Rozdział II - Prawda o Katherine

22.09.2010

   - Kate? To była Kate? Czemu chciała ją zmienić? Opuścić swojego opiekuna? Biedna Amelia. Teraz zastosowano by cesarskie cięcie i by przeżyła, ale wtedy...
   Siedziałyśmy z Karolcią na ganku, na ławeczce przed domem. Amy wyniosła nam sok bananowy.
   - Mój ulubiony – powiedziała Karolina, wlewając go do szklanki. - To dowiem się w końcu, co się stało z Amelią? - spytała zniecierpliwiona, gdy milczałam już przez dłuższą chwilę.
   - Oczywiście. Amelia umarła.
   - Ale zdążyli ją przemienić? - W głosie dziewczyny przebrzmiewał niepokój. - A jeśli tak, to kto?
   - No właśnie. - Skinęłam głową i powróciłam do tamtego momentu, gdy Kate zaofiarowała się zmienić moją pasierbicę w wampira.


   - Czemu chcesz to zrobić? - Patrzyłam podejrzliwie na stojącą przede mną wampirzycę.
   - Pamiętasz, jak pytałaś, czy możesz mi pomóc? Wtedy nie mogłaś. A teraz możesz.
   Pokręciłam głową.
   - Nie rozumiem – stwierdziłam.
   - Kim ona jest? – zapytał Arthur, przyglądając się jej podejrzliwie.
   - Jestem Katherine – przedstawiła się. - Amanda mnie zna, wie, że chcę dobrze. Zapytajmy jej pasierbicy, czy się zgodzi, bym to ja ją przemieniła. To rozwiąże wasze problemy. - Katherine przenosiła wzrok ode mnie na Erika.– To jak? Przerywacie tę silną więź, która was łączy czy pozwolicie mi ją zmienić?
   - A Oliver? Co on na to? - spytał Erik. Kate zmieszała się; po jej twarzy przebiegł grymas przerażenia, który natychmiast znikł.
   - Zrozumie. Wyjaśnię mu to.
   - Wyjaśnisz? Nie pytałaś go jeszcze? - zdziwiłam się. Wampirzyca była coraz bardziej zmieszana.
   - On teraz jest, hm... zajęty. Nie słucha mnie. Ale za chwilę może zacząć przesyłać myśli, więc lepiej się pośpieszmy.
   „Co o tym sądzisz?”, spytałam Erika.
   „Ona chce się od niego uwolnić, to pewne. Nie może powiedzieć wprost, by jej nie usłyszał, ale o to jej chodzi.”
   Nagle wszystko pojęłam. To cierpienie, o którym nie mogła mówić... W końcu będę mogła dowiedzieć się prawdy.
   „Poza tym, dzięki połączeniu z Amelią, może dowiemy się, co grozi Martinowi”, dodał Erik. Skinęłam głową.
   - Chodźmy więc do Amelii – postanowiłam.
   Kiedy weszliśmy, jasnowłosa wampirzyca zatrzymała się raptownie i wciągnęła powietrze. Na jej twarzy odmalowała się radość i zaskoczenie.
   - Ten zapach... ona jest mi przeznaczona. - Spojrzała na Erika. - Tak, jak tobie Amanda.
   Popatrzyliśmy na siebie z Erikiem. Staliśmy przy drzwiach, Arthur zaś pochylał się nad żoną. Nagle wyprostował się gwałtownie.
   - Ona nie oddycha.
   W następnej sekundzie byliśmy już przy hrabinie. Córka akuszerki drgnęła, gdy tak niespodziewanie, w błyskawicznym tempie znaleźliśmy się wokół łóżka, lecz jej matka, trzymająca na rękach umytego już chłopca, dotknęła uspokajająco jej ramienia.
   - Wyjdźcie – nakazał Arthur ostro. - I zabierzcie dziecko.
   Kobiety posłusznie wyszły. Została nas czwórka i nieprzytomna Amelia.
   - Kate twierdzi, że czuje ten szczególny zapach Amelii, więc jest ona przeznaczona na jej podopieczną – zwróciłam się do hrabiego.
   - Więc niech ją przemieni jak najszybciej – odparł zrozpaczonym głosem. W tym momencie było mu wszystko jedno, kto uratuje życie jego żonie; chciał tylko, by żyła. Doskonale go rozumiałam.
