Rozdział XI - Powrót

7.11.2010

   - Wiem, wiem, wiem! Martin! - pisnęła Karolina.
   - Brawa dla ciebie, Karolciu! Dokładnie tak.
   - A więc wrócił. Ale zaraz, przecież nie minęło mu jeszcze dwadzieścia lat? To znaczy, że... był w niebezpieczeństwie?
   - Niestety, tak. Ale to jeszcze nie wszystko. Wraz z jego powrotem wszystko się skomplikowało. - Westchnęłam na samo wspomnienie. - Jednak tak właśnie miało być...
   - Nie lubię, jak mówisz zagadkami – stwierdziła dziewczyna, marszcząc zabawnie nos.
   - Więc już ci nie dokuczam, tylko przechodzę do sedna – uległam i wróciłam do opowiadania.


   - Kto przyjechał? - Zerwaliśmy się równocześnie z Arthurem, patrząc z niepokojem na Amelię.
   - Martin. - Moja pasierbica odsunęła się, a do pokoju wszedł wysoki, przystojny młodzieniec o ciemnych, lekko kręconych włosach i „czekoladowych” oczach. Henry.
   Zamarłam. Przez kilka najbliższych sekund przez moją głowę przepłynęło tysiące myśli. Czemu mnie okłamał? Zaraz. Henryk to drugie imię Martina. Więc to nie było kłamstwo. Ja też podałam mu swoje pierwsze imię.
   A więc nie poznałam go. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że mężczyzna, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia i mój przybrany syn to jedna i ta sama osoba. To najgorsze, co mi się mogło przydarzyć, stwierdziłam, wciąż nie mogąc otrząsnąć się z szoku, jakiego doznałam. Stałam i czekałam na jego reakcję. Co zrobi? Zdemaskuje mnie? W tamtej chwili zapragnęłam zapaść się pod ziemię. Zniknąć. Ale nie byłam w stanie choćby drgnąć.
   - Mamo! - Henry, a właściwie Martin, uśmiechnął się, podszedł do mnie i lekko uścisnął. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że jednak mnie nie poznał. Ogarnęła mnie ulga.
   A ja tak narzekałam na te kremy i peruki. Co za szczęście, że byłam dziś przebrana! Uścisnęłam go i odsunęłam się powoli.
   - Witaj, synku. Tak dawno cię nie widziałam. - Głos mi drżał. Zmieniłam go tak, by wydawał się nieco niższy, starszy.
   W końcu Arthur również otrząsnął się ze zdziwienia. Podszedł do Martina i przywitali się.
   - Ale wyrosłeś – skomentował z uśmiechem.
   - Na niezwykle przystojnego rycerza – dodała Amelia, uśmiechając się życzliwie.
   - Cieszymy się, że wróciłeś, ale czy już skończyłeś swoją naukę? - zapytałam niepewnie.
   - Niezupełnie. Chciałem po prostu was zobaczyć. - Wzruszył ramionami. Spojrzeliśmy na siebie z Amelią i Arthurem; oczywiste było, że coś ukrywa.
   Wtem do salonu niepewnie weszła Sophia i Jack. Wyglądali na zmęczonych. Kobieta miała już siwe włosy z nielicznymi, ciemnymi kosmykami. Zatrzymała się niepewnie w progu, przyglądając mi się ze zdziwieniem. Zakładałam, że zdumiał ją mój wygląd, jako że byłam wampirzycą i nie miałam się nigdy zestarzeć.
   - Witaj, Sophio, Jacku – zwróciłam się do nich. Jack był już mocno podstarzały. Nagle zdałam sobie sprawę z ludzkiej przemijalności; ja po zmyciu makijażu byłam taka sama, jak dwadzieścia lat temu i już zawsze taka będę. Natomiast bliscy mi ludzie będą starzeć się i umierać, a ja będę musiała na to patrzeć. Szoszannah miała rację; wszystko ma swoją cenę.
   Nakazałam służbie przynieść kolację, zaś trojga przybyłych posadziłam przy stole. Usiedliśmy wraz z nimi, a Lidia dla zachowania pozorów przed nami również postawiła naczynia.
   - Dawno przyjechaliście? - spytała Amelia, gdy rozpoczęli posiłek.
