmy z Martinem w noc. Szliśmy pustymi już uliczkami, gdzieniegdzie dostrzegając przemykających ludzi. Spojrzałam na ukochanego i jednocześnie złapaliśmy się za ręce. Zaczęliśmy biec w wampirzym tempie. W końcu dotarliśmy nad Nil. Zatrzymaliśmy się na brzegu i przez chwilę przyglądaliśmy się spokojnie płynącej rzece. Rozejrzałam się wokoło. Pusto i cicho.
   - Masz ochotę na kąpiel? - spytałam, uśmiechając się szeroko.
   - Z krokodylami? Brzmi smakowicie!
   Wybuchnęłam śmiechem i zrzuciłam ubranie, zostając w samej bieliźnie. Po chwili mój narzeczony zrobił to samo. Przez moment przyglądałam się jego przystojnej sylwetce.
   - Wchodzisz pierwsza?
   - Ja? - Zamrugałam gwałtownie oczami i pokręciłam głową.
   - To chodźmy razem. - Chwycił moją dłoń i puścił się biegiem. Już po chwili poczułam chłodną wodę pod stopami. Roześmiałam się. Wiatr nawiewał mi włosy na twarz, więc niewiele widziałam. Biegłam na oślep, przed siebie, zatrzymaliśmy się dopiero, gdy byliśmy już w wodzie po pas. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
   - Czujesz? - spytał cicho.
   - Tak. - Wyczułam ruch wody niedaleko nas. Krokodyle.
   Odwróciliśmy się w stronę najbliższego z nich. Nic nie podejrzewający gad płynął w naszą stronę, licząc pewnie na smaczny kąsek. Uśmiechnęłam się na myśl, że za chwilę stanie się zupełnie odwrotnie.
   Kiedy krokodyl wpłynął pomiędzy nas, skoczyliśmy na niego równocześnie i wbiliśmy kły w jego twardą skórę.

