Rozdział XIV - Zdrada zawsze boli

19.07.2010

   - Przerwa na obiad – ogłosiła Amy, wchodząc do pokoju. Oderwałyśmy się gwałtownie od opowiadania, przenosząc się ze średniowiecza z powrotem w obecne czasy.
   - Powiedz tylko, czy Chris cię zdradził? – prosiła Karolina, wpatrując się we mnie błagalnym wzrokiem.
   - Chodźmy na obiad, bo wystygnie. O przykrych rzeczach porozmawiamy po posiłku.
   - A więc jednak. – Dziewczyna wyglądała na rozczarowaną. Przypomniałam sobie swoje własne rozczarowanie, którego doświadczyłam.
   - Czyżbyś miała nadzieję, że Thomas kłamał? – zapytałam jej, gdy wróciłyśmy po obiedzie do pokoju.
   - Nie, tylko, że się pomylił. Ale chyba tak jednak nie było – westchnęła dziewczyna.
   - Ja też miałam nadzieję, jeszcze przed drzwiami hrabiny.
   - I co?
   - I zgasła jak maleńki płomień na silnym wietrze…

   Nie mogłam wejść bez zaproszenia, więc zapukałam. Otworzył mi lokaj.
   - Muszę natychmiast rozmawiać z hrabiną – poprosiłam.
   - Hrabina jest zajęta.
   - W takim razie ja poczekam. Mogę wejść? Jest już trochę zimno na zewnątrz – powiedziałam bezradnym głosem.
   - No dobrze – zgodził się lokaj po chwili wahania. Przekroczyłam próg i zatrzymałam się, nasłuchując. Służący wziął ode mnie płaszcz, którym byłam owinięta. Zastanawiałam się, co zrobić. Jeśli wtargnę nieoczekiwanie do pokoju hrabiny, a Chrisa nie będzie, wyjdę na paranoiczkę. Ale jeśli będzie…
   Doszłam do wniosku, że nie mam co się zastanawiać. Najwyżej później coś wymyślę. Wyminęłam zaskoczonego lokaja i zanim zdołał mnie powstrzymać, ruszyłam na górę, nasłuchując.
   Wtem usłyszałam głos Chrisa. Ogarnęło mnie zwątpienie. Musiałam to jednak zobaczyć na własne oczy. Popędziłam w stronę drzwi i jednym, zamaszystym ruchem otworzyłam je na oścież.
   Poczułam się, jakby ktoś wbił mi kołek prosto w serce. Ogarnęło mnie właśnie takie uczucie – najpierw niedowierzanie, chęć cofnięcia czasu, zaprzeczenie. To nie dzieje się naprawdę, to tylko zły sen. Spojrzałam przed siebie i powoli zaczęła docierać do mojej świadomości okrutna prawda.
   Oni tam byli. Chris siedział na łóżku a jakaś jasnowłosa kobieta na jego kolanach, jedną ręką obejmując go za szyję, a drugą trzymając na piersi. Mój mąż przyciskał ją do siebie.
   Całowali się.
   Na dźwięk otwieranych drzwi, które zaskrzypiały potwornie, jakby odzwierciedlając stan mojej duszy, kochankowie oderwali się od siebie. Zerwali się na równe nogi, wytrzeszczając na mnie oczy.
   - Amanda? Ale… skąd… - Hrabia był wyraźnie zaskoczony moją obecnością. Spojrzał za okno, gdzie gasły już powoli ostatnie promienie słońca.
   Chciałam coś powiedzieć. Cokolwiek. Wykrzyczeć swoją złość. Z drugiej strony, upokorzenie i tak było już zbyt wielkie. Nagle poczułam się okropnie bezradna. Nie miałam pojęcia, co robić. Uderzyć go? Zabić? Uciec? Porozmawiać? Odrzuciłam ostatnią opcję. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu, ogarnęła mnie słabość. Targały mną sprzeczne uczucia. W końcu wydukałam jedyne, co przyszło mi do głowy.
   - Dlaczego? – Spojrzałam na hrabinę. Wiedziałam, że była wdową. Była już po trzydziestce, ładna, zadbana, ale pod grubą warstwą makijażu rysowały się wyraźne zmarszczki. W jej oczach dojrzałam zmieszanie. – Przecież nie jest ładniejsza ode mnie. I jest sporo starsza.
   Hrabina zrobiła oburzoną minę, ale nic nie powiedziała. Pod wpływem mojego wzroku cofnęła się i zbladła. Zrobiłam krok w jej stronę, wówczas schowała się za moim mężem.
   Spojrzałam na Chrisa. Stał ze zwieszoną głową i z miną zbitego psa. Ręce wędrowały to w przód, to w tył, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić.
   Zdradził mnie… nagle dotarło to do mnie z całą mocą. Zapomniałam o obecności hrabiny, skulonej za plecami Chrisa; to on mnie zawiódł. Mój mąż.
   Poczułam, jakby w gardle utkwiła mi taka wielka kula, zatrzymując wszystko – oddychanie, pracę serca i umysłu. Niebyt – w nim zapragnęłam się zanurzyć, aby nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć. I w końcu ból, który wydostał się z piersi, rozlewał po całym ciele niby wrząca lawa, palił wszystkie kończyny, docierał do głowy, obejmując mózg. Pojawił się szał. Nie było już rozczarowania czy złości. Była wściekłość, tak silna, że czułam, jak rozsadza mnie całą. Wiedziałam, że muszę się uspokoić. Nie dać się ponieść tragicznym emocjom, by nie zrobić czegoś, czego będę później żałować.
