Rozdział VIII - Psoty i kłamstwa

20.05.2010

   Przerwało nam pukanie. Wszedł mój mąż i pocałował mnie w policzek.
   - Kiedy będziesz mogła poświęcić mi chwilę czasu, kochanie?
   - Zaraz do ciebie przyjdę – odparłam. - Tylko opowiem Karolinie o moim drugim ślubie.
   - W takim razie czekam na ciebie. - Spojrzał na mnie z czułością. Te ogromny pokłady miłości jakie widziałam w jego oczach sprawiały, że mogłam ponownie przeżywać wydarzenia mojego życia bez bólu i żalu za wszystkie błędy, jakie popełniłam. Wiedziałam już, że każdy ma prawo je popełniać. Dzięki temu tak wiele się nauczyłam.
   Po wyjściu mojego ukochanego spojrzałam na dziewczynę, która przyglądała mi się z uśmiechem. Odpowiedziałam jej tym samym i podjęłam przerwany wątek.


   Kate stała obok jednego z powozów, a tuż za nią Oliver. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Kiedy spojrzałam mu w oczy, dostrzegłam w nich niechęć i podejrzliwość. Pośpiesznie odwrócił wzrok.
   - Coś się stało, moja luba?
   Spojrzałam na mojego narzeczonego. Patrzył na mnie z troską.
   - Nie, wszystko w porządku – zapewniłam go. Zerknęłam w stronę wampirów, ale Olivera już nie było. Tylko Kate, która uśmiechnęła się i mi pomachała. Skinęłam jej głową. Rozejrzałam się dyskretnie w poszukiwaniu Andy'ego, lecz go nie dostrzegłam.
   Chris wciąż stał i patrzył na mnie oczekująco. Uśmiechnęłam się więc do niego i postanowiłam, że będę się dobrze bawić. W końcu to moje wesele. I to jakie! Skoro dziedziniec był tak pięknie ustrojony, nie mogłam się doczekać aby zobaczyć, jak wyglądał salon.
   Okna domu ozdobione były drobnymi kwiatkami, drzwi zaś otoczone dużym głogiem złożonym z różnokolorowych róż. Przed nimi stał już ksiądz, który miał pobłogosławić nasz związek.
   Powoli podeszliśmy do ołtarza. Potem już wszystko potoczyło się błyskawicznie. Przysięga, muzyka, rycerze, damy, ksiądz łączący nasze ręce, wymiana pierścionków... pamiętam tylko, jak przyrzekałam, że będę go kochać, będę mu wierna, posłuszna i nie opuszczę aż do śmierci... ileż obietnic można złamać? Chciałam go kochać. Chciałam być wierna. Posłuszna? Brałam to pod uwagę. Co do opuszczenia, tego akurat byłam pewna – w końcu miałam przed sobą o wiele więcej lat życia niż on. Nie sądziłam wtedy, że nawet największa pewność może stać się niepewna.
   Na koniec ksiądz przykrył nas welonem. To już drugi raz... Odrzuciłam od siebie te myśli. Hrabia nigdy nie zastąpi mi Edmunda, nawet w najmniejszej części. Był tylko lekiem na samotność. Ale kiedy zdałam sobie z tego sprawę, było już za późno.
   Po zaślubinach Chris wziął mnie na ręce i pewnym krokiem przeniósł przez próg. Rozległy się oklaski i wiwaty.
   Kiedy ujrzałam salon, ogarnął mnie zachwyt. Wyglądał jak królewski pałac. Posrebrzane stoły uginały się pod nawałem jadła. Mnóstwo służących roznosiło napitek. Po drugiej stronie grali trubadurzy. Goście kolejno podchodzili, aby złożyć nam życzenia. Pierwszy był Erik i Amelia. Mój opiekun przytulił mnie lekko, nic nie mówiąc. Nie musiał. Przekazał mi w myślach najszczersze życzenia, które spowodowały przyjemne ciepło w moim sercu.
