Rozdział IX - Rozum czy serce

15.01.2010
 
   Przerwa na obiad. Karolina szybko zjadła to, co miała na talerzu i wróciłyśmy do pokoju.
   - Na czym skończyłam? - spytałam ją podchwytliwie, choć oczywiście doskonale pamiętałam.
   - Ty i Edmund w jaskini. Powiedz mi, czy czułaś coś do Juana? Czy to Edmunda kochałaś?
   - Byłam trochę zagubiona. Myślę, że wtedy do obu coś czułam, tylko inaczej. Za Juanem przemawiał rozum – był wampirem, tak jak ja i mogliśmy być szczęśliwą parą. Za Edmundem zaś szeptało moje serce...
   - A którego wówczas wybrałaś?
   - Pytasz, czy posłuchałam rozumu, czy serca? - Uśmiechnęłam się tajemniczo.


   Objął mnie silnymi ramionami, przyciskając do swej piersi. Przez chwilę tak staliśmy. Słyszałam krew, pulsującą w żyłach na jego szyi.
   - Chodź, ogrzejemy się – szepnął. - Pewnie bardzo zmarzłaś.
   Nie odpowiedziałam. Odsunęłam się od niego. Weszliśmy głębiej w jaskinię. Była tam grupa ludzi, siedzących wokół niewielkiego ogniska. Stąd to światło w oddali. Ludzie siedzący najbliżej wejścia przesunęli się, robiąc nam miejsce tuż przy ścianie. Edmund zdjął płaszcz i położył przy ognisku, aby się wysuszył. To samo zrobiłam ze swoim. Kiedy usiedliśmy, poczułam gorący żar. Jednakże, płomień, który czułam będąc blisko Edmunda, był o wiele gorętszy.
   - A teraz powiedz mi, skąd tu się wzięłaś?
   - A ty? - spytałam, nie wiedząc, co mam mu powiedzieć. Juan pewnie zacząłby się zaraz droczyć, że on zapytał pierwszy itp. Ale Edmund był inny. Odpowiedział wprost:
   - Byłem w pracy. Szukałem wampirów.
   - W taka śnieżycę?
   - Cóż, teraz, kiedy we Francji jest więcej łowców niż samych wampirów, te gnidy chowają się, gdzie tylko mogą. Trzeba trochę wysiłku, żeby ich znaleźć. A ty? Co tu robisz?
   Westchnęłam i zapatrzyłam się w ogień.
   - Nie chcę cię okłamywać, Edmundzie. A nie mogę powiedzieć ci prawdy. Mogę powiedzieć tylko tyle, że byłam tu z... przyjacielem, ale się rozłączyliśmy w czasie śnieżycy, bo ja usłyszałam płacz dziewczynki i... potem wpadłam na ciebie.
   Skinął mi głową. Nie zadawał zbędnych pytań, za co byłam mu wdzięczna. Włożył swoją dłoń w moje włosy, bawiąc się nimi. Po chwili delikatnie przyciągnął mnie do siebie; położyłam głowę na jego ramieniu. Dotknęłam czołem jego policzka. Zerknęłam na szyję. Poczułam niepohamowaną chęć dotknięcia ustami miejsca, gdzie przepływa krew. Zamiast tego, dotknęłam dłonią żyły szyjnej. Przymknęłam oczy, napawając się tym dziwnym uczuciem. Krew pulsowała pod moimi palcami, a moje ciało zaczęło dziwnie reagować. Poczułam ssanie w brzuchu. Wczoraj polowałam... nie jestem głodna, czemu więc... Odsunęłam się od niego gwałtownie, zdając sobie sprawę, co za uczucie mną owładnęło. Pragnienie krwi.
   - Coś się stało? - spytał Edmund, zaniepokojony.
   - Nie, wszystko w porządku - odparłam. Pragnienie minęło. Wiedziałam, że nigdy nie zrobiłabym mu krzywdy. Ciekawe, co by się stało, gdybym piła ludzką krew? Byłabym w stanie się powstrzymać? Zerknęłam na ludzi, siedzących wokół ogniska. Rozmawiali, drzemali; nikt nie zwracał na nas uwagi. Czułam się, jakbym była sama z Edmundem.
   Wtem łowca wziął mnie za rękę i podniósł moją dłoń do ust. Delikatnie przesunęłam palcami po jego wargach. Niesamowite uczucie. Edmund zrobił to samo; podniósł swoją rękę i dotknął moich ust. Gdyby teraz chciał mnie pocałować, nie zawahałabym się. Pozwoliłabym mu na to. Wiedziałam jednak, że sama nie mam tyle odwagi, by to zrobić.
   Oparł się o ścianę i przytulił mnie do siebie. Moja głowa leżała teraz na jego piersi. I tak już zostaliśmy.
