Rozdział XV - Portret

22.07.2010

   Zamilkłam, gdyż wspomnienie wywołało we mnie smutek.
   - Wcale ci się nie dziwię, ja też bym na twoim miejscu miała ochotę go zabić. I tak podziwiam twoją samokontrolę – stwierdziła stanowczo Karolina.
   - Ale ja też go zdradziłam. Nie byłam bez winy…
   - Tak, tylko że ty zrobiłaś to w odwecie. Jak w kodeksie Hammurabiego: oko za oko, ząb za ząb…
   - I zdrada za zdradę? To niewłaściwe myślenie. Tyle błędów popełniłam… - westchnęłam.
   - Ale w końcu przestałaś pić ludzką krew? – spojrzała na mnie niepewnie.
   Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zadzwonił telefon. Odebrała Karolina.
   - Koleżanka zaprasza mnie do siebie na ciacho i ploty, powiedziałam, że wpadnę za godzinę. A teraz opowiadaj.
   - Na czym to ja skończyłam? Ach tak. – Zamyśliłam się i wróciłam do przeszłości.


   Siedziałam w swoim pokoju, czekając na Erika. Był dla mnie nadzieją, ratunkiem przed tym, czego się bałam. A bałam się siebie, tego, co mogę zrobić, gdy ponownie stracę nad sobą panowanie.
   Nagle usłyszałam Amelię, wpadła jak burza do gabinetu ojca, chwilę później wybiegła z niego i bez pukania weszła do mojej sypialni.
   - Powiedz, że to nieprawda.
   - Zależy, o co pytasz – mruknęłam. Jeszcze tego mi było trzeba. Rozkapryszonej córeczki tatusia. Z drugiej strony, gdyby nie troska o nią, być może Chris leżałby teraz z poszarpaną szyją. Dzięki niej przynajmniej w tej kwestii mam czyste sumienie.
   - Pytam o to, że podobno widziano cię, jak wracałaś nad ranem od kochanka. Pomyślałam, że pewnie szłaś z polowania i pobiegłam jakoś załagodzić to przed tatą ale on powiedział, że się przyznałaś! – powiedziała jednym tchem. – Coś ty mu nagadała? Bo chyba go nie zdradziłaś?
   Westchnęłam i odwróciłam wzrok. Siedziałam, a ona stała nade mną. Pierwszy raz w życiu było mi naprawdę wstyd. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jak mogłam nie pomyśleć o Amelii? Myślałam tylko o sobie i o zdradzie Chrisa, a przecież skrzywdziłam ją, dziewczynę, którą kochałam jak siostrę.
   - Tak mi przykro – szepnęłam, pochylając głowę.
   - Przykro ci?!
   Zerknęłam na nią. Ujrzałam rozczarowanie w jej oczach. Nie chciałam sprawić jej przykrości. Poczułam niemal fizyczny, bolesny ucisk w piersiach.
   - Jak mogłaś… dlaczego?! – zawołała Amelia. – Myślałam, że jesteś inna!
   Ujrzałam łzy w jej oczach i nie wytrzymałam.  
   - Bo on zdradził mnie pierwszy!
   - Co? Z kim? – Zamilkła na chwilę. Jej mina wyrażała zdumienie i gniew. Poczułam, nie powinnam jej tego mówić. To w końcu jej ojciec.
   - No z kim? – Podparła się pod boki i patrzyła na mnie z niecierpliwością. – Odpowiedz!
   - Nieważne – mruknęłam.
   - Ważne! Dla mnie ważne! Skąd to wiesz? Powiedz mi! I tak się dowiem – zastrzegła. Usiadła obok mnie i przechwyciła mój wzrok. – Powiedz prawdę. To, co się dzieje między wami, dotyczy również mnie. Nie zapominaj o tym.
   Zapatrzyłam się w okno. Milczałyśmy przez chwilę. W końcu doszłam do wniosku, że nie mam innego wyjścia; musiałam wszystko jej opowiedzieć.