   Amelia złożyła mi długie i skomplikowane życzenia, tryskając przy tym radością. Wiedziałam, że wiele dam dziwiło się jej sympatii do mnie. Uściskałam ją czule.
   - Cieszę się, że cię poznałam, Amelio – szepnęłam jej do ucha.
   - Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę – odparła hrabianka wesoło.
   Potem już nie pamiętałam, co mi mówili moi goście. Aczkolwiek, gdybym wysiliła umysł, pewnie przypomniałabym sobie każde słowo. Miałam świetną pamięć – byłam przecież wampirzycą. Intensywny, kuszący zapach otaczających mnie ludzi nie pozwalał mi o tym zapomnieć.
   Na końcu podeszła do mnie Kate. Uściskała mnie po przyjacielsku i pocałowała w policzek.
   - Jestem po twojej stronie Amando, nie musisz mieć wątpliwości. Oliver uparł się, że przyjdzie ze mną, aby sprawdzić, czy nie ma tu żadnych łowców. Wiesz, martwi się o mnie. Wszystkiego najpiękniejszego na nowej drodze życia. - Uśmiechnęła się, patrząc na mnie błyszczącymi oczami.
   - Dziękuję – odparłam, zaskoczona jej serdecznością. Czyżbym myliła się co do niej? Może naprawdę potrzebuje przyjaciółki? Postanowiłam, że później się nad tym zastanowię.
   To była piękna noc. Powoli zaczęłam się rozkręcać; lubiłam bale, tańce, towarzystwo. Byłam w centrum uwagi, a wszyscy patrzyli na mnie z podziwem. Tańczyłam wszystkie tańce, nie czując zmęczenia. W końcu hrabia zaczął się o mnie niepokoić i porwał mnie do stołu, próbując wmusić we mnie trochę jedzenia. Z żalem spojrzałam na wznoszące się przede mną potrawy. Pamiętałam jeszcze ich smak, ale wiedziałam, że nie mogę jeść ludzkiego pożywienia. Na szczęście jakoś udało mi się wymigać brakiem apetytu. Wezwałam telepatycznie Erika, który poprosił mnie do tańca.
   Tuż przed świtem wymknęłam się do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się w trumnie, zapadając w swój codzienny, wampirzy letarg.
   Wstałam późno. Z chwilą otworzenia oczu wiedziałam już, co to za dzień. Pierwszy dzień mojego małżeństwa. Uśmiechnęłam się do siebie. Good morning, lady Gallant, powiedziałam do siebie. It's time. Czas rozpocząć swoje małżeństwo.
   Zeszłam do salonu, który lśnił już czystością. Duża ilość służby spełniła swoje zadanie; nie było nawet śladu po weselu. Co prawda zamożni rycerze zwykle urządzali kilka dni uroczystości weselnych, ale wdowców to raczej nie dotyczyło.
   - Witaj, moja żono. Rozumiem, że się wyspałaś? - spytał hrabia, podchodząc do mnie. Objął mnie w pasie i pocałował namiętnie. - Nie chciałem cię budzić, ale dzisiejszej nocy już ci nie odpuszczę!
   Roześmiałam się. Jednakże na myśl o naszej wspólnej nocy ogarnął mnie lekki niepokój.
   Jak się okazało, niepotrzebnie. Chris był świetnym kochankiem, musiałam mu to przyznać. Czuły, delikatny i namiętny jednocześnie. Po naszej nocy poślubnej doszłam do wniosku, że to małżeństwo nie było wcale takim złym pomysłem.