   - Dlaczego?! – zawołałam, nie panując już nad gorejącymi we mnie emocjami. Wbiłam paznokcie w skórę na dłoni; ból nieco mnie otrzeźwił. – Ja zawsze byłam ci wierna – mówiłam drżącym głosem – choć nie byłam wolna od pokus. Odrzucałam nawet myśl o tym, że mogę cię zdradzić. A ty…
   - Amando, wszystko ci wyjaśnię – powiedział nagle Chris, podnosząc głowę. Ruszył w moją stronę.
   - Nie podchodź do mnie! – syknęłam. – Pożałujesz tego. Obiecuję ci.
   Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, zbiegłam na dół. Uciekałam, aby nie dać upustu swojej wściekłości. Nie mogłam zabić ojca Amelii. Ona by mi nigdy tego nie wybaczyła.
   Minęłam zdumionego lokaja i jakąś służącą, wypadłam na zewnątrz. Słońce na szczęście skryło się już za horyzontem. Nie czekając na powóz, przyśpieszyłam i ruszyłam przed siebie.
   Ból. Smutek. Upokorzenie. Urażona duma. Zawód. Rozczarowanie. To wszystko prowokowało łzy, cisnące się do oczu. Biegłam najszybciej, jak potrafiłam. Nie mogłam płakać. Jeszcze nie teraz.
   Zatrzymałam się przed drzwiami Tommy’ego. Skąd ja się tu znalazłam? Czemu tutaj, a nie do Erika czy nawet Kate? Nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Po prostu weszłam cicho i przemknęłam do piwnicy. Malarz jeszcze nie spał.
   - Amanda? Miło, że wpadłaś, może… ale co się stało? – zapytał, przyglądając mi się uważnie. – Chodzi o twojego męża? – odgadł. – Coś ci zrobił?
   - Miałeś rację – szepnęłam i skapitulowałam. Krwawe łzy jak wodospad wypłynęły mi z oczu. Towarzyszył im przeciągły szloch, wydobywający się z mojego gardła.
   Thomas podszedł i mnie przytulił. Nie wiadomo kiedy znalazłam się na jego kolanach, z głową na ramieniu artysty, mocząc jego koszulę krwią płynącą z moich oczu.
   - On… tam był, z nią… siedziała mu.. i całowali się… - mówiłam nieskładnie pomiędzy kolejnymi falami łez. – Jest ładna, ale starsza… chyba nie jest ładniejsza…
   - Od ciebie? Amando, żadna kobieta nie dorównuje ci urodą. A przynajmniej ja takiej nie spotkałem. Gallant to głupiec. No już, dobrze. Wypłacz się. – Wytarł mi twarz swoim rękawem, ale tylko rozmazał krew. Zerknął na niego jakby się zastanawiał, czy to da się doprać.
   - Teraz to wyglądam okropnie – stwierdziłam ponuro.
   - Wcale nie. Tylko jak prawdziwa wampirzyca. – Uśmiechnął się łagodnie. – Kochasz go?
   - Nienawidzę go! – zaprotestowałam gwałtownie.
   - Ale go kochałaś?
   - Nie. Był moim mężem, przyjacielem, ale nigdy nie zapełnił pustki w moim sercu. Pustki po Edmundzie.
   - Więc czemu po nim płaczesz?
   Zastanawiałam się nad tym przez chwilę.
   - Płaczę nad utraconym zaufaniem. Ze złości, z upokorzenia. Zdrada zawsze boli – dokończyłam swój wywód szeptem. Spojrzałam w bursztynowe oczy, pełne współczucia.
   - Wolałabyś nie znać prawdy? – spytał mnie z niepokojem.
   - Nawet najgorsza prawda lepsza jest od najsłodszego kłamstwa – rzekłam. Kiwnął głową ze zrozumieniem. Dotknął mojego policzka, po którym przepłynęła właśnie duża, krwawa łza.
   - On nie jest wart twoich łez, a już na pewno nie takich. – Pochylił się nade mną i dotknął ją językiem. – Dziwny smak. Ni to słony, ni kwaśny.
   - Smak krwi – szepnęłam. Nagle pocałował mnie w policzek, delikatnie zlizując z niego moje łzy. Poczułam przyjemny dreszcz. Odchyliłam lekko głowę, rozkoszując się jego dotykiem. Potem muskał ustami moją szyję, nos, usta…
   Nagle coś we mnie pękło. Moje zmysły szalały. Nie chciałam już więcej cierpieć. Przestałam myśleć, zastanawiać się. Wszystko zeszło nagle na dalszy plan. Byłam tylko ja, on i pragnienie, upalny żar, który dotąd tłumiłam, gasząc przy pierwszej, pojawiającej się iskrze.
   Tej nocy straciłam wolę, nie chciałam tłamsić dłużej w sobie tego pragnienia.
   Tej nocy straciłam motywację, nie chciałam być dłużej wierna komuś, kto mnie zdradził.
   Tę noc spędziłam w upojnych objęciach Tommy’ego.