   - Następnym razem ja wybieram ofiary – postanowił Martin, gdy nad ranem wracaliśmy z polowania. - O mało nie połamałem sobie na nich kłów!
   Wybuchnęłam śmiechem.
   - Ciekawe, czy by ci odrosły?
   - O nie, dziękuję za takie eksperymenty!
   Kiedy weszliśmy do pokoju, Zuri już smacznie spał na szerokim łóżku. Starając się go nie obudzić, pozasłaniałam dokładnie okna, mój narzeczony zabezpieczył drzwi i kiedy słońce ukazało się na niebie, my już leżeliśmy w swoich trumnach, zapadając w letarg.
   Obudziłam się następnego popołudnia. Jak zwykle, wyszłam na końcu. Wszyscy już siedzieli w pokoju Lily i Erika, planując trasę, jaką mieliśmy wyruszyć.
   - Rozumiem, że zaczynamy od Gizy? - spytałam, siadając obok Martina.
   - Tak, pojedziemy tam po zmroku – odparła Szoszannah, wiercąc się na kolanach u Erika i oglądając mapę błyszczącymi oczami. - Dzisiaj znajdziemy nocleg, ulokujemy się. A jutrzejszej nocy piramidy!
   - A gdzie Zuri? - zapytał Martin, rozglądając się po pokoju.
   - Na dole, je obiad. - Erik patrzył na ukochaną z uśmiechem. Poczułam jego miłość i odruchowo wtuliłam się w Martina. Byliśmy szczęśliwi... Miałam nadzieję, że uda nam się zwrócić Zuri jego rodzinie i że wszystko dobrze się ułoży.
   Tej nocy udaliśmy się do Gizy, miasta leżącego na lewym brzegu Nilu. Długo rozglądaliśmy się za jakimś noclegiem. W końcu drogę zastąpił nam wysoki, szczupły Egipcjanin. Wampir.
   - Witajcie w Egipcie, przyjaciele – powiedział po arabsku.
   - Witaj – odpowiedział Erik, lekko skłaniając głowę. Zrobiliśmy to samo. Szoszannah odruchowo położyła dłoń na ramieniu Zuri – nigdy nie wiadomo, jakie zamiary miał obcy. Mój opiekun wystąpił krok do przodu. - Przybyliśmy z Palestyny i będziemy wdzięczni za pomoc. Kim jest wampirzy władca Egiptu? Powinniśmy do niego się udać, by uznać jego władzę?
   Obcy wampir przez chwilę przyglądał się mojemu opiekunowi.
   - A więc wy jeszcze nic nie wiecie. Egipt nie ma władcy. Jestem jedynym wampirem, który tu żyje.
   - Ale jak to? - Pokręciłam głową ze zdumieniem. - Dlaczego?
   Mężczyzna spojrzał na mnie uważnie.
   - Z powodu Mazbah.
   - Kogo? - spytałam.
   - Mazbah. Ludzi, którzy polują na wampiry.
   - Chodzi ci o łowców? - zapytał Martin. Wampir spojrzał na niego i pokręcił głową.
   - To coś gorszego niż łowcy. Chwytają wampiry i prowadzą na nich badania. Szukają źródła wiecznego życia bez konieczności ukrywania się w dzień i picia krwi...
   - U wampirów tego nie znajdą – zauważyła Szoszannah.
   - Mają nadzieję, że w końcu trafią na innego wampira, który otworzy im drogę do wieczności. - Egipcjanin prychnął. - Jedyne wyjście to wampiryzm, innego nie odkryli i nie odkryją. - Spojrzał na nas i ukłonił się lekko. - Jestem Yassen.
   Przedstawiliśmy się po kolei, a wampir przyglądał się każdemu z nas. Kiedy doszło do Zuri, uniósł lekko brwi, ale nie skomentował. Na koniec ponownie skłonił głowę i wskazał najbliższy budynek.
   - Tam możecie się zatrzymać. Jak widzę, skutecznie udajecie ludzi – popatrzył na nas spod lekko przymrużonych powiek – możecie więc śmiało wejść i zamówić nocleg. A jutro zapraszam do mnie.
   - To bardzo miło z twojej strony, zastanowimy się nad zaproszeniem. - Erik zerknął na wskazany budynek. - A dziś możemy się tu zatrzymać.
   - Jeśli chcecie coś zwiedzić, mogę być waszym przewodnikiem – zaoferował Yassen, zerkając na mojego opiekuna.
   - O tak, chcemy zobaczyć piramidy – odparła Lily, biorąc męża za rękę.
   - W takim razie poczekam tutaj na was.
   Tak jak mówił Yassen, przyjęto nas bez problemu. Służka przyniosła nam nawet kolację dla Zuri. Chłopiec zjadł z apetytem, a Lily przygotowała mu łóżko.
   - Śpij spokojnie i nie zapraszaj żadnych wampirów – zastrzegła Szoszannah. Zuri pokiwał głową i uśmiechnął się lekko. Martin wyciągnął rękę i poczochrał go po ciemnych włosach.
   - Do jutra.
   Wyszliśmy na korytarz, tam Erik nas zatrzymał.
   - Co o nim myślicie? - spytał nas.
   - O Yassenie? - Wzruszyłam ramionami. - Wydaje się miły. Myślę, że można mu zaufać, skoro nas ostrzega...
   - Ale nie powinniśmy u niego mieszkać – zaoponował Martin. - Nie znamy go, nie wiemy, co to za typ wampira.
   - Och, daj spokój – mruknęłam. - Wiem, że nie ufasz wampirom, ale nie popadajmy w paranoję. Nie ma powodu, żeby nam zagrozić.
   - Przekonamy się – zakończył mój opiekun i wyszliśmy przed budynek, gdzie czekał na nas wampir.
   - Gotowi na zwiedzanie? - Uśmiechnął się do nas i wskazał nam kierunek. - Najpierw pokażę wam naszego Sfinksa.
   Pobiegliśmy w wampirzym tempie, zatrzymaliśmy się dopiero przed wizerunkiem mitycznego stworzenia, przedstawianego jako lew z ludzką głową. Piękny, ogromny, majestatyczny. Patrzyliśmy na niego z zachwytem.
   - Posąg pochodzi jeszcze z czasów Cheopsa – odezwał się Yassen. - Przyjrzyjcie się uważnie. Bardzo możliwe, że początkowo Sfinks był szakalem, na podobieństwo Anubisa, boga z głową szakala, strażnika umarłych.
   - Mnie o wiele bardziej przypomina lwa – stwierdziłam, podchodząc bliżej. Wampir usiadł na jednym z kamieni i uśmiechnął się.
   - Opowiem wam pewną historię związaną ze Sfinksem. Obiecał on we śnie pewnemu biednemu mieszkańcowi Fajum, że znajdzie skarby w jego uchu. Mężczyzna przybył więc do Gizy i rozpoczął poszukiwania w wystającej z piasku głowie Sfinksa. Wtedy nakrył go strażnik na koniu i złapał poszukiwacza, jednak usłyszawszy opowieść chłopa, wdrapał się po kamieniach i sam zaczął szukać. Chciwość została ukarana – zamiast skarbu, strażnik znalazł w uchu jadowitą kobrę, która go ukąsiła. Mężczyzna spadł i się zabił, a wieśniak zabrał dla siebie jego zbroje i konia. W ten sposób słowa Sfinksa się sprawdziły.
   - Pouczająca historia. - Lily usiadła obok Egipcjanina. - Znasz jeszcze jakieś?
   - Później nam opowie pozostałe historie, teraz pora się posilić – przerwał Erik, marszcząc lekko brwi. Poszedł do żony i wyciągnął rękę. - Musimy poszukać jakiś łotrów.
   - Lubicie złą krew? - Yassen wstał i uśmiechnął się szeroko. - W takim razie pokażę wam ciekawe miejsce.
   - Świetnie. To my jeszcze się przejdziemy po okolicy i wracamy – postanowił Martin.
   - Nie idziecie? - zdziwił się Egipcjanin.
   - Ja i Martin nie pijemy ludzkiej krwi – wyjaśniłam.
   Mężczyzna spojrzał na mnie zdumionym wzrokiem.
   - Ale jak to?!
   - Żywimy się krwią zwierząt – odparł Martin.
   - Ale to przecież niemożliwe. - Yassen pokręcił głową. - Jak długo jesteście wampirami?
   - Ja dokładnie sześćdziesiąt cztery lata – odparłam. - I już od ponad pół wieku nie piję ludzkiej krwi.
   Spojrzał na mnie uważnie, jakby sprawdzał, czy nie kłamię. Pokręciłam głową i wyjęłam krzyżyk. Wampir syknął i cofnął się, więc pośpiesznie ukryłam go pod gorsetem.
   - Jesteś innym wampirem – mruknął.
   - Innym? - Uniosłam brwi pytająco.
   - Nieważne. Chodźmy – zwrócił się do mojego opiekuna i przyjaciółki. Ruszyli w ciemną uliczkę i już po chwili zostaliśmy z Martinem sami.
   - O co mu chodziło? - spytałam ukochanego.
   - Nie mam pojęcia – odparł.
   Po długim spacerze w świetle księżyca wróciliśmy do domu, w którym się zatrzymaliśmy. Zuri spał dzisiaj w pokoju Lily i Erika, więc byliśmy sami w tę noc.
   I mieliśmy zamiar to wykorzystać.