   - Hrabina Bighall? Kilka lat temu ojciec chciał się z nią ożenić, ale w porę temu zapobiegłam. Straszna jędza! A teraz… Ale ja tak tego nie zostawię! – Zerwała się i wybiegła.
   - Czekaj! Nie mieszaj się w to! – zawołałam za nią, ale na próżno.
   Usłyszałam, jak szuka ojca. W końcu znalazła go w bibliotece.
   - Jak mogłeś zdradzić Amandę?! – krzyknęła. – Wszystkiego bym się po tobie spodziewała, ale tego…
   - Amelio, natychmiast się uspokój! Jak śmiesz się tak do mnie odzywać! Co ona ci nagadała?
   - Tylko prawdę. Dopóki nie poznałam Amandy, nie pozwoliłam ci ożenić się z żadną kobietą bo wiedziałam, że i tak ją zdradzisz. Znam cię, tato, nie zaprzeczaj! Ale myślałam, że akurat jej będziesz wierny! – wołała wzburzonym głosem.
   - Każdy zdrowy mężczyzna ma potrzeby i jedna kobieta nie jest w stanie ich zaspokoić – odparł spokojnie Chris. - Nie bądź naiwna, myślisz, że twój mąż będzie ci wierny?
   - Tak! Znajdę takiego. A jeśli nie, to nigdy nie wyjdę za mąż! – Usłyszałam głośne tupnięcie i dziewczyna zbiegła na dół. Westchnęłam i zeszłam za nią. Mijając Chrisa, nie zaszczyciłam go ani jednym spojrzeniem.
   Na dole właśnie pojawił się Erik. Amelia rzuciła się w jego stronę.
   - Ty nigdy byś nie zdradził żony, prawda? Nawet po śmierci jesteś jej wierny – powiedziała do niego.
   - Nie, to nie tak, Amelio. To trochę bardziej skomplikowane. Co jej się stało? – zwrócił się do mnie.
   - Musimy porozmawiać. – Złapałam opiekuna za rękę i zaprowadziłam do sypialni. Usiedliśmy, a ja, patrząc w jego mądre, ciemne oczy, opowiedziałam mu wszystko.
   - Mój biedny promyczek – powiedział cicho Erik, przytulając mnie do siebie. – Znowu cierpisz. Skrzywdził cię. Gdybym to przewidział… zaraz pójdę z nim porozmawiam. I na pewno nie wyjdzie cało z tej rozmowy! – Ujrzałam złość na jego twarzy. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że gdybym kazała mu go zabić, zrobiłby to. Dla mnie. Chciał się podnieść, ale go zatrzymałam.
   - Zostań. To nic nie da. I… nie chodzi tu tylko o to. – Pochyliłam głowę ze smutkiem. – Chodzi o moją reakcję. Czy ja jestem zła? – Ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem.
   - Amando. – Podniósł mi głowę, nawiązując kontakt wzrokowy. Jego spojrzenie działało na mnie kojąco, widziałam w nim miłość do mnie. Kochał mnie, bez względu na to, co zrobiłam, co zrobię, jaka jestem i jaka będę. Bezwarunkowo. – Każdy człowiek ma w sobie dobro i zło. Wampir również. Nie możemy więc być tylko dobrzy albo jedynie źli. Możemy za to być bardziej dobrzy czy źli. Ty masz w sobie mnóstwo dobra i nie tylko ja ci to mówię. Czyny świadczą same za siebie.
   - Czyny? Zdradziłam męża…
   - Czy uważasz, że to jest bardziej złe, niż zabijanie ludzi?
   Zawahałam się.
   - Muszę mieć jakieś zasady, których się będę trzymać – powiedziałam w końcu. – Gdy złamię jedną, przyjdzie kolej na następne i w końcu się stoczę…
   - Nie pozwolę na to, promyczku – obiecał mój opiekun. Przytuliłam się do jego piersi i zamknęłam oczy. Wiedziałam, że Erik mnie nie zawiedzie. Przenikałam w końcu jego myśli, emocje, wiedziałam co czuje i przekazywałam mu siebie. Dopóki był przy mnie, nie musiałam się o nic martwić.