   Leżałam w jego ramionach i patrzyłam w okno. Księżyc powoli znikał z widnokręgu, ustępując miejsca słońcu. Thomas spał. Wyglądał słodko; jego jasnorude włosy skręcały się w łagodne loki, otaczając jego owalną twarz. Oddychał równo, miał lekko uchylone usta, których kąciki uniesione były odrobinę do góry. Uśmiechał się przez sen. Wyciągnęłam rękę, by go pogłaskać po policzku, ale pomyślałam, że chłodny dotyk mojej skóry mógłby go obudzić, więc zrezygnowałam z cichym westchnieniem.
   Najgorsze było to, że go nie kochałam. Miałam do niego słabość, lubiłam go, pociągał mnie, pobudzał moje zmysły… ale to nie była miłość. A przynajmniej tak mi się wydawało. Gdybym go kochała, mogłabym wytłumaczyć jakoś mój czyn. A tak…?
   W głowie zaświtała mi pewna myśl. Skoro Chris złamał przysięgę, to ja też jestem z niej zwolniona – stwierdziłam w myślach, choć czułam, że to nieprawda. Złe czyny innych nie zwalniają mnie przecież z obowiązku moralnego. Ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Zresztą, czym jest moralność dla wampirzycy, która pije ludzką krew? Wyparłam wyrzuty sumienia gdzieś w głąb mojej świadomości postanawiając, że jutro się z nimi uporam.
   Wstałam bezszelestnie i się ubrałam. Już miałam wychodzić, gdy poczułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam się.
   - Przyjdziesz wieczorem? – spytał, podnosząc się na łokciach.
   - Nie wiem, czy dzisiaj. Może jutro albo za dwa dni. Ale przyjdę – obiecałam.
   - Dobrze. – Kiwnął głową i uśmiechnął się. Zapragnęłam go przytulić. A może jednak go kocham? Może to inny rodzaj miłości niż ta, którą darzyłam Edmunda? Całkiem się już w tym wszystkim pogubiłam. Zerknęłam w okno i z przerażeniem spostrzegłam, że zostało mi tylko kilka minut.
   Dobiegłam niemal w ostatniej chwili. Zatrzymałam się przed bramą i schowałam się w cień, bowiem już świtało. Sprawnie wdrapałam się do okna swojej sypialni, zamknęłam je, błyskawicznie narzuciłam koszulę nocną i położyłam się do trumny, pozwalając odpocząć memu ciału i duszy po tak ciężkim, pełnym emocji dniu. I nocy.
   Obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Ktoś usilnie dobijał się do mojej sypialni. Wyskoczyłam z trumny, zerknęłam w okno i stwierdziłam, że musi być dosyć wcześnie, bo słońce było jeszcze wysoko.
   W przeciągu kilku sekund ukryłam trumnę i otworzyłam drzwi. Ujrzałam Chrisa, na jego twarzy malował się gniew.
   - Co się stało? Coś z Amelią? – spytałam, rozglądając się zaniepokojona. Mój mąż wszedł do pokoju, nim zdążyłam go powstrzymać i podszedł do okna. Wyczułam od niego silny zapach wina. Zdziwiło mnie to, nigdy nie pił o tej porze.
   - Tak jak myślałem. Nie trudno jest się tędy wspiąć. To dlatego zażądałaś oddzielnych sypialni. Długo już to robisz?
   - Co? – spytałam, próbując zebrać myśli.
   - Zdradzasz mnie! Dzisiaj rano widziano cię, jak wracałaś od kochanka. Cały dwór już pewnie o tym trąbi i się ze mnie śmieje! Zachowujesz się jak…