   Obudziło mnie dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Ostatnie co pamiętałam, to jak kładłam się do swojej trumny, a w trumnie obok kładł się mój Martin. Zasypiałam z uśmiechem na ustach.
   Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że nie byłam już w trumnie, lecz przy ścianie, a moje ręce oplatały żelazne kajdany.

6 komentarzy:

  1. ~Susannah
    25 września 2011 o 15:23

    O nie! Szykują się problemy!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:26

    A żebyś wiedziała:p
    Odpowiedz

    ~Iara
    25 września 2011 o 15:45

    Jakoś tak krótko i jak dla mnie mało opisów. Popieram Erika, bo reszta zachowała się jak dzieci:P Skoro wzięli chłopca, którego obiecali dostarczyć do domu, to powinien być priorytet, potem niech sobie zwiedzają i tak dalej. Polowanie na krokodyle mnie powaliło. Amanda i Martin wydali mi się potworami z horroru. Późniejsze zaśmiewanie się z tego też nie powiększyło mojej sympatii do nich.Co do Sfinksa, to nie widzę w nim podobieństwa do Anubisa:P Oglądałam kiedyś program, gdzie tematem był właśnie Sfikns [uwielbiam takie programy, o dawnych kulturach i tak dalej więc pochłaniam je masowo] i tam wyszła teoria, że Sfinks miał być podobizną faraona, niestety nie pamiętam jak ów faraon się nazywał. Ale faktycznie, podobizny tego faraona były identyczne jak sfinks, tylko miały brodę. Ale skoro Sfinks nie ma nosa to może i miał brodę:P A ciało lwa miało symbolizować boskie pochodzenie faraona.A ten wampirek jak mniemam zdradził, tak? Ale po co? Dlaczego miałby współpracować z Mazbah? Wampiry powinny trzymać się razem…A teraz obiecane obrazki:Amelia:http://images.ados.fr/photo/6387937638/sonia-verdu-3/sonia-verdu-2-2725960f0a.jpgAmanda:http://nenethomas.com/wp-content/gallery/cache/245__250x500_earlysnow.jpgKatherine:http://www.thefairygathering.com/images/nene-thomas/emerald-hawthorn.jpgHenry Cooper:http://images.ados.fr/photo/6387937638/personnages-masculins/raffaele-marinetti-lens-2734810055.jpgAmanda i Erik:http://nenethomas.com/wp-content/gallery/cache/251__550x750_housedivided.jpgAndy:http://images.ados.fr/photo/3367410336/personnages-masculins/default-285387445e.jpgSzoszo:http://images.ados.fr/divers/photo/8085295808/galerie-personnages-feminins/taste-rust-fuchsiart-29863498f3.jpgMartin:http://s2281.chomikuj.pl/ChomikImage.aspx?k=1355052&t=634525658934968759&id=700117308&vid=1045061159&loc=PLDalila:http://images.ados.fr/bd-manga/photo/1565296156/femmes/marta-dahling-_color_me_blood_red__by_blackeri-237327461c.jpgJuan:http://images.ados.fr/divers/photo/0165296016/trone-fer/renly-3355038f7.jpg
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:25