   Minęło sporo czasu, zanim przypomniałam sobie o Eriku. Natychmiast usłyszałam jego zaniepokojony głos w swojej głowie. „Gdzie jesteście?” „W jaskini”, odpowiedziałam. „Wrócę przed świtem”. „Czyli za pół godziny?”
   Przerwałam połączenie i zerwałam się na równe nogi. Założyłam płaszcz i skierowałam się do wyjścia. Zauważyłam, że ognisko już dogasało, a ludzie wokół niego drzemali. Na zewnątrz zaczęło się już powoli przejaśniać.
   Usłyszałam, że Edmund wstaje, bierze płaszcz i wychodzi za mną. Obejrzałam się na niego. Wyszliśmy z jaskini i zatrzymaliśmy się u wejścia.
   - Muszę już iść – powiedziałam, unikając jego wzroku.
   - Odprowadzę cię.
   - Lepiej nie. Erik zabronił mi się z tobą spotykać – powiedziałam. W następnej chwili pożałowałam tego, bo łowca posmutniał i odwrócił się.
   - W takim razie idź.
   - Nie gniewaj się – szepnęłam. Złapałam go za ramię. Odwrócił się w moją stronę i westchnął.
   - Spotkamy się jeszcze? - zapytał.
   - Nie wiem...
   - A chciałabyś? - Spojrzał mi prosto w oczy. Nie mogłam skłamać, choć tak pewnie byłoby prościej.
   - Tak – odparłam.
   - To może porozmawiam z Erikiem? To twój brat, na pewno boi się o ciebie. Jeśli mu powiem, że nic ci przy mnie nie grozi i że ty także chcesz być ze mną, to może zmieni o mnie zdanie.
   Chciałam zaprotestować, ale wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
   - Powiedz, czy kiedykolwiek byś mnie skrzywdził? - zapytałam, wciąż patrząc mu w oczy.
   - Oczywiście, że nie. Nigdy cię nie skrzywdzę – obiecał.
   - A gdybym stała się wampirem?
   - Nawet tak nie mów! - przestraszył się. Złapał mnie za ramiona, pochylił się nade mną i powiedział cicho: - Jesteś wspaniałą kobietą, Amando. Każdy mężczyzna może tylko o tobie marzyć. Próbowałem wyrzucić cię z moich myśli, ale daremnie. Czemu miałbym cię skrzywdzić?
   Mówił szczerze. Widziałam to w jego oczach, czułam to... Nagła nadzieja wniknęła do mojego serca.
   - Porozmawiam z Erikiem – obiecałam mu. - A teraz naprawdę muszę już iść. - Z niepokojem zerknęłam na niebo.
   - Do zobaczenia. Wiesz, gdzie mnie szukać. - Ucałował moją dłoń. - Będę na ciebie czekał.
   Skinęłam głową; nie byłam w stanie nic powiedzieć. Odwróciłam się i pobiegłam w ludzkim tempie. Dopiero gdy minęłam pierwsze budynki, przyśpieszyłam. Nie miałam już wiele czasu.
   Dotarłam w samą porę. Drzwi były otwarte, czekał w nich Erik. Wpadłam jak burza i zamknęłam je za sobą.
   - Wszystko w porządku? - zapytał mój opiekun. Nie był na mnie zły. Odetchnęłam z ulgą.
   - Był tutaj Juan? Szukał mnie? - Spodziewałam się, że Hiszpan będzie się o mnie martwił.
   - Juan? Nie, skąd? Myślałem, że jest z tobą. - Zmarszczył brwi, zaskoczony.
   - Zgubiłam go z czasie śnieżycy. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało – zaniepokoiłam się. Poczułam wyrzuty sumienia. Podczas gdy ja siedziałam sobie spokojnie w jaskini, on pewnie chodził i mnie szukał... Minęłam Erika i poszłam do swojego pokoju.
   - Trochę śniegu nie zaszkodziło jeszcze żadnemu wampirowi – uspokoił mnie mój opiekun, wchodząc za mną.
   - Nie chodzi mi o śnieżycę, ale o łowców. Edmund mówił, że sporo ich się tam kreci. - Zamilkłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że właśnie się wygadałam.
   - Edmund? Łowca? - Złapał mnie za rękę. - Co to ma znaczyć? Obiecałaś...
   - Spotkałam go przypadkiem. - Opowiedziałam mu całe zajście, z wyjątkiem ostatniej rozmowy. Bałam się, że znowu będzie na mnie zły.
   - Rozumiem. - Pokiwał głową. Przez chwilę przyglądał mi się uważnie. - Jutro o tym porozmawiamy – postanowił. Pocałował mnie w czoło i otworzył mi trumnę. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Jutro może coś wymyślę. Dzisiaj byłam za bardzo zmęczona.