   Minął miesiąc. Można by powiedzieć, miodowy miesiąc. Po przebudzeniu witał mnie mój szczęśliwy mąż oraz roześmiana i zakręcona pasierbica, która miała czasem naprawdę niezłe pomysły. Następnego dnia po moim ślubie kazała ogrodnikowi wyciąć pół ogrodu i zaczęła robić bukiety. Chris był wówczas poza domem; zwykle rano załatwiał wszystkie sprawy, a po południu wracał do domu. Dzięki temu nie musiałam się tłumaczyć, że nie jem śniadania czy obiadu. Na kolację zaś „nie miałam apetytu”.
   Po wycięciu połowy ogrodu i ułożeniu kilkunastu bukietów, hrabianka znudziła się i poszła do jednej z przyjaciółek. Kiedy wrócił mój mąż, załamał się.
   - Co ona zrobiła z moim pięknym ogrodem? - zawołał i złość wyładował na biednym ogrodniku. W porę powstrzymałam go przed zwolnieniem staruszka, który wykonywał tylko polecenia swojej pani. Zanim Amelia wróciła, złość hrabiemu przeszła i dostała jedynie upomnienie, które przyjęła z pokorą – przynajmniej z pozoru. Tak naprawdę widziałam rozbawienie w jej oczach.
   Innego dnia bawiła się krzesiwem w stajni, bo chciała zobaczyć, jak konie reagują na ogień. Przez przypadek zapaliło się siano i gdyby nie szybka interwencja stajennego, łatwo przewidzieć, jakby to się skończyło. Chris bardzo się wtedy na nią zezłościł; nigdy wcześniej nie widziałam go takiego wściekłego.
   - Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko! - krzyczał. - A przecież masz już piętnaście lat! Jak można być taką głupią?!
   Amelia stała przerażona, a łzy płynęły jej po twarzy. Zrobiło mi się żal dziewczyny i stanęłam w jej obronie. Hrabia trochę się uspokoił, ale zabronił jej wychodzenia z domu przez miesiąc. Poza tym postanowił znaleźć córce nową damę do towarzystwa; ostatnia zrezygnowała z pracy zaraz po powrocie z Francji.
   W trakcie owej kary za pożar hrabianka strasznie się nudziła. Zwłaszcza rano, kiedy ja spałam i Erika jeszcze nie było. Przyjeżdżał dopiero o zmierzchu, niemal codziennie. Natomiast rano Amelia zostawała sama i wtedy wpadały jej do głowy dziwne pomysły.
   Pewnego dnia obudziłam się wcześniej. Mój mąż jeszcze nie wrócił. Kiedy tylko wyszłam z pokoju, dopadła mnie Amelia.
   - Amando, ratuj. Please!
   - Co się stało? - Spojrzałam na jej przerażoną twarz, ale zanim zdołałam cokolwiek wyczytać z jej oczu, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Zatrzymałyśmy się dopiero przed drzwiami biblioteki.
   - Wiesz, co to jest? - Wyjęła małą, długą rurkę z trzciny i podała mi. Obejrzałam ją dokładnie. Jeden koniec był pusty, w drugim zaś dostrzegłam małą strzałkę skierowaną na zewnątrz.
   - Nie mam pojęcia – przyznałam szczerze.
   - To dmuchawka. W środku jest strzała, jak trafi gołębia to pada jak martwy, ale żyje, bo serce mu bije. Sprawdziłam.
   Spojrzałam na dziewczynę zaniepokojona.
   - A skąd ty to masz?
   - Taki mężczyzna chodził dziś rano i sprzedawał. Powiedział, że tam są strzałki usypiające. Jak coś trafię, to zasypia i śpi bardzo długo – tłumaczyła mi.
   - No dobrze. To kogo trafiłaś? - Podejrzewałam, że moja psotna pasierbica nie strzelała tylko do ptaków. I miałam rację. Amelia zrobiła skruszoną minę i weszła do biblioteki.
   - Chodź – powiedziała.
   Weszłam za nią. Ujrzałam jakiegoś zamożnie ubranego rycerza, leżącego na fotelu. Był nieprzytomny.
   - Kto to? - zapytałam.
   - Lord Davies. Strzeliłam do niego już z godzinę temu i nadal się nie rusza. - Zrobiła bezradną minę.
   - Czemu do niego strzelałaś?! - Pokręciłam głową nad jej kolejnym wybrykiem.
   - Przepraszam, ja...