    Krótko?:-o Ten rozdział miał o jedną stronę więcej niż zwykle! Opisy – owszem, mało, ale tutaj skupiam się na akcji, jak kiedyś będę poprawiać to uzupełnię. Wiem, że powinnam więcej opisywać, ale wiesz, jak to jest u mnie z opisami:p Potwory z horroru? Bo polowali na krokodyle zamiast na ludzi???:-o To w sumie zależy od poglądów:p Człowiek czy zwierzę:p Historię o Sfinksie znalazłam na necie i pazury podobno zostały odnowione później więc nie wiadomo do końca, kogo miał pierwotnie przypominać. Zresztą to tylko jeden z poglądów. A co do Yassena to na razie nic nie zdradzę:p Dzięki za obrazki, już wstawiam w bohaterach;p
    Odpowiedz
    ~Iara
    25 września 2011 o 17:32

    Ale akcja to opisy, a nie dialogi:PNo nie wiadomo, kogo miał przypominać Sfinks, ale Anubisa to raczej nie:PA postaci z horroru, bo tylko jakieś straszne potwory mogą polować na drapieżniki typu wielki krokodyl, bo kto normalny by do tego podszedł:P A w horrorach to były straszne potwory co atakowały tego typu zwierzęta. Mama Bambiego to jedno…[tylko menda ją zje:P] ale krokodyl to nie przelewki. Amanda i Martin nie wydają mi się mieć na tyle nadprzyrodzonych mocy, żeby zjadać krokodyle…A poza tym w Egipcie były to święte zwierzęta, więc pewnie za to ją zakuli, o:P
    Odpowiedz
    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:41

    Ok, postaram się robić więcej opisów.Amanda i Martin to wampiry, co to dla nich krokodyle?:p Owszem, to były święte zwierzęta, ale skąd Amanda i Martin mieli o tym wiedzieć?:-P

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Iara
    25 września 2011 o 17:46

    Wampiry, ale z łowcami to sobie nie radzą, nie?:P A to tylko ludzie:P
    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:51

    Tylko ludzie? Łowca to nie zawód, który można sobie wybrać, bo długo się nie pożyje. Łowcą trzeba się urodzić:p Tylko wtedy można sobie poradzić z wampirami. Chodzi o specjalne predyspozycje do pokonania wampira;)
    ~Iara
    25 września 2011 o 18:00

    No dobra, niech będzie, ale krokodyl to krokodyl xD
    ~Natalia
    25 września 2011 o 18:07

    No krokodyl, przecież nie krowa:p
    ~Iara
    25 września 2011 o 18:10

    A czemu nie krowa? xD
    ~Natalia
    25 września 2011 o 18:11

    Bo to nie Indie;p
    ~Iara
    25 września 2011 o 18:13

    A co ma krowa do Indii? xD
    ~Natalia
    25 września 2011 o 18:19

    No, a gdzie są święte krowy?
    ~Iara
    25 września 2011 o 18:21

    Jedna mieszka na drugim końcu osiedla:P
    ~Natalia
    25 września 2011 o 20:31

    O macie świętą krowę z Indii na osiedlu?:-p
    ~Iara
    25 września 2011 o 20:38

    Nie, z wiochy:P
    ~Natalia
    25 września 2011 o 20:57

    A, to u nas takich pełno:p
    ~Iara
    26 września 2011 o 11:19

    Ale mnie nie chodziło o taką prawdziwą krowę:P
    ~Natalia
    26 września 2011 o 14:01

    O, macie fałszywą krowę?:p To kto się pod nią podszywa???:p
    ~Iara
    26 września 2011 o 15:11

    Nie, to tylko ja tak o kimś mówię, jak ten ktoś nie słyszy:P
    ~Natalia
    26 września 2011 o 20:53

    Obgadujesz kogoś za jego plecami?:-o
    ~Iara
    26 września 2011 o 21:21

    No ba:p Ale tylko w chwilach, gdy mnie wkurzy i zasłuży na ów pseudonim xD
    ~Natalia
    26 września 2011 o 22:16

    Chyba nie chciałabym jej poznać:p
    ~Iara
    26 września 2011 o 23:04

    Po prostu o to chodzi, ze zupełnie nic nie robi, tylko by się wyręczała innymi, a jeszcze ciągle gada, że nikt jej nie pomaga… I mnie to wkurza xD
    ~Natalia
    26 września 2011 o 23:34

    To pasuje do niej święta krowa;)
    ~Iara
    26 września 2011 o 23:36

    I dlatego tak o niej mówię:P
    ~Natalia
    27 września 2011 o 18:25

    I wszystko jasne;p
    ~Inscriptum
    25 września 2011 o 18:45

    Droga Iaro, dzięki tobie znalazłam nową stronkę z obrazkami! Dziękuje ci. xD No i świetne ilustracje bohaterów gorącej krwi.
    Odpowiedz
    ~Iara
    25 września 2011 o 18:48

    Proszę bardzo:) Korzystaj ile chcesz xD
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    25 września 2011 o 18:55

    Tylko kurczę prawie na każdym obrazku jest adres strony, a to psuje nieco efekt. :/
    Odpowiedz
    ~Iara
    25 września 2011 o 19:04