   - Wczoraj – odparł Martin, nakładając mięso na talerz.
   - To czemu przychodzisz dopiero dzisiaj? - Arthur popatrzył na niego zdziwiony.
   - Przyjechaliśmy bardzo późno i nie chciałem robić wam kłopotu. - Martin wzruszył niedbale ramionami. Ten chłód w jego głosie, obojętność... Przypomniałam sobie wczorajsze spotkanie. Wtedy był zupełnie inny. Był sobą. Teraz wyraźnie coś ukrywał.
   - Jakiego kłopotu, przecież to twój dom – mruknęłam. Uśmiechnął się smutno i rozejrzał dookoła.
   - Pamiętam go jak przez mgłę – stwierdził obojętnie, konsumując posiłek.
   - Nasze dzieci na pewno się ucieszą. Pamiętasz ich jeszcze? - spytała Amelia.
   - Pamiętam, że Rose była zabawna i hałaśliwa, Vici porządna i poukładana, a Paul... hm, on był mały i rozkapryszony. - Martin uśmiechnął się na wspomnienie swoich kuzynów.
   - Nadal tacy są, tylko trochę podrośli – zapewnił Arthur. - A co się stało, że przyjechałeś akurat teraz?
   Sophia spuściła wzrok, jakby chciała powiedzieć „nic nie mogłam na to poradzić”. Jack również sposępniał.
   - Pójdziemy zanieść rzeczy – mruknął, podziękował za posiłek, wstał i wyszedł, a za nim podążyła Sophia. Martin natomiast wzruszył ramionami, ale po namyśle rzekł:
   - Pewnie i tak się dowiecie, więc powiem wam już teraz. Kilka dni temu przybyła do nas jasnowłosa kobieta o kocich oczach, bardzo piękna. Powiedziała, że nadszedł czas, bym wrócił do domu, inaczej grozi wam niebezpieczeństwo. Początkowo uznałem to za żarty, ale ona znała moją przeszłość. - Spojrzał na nas uważniej. - Wiedziała, co mi się kiedyś wydarzyło, o porwaniu i lochu.
   - Katherine – powiedziałam głośno, czując, jak ogarnia mnie wściekłość. Jak ona śmiała go sprowadzić przed jego dwudziestymi urodzinami? No tak, to oczywiste. Chciała się nim posłużyć, by pozbyć się Olivera, a na tronie posadzić swojego ukochanego Andy'ego. Nie licząc się z tym, że mój syn może stracić życie.
   - A więc mówiła prawdę, że się znacie i kiedyś byliście przyjaciółkami – stwierdził Martin.
   Zmarszczyłam brwi i odparłam ostro:
   - Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami. Kate wykorzystywała mnie do własnych celów. Ciebie też tu ściągnęła... - Przerwał mi Arthur, który nagle zerwał się z krzesła.
   - Słuchaj, może o zmierzchu pojedziemy do nas?
   - O zmroku nie mogę, jestem już umówiony, ale przyjadę do was z samego rana – obiecał młodzieniec. Hrabia skinął głową i usiadł z powrotem.
   - Umówiony? A z kim? - Amelia spojrzała na niego podejrzliwie.
   Ach, świetnie wiedziałam z kim. I czułam, jakby ktoś rozrywał mi serce na pół.
   - Poznałem wczoraj wspaniałą dziewczynę. - Gdy zaczął mówić, jego oczy nabrały blasku. - Jest cudowna. Oczy jak klejnoty, a włosy jak heban. Nieskazitelnie biała cera. Jest piękna.
   - A kim ona jest? - zapytała hrabina, obserwując go w zamyśleniu.
   - Ma na imię Joanna. Więcej dowiem się dzisiaj.
   - Rozumiem, że jest szlachcianką? - Amelia drążyła temat, a ja siedziałam jak na rozżarzonych węglach.
   - Nie wiem i nie ma to dla mnie znaczenia – odpowiedział ostro Martin. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że miał silny charakter i z całą pewnością postawi na swoim. - Kiedy tylko ją ujrzałem, wiedziałem, że to ta jedyna i nic już nie ma dla mnie znaczenia - powtórzył.
   - A gdzie ją spotkałeś? - spytał Arthur.