   - Mnie przepraszasz? - Spojrzałam na nią rozbawiona. - To chyba tego rycerza powinnaś przeprosić, jak się obudzi. Czy raczej: jeśli się obudzi. - Podeszłam do mężczyzny i pochyliłam się nad nim. Serce biło mu równomiernie, oddychał. Tylko wydawał się jakiś blady.
   - Nie lubiłam go, bo kiedyś powiedział ojcu, że jakbym była jego córką, to by mnie przełożył przez kolano i przez tylną część ciała wybił mi z głowy głupie wybryki! - powiedziała ze złością, ale drżącym głosem. - Co z nim? - Popatrzyła na niego z przestrachem. - Nie chciałam go zabić.
   - Mówiłaś, że strzelałaś do ptaków? Po jakim czasie się budziły?
   - Wcale – szepnęła hrabianka, blednąc. - Zabiłam go?
   - Oddycha – odparłam. Amelia westchnęła z wyraźną ulgą.
   - Zaraz wróci tata, jak się dowie...
   - I tak nic ci szczególnego nie zrobi. Co najwyżej zatrudni ci jakąś despotyczną opiekunkę. - Wzruszyłam ramionami. Potrząsnęłam mocno śpiącym lordem. Wyglądał jakby zemdlał. - Chyba nie mam wyboru – mruknęłam niechętnie. Postanowiłam zbadać jego krew. Nasłuchując, czy nie idzie tu nikt ze służby, podniosłam do ust jego rękę i delikatnie wgryzłam się w żyłę, uważając, by jej nie rozerwać kłami. Poczułam słodki smak krwi. Powstrzymałam pragnienie, jedynie smakując.
   - I co? I jak? - dopytywała się Amelia.
   - Nie czuję niczego szczególnego. Nie mam pojęcia, co to może być...
   Nagle mężczyzna jęknął i się poruszył, po czym otworzył oczy.
   Z prędkością światła pomknęłam na drugą stronę pokoju, następnie podeszłam do niego wolnym, ostrożnym krokiem.
   - Wszystko w porządku? Zaczepił lord o drzwi ręką, polała się krew i chyba lord zemdlał... - wyjaśniłam.
   - Amanda wpadła w panikę i krzyknęła, więc ja też przybiegłam... - pośpiesznie uzasadniła swoją obecność hrabianka. Lord spojrzał na nią podejrzliwie, potem na mnie.
   - Ja? Zemdlałem? Ależ lady Gallant, co też pani opowiada. Tylko się potknąłem. A skaleczenie to nic takiego... - spojrzał na swój nadgarstek i zmarszczył brwi. - Hm, dziwne to skaleczenie...
   Wtem poczułam zapach Chrisa, który chwilę później wszedł do biblioteki. Przywitał się z lordem przepraszając, że musiał na niego czekać i wyrażając nadzieję, iż nie nudził się zbytnio w naszym towarzystwie. Zanim lord zorientował się, ile czasu już minęło od chwili jego rzekomego omdlenia, ja i Amelia pośpiesznie się pożegnałyśmy i wyszłyśmy. Doszłam do wniosku, że w co najmniej trzech aspektach jesteśmy podobne: obie potrafimy świetnie udawać, obie pakujemy się w tarapaty i obie kłamiemy bez najmniejszych oporów...
   Po wszystkim Amelka pokornie oddała mi dmuchawkę, a ja, pomimo gwałtownych protestów pasierbicy, po prostu ją zniszczyłam.
   Minął już miesiąc od ślubu, gdy Chris przyszedł i z dumą pokazał mi zaproszenie na turniej rycerski.
   - Ty też staniesz w szranki? - zainteresowałam się.
   - Ja? To akurat turniej dla młodzieńców wkraczających w dorosłe życie; będą mieli szansę się wykazać. My będziemy tylko ich oglądać...
   - A kiedy się odbędzie? - Poczułam nagłą radość. Jedno z moich marzeń miało się właśnie spełnić.
   - Ale ci się oczy błyszczą – powiedział hrabia z uśmiechem i pocałował mnie lekko. - Turniej jest za tydzień.
   - Już za tydzień? To wspaniale... - Wtem przypomniałam sobie pewien drobny szczegół, który nieco osłabił mój zapał. - Ale turnieje przecież są w dzień.
   - Nie przejmuj się moja królewno, będziesz szczelnie ukryta przed słońcem. Zostaw to mnie – rzekł Chris.
   Uściskałam go spontanicznie. Doszłam też do wniosku, że jednak warto jest mieć bogatego i wpływowego męża. Zapomniałam tylko o jednym – że trzeba go też kochać.