   Erik zaczął nas odwiedzać co wieczór, tak jak dawniej. Chris instynktownie unikał jego towarzystwa, mnie  zresztą też. Amelia ze mną rozmawiała normalnie, ale do ojca się nie odzywała albo czasem coś mu odburknęła. Atmosfera w domu stała się nie do wytrzymania. Gdyby nie moja pasierbica, już dawno bym się wyprowadziła do Erika. Ale nie mogłam jej zostawić, zabrać ze sobą także nie; była jego córką, nie moją. Więc trwałam tak uparcie i bezradnie jednocześnie w tym chorym klimacie.
   Dopiero po tygodniu postanowiłam pojechać do Thomasa. Zastałam go w jego artystycznym bałaganie w piwnicy, gdzie malował jakiś pejzaż. Pod ścianą stały zakryte obrazy.
   - Mówiłeś, że malujesz wyłącznie portrety? A tu pejzaż?
   - To tak dla odmiany – wyjaśnił mi.
   - A mój portret?
   - Jest już gotowy. – Wstał, podszedł do jednego z zakrytych obrazów i odsłonił go.
   Z zaciekawieniem przyglądałam się kobiecie w błękitnej sukni, siedzącej na szerokim łożu. Jej bladą twarz otaczała burza czarnych loków, przewiązanych niedbale na lewym ramieniu. Na pierwszy rzut oka nie mogła mieć więcej niż osiemnaście, dziewiętnaście lat, jednak jej oczy ukazywały doświadczenie trzydziestolatki. Były piękne i błyszczące, koloru jasny brąz.
   - Piękna – stwierdziłam obojętnie, choć poczułam dziwne ukłucie zazdrości. Kim była ta śliczna dziewczyna? Tommy nigdy mi o niej nie mówił. I czemu pokazuje mi jej obraz? – Ale kto to? – spytałam po chwili.
   - Jak to kto? – zerknął na mnie rozbawiony. – To przecież ty!
   - Ja? Niemożliwe – zaprzeczyłam. – Ja tak nie wyglądam.
   - Masz rację – przyznał malarz. – Jesteś po stokroć piękniejsza!
   Patrzyłam z niedowierzaniem na obraz.
   - To naprawdę ja? Nie wierzę. Mogę go wziąć?
   - Oczywiście, jest twój.
   - Ile jestem ci winna?
   - Nic. Już zapłaciłaś przecież.
   - Zadatek – upierałam się. – Powinnam dopłacić ci resztę.
   - Taki obraz nie jest warty nawet tej zaliczki – odparł Thomas. – A jeśli masz wątpliwości, powiedzmy, że to prezent ode mnie.
   - Tak? W takim razie to jest prezent ode mnie. – Zdjęłam złoty naszyjnik i podałam mu. – Prezent, który możesz sprzedać – dodałam pośpiesznie. – A teraz muszę iść bo jestem bardzo ciekawa, jak prawdziwy jest ten portret. Założę się, że przedobrzyłeś! – Złapałam obraz i wyszłam z piwnicy.
   - Przyjdziesz jutro? – zawołał za mną Tommy.
   - Postaram się! – odkrzyknęłam i pobiegłam do Erika. Wiedziałam, że on na pewno powie mi prawdę. Byłam przekonana, że jest u siebie, gdyż poinformowałam go już wcześniej telepatycznie, że nie będzie mnie tej nocy w domu. Biegnąc do niego, próbowałam przekazać mu wiadomość o swojej wizycie, ale ze zdumieniem stwierdziłam, że nie mogę do niego dotrzeć. Pierwszy raz w życiu nie czekał na moją wiadomość i to mnie zaniepokoiło.
   Weszłam cicho do jego domu, zastanawiając się, czemu nie odpowiada na moje myśli, które ciągle mu przesyłałam. Poczułam, że jest w domu; odetchnęłam więc z ulgą. Przyśpieszyłam i pobiegłam do jego sypialni.
   - Eriku, jesteś tam? – zawołałam. W jednej chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich mój opiekun w samych spodniach, bez koszuli. Wyglądał na zmieszanego.