   - Późną nocą wybrałem się nad rzekę i tam ją ujrzałem.
   - Późną nocą? Jaka porządna dziewczyna chodzi po nocy? - W głosie Amelii przebrzmiewała podejrzliwość. W zasadzie całkiem słuszna.
   - Może mieszka niedaleko rzeki? I wyszła, bo nie mogła zasnąć? To spokojna okolica, zwykle nikt się tam nie kręci, czego więc miała się obawiać? Na pewno jest porządną dziewczyną – upierał się Martin.
   - A więc spotkałeś dziewczynę, o której nic nie wiesz, poza tym, że ma na imię Joanna, spaceruje po nocy i jest ładna? - podsumowała krytycznie Amelia.
   - Jest piękna, a nie tylko ładna! Ale to nie jest jedyny powód. - Westchnął zniecierpliwiony. - Chodzi o to, że ona ma w sobie coś niezwykłego. Widziałem już wiele pięknych kobiet; jej piękno jest zupełnie inne.
   - Jakie? - Moja przyjaciółka zrobiła sceptyczną minę.
   - Miałaś kiedyś wrażenie, że spotkałaś kogoś, kto jest ci bliski, mimo że go nie znałaś? Ech, sam nie potrafię tego wytłumaczyć. - Pokręcił głową z rezygnacją. - Ale cieszę się na myśl, że dzisiaj się z nią spotkam.
   Po posiłku, gdy słońce już zaszło, Martin wziął konia i wyruszył na spotkanie. Ja oczywiście nie miałam zamiaru się stawić. Teraz, kiedy wiedziałam już, kim jest, miałam tylko jedno wyjście z tej beznadziejnej sytuacji: zrezygnować z niego.
   Najgorsze było to, że nie mogłam się nikomu zwierzyć, z nikim podzielić swoją troską. Co by powiedziała Amelia, gdybym wyznała, że zakochałam się w jej bracie? Erikowi zamierzałam powiedzieć, w końcu niczego przed sobą nie ukrywaliśmy, ale cóż on mógł mi poradzić? Kolejną osobą, która przyszła mi do głowy, była Lily. Nadal jednak za krótko się znałyśmy.
   Po wyjeździe Martina przekazałam mojemu opiekunowi wszystkie informacje, łącznie z moim problemem. Kwadrans później wrócili, razem z Szoszannah. Wszyscy pięcioro usiedliśmy w salonie, by się naradzić.
   - Nie powinien być sam po zmroku – stwierdził Erik.
   - Jak mieliśmy go powstrzymać? - Amelia założyła ręce i pokręciła głową. - Mam tylko nadzieję, że ta jego dziewczyna nie jest żadną wampirzycą.
   - Musimy odesłać go z powrotem – powiedziałam stanowczo. - Tutaj grozi mu niebezpieczeństwo.
   - Jak mu to wytłumaczymy? Nie jest już dzieckiem, nie możemy wywieźć go siłą – zaoponował Arthur.
   - Powinniśmy powiedzieć mu prawdę – stwierdziła Amelia.
   - Nie! - Poczułam przerażenie na myśl, że mógłby się dowiedzieć. - Musimy trzymać go jak najdalej od tego wszystkiego, ale nie możemy mu powiedzieć, że nie jestem jego matką. Myślicie, że wtedy wyjedzie?
   - Amanda ma rację. Przestanie nam ufać i może zacząć działać na własną rękę, a nawet pod dyktando Kate i Andy'ego. - Erik, który znał już moją tajemnicę, stanął po mojej stronie. Nie odpowiedział mi, co o tym sądzi i co powinnam zrobić, wiedziałam jednak, że mnie nie potępia za to, co czuję. Wszak nic nie możemy poradzić na własne uczucia. Nie mamy na nie wpływu. Od nas zależy jedynie, co z nimi dalej zrobimy. Czy im się poddamy, ulegniemy.
   - Co zrobimy w takim razie? - spytała Amelia.
   - Odeślijmy go – powtórzyłam.
   - Wróci, by dowiedzieć się, o co chodzi – stwierdził Erik. - Jedynym wyjściem jest go pilnować, za każdym razem, gdy będzie wychodził po zmroku. A w dzień urodzin najlepiej w ogóle niech nie wychodzi.
   - Więc będziemy go śledzić na zmianę – postanowił Arthur.