4 komentarze:

  1. ~Susannah
    20 maja 2010 o 23:47

    Pod koniec czerwca? Kurczę, to strasznie długo :(
    Odpowiedz
    ~Elizabeth
    21 maja 2010 o 14:44

    Super, twojemu opowiadaniu nie można nic zarzucić. Jest fajne i takie super… A co do daty następnej notki.. No cóż obiecuje, że będę do Cibie wpadać przynajmniej raz na trzy dni, Przysięgam!!Pozdrawiam..;**
    Odpowiedz
    justilla
    21 maja 2010 o 15:28

    Koniec czerwca… zapłaczę się, ale wytrwam dzielnie. Wiadomo, nauka najważniejsza, zawalić studia dla fanek bloga to zły pomysł :) Rozdział świetny, wyczyny Amelii genialne, Kate nie potrafię rozgryźć, a jedno zdanie bardzo mnie zaniepokoiło: „Nie sądziłam wtedy, że nawet największa pewność może stać się niepewna.”. Boję tego co może to znaczyć…Powodzenia na sesji! :*
    Odpowiedz
    ~Alice
    21 maja 2010 o 15:36

    Jezu, jak ja tego Chrisa nienawidzę…Zaczyna mi być żal Amandy. Małżeństwo z przymusu na pewno nie jest niczym dobrym, w moim mniemaniu. A jeśli jeszcze nie kocha się męża! Biedaczka…Jakoś Amelia nie przypadła mi do gustu. Nie lubię rozbrykanych, upartych dziewczyn, mających te naście lat, a zachowujących się jak sześciolatki.Czekam na jakąś akcję i na to, żeby Chris wreszcie zniknął.Co do daty następnej notki – ja poczekam. Nie mam zbyt wiele czasu, w wakacje pewnie tym bardziej nie będę go posiadać, więc nie będę się niecierpliwić. Masz wenę i pomysł, zatem szybko pójdzie ci napisanie nowego rozdziału, nie to co mi. Tydzień! Dopracować, zastanowić się, zbudować…Powodzenia na sesji // history-about-renesmee
    Odpowiedz
    krwawypoemat@op.pl
    21 maja 2010 o 20:25

    Czerwiec? Hmmm…nie podoba mi się ten termin. Przechodząc do rozdziału, zaskoczyło mnie trochę nastawienie Amandy do tego małżeństwa bo wydaje się, że właściwie to jest szczęśliwa. Szczególnie przypadły mi do gustu opisy wyglądu pomieszczeń na czas wesela i użyte tam archaizmy, które przenoszą czytelnika w odpowiednie klimaty.P.S chciałam również poinformować, że u mnie również ukazał się nowy post pt. Zemsta. Zapraszam serdecznie i pozdrawiam. Krwawy-poemat
    Odpowiedz
    ~Aine
    22 maja 2010 o 10:39

    Pozostaje mi tylko poczekać do czerwca… To strasznie długo, ale wytrwam ;) Przynajmniej tak mi się wydaje… Rozdział ciekawy, chociaż podejrzewam, że Oliver miał jeszcze inny powód niż łowcy. Ale to tylko takie moje gderanie ;)Pozdrawiam!Aine
    Odpowiedz
    ~Serina
    22 maja 2010 o 11:21

    Dobrze zrobiła, że za niego wyszła, co miała się nudzić w samotności ^^. Już myślałam, że zapomniałaś o „Gorącej krwi”, ale na szczęście się myliłam. Szkoda, że tak długo trzeba będzie czekać na następny rozdział, ale sesja sesją, jest ważniejsza. Życzę Ci powodzenia ;*. I wróć do nas szybko razem z nową notką, bo ja już się nie mogę tego turnieju doczekać. Cóż, kończę i pozdrawiam Cię serdecznie, no i oczywiście raz jeszcze życzę powodzenia! SerinaPS I skopiowałam parę bezcennych fragmentów, ale niestety nie mogę ^^. Na pewno jest ich dużo, w szczególności podobały mi się momenty z Amelią, ta dziewczyna jest przesympatyczna i ma śmieszne pomysły. S.
    Odpowiedz