   - Miarkuj się w słowach – przerwałam mu, podchodząc bliżej. Uderzyła mnie woń alkoholu z jego ust. Skrzywiłam się. – To ty zdradziłeś mnie pierwszy. Zradzasz mnie pewnie już od dawna, a ja dopiero teraz się dowiedziałam – powiedziałam gorzko. Nie czułam już bólu, minął. Teraz był tylko zawód i upokorzenie, którym mnie uraczył.
   - Owszem, ale ja jestem mężczyzną!
   Nie wierzyłam własnym uszom.
   - I co z tego? Przysięgałeś mi…
   - Że cię nie opuszczę aż do śmierci. I nie mam takiego zamiaru. To tylko moja kochanka, nic wielkiego.
   - Nic wielkiego? Myślałam, że jesteś inny – powiedziałam cicho, patrząc na niego z żalem. Nagle ogarnął mnie gniew, zapragnęłam go zranić jak najmocniej. – Ale ty jesteś zwykłym łajdakiem. Jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć, że możesz dorównać memu pierwszemu mężowi! Przy nim jesteś tylko starym głupcem bez honoru!
   - Jak śmiesz! Ty ladacznico! – Podniósł rękę z zamiarem wymierzenia mi policzka. Gdybym nie była wampirzycą, dosiągłby celu. Ale mój refleks był na szczęście niezawodny. Złapałam go mocno za nadgarstek. Spojrzałam mu w oczy.
   - Chciałeś mnie uderzyć – stwierdziłam sucho. Ujrzałam w jego oczach przerażenie. Już żałował tego, co chciał zrobić, ale nie miało to w tym momencie dla mnie większego znaczenia. Trzymałam go za rękę tak mocno, że syknął z bólu. Pchnęłam go przed sobą na kolana. Wolną dłonią złapał mnie za rękę, chcąc ją oderwać od swojego nadgarstka, lecz nie miał szans. Chwyciłam jego drugą rękę i ścisnęłam równie mocno, co pierwszą. Patrzyłam, jak przede mną klęczy, a oczy ciemnieją mu ze strachu. Przede mną. Bał się mnie. A ja chciałam, żeby się bał. Czułam się silna. Triumfowałam. Zapragnęłam więcej. Uderzyć go, aż poleje się krew. Wbić kły w żyłę pulsującą na nadgarstku, którą czułam wyraźnie pod palcami. Szarpać jego ciało, rozlewając jego krew, smakowity płyn o cudownym smaku i upajającym zapachu… i pić, pić aż moje żyły napełnią się jego krwią…
   - Puść, proszę… - usłyszałam jęk. Z trudem wróciłam do rzeczywistości, gwałtownie mrugając oczami. Puściłam rękę Chrisa i odsunęłam się. Te wszystkie myśli, pragnienia… byłam przerażona, bo wiedziałam, że byłam w stanie to zrobić. Chciałam go zabić. Naprawdę.
   „Eriku, potrzebuję cię” – zawołałam go w myślach.
   „Niedługo będę, promyczku. Już do ciebie jadę” – usłyszałam w odpowiedzi.
   - Wyjdź – powiedziałam do hrabiego zmęczonym głosem.
   Zerwał się z klęczek i wycofał szybko. W drzwiach zatrzymał się i szepnął:
   - Może Cooper miał rację. Może właśnie dlatego… zniknął. – I wyszedł, zamykając drzwi.
   Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Co ja narobiłam? Czy jestem już zła? Gdzie przebiega ta granica? Dziś o mało jej nie przekroczyłam. A może już dawno jestem po tej drugiej stronie? Od chwili, gdy odrzuciłam krzyż i wypiłam ludzką krew?