    Nom, ja próbowałam wpisać to w google i szukać grafik i w ten sposób mam kilka bez nazwy:D
    ~Inscriptum
    25 września 2011 o 19:09

    Aaa. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Prithika
    25 września 2011 o 16:24

    Bardzo sie cieszę z nowego rozdziału. Jak zwykle napisałaś wszystko niezwykle obrazowo. Ta historia wciąga i uzależnia jak narkotyk, ale w przeciwieństwie do tamtej trucizny, to całkiem zdrowy nałóg :-) I mój ulubiony.Świetnie czytało sie o ich przyjeździe do Afryki. Czyli czekają ich nowe przygody – taka podróż do Kongo na pewno bedzie obfitowała w mnóstwo wydarzeń.Końcówkę oczywiście zrobiłaś niesamowitą. Pełną emocji i taką dramatyczną. Domyślam sie, że została porwana do Mazbah. Czyżby to tamten mężczyzna- wampir ją wydał? Mam jakieś takie dziwne przeczucie. No ale poczekam i się wkrótce przekonam. Twoja wyobraźnia jest niesamowita.Pozdrawiam
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:28

    Ojej dziękuję:p I bardzo ciekawe porównanie;)
    Odpowiedz

    Justilla
    25 września 2011 o 16:33

    Aż się głupio czuję, bo moje pierwsze słowa po przeczytaniu brzmiały „Ups…” :D”Przejedziemy przed Gizę.” – chyba przez ;)A tak to cieszę się, że w końcu zaczęła się księga VI, żyję nadzieją, że nikogo na razie nie uśmiercisz, w tym Zuri, no i jestem ciekawa kim okaże się ten niby jedyny wampir. Może on ich uratuje z rąk Mazbah? Swoją drogą, ledwo przyjechali a już wpadli w kłopoty. To chyba ich rekord.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 17:35

    To, że Mazbah szukają takiego wampira wcale nie znaczy, że go znajdą:p Oj tak, szybko wpadli w tarapaty;p
    Odpowiedz

    ~Inscriptum
    25 września 2011 o 18:34

    Nareszcie powróciłaś! W końcu mogę dalej zaczytywać się w twojej opowieści. xD Rozdział jest średniej długości, ale i tak przeczytałam go bardzo szybko i wydawało mi się, że jest krótki. No cóż, tak to już jest jak się za czymś tęskni. :D Końcówką zepsułaś całkowicie ich sielankę. A tak było dobrze. Erik z Szoszannah, a Martin z Amandą. No i do tego ten uroczy Zuri. :) Kąpiel/posiłek z krokodylami był odjechany. Inne środowisko – inny jadłospis. ;P Myślę, że ten Yassen ich skuł. Kiedy Amanda pokazała mu krzyżyk od razu coś mi z nim nie pasowało, tak więc twierdzę, że to on. Pewnie będzie chciał ich wydać tym Mazbah. No i jak zwykle nie mogę się doczekać dalszego ciągu. xD Życzę weny i pozdrawiam.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 20:37

    Każdy wampir, który pije ludzką krew tak reaguje na krzyżyk:p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    26 września 2011 o 18:38

    No wiem, wiem. Jednak chodzi mi o to, że on tak dziwnie się na nią patrzył i powiedział, że jest „inna”. To już jakiś znak… Tak sądzę. xD
    Odpowiedz
    ~Natalia
    26 września 2011 o 21:11

    Zobaczymy, czy masz rację;p
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    26 września 2011 o 21:32

    Właśnie. Muszę cierpliwie czekać. :)
    ~Natalia
    26 września 2011 o 22:34

    Nie masz wyjścia:p
    ~Inscriptum
    27 września 2011 o 18:36

    Niestety. A może stety? W sumie i tak wymyślisz coś świetnego. :D
    ~Natalia
    27 września 2011 o 20:19

    Już wymyśliłam, teraz tylko opisać. A czy to będzie takie świetne, nie ja będę oceniać;p
    ~Inscriptum
    27 września 2011 o 22:38

    A jakże. Od oceniania masz nas. xD
    ~Natalia
    27 września 2011 o 23:13

    I bardzo mnie to cieszy;p

    ~Inscriptum
    25 września 2011 o 18:53

    Ach, ja głupia! Teraz już sobie przypomniałam! Lara, to wampirzyca, której podobał się Erik. To jeszcze z Francji, kiedy Amanda była człowiekiem. Kupa czasu… xD Iara mnie oświeciła. :D Możesz ten obrazek wstawić do Bohaterów, jeśli ci się podoba. ;)
    Odpowiedz
    ~Anne
    25 września 2011 o 20:07

    Doczekałam się! :D Oho, coś myślę, że teraz będą mieli kłopoty. No nic, czekam na ciąg dalszy. I bardzo się cieszę, że wróciłaś! :p
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 20:41

    Oj będą, a szczególnie Amanda;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    25 września 2011 o 20:26