   - Twierdzisz, że jesteś moją przyjaciółką – zwróciłam się do Katherine. - Teraz masz okazję to udowodnić. - Spojrzałam jeszcze raz pytająco na Arthura, który skinął głową. - Zaufamy ci. Mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz.
   - Dziękuję. - Uścisnęła mnie lekko i pochyliła nad Amelią. - Jednak oddycha. Słabo, ale oddycha – stwierdziła z ulgą. Usiadła na łóżku, po lewej stronie. Obok niej stał Arthur, w nogach Erik, a po drugiej stronie łóżka ja.
   Wampirzyca przełożyła do tyłu spadające jej na ramię jasne loki, ostrożnie podłożyła prawą dłoń pod kark hrabiny i delikatnie uniosła ją do góry. Następnie pochyliła się nad jej szyją i bez wahania zanurzyła w niej swoje kły.
   Przez dłuższą chwilę słychać było odgłos ssania. Na jej twarzy malowała się euforia. Arthur zrobił się blady i spojrzał na mnie z niepokojem. Uśmiechnęłam się uspokajająco. Byłam pewna, że Kate jej nie zabije. Wiedziała, co robi.
   Oderwała się od niej nagłym ruchem, oddychając ciężko. Po jej twarzy przebiegł bolesny grymas, a usta wypowiedziały ledwo dosłyszalnie „Oliverze, ja nie...”. Potrząsnęła głową i szybkim ruchem wyjęła zza pasa mały, złoty nożyk, którym przecięła żyłę na swojej ręce. Przyłożyła krwawiący nadgarstek do ust Amelii.
   Początkowo nic się nie działo, ale Kate czekała cierpliwie. Wtem Amelia poruszyła ustami i zaczęła pić krew, coraz szybciej i bardziej łapczywie.
   - Wystarczy – mruknęła wampirzyca, odrywając rękę od zębów dziewczyny. Hrabina otworzyła oczy i zamrugała gwałtownie.
   - Arthur?
   - Tu jestem, kochanie. - Złapał ją za rękę.
   - Co się stało? - spojrzała pytająco na Kate, potem na męża, na mnie i Erika.
   - Prawie umarłaś – wyjaśnił hrabia – ale Kate cię zmieniła.
   - A co z moim dzieckiem? To synek, prawda?
   - Tak, najdroższa. Mamy synka.
   - Kocham cię, was wszystkich, opiekujcie się moimi dziećmi, gdy umrę – szepnęła Amelia.
   - Nie umrzesz – zaprzeczył Arthur, ale wtedy Kate pokręciła głową.
   - Umrzesz, lecz jutro narodzisz się na nowo.
   Córka Chrisa spojrzała na Katherine swoimi błękitnymi oczami, w których pojawiło się zrozumienie i lęk zarazem. I zemdlała.
   Arthur pochylił się nad nią, sprawdzając, czy oddycha. Pogłaskał ją po policzku.
   - Czy ona już...?
   - Nie, przemiana się jeszcze nie dokonała. Obudzi się jutro po południu, a wampirem stanie się po zmierzchu – uspokoiła go Kate. Przykryła ją troskliwym ruchem i wstała. Popatrzyła na mnie, a jej usta rozciągnęły się w radosnym uśmiechu, który objął również oczy. - Jestem wolna – powiedziała ze zdziwieniem w głosie, jakby dopiero teraz to sobie uświadomiła. - Wolna! - Roześmiała się i obróciła kilka razy wokół własnej osi w wampirzym tempie, przez co w swojej złoto-czarnej sukni wyglądała jak czarno-żółte tornado.
   - No, dobrze. Cieszymy się razem z tobą, Kate – rzekł do niej Erik – ale musisz nam teraz wyjaśnić, czemu chciałaś uwolnić się od Olivera.
   Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka.
   - Idę do mojego synka – zdecydował Arthur. Troska o najbliższych była ważniejsza, niż ciekawość. Wstał i wyszedł. Pomyślałam, że jest on dość nietypowym ojcem jak na owe czasy, jednak zauważyłam, że w czasie niepokoju o żonę opieka nad dziećmi pomagała mu się uspokoić.
   Również wyszliśmy. Przeszliśmy do salonu, hrabia porozmawiał przez chwilę z akuszerką i wziął dziecko, które przestało płakać. Podeszliśmy razem z Erikiem, tylko Kate trzymała się z daleka. Chłopiec był całkiem spory jak na niemowlę i mimo pomarszczonej jeszcze twarzyczki, można było dostrzec podobieństwo do Arthura. Nosek, oczka, policzki... Tylko włosów jeszcze nie miał.