   - Mam jedno pytanie – wtrąciła nagle milcząca dotąd Szoszannah. Spojrzeliśmy na nią oczekująco. - Jeśli ma tutaj zostać i nie poznać prawdy, to czy nie zdziwi się na widok Erika, który wygląda najwyżej na trzydzieści lat? A przecież jest podobno starszy od Amandy.
   - Masz rację – powiedziałam, zastanawiając się, jak mogliśmy przeoczyć taką ważną rzecz. - Będziesz musiał się trochę postarzeć.
   - Chyba nie mam innego wyjścia – mruknął Erik.
   Ustaliliśmy szczegóły naszego planu; Martin miał się o niczym nie dowiedzieć. Erik postanowił znaleźć Kate i zabronić jej kontaktów z moim przybranym synem. Ja nadal miałam udawać jego matkę i na zmianę z Amelią i Arthurem postanowiliśmy nad nim czuwać.
   - Może powinniśmy go poszukać? - zaniepokoiła się nagle moja przyjaciółka.
   - Nie trzeba, już idzie – odparłam, gdyż poczułam, jak jego słodki zapach atakuje mój zmysł powonienia, a serce przyśpiesza swój rytm. „I co ja mam z tym zrobić?”, spytałam Erika w myślach.
   „Fatalnie się zakochałaś, moja droga. Jeśli to prawdziwa miłość, przetrwa. Jeśli nie, przeminie. Tyle ci mogę doradzić”, odpowiedział mi.
   - W takim razie idę szukać Kate – powiedział głośno i po chwili już go nie było. Za nim wybiegli Cravenowie; o tej porze powinni już być dawno w domu, chcieli więc uniknąć niewygodnych pytań.
   Wyszłyśmy z Lily z salonu. Kilka minut później do domu wpadł Martin. Był zmoknięty; dopiero teraz dostrzegłam, że na zewnątrz padał deszcz. Pośpiesznie rzucił płaszcz lokajowi (który nie kładł się spać, dopóki my byliśmy na nogach) i zerknął w naszą stronę. Wzrok miał smutny, zamglony.
   - Nie przyszła – stwierdził ponuro.
   - Musiała mieć jakiś powód – stwierdziłam, patrząc na niego uważnie.
   - Może to przez deszcz? - zastanawiał się. - Tak, to możliwe. - Na jego twarzy wykwitła nadzieja. - Pójdę tam jutro. A jeśli jej nie będzie, to i tak ją znajdę – postanowił. W jego głosie przebrzmiewała determinacja. Był zdecydowany. Ach, gdyby wiedział...
   Nagle zauważył Szoszannah. Zdałam sobie sprawę, że powinnam ich sobie przedstawić.
   - To Szoszannah, moja przyjaciółka. A to mój... syn, Martin. - Słowo „syn” z trudem przeszło mi przez gardło. Spojrzałam na wampirzycę i zauważyłam, że patrzy na niego z przerażeniem. Przyszło mi na myśl, że może już się znają, ale biorąc pod uwagę historię Izraelitki, to było raczej niemożliwe.
   - Witaj. - Młodzieniec ukłonił się z uśmiechem, a wampirzyca skinęła mu głową.
   - Szalom – powitała go, uśmiechając się niepewnie. - Możesz mi mówić Lily.
   - Szoszannah znaczy lilia – wyjaśniłam, widząc zdziwiony wzrok Martina.
   - Ciekawe imię. Jesteś naszą kuzynką?
   - To trochę skomplikowane – odpowiedziałam za nią.
   - Pójdę się przebrać, a potem mi wszystko wyjaśnicie – zdecydował młodzieniec, zerkając na swoje zamoknięte ubranie. - Za chwilę wrócę. - Odwrócił się i wszedł po schodach. Kiedy znikł w swoim pokoju, Szoszannah odwróciła się do mnie z lękiem na twarzy.
   - Co się stało? - spytałam zaniepokojona.
   - Muszę ci o czymś powiedzieć. - Spojrzała na schody, nasłuchując, czy Martin nie wraca, westchnęła i wyznała: - Poczułam ten zapach.
   - Jaki zapach? - Zaczęłam się zastanawiać, o co jej chodzi.
   - Zapach, o którym mówiła mi Noemi. Poczułam go, kiedy wszedł Martin. - Popatrzyła na mnie, zmartwiona.
   - To znaczy, że on... - Nagle zaczęłam rozumieć.
   - On będzie wampirem.