   - Coś się stało? – spytał, nieco zdezorientowany. Stał w drzwiach, opierając się lekko o futrynę. Spojrzałam na jego nagi tors i pomyślałam z czułością, że mam przystojnego opiekuna.
   - Spójrz. – Przystąpiłam do rzeczy. – Kto to jest? – Pokazałam mu portret.
   - Ty. Piękny obraz, wyglądasz na nim jak żywa. Namalował go Thomas, ten malarz?
   - Tak. To naprawdę ja? Nie sądziłam, że jestem taka ładna – przyznałam, przyglądając się postaci na płótnie.
   Erik roześmiał się cicho.
   - To na pewno ty, jak w lustrze.
   Wtem usłyszałam dźwięk spadającego przedmiotu za plecami opiekuna.
   - Kto tam jest? – zapytałam podejrzliwie. Wampir zrobił dziwną minę, ale odsunął się, pozwalając mi przejść. Niewiele myśląc, weszłam do jego sypialni.
   Ujrzałam ładną, rudowłosą wampirzycę, przykrytą po same uszy. Patrzyła na mnie spłoszonym wzrokiem, trzymając kurczowo przykrycie. Zza niego wystawały jej jedynie jasne, błyszczące oczy.
   - Ale… jak… - Przez chwilę stałam zdezorientowana, aż w końcu dotarło do mnie, co widzę. – Ależ ja jestem niemądra. Przepraszam was najmocniej. Nie wiedziałam… tak w ogóle, to Amanda jestem. – Dygnęłam w stronę nieznajomej.
   - Rita – mruknęła cicho wampirzyca.
   - To jest moja podopieczna – wyjaśnił jej Erik. – Rita jest dość nieśmiała – powiedział do mnie, uśmiechając się pobłażliwie.
   „Od dawna jesteście razem? Kochasz ją? Czemu nic mi nie powiedziałeś?” – Zasypałam go gradem telepatycznych pytań.
   „To nic takiego. Tylko jedna z moich kochanek. Gdyby była kimś ważnym, ty pierwsza byś się o tym dowiedziała, promyczku” – przekazał mi w myślach.
   - To ja już pójdę – mruknęłam, zabrałam obraz i wyszłam, odprowadzana przestraszonym spojrzeniem Rity.
   A więc Erik ma kochankę. Z tego co mi przekazał: niejedną. A ja się zastanawiałam, co robi, kiedy go u nas nie ma… myślałam, że jest przeraźliwie samotny… a tu taka niespodzianka! – rozmyślałam, wracając do domu. Postanowiłam, że wypytam go o wszystko przy najbliższej okazji.
   Portret powiesiłam w swojej sypialni. Ponieważ kazałam pochować wszystkie lustra pod pretekstem niechęci do oglądania siebie, dziwne byłoby, gdybym powiesiła go w salonie.
   - Piękny obraz.
   Obejrzałam się na Chrisa. Stał w drzwiach, obserwując mnie. Skierowałam swój wzrok na jego oczy; wyraźnie widziałam w nich poczucie winy.
   - Możemy porozmawiać?
   Amelii akurat nie było; kiedy wychodziłam, jechała do przyjaciółki. Westchnęłam i skinęłam głową.
   - Chyba powinniśmy.
   Skierował się do salonu, podążyłam za nim. Przepuścił mnie w drzwiach. Usiadłam w fotelu, zrobił to samo.
   - Wiem, że przepraszam nie wystarczy – zaczął, patrząc na mnie ze smutkiem. – Ale spróbuję ci przynajmniej wyjaśnić. Dwa lata temu, kiedy prosiłem cię o rękę, nie powiedziałem ci wszystkiego. Widzisz, ja nie potrafię być wierny, być z jedną tylko kobietą. Bardzo kochałem matkę Amelii, a mimo to w końcu uległem pokusie. Nie potrafiłem utrzymać się przy żadnej kobiecie. Moja córka o tym wiedziała, dlatego udaremniała mi małżeństwo z każdą z moich lubych. Dopiero ciebie zaakceptowała. Przez prawie dwa lata byłem ci wierny. Ale pewnego dnia… - westchnął i opuścił głowę, garbiąc się przy tym lekko. – Pewnego dnia dowiedziałem się, że wychodzisz w nocy, kiedy wszyscy śpią, wymykasz się i gdzieś biegniesz. Gdybyś brała powóz, pomyślałbym: jedzie do brata. Ale nie. – Podniósł głowę i spojrzał na mnie uważnie. – Pomyślałem więc, że idziesz do kochanka.