   Zadowolony ojciec dał mi chłopca na ręce. Z czułością wzięłam maleństwo i przytuliłam. Następnie podałam go Erikowi, który po chwili przekazał go Arthurowi.
   - Masz wspaniałego syna – powiedział, a w jego głosie dostrzegłam nutkę zazdrości, którą całkowicie rozumiałam. - Jest podobny do ciebie.
   - Tak myślisz? - Przyjrzał się uważnie dziecku. - Dziękuję wam za wszystko. Pójdę z nim teraz do moich dziewczynek.
   Po jego wyjściu jednocześnie spojrzeliśmy na Kate, która przysunęła fotel i usiadła wygodnie.
   - Po czyjej ty właściwie jesteś stronie? - zapytał Erik, również siadając. Mi pozostało tylko zrobić to samo.
   - Po swojej – odparła wampirzyca z rozbrajającą szczerością. - Mam już dość Olivera i jego rządów. Kiedy mnie zmienił, byłam nim zafascynowana, nawet zakochana. Ale to egoista, który nie potrafi kochać. Kiedy to odkryłam, było już za późno; musiałam wybrać: albo on, albo śmierć. - Westchnęła. - Kilkanaście ostatnich lat to było udawanie, gra pozorów. Ukrywałam moje uczucia, myśli, pragnienia, poglądy. Nauczyłam się myśleć pod jego dyktando. Gdybym była człowiekiem, pewnie bym zwariowała. Przez cały czas siedział w moim umyśle, z wyjątkiem chwil, kiedy był z kochanką; to dlatego udało mi się dziś niemal niepostrzeżenie zerwać połączenie. I w końcu jestem wolna! - Roześmiała się triumfalnie.
   - Mogłaś przecież uwolnić się w każdej chwili – zasugerowałam. - Przemienić kogokolwiek...
   - Wtedy Oliver uznałby to za zdradę i mnie zabił – wyjaśniła wampirzyca.
   - A teraz cię nie zabije? - Spojrzałam na nią podejrzliwie. - Dlatego, że poczułaś zapach Amelii?
   Zmieszała się.
   - To akurat nie ma dla niego znaczenia. Ale powiem, że dzięki temu będę mogła lepiej was obserwować.
   - Obserwować?! - Zerwałam się na równe nogi. - A więc Andy miał rację! Jesteś jego szpiegiem!
   - Byłam – poprawiła Kate spokojnie. - Oczywiście, że miał rację. Co powiedział wam o przepowiedni?
   - Ty nam powiedz – nakazał Erik.
   - Wszystko – dodałam stanowczo.
   - Nawet gdybym nie chciała, twoja gorąca krew pomogłaby ci mnie zmusić – odparła wampirzyca z rozbawieniem. - Oliver kazał mi cię obserwować, właśnie ze względu na twoją krew. Przepowiednia to taka wróżba dotycząca władzy każdego wampirzego władcy Anglii. Oliver dowiedział się, że jego władzę zakończy syn gorącokrwistej wampirzycy. Zakładam, że Andy powiedział ci, o kogo chodzi?
   - O Martina – szepnęłam. Usiadłam w fotelu, bynajmniej nie z powodu fizycznego zmęczenia, lecz niepokoju, że jasnowłosy wampir mówił prawdę. - Co mu grozi?
   - Na razie nic. Oliver nie zaatakuje, dopóki nie będzie miał pewności. Wie, że to mogłoby wywołać niebezpieczną sytuację; nie jest pewien natomiast, jak bardzo jesteście silni, czy nie chcielibyście się zemścić.
   Odetchnęłam z ulgą.
   - Nie martw się, zrobię wszystko, by chronić twoje dziecko – obiecała Katherine.
   - A dlaczego? Jaki masz w tym interes? - zapytał Erik podejrzliwie.
   - To proste. Kiedy Martin dorośnie, zabije Olivera i Andy zostanie władcą. - Uśmiechnęła się radośnie. - Co prawda, dopiero za szesnaście lat, ale teraz, gdy jestem wolna, czekanie na ten dzień nie będzie już takie uciążliwe.
   Poczułam złość. Zareagowałam gwałtownym protestem.