    ~Natalia
    22 maja 2010 o 13:22

    A dziękuję:) Przyda się, bo nie jest lekko:) Jestem wytrwała w tym co robię, więc na pewno nie zrezygnuję z Gorącej krwi, nie ma obaw;) Zwłaszcza, że mam tylu przesympatycznych czytelników jak Ty:* Napisz mi na pocztę, które chcesz fragmenty, to Ci wyślę na maila, bo mam w wordzie, nie ma problemu;)Ps. gg mi nie działa, to wina administratora i nie wiem, kiedy znowu będzie działać:( Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ebriel
    22 maja 2010 o 16:27

    Nie sądziłam, że jakiekolwiek opowiadanie o wampirach mnie zaciekawi, a tu proszę ;) Pisałam już, że wole inne klimaty, ale przy tym opowiadaniu się nie można nudzić. Ta Amelia jest całkowicie rozbrajająca!
    Odpowiedz
    kuchara_95@wp.pl
    22 maja 2010 o 18:37

    [SPAM] Chcesz wiedzieć, co o Twoim blogu myśli osoba z zewnątrz; ktoś, kto nie czyta Twojego opowiadania od samego początku i jest w stanie wystawić Ci obiektywną ocenę? W takim razie zgłoś się do oceny na http://rogate-oceny.blog.onet.pl/ .Sorry za SPAM, ale ocenialnia musi się jakoś rozsławić.
    Odpowiedz
    ~Maria Lune
    22 maja 2010 o 19:14

    Kurde, aż zła się zrobiłam na tego dziada :/ I to są emocje! Tylko szkoda, że dopiero pod koniec czerwca nowy rozdział ;(U mnie nowa notka, half-goddess-story
    Odpowiedz
    ~Noelle
    22 maja 2010 o 19:35

    Z zapartym tchem przeczytałam wszystko i muszę przyznać, że znalazłam tylko jedną literówkę… Mistrzostwo! :)Kurcze… nigdy nie wiem co mam Ci napisać… znowu jestem pod wrażeniem. Szkoda tylko, że teraz będzie trzeba czekać cały czerwiec… wszyscy powoli mnie tutaj zostawiają… jedynym pocieszeniem jest jedynie to, że wrócisz… chociaż niektórzy niestety nie wracają ;/U mnie własnie pojawił się nowy rozdział, mam nadzieję, że wpadniesz w wolnym czasie:)inny-wymiar
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    23 maja 2010 o 20:32

    Rozumiem Cię sesja…. u mnie też już zaczyna się gorący okres, ale postaram się nie zapomnieć o blogowaniu.Ale wracając do nowego rozdziału….No i odbył się ślub. Pięknie! Kolejny raz w życiu naszej wampirzycy.Nie sądziłam, że Amanda będzie bała się nocy poślubnej. Dobrze, że nie zawiodła się na swoim mężu. Szkoda tylko, że nie układa się im idealnie…Życzę powodzenia na sesji i czekam niecierpliwie na nowy rozdział. P. S Wampirzyca zaprasza!
    Odpowiedz
    ~Ashley
    25 maja 2010 o 14:06

    Hej ;**Przepraszam bardzo, że tak długo nie komentowałam :( Miałam sporo konkursów i rozdań nagród ;/ Dobra, nie będę nawijać (na metalowa-piosenkarka postanowiłam nie informować o nn ^^ ). Amelia popisuje się swoimi czynami, hahaha, hardcorÓwa xD Chris powoli zaczyna mnie wkurzać, szczególnie w tym rozdziale… Wiesz, na co teraz czekam? na to, by w następnej notce Chris poległ z ręki Amelii, by było fajnie :D
    Odpowiedz
    ~Cullenka
    25 maja 2010 o 15:28

    nieźle, nieźle ;D ta to ma pomysły xD powodzenia na sesji ;*
    Odpowiedz
    ~Agnes
    26 maja 2010 o 10:57

    Hej, zaraz zabieram się za czytanie od początku ;)Jeśli lubisz ‚Zmierzch’ to moze wpadnij na blog o podobnej tematyce :historia-ze-snu.blog.onet.plMyślę ,że nie pożałujesz ,z góry dzięki ;)Dopiero założony i szukam znajomych: czytelników i osób których opowiadania sama chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Elizabeth
    27 maja 2010 o 16:18