******************************************************


Z okazji zbliżającej się rocznicy opowiadania "Gorąca krew" mam dla Was propozycję. Pewnie każdy z was inaczej wyobraża sobie bohaterów mojej opowieści. Ciekawa jestem, czy Wasze wyobrażenia pokrywają się z moimi:) Jeśli macie jakieś linki do obrazów, które, Waszym zdaniem, przedstawiają tych, o których piszę, przyślijcie mi je w komentarzach. Taki prezent na urodziny bloga:) W następnej notce umieszczę link do najpiękniejszych obrazów wampirów;) Całuję - Wasza Natalia:):)

4 komentarze:

  1. ~Aine
    7 listopada 2010 o 09:39

    A mogę co poniektórych narysować? Proszę, proszę, proszę :D Szukanie obrazków nie najlepiej mi wychodzi xD Ale mnie zaskoczyłaś z tym Martinem. Ja tu sobie myślałam nie wiadomo co, a tu proszę. Syn. Potrafisz zbijać z tropu :PPozdrawiam!
    Odpowiedz
    ~Kara007
    7 listopada 2010 o 11:34

    Dziękuję za dedykację ;) Nawet nie wiesz jakie to dla mnie wyróżnienie. Co do rozdziału, jest świetny ;) Mam już w myślach pewną koncepcję, jak Martin i tak będzie jednym z nich, to może jest jakaś nadzieja, mała iskierka, że Amanda powie mu prawdę i będą razem… Ach… Ale bym tego chciała ;) A co do Twojej prośby, to postaram się coś znaleźć, choć podejrzewam, że i tak to nie będzie w najmniejszym stopniu przypominać bohaterów Gorącej krwi ;) Bo przecież każdy wyobraża sobie ich na swój sposób, a mój jest dość nietypowy, całkowicie indywidualny ;) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nową notkę ;***
    Odpowiedz
    refleksja@onet.eu
    7 listopada 2010 o 11:46

    Jestem niebywale szczęśliwa, bo udało mi się w dość krótkim czasie przeczytać zaległości (z kanapką w ustach i pełnym pęcherzem, bo się wciągnęłam, o!). Nie wiem, czy uda mi się wyrazić wszystkie myśli/uwagi/refleksje – nazywajmy to jak chcemy, które naszły mnie w czasie czytania.1. Cieszę się, że kwestie, które w czasie oceny mnie zastanawiały, zostały wyjaśnione. Chodzi mi tu przede wszystkim o odbicie w lustrze i poruszanie się w czasie przemiany.2. Szkoda, że Amelia została wampirzycą. Brakuje mi jej zadziorności, ale coś tak czuję, że jej córka, Rose, będzie godną zastępczynią. Na początku miałam Cię zbesztać za takie potraktowanie Amelii, ale teraz, kiedy narodziła się intryga z Kate i Olivierem, mogę Ci wybaczyć. Świetnie wymyślone.3. Jeszcze lepiej wymyślona została miłość do Martina! Matko. Amanda powinna czuć zażenowanie własnym zachowaniem i uczuciami, jakie teraz biją się w niej. Z jednej strony dorosły facet, którego wychowała jako własnego syna. Z drugiej mężczyzna, którego tuliła do siebie, czując, nie nie ukrywajmy, podniecenie. Totalny obłęd, który bardzo mi się podoba!4. W chyba dwóch momentach była mowa o dniu, a chyba chodziło o noc. Wiem, że w jednym przypadku było to wtedy, gdy Amanda uratowała mnicha, a drugiej sceny nie pamiętam. Ale gdzieś jeszcze takie coś było (bodajże przy polowaniu).5. Jak się Erik zakocha w Szoszonnah, to ja się obrażam. :) Fajnie by było, gdyby zakochał się w ludzkiej kobiecie. A efektem tej miłości byłoby postanowienie, że jednak kurza stopa nie będzie pił ludzkiej krwi. O rany! Erik, maj idol! :D6. Zdrada Chisa była też dobrym elementem wystawiającym główną bohaterkę na ciężką próbę. Zastanawiałam się, co też wampirzyca zrobi, ale postąpiła bardzo słusznie – od opieki nad nieślubnym dzieckiem, po czuwaniu do czasu śmierci męża.hm, to wszystko? Nie wiem, na razie tyle pamiętam ;) I teraz będę na bieżąco, o! :)Delicate
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2010 o 12:33

    Z tymi dniami i nocami to faktycznie muszę uważać! Wynika to z tego, że pisząc „dzień”, mam na myśli dobę, czyli dzień i noc:) Ale postaram sie to lepiej zaznaczyć. A co do Erika mam trochę inne plany:) hehe sporo osób rości sobie do niego pretensje, może by go jakoś podzielić?;p
    Odpowiedz
    ~Delicate
    7 listopada 2010 o 13:50

    Właśnie domyśliłam się, że myślałaś o dobie stąd ten błąd ;)A powiem, że ja Erika widzę u siebie pod prysznicem xD
    Odpowiedz