   Następnego popołudnia, kiedy tylko się obudziłam i przebrałam, pobiegłam do salonu. Erik już na mnie czekał.
   - Juan nie przyszedł? - spytałam go.
   - Nie.
   - Mam nadzieję, że nic mu nie jest. - Usiadłam w fotelu, mój opiekun zrobił to samo.
   - Ja bym się o niego nie martwił. Jest mądry, poradzi sobie – pocieszył mnie. - Wiesz, zanim się obudziłaś, długo myślałem nad tobą i tym łowcą.
   - Mówiłam, że to nie było celowe – zaczęłam się tłumaczyć, ale uciszył mnie jednym ruchem dłoni.
   - Przemyślałem wszystko – kontynuował – i uważam, że niesłusznie zabroniłem ci się z nim spotykać.
   - Co? - Zatkało mnie na chwilę i nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
   - Widziałem cię wczoraj, jak wróciłaś. Widzę też, jak się zachowujesz, kiedy o nim mówisz. Jak oczy ci błyszczą... Kiedy mówisz o Juanie, nigdy taka nie jesteś. Owszem, potrafi poprawić ci humor i chyba go lubisz, ale... nie chcę, żebyś wyszła za mąż za kogoś, kogo nie kochasz, tylko dlatego, żeby wyleczyć zbolałe serce po stracie innego... dlatego uważam, że powinnaś sama podjąć decyzję.
   Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
   - Ale... przecież... i tak nie mogłabym związać się z łowcą – wydukałam. - On jest człowiekiem i nienawidzi wampirów...
   - A kto tu mówi o małżeństwie? Wiesz, czemu tak ci na nim zależy? Bo zakazany owoc smakuje najlepiej. Im szybciej ci się znudzi, tym lepiej. Możesz się z nim spotykać, ale nie może się dowiedzieć, kim jesteśmy.
   A więc o to mu chodziło. Myśli, że Edmund jest dla mnie atrakcyjny, bo jest nieosiągalny. Cóż, może i jest w tym trochę racji... Ogarnęła mnie nagła radość. Wstałam i rzuciłam się Erikowi na szyję.
   - Dziękuję – powiedziałam.
   - Musisz tylko pamiętać o paru rzeczach – tłumaczył, trzymając mnie w ramionach. - Jak się uśmiechasz, nie pokazuj zębów, bo może się zorientować. Uważaj na lustra. I na innych łowców, chociaż nie sądzę, żeby cię rozpoznali. Nie wyglądasz jak typowa wampirzyca. - Przyglądał mi się przez chwilę. - Powiedz, że możecie się spotykać tylko w nocy.
   - Dobrze. To... to ja biegnę się przebrać! - Pocałowałam mojego opiekuna w policzek i pobiegłam na górę. Wpadłam jak burza do pokoju i otworzyłam szafę. Tego dnia, kiedy oznajmię Edmundowi tą wspaniałą nowinę, chciałam wyglądać naprawdę pięknie.
   Byłam taka podekscytowana. Czułam, jakby nagle urosły mi skrzydła. Miałam ochotę śpiewać, tańczyć... Czułam, że teraz pokonam każdą trudność, jaka stanie przede mną. Pierwszy raz, odkąd stałam się wampirzycą, naprawdę cieszyłam się, że żyję.
   Zawołałam Lidię, aby ułożyła mi fryzurę. Żałowałam, że nie mogłam zobaczyć się w lustrze. Pokojówka spięła mi część włosów do tyłu, pozostałe ułożyła w eleganckie loki i opuściła na plecy. Obawiałam się, że wiatr i tak rozwieje mi tą fryzurę, więc Lidia pospinała mi dokładnie każdy kosmyk.
   Kiedy zapadł zmrok, byłam już gotowa. Wybrałam błękitną suknię z niebieskim szalem. Zeszłam do salonu. Już z daleka usłyszałam rozmowę.
   - Juan! - Wbiegłam z uśmiechem ulgi na twarzy. - Czemu dopiero teraz przyjechałeś? Myślałam już, że coś ci się stało!
   - Martwiłaś się o mnie? - zapytał wampir, pokazując swoje kły w uśmiechu.
   - Nie… - zaprzeczyłam szybko. - To znaczy... - Spojrzałam bezradnie na Erika, ale on tylko wzruszył ramionami. - Zgubiłeś się gdzieś w śnieżycy i myślałam...
   - Zgubiłem? Ja? Przecież dobrze znam tę okolicę. – Uśmiechnął się pobłażliwie. – Skąd ten pomysł, że to ja się zgubiłem? – prychnął. Nagle spojrzał na mnie uważniej. – Pięknie dziś wyglądasz – zauważył. – Wybierasz się gdzieś?
   - Tak. Czemu nie przyjechałeś od razu, jak zwykle? – Usiadłam obok niego.