   - Nie szłam do kochanka – zaprzeczyłam natychmiast, nie opuszczając wzroku.
   - A dokąd?
   Milczałam przez chwilę. Co miałam mu powiedzieć? Że wychodziłam na polowanie? Szukałam złoczyńców, w których mogłam wbić swoje ostre zęby i wypić krew?
   - Czemu nigdy wcześniej mnie o to nie zapytałeś?
   - Wychodziłaś tylko raz na dwa, trzy tygodnie. Nie byłem pewien, czy mam rację. Kazałem nawet cię śledzić, ale znikałaś jeszcze zanim dobrze wyszłaś.
   No tak. Człowiekowi raczej trudno byłoby mnie śledzić.
   - Jednak podejrzenia zrobiły swoje. Stało się. Pewnego dnia, jakieś trzy miesiące temu, uległem hrabinie Bighall. I już nie mogłem przestać. To wciąga jak hazard. Jest silniejsze ode mnie. Może mi kiedyś wybaczysz – zakończył cicho.
   Patrzyłam na niego zdumiona. Nie do końca to wszystko rozumiałam.
   - Chciałeś mnie uderzyć – zwróciłam mu uwagę.
   - Wypiłem za dużo wina. Dobrze, że do tego nie doszło. Chyba bym sobie tego nie wybaczył, ty zresztą też nie. Nigdy nie uderzyłem kobiety – powiedział. – Nie wiem, co mnie napadło.
   Nagle zdałam sobie sprawę, że w tej kwestii potrafię to pojąć. Sama chciałam go przecież zabić. Poza tym stwierdziłam, że zapomniał o podejrzeniach, co wywołało we mnie ogromną ulgę.
   - Nigdy mnie nie kochałaś, prawda? – spytał nagle, spoglądając na mnie stanowczym wzrokiem. – Wiem, że wyszłaś za mnie z rozsądku, bo byłem najlepszą partią i trochę z powodu Amelii. Widzę, jak wiele dla ciebie znaczy.
   Nie odpowiedziałam. Nie byłam pewna, do czego zmierza.
   - Przemyślałem wszystko – kontynuował – i mam pewną propozycję. Kocham cię i nie chcę cię stracić.
   - Kochasz? Sypiając z inną kobietą? To jest twoja miłość? – spytałam ironicznie.
   - Wiem, że to nielogiczne, ale tak właśnie jest.
   Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i wzruszyłam ramionami.
   - Nie odejdę od ciebie, tyle mogę ci obiecać. Ale… masz rację, nie kocham cię – przyznałam w końcu. Na jego twarzy przebiegł grymas smutku i żalu, lecz musiałam mu to wszystko wyjaśnić. – Jednak nigdy cię nie zdradziłam. To był pierwszy raz, wcześniej byłam ci wierna. Żałuję tego, co zrobiłam, ze względu na Amelię. Ale chcę żebyś wiedział, że jeśli ty nie będziesz mi wierny, to nie możesz wymagać tego ode mnie.
  - Wiem. Masz rację. Jesteś wyjątkową kobietą i dlatego postanowiłem zaproponować ci pewien układ. Postaram się być ci wierny, ale nie wiem, jak długo wytrzymam. Może gdybym był młodzikiem, myślałbym inaczej, obiecywałbym wierząc w to, co mówię. Teraz znam już siebie. Myślę, że to mnie zmobilizuje; jeśli cię zdradzę, będziesz mogła zrobić to samo. Proszę jedynie, żebyś była dyskretna; nikt nie może nawet niczego podejrzewać, ja też nie chcę o tym wiedzieć. Tak będzie sprawiedliwie. Co ty na to?