   - Nie pozwolę, abyście wmieszali moje dziecko w wasze sprawy! - oburzyłam się.
   - Jeśli nie zechce, nikt go nie będzie zmuszał – odparła szybko Kate.
   - Zaraz, zaraz. - Coś mi tu nie pasowało. - Chcesz, żeby Andy został władcą? Ale ty go przecież nienawidzisz! - zdziwiłam się.
   - Naprawdę tak sądzisz? - Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Nigdy dotąd nie widziałam jej w takim wspaniałym humorze.
   - Zawsze się kłócicie, mówicie sobie różne obelgi... - Spojrzałam w jej błyszczące oczy i nagle wszystko stało się jasne. - To też była gra pozorów, prawda? Chroniłaś go przed Oliverem?
   - A tak naprawdę go kochasz – uzupełnił niespodziewanie Erik. Spojrzała na niego z uznaniem.
   - Tak. Kocham go – westchnęła melancholijnie. - Ale nigdy nie przyznałam się do tego nawet w myślach.
   - A on? - zapytałam.
   - Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Na początku próbował się ze mną zaprzyjaźnić, ale musiałam go odrzucić. Nasze kłótnie... lubiłam je. To była jedyna okazja, by z nim porozmawiać bez narażania jego życia, nawet jeśli było to ciągłe sprzeczanie się.
   - Ale teraz już możesz mu powiedzieć – zasugerowałam.
   - Nie mogę. - Pokręciła przecząco głową. - Nie uwierzy mi. A poza tym, Oliver nie może nabrać żadnych podejrzeń. Mogę już myśleć, o czym chcę, lecz z czynami muszę poczekać. Czekałam tyle lat; nie mogłabym teraz tego zaprzepaścić. - Wstała, a jej oczy zasnuła nagle mgła smutku. - Muszę wracać. Czeka mnie trudne zadanie. Jeśli Oliver mi nie uwierzy, już nigdy mnie nie zobaczycie. I Amelia zostanie bez opiekunki, ale o to nie mam co się martwić – ma was. - Skierowała się do drzwi. - Cieszę się, że pozwoliliście mi się od niego uwolnić. Dziękuję. - Odwróciła się, uścisnęła mnie pośpiesznie i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, już jej nie było.
   Spojrzeliśmy na siebie niepewnie i wróciliśmy do Amelii. Spała, a obok czuwał jej mąż z dziećmi. Synek drzemał spokojnie w kołysce, którą przyniosła służba. Victoria przysypiała w ramionach ojca, a Rose leżała na łóżku, przytulona do matki. Widok był tak zachwycający, że zatrzymaliśmy się na chwilę. Erik objął mnie ramieniem. Wiedziałam, że czuje to, co ja, widzi to piękno, jakim jest miłość w rodzinie. Oboje kiedyś tego doświadczyliśmy – Erik z Ismeną i ich córeczką, a ja z Edmundem.
   Kiedy weszliśmy, Arthur podniósł głowę.
   - Wygląda jak zwykle, kiedy śpi – szepnął. - Tylko ma chłodne policzki. Kiedy się obudzi?
   - Ja obudziłam się tuż przed wschodem słońca – przypomniałam sobie.
   - Zostaniecie? Będzie was potrzebować.
   Spojrzałam pytająco na Erika, który skinął głową.
   - Potrzebne nam zaciemnione miejsce – powiedział.
   - Każę przygotować wam pokoje. - Zabrał młodszą córkę i wyszedł. Po chwili wrócił z opiekunką, która wzięła na ręce Rose, Arthur zaś zabrał syna.
   Poszliśmy do swoich sypialni przygotować łóżka, a właściwie posłania pod łóżkami. Kiedy wróciliśmy, Arthur już czuwał przy żonie.
   - Jesteś wspaniałym mężem – stwierdziłam. - Amelia ma szczęście.
   - Już to kiedyś mówiłaś – odparł z uśmiechem. Przypomniałam sobie, jak próbowałam go uwodzić i roześmiałam się.
   - Tak, ale tym razem mówię szczerze.
   - Obudziła się – powiedział nagle Erik. Oboje spojrzeliśmy na łóżko, gdzie leżała Amelia. Oczy miała otwarte i malowało się w nich przerażenie.