   - Nie mogłem. – Wzruszył ramionami. – Ten wampir Darka, którego wziąłem na służbę, zjadł mi woźnicę.
   Zamurowało mnie.
   - Jak to – zjadł?
   - Normalnie. Czyli wypił krew i zabił. Dostał karę, ale mój powóz został bez woźnicy. A nie mam innego człowieka, który mógłby go zastąpić. Ach, ale ten Dark miał nieokrzesanych służących – westchnął i pokręcił głową.
   Erik roześmiał się. Siedział w fotelu naprzeciwko mnie i nas obserwował.
   - A ty gdzie błądziłaś w takiej śnieżycy? – spytał mnie Juan.
   - Skryłam się w jaskini. A ty?
   - Ja? Wróciłem do domu, oczywiście.
   - I zostawiłeś Amandę samą? – wtrącił Erik. Zmarszczył groźnie brwi.
   - Zdenerwowałem się na nią. Wiesz, co zrobiła? – zwrócił się do mojego opiekuna. – Usłyszała jakieś dziecko i pobiegła je ratować, zostawiając mnie tak po prostu!
   - Ta dziewczynka potrzebowała pomocy – wyjaśniłam. – Pewnie by zamarzła, jakbym jej nie znalazła.
   - A jakie to ma znaczenie? To tylko ludzkie dziecko. Człowiek.
   Zaniemówiłam. Patrzyłam na niego, zdumiona. Nie rozmawialiśmy wcześniej na temat ludzi, bo uznałam, że jeszcze za wcześnie, żeby go przekonywać do krwi zwierzęcej. Ale to, co teraz usłyszałam, to był szczyt wszystkiego.
   - Ma znaczenie – wtrącił Erik, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. – Dla Amandy każdy człowiek ma znaczenie. Ja też nie mógłbym skrzywdzić dziecka.
   - A ty byś mógł? – spytałam Juana. Był wyraźnie zdenerwowany tym, że Erik stanął po mojej stronie.
   - Nigdy nie próbowałem, bo dzieci mają za mało krwi, a ja lubię obfite kolacje – warknął. Poczułam rozczarowanie. Myślałam, że jest inny. Myliłam się. Był takim samym krwiopijcą, co większość wampirów. Odwróciłam się i wybiegłam bez słowa. Chyba chciał biec za mną, lecz słyszałam, że Erik go powstrzymał.
   Biegłam w oszałamiającym tempie. Byłam wściekła. Moja radość, którą tak niedawno jeszcze czułam, gdzieś znikła. Zastąpiło ją rozgoryczenie. Czemu tak bardzo się tym przejęłam? Może dlatego, że Juan stał się kimś ważnym w moim życiu. Rozważałam nawet małżeństwo z nim. Czułam się oszukana, a to bolało.
   Pędziłam na oślep, nogi same mnie niosły. Słyszałam, jak śnieg szeleści pod moimi stopami i rozlatuje się na boki. Dopiero gdy spostrzegłam, że jestem już na ulicy, na której mieszkał Edmund, zwolniłam do ludzkiej prędkości. Mimo to, zamyślona, nie zauważyłam, że ktoś wyłania się zza rogu i zderzyliśmy się. Poczułam jego zapach i nie musiałam unosić głowy, żeby wiedzieć, kto to.
   - Amando! Co się stało?
   Objęłam go za szyję i przytuliłam. Słyszałam bicie jego serca. Wystukiwało delikatny rytm, dwa duże takty i trzeci, bezgłośny dla ludzkiego ucha. Ja słyszałam wszystkie trzy.
   Objął mnie delikatnie i uśmiechnął się. Przez chwilę nic nie mówił.
   - Mógłbym tak stać całą noc, wiesz? Chyba, że wcześniej byśmy zamarzli. A ty znowu bez płaszcza – westchnął.
   Roześmiałam się. No tak, znów o nim zapomniałam.
   - Mamy przed sobą wiele nocy, Edmundzie – szepnęłam mu do ucha. – Rozmawiałam z Erikiem. Pozwolił się nam spotykać.
   - Naprawdę? – Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Pokiwałam głową. Wtedy złapał mnie w pasie, podniósł w górę i przytulił. Śmiałam się, on też. Widziałam szczerą radość w jego oczach.
   - W takim razie chodźmy do mnie, wszystko mi opowiesz. – Zdjął płaszcz, a gdy zaprotestowałam, westchnął, założył z powrotem i podzielił się nim ze mną. Wyglądaliśmy co najmniej nieprzyzwoicie, tak idąc pod jednym płaszczem, ale jakie to miało znaczenie?
   Kiedy weszliśmy na podwórko, mój łowca zatrzymał się raptownie. Ujrzałam dwóch mężczyzn, stojących przed jego mieszkaniem. Serce zabiło mi mocniej. Rozpoznałam ich. To byli łowcy.