    Tak, masz rację. Mam dyslekcję, ale w kolasie nie tylko ja..:) No cóż poradzić, ktoś nas pisać nie nauczył, bywa. A tak przy okazji, to w klasie jest nas tylko 20 i 8 ma dyslekcję. Więc luz. A jak się nie dowiedzieli o tym że ta prawdziwa córka nie umarła? Po prostu, nikt nie sprawdzał i nikt przy niej nie siedział, a kiedy jej matka się o tym dowiedziała od razu małą Elizabeth tam zaniosła. No i tyle. A co do tej UCIECZKI to nic takiego, bo na początku miałam taki plan, ale musiałam jeszcze pare zmian wprowadzić. A co do wspomnień, to ma ich więcej tylko nie chciało mi się już pisać… Więc się nie zagub gdy będzie o czymś innym. Kolejna notka już w czerwcu, zapraszam !!
    Odpowiedz
    ~Aila
    28 maja 2010 o 14:20

    Tak! Ja właśnie tak chcę!
    Odpowiedz
    ~justilla
    1 czerwca 2010 o 21:31

    Hmm, to zależy. Np. Kraina Cienia, Sen, czy Piękne istoty recenzowałam po zaraz po czytaniu. Zwłaszcza z Pięknymi… miałam niezły hardkor, bo chciałam całe przeczytać a i wyrobić się w terminie 3 dni. Miałam sto stron do końca (ok.150 takich papierowych zapewne), a to był dzień matki i piekłam też ciasto i robiłam kolację xD Dlatego tak późno była wstawiona. Jezu, jak ja się wyrobiłam to do tej pory nie wiem xDAle powracając do tematu, na razie czytam Władcę Pierścieni, pewnie dam recenzję.. Obecne nowości daje nie później jak 2-3 tygodni od przeczytania. Nie czytam co trzy dni każdej książki xD[ksiazka-moim-zyciem]
    Odpowiedz
    ~Agnes
    1 czerwca 2010 o 22:15

    Dziękuje bardzo za wszystkie rady i za wytknięcie błędów :)Oczywiście będę próbować ich za wszelką cenę unikać. Bardzo dziękuje ,że zajrzałaś do mnie i napisałaś co o tym myślisz ;)Oczywiście przejrzałam twój blog i masz rację nie jest on taki jak myślałam w pierwszej chwili… rozumiem doskonale o co chodzi mi również znudził się już taki zmierzch wolę opowiadania wymyślone z głowy lub ewentualnie z lekko zaczerpniętym pomysłem-wiesz nazwiska ,albo ogólne czasem pojawienie się jakieś zmierzchowej postaci ;)A ogólnie wracając do twojego bloga bardzo podoba mi się twój styl pisania, to o czym opowiadasz poprostu staje przed oczami… Coś wspaniałego. Bardzo podoba mi się postać rozbrykanej pasierbicy ;) taka inna ,ale bardzo ciekawa jest. Strzelać do jakiegoś faceta ,bo pojawił się w domu… ;DBardzo ładne zakończenie ,takie do przemyślenia troszeczkę :)Z niecierpliwością czekam na koniec czerwca… liczę na ewentualną informację, jeśli to możliwe :)[historia-ze-snu]
    Odpowiedz
    ~Alex & Wiktoria.
    4 czerwca 2010 o 10:43

    Profesjonalna opinia twojego bloga przed dwie studentki dziennikarstwa.www.ocena-wyroku.blog.onet.pl Zapraszamy.
    Odpowiedz
    ~justilla
    8 czerwca 2010 o 15:42

    A wiesz kochana, że nawet dobry pomysł? Wprawdzie by było ciężko streścić całą książkę w paru krótkich zdaniach… Ale na pewno spróbuję. Ale tylko jeden poprzedni bo opisując powiedzmy 4 tom nie będę pisać o trzech poprzednich xD
    Odpowiedz
    ~Aila
    10 czerwca 2010 o 18:02