2 komentarze:

  1. ~Susannah
    22 lipca 2010 o 06:21

    Rita???!!! Jestem oburzona!!!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 lipca 2010 o 11:07

    Spokojnie, bez nerwów:) Jeszcze będzie Twój hehe:):):)
    Odpowiedz

    ~Yuutsuna
    22 lipca 2010 o 09:04

    Nie podejrzewałam, że Erik mógłby mieć kochankę. Ba! Nawet kilka :D I ta rozmowa z Chrisem – wreszcie sobie wszystko, szczerze wyjaśnili, ale i tak Amanda trafiła na podłego męża.
    Odpowiedz
    ~Nieśmiertelna
    22 lipca 2010 o 10:16

    Cóż, ja też raczej nie podejrzewałam Erica o kochanki, a tu proszę!Rita, Rita;PP To musi być strasznie dziwne, nie wiedzieć, jak naprawdę się wygląda. Sama chciałabym żeby ktoś mnie namalował, choć z drugiej strony, mogłabym nie znieść rozczarowania, jeśli zostałabym uchwycona na płótnie w inny sposób niż bym się spodziewała.Cieszę się, że Amanda i Chris wreszcie sobie porozmawiali tak szczerze.Pozdrawiam, krwawy-poemat
    Odpowiedz
    krwisteoceny@onet.pl
    22 lipca 2010 o 10:43

    Hehe, biedna Rita;] Erik to zdrajca D: ma kochankę ;/ Nooo i wreszcie napisałaś tą rozmowę z Chrisem. Wszystko się wyjaśniło.Tak, oglądałam Avatara. Zanudził mnie na śmierć. PzdrArisa Uchiha
    Odpowiedz
    ~justilla
    22 lipca 2010 o 12:50

    O nie, nie sądziłam, że Erik ma kochanki! Oj, nie podoba mi się to. A ten układ to jest… Czy ty nie możesz uśmiercić Chrisa? Normalnie nie jestem za takimi metodami, ale koleś już mnie wkurza cholernie.A obrazem wiedziałam, że będzie zaskoczona ;)Daj znać, jak wybierzesz ocenialnię, jestem ciekawa jak będziesz pisać oceny ;)[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]
    Odpowiedz
    alice_history_about_renesmee
    22 lipca 2010 o 15:11

    Ja mogłabym zrobić ci szablon z tą różą, ale… tylko z samą różą? Pusto tak. Nie lepiej dodać jakąś wampirzycę? Ostatnio nabyłam całkiem ładnych zdjęć.Kurczę, Erik ma kochanki! Ale się wkurzyłam! Myślałam, że opiszesz jakoś uczucie zazdrości Amandy, ale było to jedynie zażenowanie. No ale cóż… Mężczyzna mężczyzną xD.Kiedy tego Pallanta usuniesz? Z każdym rozdziałem jest coraz gorszy (w sensie, że Pallant, nie rozdział ;). Widzę, że co nieco pomogłam swoim komentarzem spod ostatniej notki. W „Portrecie” zawarłaś to, co ja napisałam: skoro Pallant może zdradzać to Amanda też i jeszcze jeden fragmencik, ale już nie pamiętam. Wyłapałam błąd na początku: „Koleżanka zaprosiła mnie do ciacho(…)”. Powinno być „na”. Widzę, że miejscami wplotłaś bardzo ładne opisy, coraz lepiej ci idzie. Muszę powiedzieć, że opisy po dialogach, jak i same opisy w akapicie są coraz lepsze. Wcześniej strasznie prosto pisałaś po myślniku za wypowiedzią. Opisy uczucia były ździebko suche, drażniło mnie nieco, że opisywałaś: „Poczułam to. Jego oczy zrobiły się takie.”. Teraz zastosowałaś więcej synonimów jak i przenośni, co znacznie zabarwiło wszystko.Przed bo stawia się przecinek, gdzieś o jednym zapomniałaś.Układ między Pallantem a Amandą pokazał, że ten (nie)dżentelmen ma trochę oleju w głowie.W sprawie szablonu zgłoś się do mnie na któryś z blogów, gdybyś oczywiście chciała szablon w moim wykonaniu.
    Odpowiedz
    ~Susannah
    22 lipca 2010 o 16:06