3 komentarze:

  1. ~Tiara
    15 stycznia 2010 o 22:04

    Oooo kłopoty się szykują… no cóż też bym się rozczarowała, ale chyba nie zapomni tak o tym wampirze na J ;) Ale mój Edmund jest i to najważniejsze :D Rozdział oczywiście super no cóż życzę ci powodzenia… egzaminy na pewno pójdą ci dobrze… trzymam kciuki ;)Pozdrawiam i całuję :*
    Odpowiedz
    justilla
    16 stycznia 2010 o 12:50

    Sesja? Ile masz lat Natalia? Rozdział świetny i wspaniale, że może spotykać się z Edmundem, ale chyba będzie trochę problemów, bo na pewno w końcu dojdzie do takiej sytuacji, że rozpozna w Amandzie wampira. Żałuję, że tyle muszę czekać – cały miesiąc! Ale powodzenia w sesji :)
    Odpowiedz

    ~Natalia
    16 stycznia 2010 o 13:17

    Tak jestem studentką:) Ale kobiety o wiek się nie pyta;p Dziękuję, mam nadzieję, że dobrze mi pójdzie. A Ty Justilla, jesteś studentką? Licealistką? Pozdrawiam:)
    Odpowiedz

    justilla
    16 stycznia 2010 o 17:50

    Wystarczy mi, że jesteś studentką :) Ja jestem teraz w pierwszej klasie technikum, czyli rocznikowo… 17 lat :)
    Odpowiedz
    ~Aine
    16 stycznia 2010 o 20:30

    Proszę, nie dołujcie mnie, bo wychodzi, że jestem bobasem xDRozdział jak zwykle świetny, nie mogę się doczekać kolejnego :) Znalazłam tylko jedno powtórzenie słów „czułam”.Pozdrawiam!
    Odpowiedz
    dzidek40@op.pl
    17 stycznia 2010 o 17:25

    Świetny rozdział i ogólnie całe opowiadanie.;)) Takie..inne..orginalne.;]Szkoda,że notka dopeiro w lutym..Kurcze,ja tu przy was dziecko jestem.;pp (3 gimnazjum)No cóż czekam na nexta.^^I zapraszam na [emma-vampire]
    Odpowiedz
    ~Ashley
    19 stycznia 2010 o 13:53