    Witam.Serdecznie informuję, że na blogu http://pena-de-muerte.blog.onet.pl ukazała się nowa, supernudna notka. Dobra, żartowałam, chyba taka zła nie jest.Zapraszam! :*
    Odpowiedz
    ~justilla
    11 czerwca 2010 o 15:02

    To świetnie, że masz dobre wyniki xD Ja sama mam sześć 5 i dziesięć 4. Tylko, że mam szesnaście przedmiotów, wiec średnia mi wyjdzie 4,73…Szablon robiony przez jakąś Smile z nagłówkowni. Chciałam trochę inny, tu chłopak nawet skrzydeł nie ma i nie widać, że to anioł. Gdyby Alice robiła szablony… ale nie robi już zamówień :( Fajnie, że podoba Ci się moje opowiadanie. Tobie czy Alice nawet nie dorastam do pięt :) Jak ogarnę Twoje rady z pewnością się do nich zastosuję.[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]

    OdpowiedzUsuń
  4. marta802@vp.pl
    14 czerwca 2010 o 18:26

    Nowy rozdział na —> schizolce.blog.onet.plPozdrawiam – Fotergila ;*_____________________________________Czuję się fatalnie wstawiając informację o NN, a nie czytając Twojego bloga. Ale naprawdę nie mam czasu, a przy okazji internetu. Mieszkam teraz na totalnym za**piu, gdzie internet nie dociera. I co mi zostaje? Jedynie pisanie rozdziałów i dodawanie ich co jakiś czas. Ale obiecuje Ci, że w wakacje wszystko nadrobię. Naprawdę.Przepraszam. ;/
    Odpowiedz
    agnes97@poczta.onet.eu
    21 czerwca 2010 o 21:13

    może mi się uda doczekać. wydaje mi się, że już to czytałam. aczkolwiek świetne. czekam do końca czerwca. jakoś wytrzymam. a u mnie NN. [the-swan-girl]
    Odpowiedz
    ~justilla
    23 czerwca 2010 o 16:43

    Zbyt Cię lubię, abym miała Ci nie wybaczyć xD „Gwiezdny pył” dopiero mam w planach. Co do mojego opowiadania to długie nie jest, i dopiero za kilka dni dam 3 rozdział, więc spokojnie ;) Życzę szczęścia na jutrzejszym egzaminie ;)[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]
    Odpowiedz
    ~justilla
    24 czerwca 2010 o 17:04

    No to brawo xD Ja też mam już wakacje, dzisiaj odebrałam świadectwo. Ale i tak jutro znowu idę do szkoły… Ale potem już wolne. W sobotę wypad do kina xD Dziś dodam recenzję książki, więc od razu zapraszam (koło wieczora na pewno będzie) to już nie będę Ci tu spamować ;) A rozdział trzeci… Myślę, że dam dziś lub jutro :) Ale ja bym bała się 4 – będzie masakrycznie długi xD[ksiazka-moim-zyciem], [milosc-aniola]
    Odpowiedz
    ~justilla
    25 czerwca 2010 o 20:32

    Też nie lubię trudnych książek, ale dla Władcy Pierścieni zrobiłam wyjątek. A twórczości Sapkowskiego nie czytałam, ani nie oglądałam Wiedźmina. Jakoś… nie ciągnie mnie do tego.
    Odpowiedz
    ~Fotergilla
    1 sierpnia 2010 o 17:57

    Akcja z dmuchawką była niezła. xDAle przynajmniej ta akcja dowodzi, że Amelia zawsze może polegać na Amandzie, a o to przecież głównie chodzi. Cieszę się, że kobiety dobrze się dogadują.Pozdrawiam ;*
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    14 lipca 2011 o 15:07

    Dokładnie, trzeba go jeszcze kochać, a Amanda niczego szczególnego do niego nie czuje. Dlaczego ją wyswatałaś z tym Chrisem? Jak ja gościa nie trawię! No nic. Muszę się z tym pogodzić, więc przeniosę uwagę na Amandę i Amelkę. xD Ta druga jest mocno zakręcona, nie ma co. ;) Ale pozytywnie. A Oliver na okrągło działa mi na nerwy.

    OdpowiedzUsuń