2 komentarze:

  1. ~Nieśmiertelna
    19 lipca 2010 o 09:45

    Przeczytałam z zapartym tchem i muszę przyznać, że niesamowicie mnie wciągnęło. Więc jednak ją zdradził… Szkoda, ciekawe czy Amanda powie o tym Amelii. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.Pozdrawiam, krwawy-poemat
    Odpowiedz
    ~pattie
    19 lipca 2010 o 12:00

    Jeju, świetny rozdział. To ten Chris nic nie wie, że ona jest wampirzycą? Dopiero teraz zaczynam wszystko powoli łapać. ;)Świetnie piszesz, strasznie wciągają mnie Twoje rozdziały. Czekam na następny.
    Odpowiedz
    ~Susannah
    19 lipca 2010 o 12:20

    :S wiem… Ciekawość pierwszy stopień do piekła, ale jak to mawiaja- ostatni stopień do nieba a to już coś :). Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! A Pierre jeszcze się pojawi, czy już nie?
    Odpowiedz
    ~justilla
    19 lipca 2010 o 13:15

    No proszę, coraz lepiej, a może gorzej. Jakoś tak… Amanda strasznie szybko „zakochuje się”. A CHris jest masakryczny. „Tylko kochanka” też coś! Aż pożałowałam, ze się powstrzymała przed zabiciem go, bo normalnie mam ochotę go udusić. Mam nadziej, że jakoś razem z Erikiem to naprawią.Chyba w następnym rozdziale Amanda zobaczy jak wygląda :)[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]
    Odpowiedz
    ~izzy
    19 lipca 2010 o 14:33

    Łał… ! Mogła mu przywalić… A co tam.. ;D Nie no, tak poważnie to rozdział jest na serio świetny.Jaka ja jestem Ciekawa kto jest mężem Amandy w naszych czasach… Mogłabyś chociaż zdradzić jego imię? ;p Albo nie! Bo nie będzie tej Tajemnicy xd Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :*
    Odpowiedz
    lolelolita@onet.eu
    20 lipca 2010 o 10:00

    Witam serdecznie! Na http://www.gaol.blog.onet.pl oceniłam już Twój blog ( w końcu, nie?) Bardzo przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale problemy z internetem czasami mnie przerastają. Pozdrawiam serdecznie
    Odpowiedz
    ~Alice
    20 lipca 2010 o 15:09