    Widzisz? Wszyscy są oburzeni na te rudą Ritę! Skandal :D Swoją drogą ciekawe jak zareagują na mnie :P?
    Odpowiedz
    ~izzy
    22 lipca 2010 o 17:22

    Co za niemoralna propozycja! No normalnie rozwaliłaś mnie nią. Czyli co? Chris przyjdzie i :-Cześć kochanie, zdradziłem Cię. Możesz iśc do kogoś i się z nim piepsz.yć. -No dobrze, to ja wróce późno. Zobaczymy się jutro. Dobranoc kochanie. Ej to jest przesada… Ale mam pomysł. Niech Rita zabije Chrisa, Eryk się wkurzy i zabije Rite i będzie happy end xd.
    Odpowiedz
    ~Aine
    23 lipca 2010 o 23:50

    Obiecuję, żę jutro przeczytam zaległości ;) Wróciłam z wczasów i o tej porze jestem zbyt zmęczona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ariss
    24 lipca 2010 o 11:43

    Moja sympatia do Amelii się pogłebia. Widać, ze porządna z niej dziewczyna. [half-goddess-story]&[heiress-magic]
    Odpowiedz
    ~Aine
    24 lipca 2010 o 21:54

    Już, już, nadrobiłam wszystko :D I powiem – jestem zachwycona. Czytałam wszystko z zapartym tchem, tak mnie wessało w fotel, że nawet kakao mi wystygło xd Teraz się cieszę, że mogłam to przeczytać za jednym zamachem. Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem!Pozdrawiam!
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    25 lipca 2010 o 11:49

    Rita! Kochanka! WRRRR…. Chyba tylko tyle jestem w stanie napisać.
    Odpowiedz
    ~Agata:)
    25 lipca 2010 o 12:12

    Erik ma kochankę! hahah! To się uśmiałam.. Przecież to makabryczne, co to ma być? Zawału dostane z tym Twoim opowiadaniem :Drozdział świetny(choć oburzający).bez-pamietna
    Odpowiedz
    ~justilla
    25 lipca 2010 o 14:37

    Pewnie, że czytałam ;) Mam nawet przygotowane ich recenzje tylko jakoś tak mam na razie inne książki do wstawiania :)[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]
    Odpowiedz
    ~Fotergilla
    1 sierpnia 2010 o 19:46

    Yyy… Lekko to dziwne, ale dobra. Ja zdradzę Ciebie, to Ty zdradź mnie? Tylko mi nie mów, że Amanda się na to zgodzi.
    Odpowiedz
    ~Prithika(www.pisanedlasiebie.blog.onet.pl)
    5 marca 2011 o 19:52

    Erik ma kochankę? A to mnie zaskoczyłaś. Normalnie zbaraniałam.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    23 lipca 2011 o 18:38

    Jau! Co za układ. Nieco dziwny, ponieważ zdecydowanie wolałabym, żeby się wyprowadziła od tego głupola. Erik ma kochanki?! Nie! To jest niemożliwe! Przecież ma żałobę i w ogóle! Jak mogłaś!? xD Fajnie, że w końcu Amanda wie jak wygląda. A wygląda oczywiście jak bogini piękności. ;D

    OdpowiedzUsuń