    ~justilla
    7 listopada 2010 o 13:04

    Jak przeczytałam komentarz Kary, ten z poprzedniego rozdziału, to się przeraziłam. Zakochała się we własnym synu?! A teraz widzę, że to prawda! Dobra, spoko, na zawał nie padam, byłam tego bliska po tym komentarzu. Przynajmniej tyle zgadłam, że to Martin przyszedł. Pół tajemnicy ;) No ciekawie, będzie wampirem. Ciągle zagadkę stanowi jego udział, ta przepowiednia. Czekam na ciąg dalszy :)A nowy rozdział za cztery dni, super! :D[amica-libri]

    OdpowiedzUsuń
  2. ~justilla
    7 listopada 2010 o 13:53

    Nie umiem znaleźć wizerunków bohaterów, ale próbowałam i bardzo spodobał mi się ten rysunek :D http://infobot.pl/r/1RU7 (adres skrócony przez Infobota ;))
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2010 o 14:10

    Mam ten obrazek i faktycznie podobna do Amandy;)
    Odpowiedz

    ~Aine
    7 listopada 2010 o 13:54

    Coś już mam ;) Ale jako że skaner mam kiepski (zintegrowany z drukarką) to nie można oczekiwać cudów :Phttp://img529.imageshack.us/img529/9006/img033.pngA tu Katherine:http://img12.imageshack.us/img12/2673/63426637.jpg (jednak coś znalazłam xd)Pozdrawiam!
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2010 o 14:20

    Martin jest cudowny:* Masz talent i wyobraźnie;) A Katherine też jest podobna, choć nie widać tutaj jej zielonych oczu, ale wzrok ma idealny;)
    Odpowiedz
    ~Aine
    7 listopada 2010 o 16:52

    Dziękuję :* I właśnie o ten wzrok mi chodziło. Żaden obrazek nie był idealny w stu procentach xd
    Odpowiedz
    ~Delicate
    7 listopada 2010 o 21:13

    Świetnie oddałaś smutek i zamyślenie jego oczu. I ta bujna czupryna! :)
    Odpowiedz

    ~Delicate
    7 listopada 2010 o 14:07

    A mi to:http://images2.layoutsparks.com/1/245032/vampire-girl-blood-tears-31000.jpgpasuje na Amandę :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2010 o 14:15

    To Amanda z całą pewnością;p
    Odpowiedz

    ~Serina
    7 listopada 2010 o 15:51

    Zdjęcia, jak znajdę, prześlę ;) Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Amanda i Martin!? To… To naprawdę… Właściwie nawet nie wiem, jak to określić. Oni razem? ONI? Poważnie? Strasznie jestem zaskoczona… Naprawdę… Czyżby Szoszannah miała być jego opiekunką? Tutaj też niemałe zaskoczenie, muszę się przyznać. W ogóle bardzo mi się ten rozdział podobał. Ciekawe, co Martin zrobi, jak się dowie, że ta Joanna jest jego matką… Ech. Czekam z niecierpliwością. Całuję, Serina.PS Zabieram się za ocenę Twojego drugiego bloga, więc jeśli chcesz zmienić szablon, to zrób to szybko, dobrze? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~izzy
    7 listopada 2010 o 16:14

    Napisałaś, że lokaj kładzie się spać dopiero gdy oni pójdą spać… Ale to przecież wampiry i one nie śpią w nocy. Czyli wychodziłoby na to, że ten lokaj kładzie się spać o świcie, a jeśli On śpi w dzień i Amelia oraz inne wampiry też śpią w dzień, to kto otwiera drzwi ewentualnym gościom?!A poza tym, to strasznie mnie zaskoczyłaś! Jezu.. ja bym w życiu nie zgadła, że Martin i Henry to jedna i ta sam osoba! Łał.. Zaskoczyłaś mnie. ;D To teraz wyruszam na poszukiwanie obrazków. Życz mi powodzenia. ;p Jak coś znajdę ciekawego to dam ci znać. ;)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    7 listopada 2010 o 16:29

    Służba im otwiera drzwi w dzień:) Oni tam mają więcej służących, nie tylko jednego lokaja i Lidię:) A to jest taki nocny lokaj, bo jakby cała służba pracowała przez całą dobę, to by się wykończyli;p
    Odpowiedz

    ~inna
    7 listopada 2010 o 17:49

    Zaskoczyłaś mnie,jak zwykle bardzo pozytywnie :D szukam obrazków :P
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    7 listopada 2010 o 18:16