3 komentarze:

  1. ~Cheillin
    22 września 2010 o 17:41

    Ciekawe czy Amelia odrzuci bycie wampirem i wyjdzie na słońce, czy zaakceptuje to, czym się stała…
    Odpowiedz
    ~Cheillin
    22 września 2010 o 17:42

    …lub stanie.
    Odpowiedz
    justilla
    22 września 2010 o 19:17

    No, tego się nie spodziewałam. Że Kate kocha Andy’ego, że to wszystko to była gra… Oby Udało jej się przekonać Oliviera. A teraz – Amelia. Czy pogodzi się z tym, że jest jak Amanda i Erik? Że by przeżyć będzie potrzebowała krwi, a jak nie da rady to nawet ludzkiej? To będzie interesujące, jak Amelia będzie musiała się oswoić z nowym życiem. Zobaczymy co tam jej wymyśliłaś. [amica-libri], [poslancy-milosci]
    Odpowiedz
    ~Lilus15
    23 września 2010 o 06:02

    heh nadal bd czytać xD. ale dzięki ze zajrzałaś. No narzazie raczej nie. Dopiero zaczynam. I Moze kiedyś ;)
    Odpowiedz
    ~agata
    23 września 2010 o 09:41

    ciekawi mnie co Teraz zrobi Amelia ;) czekam na cd ;*
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    23 września 2010 o 15:26

    Wybacz, że opuściłam 1 rozdział, ale miałam ostatnio tyle na głowie, że nie miałam czasu na internet. No i jeszcze praktyki.Ale wracając do rozdziału:Nowa część zapowiada się jeszcze lepiej niż poprzednia. Zaskakujesz kochana! Amelia ma nowe życie. Wow….
    Odpowiedz
    alice_history_about_renesmee
    23 września 2010 o 15:47

    Dziękuję za dedykację, na którą i tak nie zasługiwałam.Jej, ale mnie tą Kate zdziwiłaś! Myślałam, że ona coś knuje z Olivierem, a tu tak niespodzianka! Pewnie teraz główne wątki będą właśnie o Olivierze, Kate i Andym, no i o Martinie.Trochę szybko się ta Amelia obudziła… czyżby to już była pora na strzygi? ;)Pozdrawiam!
    Odpowiedz
    ~Yuutsuna
    23 września 2010 o 18:57

    Jejciu. Dość dawno tu nie zaglądałam, a tyle się dzieje! Aż brak mi słów bo ten rozdział przeczytałam jednym tchem! Naprawdę świetna akcja.
    Odpowiedz
    ~Kara007
    23 września 2010 o 20:08

    Andy władcą?? Ciekawe… Jestem ciekawa jak Amelia zareaguje na krew wokół niej??? Zaatakuję swojego męża, dziecko? Czy będzie żyła jak normalny wampir, czy odstąpi od krwi ludzi…?Rozdział bardzo intrygujący… Ale, że Katherine go kocha?? (Kto się czubi ten się lubi – czyli jednak to prawda ;) ) Rozdział świetny, jak zawsze ;) Czekam z niecierpliwością na następny ;***
    Odpowiedz
    ~izzy
    23 września 2010 o 20:16