    Przeklęty onet! Już komentowałam i widzę, ze kom się skasował -.-Notka była cudowna. Ja tym bym szła za sercem ^-^ Nie mogę normalnie uwierzyć, że jesteś studentką xD Szkoda, że następna notka będzie tak późno :(( Ja chce juuż ;/http://wolf-and-vampire.blog.onet.pl –> NN
    Odpowiedz
    ~waampirzycaa.blog.onet.pl
    19 stycznia 2010 o 15:07

    Jesteś studentką? Witaj w klubie! ;)Edmund jest świetny, uwielbiam go. Podoba mi się sposób w jaki kreujesz jego postać. A tak poza tym bardzo dobry rozdział i powodzenia na sesji.
    Odpowiedz
    marta551@buziaczek.pl
    19 stycznia 2010 o 18:49

    Kreatyn Juan. Źle ją potraktował.. ;/Ale rozdział genialny ! ;D Przepraszam, że tak późno komentuję ;)Cudownie. Mam nadzieję, że Amandzie nic nie będzie. ;)Pozdrawiam ;*Shine
    Odpowiedz
    ~Ashley
    20 stycznia 2010 o 17:21

    David? A kto wie :) Lubił alkohol, ale próbował też pić coś innego xD Dracule wymyśliłam, bo niedawno oglądałam film pt. „Dracula III – Dziedzictwo” i mi się spodobało (od 16 lat było) więc postanowaiłan pisać o Draculi. a co do tego, że nie potrafięw to uwierzyć, to po prostu mówię, że z moich własnych doświatczeń wynika, że prawie wszyscy bloggerki mają od 13 do 16-17 lat xD Takie w Twoim wieku spotkałam tylko 2 (Ty druga) A co do mojego stylu pisania, to ja nie wiem, czy mam talent xD Piszę, bo lubię i chcę w przyszłości napisać własną książkę (może by coś z niej było?) a w klasie pani od polaka mówi, że piszę najlepsze wypracowania (takiego odkrycia zrobiła gdy sprawdziła mój zeszyt) xD I powiedziała, że piszę je lepiej od humanistki w klasie (taka jedna, co miala wyróżnienie w powiatowym konkursie ortografii) i to mnie zmotywowało do pisania xD Jak coś, to blogi prowadzę od… nie wiem. z 3-4 lata? Pierwszy miałam na serwisie WPA co do Ciebie, to do Twojego opka mam tylko jedną sprawę: mogłabyś zmiejszyć czcionkę do 2? Taką wielką się nieco trudno czyta ;/ Wiem, że 1 też trudno, ale jak zmienię u siebie, to po ladnym szablonie… a grafikiem właściwie dużym nie jestem xD Pozdrawiam [wilk.xx.pl] i życzę dobrej nauki ^^ Ps. Ale rozpiska X_X

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ashley
    20 stycznia 2010 o 17:21

    PS2. A co do tych błędów, to pisałam w notce, aby mi je wybaczono ^-^ mam za młody wiek i nie potrafię wspaniale ułożyć zdania xD bo dopiero od 3 stycznia mam 13 lat ._.” to stresuje xD
    Odpowiedz
    ~Ashley
    21 stycznia 2010 o 17:34

    hmm…. Ja tam jak zobaczę błąd, to dam znać ^^ Ja po prostu nigdy nie spotykałam studentek na blogach ^^ Najczęściej piszę 16-latki xD A Ctrl i – to zawsze naciskam przy dużych czcionkach xDPS. A tak na serio, na ile lat pisze? Z 10? xDPozdrawiam ;*[wilk.xx.pl]
    Odpowiedz
    e_wiola@buziaczek.pl
    22 stycznia 2010 o 21:49

    Mam dla ciebie nowy szablon! http://www.szablon-dla-natalii.blog.onet.plJak się podoba??
    Odpowiedz
    ~Ashley
    24 stycznia 2010 o 12:24

    Widzę, że muszę wyjaśnić :)OD razu mówię, że tak naprawdę doktor Cullen wie, że ona jest wilkiem. Przecież wolfy z wampirami mają podpisany pakt, a on zna ojca Jacoba, czyż nie? :P A co do wpojenia, to kto wie, może Ash nie spotkać ^^ Dla mnie to wpojenie takie dziwne jest ;/
    Odpowiedz
    ~Bree
    24 stycznia 2010 o 18:22

    Oczywiście, że przeczytam twojego bloga! Co prawda powolutku ale przeczytam!Obiecuje:P (bree-twilight-story)
    Odpowiedz
    justilla
    27 stycznia 2010 o 20:38