    Boże, ten Pallant przeszedł samego siebie po prostu! „Tylko kochanka. Nic wielkiego.” Nienawidzę go jeszcze bardziej. I on śmie mówić, że dwór się z niego śmieje? Śmiać to się będzie, jak dowie się, że to on miał kochankę! Tym razem nie mam Amandzie za złe, że spędziła noc w ramionach Tommy’ego. Co prawda wolałabym, żeby to było z miłości, a tak stało się to za przyczyną chęci zemsty i upustowi emocji. Ale… Lepszy Tommy niż Pallant, udający dżentelmena. Skoro kobieta, z którą zdradzał Amandę, jest t y l k o kochanką, to dla Amandy mężczyzna też może być t y l k o kochankiem. Ta pusta głowa powinna to zauważyć. Cooper jednak miał rację? No to teraz Pallant będzie mieć Amandę za czarownicę, o ile nie odkryje więcej. Czekam na nn i pozdrawiam.PS. Nie mogę się doczekać reakcji Amandy na portret ;). Dobre ocenialnie to: nutka-adrenaliny i krytycznie-nieustraszeni. Ostatnio mnie oceniali, widać, że załoga doświadczona i znająca się na rzeczy, a nabór nadal trwa, więc możesz się zgłosić.
    Odpowiedz
    ~Ariss
    20 lipca 2010 o 20:51

    Boże, ten Chris doprowadza mnie do białej gorączki! Az mną telepie, no bo sorry, co ten dziad sobie wyobraża „Ale ja jestem mężczyzną”, „to tylko kochanka”! Nic, tylko udusić. Mogła od razu go zabić i było by po kłopocie. [half-goddess-story]&[heiress-magic]
    Odpowiedz
    ~justilla
    21 lipca 2010 o 16:29

    Co do ocenialni to ja zostałam przyjęta na okres próbny tutaj – http://wampirza-ocena.blog.onet.pl/. To nowa ocenialnia, ale chcę się sprawdzić najpierw w takiej :)[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]

    OdpowiedzUsuń
  2. ~justilla
    21 lipca 2010 o 17:12

    O nowej opowieści? Ciekawe ;)
    Odpowiedz
    ~Yuutsuna
    21 lipca 2010 o 18:46

    Wybacz! Nie zaglądałam ostatnio na bloga, nie miałam czasu na czytanie, ale już nadrobiłam. Straszny łajdak z tego Chrisa… Amanda pokazała, że jednak mimo wszystko, potrafi utrzymać nerwy na wodzy – inaczej od razu by go rozszarpała, co wcale by mnie nie zdziwiło.
    Odpowiedz
    vannie@onet.pl
    21 lipca 2010 o 21:17

    Chciałabyś usłyszeć obiektywną ocenę na temat swojego bloga? Nie wiesz, czy to co piszesz trzyma się kupy? Dobrze trafiłaś! Nowo powstała ocenialnia FERPLEJ wystawi ci klarowną i obiektywną ocenę, pomoże poprawić błędy oraz oceni wygląd twojego bloga. Nie zwlekaj, zgłoś się! Poszukujemy również oceniających, a u nas każdy ma szansę stać się krytykiem! Zapraszamy na FERPLEJ.BLOG.ONET.PLPS. Przepraszamy za SPAM!
    Odpowiedz
    ~Fotergilla
    1 sierpnia 2010 o 19:31

    O mój Boże… Nic dodać nic ująć.
    Odpowiedz
    ~Prithika(www.pisanedlasiebie.blog.onet.pl)
    5 marca 2011 o 19:48

    Wspaniałe. Wzieła odwet za zdradę meża. Cudnie opisujesz jej odczucia.
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    23 lipca 2011 o 18:07

    Mnóstwo emocji i miłosnych rozterek. Niech Amanda w końcu wyniesie się z dworu tego debila, bo dłużej już nie zdzierżę. Stary kobieciarz, tfu! Amanda powinna dać mu popalić, tak żeby zapamiętał sobie czym jest zdrada. Oddała się Thomasowi? U… Może coś z tego wyniknie? Chociaż chyba nie, bo Tommy jest dla niej za młody. A jeśli już, to pewnie ich romans nie potrwa długo, mam rację? ;)

    OdpowiedzUsuń