    ”Kiedy to odkryłam, było już za późno; musiałam wybrać: albo on, albo śmierć. – Westchnęła. ” – po słowie śmierć nie powinno być kropki, a westchnęła powinno być z małej litery. Masz jeszcze kilka identycznych błędów w pozostałych dialogach, nie wszystkich oczywiście, ale kilka takich zdań się jeszcze znajdzie. Jeśli chodzi o błędy to nic więcej nie znalazłam. Amelia szybko się obudziła.. Ale gdybym to ja była na jej miejscu chyba nie chciałabym skończyć w taki sposób. Amelia nie ma pewności, że będzie mogła ‚żyć’ tak jak Amanda. Może nie wytrzymać i pić ludzką krew. Albo gorzej. Może być spragniona, bardzo spragniona i nienasycona z powodu takiej diety i w przypływie pragnienia rzucić się na swoje dzieci albo męża. Nie… Nie chciałabym być się w jej sytuacji..
    Odpowiedz

    ~Natalia
    23 września 2010 o 21:19

    O ile wiem, „westchnęła” nie odnosi się do mówienia, a bez kropki i z małej litery pisze się tylko te czasowniki, które wyrażają mówienie: „powiedziałam, rzekłam, zawołałam” itp. Z wielkiej natomiast, jeśli jest inna część mowy lub czasownik nie wyrażający mówienia, np. „zrobiłam, roześmiałam się, westchnęłam”. Jeśli się mylę, popraw mnie, bo nie chcę robić takich błędów:)
    Odpowiedz

    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    24 września 2010 o 09:07

    Ja jestem 4 tygodnie w przedszkolu ;)Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Aine
    24 września 2010 o 20:15

    I znów mnie zaskoczyłaś :) Kate kocha Andy’ego? Nie pomyślałabym nawet xD Rozdział bardzo intrygujący, ciekawi mnie, jak Amelia zareaguje na te zmiany…Pozdrawiam!
    Odpowiedz
    ~Izk@
    24 września 2010 o 20:29

    Cóż, trudno mi powiedzieć, czy rozdział był fajny, czy nie, gdyż nie czytałam całej tej powieści. Ale zaczęłam, i jestem dopiero przy V rozdziale I części.-.- Na szczęście udało mi się ”załapać” na rozpoczęcie ”Tajemniczych Blizn”.;D Hah… więc…Pozdrawiam.:* [ksiegowir]
    Odpowiedz
    millyanne@poczta.onet.pl
    24 września 2010 o 20:56

    Mnie osobiście bardzo się podobało. Nawiasem witam, jestem Budoko i czytam twojego bloga od czasu, kiedy pojawiła się jego ocena na słodkiej ironii. Czyli jestem z tobą tyle samo czasu, co Serina, jednak ja zazwyczaj nie komentuję. Po prostu mi to nie wychodzi… W każdym razie tym razem się odzywam i przyznaję się otwarcie, że cię podziwiam. Dlatego też prosiłabym cię z całego serca o opinię na moim blogu – czwarty-brat.blog.onet.pl Jest on nowy i chciałabym od początku nad nim pracować, a twoja historia Amandy jest dla mnie niemalże wzorem, choć nie kopiuję niczego. Plus informuję cię o dodaniu twojego bloga do linków, właśnie na w/w blogu. Pozdrawiam serdecznie i życzę weny, Budoko.
    Odpowiedz
    ~Ariss
    25 września 2010 o 12:37

    Kate i Andy? Wiele rzeczy mogłam się spodziewać, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mam nadzieję, że Amelia będzie dobrym wampirem ;)Czekam na cd.
    Odpowiedz
    marta802@vp.pl
    26 września 2010 o 16:46