    Chyba zacznę pisać razem z komentarzem adres bloga :D Cieszę się, że ci się podoba mój blog, choć w zasadzie nie wiem jak na niego trafiłaś. Jestem w trakcie jego przemiany, czekam tylko czy zostanie wykonany mi szablon, mam nadzieję, że tak :)
    Odpowiedz
    justilla
    27 stycznia 2010 o 21:25

    Żadna tam tajemnica, tylko nie sądziłam, że kogoś to interesuje. Ja też jestem ciekawa nowego szablonu :D Ale i tak pewnie będzie o niebo lepszy od tego co mam teraz, bo teraz to jest dno :/
    Odpowiedz
    ~justilla
    28 stycznia 2010 o 14:11

    No pewnie, że oglądałam Avatara i to dwukrotnie! a może i pójdę po raz trzeci, najlepszy film jaki do tej pory oglądałam. Ale ja opisuję tylko książki, aczkolwiek książka o Avatarze też jest, i jak ją przeczytam to może i ją opiszę? ;) Kurna, logowanie mi się zwiesiło :/ justilla
    Odpowiedz
    justilla
    28 stycznia 2010 o 15:59

    Aha i pytałaś też czy myślałam nad własnym opowiadaniem. Myślałam wiele razy, ale ja mam tak, że potrafię sobie w danej chwili wymyślić jakiś zarys historii… ale nie umiem tego przelać na papier, ubrać w słowa, po chwili zacina mi się. wena, bo mam początek, ale tylko początek.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Geass
    30 stycznia 2010 o 21:34

    Cieszy mnie, że opowiadanie Ci się spodobało, postaram się pamiętać o tym by Cię informować ;) u Ciebie też widzę dość interesującą opowieść aczkolwiek muszę przyznać, że wampiry to nie to za czym przepadam, jednak czasem chętnie poczytam ;)
    Odpowiedz
    justilla
    30 stycznia 2010 o 21:45

    Książka moim życiem ma nowy szablon i byłabym bardzo ciekawa Twojej opinii :) Powodzenia w sesji po raz drugi, bo nie wiem jak Ty, ale mój brat ma teraz najgorsze dwa tygodnie na tych studiach:)
    Odpowiedz
    justilla
    31 stycznia 2010 o 16:50

    Nagłówka i tak zmienić nie mogę, ale jakby w ogóle się nie podobał to bym po prostu zamówiła nowy :) Uważam, że pasuje do bloga o książkach. A brat studiuje w Szczecinie, bo mieszkamy dość blisko Szczecina (codziennie dojeżdża na zajęcia).
    Odpowiedz
    justilla
    10 lutego 2010 o 12:46

    Szczerze mówiąc, większość książek można przewidzieć jak się skończą. Chociaż jeśli chodzi o książkę „Achaja”, nie wiem czy znasz, to zakończenie jest jak dla mnie… zupełnie nieoczekiwane, i szczerze mówiąc… dość żałosne, ale cóż. Przeczytałam i tak całą trylogię, mogę sobie pogratulować.
    Odpowiedz
    justilla
    10 lutego 2010 o 14:43

    W „Achai” to jest chyba więcej przekleństw niż stron, ale cóż, czytać się dało :D „Anioły i demony” mam zamiar przeczytać, „Kod Leonarda da Vinci” mi się podobał więc „Anioły… ” też powinny.
    Odpowiedz
    ~Ashley
    11 lutego 2010 o 15:52

    Jeśli chcesz przeczytać notkę o Walentynkach u Ash i „sfory”, to zapraszam :)http://wilk.xx.plNotka króciutka (1 strona) i jest w kategorii „Dodatki” ^^ Napisana, aby nikt podczas moich ferii nie myślał, że kogoś opuściłam ^^
    Odpowiedz
    ~Inscriptum
    4 lipca 2011 o 20:57

    Osz, kurde… Oby tylko nie wpadła w tarapaty. ;) Cieszę się, że Erik pozwolił jej spotykać się z Edmundem, ale przygnębiające jest to, że nie wierzy w ich miłość. ~_~ Juan teraz całkowicie mi podpadł. Tym komentarzem nieźle skrewił u Amandy. PS Ciekawe kiedy Edmundzio dowie się, że Amandzia jest wampirzycą? xD

    OdpowiedzUsuń