    Cieszę się, że wróciłaś. Od razu mi się humor poprawił ;)Czyżby Mazbah?? Dlaczego mi się wydaję, że w całym tym porwaniu (bo to chyba porwanie było?) mieszał coś ten cały Yassen?? On mi się nie podoba. Będą kłopoty. Co jej zrobią?? Kurczę, mam nadzieję, że dodasz coś w miarę możliwości szybko, bo ja tutaj normalnie nie wytrzymam. Te Twoje kończenie w takich momentach doprowadzi mnie do choroby i co wtedy?? ;) Pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~Natalia
    25 września 2011 o 20:45

    W przyszłym rozdziale się okaże, co jej zrobią;>
    Odpowiedz

    ~Lilien
    25 września 2011 o 21:47

    No i wróciłaś;) Bardzo sie cieszę z tego powodu. Rozdział… Podobał mi sie. Zawsze podziwiam u Ciebie to dopracowanie szczegółów zarówno historycznych jak i krajobrazowych. Wszystko sielankowo, a tu proszę… Końcówka mnie zmroziła. Czyżby trafili na tych afrykańskich „naukowców”? No nic, pozostaje mi tylko czekać na NN. Pozdrawiam [niewolnicy-zmyslow]
    Odpowiedz

    ~Natalia
    26 września 2011 o 00:02

    Dopracowanie szczegółów? U mnie? No nie wiem:p
    Odpowiedz

    ~Viviene
    26 września 2011 o 00:29

    Fajnie, że już jesteś. Brakowało mi Twojego opowiadania i wampirów w średniowieczu. Afryka zapowiada się bardzo ciekawie, czekam na dalsze rewelacje. A co do komplikacji, to je uwielbiam… buziaki, Vi
    Odpowiedz

    ~Natalia
    26 września 2011 o 14:02

    A dziękuję i cieszę się, że jeszcze mnie czytasz;)
    Odpowiedz

    ~Dominika
    26 września 2011 o 19:02

    Doczekałam się.Jak na razie zapowiada się wspaniale,i oczywiście z kłopotami.Wróciłaś w wielkim stylu,niby wszystko dobrze aż tu nagle…bum i kłopoty się zaczęły.Rozdział długi,ale czytało się go bardzo szybko,za szybko.Jestem ciekawa tego nowego wampira,jest jakiś dziwny.No cóż,zostało mi tylko czekać na następny rozdział i życzyć Ci dużo weny.Pozdrawiam. Ps. Jak można kończyć rozdział w takim momencie.?
    Odpowiedz

    ~Natalia
    26 września 2011 o 21:07

    Niedługo wszystko się wyjaśni:p No, może nie tak od razu;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    26 września 2011 o 22:01

    No to czekam na te wyjaśnienia w dalszych rozdziałach.Ty lubisz zaskakiwać więc muszę się przygotować,na ogromny zwrot akcji. Xd
    Odpowiedz
    ~Natalia
    26 września 2011 o 23:32

    I na mocne wrażenia, mam nadzieję;p
    Odpowiedz
    ~Dominika
    27 września 2011 o 17:08

    No to już się boje o wymyśliłaś,i jaki los zgotowałaś bohaterom ;P
    ~Natalia
    27 września 2011 o 18:28

    Oj będzie się działo;p
    ~Dominika
    27 września 2011 o 18:58

    Niech się dużo dzieję ale nie uśmiercaj głównych bohaterów,bo Cię znajdę :p (grozi palcem) XD
    ~Natalia
    27 września 2011 o 20:21

    O matko, kolejna:-o Chyba już zacznę zbierać na bilet za granicę:p Mogę Ci obiecać, że Amandy nie uśmiercę, o;p
    ~Dominika
    27 września 2011 o 20:39

    Tak to już jest jak Czytelnicy za bardzo polubią twoją powieść. :p Ale na wszelki wypadek zbieraj na bilet za granicę,jeśli uśmiercisz Ericka,lub Martina. XD
    ~Natalia
    27 września 2011 o 22:06

    O, a Szoszannah mogę?:-o Ha, w końcu ktoś oprócz Justilli jest za Martinem, bo niektórzy to nawet sugerowali jego śmierć:p
    ~Dominika
    27 września 2011 o 22:53

    Nie Szoszannah zostaw w spokoju. :P Zabić Martina?Kto kazał ci to do choinki zrobić?Przecież Amanda by się załamała,i oczywiście ja.Martin jest boski,nie możesz bo zabić. :D
    ~Natalia
    27 września 2011 o 22:56

    To nie zabiję:p :p Martin kazał przekazać, że też Cię lubi:-P

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Dominika
    27 września 2011 o 23:29

    Uff. ;) O to podziękuj mu. ;) A właśnie znalazłam zdjęcie jak ja widzę małego murzynka http://republika.pl/blog_gr_5026982/7934641/sz/murzynek.jpg :)
    ~Natalia
    29 września 2011 o 23:16