    Witam.Jak zapewne zauważyłaś (a może i nie), zaprzestałam komentować Twój blog, jak i dodawać nowe notki na moje blogi. Przyczyn jest kilka, ale wierz mi, nie chcesz ich znać. x/Nie informuj mnie o NN. Jednak Twój blog będę czytywać, kiedy tylko znajdę czas. Jednak nie licz na to, że będę na bieżąco, co to, to nie. Prawdopodobnie, już nigdy nie zawitam na przed zmierzchem. Muszę to jeszcze głęboko przemyśleć, jednak taka jest moja wstępna decyzja. Staram się uporządkować moje życie, a ten blog mi w tym nie pomaga, a wręcz przeciwnie.Tymczasem, na schizolcach, nowy rozdział.Jeżeli uważasz, że powyższe słowa nie są aż tak bardzo raniące – zapraszam, jeżeli czujesz się poruszona moją chamskością – trudno. Ale miło się czytało Twój blog.Pozdrawiam – nowa Fotergilla.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Lilus15
    27 września 2010 o 08:17

    Ciesze się ,ze się podoba. Staram się , żeby tych błędów było jak najmniej.:)zresztą dopiero zaczynam. A co do pomysłu. To coś mnie natchnęło i powstało opowiadanie. Z początku miałam pisać o zupełnie innej historii,ale trochę pozmieniałam.:)
    Odpowiedz
    destiny15@op.pl
    27 września 2010 o 22:17

    Zapraszam do przeczytania oceny : oceny-marzycielek.Pozdrawiam !
    Odpowiedz
    justilla
    28 września 2010 o 13:57

    „Obrońcy Królestwa” to jakiś zbiór opowiadań. Drugi tom to właśnie „Zbieracz burz” jak pisała Izka.PS. Za jakie grzechy antyspam?[amica-libri]
    Odpowiedz
    justilla
    28 września 2010 o 14:21

    Właśnie dopiero co Izka mi o tym napisała. I nadal mam przecież antyspam wyłączony. Pojawił się chyba na wszystkich blogach. Chmaskie :/
    Odpowiedz
    ~Serina
    28 września 2010 o 16:37

    Możesz mnie ukatrupić, bo nie komentowałam -.- Cały weekend miałam strasznie zajęty, a tydzień – jeszcze gorszy. Rozdział pamiętam jeszcze, aczkolwiek długość tego komentarza pozostawi Ci pewnie wiele do życzenia, za co z góry chciałam Cię, droga Natalio, przeprosić. I obiecuję, że następny będzie, hm, dłuższy i bardziej konstruktywny.Motywy Kate może nie tyle mnie zaskoczyły, co… Zaintrygowały. Tak, to chyba odpowiednie słowo. Co takiego zrobił jej Oliver, że chciała zerwać łączącą ich więź? Pod jego opieką chyba niczego jej nie brakowało, dlatego też sugeruję bardziej rozwinąć ten wątek. (I przepraszam za moje ewentualne błędne rozumowanie; czytałam rozdział tuż po opublikowaniu i pewne szczegóły w mojej głowie mogły się zatrzeć.)No i… czemu Amelia była taka przerażona? Czyżby wolała umrzeć? Czyżby bała się tej istoty, którą ma zostać? A może lęka się pragnienia i tego, że mogłaby bezwiednie wypić krew z kogoś bliskiego? To mnie intryguje. Liczę na to, iż pokusisz się o wyjaśnienia.A może jednak ten komentarz nie jest tak krótki, jaki miał być ;)? Cóż, w każdym razie mam nadzieję, iż w pełni zaspokoił głód Twojej weny. I że kolejny rozdział pojawi się niebawem. Całuję,
    Odpowiedz
    ~Prithika(www.pisanedlasiebie.blog.onet.pl)
    5 marca 2011 o 22:49

    No proszę Kate im pomogła a przy okazji pomogła sama sobie. Dobrze że wieź między Amandą a Erikiem nie została zerwana. Ale co będzie z Amelią?
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    29 lipca 2011 o 12:29

    No to się porobiło. Gdy przeczytałam początek rozdziału, że Amelia umarła… Sama na chwilę zamarłam. O.o Grunt, że Katherine zmieniła ją w wampirzycę. Pytanie tylko, czy oswoi się z nową egzystencją? Fajnie, że Kate w końcu się otworzyła. A ten Oliver od początku nie przypadł mi do gustu, więc cieszę się razem z nią, iż w końcu się od niego uwolniła. :) Coś mi się zdaje, że Martin odegra niezłą rólkę w tej Anglii. ;D

    OdpowiedzUsuń