    Kurcze same zaskoczenia! Joanna jest matką Martina. On i Amanda są razem. Gratuluję rocznicy. To chyba pierwsza prawda? Niestety nie znalazłam obrazków, które idealnie pasują do moich wyobrażeń. Ale znalazłam kilka ciekawych, może Ci się spodobają ;)1. http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.kozaczek.pl/img_users/1245859379.jpg&imgrefurl=http://www.kozaczek.pl/fotki_gwiazd.php%3Fidfot%3D41821%26u%3Dkristen%2Bstewart&usg=__jxyWgVEcTOn1uP7fwB-5BzLOXuI=&h=436&w=300&sz=17&hl=pl&start=105&zoom=1&tbnid=sp3Ut56xe6WCPM:&tbnh=152&tbnw=116&prev=/images%3Fq%3Dwampirzyce%26um%3D1%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26biw%3D1280%26bih%3D770%26tbs%3Disch:10%2C2850&um=1&itbs=1&iact=rc&dur=389&ei=tNzWTPacOYrysgaItuTqCA&oei=CdzWTMiaEouHswaAtYGNCA&esq=10&page=5&ndsp=27&ved=1t:429,r:22,s:105&tx=78&ty=66&biw=1280&bih=7702. http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.zeberka.pl/img/el/1196_2.jpg&imgrefurl=http://www.zeberka.pl/art.php%3Fid%3D4179&usg=__CP52yeox61iyetlNdYN8NKlWUNs=&h=600&w=347&sz=47&hl=pl&start=214&zoom=1&tbnid=du6_3jQrphdaDM:&tbnh=136&tbnw=103&prev=/images%3Fq%3Dwampirzyce%26um%3D1%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26biw%3D1280%26bih%3D770%26tbs%3Disch:10%2C4902&um=1&itbs=1&ei=JN7WTOWpMcrwsgaq-onwCA&iact=hc&vpx=1079&vpy=456&dur=117&hovh=220&hovw=127&tx=122&ty=122&oei=CdzWTMiaEouHswaAtYGNCA&esq=13&page=9&ndsp=30&ved=1t:429,r:6,s:214&biw=1280&bih=7703. http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://img.epuls.pl/klubowe/1463/1463263_l/user/wamp48.jpg.jpg&imgrefurl=http://www.epuls.pl/klub/wampiry-/213726&usg=__fDemkB1HzscEwdwHXF9uHFY_sPs=&h=333&w=500&sz=17&hl=pl&start=60&zoom=1&tbnid=VxSAgodlP4RudM:&tbnh=132&tbnw=183&prev=/images%3Fq%3Dwampiry%26um%3D1%26hl%3Dpl%26biw%3D1280%26bih%3D770%26tbs%3Disch:10%2C1596&um=1&itbs=1&iact=rc&dur=413&ei=ft7WTKL_ENHvsgbowunrCA&oei=a97WTO2yEIWDswaXhrSWCA&esq=3&page=3&ndsp=26&ved=1t:429,r:16,s:60&tx=78&ty=68&biw=1280&bih=7704.http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.true-blood.pl/wp-content/gallery/bohaterowie/eric.jpg&imgrefurl=http://www.true-blood.pl/%3Fpage_id%3D167&usg=__DOS7HCSPbX8yWEIwTO7RM8-fnQI=&h=601&w=400&sz=148&hl=pl&start=206&zoom=1&tbnid=1TOZi4AuOQP0lM:&tbnh=145&tbnw=94&prev=/images%3Fq%3Dwampiry%26um%3D1%26hl%3Dpl%26biw%3D1280%26bih%3D770%26tbs%3Disch:10%2C5016&um=1&itbs=1&iact=rc&dur=331&ei=uN7WTM6ZE4jOswag5uiyCA&oei=a97WTO2yEIWDswaXhrSWCA&esq=8&page=8&ndsp=31&ved=1t:429,r:26,s:206&tx=43&ty=99&biw=1280&bih=770

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kara007
    7 listopada 2010 o 18:57

    U nas pojawiła się nowa notka, zapraszamy ;) A co do obrazków, to znalazłam:Amandahttp://img209.imageshack.us/img209/1020/a8gj1.jpgbądź to, tyle, że bez skrzydeł ;) http://media.photobucket.com/image/mroczne%20anio%2525C5%252582y/andrew2312/mroczny_aniol.jpgA reszta kompletnie odbiega od moich wyobrażeń, no i nie mogę znaleźć odpowiednich obrazków ;( Jednak zgadzam się z poprzedniczkami, Aine także podała fajne obrazki, w tym Martin – boski ;) Pozdrawiam ;***
    Odpowiedz