    Jest słodki:-D A Martin kazał przekazać, że nie ma za co i cała przyjemność po jego stronie (nie dociekałam, o co mu dokładnie chodziło) :p
    ~Dominika
    30 września 2011 o 17:54

    Też mnie urzekł ten chłopiec. :-) Ja nie skomentuję tego co powiedział Martin,bo nie chcę żebyś była zazdrosna.Na pocieszenie zdradzę Ci że nie masz o co. :P
    ~Natalia
    30 września 2011 o 18:53

    Ja? Zazdrosna? O Martina?:-o A z jakiej racji? Przecież Martin jest Amandy, a nie mój:p
    ~Dominika
    30 września 2011 o 19:42

    No Amandy.Ale Amanda to taka druga ty. :P
    ~Natalia
    30 września 2011 o 20:10

    Naprawdę tak uważasz?:-o Ale czemu? Skąd taki wniosek?
    ~Dominika
    30 września 2011 o 20:30

    Po pierwsze piszesz bloga w pierwszej osobie więc pomyślałam sobie że Amanda na pewno jest do ciebie podobna może z charakteru,a może zupełnie z czegoś innego.Pierwszy raz czytam bloga pisanego w pierwszej osobie,więc może dlatego mi się tak skojarzyło :-)Jeśli piszesz opowiadanie w pierwszej osobie to wcielasz się w bohatera,no i z tego takie wnioski. :P
    ~Natalia
    30 września 2011 o 20:43

    To muszę Cię rozczarować. Ja to nie Amanda, tylko Natalia. Jeśli chodzi o utożsamianie się z bohaterem poprzez pisanie w pierwszej osobie, to zajrzyj na mój inny blog http://wampirze-opowiesci.blog.onet.pl/Trumna-smierci-czesc-I,2,ID419511241,nMyślisz, że utożsamiałam się z facetem?:-o
    ~Iara
    30 września 2011 o 20:46

    Jest cała masa książek pisanych w pierwszej osobie i autorzy wcale się z nimi nie utożsamiają. Pisanie z czyjegoś punktu widzenie to co innego. Owszem, trzeba zrozumieć postać, ale jeśli pisze się w trzeciej osobie trzeba rozumieć ją tak samo. Inaczej nie będzie prawdziwa. ja znam Natalię i nie przypomina mi Amandy:PA co by było jakby pisała z perspektywy mężczyzny?:P
    ~Dominika
    30 września 2011 o 20:56

    Oczywiście ze nie będziesz utożsamiać się z mężczyzną Natalio.Przeczytałam drugiego bloga,jest fantastyczny.Zwłaszcza opowiadanie o trumnie. :p
    ~Natalia
    30 września 2011 o 21:24

    Uff, bo już się bałam, że jestem trans:-o :p
    ~Dominika
    30 września 2011 o 22:15

    Haha. :p Ja tam nie mieszam się do tego czy jesteś trans czy nie. :p Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
    ~Natalia
    30 września 2011 o 23:46

    Zdecydowanie nie jestem! Niejaki Casjo może potwierdzić:p Prawda, Iaro?:p:p
    ~Iara
    30 września 2011 o 23:49

    Niejaki Casjo zapchał się jedzeniem, ale gorliwie kiwa głową:P
    ~Natalia
    30 września 2011 o 23:53

    Ale jakim jedzeniem?:-o Ludzkim czy wampirzym?:p
    ~Iara
    1 października 2011 o 00:11

    Ludzkim, ludzkim xD
    ~Dominika
    1 października 2011 o 17:14

    Uważaj na niego,bo jeszcze się biedaczyna udławi. XD
    ~Iara
    1 października 2011 o 17:40

    Skąd. To wampir, on już jest martwy, to nic mu nie zagrozi:)
    ~Dominika
    1 października 2011 o 18:48

    Chyba że tak. :-)Mam nadzieję,że za bardzo się nie objadł. XD
    ~Iara
    1 października 2011 o 20:22

    Dlaczego?:O Żałujesz mu? Przecież on nie przytyje:P
    ~Natalia
    1 października 2011 o 20:34

    A niech je, na zdrowie:p Casjo to wampir, który może jeść ludzkie jedzenie, więc będę mu gotować same pyszności;p Szkoda, że wstaje dopiero po zmierzchu:p
    ~Iara
    1 października 2011 o 20:46

    Nie można mieć wszystkiego:P
    ~Natalia
    1 października 2011 o 20:57

    Casjo mi wystarczy:p
    ~Dominika
    1 października 2011 o 21:03

    Serio Ci wystarczy?Ja tam bym musiała mieć 1000 wampirów,bo jeden by mi się znudził. :P
    ~Iara
    1 października 2011 o 21:08

    No i Casjo jest teraz smutny…
    ~Dominika
    1 października 2011 o 21:11

    Ojej.Bardzo mi przykro.Przekaż Mu że Go bardzo przepraszam.:-)
    ~Iara
    1 października 2011 o 21:19

    Powiedziałam, lepiej mu, ale domaga się buziaka od Natalii:P
    ~Dominika
    1 października 2011 o 21:27

    Z tym to do Natalii,ale ona na pewno Mu da. :p
    ~Natalia
    1 października 2011 o 21:53

    Pewnie że tak! Co mu będę buziaka żałować! Co prawda chora jestem, ale jak chce to niech przyjdzie, raczej się nie zarazi;p

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Dominika
    1 października 2011 o 22:00

    Co tam dla niego choroba,ważne że będzie buziak. :P
    ~Iara
    1 października 2011 o 22:19

    No pewnie, choroby mu nie straszne:) Już do Ciebie pobiegł xD
    ~Dominika
    1 października 2011 o 22:22

    Bardzo mu się śpieszy do tego buziaka. :P
    ~Natalia
    1 października 2011 o 22:31

    To dobrze:p Ja tam lubię jego buziaki:p
    ~Dominika
    1 października 2011 o 22:39

    A kto by nie lubił buziaków ukochanego wampirka. :p
    ~Natalia
    1 października 2011 o 22:43

    Prawda?:p A Ty masz jakiegoś ukochanego wampirka? Bo ja mam Casjo, a Iara Juana:p
    ~Iara
    1 października 2011 o 22:51

    O, tak, Juan… [rozpływa się z zachwytu na samo wspomnienie]
    ~Dominika
    1 października 2011 o 22:51

    Może. :-)Nie,ale muszę sobie znaleźć. :p
    ~Natalia
    1 października 2011 o 23:07

    To szukaj, szukaj;) Tylko żeby Cię tam żaden nie pogryzł zanim się zakocha:-o
    ~Dominika
    2 października 2011 o 12:34

    Oj nie pogryzie,bo dałabym mu lanie. ;p

    ~Lyanne
    27 września 2011 o 16:17

    YEEES! WRESZCIE!Okay, przechodząc do treści: błąd znalazłam tylko jeden, i właściwie to to nie jest błąd, tylko mi to z lekka zgrzyta ;o A mianowicie: „Mój opiekun sięgnął po mapę, zwiniętą u pasa” Może którą nosił zwiniętą u pasa? Nie wiem xDAle się porobiło… Ja myślę, że to sprawka tych łowców, ale pewności nie mam;) Uwielbiasz zaskakiwać czytelnika, droga Natalio. I dobrze. Ciekawe, co będzie dalej. Czekam na nn i pozdrawiam serdeczniePS. Przepraszam, że nie komentowałam jeszcze na blogu Twoim i Iary, ale nie mam jakoś weny na długie komentarze- choć mówię, notka przeczytana i się podobała ;))
    Odpowiedz

    ~Natalia
    27 września 2011 o 18:31

    > YEEES! WRESZCIE!> Okay, przechodząc do treści: błąd znalazłam tylko jeden, i> właściwie to to nie jest błąd, tylko mi to z lekka zgrzyta> ;o A mianowicie: „Mój opiekun sięgnął po mapę, zwiniętą u> pasa” Może którą nosił zwiniętą u pasa? Nie wiem xDDzięki za uwagę, zaraz poprawię.> Ale się porobiło… Ja myślę, że to sprawka tych łowców,> ale pewności nie mam;) Uwielbiasz zaskakiwać czytelnika,> droga Natalio. I dobrze. Ciekawe, co będzie dalej. Czekam> na nn i pozdrawiam serdecznie> PS. Przepraszam, że nie komentowałam jeszcze na blogu> Twoim i Iary, ale nie mam jakoś weny na długie komentarze-> choć mówię, notka przeczytana i się podobała ;))To trzeba było napisać: przeczytane i się podobało:p
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    1 października 2011 o 16:48

    Ano właśnie, Natalio, chyba wiem, czemu błędów nie chciało mi się wypisywać- nie można u was tekstu zaznaczać i to utrudnia nieco sprawę… ;))
    Odpowiedz
    ~Natalia
    1 października 2011 o 20:42

    Ja u siebie nie mam blokady kopiowania właśnie dlatego, żeby czytelnicy mogli mi wypisać błędy, ale na Sekretach Iara chciała blokadę, więc włączyłyśmy.
    Odpowiedz
    ~Lyanne
    2 października 2011 o 18:45

    Aha. No to trudniej będzie wam wypisać błędy :P Cóż, nie szkodzi :)

    ~Agata
    15 października 2011 o 11:36

    A ja Ci powiem, że mnie zdenerwowałaś.Po pierwsze opisy – zawsze były bardziej rozbudowane. po drugie – bohaterowie zachowują się nieodpowiedzialnie. Jedynie Erik myśli tam racjonalnie. Nie rozumiem, najpierw biorą chłopca, aby odnaleźć jego rodziców, teraz sobie wycieczki urządzają… Oczywiście nie chcę powiedzieć, że mnie zawiodłaś,bo to niemożliwe… po prostu sie wkurzyłam…

    OdpowiedzUsuń