    ~inna
    7 listopada 2010 o 19:36

    Mam kilka zdjęć,które jak tylko zobaczyłam od razu pomyślałam o Amandzie :D To może najpierw te : http://tiffchin.deviantart.com/art/Sarah-Hearne-Design-7-147951830?q=favby:entiendo/4314798&qo=101 i teraz zdjęcia jednej dziewczyny,ale różniące się minimalnie,gdyż nie mogłam się zdecydować jakie wybrać : http://entiendo.deviantart.com/art/371-157203548?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=241 http://entiendo.deviantart.com/art/329-155835484?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=283 http://entiendo.deviantart.com/art/257-153674330?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=354 http://entiendo.deviantart.com/art/276-153676728?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=336 http://entiendo.deviantart.com/art/247-153673122?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=364 http://entiendo.deviantart.com/art/219-153562428?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=391 http://entiendo.deviantart.com/art/193-153486623?qj=1&q=gallery:entiendo/4313801&qo=417
    Odpowiedz
    ~Agata
    7 listopada 2010 o 20:16

    Co ja tu mogę powiedzieć? Nic dodać nic ująć:) Po prostu wspaniałe :)A prosiłaś o blogi które prowadzę:czytamy-ksiazkibez-pamietnanaglowkowo — nicku nie zdradzę ;p chociaż może ;)
    Odpowiedz
    ~Persefona
    10 listopada 2010 o 14:43

    Wow to się porobiło… Zaszokowałaś mnie. Jestem ciekawa, co będzie dalej… A końcówka zabójcza… Gratuluję rocznicy.Pozdrawiam
    Odpowiedz
    ~Alice_Cullen
    10 listopada 2010 o 21:01

    Ten blog jest naprawdę świetny.GRATULUJĘ ROCZNICY !!!!!!!!!!!!!!!!Jak tylko zobaczyłam to zdjęcie pomyślałam o Amandzie.http://www.google.com/imgres?imgurl=http://republika.pl/blog_jn_4923300/7614993/tr/samanta.jpg&imgrefurl=http://zlo-i-dobro.blog.onet.pl/&usg=__6qUuJAIWanSK2tFA8SpNIOyATig=&h=370&w=300&sz=24&hl=pl&start=0&zoom=1&tbnid=D7W5N3T5yXsKAM:&tbnh=131&tbnw=106&prev=/images%3Fq%3Dsamanta%2Bharrison%26hl%3Dpl%26lr%3D%26sa%3DX%26prmdo%3D1%26biw%3D1024%26bih%3D574%26tbs%3Disch:1%26prmd%3Dvo&itbs=1&iact=hc&vpx=120&vpy=88&dur=2367&hovh=249&hovw=202&tx=114&ty=122&ei=j_faTJrOD4jqOf709KkJ&oei=j_faTJrOD4jqOf709KkJ&esq=1&page=1&ndsp=16&ved=1t:429,r:0,s:0
    Odpowiedz
    ~Alice_Cullen
    10 listopada 2010 o 21:06

    ups tu jest zdjęcie Amandy http://zlo-i-dobro.blog.onet.pl/
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    29 lipca 2011 o 21:59

    Ach, to tu! To pod tym rozdziałem ogłosiłaś, że możemy przesyłać ci linki do obrazów bohaterów „Gorącej krwi”. xD A wracając do rozdziału… To okropne! Jak mogłaś?! Teraz w pełni rozumiem tytuł tej części. To prawdziwie FATALNA MIŁOŚĆ. Przecież Amanda kochała go jak syna. Nie mieści mi się to w głowie. Jak ona teraz poradzi sobie z tym uczuciem? Martin jest niby jej przybranym synem, ale to i tak dziwne (jeżeli tak to można nazwać), iż się w nim zakochała. W sumie to różnie bywa. Nie poznała go, ponieważ nie widziała go przez trzynaście lat. To na pewno ją usprawiedliwia. Uf… Całe szczęście, ze jej nie poznał (cudowne kremy „antyodmładzające” tzn. starzejace – o ironio, przecież wszyscy chcą się odmładzać, a nie postarzać! xD). Ciekawe co knują wampiry Olivera. Chyba szykuje się jakaś bitwa. Czy coś w ten deseń. ;D

    OdpowiedzUsuń